Pamiętnik 7 – Znęcanie się nad Gosią

Penis w odbycie
Małgorzata, gdy usłyszała te słowa, musiała się bardzo wystraszyć, ponieważ zaczęła protestować:
– Ja nigdy nie miałam w tym miejscu ani penisa, ani nawet paluszka. Mój mąż tylko mnie tam całował, dotykał, wsuwał delikatnie co najwyżej koniuszek języczka, ale nigdy nic tak wielkiego w mojej pupie nie było. To musi przecież boleć.
– Wytrzymasz – zaśmiała się Ola – naoliwimy ten słodki otworek i delikatnie, bardzo delikatnie wsuniemy wibratorem, nie bój się, nie zaboli cię nawet, a przeżyjesz wielką rozkosz.

– A Ty, Oleńko, miałaś w pupie coś takiego? – zapytała wylękniona Małgosia.
– Ja nie, ale wiem, że to może być przyjemne.
– No, może, ale ja się boje bólu. Jak kocham się z mężem i pomyślę o tym, jak mnie wtedy gwałcili, to nie czuję już bólu i odrazy, ale perwersyjne podniecenie, przeżywam wielki orgazm za każdym razem jak o tym myślę, teraz też jestem bliska, ale boję się czegoś tak nowego.
– Spokojnie Gosiaczku, nie bój się, mój kochany mąż – to mówiła o mnie moja żona – kilka razy już mi wkładał swojego penisa w mój odbycik i bardzo mi się to podobało. Dwa razy nawet spuścił się tam. To nie boli, jak się robi delikatnie i spokojnie.

– Ale na kartce jest napisane, że ma być największy wibrator.
– Tak, zaraz poszukam – powiedziała Ola – a Ty Gosiu połóż się na brzuszku na leżance i zaczekaj, rozluźnij się…
– Mówisz jak ten, co mnie gwałcił, żebym się rozluźniła – szepnęła – nie chcę tej kary, to zbyt silne dla mnie. Proszę o inną…
– Nie możesz odmówić – orzekła Ola i wyjęła z szuflady znajdującej się w komodzie pudełko. Otworzyła je na oczach Gosi i wyjęła wielkiego sztucznego penisa zakończonego na dole workiem z dymi chyba jądrami. Dała jej go do popieszczenia, a pogodzona już z tak surowym wyrokiem Małgorzata wzięła go w swoje dłonie. Wsunęła czubek między rozchylone wargi i dotykała językiem, a palcami gniotła jądra.

– Napełnione są gęstym mlekiem, wstrzykniemy je to twojego słodkiego odbytu, jak już będziesz miała orgazm. Połóż się wygodnie na brzuszku i zaczekaj na nas – objaśniała Ola.

Gosia uczyniła to, a wtedy kobiety zaczęły ją pieścić, masowały i całowały jej obnażone nogi w czarnych pończochach, pośladki pozbawione majteczek, wyżej zaś miała tylko stanik i białą obcisłą bluzeczkę, której jednak nie zdejmowały z niej. Rozchylały jej nogi, całowały dokładnie, śliniły pupę, chyba także myszkę, przesuwały jej soczki w stronę otworka między pośladkami, a później Ola przyniosła buteleczkę z oliwką dziecięcą. Zaczęły nacierać tą pachnąca oliwką jej pośladeczki, dziureczkę, z daleka bardzo się to wszystko świeciło.

Wtedy kazały jej unieść pupcię. Wystawiła swoje pośladki na pastwę koleżanek i starszych facetów wymyślających bezwzględnie tak surowe kary. Moja żona wsuwała delikatnie palec w śliski otworek, widziałem, że wszedł cały, a Gosia nawet nie poczuła. Kazały jej uklęknąć i wypiąć mocno pupę. Ola rozchyliła jej pośladki, moja żona dotykała jej myszkę mokrą od soczków i oliwki, masowała łechtaczkę. Iwona przyłożyła w końcu głowicę wielkiego sztucznego członka do szpary między pośladkami. Wykonała kilka ruchów przesuwając główką w jej rowku między pośladkami, po czym delikatnie ten olbrzym wsunął się w jej tyłeczek.

