Pamiętnik 10 – Inicjacja mojej żony

Nadszedł czas na opowieść mojej żony. Byłem ciekawy, czy zacznie coś zmyślać, czy też powie prawdę. Faktem jest, że była dziewicą, gdy się po raz pierwszy kochaliśmy w noc poślubną, bo wcześniej nie penetrowałem jej wnętrza. Defloracja dokonała się po północy, gdy po ślubie dotarliśmy do pięknego pensjonatu w Czarnym Borze – wesele odbywało się bez nas. Taki sobie wymyśliliśmy eksperymencik. Była dziewicą, bo podczas kochania czułem, że jej błona dziewicza pęka, widziałem jak krwawiła, a miała lekkie krwawienie przez pierwszych parę dni podczas każdego stosunku. No to czekałem, ze opowie o naszej nocy poślubnej, byłem więcej niż pewien, chociaż przypuszczałem, że cos może zmyślać.

Zapytacie, dlaczego nie kochałem się przed ślubem? Bo za żadne skarby świata Iwona nie chciała się zgodzić, gdyż twierdziła, że jeśli bym nie został jej mężem, to ona chce mieć cnotę właśnie dla męża. Nie chciała o niczym słyszeć i rzeczywiście dziewicą była do dnia ślubu, czy też nocy poślubnej. Przed ślubem pieściliśmy się, całowaliśmy i … kilka razy pozwoliła mi włożyć w pupcię i tam tryskać nawet. Lubiła, jak wsuwałem jej naoliwionego penisa w odbyt, ruszała tak cudnie biodrami, nadziewała się na niego, pieściła sobie łechtaczkę i miała orgazm.

– Najwyższy czas Iwonko, abyś ty nam opowiedziała o swoim pierwszym razie – zaproponowała Ola.
– Oj, moja opowieść jest troszkę dziwna… – zaczęła moja żona i poprawiła się w fotelu. Siedziała tak, ze jej cudowne uda były widoczne, gdyż sukieneczka muślinowa podwinęła się wysoko, widać też było momentami majteczki w kroczu. Musiała być bardzo podniecona, gdyż głos jej się rwał…
– Opowiadaj, opowiadaj – szepnęła Gosia, która już chyba bardzo pragnęła męskich, prawdziwych pieszczot i wielkiego rżnięcia. Faktycznie te opowieści i kary bardzo przedłużały wszystko, i ja – gdyby nie to, ze właśnie zaczynała opowiadać moja żona – czułem lekkie zmęczenie i zapotrzebowanie na konkretne sprawy. Cóż, starsi panowie, którzy siedzieli obok mnie niewiele tak naprawdę mogli, toteż patrzyli sobie tylko i w ten sposób doskonale się bawili. Ja natomiast zdążyłem się już spuścić, co prawda raz, bo jakoś wytrzymywałem i powstrzymywałem wytrysk, ale jak już się spuściłem, to zachlapałem sobie całe dłonie i dywan.

– Miałam czternaście lat, to były wakacje, lipiec, zaraz po skończeniu ósmej klasy. Wyjeżdżaliśmy każdego roku do Zakopanego, mieszkaliśmy na Sienkiewicza w willi, no… nie ważne… niedaleko szkoły muzycznej.
– Wiem mniej więcej gdzie – przytaknęła Gosia.
– I ja wiem – szepnęła Ola – otulając się kocem, ale przy tym wysunęła swoją nagą nóżkę, którą widzieliśmy wysoko, prawie do samego biodra.
– Zawsze w lipcu przyjeżdżał tez do Zakopca brat taty, z zona i moim kuzynkiem. Oni byli z Sieradza.
– Skąd? – dopytywała Ola.
– Z Sieradza, to gdzieś koło Zduńskiej Woli – wyjaśniła Iwona.
– Aha…
– Jak jeździliśmy do nich do Sieradza, to lubiłam wyskakiwać do Zduńskiej Woli, tam mają fajne kafejki.
– Mów dalej – ponaglała ja Ola.
– Nie myślcie tylko, że będę wam opowiadała starą nudna opowieść o kuzynie, bo pewnie każda dziewczyna ma takich pełno…
– A wiesz – przerwała jej Gosia – że coś w tym jest… z tymi kuzynami.
– Nie przerywajcie, opowiadaj Iwona – powiedziała stanowczym głosem Ola.
– Kuzyn był moim rówieśnikiem, ja jestem z sierpnia, a on z maja… lubiłam go bardzo, chociaż rzadko się widywaliśmy, bo starzy zazwyczaj zajęci byli, rzadko się odwiedzaliśmy, dlatego najczęściej w wakacje. Od najwcześniejszych chwil, kiedy sięgam pamięcią, nasi rodzice mieli osobny pokój, to znaczy moi mieli taki bardzo duży, wujek z ciocią mniejszy, a my taki średni i zawsze mieszkałam z Alkiem. Rodzice albo chodzili w góry, albo balowali przez całe noce na kwaterze lub w knajpach. Tak było zawsze przez cały lipiec.

