Pamiętnik 13 – Zabawa w lekarza (2)

Iwonka podeszła do szafki i wyjęła pudełko z aparatem do mierzenia ciśnienia, wyjęła z niego słuchawki i poszli z powrotem do pokoju, gdzie czekali zniecierpliwienie dwaj chłopcy. Siedzieli na sofie, ale na widok mojej żony, wchodzącej znów z ciemności w krąg światła wstali i czekali w wielkim podnieceniu na dalszy rozwój wypadków. Iwona widziała ich stan, na pewno się bała, ale już teraz musiała kontynuować rozpoczętą zabawę. Widziała ich oczy, przyćmione żądzą i namiętnością, rozkojarzone i skupione zarazem.

Rozkojarzone, bo zupełnie nie myśleli o tym, gdzie są, co robią, jak się zachowują. Skupione, ponieważ patrzyli tylko w jedną osobę – moją apetyczną żonę ubraną w białą, lekko przezroczystą bluzeczkę zapinaną na małe guziczki, w obcisłą jeansową spódniczkę i cieliste rajstopy. Gdy dochodziła do nich, byli skoncentrowani na słuchaniu pocierających się, zgrabnych kolanek mojej żony, jej jędrnych ud. Być może nie wiedzieli do końca jak wygląda w realu ciało kobiety, ale te szmery wprawiały ich w jeszcze większe napięcie i pożądanie. Patrzyli na jej kołyszący się delikatnie biust, widoczny pod białą bluzeczką w koronkowym staniku o takim samym kolorze jak bluzeczka i wsłuchiwali się w melodię nóg, w szmer cielistych rajstop. Byłem u kresu wytrzymałości, mój penis urósł do niebywałych rozmiarów.

– Proszę usiąść – powiedział Krzysiek i wskazał Iwonie miejsce na sofie, z której przed chwilką wstali.
– I wy siadajcie tam – powiedziała, wskazując im fotele i krzesła.
– Dobrze, dobrze – zaśmiał się Karol – kiwnął do kolegów, żeby usiedli.
Iwona siadła bokiem na kanapie, tak aby pokazać im jak najmniej nóg, wyłaniających się spod przykrótkiej spódnicy. Jednak jej obnażone kolana i troszkę uda stały się teraz celem skierowanego w oczekiwaniu wzorku dygoczących każdym nerwem chłopców.
– Irek – odezwał się Karol – podejdź do pani i posłuchaj jak bije serce kobiety.

Chłopiec, mimo że tak podniecony, zawstydził się, że musi zadziałać sam, a pozostali będą na niego patrzeć. Spojrzał w oczy moje żony, ale ta o dziwo, uśmiechnęła się skromnie do niego, aby mu dodać otuchy.

– Załóż – odezwała się podając mu stetoskop.
Irek założył na uszy i nachylił się nad kobietą, czuł zapach jej ciała, jej włosów, czuł jej bicie serca bez tego urządzenia, które miał na uszach. Stał tak bezradny, nie wiedząc co zrobić. Wtedy Iwonka wzięła słuchaweczkę, pociągnęła lekko przewód, Irek nachylił się nad nią jeszcze bardziej, a ona włożyła końcówkę pod bluzeczkę, pomiędzy swoimi pulchnymi piersiami. Irek uśmiechnął się, ale był bardzo zawstydzony. Iwonka przesunęła słuchaweczkę, bardziej na pierś, ale obok miseczki stanika. Igor jednak miał bardzo utrudnione zadanie, ponieważ nachylał się nad moją żoną i było mu niewygodnie. Wtedy odezwał się Karol:

– Nic z tego, tak to on nic nie będzie słyszał – zaśmiał się – musisz usiąść jakoś inaczej, tak jak pacjent u lekarza.
– Zaraz, zaraz, Karolu, już kończymy tę zabawę, zrobiło się późno, jestem zmęczona…
– Jeszcze chwilkę, tylko dziesięć minut, proszę, bardzo proszę…
– Nie…
– Nie przerywaj, proszę, mam pomysł – uśmiechał się przymilnie chłopak. – Zabawmy się w lekarza. Będziesz naszą pacjentką. O, albo ja będę lekarzem, a oni będą studentami na praktykach…
– Ale…
– Tylko tyle i już sobie idziemy.
– No dobrze… – zgodziła się moja żona, wierząc, że wszystko rozejdzie się bardzo spokojnie. Chłopcy uśmiechnęli się lubieżnie i znów wbijali w nią wzrok, czekając co zrobi.