Powoli, powoli. Ciasno opinała penisa. Kobieta jęczała już głośno. Wszedł w końcu na całą głębokość, czuła go, ale pewnie jej to nie bolało. Iwona ruszała delikatnie, wyjmowała i wsuwała, wyjmowała i wsuwała, a dłońmi, razem z dłońmi Oli pieściły jej muszelkę. Doszło do tego, że Gosia zaczęła sama coraz mocniej nadziewać się na tego sztucznego penisa. I nagle zaczęła skomleć, jęczeć, wić się. Iwona szybko chwyciła jądra i mocno zaczęła naciskać. Z penisa popłynął do jej odbytu strumień zagęszczonego mleka, słodkiego, jak do kawy. Naciskała z pięć razy, aż strumienie białego płynu zaczęły wypływać z dziurki oplatającej sztucznego członka. Wtedy Ola zaczęłą lizać te słodkie pośladki, a po jakimś czasie Iwona wyjęła członek i dała do buzi Małgorzacie. Ta lizała go, ssała, całowała Iwonę w usta. Jej twarz płonęła, uda drżały. Ale dziewczyny kazały jej się położyć, a one usiadły. Ola wyjęła następna kartkę i odczytała:

– Przynieście śnieg i natrzyjcie rozpalone ciało tej niewiasty.
Gosia patrzyła na nie z nie mniejszym lękiem niż przed włożeniem członka w odbyt.
Śnieg
Po dwóch minutach Ola wyszła do drugiego pomieszczenia i przyniosła miseczkę napełnioną śniegiem.
– Jest taki świeży kochanie, taki cudowny jak twoje ciało.
– Ale to pastwienie się nade mną – szepnęła – zamęczycie mnie.
– Zdecydowałaś się, a teraz już nie ma odwrotu – pocieszała ją złowieszczo Ola – jednak włożenie penisa w odbyt sprawiło ci przyjemność, to może i ten śnieg też cię rozpali…
– Ale on jest zimy szepnęła – już zmarzłam na samą myśl, mimo że jestem taka rozpalona wewnątrz…

Ola wzięła w dłonie troszkę śniegu, zrobiła z niego małą kulkę i położyła ją na pępuszku Gosi. Ona leżała na wznak, miała na sobie wciąż bluzeczkę oraz czarne pończochy, kulka znalazła się w samym środku jej ślicznego brzuszka. Ola znów zaczęła robić druga kulkę, a wtedy moja zona podniosła bluzkę leżącej kobiety i tam zaczęła dotykać śniegowa kulką, troszkę poniżej biustu, który zaczął bardzo falować, bo pod wpływem zimnego śniegu Małgorzata zaczęła drżeć, podrygiwać… Iwona zadarła białą bluzeczkę powyżej biustu, widzieliśmy więc koronkowy czarny staniczek, z daleka jednak nie widać było smuteczków. Mogłem się tylko domyślać, iż musza być sterczące. Kobiety okładały jej ciało kulkami śniegu, takimi małymi. Niektóre spadały z niej, inne zaczęły się rozpuszczać i stróżki zimnej wody spływały po jej ciele, po bokach, brzuszku, udach…
– Zimno mi – szepnęła Gosia – ale tak dziwnie przyjemnie.

Iwona pocałowała ją w usta, widziałem jak leżąca kobieta rozchyliła wargi, a moja zona wprowadziła do jej buzi swój języczek, muskała nim jej białe ząbki, dotykała jej język, pieściła podniebienie, a dłońmi zadarła jej stanik do góry, obnażając tym samym piersi. Zafalowały. Były mniejsze od Iwony, bardziej jędrne, ciężkie, takie krągłe. Brodawki były różowe, całkiem jasne, małe, a tym bardziej małe, że suteczki stały się twarde, wyglądały jak rodzyneczki. Ola zaczęła dotykać obnażone piersi zimnym śniegiem, widziałem jak Gosia zadrżała. Iwona cały czas całowała jej usta, a kulkę ze śniegiem przyłożyła do jej podbrzusza, później przesunęła ją niżej, między wargi sromowe, rozchylała je delikatnie i wsuwała śnieg do środka. Jednak było tak wulkanicznie gorąco, że widziałem jak śnieg momentalnie topnieje i z środka wylewają się strumyki wody połączone z jej gęstymi soczkami. Pod dotykiem śniegu skóra na biuście Małgorzaty pokryła się dreszczem, widać to było z daleka. Miałem wielka ochotę dotknąć takie zmarznięte piersi, musiały być bardzo twarde. Pomyślałem, że mleko, które w nich ma bardzo się schłodzi.