Ja z Alkiem wtedy tak bardzo się zżywaliśmy, że byliśmy nieomal jak prawdziwy brat i siostra. Jako małe dzieci, może pięcioletnie normalnie się ubieraliśmy, przebieraliśmy i tak trwało przez następne lata. Gdy miałam lat dwanaście zaczęły mi rosnąć piersi, miałam już wtedy całkiem ładne jabłuszka, to też jakoś się przy nim przebierałam, a on przy mnie. Za rok też nie wstydziliśmy się siebie, chociaż już przebieraliśmy się troszkę delikatniej.

– No pewnie, czego się wstydzić, jak się jest dzieckiem – przerwała Ola.
– Byliśmy coraz starsi, ale oboje nie lubiliśmy takich sztucznych cyrków, jak rozbieranie się pod kołdrą, owijanie ręcznikiem, wymaganie od drugiego by się odwrócił, zamknął oczy czy coś takiego. W ogóle na ten temat nie rozmawialiśmy… Istniał sensowny kompromis, który zaczął rodzić się na dwa lata przed tym wydarzeniem, o którym chcę mówić. Ten kompromis był niepisany, ale polegał mniej więcej na tym, że rozbieramy się przy sobie, nie przejmując się swoją obecnością, ale majtki zdejmujemy siedząc, a nie stojąc. W każdym bądź razie jednocześnie podnosiliśmy się z łóżek, siadaliśmy na łóżkach naprzeciwko siebie, zdejmowaliśmy spodnie od piżamy i zakładaliśmy majtki. Oczywiście w czasie tego przebierania doskonale widziałam jego siusiaka, a on moja cipkę, już wtedy lekko owłosioną. Ale takiego przebierania nie wstydziliśmy się wcale.

Jak juz założyliśmy majtki, to można było wstać. Następował wtedy cały szereg innych rannych czynności – zmiana góry od piżamy, wyjęcie z szafy czystych rzeczy, schowanie brudnych, nastawienie wody na herbatę itp. Rano paradowało się więc w majtkach raczej dość długo. W te wakacje, o których chcę mówić mieliśmy po czternaście lat, ale wciąż było tak samo.
Słuchałem opowieści mojej żony lekko zszokowany, bo wcale mi o tym nie opowiadała. Jej kuzyna Alka doskonale znałem, ale nie wiedziałem, że oni tak żyli jak brat z siostrą, a wszystko zapowiadało, że jeszcze coś ich łączyło, skoro zaczęła o nim opowiadać. Zachodziłem w głowę, co to mogło być, skoro jak ja poznałem i jak się z nią pierwszy raz kochałem, wciąż była dziewicą.

– Mów, super, piękne – śmiała się Ola.
– Jak któreś majtki były luźne albo prześwitujące to tym się nie przejmowaliśmy. Te luźne majtki najbardziej dotyczyły Alka. Miał jedną taką parę fajną, taką sexi. One się wyciągały i po dniu używania jego siusiak zaczął mu nogawką wychodzić z majtek. Próbował go ręką wkładać do środka, ale nie na długo to starczało. Nie wstydził się jednak. Moje majtki nie były obcisłe, ale nie były aż tak luźne. Miałam za to prześwitujące, które nosiłam czasami. Były z cieniutkiej, żółtej, ażurowej siateczki, z czerwonymi paskami po bokach. Ładne. Jak byłam odwrócona tyłem – to bez trudu widział mój rowek w pupie. Jak stałam obrócona do niego przodem, to wyraźnie widział, gdzie się kończy owłosienie mojej cipki, a nawet czasami szparkę w cipce. Ale tak jak on nie wstydził się wystającego siusiaka, tak ja nie wstydziłam się prześwitujących majtek.

