Randez-vous

– Cholerne upały!- Pomyślała Ewelina siadając na wolnym miejscu w jak zwykle nieklimatyzowanym autobusie komunikacji miejskiej.
-Lepiej było chyba jechać samochodem niż się tu gotować, ale za to będę mogła wypić drinka z Anią- myślała.
W autobusie było naprawdę gorąco, Ewelina czuła jednak coś więcej. Czuła na sobie spojrzenia większości facetów z autobusu. Nic jednak dziwnego, że perfekcyjnie zgrabna figura Eweliny, zakryta żółto-białą sukienką idealnie przylegającą do jej opalonego ciała ściąga na siebie wiele spojrzeń. Zwłaszcza teraz, kiedy siedziała tak z założoną nogą na nodze, a kusa sukienka sięgała tylko do połowy ud. Nie przeszkadzało jej to. Wiedziała, że jest atrakcyjna, lubiła to czuć, mieć świadomość przewagi na tymi spragnionymi samcami, którzy płochliwie odrywali od niej swoje rozmarzone oczy, kiedy tylko na nich popatrzyła.
Ewelina obróciła głowę w lewo, żeby znów „spłoszyć” kolejnych obserwatorów. Wtedy jej uwagę przykuł mężczyzna stojący w przegubie, leniwie opierający się o rurkę. Jego duże zielone oczy wlepione były w Ewelinę. Nie patrzył jednak tak jak reszta na jej ciało, ale prosto w oczy. Patrzyła na niego kilka sekund, choć wydawało jej się, że patrzy godzinę. Utonęła w głębokiej zieleni. Patrzył z taką pewnością, że Ewelinę przeszły ciarki po plecach. Odwróciła głowę w stronę szyby. Miała wrażenie jak by wróciła do rzeczywistości z podróży do dżungli- dzikiej i zielonej.
Tępo gapiąc się w szybę w głowię wciąż miała te niesamowite zielone oczy. Teraz miała wrażenie, ze jest jeszcze bardziej gorąco. Nie wiedziała, czemu poczuła się trochę skrępowana. Przecież to ona zawsze tak patrzyła na innch…z góry.|
– Ciekawe czy nadal patrzy na mnie- myśli kłębiły się w głowie jak dym podczas pożaru.
Autobus zatrzymał się na przystanku. Ewelina szybko otrząsnęła się, zabrała torebkę i wyskoczyła z pojazdu. Nie zobaczyła już faceta z zielonymi oczami w tłumie wysiadających, ale nie widziała go tez w odjeżdżającym autobusie
– wysiadł na poprzednim? Zauważyłabym to- znów pogrążyła się w natłoku myśli zmierzając do pobliskiego pubu. Jej ciało z ulgą przyjmowało delikatne podmuchy wiatru, które raz po raz muskały jej nagrzaną skórę. Słońce powoli zbierało się na spoczynek. Jednak Ewelina myślami wciąż była w autobusie.
Dotarła wreszcie do pubu. Rzuciła okiem po sali, która była dość pusta jak na piątkowe późne popołudnie.
– No tak, Anki jeszcze nie ma. Jak zwykle!- Pomyślała i skierowała się do baru. Usiadła na wysokim krześle
– Co podać?- Zapytała uśmiechnięta barmanka.
– Randez-vous- rzuciła bez zastanowienia Ewelina, która już grzebała w torebce za telefonem. Chciała pośpieszyć spóźnialską Ankę. Jednak, gdy wyciągnęła telefon okazało się, że ma wiadomość od Ani:
” Ewelina, sorry… spóźnię się godzinkę, musiałam zostać dłużej w pracy. Nie gniewaj się J”
– Świetnie! Co ja tu będę robić przez godzinę? Ewelina była zła na koleżankę. Skosztowała właśnie podanego przez barmankę drinka. Zaczęła odpisywać Ani na SMS-a i nie zwróciła nawet uwagi na to, że przy barze obok niej ktoś usiadł.
– Co pijesz?- Niski męski głos wyrwał Ewelinę z pisania. Wzdrygnęła się i szybko odwróciła głowę. Obok siedział mężczyzna z autobusu. Znów opatrzył jej głęboko w oczy i uśmiechał się delikatnie.