Ola kazała jej podnieść pupcie, a wtedy moja żona nacierała śniegiem jej rozpalone, naoliwione pośladki oraz rowek między nimi. Uda kobiety zadrżały. Miałem ochotę wepchnąć teraz swojego członka w jej rozpalony i schłodzony zarazem odbyt. To był niesamowity widok. Po pięciu minutach Małgorzata była wyziębiona i mokra. Ola przyniosła jej duży, męski szlafrok frotte, taki ciemnogranatowy, gdy go założyła, była cała zakryta.
– Zaraz zrobi ci się cieplej, kochanie, a tymczasem usiądźmy w fotelach i przeczytajmy trzecią karę.

Usiadły, wypiły troszkę Martini na rozgrzewkę i Ola wyjęła następna karteczkę. Teraz dopiero zdałem sobie sprawę z tego, że za jakiś czas moją zonę będę spotykały takie kary, że ja też będę miał wpływ na to, co będzie robiła.
Ola rozwinęła karteczkę i zaczęła czytać:
– Proszę, żeby ukucnęła i zrobiła nad wiadereczkiem siusiu.
To ja napisałem tę kartkę. Ale nie wiedziałem, że ten pomysł wywoła w Małgorzacie aż tak straszny bunt. Zaczęła prawie krzyczeć, że nigdy czegoś takiego nie zrobi, że potrzeb fizjologicznych nie będzie publicznie wykonywała.

– Proszę cię kochanie, to nie boli – tłumaczyła delikatnie Ola.
– Ale ja nigdy nie pokazywałam nikomu jak robię siusiu, nawet mój małżonek tego nie widział. Proszę, wszystko, ale nie to… nie pokażę się jak robię siusiu.
– Tu jest wiadereczko – powiedziała Ola – przynosząc duże przezroczyste naczynie z drugiego pomieszczenia.
– Nie, nigdy, choćby nie wiem co…

Siusiu
– Małgorzato, przywołuję cię do porządku – powiedziała stanowczym, nie znoszącym sprzeciwu głosem Ola – to dopiero trzecia próba, a będą jeszcze trzy i nie wiemy, co nasi podglądacze jeszcze wymyślą. Może być gorzej, dlatego lepiej teraz nie trać czasu, zdejmuj szlafroczek, kucnij nad wiadereczkiem i zrób to, o co cię poproszono.
Gosia usiadła na łóżku, patrzyła w naszą stronę błędnym wzrokiem, jakby chciała prosić, aby ktoś, kto to wymyślił, zmienił swoje zdanie. Ale ja tym bardziej – po takiej zawstydzonej twarzy kobiety – miałem ochotę popatrzeć jak będzie robiła siusiu.

– Wstań i zrób to – powiedziała moja żona.
Małgorzata wstała, za nią wstała Iwona i wzięła od niej szlafroczek. Ola natomiast pomogła jej obnażyć się do końca, zdjąć bluzeczkę oraz staniczek. Kobieta została tylko w czarnych pończochach, co w sumie wyglądało bardzo bardzo sexi.
Stanęła przy wiadereczku i nagle powiedziała z płaczem:
– Ale mnie się nie chce siusiu…
– Nie płacz kochanie – pocieszyła ją moja żona – ukucnij tu.

Patrzyłem na ciało Małgorzaty. Była młodsza od mojej żony, a mimo krągłych bioder i pupci, była szczuplejsza. Miała bardziej płaski brzuszek, nieco mniejsze piersi, bardziej zadarte do góry zakończone mniejszymi brodawkami, które teraz wciąż były ściągnięte i zamienione w strzelające sutki. Miałem wielką ochotę podejść do niej i ssać te piersi pełne mleka, widziałem przecież, że jak naciskała sutki, to tryskała fontanna mleczka, którym karmiła swoją dwuletnią córeczkę. Miałem wielką ochotę possać cacusia i już zacząłem myśleć, co zrobić, aby w przyszłości to się stało.

Małgorzata stała obok wiaderka bardzo zawstydzona. Wreszcie dość niezdarnie rozszerzyła nogi, kucnęła nad nim. Iwona trzymała ją za ręce, a Ola stojąc z tyłu, pieściła jej pośladki. Nagle spomiędzy ud popłynęła bardzo cienka stróżka moczu, popłynęła wpierw po jej udach, kolanach i łydkach na dywan, ale zaraz trysnęło mocniej i mocz wlatywał do wiaderka. Patrzyłem łapczywie jak spomiędzy wygolonych warg płynie krystaliczna woda tej wspaniałej kobiety, która pewnie pełniła jakieś bardzo ważne stanowisko. Zacząłem się nawet domyślać, iż jest to dyrektor finansowy jednej z dużych firm. Bo chyba kiedyś coś o niej wspominała mi Iwona. I ja teraz patrzyłem jak ta kobieta upokorzona siusia do wiaderka, jak bardzo się tego wstydzi. Widziałem jej zażenowany wyraz twarzy, zaciśnięte mocno usta i byłem już ciekaw, co znajduje się w czwartej kartce.