Taka była taka nasza niepisana umowa, że w majtkach się nie wstydzimy i już. Wieczorami bywało trochę inaczej. Jeżeli myliśmy się późno, to jedno z nas (to, które było juz umyte jako pierwsze) przebierało się na ogół podczas pobytu w łazience tego drugiego. Do łazienki wchodziło się z korytarza, była zresztą ona wspólna dla kilku pokoi. Chodziliśmy do niej w dresie i w dresie wracaliśmy do pokoju. Potem w pokoju zdejmowaliśmy dres, bieliznę i zakładaliśmy piżamę. No wiec ta pierwsza osoba mogła to zrobić podczas nieobecności drugiej i tylko ta druga musiała się potem przebierać przy pierwszej. Za to jeśli umyliśmy się wcześniej, to po pokoju chodziliśmy w dresie.

Wtedy kładliśmy się do łóżek jednocześnie, znowu siadając naprzeciw siebie, zdejmując majtki i zakładając spodnie od piżamy. Na to, że ja widziałam jego siusiaka, a on moją cipkę zupełnie nie zwracaliśmy uwagi. Rozmawialiśmy z reguły o czymś innym. Kiedyś nawet tak się zagadaliśmy o planach na następny dzień, że ponad pół godziny przesiedzieliśmy z gołymi pupami na łóżkach. Wtedy weszła jego mama i troszkę się zdziwiła, chyba później rozmawiali nawet o nas, bo na drugi dzień moja mama pytała mnie o relację moją z Alkiem, ale ją uspokoiłam i sprawa ucichła. Znów całkiem o nas zapomnieli.

– Jak to rodzice – zaśmiała się Ola.
– Zakładanie i zdejmowanie góry od piżamy dla mnie nie stanowiło najmniejszego problemu. Przebierałam się tak jak on: zdejmowałam jedno i zakładałam drugie. Nie wiem, jak traktował moje piersi – czy jak normalna cześć ciała, którą normalnie może widzieć jak szyje i ramiona, czy może jak cos intymnego – ale skoro widuje moją cipkę, to i czemu nie miał widzieć moich piersi. A przecież widział, że rosną, że z roku na rok są coraz większe, że zmieniają się brodawki. Nie wiem, co myślał o paradowaniu bez stanika, ale ja go o to nie pytałam i w ogóle unikałam tego tematu. W każdym bądź razie jak zdejmowałam bluzę od piżamy albo stanik to nigdy się nie odwracałam – stałam do niego albo przodem albo bokiem, a on starał się zachowywać bez zmian i robić swoje. Te proste zasady rozbierania się doskonale regulowały nasze stosunki damsko-męskie, czyli czego się wstydzić, a czego nie i co wolno, a czego nie. Ale mieliśmy też różne wpadki.

Pierwsza zdarzyła się któregoś razu po powrocie ze Świnicy. Było późno, a wtedy najczęściej była resztka ciepłej wody. Postanowiliśmy nie ryzykować zimnej wody dla drugiego z nas, a byliśmy przepoceni, zdecydowaliśmy pójść pod prysznic razem. Oczywiście nagość nie wchodziła w grę, więc postanowiliśmy myć się w bieliźnie – ja w majtkach i staniku, a on w majtkach. Przez korytarz do łazienki przeszliśmy w dresach, a w łazience, po zdjęciu dresów, rychło okazało się, że nie mamy jak zrobić siusiu. Siusianie, jak wiadomo, wymaga zdjęcia majtek – i tu na panewce spaliła nasza niepisana umowa, że majtki zdejmujemy tylko podczas przebierania się i siedząc. Wprawdzie ja siusiałabym siedząc, ale po ściągnięciu majtek byłabym prawie goła, a tego właśnie mieliśmy uniknąć. Co wiec zrobić? Sedes widoczny był spod prysznicu, wiec odpadała możliwość, że jedno z nas wejdzie pod prysznic, a drugie będzie siusiać. W końcu doszliśmy do jedynego wyjścia, na jakie udało nam się wpaść: trudno, musimy chodzić do łazienki osobno, a tym razem, wyjątkowo, zsiusiamy się w majtki.