– Yyy… Randez-vou- wyjąkała totalnie zaskoczona Ewelina
– poproszę Randez-vous- po złożeniu zamówienia mężczyzna znów skierował się do Eweliny
– Tomek jestem- powiedział wyciągając dłoń w jej stronę wciąż się uśmiechając
– Ewelina- odpowiedziała podając swoją dłoń.
– Co tutaj robisz sama?- Zapytał Tomek
– właściwie to na kogoś…- nie zdążyła dokończyć, bo Tomek właśnie złapał ją delikatnie za nadgarstek, wziął swojego drinka i wstał
-chodź- rzucił tonem nieznoszącym sprzeciwu
-ale gdzie?!- Ewelina nie wiedziała jak zareagować. Była bardzo zaskoczona, jednak nie wyrwała swojej ręki z pewnego uścisku Tomka. Mężczyzna nic nie odpowiedział tylko pociągnął ja stanowczo za sobą. Zaprowadził ja na drugi koniec Sali do loży usytuowanej w rogu lokalu.
Ewelina nigdy nie lubiła natarczywych nieznajomych. Szybko ich spławiała. A teraz? Sama nie wiedziała, co się dzieje. Przecież wcale go nie znała, a jednak… Czuła jak by znała go od lat. Czas stanął w miejscu. Zatraciła się w tej chwili, bez pamięci, w jego głosie, twarzy i tych zielonych oczach. Siedzieli tak rozmawiając jak dobrzy znajomi, a rzeczywistość szybowała gdzieś wokół nich. Z jakiś tajemniczych powodów Ewelina czuła nieokreśloną więź między nimi. Co to było? Dlaczego tak ją ciągnie do niego? Rozmawiają ledwo 30 minut, a ona chce… raczej pragnie go bliżej poznać, dotknąć, poczuć jego zapach, smak, gładkość jego skóry. Nie rozumiała, co się z nią działo, ale wiedziała, że musi to przerwać, póki ma jeszcze siłę zerwać te magiczne sidła, które pętały jej wole, zmysły i pragnienia
– przeprasza ja… yy… muszę do toalety- powiedziała szybko i niepewnie przerywając w połowie zdania Tomkowi. Nie czekając na odpowiedź szybko wstała i skierowała się do damskiego WC. Dopiero w środku odetchnęła głęboko dając ujście „burzy emocji” szalejącej w jej ciele. Wyjęła z torebki puder i drżącymi rękami zaczęła poprawiać makijaż. Postanowiła nie wracać do loży, w której siedział Tomek. Jednak w tym momencie zdarzyło się coś, czego Ewelina zupełnie się nie spodziewała. Drzwi toalety otworzyły się. Ewelina gwałtownie obróciła się i zobaczyła Tomka
– Co tu robisz?- Z oburzeniem wykrzyknęła. Nic nie odpowiedział. Zauważyła tylko tajemniczy błysk w jego oczach. Podszedł do niej tak, blisko, że ich ciała prawie się stykały. Czuła dziwną mieszaninę strachu i podniecenia. Zaschło jej w gardle. Zdołał tylko wyszeptać:
– proszę, wyjdź stąd- jednak nawet się nie spodziewała, ze posłucha. W tym momencie złapał ja ręką za tył głowy u nasady włosów i pocałował ją. Chciała go odepchnąć, ale ręce jakby odmówiły posłuszeństwa, nie mogła się nawet ruszyć. Czuła tylko huragan podniecenia ogarniający jej ciało oraz dominujący uchwyt Tomka. Nie pozostało jej nic innego jak poddać swoją wole, skoro ciało już się poddało. Odwzajemniła pocałunek. Tomek objął ją w pasie. Przycisnął jej ciało do swojego i opanował ich ogień pożądania. Języki splotły się w namiętnym tańcu. Trwali tak zwarci, złączeni jakby w jedno ciało. W końcu Ewelinie udało się oswobodzić z sideł pożądania i z Tomkowego uścisku, ale nie była już sobą. Jakby ktoś inny sterował jej ciałem, a ona niczym widz w teatrze przygląda się temu wszystkiemu z boku.