– No widzisz – odezwała się Ola, gdy Iwona przetarła chusteczka jej pisię – już po wszystkim. Okryj się szlafroczkiem i usiądźmy, bo oto następna karteczka. Jeszcze zostały trzy, jesteś dzielną kobietą Gosiu, czeka cię za to wszystko wielka nagroda.
– Boję się coraz bardziej, takie niesamowite są te rzeczy.
– O, ależ teraz czeka cię coś niesamowitego – odezwała się nagle Ola, która już rozwinęła następną kartkę.
Igiełki
– O, ależ teraz czeka cię coś niesamowitego – odezwała się nagle Ola, która już rozwinęła następną kartkę.
– Coooooooo? – jęknęła przerażona Gosia, widząc dziwny uśmiech na twarzy Oli.
– Zabawicie się w pielęgniarki…
– I co? – dopytywała Gosia, gdy Ola na moment przerwała czytanie. Musiała być pod wrażeniem.
– i każda z pań przejmie do leczenia jeden pośladek. Pacjentka się położy na brzuchu, a pielęgniarki wbiją w każdy półdupek po pięć igiełek ze strzykaweczkami.
– Nieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee – wrzasnęła Małgorzata.
– Połóż się kochanie i to szybko, nie przeciągaj struny, bo i tak sporo już czasu upłynęło.
– Nie, nie, proszę, nie… – szeptała z płaczem – zrobicie mi krzywdę.

– Spokojnie, to będzie tylko delikatne ukłucie – wyjaśniła pocieszająco moja żona. A muszę przyznać, iż Iwona wyglądała niesamowicie w tej cienkiej sukieneczce do kolan, pod którą widac było majteczki i stanik. Jej widok wprawiał mnie i chyba Małgosię w przerażenie i strach niebotyczny, bo wstała i zaczęła się cofać. Wtedy Iwona i Ola chwyciły ją za ręce i popchnęły na kanapkę. Leżała z twarzą w poduszce. Zerwały z niej brutalnie szlafrok, obnażając zupełnie. Nie, nie zupełnie, była wciąż w tych czarnych pończochach, i tylko w nich. A one chwyciły jej dłonie, szybko przywiązały do podpórek kanapki, a następnie skrępowały jej stopy w taki sam sposób. Pod brzuch włożyły jej niewielki jasiek, co sprawiło, że pośladki były wypięte, gotowe do zastrzyków. Patrzyłem na rozłożone uda Gosi, widziałem pomiędzy nimi czerwoną myszkę, widziałem rozchylone pośladki, bardzo wypięte.

– Rozluźnij się kochanie, proszę – powiedziała moja żona i na oczach Gosi otwierała z plastykowego opakowania igłę i strzykaweczkę. Najpierw wacikiem namoczonym w czymś płynnym posmarowała miejsce na pośladku, a następnie szybkim ruchem wbiła małą strzykaweczkę z niewielką ilością płynu. Gosia krzyknęła, chociaż jej to pewnie nie bolało tak mocno, bo igiełki były cienkie. Krzyknęła i poruszała biodrami, jej pośladki falowały kusząco. Wtedy podobny zastrzyk zrobiła Ola, wbiła igłę w drugi pośladek. Następnie wbijała moja żona, tuż obok tej, którą wcześniej wbiła i zostawiła. Tak wbijały po kolei aż po pięć strzykawek, a wszystkie kiwały się w pośladkach Małgorzaty, która chyba przeżywała jakąś potężną rozkosz, gdyż nawet nie jęczała z bólu, ale ruszała biodrami jak podczas kopulowania. Musiała czuć zbliżający się orgazm, a na dodatek Iwona i Ola też były podniecone tą zabawą. Gdy wbiły już po pięć igieł, zaczęły delikatnie naciskać tłoczki i wstrzykiwać coś w pupę kobiety. Po tym wszystkim szybkimi ruchami – jak zawodowe pielęgniarki – wyjmowały igły i zlizywały języczkami kropelki krwi pojawiające się na pośladkach. Na koniec zaś odwiązały Gosię i zaczęły się całować. Małgorzata wsunęła dłoń pod siebie, chyba masował łechtaczkę, a moja zona z Ola całowały się namiętnie. Po chwili usiadły na fotelach, Gosia natomiast leżała jeszcze na kanapce.
– Następna kartka… zaśmiała się Ola.