– Co? Jak to w majtki? – zapytała zaskoczona Ola.
– Siusialiście przez majtki do prysznica? – śmiała się Gosia.
– Ojej, jak trudno na życzenie zsiusiać się w majtki! Przecież cale życie człowiek się stara właśnie tego uniknąć, nabrał w tym celu wszystkich podświadomych odruchów, a tu teraz… Staliśmy w kabinie prysznicowej, zawstydzeni, ze spuszczonymi głowami. W końcu przemogłam się pierwsza i ciepła strużka moczu popłynęła po moich nogach. Po chwili zauważyłam, jak dolna cześć jego majtek robi się mokra i coś cieknie po nogach. Drugą wpadkę mieliśmy nazajutrz, też pośrednio związaną z wieczornym myciem. On umył się pierwszy i siedział w pokoju czekając na mnie. A muszę wam powiedzieć, że mieliśmy jeszcze jedną umowę. Super umowę, staraliśmy się odzwyczajać od przeklinania, ale gdy któreś z nas zaklęło, to zdejmowało spodnie, czy – jak ewentualnie w moim przypadku – spódniczkę i dawaliśmy sobie klapsy.

Jednak zawsze w pupę przez majtki, nigdy w całkowicie obnażone pośladki. Czasami więc zdarzało się nam przeklinać i wtedy był klaps, raczej bywało tak raz dziennie, nie częściej. Wtedy wróciłam z łazienki w dresie, myłam się druga i zaklęłam, że zabrakło mi ciepłej wody do spłukania włosów. Siedząc schwycił mnie za rękę, przyciągnął do siebie i postawił przed sobą. Nie zastanawiając się wiele, schwycił za moje spodnie od dresu, ściągnął je do kolan, by surowo dać klapsa na majtki. Patrzy – a ja nie ma majtek! W łazience założyłam dres na gole ciało i tak przyszłam do pokoju. No i jak ściągnął mi spodnie to stałam przede nim z goła cipką i gołą pupą. Należało teraz postąpić kulturalnie, bo przecież w końcu w tym celu się biliśmy po pupach, żeby tak było.

– Myślałem, że masz majtki. Przepraszam – powiedział ogłupiały z lekka i zawstydzony.
– Nic nie szkodzi – odpowiedziałam grzecznie.
Podciągnął spodnie z powrotem i dopiero na nie przyłożył siarczystego klapsa w pupę. Ale to zdarzenie uświadomiło nam, że pod spodniami zawsze powinniśmy mieć majtki. Także pod spodniami od dresu, a nie tylko pod jeansami, w których wychodziliśmy z domu.

Jeśli nie liczyć długich chwil chodzenia w majtkach, to cale dnie spędzaliśmy właśnie w spodniach. W spodniach (jeansy) wychodziliśmy co dzień z domu, w spodniach (dres) urzędowaliśmy w pokoju. Mogłabym wprawdzie chodzić w spódniczce, ale w ogóle jej nie wzięłam. Zresztą słusznie – na turystyczne wyjazdy w góry spódniczka jest niepotrzebna. Czasem nosiłam rajstopy, ale zawsze zakładałam je na majtki, nigdy na gola pupę. Jeśli chodzi o widok pupy to i tak wiele mi to nie pomogło – rowek w pupie prześwitywał nawet przez warstwę rajstop i majtek. Gdyby nie to, to mojej pupy by wcale nie widział. Przy tym ostrym reżimie co do rozbierania się widział moje piersi, widział moją cipkę, a pupę najmniej.

Ja z kolei widziałam jego siusiaka, a pupy wcale. Ciekawe, że bijąc się po pupach bez litości, najmniej swoje pupy widzieliśmy.
– I co się stało? Kochaliście się w końcu? – zaczęła dopytywać Ola.
– I tak, i nie… na drugi dzień po tym wydarzeniu, jak ściągnął mi spodnie, poprosił mnie wprost, abym pozwoliła mu pooglądać się, to wtedy pokaże mi, co chłopak ma w jądrach.
– Zdejmij majteczki, bo będą przeszkadzały – powiedział spokojnie, gdy widział, że nie zaprzeczyłam jego prośbie. Ufałam mu, wiedział co robi, a ja chciałam być dla niego najlepsza koleżanką.
– A chciałaś wiedzieć, co ma w jądrach?
– Tak – pokiwała głową moja żona – bardzo mnie to frapowało, gdy tak wprost powiedział.

