Panterka 4

Wszedłem za nią do mieszkania. Od razu dało się wyczuć domową atmosferę, czyli coś, czego w swoim domu rodzinnym nigdy nie zaznałem. Trzy pokoje, kuchnia i nieduża łazienka były urządzone skromnie, ale widać było, że właściciele (a raczej właścicielki) mieli dość pieniędzy, żeby mieszkanie było zadbane i wyremontowane.
Klaudia zniknęła na chwilę w łazience i wróciła z wielkim ręcznikiem.
– Idź się umyj, a ja zrobię coś ciepłego do picia.
– Dobrze, dziękuję.
Wziąłem szybki prysznic i, ubrany w przygotowany dla mnie miękki szlafrok wyszedłem na korytarz. Gdy tylko otworzyłem drzwi poczułem kojący zapach kakao. Klaudia akurat wychodziła z kuchni z dwoma kubkami pełnymi gorącego napoju. Już zrzuciła mokre ciuchy i również była w szlafroku.
– Szybki jesteś.
– A Ty przygotowana na wszystko, jak widzę. – pogładziłem szlafrok.
– Nigdy niewiadomo kogo będziesz gościć na noc. – chwilę mierzyliśmy się wzrokiem. – Chodź do pokoju.
Weszliśmy do pomieszczenia, które za dnia na pewno jest bardzo jasne, a to za sprawą wielkich okien, które zajmowały całą ścianę. Klaudia postawiła kakao na stoliku i poszła do łazienki. Ja w tym czasie przywarłem do grzejnika i obserwowałem pogrążone w ciemnej nocy miasto za oknem. Nadal szalała burza od czasu do czasu rozdzierając mrok jasnym wystrzałem. Klaudia wróciła otulona szlafrokiem, z ręcznikiem na głowie.
– Wrzuciłam twoje rzeczy do pralki. Rano będą suche.
– Dziękuję, myślisz o wszystkim.
Klaudia usiadła w fotelu i przykryła nogi kocem. Sięgnęła po kubek i otuliła go dłońmi. Wzrok miała skupiony gdzieś w przeszłości. Usiadłem naprzeciwko niej i wtedy spojrzała mi prosto w oczy. Jej twarz wyrażała ból i smutek.
– Chciałabym cię zapytać, co mógłbyś wybaczyć dziewczynie, do której czułbyś to, co do mnie.
– Nie rozumiem. Sprawdzasz mnie?
– Nie.
– Więc o co chodzi? Nie podoba ci się to, że wyznałem ci miłość?
– Nie o to chodzi. Bo widzisz, ja na nią nie zasługuję. – jej oczy były bliskie płaczu, jednak twarz nie zdradzała żadnych uczuć. – Nie jestem taką, za jaką mnie uważasz. Jest coś, co zdarzyło się przed kilkoma laty, i przez co nie chcę się angażować w związki.
– Kompletnie nic nie rozumiem. Możesz jaśniej?
– Dobrze, opowiem ci o tym, ale obiecaj, że mi nie przerwiesz dopóki nie skończę.
– Obiecuję. – Klaudia zbierała chwilę myśli.
– Miałam kiedyś chłopaka. Patryka. Poznałam go trzy lata temu na wakacjach. Miałam wtedy 16 lat i żadnych zmartwień. Rodzice wysłali mnie nad morze na jakieś kolonie, a on był jednym z kolonistów. Wtedy pierwszy raz się zakochałam. Teraz nie wiem czy to była miłość, ale te spacery o zachodzie słońca, wymykanie się do siebie w nocy, ten smak pierwszych „dorosłych” pocałunków. To wszystko tworzyło niesamowity klimat. Spędzaliśmy ze sobą dużo czasu. Wakacje się skończyły i wróciliśmy do domu. Mieszka tu, w tym mieście. Spotykaliśmy się często, chodziliśmy do kina, do restauracji, na lodowisko. Bardzo mnie rozpieszczał. Również jest bogaty i nigdy nie żałował na mnie pieniędzy. Z czasem zaczęłam zauważać, że on ma do mnie inne podejście niż na początku. Któregoś wieczoru, kiedy on chciał gdzieś wyjść, ale ja źle się czułam, chciał mnie przekupić. Poczułam się jakbym była z nim dla pieniędzy. Oczywiście było inaczej, ale czułam, że on tak uważa. Mniej więcej po roku znajomości zaczął mnie namawiać na zbliżenie. Odmawiałam, a on był coraz bardziej nachalny. W końcu nie wytrzymałam i z nim zerwałam. Przestaliśmy się widywać, nie odpisywałam na smsy i nie odbierałam telefonów od niego. Kwiaty od razu lądowały w koszu, bywało, że po kilka bukietów dziennie. – zrobiła chwilową przerwę, jakby zastanawiała się, czy naprawdę chce mi to powiedzieć. – Później moi rodzice mieli wypadek. Początkowo nawet nie płakałam. Może to był szok, może nie zdawałam sobie sprawy z ich odejścia. Pękłam na pogrzebie. Co z tego, że nigdy ich nie było, że zostawiali mi pieniądze na kuchennym stole, co było ich jedynym przejawem rodzicielstwa. Byli moimi rodzicami i ich kochałam. Na pogrzebie Patryk był przy mnie. Przyniósł wiązankę. Trzymał mnie za rękę. Pocieszał.
