Pan i Władca

Otworzyła oczy i poczuła jak serce staje jej w gardle. Widziała przed sobą wysoką kobietę ubraną jedynie w koronkową, kremową bieliznę błękitnymi wstawkami. Była jej wzrostu. Długie ciemne włosy luźno opadały na jej ramiona. Pierś była dumnie wypięta i eksponowała to, co trzeba. Niżej brzuch: ładny, lekko wystający. Jeszcze niżej linia kobiecych bioder. Majtki razem ze stanikiem tworzyły bardzo gustowny komplet. Dolna cześć skąpej garderoby w jej pojęciu zasłaniały zdecydowanie za mało i prawdopodobnie kobieta stojąca przed nią myślała tak samo, bo niespiesznie zacisnęła uda łudząc się, że to cokolwiek pomoże. Dalej para długich kształtnych nóg na wysokich szpilkach w czarnym kolorze. Same obcasy były tak cieniutkie, że wręcz niemożliwe wydawało się chodzenie w nich. Bielizna zdobiona była koronką a gdzie niegdzie wszyte były malutkie koraliki. Zza kobiety wyłonił się wyższy od kobiety, postawny mężczyzna. Uśmiechał się do niej. Wykonała krok w tył i na coś nastąpiła.
– I jak? – Usłyszała głęboki głos tuż za uchem. I wtedy do niej dotarło. Stała przed wysokim aż do sufitu lustrem. Nie mogła wykrztusić słowa. Gdy na swojej szyi zobaczyła solidną skórzaną obrożę poczuła jak jej nogi zaczynają drżeć z przerażenia. Nie mogła spojrzeć sobie w oczy. Nie potrafiła. Spojrzała na siebie. Ta sama bielizna…
Z czarnej pustki wyrwał ją dotyk męskiej dłoni na talii. Z gardła wydała z siebie zduszony krzyk i w chwili, gdy zapragnęła gwałtownie się odwrócić poczuła mocny uścisk jego lewego ramienia na swoich ramionach. Dopiero teraz zrozumiała, że piersi są wypięte w przód, dlatego, że jej nadgarstki zostały związane za jej plecami. Nie miała najmniejszego ruchu, bo na rozdygotanych nogach ledwo się trzymała.
-Mi też się podoba. – Mruknął wprost do jej ucha pochylają się nad nią. Chwilę później pociągnął koniuszkiem języka od szyi aż do koniuszka ucha.
– Co się dzieje? Gdzie ja jestem?- Wyjęczała czując, że łzy napływają jej do oczu. Czuła jak przylgnął do jej ciała swoim torsem i oparła w okolicach jego brzucha swoje związane dłonie. Próbowała go jakimś cudem odepchnąć. Niestety błądząc dłońmi po tej wysokości nie wzięła pod uwagę, że wyższy od niej mężczyzna na tej wysokości zamek od spodni. Zaśmiał się i powiedział coś o tym jak bardzo jest niecierpliwa. Cofnęła dłonie speszona tym, co przed chwilą zrobiła.
– Jesteś bezpieczna. Nie skrzywdzę cię, ale wymagam od ciebie pełnego posłuszeństwa. – Jego szeroka dłoń położona najpierw na jej talii, zaczęła zjeżdżać do jej majtek. Palce miał duże i szorstkie. W powietrzu rozszedł się zapach jego wody kolońskiej, a gdy po chwili poczuła jak jego palce odchyliły gumkę od majtek, zaszlochała.
– Przestań! Nie masz prawa. – Wtedy poczuła jak jego dobrze zbudowane ramię zacisnęło się na niej mocniej i jakby nią potrząsnęło, aby przyprowadzić do porządku. Na swoim policzku poczuła dwudniowy zarost oprawcy. Oddychał spokojnie i głęboko. Jego dłoń tymczasem kontynuowała. Poczuła jak jego chłodne palce dotykają delikatnej skóry. Pochylił się za jej plecami by móc położyć na jej cipce całą dłoń. A dłoń była tak duża, że gdy już bez trudu objął jej skarb palcami bielizna mocno się napięła. Doskonale to widziała w lustrzanym odbiciu. Jej ciało było napięte. Czuła się bezradna, widząc, że mężczyzna robi z nią co chce i traktuje ją jak zwykłą laleczkę, marionetkę, którą może poruszać według swoich zachcianek.