Powoli zsunęłam majteczki. Opadały na podłogę, ukazując moją małą, dziewiczą cipkę porośnięta rzadkim jeszcze owłosieniem. Spoglądał na mnie zadowolony, ale i troszkę zawstydzony, że oto przerwał czas naszej niepisanej umowy.
– To wyjątkowe zawieszenie umowy – powiedział, bo pewnie wyczuł intuicyjnie, o czym myślę. Był młody, ale zawsze miał coś takiego w sobie, co każdej dziewczynie i kobiecie się podoba, taką intuicje, dyskrecję, takie otwarcie się, że aż chciało się mówić.
– Co mam robić? – spytałam.

– Siadaj na fotelu – szepnął przymilnie.
Posłusznie usiadłam. Wtedy on rozpiął rozporek i ściągnął spodnie dresowe i majtki. Moim oczom ukazał stojący członek, pierwszy raz widziałem penisa we wzwodzie. Wtedy nie wiedziałam, czy jest duży czy mały, teraz wiem, że był dość mały jeszcze, cienki, taki chudzieniaszek, ale już twardy i z żyłkami po bokach. Zaczął go pieścić. Posuwał ręką powoli w górę i w dół. Główka co chwilę pojawiała się i znikała pod skórą. Patrzyłam zdziwiona na to, a on powiedział:
– Pokaż cipkę – podszedł do mnie i uklęknął na podłodze pomiędzy moimi dziewiczymi udami.

Rozszerzyłam nogi. Moje jeszcze niewinne wargi się rozchyliły, odsłaniając delikatną różową wtedy dziurkę. Dotknął jej palcami.
– Czytałem w takiej książce, ale teraz nie wiem, co jest czym – szepnął troszkę zaczerwieniony na twarzy. – Powiesz mi?
– Alku – powiedziałam speszona – ja też wszystkiego nie wiem.
– Aha – kiwnął głową, ale zrobiło mu się chyba głupio. Zaczęliśmy się teraz traktować troszkę medycznie.
Macał mnie coraz mocniej. Rozchylał jakby chciał mnie dokładnie obejrzeć.
– Tu są wargi, rozchylam je, tu jest wejście do pochwy – mówił dotykając mnie w różne miejsca – tu jest cewka moczowa, ale gdzie jest łechtaczka?
– Tam troszkę wyżej, czasami… – chciałam powiedzieć, ale zawstydziłam się.
– Co czasami?
– Tam dotykam i wtedy robi mi się tak rozkosznie, wiesz.
– Aha – szepnął – często to robisz?
– Czasami.
– Ja też czasami ruszam i wtedy płynie takie mleko, gęste trochę, takie z plemnikami…
– Czytałam w książce – wyjaśniłam.
– Tez czytałaś? – zdziwił się.
– Tak – powiedziałam – ale jestem ciekawa jak to mleko wygląda i jak wylatuje – dodałam.
– To później ci pokażę, a teraz odwróć się i zrób pieska – powiedział.
– Co? – zapytałam zdziwiona.
– No, uklęknij tyłem – powiedział troszkę speszony, że użył takiego słownictwa.
Nic nie mówiąc odwróciłam się do niego tyłem i wypięłam pupkę. Czułam na niej jego oddech. Nie wstydziłam się, chociaż widział ją z bliska pierwszy raz. Przecież wcześniej tak bardzo uważaliśmy, aby nie pokazywać się nago bez majtek.

Byłem podniecony i zszokowany opowieścią swojej żony, ciekawiło mnie czy to prawda, czy jej wyobraźnia. A ona mówiła dalej.

