Niezwykły dzień z życia erotomana

Słońce jest już koloru cytryny, więc wypada wstać. W dodatku ta cytryna wali mi prosto w twarz swoim kwaśnym, nieustępliwym światłem. Która to godzina? Mrużąc powieki patrzę na ścienny zegar (cholera, należałoby wreszcie zetrzeć z niego kurz). Ósma. W sumie za wcześnie żeby wstać, a za późno żeby spać. Nic to. Przecież i tak nie mam dzisiaj nic do roboty. Dzisiaj, jutro i pojutrze. Fajne życie, co nie?

Robię sobie śniadanie, parzę kawę i jak zwykle o tej porze staję przed tym samym dylematem. Co dalej? Zerkam na półkę. Nie, za wcześnie na pornosa. Ekran komputera mam ustawiony w ten sposób, że okno znajduje się centralnie za nim, przez co przy dobrej pogodzie słońce świeci dokładnie w to, co widać na ekranie. Czyli generalnie chuja widać. He, he, nieźle mi to wyszło… Tak czy siak, pieprzyć te filmy. Wszystkie płytki mam już pooglądane na dziesiątą stronę. Najgorsze, że grunt na osiedlu mam spalony. Od kiedy wyniosłem pod kurtką ostatnią gazetę z płytą z jedynego salonu prasowego w okolicy ta gruba baba darła się za mną jak pojebana, dobrze że nikogo nie było wtedy na ulicy. Od tej pory muszę omijać to miejsce szerokim łukiem, a że mieszkam na totalnym zadupiu dostęp do kinematografii mam praktycznie zamknięty.

W domu jednak dłużej nie wytrzymam, za bardzo mnie nosi. Narzucam lekką kurtkę, sznuruję buty i wychodzę. Klatka pachnie środkiem czyszczącym, schody są mokre. Ktoś musiał wstać wcześnie rano, żeby tu posprzątać, a jest co. Wszyscy świnią jak się da. Odczuwam lekkie wyrzuty sumienia z powodu mojego lenistwa. Naciskam guzik windy. Po chwili nadjeżdża z łoskotem. Boję się, że któregoś pięknego dnia po prostu rozwalimy się na dole. Tak, w moim bloku nie brakuje adrenaliny.

Trzecie, drugie, parter. Wysiadam. Kilka szybkich kroków po schodach i już mam dotknąć drzwi klatki gdy nagle słyszę jakiś dziwny dźwięk. Dochodzi z piwnicy. Coś jakby płacz… Staję w miejscu i nadstawiam uszu. To nie płacz, to jęki! Kurwa, ktoś tam jęczy z rozkoszy! Mózg błyskawicznie przesyła sygnał w dół ciała i kutas zaczyna mi twardnieć. Serce wali mi jak oszalałe, z trudem kontroluję oddech. Najchętniej od razu wyciągnąłbym faję ze spodni i zlał się na drzwi, ale po pierwsze ktoś mógłby mnie zobaczyć wychodząc do pracy, a poza tym byłbym naiwniakiem nie sprawdzając kto się tak zabawia. Schodzę!

Ciemno.. Ale przecież nie zapalę światła, bo spłoszę moich „aktorów”. Nie myliłem się. Z każdym krokiem jęki stają się coraz wyraźniejsze. Mmm, aż obchodzą mnie dreszcze. Musieli ukryć się gdzieś w którymś z korytarzy. Po omacku idę za dźwiękami. To musi być już niedaleko. Ależ ta suka kwili, niedługo zeżre pewnie tynk ze ściany, tak jej dobrze. Ciekawe co za kutas tak ją nakręcił. Ta dzisiejsza młodzież.. Popatrzymy, ocenimy..

Oczy przyzwyczaiły się już do ciemności, więc widzę już zarysy ścian. W dodatku u góry jest małe okienko dające mdłe, ale jednak, światło. Jeszcze tylko kilka metrów i ujrzę wreszcie upragnione „żywe porno”. Cierpliwości, zaraz ci ulżę (to było do mojego penisa) Ostrożnie stawiam ostatni krok, najwolniej jak się da wychylam się zza ściany i…

To niemożliwe… To nie jest parka, to dwie dziewczyny! W dodatku jedną znam, to Ola z trzeciego piętra, aniołek, blondasek. Ona przecież dopiero niedawno zaczęła liceum! Ja pierdolę, co one robią!