– Nogi. – Mruknął cicho zachrypniętym głosem wprost do jej ucha. Kobieta odruchowo zacisnęła je chcąc uniemożliwić jakikolwiek ruch mężczyźnie. – Szerzej. – Ponaglił nieco głośniej i równocześnie przycisnął ją do siebie. Na plecach poczuła materiał, z którego zwykle wykonuje się marynarki. Gdy kobieta go zignorowała lewa dłoń przesunęła się z ramion na włosy. Palce zacisnęły się na prostych kosmykach i mężczyzna gwałtownie odchylił jej szyję do tyłu. Rozstaw jej nóg zrobił się szerszy, a dłoń mężczyzny mogła już swobodnie działać.
Dostrzegła rękaw marynarki i spięte spinkami rękawy koszuli.
Zaledwie ją głaskał. Rozkoszował się ciepłą, gładką skórą. Sparaliżował ją strach. Zaczął wyciągać rękę z jej majtek, a ona odetchnęła. A jednak ją zaskoczył, bo wyciągał dłoń tylko po to, aby móc opuszkami palców poszukać łechtaczki. Bez najmniejszego problemu znalazł mały guziczek. Jeszcze przez chwilę jakby się z nią droczył masując wargi spokojnymi, ale dość natarczywymi ruchami.
Skóra na jej wygiętej szyi została obsypana przez niego subtelnymi pocałunkami, podczas gdy ona zaczęła przestępować z nogi na nogę. Bała się cokolwiek powiedzieć, więc to była jedyna reakcja, na jaką było ją jeszcze stać. Nie miała szans wobec silnego mężczyzny.
Choć ciężko jej było to przyznać przed samą sobą, to było w tej sytuacji coś, co ją podniecało. Będąc w samej bieliźnie bardzo dziwnie czuła się przy mężczyźnie ubranym w garnitur i białą koszulę pod krawatem. Kątem oka widziała w lustrze, przed którym stali jego delikatny uśmiech. Musiała przyznać, że wyglądało to niesamowicie. Był tak elegancki i silny, ale nie brutalny. Był po prostu stanowczy. Jak to możliwe, że gdy dotykał jej ciała, to naprawdę wierzyła w jego słowa i czuła się bezpiecznie?
W chwili, gdy wreszcie jego dwa palce zaczęły pocierać łechtaczkę nogi się pod nią ugięły i gdyby nie jego dłoń w jej majtkach pewnie nie ustałaby na nogach. Szpilki tylko utrudniały utrzymanie równowagi. Jej skóra odbierała wszystko ze zdwojoną siłą. Zapragnęła się przynajmniej na chwilę oddać jego pieszczotom. Tak bardzo za tym tęskniła. Tak długo nikt nie traktował jej w taki sposób.
Wilgoć jego pocałunków na szyi, włoski krótkiego zarostu drapiące jej skórę… Palce zaciśnięte na jej włosach co jakiś czas ściskały mocniej. Resztki rozsądku nakazywały jej jakkolwiek uniknąć dotyku obcego mężczyzny. W przebłysku świadomości cofnęła biodra w tył dotykając w ten sposób pośladkami krocza mężczyzny, który stał w rozkroku, aby móc utrzymać ją w miejscu. Natychmiast zrobiła na szpilkach drobny kroczek w przód. Dwoma palcami objął jej łechtaczkę i zacisnął powodując zduszony pisk towarzyszki. Zszedł palcami w dół i wsunął dwa palce zaledwie do połowy. Pchnął na taką głębokość może trzy razy, po czym wyciągnął dłoń z jej bielizny. Puścił jej włosy i przystawił jej palce do ust. Były lśniące od jej soków.
– Liż. – Powiedział stanowczo.
„Boże… co ja robię?” – Pytała sama siebie, gdy wzięła do ust mokre palce. Starannie krążyła językiem po jego palcach. Mając w ustach opuszki dostrzegła swoje odbicie w lustrze. Miała zaczerwienione policzki.
– Grzeczna dziewczynka. – Powiedział cicho i pocałował ją w ramię. Uścisk zelżał. – Zaraz przyjdę. – Nawet na nią nie spojrzał tylko zaczął iść w kierunku dużych drewnianych drzwi. Garnitur był ładnie skrojony, jakby szyty na miarę, dopasowany, bardzo elegancki. Niemniej jednak w chwili, gdy dystans między nimi zaczął się zwiększać poczuła napływ sił, a w głowie zaczęły kotłować się myśli.