Bicie mężczyzny
– Tym razem kochana Gosiu będziesz miała odmianę – powiedziała Ola, gdy przeczytała tekst.
– Już się boje, moje delikatne pośladki jeszcze drżą po tych igłach, ale musze wam powiedzieć, że miałam wielki orgazm. Pomogłam sobie paluszkiem, ale te igły i lęk przed nimi, cała ta sytuacja tak mnie rozbudziły, że nie mogłam się powstrzymać.
– Cieszę się – mówiła Ola – będziesz miała taką terapię co do tego gwałtu, o którym nam opowiadałaś.

– Ja przed wami nikomu o tym nie mówiłam. Nawet mężowi. I teraz te wasze zachowania rozbudzają mnie, ale cały czas mam tamto przed oczami. Może taki wstrząs teraz mnie wyleczy z tamtego zaklętego świata. Czuję się zawsze taka delikatna, a dziś tyle brutalności doznałam, ale i rozkoszy. Ta brutalność daje mi rozkosz, moja cipka spływa soczkami. Chcecie spróbować? – zapytała i nie czekając na odpowiedź wsunęła palce do środka, poruszała nimi i wyjęła. Podeszła z podniesioną świecącą się od śluzu dłonią i podała do lizania mojej żonie, a później Oli.

– Pyszne – zaśmiała się Iwona.
– Posłuchaj co teraz musisz zrobić – odezwała się w końcu Ola. Podobała mi się Ola, w spodniach jej pupa, uda wyglądały doskonale, młodość w jeansach to wielka potęga na każdego mężczyznę. Miałem wielką ochotę ujrzeć już te jej małe piersi, musiały być pewnie bardzo zadarte, zupełnie inne od ciężkich pierwsi mojej zony czy tej Gosi.
– Co? – zapytała ze śmiechem Małgorzata.
– Już się nie boisz? – zdziwiła się Iwona.
– Śmiało, czytaj – ponaglała Gosia, otulając się granatowym szlafrokiem.
– Niech wejdzie młody facet, który nas wpuszczał, obnaży pośladki. Gosia wymierzy mu dziesięć siarczystych pasów, a później schłodzi jego pośladki soplami lodu, wsuwając w jego otwór.
– Ha, ha, ha – śmiała się Gosia – nareszcie coś dla prawdziwej kobiety.
– Jak to? – jęknęła Iwona – będziesz pastwiła się nad niewinnym mężczyzną?
– Faceci zawsze są winni, oni tylko dybią na to, aby nas dotykać, ślinią się, aby popatrzeć, a już nie mówię o tym, co robią, żeby sobie włożyć i ulżyć.
– A ty tego nie lubisz? – dopytywała Iwona.

– Lubię, są mi potrzebni, no ale trzeba raz im dać nauczkę. Jeszcze nigdy nie zrobiłam żadnej krzywdy mężczyźnie, mój mąż jest bardzo dobry, łagodny, spokojny, wcale się nie kłócimy, nawet nigdy nie podniosłam na niego głosu. Ale zawsze odczuwałam wielką pokusę, aby zbić faceta. Być może to po tym gwałcie na mnie przyszło, dlatego teraz zrobię to z rozkoszą. Dawać go tu…
– Zaraz, zaraz – przestraszyła się Ola, bo to pewnie był jej facet. – Zaczekaj.
– Nie, teraz dawać go, tak zleję mu dupsko, że na nim nie usiądzie – mówiła z błyskiem w oczach, z ogniem wściekłości i nienawiści do całego męskiego plemienia jądronoszy i spermotrysków – takie myśli nasuwały mi się, gdy patrzyłem na tę rozwścieczoną kobietę.

