Opowiadanie dla gejów – Kuba i Michał

Kuba wyjrzał przez okno. Kolejny pogodny i ciepły dzień, zapowiadający nadchodzące lato. Pociągnął łyk świeżo zaparzonej kawy, w popielniczce zgasił papierosa. Rozejrzał się po pokoju i mimowolne uśmiechnął się, co zauważył budzący się Michał.

– O czym myślisz? – mruknął, otulając się mocniej kołdrą i przecierając oczy.

Kuba milczał, wciąż uśmiechając się. Rozkoszował się błogim spokojem i świadomością tego, że nigdy nie mógł marzyć o byciu bardziej szczęśliwym. Wszystko w jego życiu układało się lepiej, niż mógłby sobie to wyobrazić i zaplanować. Udało mu się w końcu kupić niewielkie mieszkanie w centrum, a dzięki prężnie działającej kawiarni na Starym Mieście, rata kredytu aż tak bardzo mu nie doskwierała. No i – w końcu unormował stosunki z rodzicami; co jakiś czas odwiedzał ich w ich niewielkim domku na wsi.
No i jeszcze Michał. Nie mógłby sobie wymarzyć lepszego faceta. Już dwa lata byli ze sobą, jednak dopiero pół roku temu postanowili zamieszkać razem. Obaj bardzo długo mieszkali sami, lecz stwierdzili, że powinni ustabilizować swój związek jeszcze przed trzydziestką. Początkowo ich znajomość opierała się na przelotnym seksie, jednak z biegiem czasu okazało się, że mają bardzo dużo wspólnego. Potem już nie potrafili żyć bez siebie. Mogli rozmawiać ze sobą godzinami, mieli takie samo poczucie humoru i lubili to samo jedzenie. W łóżku też im się układało – Kuba od zawsze był aktywem, a Michał całym sobą był pasywem.

– Cholernie cię kocham, wiesz? – powiedział w końcu Kuba.

– Kochasz? No tak… – Michał przybrał prowokujący, seksowny ton głosu. – Ja bardziej liczyłbym na to, że mnie porządnie wyruchasz.

– Proszę cię, przestań. Zaraz muszę iść.

Michał chyba nie spodziewał się takiej odpowiedzi, bo zrobił zdecydowanie obrażoną minę. Kuba spojrzał na niego jednak z rozkoszą. Nie mógł się napatrzeć na to ciało, cieszył się, że jego facet o siebie dba. Michał był cholernie przystojny, posiadał szlachetne, regularne rysy twarzy, drobny zarost i dość krótko przycięte ciemne loki. Miał długie, zgrabne i umięśnione nogi, jędrny tyłek, szeroki tors i silne ramiona, a jego sylwetka wyglądała na wysportowaną, a nie „napakowaną”. Poza tym Michał mógł się poszczycić również tym co, nosił między nogami – natura hojnie go obdarzyła. Kuba zawsze z rozkoszą patrzył na gładko wygolone dwadzieścia centymetrów swego prawdziwego faceta.

– Kochanie, to ja ciebie proszę. Weź mnie i to już, bo obiecuję ci, że zaraz dam dupy sąsiadowi z dołu – nie dawał za wygraną Michał, a Kuba roześmiał się.

– Nie mam czasu! Lecę do pracy! – roześmiał się Kuba, wrzucił na siebie kurtkę, włożył do kieszeni telefon i wybiegł z mieszkania.

***

Do kawiarni pojechał miejskim autobusem. Lokal był już otwarty, jego pracownica, a zarazem serdeczna przyjaciółka jeszcze z czasów szkolnych, Gosia, wystawiała właśnie na zewnątrz stoliki i krzesła.

– Cześć, Gośka! – zawołała do niej i pomachał dłonią w geście powitania. – Biegnę do środka, zaraz się wszyscy zlecą na śniadanie i poranną kawę!
Kuba nie musiał codziennie pracować, jednak dość często odwiedzał kawiarnię, by osobiście doglądać interesu. Poza tym lubił spokojny klimat, który panował w lokalu i towarzystwo klientów; z większością z nich dobrze się znał. Ludzie wpadali tu wypić kawę, zjeść dobre ciasto, a najczęściej po prostu poplotkować.