– Wyjdź na chwilkę na korytarz – powiedział spokojnie Karol, aby nie przestraszyć niczym kobiety – a my panią poprosimy.
Iwonka odwróciła się, poszła w kierunku przedpokoju, a oni patrzyli na jej zgrabne uda, łydki i zaokrągloną pupę, która delikatnie kołysana pośladkami opiętymi ciasną spódniczką nęciła ich trzewia.
Karol ustawił trzy krzesła lekarskie obok siebie, a jedno naprzeciwko. Poprawił poduszki na sofie, rozkładając ją, aby przypominała leżankę – no, starał się zrobić scenografię jak w gabinecie lekarskim. Ustawił także z boku stojak na kwiaty pod zasłoną, czyniąc w ten sposób przepierzenie przypominające lekarski parawan.

– Proszę pukać do drzwi – krzyknął najwyraźniej rozbawiony początkiem zabawy.
Iwonka zapukała, a wtedy Karol zaprosił ją do środka. Panowie doktorzy siedzieli na krzesełkach, a moja żona jako pacjentka stanęła za krzesłem stojącym przed nimi. Była strasznie speszona, nawet nie wystraszona, ale speszona i zażenowana. Miała przecież grubo ponad trzydzieści lat, a to byli osiemnastolatkowie. Mało tego, jeden z nich kiedyś ją posiadł, całkiem przypadkiem, niby siłą, ale jednak za jej przyzwoleniem. Pozostali jednak nigdy nie widzieli z bliska kobiety, nie czuli jej zapachu i pożądania. Cóż tu ukrywać, wszelkie emocje, których doświadczała teraz moja żona, a więc strach, zażenowanie, zawstydzenie okraszone było porywistym pożądaniem rozpalonym na samym początku wizyty chłopców. Zatrzymała się, pogładziła dłońmi bluzkę wzdłuż bioder, ruszyła kolankami. W tej ciszy, w tej niespokojnej, targanej namiętnościami całej czwórki, no i ze mną – piątki, ciszy rozległ się szmer rajstop.

– Tak, proszę się przedstawić – odezwał się Karol.
– Iwona – odpowiedziała i nie skończyła, gdy Karol, grający rolę lekarza ze stetoskopem na szyi, poprosił, aby usiadła.
Przeszła przed krzesło, a oni obserwowali każdy ruch tej ponętnej kobiety i pewnie już wyobrażali sobie ją nago. Tymczasem widzieli falujące piersi, drgające pod biustonoszem, widzieli … och – patrzyli na moją żonę, a ja targany sprzecznymi uczuciami pozwalałem na to. Patrzyli, pożerali ją wzrokiem, a ja się tym podniecałem, gotowy byłem pozwolić im na wszystko, byle tylko przeżyć najczarniejszą błyskawicę spełniającą moje pożądanie erotyczne.

No, cholera, dla takiego pożądania mężczyzna gotów jest poświęcić nawet swoją żonę na ołtarzu erotycznej orgii z młodzieniaszkami.
Iwonka siadła wolno, obciągając skromnie spódniczkę, która – jako że ciasna – wcale nie chciała zakrywać cudownych ud, obleczonych w cieliste rajstopy. Usiadła na brzeżku krzesła i ścisnęła kolanka.
– Tak, proszę powiedzieć – mówił spokojnym głosem Karol – co pani dolega? na co pani się uskarża?

Moja żona patrzyła na nich jakoś tak bezradnie. Kurcze, cała ta sytuacja była niesamowita, tak dalece niesamowita, że aż drżałem, a z moich jąder prawie że tryskała sperma. Młodzi chłopcy, przed nimi siedzi starsza (ale i tak młodo wyglądająca) niewiasta, w sumie poważna kobieta i oni bawią się z nią w lekarza. No, prawie tak jak by byli małymi dziećmi. Wtedy jednak to jest…
– Sama nie wiem…
– Czy coś panią boli?