Otworzyła drzwi kabiny i mocno wepchnęła Tomka do środka, tak ze ten stracił równowagę i usiadł na zamkniętym sedesie. Właśnie o to jej chodziło. Niczym kotka zgrabnym ruchem usiadła na kolanach Tomka, a jej „łapki” zaczęły już swój spacer po torsie. Mrucząc zmysłowo raz za razem lizała jego ucho. Nie trwało to długo, kiedy poczuła pod cięką tkaniną sukienki coś twardego. Zaczęła poruszać biodrami widząc jak oddech Tomka zaczyna przyspieszać. Pocałowała go namiętnie, a następnie szybkim ruchem ściągnęła mu koszulkę. Opuściła się na ziemie. Przykucnęła między jego nogami. Serce waliło jej jak młot. Czuła jak po jej ciele rozpływa się wszechogarniające uczucie silnego podniecenia. Od stóp, po końcówki palców, które już same rozpinały pasek spodni Tomka. Rozporek zjechał w dół, a jaj oczom ukazały się czarne bokserki. Opuściła je w dół i jak z procy wystrzelił penis Tomka będący już w pełnym wzwodzie. Szybko chwyciła go w dłoń. Właśnie o tym marzyła już od chwili, kiedy weszła do ubikacji. Dobrze wiedziała, czego Tomek pragnie. Od razu szybkimi ruchami zaczęła przesuwać dłonią po jego penisie. Usłyszała ciche pojękiwania. Zbliżyła twarz, zaczęła lizać ogolone jądra Tomka, który był już w pełnej ekstazie. Czuła jak jego mięśnie drżą z podniecenia. Przyspieszyła ruchy ręką. Nagle przestała, spojrzała mu w oczy. Puściła jego penisa i nie odrywając wzroku od jego oczu przejechała językiem po całej jego długości, od nasady po czubek, po czym natychmiast wzięła żołędzia do ust.
– cudownie- pomyślała, kiedy jego penis wypełnił jej usta. Uwielbiała to uczucie, muskając językiem żołędzia i ssac go przesuwała ustami w górę i dół. Charakterystyczny odgłos ssania wypełnił kabinę zagłuszając pomrukiwania Tomka. Ewelina czuła jak sama zaczyna robić się mokra. Pragnęła poczuc smak każdego mm² jego męskości, wyssać z niego wszystko. Odgarnęła dłonią włosy wpadające jej do oczu. Przyśpieszyła ruchy biorąc fiuta coraz głębiej do ust, raz za razem delikatnie przygryzając jego główkę. Podniecało ja syczenie, które wtedy wydobywało się z ust Tomka. Ewelina przestała się kontrolować. Wkładała penisa tak głęboko jak tylko zdołała. Jej ślina spływała po nim i skapywała na podłogę. Czułą, że traci oddech, ale mimo to przyśpieszała ruchy. Nagle Tomek złapał ją z głowę, uniósł podbródek i ucałował. Wstał jednocześnie podniósł ją do góry. Wiedziała, czego pragnie. Nie ruszając się z miejsca stanęła w rozkroku, oparła się rękami o ścianę i mocno wypięła. Tomek stanął za nią i przejechał dłonią po wewnętrznej stronie ud. Podniósł sukienkę i poczuł wilgoć na jej czarnych stringach. Szybko zsunął je do kolan i kontynuował podróż swojej dłoni w kierunku wygolonej muszelki. Krągłymi ruchami masował jej szparkę i guziczek nieśmiale wystający z kapturka. Ciche jęki tym razem wydobywały się z ust Eweliny. Płonęła z podniecenia. Cichy krzyk mimowolnie wyrwał się z jej ust, bo właśnie Tomek wsadził dwa palce do jaskini jej kobiecości. Poczuła je w środku. Zaczynał swoją wędrówkę do krainy rozkoszy Eweliny. Powoli i nieśmiało zanurzały się w jej muszelce by przemierzyć tylko kilka centymetrów, centymetrów, a następnie leniwie się wycofać. Jednak każda tak podróż była coraz dalsza, głębsza i dłuższa.