Ola przyprowadziła mężczyznę. Był w garniturze. Gosia podbiegła do niego:
– Podnieś ręce – krzyknęła.
Młody mężczyzna, wyraźnie przestraszony, spojrzała na Olę, ale ta kiwnęła głową, aby to zrobił. Podniósł je, a wtedy Gosia rozpięła guziki jego marynarki, rozpięła mu pasek od spodni, guzik, ekspres i spodnie zsunęły się do kostek. Wyglądał idiotycznie przez tą kobietą, która zaczęła nagle przypominać wściekłą bestię. Stał w galotkach i marynarce, a krawat zabawnie mu dyndał. Małgorzata wyciągnęła z jego spodni pasek, obejrzała go, najwyraźniej spodobał jej się, złożyła go na pół i walnęła nim w ławę. Strzeliło mocno. Wtedy kazała mu ściągać bokserki i klęknąć przy kanapce. Mężczyzna bał się potwornie, chciał się chyba wycofać, ale Ola spojrzała na niego i wtedy zaczął nerwowo zdejmować majtki.

– Dalej chuju, szybciej – zaczęła go w tak wulgarny sposób popędzać Małgorzata, gdy zatrzymał się w połowie.
Majtki opadły, a wtedy bestia rozsunęła poły marynarki i podniosła koszulę. Spojrzała na jego penisa.
– No, masz niezłego kutasa, ale teraz interesuje mnie twoje dupsko, kurwiszonie. Klękaj…
Mężczyzna sponiewierany klęknął i położył się na kanapce. Facet był dość duży, toteż pośladki miał pulchne, ale bardzo delikatne, białe, jak u niemowlaka.
– Przywiążcie temu chujowi ręce – krzyknęła tonem nie znoszącym sprzeciwu. Ola i Iwona spętały mu ręce, a on zaczął drżeć.
– Za wszystkie cierpienia kobiet całego świata – ryknęła nieswoim głosem Małgorzata i rozpędzona rękę opuściła w dół, a pas przeciął krwawą pręgą pośladki faceta. Poderwał się, ale ręce miał przywiązane, kanapka podskoczyła, ale ściągnęła go do ziemi.
– Już nie – zaczął prosić.

– Bądź pierdolony chuju mężny, bardziej męski… – ryknęła i chłostała go jeszcze raz, i jeszcze raz, i jeszcze raz, i jeszcze raz.
Po piątym uderzeniu facet już miał dość. Ale wtedy podeszły do niego Iwona i Olą i zaczęły całować usta, dłońmi chwyciły jego penisa i jądra. Naciskały, masowały i zaczęła mi się wydawać, że facet zacznie w końcu czuć rozkosz, bo ja ją czułem. Podnieciło mnie to bicie pośladków, nawet, gdy czułem, ze bardzo go boli, to mój penis prawie tryskał, a już wtedy, gdy widziałem, że moja zona dotyka członek innego faceta.

– Jeszcze – znów ryknęła Małgorzata i zaczęła rytmicznie odmierzać pięć kolejnych uderzeń, kląć przy tym z szewską pasją. No, pomyślałem, niezła terapia, po tym, co przeżyła.
A mężczyzna nagle doznał rozkoszy, gdyż zaczął wyć i po chwili moja żona wyjęła spod niego rękę napełnioną jakimś płynem.
– To jego sperma – oznajmiła.
– Och ty palancie – śmiała się Gosia – nawet podczas chłosty się spuszczasz, no, to wy, chuje zboczone tylko to potraficie. My, delikatne kobiety, potrzebujemy czułości, zapamiętaj to – tłumaczyła i wzięła do reki długi sopel lodu, który przyniosła Ola w miseczce. Ola zaczęła zlizywać z dłoni Iwony jego spermę, a Gosia delikatnie wsuwała mu między pośladki sopel
– Masz, niech twoja dupa się schłodzi… – mówiła wsuwając i wysuwając z jego otworu długi i gruby sopel, który zaczął po chwili kapać.
A ja drżałem na samą myśl, że to mógłbym być ja na miejscu tego faceta, który po chwili wstał, obolały wciągnął spodnie i odszedł. Dziewczyny znów usiadły.
– Jesteś niesamowita Gosiu – powiedziała moja żona.
– Marzyłam o czymś takim – zaśmiała się – i czytaj ostatnia kartkę, bo już czas na to, abyś ty nam opowiedziała o swoim pierwszy stosunku i przeżyła te rozkosze, których ja mogłam doświadczyć.

Taniec
Szósta kartka zawierała myśl, aby Gosia zatańczyła nago i zaśpiewała. Ona uczyniła to z przyjemnością. Patrzyłem na jej taniec z podziwem, bo tańczyła cudownie. Śpiewała też. Nadszedł czas na opowieść Oli.

Scroll to Top