– Oj, czuję się zmęczona… – szepnęła – może już kończymy? – zapytała bezradnie, ale bez większej nadziei w głosie, ze jej już odpuszczą.
– Zaraz panią zbadamy – powiedział spokojnie Karol – panowie, proszę podejdźcie ze mną.
Chłopcy wstali i stanęli przed moją żoną.
– Proszę usiąść wygodniej, proszę się oprzeć – komenderował Karol.

Iwonka usiadła wygodniej, oparła swoje urocze plecki o poręcz krzesła, była teraz całkiem dostępna, jakaś taka otwarta, gotowa na przyjęcie tych chłopców. A oni stanęli przed nią i gapili się w piersi, bo przez koronkowy cienki stanik widać było szerokie obwódki brązowych brodaweczek, teraz ściągniętych, widać było lekko rysujące się suteczki, które zrobiły się od całej tej sytuacji twarde i sterczące.

Karol dotknął dłonią jej policzek, później chwyci delikatnie, ale stanowczo podbródek i podniósł jej twarz w górę. Wszyscy popatrzyli teraz na siebie z pomrocznym pożądaniem swoich ciał i wielkiej orgii. Czułem, że moja żona zaraz przestanie się opierać i wpadnie w ten tajfun uniesienia, które przemieni ją w żądną rozkosznych spazmów sukę, a tych chłopców w uganiających się z penisami na wierzchu za suką psów. Chwila ciszy przedłużała się, była napięta do granic wytrzymałości.

– Proszę otworzyć buzię, szeroko proszę – rzucił ze znawstwem Karol – i powiedzieć aaaaaaaaaaaaa.
Iwona uśmiechnęła się, ale otworzyła szeroko usta. Zęby ma bardzo zadbane, równe, w czystym perłowym kolorze, bez widocznych plomb, więc śmiało spełniła polecenie młodego lekarza.
– O, taaaaaaaaaaak
– Co tak? – zdziwiła się okrzykowi chłopca.

– Jeszcze raz proszę szeroko otworzyć, proszę nie zamykać, nie zadawać pytań – komenderował, a następnie zwrócił się do kolegów – proszę, spójrzcie panowie, gardło zaczerwienione, może powodować ból, a ten ból zmęczenie. Jak myślicie panowie, jaki specyfik można tu zastosować?
Po tych słowach popatrzył na nich, a oni stali nad moją żoną, z wypiekami na twarzy, niemiłosiernie podnieceni, ale także zawstydzeni tą niecodzienną sytuacją. Zaglądali do gardła Iwonki i nie wiedzieli co powiedzieć. Jednak pierwszy odezwał się Krzysiek:
– Chyba trzeba jakiś syropik na gardełko, żeby złagodził ból…
– Nooooo – uśmiechnął się Karol – trzeba będzie zrobić jakiś mix syropik – dodał, ale Iwona chyba jeszcze nie zorientowała się, co miał na myśli.
– Proszę zamknąć usta – rzekł i zaczął obmacywać obiema dłońmi policzki mojej biednej, siedzącej na krześle żony. W tym czasie wsunął swoją nogę między jej kolana, rozsunął uda, co sprawiło, że znacznie większa ich część się obnażyła. Chciała obciągnąć spódniczkę, ale teraz to już nie było możliwe, ponieważ trzymał nogę między jej udami.

– Proszę, dotknijcie panowie policzki – rozkazał swoim pomocnikom.
Teraz już sześć dłoni dotykało Iwonkę, Karol trzymał jej podbródek, masował lekko kark, Krzysiek muskał policzki, nosek, wargi, a Igor bawił się jej włosami. Zmieniali się, ale to było coś niesamowitego, robili jej masaż, sprawiający wielką rozkosz, bo tak dużo delikatnych palców na ustach, polikach, brodzie, czole, włosach, na karku… na szyi… tak w końcu zaczęli dotykać jej szyję, zaczęli pieścić jej kark, nachylali się nad nią coraz bardziej, wsuwali palce coraz niżej, w dół, po szyi, w dół po bluzeczkę, ale wtedy zerwała się.