W kącie pod oknem ktoś wystawił starą pralkę. Ta czarna, której nie znam, siedzi właśnie na niej. Ma podwinięty pod brodę T-shirt i gwałtownie ściska swoje małe cycki. Zagryza wargi i od czasu do czasu wydaje z siebie krótki, donośny jęk. Stara się go tłumić gryząc palca, ale na niewiele się to zdaje. To właśnie jej dźwięki mnie tu zwabiły. Laska ma uniesione nogi, majtki zaczepione na tenisówkach, spodnie walają się po podłodze. Ola klęczy na wysokości jej małej, gołej pupy. Ona z kolei jest w samych majteczkach i staniku. Jest bardzo zajęta. Świdruje ruchliwym języczkiem wnętrze cipki swojej koleżanki. Gdy odsuwa swoją główkę za jej językiem ciągnie się gęsta strużka wydzieliny. Raz po raz przerywa te pieszczoty, wkładając dla odmiany dwa palce do pochwy swojej przyjaciółki. Przez moment pieści jej łechtaczkę, po czym ładuje je do środka i wykonuje nimi energiczne ruchy. Czarnulka wije się jak piskorz i niemal dławi własnym krzykiem. Słychać cichy chlupot śluzu i pisk przesuwającej się pralki. Druga dłoń Oleńki również nie próżnuje. Przez materiał majteczek widać przemykające paluszki, maltretujące jej własną muszelkę. Westchnienia mojej młodej sąsiadki mieszają się z jękami jej koleżanki, ale są jakby cichsze, bardziej nieśmiałe. Ech, gdyby jej rodzice wiedzieli co robi tutaj ich słodka córeczka! Powietrze pachnie kwaśnym aromatem dwóch ciał i unoszącym się kurzem.

Nie mogę patrzeć na to spokojnie. Kutas rozsadza mi spodnie. Kusi mnie, żebym zwalił go tutaj, zaraz, patrząc na te dwie zabawiające się dziwki. Wyciągam go więc ze spodni. Uważam cały czas na to, żeby nikt nie nakrył mnie na podglądactwie. Sięgam do bokserek i już trzymam go w ręku. Jest twardy i ciepły. Domaga się bardziej gwałtownego potraktowania, chce wypluć z siebie lepką, białawą maź i opryskać nią brudną ścianę piwnicy.

Nagle jednak w mojej głowie pojawia się szalona myśl. Przecież ja znam rodziców Oli, mogę powiedzieć im o wszystkim! Te laski będą miały przejebane jak ich rodzice dowiedzą się o tych piwnicznych praktykach. Nie mówiąc już o ich kolegach i koleżankach. Gówniary będą skończone w swojej szkole, środowisku. Chyba, że… nie powiem. Ale żeby tak było muszą mi zrobić dobrze. Na razie chowam rycerza do zbroi.

Tak naprawdę to są sekundy. Nim zdążam dokończyć moją myśl ręka sama wędruje mi do kontaktu na ścianie, tuż obok mojej głowy. Żarówka przerywa ciemność jak błysk flesza. Dziewczyny patrzą przerażone w moją stronę. Mają przymrużone oczy, nie wiedzą jeszcze co się stało. Teraz chcąc nie chcąc są moimi niewolnicami. Mam nad nimi całkowitą władzę.

– Co tu się dzieje? – mój głos brzmi jeszcze surowiej niż myślałem. One dalej chyba nie wiedzą o co chodzi. No to zaraz się dowiedzą.
– Co wy tu robicie dziwki? Co to ma znaczyć? – każde moje słowo podnieca mnie coraz bardziej. Jest ciemno, ale czuję jak moim pannicom robi się ze strachu gęsia skórka. Po chwili Ola odpowiada, Jej głos jest tak cichutki, że prawie go nie słychać. Odgarnia swoje blond włoski i układa ukośnie swoją niewinną buzię.
– My… Chciałyśmy spróbować… – brzmi tak, że zaraz się rozpłacze. Jej koleżanka patrzy mi tępo w oczy. Teraz dopiero widzę jak w kącie podłogi stoi kilka przewróconych puszek po piwie. No tak, te suki nie zrobiłyby przecież tego na trzeźwo. W moich dłoniach jest kolejny atut.
– Czego spróbować? Czego? – drążę temat, choć tym razem mój głos brzmi nieco łagodniej. Są już wystarczająco przestraszone.
– Jak to jest… tak razem… wie pan – Ola powoli zdaje się odzyskiwać rezon. Wie w co się wpakowały, rozpoznała kim jestem i stara się mnie udobruchać. O ta cwaniara. Nie ze mną te numery!
– Słuchaj gówniaro! – krzyczę na nią aż robi krok do tyłu. Czy ty wiesz co wy narobiłyście? Pieprzycie się w piwnicy jak kotki, pijecie alkohol i myślicie że to ok? Jak myślisz, co powiedzą na to wasi rodzice? – ironizuję cedząc słowa przez zęby. Ach, jak podoba mi się ta władza!
– Nie powie pan im! – głosik Oli jest piskliwy i przeszyty lękiem, ale przez to brzmi niemal jak rozkaz.
– A właśnie że powiem, bo co mi pozostało? – mówię spokojnie, mierząc wzrokiem ją i tą czarną, która w międzyczasie zdążyła już włożyć z powrotem T-shirt i naciągnąć na siebie dżinsy. Ola stoi dalej w negliżu. Laska oczywiście łyka przynętę.
– A gdybyśmy na przykład…wzięły panu do buzi? – Ola z trudem artykułuje słowa. Jej słowa tak bardzo kontrastują z jej niewinnym wyglądem, że bezwiednie uśmiecham się. Jednak mojemu kutasowi nie jest do śmiechu. Propozycja nastolatki ponownie stawia go na baczność.
– Hmm… Mogę się nad tym zastanowić… – niby rozważam jej propozycję. Jednocześnie robię jednak krok w kierunku dziewczyn i dokładnie, na ile pozwala na to słabe oświetlenie pomieszczenia, taksuję ich prężne, młodziutkie ciałka. Fala podniecenia przekracza granicę grzeczności więc zmieniam ton.