Po pogrzebie odbyła się stypa. Zaproszeni goście składali mi kondolencje. Patryk nadal był przy mnie. To dzięki niemu nie zemdlałam. W pewnym momencie odciągnął mnie na bok i powiedział, że muszę odpocząć. Zgodziłam się na to, żeby odprowadził mnie do pokoju. Położyłam się na łóżku i zamknęłam oczy, a Patryk pocałował mnie w czoło. Byłam wyczerpana i chciałam na chwilę zasnąć. Po chwili usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi. Gdy usłyszałam jak Patryk przekręca klucz, przestraszyłam się i usiadłam. Powiedział mi wtedy, że chce ze mną zostać i nie chce, żeby ktoś nam przeszkadzał. Byłam naiwna i się zgodziłam. Patryk położył się koło mnie i przytulił. Już prawie usnęłam, kiedy poczułam jego dłonie na moim ciele. Powiedziałam, żeby wyszedł, ale on nie zareagował. Przycisnął mnie do łóżka i obezwładnił. Zaczął mnie dotykać. Był coraz bardziej brutalny.
Klaudia przerwała i schowała twarz w dłoniach. Po chwili usłyszałem, jak płacze. Wstałem i podszedłem do niej. Usiadłem na podłokietniku i delikatnie pogłaskałem ją po głowie, a ona ponownie spojrzała na mnie. Z jej oczu płynęły łzy.
– Zgwałcił mnie wtedy! Ten popieprzony człowiek wykorzystał mój ból, moją bezradność – głos rwał się na strzępy.
– Cicho, już dobrze – powiedziałem łagodnym głosem i przytuliłem ją do siebie. – Już dobrze.
Łkała cicho. Coraz ciszej. Widocznie to wyznanie kosztowało ją sporo wysiłku. Delikatnie ją podniosłem i zaniosłem do jej pokoju. Położyłem na łóżku, otuliłem kołdrą i pocałowałem w czoło. Już spała. Ja wiedziałem, że tej nocy nie prześpię. Wróciłem do salonu i wcisnąłem się pod gruby koc. Było ciemno i ciszę zakłócało tylko tykanie zegara. Burza na dworze minęła, ale rozszalała się druga, w moim umyśle i sercu. Myślałem. W pewnej chwili wydało mi się, że to był tylko sen, że to się nie stało. Byłem jakby z boku. Czułem się tak, jakbym przed chwilą obejrzał jakiś film. Okropny, ale jednak film. Tyle, że nie był to film. To była prawda i dotyczyła najważniejszej dla mnie osoby. Spodziewałem się, że nie jest dziewicą, ale to… Ten gwałt… Byłem rozdarty. Nie wiedziałem co myśleć. Wiedziałem jedno: kocham ja całym sobą. Nikomu nie życzę być w takiej sytuacji. Myślałem, cofałem się w przeszłość. Odtwarzałem wszystko co jej dotyczy. Całą naszą znajomość. Układałem kolejne części układanki. Wszystko zaczynało pasować. Jej poza. Chciała w ten sposób być bardziej niedostępną. A tak naprawdę, w głębi była wrażliwa, i to bardzo. Bała się powtórki. Jej spóźnienie. Przecież jej rodzice zginęli przez pośpiech. Jej ostrożność. Wszystko się zgadzało. „Ale dlaczego dała mi szansę, skoro się bała. Może ona też do mnie coś czuje i to jest silniejsze od strachu?” Uświadomiłem sobie, że nie mogę tego zmarnować. Muszę jej pomóc zmienić swoje życie. To co było jest nieważne. Musi być, żebyśmy byli szczęśliwi. Miałem nadzieję, że uda mi się o tym zapomnieć.
Gdy wróciłem do rzeczywistości zaczynało świtać. Niebo nadal przykrywały ciemne chmury. Wstałem i poszedłem sprawdzić, co z Klaudią. Spała tak słodko. Stałem chwilę i ją obserwowałem. Równy, spokojny oddech delikatnie unosił kołdrę. Wróciłem do salonu, przykryłem się kocem i zamknąłem powieki. Choć na chwilę chciałem przestać myśleć. Chyba mi się to udało, bo odpłynąłem.
– Jesteś. – obudził mnie szept Klaudii. Dochodziło południe.
– Jestem. Dlaczego miałoby mnie nie być. – wstałem i podszedłem do niej. Patrzyłem jej prosto w oczy. Po chwili opuściła wzrok.
– Myślałam, że już się nie spotkamy. – zawahała się. – Po tym co ci powiedziałam.
– To jest nieważne. Pomogę ci o tym zapomnieć. Obiecuję, że przy mnie nic ci nie grozi. Nie byłbym w stanie cię skrzywdzić. Jeśli tylko zechcesz, będziemy patrzeć tylko w przyszłość. Razem. – oczy Klaudii zwilgotniały. Nie wiedziałem z jakiego powodu.