– Kuba, mogę z tobą zamienić słówko? – spytała Gośka, wchodząc do kawiarni. Dziewczyna była bardzo gadatliwa i uwielbiała opowiadać o swoich problemach, jednak najczęściej robiła to z uśmiechem na twarzy. Ale teraz wyglądała na zmartwioną.
– Coś się stało?

– Słuchaj, mojemu kumplowi się właśnie życie pieprzy – zaczęła bez zbędnego wstępu. – Wylali go z roboty jakiś czas temu, teraz nawet nie ma się gdzie podziać. Nie ma kasy na życie. Przygarnęłam go, ale mój facet nie jest z tego zbyt zadowolony, sam wiesz, jak to jest. Pomyślałam, że może złapałby trochę roboty tutaj, u ciebie…

Kuba od pewnego czasu nosił się z zamiarem zatrudnienia kogoś jeszcze, jedną, dwie osoby. Jego kawiarnia z dnia na dzień stawała się coraz sławniejsza w mieście, przychodziło tu coraz więcej klientów, a dłuższe czekanie na kawę czy deser mogłoby lokalowi tę renomę popsuć. Nie znał tego chłopaka, ale jeśli Gośka ręczy za niego, to nie ma sprawy. Oby tylko dobrze pracował. Stereotypowo zapytał: – A co on potrafi? – a gdy otrzymał odpowiedź, że dosłownie wszystko, wesoło skinął głową.

– Czego nie będzie umiał, to się nauczy – dodała Gośka, wciąż ze skupioną, poważną miną.

– No to nie ma problemu – odpowiedział. – Sama wiesz, że od dawna kogoś szukałem. Daj mu mój numer, niech wieczorem do mnie zadzwoni.

Gośka natychmiast się rozpogodziła. Do końca dnia była jak wniebowzięta i przy każdej okazji nie
mogła się powstrzymać, żeby nie dziękować Kubie za zrozumienie i pomoc.

– Nie marudź – zbywał ją Kuba wesoło, a ona w odpowiedzi robiła mu żartobliwe małpie grymasy, i oboje wybuchali śmiechem.

Dzień szybko mijał. Kuba zajęty był fakturami i rachunkami, nie tylko tymi od dostawców, ale też tymi za czynsz, energię, wodę… Zżymał się nieco, że wciąż widzi tu jakieś ukryte podwyżki. Bo na czym polega opłata za konserwację sieci, opłata abonamentowa i inne drobnym druczkiem wyszczególniane pozycje? Ale zapłacić trzeba. Zrobił więc kilka internetowych przelewów i nawet nie zauważył, kiedy Gośkę zmieniła Beata, a to znaczyło, że już było po 18:00. Wstał, rozprostował plecy, z satysfakcją rzucił okiem na lokal pełen gości i na pełne stoliki na tarasie.

– Wychodzę, do widzenia – powiedział w kierunku Beaty, która z uśmiechem skinęła mu głową.

***

W autobusie, jak zwykle, było tłoczno. Kuba nawet nie szukał wolnego miejsca. Podróż pasażerom uprzykrzała na głos puszczana muzyka przez dzieciaki. Co to za muzyka, to jakieś walenie i dudnienie! A oni jeszcze w jej rytm rzucali głowami jak konie w zaprzęgu. Kuba nie lubił jeździć komunikacją miejską, lecz wolał to, niż stanie w korkach i szukanie miejsca na parkingu. Przy kawiarnianym chodniku był zakaz postoju i parkowania z dodatkową tabliczką „nie dotyczy zaopatrzenia”. Tę tabliczkę umieścił tu Michał, który mu podpowiedział, że wystarczy taką tabliczkę odkręcić stąd – pokazał… – a przykręcić tu… I tak zrobił. Kuba nie zastawiał się, czy to jest złamaniem jakichś tam przepisów czy nie. Przecież to absurd, żeby w rękach dźwigać tu palety ciast czy całe zgrzewki kawy, napojów chłodzących, skrzynki owoców, win… i tak dalej.

Kilka chwil później stał już przed drzwiami własnego mieszkania. Wewnątrz zastała go cisza, zupełnie jakby nikogo nie było.

– Misiu, jesteś? – zawołał lekko zaniepokojony, lecz nikt nie odpowiedział.

