Pajęczyna

To była szeroko zakrojona akcja. Z Komendy Głównej przyszedł rozkaz, żeby zintensyfikować działania, mające na celu zwiększenie wykrywalności przestępstw seksualnych dokonywanych za pośrednictwem i z użyciem Internetu.
Wszystkie objęte akcją Komendy Wojewódzkie miały wdrożyć zaproponowane przez siebie pomysły i po jakimś czasie określić skuteczność podjętych działań. Na ich podstawie Centrala dokonać miała selekcji i wybrać ostatecznie projekty o najwyższej skuteczności.

U nas, rozkaz ten – jak większość przychodzących z Centrali – został przyjęty dość chłodno. Brakowało specjalistów z zakresu technik komputerowych i przestępstw dokonywanych drogą elektroniczną, a rutyna, w jaką wszyscy wpadliśmy sprawiała, że nikt nie kwapił się do wykonania wytycznych z Centrali. Ponieważ jednak pilne było zrobienie czegokolwiek, tak, aby móc wykazać przed zwierzchnikami podjęte działania, do projektu wytypowano mnie i koleżankę zajmującą się dotychczas wprowadzaniem do naszych wewnętrznych baz danych informacji o przestępstwach bankowych. Mnie, bo „znałem się na komputerach”, jej, bo „pracuje przy komputerze”. Przełożeni, przekonani o dobrze wykonanej robocie, zostawili nas samych sobie i zadowoleni z „wdrożenia” wytycznych Centrali sprawą przestali się sprawą w ogóle interesować.

Jedynym pomysłem, jaki nasunął nam się w wyniku dwuosobowej „burzy mózgów”, był projekt stworzenia w sieci strony internetowej przyciągającej wszelkiej maści zboczeńców. Ponieważ kontrolowane publikowanie treści przemocy seksualnej wymaga zgody wielu organów (prokuratura, sądy, przełożeni itp.) więc stwierdziliśmy, że najskuteczniejsze będzie nie tyle oferowanie gotowych treści pornograficznych, ale umożliwienie podejrzanym internautom ich publikację. Ostatecznie ustaliliśmy, że będą to opowiadania erotyczne.

Po sprecyzowaniu celów, przystąpiliśmy do analizy internetowego otoczenia takich „publikacji”. Okazało się, że większość stron z opowiadaniami to marnej jakości, wykonane domowymi sposobami mierne witryny, oferujące jedynie wulgarne, mało wyszukane bohomazy literackie. Niektóre opowiadania epatowały zwierzęcą wręcz przemocą, ale styl.. język.. znamionowały raczej napalonych, nieszkodliwych i nieinteresujących z naszego punktu widzenia małolatów niż wyrachowanych, groźnych dla społeczeństwa zwyrodnialców Zwróciliśmy się więc do zewnętrznej firmy komputerowej ze zleceniem na wykonanie portalu internetowego, który zapełniłby lukę na rynku polskich opowiastek erotycznych.

W parę dni później, po akceptacji kolorystyki, wyglądu i układu „nasza” strona ruszyła. Na próbę zamieściliśmy kilka własnych opowiadanek – pod różnymi pseudonimami, o różnej treści. Swoje opowiadanka przyprawiłem o gry sado-maso, pejcze, elementy pedofilii, ale gdy czytałem dziełka Eli – mojej współpracowniczki, zauważyłem, że jej styl i język jest za bardzo wyszukany, a tematy jej opowiadań koncentrują się na spokojnej, subtelnej i pełnej miłości grze wstępnej, tak aby przejść do gwałtownego, ale pełnego wzajemnego wyczucia stosunku.

Hmm.. nie o to tu chodziło. Po przeczytaniu paru opowiadań, które już znalazły się na naszej stronie zwróciłem jej uwagę, że nasz projekt ma raczej przyciągnąć zwyrodnialców i zboczeńców a nie szukających zmysłowej miłości łagodnych kochanków. Elżbieta przyznała rację. Efekt – po paru dniach – przerósł moje najśmielsze oczekiwania – spłodziła w ciągu kilku dni kilkanaście tak ostrych opowieści, pełnych tak przerażającej przemocy, że poważnie bałem się, że jakieś nawiedzone babcie złożą zawiadomienie do Prokuratury. Na szczęście babcie nie korzystają z Internetu a umieszczenie tych ociekających bólem, cierpieniem i przemocą opowieści przyniosło znakomity efekt! W ciągu kilku dni odnotowaliśmy wzrost odwiedzin o kilka tysięcy, pojawiły się też pierwsze opowieści czytelników – również niesłychanie ostre, w których granica pomiędzy podnietą i erotyką a nieludzkim cierpieniem zdawał się wprost niemożliwa do uchwycenia.

Nasza baza danych o adresach IP osób odwiedzających naszą stronkę cały czas się powiększała. Najbardziej interesowały nas oczywiście statystyki odwiedzin najbardziej brutalnych opowiadań w powiązaniu z częstością połączeń z konkretnego adresu. Małe miejscowości i serwery, pełne lokalnych patologii i dziwactw zdawały się w naszej opinii najbardziej narażone na dewiacje. Gdy śledziliśmy nadsyłane opowiadania, w których autorzy prześcigali się w stopniowaniu przemocy, seksu i poniżeń, sami – co tu dużo ukrywać – podniecaliśmy się niezwykle silnie.