– Patrzył tak na mnie troszkę medycznie, jak chłopak, który ma czternaście lat i może obejrzeć sobie cipkę rówieśnicy. Przecież chłopców w tym wieku interesują właśnie kobiece miejsca intymne, szczególnie koleżanek. Powiedział mi o tym, że od dwóch lat tak sobie na mnie patrzył, że w tym roku najbardziej, ale że traktował mnie jak rodzinę, więc nie miał złych myśli. Dlatego poprosił mnie w końcu, abym sama mu pokazała, abym mu wytłumaczyła, co jest czym i on – w dowód wdzięczności – chciał mi pokazać, jak z penisa płynie mu biały płyn, w którym są plemniki. Pokazał mi więc swojego sterczącego członka, prosił, abym go dotknęła. Był jeszcze taki czerwony, skórka schodziła z niego do połowy, ale z całego żołędzia nie chciała zejść. Wzięłam ją w swoje małe rączki i starałam się ściągnąć całkiem, pytałam, czy nie boli. Mówił, że jest mu przyjemnie, że czuje taki rozkoszny ból w brzuszku i w kroczu, i w jądrach. Dziwił się, że zupełnie inaczej czuje się, gdy ktoś dotyka, niż gdy sam dotykał. Powiedział mi, że na początku siódmej klasy pierwszy raz wytrysnął, jak ruszał przez godzinę. Później nauczył się szybciej wypuszczać z siusiaka biały ciepły płyn. Była wtedy bardzo rozpalona, chciałam widzieć jak to popłynie, jak wygląda. Jego oczy aż błyszczały z pod niecenia. Powiedział, ze o wiele lepiej mu jest, gdy ja dotykam. Ruszałam tak niezdarnie, no teraz wiem, że to robiłam niezdarnie i nieporadnie, ale robiłam to pierwszy raz, nie wiedziałam, co i jak, przecież ja tak naprawdę pierwszy raz widziałam z bliska wszystko…

Teraz też wiem, że jego penisek był jeszcze cienki, mały – dopiero później, u mojego męża widziałam, jaki członek ma mężczyzna. A i to mojemu mężowi jeszcze przez kilka lat robił się coraz większy, bardziej napęczniały, żylasty. Alek miał takie cienkie niebieskie żyłki i był bardzo czerwony, szczególnie główka. Wtedy dotykałam go, ale troszkę się bałam, czy może brzydziłam, sama nie wiem. Na pewno nie wzięłabym go do buzi, nawet mi to przez myśl nie przeszło, on zresztą nie prosił. Chociaż i ja czułam kłucie w podbrzuszu i taką dziwną rozkoszną boleść w pupie. Znów położyłam się na łóżku, rozłożyłam mocno nogi, a on dotykał mnie, wsuwał paluszek do mokrej szparki.

Rozmawialiśmy, tłumaczyłam mu, starałam się mówić, to co czytałam, i on tez mówił o tym, co czytał. Że na przykład śluz jest potrzebny, bo lepsze jest tarcie, przyjemniej, a oprócz tego on przenosi plemniki do macicy itd. Patrzył i dotykał swojego członka, dotykał drugą dłonią moje podbrzusze, wargi sromowe – mówił – to wargi sromowe większe, to mniejsze – śmiał się, ja się śmiałam, czułam się jak model dla lekarza, czy coś takiego. A miałam czternaście lat, sama więc była ciekawa jak to wszystko jest. Coraz szybciej ruszał swój penis. Odsłonił moją dziurkę i nacelował na nią. Przystawił czubek. Napierał mocno, ale było bardzo ciasno i może sucho – mimo tego śluzu, który był. Powiedziałam mu, że chcę być dziewicą, ze jak chce może wsunąć palec i poczuć błonę dziewiczą, bo ja też ja czuję, jak wkładam tam palec. Powiedziałam, ze do dnia ślubu chce być dziewicą, że dopiero mąż przerwie mój pas cnoty. Nie miał nic przeciwko temu, zapytał tylko, czy może włożyć tak głęboko paluszek, aby poczuć tę błonę. Zgodziłam się, wsunął dość głęboko, a jak dotarł do niej, to poruszała mimowolnie bioderkami i powiedziałam mu, że już ja czuje. Cieszył się jak małe dziecko, sprawiłam mu tym wiele radości, ze pozwoliłam mu tak się ślicznie bawić sobą. Poprosił jednak, abym mu pozwoliła troszkę włożyć do środka, sam czubek. Po chwili refleksji zgodziłam się na to. Czułam ból jak wkładał. Jego penis chciał się we mnie wedrzeć, przerwać moją błonę. Byłam bardzo ciasna, zaciskałam mocno pochwę, więc w sumie włożył go tylko troszkę. Zaczął jęczeć. Jego penis coraz mocniej ocierał się o moje krocze. Zaczęłam się pożądanie podniecać. Moje soki oblepiały jego penisa, sprawiając, że przy każdym ruchu wydawał mlask.