– Już – krzyknęła ze śmiechem – wystarczy, miało być tylko tyle.
Udało jej się wstać, ponieważ zaskoczyła ich, a oni wtopili się w swoje zajęcie tak dalece, że nie skontrolowali jej zrywu. Stali teraz naprzeciwko siebie, twarzą w twarz, ciałem w ciało.
– Proszę iść za parawan i zdjąć bluzkę – powiedział głosem nie znoszącym sprzeciwu Karol – badanie dopiero się zacznie.
– Ale panowie są laryngologami, od gardła – próbowała się jakoś ratować z humorem, ale widać było, że panuje nad sobą resztką sił. Pewnie wytrzymywała tak długo, ponieważ wstydziła się tych młodych chłopców.
– W zasadzie to mogłabym być waszą mamą, więc proszę mnie słuchać…
– Taaaak – powiedział Karol – ale tylko w zasadzie, proszę za parawan i proszę tu zaraz wrócić bez bluzki. Czyżby pani się wstydziła lekarza?
– Nie…

– To bardzo proszę… będziemy panią osłuchiwać, być może to zmęczenie bierze się nie tylko z zaczerwienionego gardełka, ale także z niewydolności serca, albo jakiejś innej części ciała. Jeśli to tylko serduszko, to szybko postawimy diagnozę, ale jeśli coś innego, to będziemy szukali aż do skutku, więc proszę nie przedłużać.
– Dobrze – powiedziała, widząc, że nic nie wskóra i musi pójść z nimi na kompromis – to ostatnie badanie.
– Jeśli to tylko serce – zaśmiał się Karol – a my wiemy lepiej, co robić. Proszę iść natychmiast za parawan, bo tam czekają następni pacjenci.
Iwona spuściła wzrok i poszła za zrobiony przez chłopców parawan. Patrzyli za nią i już drżeli na myśl, że zaraz tu powróci bez bluzki, że zobaczą ją tylko w staniku i spódnicy. patrzyli na siebie, gdy zniknęła za zasłoną. Karol mrugnął do nich okiem.
– Czekamy – ponaglał.

Widzieliśmy, że zasłona się rusza. Moja żona rozpięła guziczki bluzki i zdjęła, powiesiła ją na krześle, które tam stało i po chwili wyszła do chłopców.
– OOOOOOOOOOOOOOOOOO – jęknęli chóralnie.
– Prosimy tu do nas – pierwszy opanował się Karol – proszę siadać na krześle – dodał, ale tak bokiem, żeby można było słuchać i z tyłu i z przodu.

Iwonka znów usiadła, widzieli teraz z bliska jej jedwabistą skórę, napiętą, pokrytą dreszczem rozkoszy, uciśniętą ramiączkami białego stanika i paskiem od obcisłej spódniczki jeansowej. Drżała, ale i ich ciała oszalały na widok jej piersi, schowanych już tylko w koronkowe cienkie miseczki biustonosza. Teraz widzieli jeszcze lepiej ciemne brodawki i sterczące twarde sutki.
Widzieli ją z góry, stali tuż nad nią, a ona patrzyła przed siebie, akurat miała oczy na wysokości ich penisów schowanych w spodniach i pewnie widziała te klasyczne wypukłości, które powodowane są przez wzwody. No, a przecież chłopcom nieźle musiało przygrzać, skoro mogli sobie patrzeć na ciało na wpół obnażonej kobiety z takiego bliska, skoro mogli czuć zapach jej skór, widzieć dreszcze przenikające jej skórę, taką delikatną, jedwabistą, ciemną, gotującą się w namiętnym szale, hamowanym odrobiną rozsądku, jaki pozostawał wciąż w rozumie mojej kochanej żony. Cienkie, koronkowe, białe miseczki biustonosza obejmowały obie piersi, lekko podnosiły do góry, biustonosz miał napięte ramiączka, które wbijały się ciało. Widzieli pulchne, ale jędrne ramiona, plecy…