– Ok, małe. Zrzucać łaszki i na kolana!! – ściany piwnicy niosą mój głos. Ola aż wzdryga się na te słowa, ale jej paluszki zaczynają bezwiednie majstrować przy sprzączce biustonosza.

– A koleżanka nie ma przypadkiem ochoty polizać fajnego, dużego kutasa? – pytam czarnulki. Ona wie co oznacza to pytanie. Wstaje z pralki na której siedziała i grzecznie staje obok Oli.
– Może jednak koleżanka się rozbierze, bo mogę pobrudzić ubranko – śmiejąc się pod nosem pozwalam Oli na uwolnienie z rozporka mojego gnata. Czarnulka ponownie jak automat wykonuje moje polecenie, ściągając przez głowę podkoszulek i zsuwając spodnie do kostek.

– Do naga, maleńkie, do naga!! – ponaglam je ostro. Nie będzie wam zimno. Chyba rozgrzałyście się już waszą zabawą! – kontynuuję stanowczym tonem. Po chwili resztki ubrań wędrują na zakurzoną podłogę i mam u stóp dwie nagie laseczki. Ich piersi prężą się przede mną, targane jednak nierównym, niespokojnym oddechem.

W międzyczasie mój kutas jest już wolny od wszelkich barier i dumnie prezentuje się laseczkom w całej okazałości.
– No śmiało, do buzi, która pierwsza? – to pytanie jest tylko retoryczne, bo i tak mam z góry upatrzony cel. Chwytam Olę za czuprynkę i ładuję jej kutasa do buzi. Przecież sama chciała! Robię to jednak zbyt mocno i dziewczyna krztusi się urywanym kaszlem.
– Ssij mała, ssij – rozkazuję jej przytłumionym z podniecenia głosem. Czarna, pomóż jej – pozwalam Oli złapać oddech i biję jej koleżanką moim członkiem po policzkach. Po chwili zanurzam jego wilgotną, dużą główkę w jej ciepłych wargach. Dziewczyny na zmianę obciągają mi faję, jest mi kurewsko przyjemnie a piwnica tonie w mlaskach ich jęzorków. Ruszam biodrami i napinam pośladki atakując ich buzie gwałtownymi sztosami. Jest mi dobrze. Tak dobrze, że już dłużej nie wytrzymam.

Bez ostrzeżenia wstrzymuję jak najdłużej pierwszy skurcz rozkoszy, wyciągam penisa z ust czarnulki, celuję w stronę Oli i puszczam jej syczącą salwę spermy na subtelną buzię. Zaskoczona odsuwa twarz, ale i tak obrywa w policzek. Reszta tłustego nasienia ląduje na cycuszkach jej koleżanki i powolnym strumieniem spływa po brzuchu. Dyszę ciężko. Wsuwam zwiotczałego członka do ust Oli.

– Wyliż go do sucha – komenderuję. Robi to co jej każę. Jej chropowaty języczek głaszcze jego delikatną skórkę.

– W porządku suczki, tym razem wam się upiekło – mówię chowając kutasa do spodni i zapinając rozporek. Ale następnym razem nie skończy się tylko na lodziku. Wyrżnę was jak miło – zapowiadam buńczucznie. Więc jeśli jeszcze kiedyś zbierze wam się na amory wymyjcie dokładnie pupcie, bo i tam zawitam – patrzą na mnie skarcone moimi słowami i poklejone moją spermą.
– Aha i ubierzcie się jak należy – rzucam na odchodnym i jeszcze raz oglądam ich śliczne, nastoletnie buzie. Nagle zauważam coś, czego wcześniej nie spostrzegłem. Dziewczyna, którą wziąłem za Olę wcale nią nie jest! To jakaś inna laska, tylko do niej podobna!

Wychodząc z piwnicy nie mogę powstrzymać się od śmiechu. Dwie przypadkowe pseudolesby bez oporów zrobiły mi loda. To się nazywa dobry blef!

Scroll to Top