– Rozwiąż mnie! – Krzyknęła za nim i oparła się o krawędź drewnianego stolika. Stopy bolały ją od niewygodnych butów. Mężczyzna odwrócił się powoli i podszedł do niej niespiesznie. Hardo spojrzała mu w oczy rzucając wyzwanie. To był błąd. Gdy zbliżył się na odległość kilkadziesiąt centymetrów ponownie poczuła bijąca od niego pewność siebie. Świdrował ją wzrokiem, aż w końcu spuściła głowę czując jak bardzo jest słaba w porównaniu do niego. Wtedy jedna z dłoni ponownie chwyciła ją za włosy i szarpnęła tak, że ponownie musiała spojrzeć mu w oczy. Tym razy z o wiele mniejszej odległości. Dzieliło ich zaledwie kilkanaście centymetrów. Druga dłoń mocno chwyciła za jej podbródek. Jej oczy szybko zaszkliły się od łez. Żałowała. Co chciał zrobić?
– Nie mów mi, co mam robić dziwko. – Warknął. Czekał tak chwilę utrzymując z nią cały czas kontakt wzrokowy. Po chwili wymierzył jej policzek, który nie był silny, ale biorąc pod uwagę to, że stała na niebotycznie wysokich szpilkach i była przerażona wystarczył, aby się zachwiała i opadła na kant stolika. Kobieta opuściła głowę. Mężczyzna poprawił garnitur.
– Proszę. – Jęknęła dając upust ostatniej nadziei, jaka w niej pozostała aż do tej pory. Mężczyzna zawahał się. Miała tak żałosny wyraz twarzy. Uśmiechnął się pod nosem widząc, że zaczyna pokornieć. Decyzja zapadła.
Bardzo szybko podszedł do niej, chwycił ją za ramię i silnym szarpnięciem zmusił ją do tego, aby się odwróciła do niego tyłem. Następnie położył rękę na jej plecach i siłą położył jej tułów na chłodnym drewnianym blacie. Kobieta chcąc nie chcąc wypięła do niego swoje pośladki przyozdobione śliczną koronką. Nie czekał ani chwili dłużej tylko przylgnął biodrami do jej kształtnej pupy. Z kobiecego gardła wyrwał się jęk. Doskonale czuła przez materiał jego przyrodzenie, które, mimo, że jeszcze w spoczynku, to było niemałe. Oprawca chwycił jej nadgarstki i pociągnął je ku górze wykręcając jej nieznacznie ręce w stawach. Kolejny jęk wyrwał się z jej gardła. Z kieszeni spodni wyciągnął scyzoryk i bez problemu jedną ręką go rozłożył. Chłodne ostrze przyłożył do jej karku i zaczął przesuwać je w dół jej pleców, między łopatkami, w okolicach krzyża, aż doszedł do załamania między dwoma pośladkami. Czuł jak całe jej ciało zaczyna drżeć. Wreszcie skierował ostrze na sznur między jej nadgarstkami. Gdy więzy puściły. Skierował dłoń na jej plecy by przytrzymać ją w tej pozycji. Kobieta poczuła jak jego druga dłoń zsuwa jej majtki z pośladków pozostawiając je w połowie ud, a odsłaniając piękne kształty.
Poczuła, że jego biodra ustępują. Czyżby chciał się jej przyjrzeć? A może chce mnie wziąć, tu na tym stole – myślała gorączkowo. Nie mogła powstrzymać się od myśli. Mocny, siarczysty klaps rozwiał wszelkie wątpliwości. Kolejny. I następny. Przy piątym widząc czerwień pośladków przestał. Następnie naślinił palce i dotknął nimi myszki kobiety. Podskoczyła, gdy poczuła, jak jego palca bezwzględnie wdzierają się do jej środka. Poruszał palcami mocno, ale nie spiesznie.
– I co? Teraz będziesz grzeczna? – Zapytał pochylając się nad nią. Wymierzył kolejnego klapsa.
– Tak. – Mruknęła.
– A tak w ogóle to mam na imię James Viktorio.- Puścił ją i powoli wyjął z niej palce, ale podniosła się dopiero wtedy, gdy usłyszała, że drzwi, którymi miał zamiar wcześniej wyjść zamknęły się. Szczęk klucza dowodził tylko, że jej nie zaufał.

Scroll to Top