Z czasem, praca nad tym projektem stała się dla nas sporą przyjemnością. W naszej dyspozycji był mały pokoik, w którym siedzieliśmy do późnych godzin nocnych, tworząc statystyki i analizy dotyczące rysów osobowościowych internautów – na podstawie częstości, pór i lokalizacji odwiedzin, opublikowanych opowiadań i wypowiedzi, które można było zamieszczać na forum. Zaaranżowaliśmy go do naszych potrzeb. Mały tapczanik, stolik, lampka – wszystko to sprawiało, że obok migających diodek serwera, komputerów zliczających statystyki i papierzysk, na których raportowaliśmy postępy, nasze miejsce pracy stało się dla nas dość przytulne.

Zacząłem zwracać uwagę na pewną prawidłowość. Gdy nadchodziło jakieś niezwykle podniecające opowiadanko, Ela po przeczytaniu, wychodziła „na papierosa” – jak mówiła, na kilkanaście minut z pokoju. Nietrudno było domyślić się, co robiła – raz dla potwierdzenia przypuszczeń wyszedłem za nią do łazienki. Podsłuchując pod drzwiami słyszałem tylko delikatne jęki i ruchy wewnątrz toalety. Gdy wróciła, jej oczy płonęły a różowa z podniecenia twarz zdradzała to, co robiła w samotności.

Po którymś razie, gdy znów wróciła z łazienki po lekturze opowiadania, w którym szefowa doprowadzała do poniżenia podwładnego na oczach kolegów z biura, zauważyłem, że zawinęła jej się spódniczka. Gdy odwróciła się do mnie tyłem, aby zaparzyć kawę – czekała nas kolejna noc nad lekturą, dostrzegłem na szwie jej rajstopek ślady wilgoci pochodzącej zapewne z cipki.

– Masz, Ela – podjechałem do niej na fotelu i podałem jej z uśmiechem chusteczkę jednorazową.

Zdziwiła się, widząc mnie tak blisko, wciąż nie wiedząc do czego mój podarek miałby jej służyć. Milcząc wskazałem jej palcem na kawałek poplamionych rajstop.

Ela szybkim ruchem ściągnęła spódniczkę na właściwe miejsce i odwracając się do mnie tyłem starła wilgoć z materiału.

– A więc wiesz.. – zaczerwieniła się lekko.

– Ciężko nie ulec takiej dawce erotyki. – odparłem – Ja też muszę „wychodzić na papierosa”, aby sobie ulżyć. W przeciwnym razie …

– Taak? – spytała Ela. W jej oczach dostrzegłem dziwny błysk, atmosfera zaczynała gęstnieć.

– W przeciwnym razie … nie wytrzymałbym – wypaliłem wreszcie, patrząc jej prosto w oczy.

– Taak? – uśmiechnęła się, tym razem – I co by się stało?

Mówiąc to podeszła do mnie i zdecydowanym ruchem złapała mnie za spodnie. Członek, który już dawno stwardniał, przyszczypywany przez koleżankę wyskoczył z rozporka. Ela uśmiechnęła się i złapała go mocno w garść. Delikatnymi palcami objęła moją męskość a drugą rękę zarzuciła mi na szyję.

– Czemu tak się męczymy? – wyszeptała mi do ucha – Nikt nas nie widzi, jest środek nocy…

Trzymając cały czas mojego penisa, wsunęła język pomiędzy moje usta. Myślałem, że się spuszczę – cała ta sytuacja była niesamowicie podniecająca. Czułem wyraźnie jej zapach, zapach munduru, włosów. Próbowałem wyrwać się z jej uścisku, ale ona mocniej zacisnęła swoją piąstkę.

Wziąłem głęboki oddech. Ela – widząc, że jestem na skraju – poprowadziła mnie na łóżko i tam usadziła mnie, trzymając cały czas mocno za członka. Drugą ręką oswobodziła się z rajstop i majteczek, które w okolicach szparki świeciły się już wesoło, i nadziała się na czerwonego od ucisku członka.

Wystarczyło kilka ruchów w jej środku, abym skończył. Czując jej ciepło, wilgoć i pieszcząc piersi wlałem w nią swoją spermę z głośnym okrzykiem. Ela, która niezdolna była do tak szybkiego, w przeciągu kilku minut, orgazmu, poruszała biodrami dociskając nasienie do granic swojej kobiecości. Sprawiło jej to przyjemność, gdyż westchnęła ciężko i opadła na mnie, wtulając się w moje ramiona.

^ ^ ^

Od tamtego wydarzenia nie krępowaliśmy się w okazywaniu uczuć. Każde nadesłane, mocniejsze opowiadanie, które szczególnie nas podniecało, finalizowaliśmy ostrym seksem, używając siebie nawzajem jako narzędzia do zaspokajania potrzeb. Nic do siebie nie czuliśmy; podniecenie i stres związany z wykonywaną pracą był zbyt silny, aby tłumić kipiące w nas pożądanie.

Jeżeli chodzi o efekt naszej pracy, to Centrala wyraziła pełną akceptację co do naszych działań. Zgromadziliśmy gigantyczny zbiór podejrzanych adresów IP, które na postanowienie Prokuratora podlegają monitoringowi. W ciągu kilku miesięcy udało nam się zlokalizować i zatrzymać kilku pedofilów. Sadyści niestety mieli alibi – najczęściej uprawiali seks z przemocą z pozwoleniem i za zgodą partnerów, potwierdzonych przesłuchaniami i konfrontacjami. Akcja, którą zaczęliśmy trwa cały czas i nic nie wskazuje, aby w najbliższym czasie miałaby być zakończona.

Scroll to Top