Wszedł do sypialni, gdzie czekał go widok, który przyprawił go o żywsze bicie serca. Na łóżku leżał jego partner, zupełnie nagi, jedną ręką trzymał gładko ogolonego, prężącego się penisa, a drugą gładził swoją umięśnioną klatkę piersiową. Powolnymi ruchami zsuwał napletek i ponownie go nasuwał… Masturbował się.

– No, no… – Kuba uśmiechnął się.

– Od rana go tak męczę. Nie chciałeś mnie wyruchać, to co… – mruknął Michał i bezczelnie spojrzał na Kubę. Przyspieszył ruchy. Jego dłoń przesuwał się w górę i w dół po wilgotnym od lubrykantu członku. Co jakiś czas pojękiwał i głęboko oddychał, nie spuszczając wzroku z Kuby, który w tym momencie był już silnie podniecony. Pozwalał jednak ukochanemu dalej go prowokować. Michał onanizował się coraz szybciej. Jego klatka piersiowa gwałtownie podnosiła się i opadała, ciało zaczęło lśnić od kropel potu, a pomrukiwania stawały się coraz głośniejsze. Kuba patrzył na to, oblizując suche wargi. Bo też widok był przepiękny. Poczuł szybsze tętno i coraz mocniejsza erekcję.

Wtedy Michałem szarpnęły spazmy. Ekstaza kilka razy wstrząsnęła całym jego ciałem, zacisnął zęby, wysyczał jakiś odgłos rozkoszy i wysoko w górę wystrzelił obfitym wytryskiem. Jego sperma zatoczyła klasyczny łuk, spadając na jego twarz i tors. Ostatnie krople zostały na palcach i w dłoni mężczyzny. Oddychał nierówno, leżąc z zamkniętymi oczami, nogi rozrzucił jeszcze szerzej, odsłaniając przed oczami Kuby swoje ciężkie jądra. Był wyczerpany i zaspokojony. Otworzył oczy, a widząc ślady spermy na palcach, bezczelnie wlepiając wzrok w Kubę, seksownie je oblizał.

– Jesteś cudownie niesamowity – powiedział Kuba i ruszył w kierunku ukochanego. – Naprawdę cu-dow-ny. Wieczorem wynagrodzę ci tę dzisiejszą samotność, dobrze? A teraz… – Kuba położył się na łóżku i wtulił się w partnera. Koniszkiem języka z przyjemnością zbierał spermę z twarzy partnera, potem z jego torsu. Michał objął go silnymi ramionami, jakby nigdy już nie chciał go puścić. Leżeli wtuleni w siebie, milcząc.

Kuba spojrzał Michałowi głęboko w oczy. Uśmiechnął się i pocałował chłopaka. J. Wsunął język głęboko w jego usta – te usta zawsze cudownie mu smakowały. Zaczął całować go po twarzy i roześmiał się, gdy Michał w odpowiedzi ugryzł go w ucho.

– Wiesz, nigdzie mi nie jest tak dobrze, jak tu, przy tobie – szepnął rozkosznie Kuba. – Jutro chyba pójdziesz ze mną do pracy, Nie mogę się skupić, jak nie ma cię przy mnie.

– Ale z ciebie romantyk! – roześmiał się Michał. – Jak będę, tym bardziej nie dam ci się skupić – i znów liznął mu ucho, aż Kuba wstrząsnął ramieniem. – Teraz to ja wychodzę na brutalnego neandertalczyka, który chce tylko zaspokoić swoją męską chcicę, ruchając się kiedy tylko się da. No ale dobrze, dobrze. Pójdę.

– Śmiej się, śmiej! Jak ci dziś w nocy dupę rozryję, to jeszcze będziesz prosił, żebym był bardziej romantyczny – odpowiedział rozbawiony Kuba. – Zapomniałem ci powiedzieć, że jutro mam zatrudnić jakiegoś kumpla Gośki, podobno życie mu na łeb runęło i potrzebuje pracy. Dziś ma do mnie zadzwonić.
– Mam nadzieję, że jest łysy, gruby i brzydki. I że ma kiłę. Jak nie, to ci zabronię chodzić do pracy. Z Gośką, z Beatą, i tak dalej – ok. Ale nienawidzę, jak pracujesz z innymi facetami…

Zawsze, gdy tylko rozmawiali o innych mężczyznach, Michał miał zwyczaj robienia miny obrażonego dziecka. Tak samo teraz, co u Kuby zawsze wywołało głośny śmiech.