– Moja cipeczka – szeptał. – Moja mała cipeczka.
Byłam pewna, że zaraz coś się stanie. Właśnie w tym momencie poczułam jak moja cipcia staje się gorąca i mokra od jego spermy. Co za ulga, już nie będzie sprawiał mi bólu, bo troszkę mnie bolało. Wyciągnął chusteczkę i chciał osuszać mnie. Ale ja pierwsza dotknęłam tam dłonią, szpareczka była taka wilgotna, włoski oblepione taką mazią. Usiadłam, wzięłam w palce jego biały płyn i oglądałam, bardzo się wtedy zawstydził. Prosił, abym pozwoliła mu wytrzeć chusteczką, ale ja chciałam jeszcze oglądać, chociaż przyznaję teraz, że troszkę się brzydziłam. Cóż, to było pierwszy raz, polał mnie spermą tylko na wierzchu pochwy.

– Połóż się na kanapie – poprosił.
– Po co? – zapytałam.
– Połóż się to zobaczysz.
Nie sprzeczałam się. Położyłam się na plecach i czekałam na jego ruch.
– Masturbujesz się? – spytał nagle.
Przytaknęłam lekko speszona. Mówiłam mu przecież, że to robię.
– Świetnie. Jak to robisz?
Usiadł obok mnie i prosił, abym mu powiedziała i pokazała.
– Masuje łechtaczkę – wyjaśniłam.
Z uśmiechem rozchylił mi nogi i przyłożył palce do wzgórka. Zaczął mnie masować, jednocześnie wsuwając rękę pod moją bluzkę. Do tej pory miałam na sobie bluzę i stanik. No, piersi miałam już jak na swój wiek duże, ale w porównaniu do dziś, to małe. No ciut większe, jak twoje Oleńko.
– Masz taką mięciutką pipcie – powiedział.
Jęknęłam z rozkoszy. Nieświadomie zaczęłam kręcić biodrami.
– Lubisz się onanizować?
– Taak…

Nie przerywał masowania. Podciągnął mi bluzkę pod brodę i macał piersi przez mały stanik. Były wtedy całe twarde, inne zupełnie, takie nawet nie elastyczne, ale twarde, że trudno je było ucisnąć. Jego dłoń przesunęła się niżej. Dotknął znów mojej dziurki. Jęknęłam głośno. Po chwili podsunął mi palce.
– Obliż.
Rozchyliłam usta, a on wsunął mi je. Czułam lekko słonawy smak swojego śluzu i jego mazi z penisa.
– To Ty. Tak smakujesz w pomieszaniu z tym, co ze mnie wypłynęło.
Nie mogłam w to uwierzyć. Było pyszne.
– Wiesz co teraz zrobię?
Zaprzeczyłam. Rozwarł mi uda. Poczułam jak coś zagłębia się we mnie.
– Wejdę w twoją dziewiczą cipkę jeszcze raz. Ale tylko palcem. Poruszał nim.
– czujesz?

Przytaknęłam. Czułam jak maca mnie od środka, jak nikt nigdy. Co chwilę wsuwał i wysuwał palec, a ja byłam coraz bliżej szczytu.
– Jest taka mała i niesamowicie smakowita.
Oczy zachodziły mi mgłą, a ciało wyprężało się. Czułam jak wsuwa palce głęboko i drugim masuje łechtaczkę.
– Włożyć ci drugi palec?
– Tak!
– Będzie bolało- zastrzegł.
– Wsadź!

Nie mogłam się opanować. Jeszcze nigdy nie byłam tak podniecona. Nawet nie zauważyłam, kiedy chwycił mnie i przewrócił na brzuch, tak że klęczałam na podłodze opierając się o łóżko. Poczułam jak rozsuwa mi pośladki i czymś smaruje. Dopiero wtedy do mnie dotarło. Smarował naszą mazią z mojej pochwy. Czułam, jak jego cienki penis dotyka mojej dziurki między pośladkami, było tam tak ślisko, ze poczułam jak wepchnął go troszkę i mocniej, mocniej, nie wiem nawet ile, bo czułam coś w sobie, ból i rozkosz zarazem, palcem masowałam łechtaczkę. Powiedział wtedy, ze jak sam się onanizował to myślał często o mnie, bo go podniecałam. Jak to powiedział, to z okrzykiem rozkoszy wjechał w moją pupę do samego końca. Rozparł mój odbyt i ruchał. Czułam coraz większą rozkosz, żar i gdy zacisnęłam pośladki, to doznałam olśniewającego orgazmu. A on znów wylał tam swój biały płyn.

Scroll to Top