Ewelina zaczęła już z trudem łapać oddech. Jej szparka zrobiła się całkowicie mokra. Tomek jednak nie zamierzał na tym poprzestać. Zanurzał swoje palce coraz szybciej, stymulując coraz „głębsze” miejsca jej wnętrza. Jednocześnie kciukiem zaczął masować zewnętrzne płatki jej „róży”. Zakreślał kółeczka wokół jej łechtaczki. Ciche mruczenie Eweliny przerodziło się w dość doniosłe jęki wyrażające jej rozkosz. Nie mogła się doczekać, kiedy Tomek wejdzie, w jej rozgrzaną do czerwoności cipkę, swoim dużym fiutem. Nie mogła znieść już odwlekania tego momentu. Potrzebowała tego jak tlenu. Pragnęła poczuć go w środku całego. Odwróciła głowę do tyłu i szepnęła:
– Proszę, zerżnij mnie! Teraz!- szept przeszedł w krzyk, kiedy wypowiadała ostatnie słowa. Wtedy poczuła jak coś dużego napiera na jej szparkę i powoli się w niej zanurza. Jej podniecenie sięgnęło zenitu. Członek Tomka wypełnił jej dziurkę zdecydowanie szczelniej. Cudowne uczucie ogarnęło całe jej ciało. Tomek wchodził rytmicznie pod odpowiednim kątem. Ewelina zaczęła tracić kontrolę nad sobą. Rozkosz, jakiej w tym momencie doznawała była większa niż ta, którą można świadomie kontrolować. Nie potrafiła już nawet tłumić krzyków, które z siebie wydawała. Tomek wchodził już po samą nasadę swojego penisa. Głęboko i szybko. Nagle złapał Ewelinę za włosy i mocno pociągnął do tyłu. Ból zmieszał się z rozkoszą, a jej ciało przybrało nienaturalną pozycje. Tyłek mocno wypięty do tyłu, ręce oparte na ścianie, a głowa mocno odchylona do tyłu. Tomek zbliżył swoje usta do jej ucha:
– Chcesz teraz odlecieć?- Zapytał Tomek mocno zmienionym tajemniczym szeptem
– O tak! Błagam, pieprz mnie! Pieprz ostro!- Ewelina krzyczała pogrążona w zniewalającej ekstazie. Tomek polizał jej ucho, po czym szybkim ruchem drugiej ręki stargał stringi rozciągnięte na wysokości kolan. Natychmiast wsadził je mocno i agresywnie w otwarte usta Eweliny, która w ogóle nie wiedziała ci się stało. Próbowała szybko wypluć nadmiar materiału z ust, ale Tomek zatkał jej usta dłonią. Nie mogła się uwolnić, jej mięśnie były jak z waty, całe drżały. Musiała podpierać się rękami, żeby nie upaść. Z całej siły wciągała powietrze nosem, aby zastąpić zatkane usta. Tomek wyczuł jej niemoc i zaczął bombardować jej cipkę najszybciej jak potrafił. Potargane stringi nie były w stanie wyciszyć krzyków, jakie w tym momencie wydawała z siebie Ewelina, która sama już nie wiedziała, jakim cudem utrzymuje równowagę skoro nie miała władzy nad żadnym ze swoich mięśni. Te drżały w rytm rozkosznych spazmów, które jak miliony igieł przeszywały jej ciało po każdym pchnięciu. Czuła zbliżający się nieuchronny orgazm, który był na wyciągnięciu ręki. Jeszcze pchnięć, jeszcze parę krzyków…, ale w tym momencie Tomek zdecydowanie zwolnił. Zaczął wchodzić bardzo płytko, stymulował tylko sam przód jej cipeczki. Ewelina była zdezorientowana, ale wciąż ogromnie podniecona. Tomek bezwzględnie zabawiał się z nią, wręcz torturował psychicznie. Po serii płytkich pchnięć następowało kilka głębokich, docierających do najwrażliwszych miejsc jej pochwy. Wywoływało to kolejną serię krzyków rozkoszy, a potem znów następowała płytka stymulacja jej dziurki. Wariowała w oczekiwaniu na głębokie ruchy i rozpływała się w rozkoszy podczas tych płytkich. Wreszcie po kilku minutach tortur przyśpieszył ostatecznie. Fala potężnych skurczów zaczęła wstrząsać Eweliną. Rozpoczęła się od pochwy, a następnie stopniowo ogarniała całe ciało. Już nie wiedziała, co się dzieje wokół niej. Czuła tylko ogromną, nieopisaną przyjemność oraz uchwyt Tomka, który chronił ją przed utratą równowagi i słyszał swój krzyk pomimo zakneblowanych ust. Każdy mięsień, każda komórkę jej ciała wibrowała z rozkoszy.
Dochodziła do siebie kilka dobrych minut w objęciach Tomka, który właśnie uwolnił jej usta. Jeszcze drżała na całym ciele. Tomek ubrał się, złapał czarne, potargane i mokre od jej własnej ślin stringi i rzekł:
– Zabiorę je na pamiątkę- pożegnał ją bezczelnym uśmiechem i zniknął w drzwiach.

Scroll to Top