– Łysy, gruby, brzydki – chcesz, żeby mi odstraszał klientów? Do tego kiła? Sanepid by mi takiego od razu skasował i zamknął lokal – śmiał się Kuba, całując marsową minę Michała. – A teraz wstawaj, ubieraj się, pora na jogging. Bo stracisz kondycję i sylwetkę.

– Nie grozi… – prychnął Michał, ale posłusznie wygrzebał się z łóżka.

***

Biegali wzdłuż brzegu jeziora. Obaj starali się dbać o formę, gdyż zależało im na zdrowiu i nienagannej sylwetce. Obaj chodzili na siłownię i na basen. Poza tym lubili dobrze wyglądać i dużo czasu spędzali na pielęgnowaniu własnego ciała. Dwa razy w tygodniu golili i tak niewielki zarost na torsie oraz okolice krocza.

Po ponad godzinie biegania mieli dosyć. Do mieszkania weszli zasapani, a pot lał się z nich ciurkiem. Kuba od razu zdjął mokrą koszulkę i rzucił się na fotel, w adidasach i spodenkach do biegania. Michał od razu zrzucił z siebie spoconą koszulkę i wskoczył Kubie na kolana. Ich mokre od potu ciała kleiły się do siebie.

– Pachniesz jak młody, jurny byczek… – mruknął Michał Kubie do ucha, prowokująco pocierając pośladkami o krocze partnera.

Kuba westchnął, gdy poczuł język Michała w swoich ustach. Był piekielnie zmęczony, ale zapach męskiego potu i sportowy strój bardzo go podniecały. Jego penis natychmiast nabrzmiał i zaczął uwydatniać się w wąskich sportowych spodenkach z lycry, szczególnie pod wpływem napierających pośladków Michała. Zaczęli całować się bez opamiętania. Silne dłonie Michała wędrowały po całym ciele Kuby, masowały jego spięte plecy, obejmowały jego pośladki i dobierały się do penisa.

Michał zszedł z kolan Kuby i klęknął przed nim na podłodze. Spojrzał mu głęboko w oczy i zaczął powoli ściągać jego spodenki, ale nie zdjął natomiast adidasów. Wyprężony i napięty do granic penis Kuby wyskoczył jak z procy, spocona moszna zafalowała, unosząc się w górę i spoczęła ciężko między udami. Michał natomiast zsunął z siebie spodenki. Był nagi. Kuba poczuł język kochanka całujący jego tors, pachy, ramiona i schodzący coraz niżej. Gwałtownie i w całkowitym zapomnieniu zaczął lizać jego podbrzusze, a ręka spoczęła na grubym kutasie Kuby, masturbując go. Penis Kuby był mniejszy niż Michała, ale grubością mu nie ustępował, przy tym był równy, idealnie prosty, podczas gdy okazały penis Michała lekkim łukiem pochylał się w dół, jakby pokonany własnym ciężarem. Kuba nieraz w żartach swoim penisem podbijał fallusa Michała, mówiąc mu w pieszczotliwym tonie: „Wyprostuj go”, na co Michał mu zawsze odpowiadał: „Chyba w twoim tyłeczku” – i tarzali się po sobie w namiętnych pieszczotach. Teraz Kuba poczuł na swoim penisie pierwsze pocałunki Michała, składane samymi wargami. Odchylił głowę w tył, usiadł wygodniej na fotelu i pomrukiwał z rozkoszy, czując gigantyczne podniecenie. Jego penis prężył się i pulsował rytmicznie, a przepełnione jadra falowały jak w ukropie. Nie czekając dłużej, chwycił Michała za głowę i wszedł swoim członkiem w jego usta. Wiedział, że długo nie wytrzyma, że zaraz się spuści, więc ten pierwszy wytrysk ulokuje w ustach Michała, a potem dopiero weźmie się za jego seksowny tyłeczek. Michał wessał go jeszcze głębiej, a dłoń zacisnął na jego jądrach. Kuba stracił rytm, dopychał członek najgłębiej, aż chłopak krztusił się i kaszlał.

– Obiecałem ci, że cię wyrucham, tak? – warczał podniecony Kuba. – Twoja dupa cały tydzień będzie żałować tego, co mówiłeś rano, kotku.