– Tak, teraz panią będziemy osłuchiwać – zaproponował Karol i przeszedł z tyłu, za plecy Iwony, Krzysiek stanął z boku, a Igor stał wciąż z przodu. W ten sposób osaczyli moją biedną, bezradną żonę, wzięli ją w kleszcze, już nie mogłaby się im wyrwać, gdyby nawet chciała, nie mogła zaprotestować. W takim objęciu mogli z nią robić, co tylko sobie chcieli. Zauważyła to, bo poruszyła się na krześle spłoszona, ale nie wstawała, nie protestowała. Nie miała siły protestować. Myślę, że cały czas walczyła w niej resztka przyzwoitości i wstydu z gorącym, narastającym czarnym pożądaniem.

– Igor, proszę, osłuchaj pracę serca pacjentki – powiedział Karol, stojący za Iwoną i dotykający dłonią delikatnie jej ramię. Dawał jej w ten sposób do zrozumienia, że niby to jest zabawa, że bawią się w lekarza, ale on pomija konwencję zabawy, bo to on tu jest panem sytuacji.
Chłopak założył na uszy stetoskop, ale nie wiedział, co ma robić dalej, stał bezradnie, trzymając w dłoni słuchaweczkę.

-No, śmiało, panie stażysto, proszę wziąć się do pracy, bo kolejni pacjenci czekają…
Igor delikatnie przyłożył słuchawkę w okolicach szyi kobiety, ale Karol szybko powiedział:

– Czy nie wie pan, gdzie jest serce? Ono jest znacznie niżej.
Igorowi zadrżała z emocji dłoń, gdy zsuwał słuchaweczkę niżej, w okolice piersi. Muskał tylko nią tę część biustu, która wystawała z miseczki, ale jego palce były tak blisko tego sterczącego suteczka, a i czuł zapewne żar, który bił z tych rozgrzanych piersi mojej żony. Duże piersi zawsze są gorące, wulkaniczne, demoniczne. Chłopak udawał, że słucha, ale pewnie nic nie słyszał, oprócz bicia własnego serca. W momencie, gdy położył słuchaweczkę na piersi Iwony, na biustonoszu, tuż obok miejsca, gdzie sterczący sutek napinał koronkowy materiał, jego penis musiał zadrżeć, ponieważ drugą ręką nieopatrznie i bezmyślnie zaczął go poprawiać.

Iwona była świadoma wrażenia, jakie robiła na tych młodych mężczyznach, że ich podniecała. Wiedziała, że Igor, najbliżej stojący może zobaczyć jej wyraźnie sterczące sutki. Teraz, siedząc i czując dotyk chłopaka, wierciła się na krześle, co jakiś czas poprawiała. Obcisła spódniczka i tak krótka, podsuwała się przy tym za każdym razem jeszcze wyżej. Czasami odsłaniała fragment krocza z białymi majteczkami, ostro kontrastującego ze spódniczką i rajstopami.

Milczeli, ale między nimi wytworzyła się emocjonalna więź, która zaraz musiała przemienić się w niczym niepohamowaną orgialną rzeź.
Każdy z tych chłopców dotykałby teraz swoich spodni w miejscu, gdzie widoczna była wypukłość nabrzmiałej męskości i ugniatał, wyobrażając sobie jak apetyczna dojrzała kobieta leży pod nim z rozłożonymi zgrabnymi nogami. Wszyscy mieli już erekcję. Poczuła w pewnym momencie penisa Karola, gdy otarł się swoim członkiem o jej plecy. Czuła go jednak przez spodnie, ale to jeszcze bardziej pobudzało jej dramatyczną rozterkę. Czuła także na sobie palące spojrzenia tych trzech, całkiem jeszcze nie doświadczonych, chłopców. A może miała ochotę spróbować spermę, przecież wiedziała, że taka młoda sperma jest smaczna, smakowała jej ta, którą poczęstował ją kiedyś Karol. Tak, tak – myślałem – moja żona na pewno ma wielką chęć na mieszankę spermy, na ten balsam, który miał złagodzić ból jej gardła, jak zawyrokował kilka minut wcześniej Karol.

Scroll to Top