Michał uśmiechnął się, pomimo tego, że do oczu napływały mu łzy wywołane krztuszeniem się, bo Kuba wbijał penisa w jego usta po same jaja. Michał wciąż masował partnera po jądrach, po udach i brzuchu. Kuba poczuł nadciągający orgazm. Wyhamował. Szkoda by było już zakończyć te rozkoszne wrażenia. Zaprzestał jakichkolwiek ruchów, a Michał wciąż sprawiał mu przyjemność językiem i ustami, obciągając tak dobrze, jak tylko potrafił.

Te chwile przerwał dzwonek telefonu Kuby. Michał udał, że nie słyszy i kontynuował robienie laski z zamkniętymi oczami. Kuba też próbował zignorować komórkę, jednak dzwoniący nie dawał za wygraną. Powstrzymał Michała i sięgnął po nią. Na wyświetlaczu zobaczył nieznany numer.

– Czekaj, odbiorę, to może być ważne… – powiedział przepraszająco i nacisnął zieloną słuchawkę. – Halo…?

– Dzień dobry, Radek Topolski, od Gosi dostałem pana numer… – głos chłopaka wydawał się sympatyczny.

– Ach tak, słucham…

Michał nie przestał jednak. Rzucił Kubie gniewne spojrzenie i dalej zajmował się penisem Kuby. obciągał coraz szybciej! Kuba próbował bezgłośnie go odsunąć od siebie, powiedzieć mu, żeby przestał, ale Michał nie ustępował.

– Gosia mówiła, żebym się z panem skontaktował…

– Eee… tak… och… – Kuba pojękiwał mimo woli. – Gośka mi wspominała…

– Po prostu znalazłem się w nieciekawej sytuacji i jestem w stanie podjąć się każdej roboty… Gosia mówiła, że mógłbym się u pana zaczepić… Halo…? – Radek był najwyraźniej zdziwiony milczeniem i dziwnym posapaniem, które słyszał z drugiej strony.

– Tak, och… To znaczy… Tak, możemy… Kawiarnia… na Starym Mieście… Potrzebuję… Och! Potrzebuję kogoś… do wszystkiego.

Kuba wiedział, że jego urywany oddech i jęki nadciągającej ekstazy muszą się rozmówcy wydawać dziwne, ale nie umiał nad nimi zapanować, ani też nie znajdował tyle siły, żeby wcisnąć klawisz przerwania rozmowy. Jak pół przytomny patrzył na Michała, który uśmiechnął się złośliwie i jeszcze bardziej przyspieszył obciąganie. Teraz wykonywał już szybkie ruchy w górę i w dół, aż Kubę zaczęły przebiegać drgania ekstazy. Nagle zrobiło mu się bardzo gorąco i…

– Proszę… – pierwsza salwa wytrysku wstrzeliła się w gardło Michała – …przyjść jutro… – druga salwa… – …rano… porozmawiamy… – i trzecia salwa, poprzedzona urywanym jękiem… – …jutro… jak powiedziałem… och…

Kuba nie mógł oddychać. I nie mógł w tej chwili wydusić z siebie żadnego słowa.

– Halo? Proszę pana…? – głos chłopaka zabrzmiał zaniepokojeniem. – Halo, nic panu nie jest?

– Nie… nic… – Kuba odzyskał głos, patrząc jak Michał wodzi jego mokrym penisem po swoich gorących wargach. – Zakrztusiłem się… Nie mogłem złapać oddechu… – i zakasłał aktorsko, a Michał parsknął głośnym śmiechem. – Proszę być jutro rano, do widzenia… – Kuba rozłączył się i rzucił telefon na kanapę. – Czyś tu zwariował całkowicie, człowieku? – skoczył na Michała. – Co sobie ten chłopak pomyślał? Nie daruję ci…!

– Nie wiem, co pomyślał, ale mam nadzieję, że ten nie spalił się ze wstydu – mruczał rozchichotany Michał. – Pewnie od razu złapał się za kutasa, a teraz pewnie sobie wali! To był seks na telefon!

– Dostaniesz po ryju! – Kuba mimo woli też parsknął śmiechem.

– Po ryju już dostałem. Teraz chcę nim dostać po dupie – powiedział Michał i szczypnął Kubie penisa zębami. – Idziemy w końcu do łóżka czy nie?

Scroll to Top