– Chcę! – nic więcej nie potrzebowałem. Wtuliła się we mnie, ja objąłem ją. Wiedziałem, że w nocy podjąłem dobrą decyzję.

Czas płynął. Byliśmy ze sobą i robiliśmy wszystko, na co mieliśmy ochotę. Przy mnie Klaudia znów zaczęła się śmiać, a śmieje się cudnie. Wszystko było jak w bajce. Ale w każdej bajce jest coś, co sprawia ból. Wczesną wiosną zmarła babcia Klaudii. Dziewczyna bardzo to przeżyła. Przez długie tygodnie po pogrzebie nie była w stanie się uśmiechnąć. Nic dziwnego. Babcia była jej bliższa niż matka.
Byłem z nią cały czas. Pomagałem przetrwać smutek i gorycz. Czułem się potrzebny.
Po jakimś czasie zaproponowałem Klaudii wspólne mieszkanie. Początkowo twierdziła, że to jeszcze za wcześnie. W końcu jednak się zgodziła. Przewieźliśmy jej rzeczy do mnie. Mieszkanie poszło na sprzedaż. Kompletnie zerwaliśmy z przeszłością.
Pierwsze wspólne wakacje wspominam zawsze z szczególną przyjemnością. Wyjechaliśmy nad jeziora. Z nieba lał się potworny żar. Leżeliśmy w cieniu, czytaliśmy książki albo snuliśmy plany naszej wspólnej przyszłości. Kiedy nie było tak potwornie gorąco leżeliśmy w promieniach słońca. Któregoś dnia Klaudia jak zwykle poprosiła mnie, żebym posmarował jej plecki kremem do opalania. Położyła się na brzuchu, a ja uklęknąłem obok niej. Rozwiązałem paseczki jej stanika, odgarnąłem włosy z karku i już miałem zacząć wcierać krem, ale pochyliłem się i pocałowałem ją w szuję. Uśmiechnęła się i mruknęła. Kontynuowałem pocałunki całując jej ramiona i plecy. Gdy zjechałem na dolną część pleców Klaudia zaczęła się śmiać.
– Aj! Łaskoczesz. – obróciła się na plecy i jakby od niechcenia zakryła swoje piersi.
Pocałowałem ją w usta. Pocałunek ten przesycony był erotyzmem. Pierwszy raz całowała mnie z taką łapczywością. Objęła mnie rękami i przyciągnęła bliżej. Poczułem na klatce jej sutki. Były twarde i wbijały się w mój tors. Oderwałem się od jej ust niemalże siłą.
– Chcesz tego? – spytałem.
– Tak. Chyba już jestem gotowa.
Podniosłem ją, co wywołało jej zdziwienie. Nikogo nie było w pobliżu, ale mimo to zakryła ręką swoje piersi. Zaniosłem ją do wynajmowanego domku i położyłem na łóżku. Patrzyła na mnie z uśmiechem. Rzuciłem się obok niej i przetoczyłem na nią.
– Nie mam gumki.
– Trudno.
– A jak zajdziesz w ciążę?
– To będziesz bawił.
– I tak cię kocham. – parsknęliśmy śmiechem.
Zaczęliśmy się całować. Moje usta schodziły coraz niżej. Całowałem jej szyję. Ramiona, piersi zasługiwały na więcej uwagi. Lizałem je i lekko przygryzałem. Żadna nie miała prawa zazdrościć drugiej. Całowałem dalej i niżej. Coraz niżej. Moje usta zbliżały się do materiału stringów.
– Nie tak. – Klaudia zabroniła dostępu do swojego łona moim ustom.
– Dlaczego?
– Chcę normalnie. Bez udziwnień.
– No dobrze. – powiedziałem, ale tak naprawdę żałowałem. Nie wiedziała co traci.
Chwyciłem jej stringi po bokach i powoli je z niej zsunąłem. Odkryłem niezwykły skarb. Jej cipka wyglądała jak nierozwinięty kwiat. Płatki delikatnie się rozchylały ukazując różowe „pęknięcie”. Włoski były wygolone, a został tylko wąski, pionowy pasek kończący się tuż nad łechtaczką. Napawałem się tym pięknem, gdy w pewnym momencie mi je zabrano. Klaudia założyła nogę na nogę i z miną pełną skrępowania patrzyła mi prosto w oczy. Ten wzrok mówił: to nie muzeum. „Jak to nie – pomyślałem – toż to dzieło sztuki!” Ściągnąłem swoje slipy odkrywając przed nią moją „wartość”. Uśmiechnęła się złośliwie i zdjęła nogę, odblokowując dostęp do siebie. Pochyliłem się nad nią i drocząc się na przemian próbowaliśmy się pocałować. W końcu nasze usta się złączyły, a ja się na niej położyłem. Delikatnie w nią wszedłem obserwując pełną skupienia i jakiegoś strachu minę mojej Panterki. Gdy byłem już cały wewnątrz, Klaudia się uśmiechnęła i mnie pocałowała. Zacząłem się poruszać. Z początku powoli, a później coraz szybciej. Domek wypełniły jej jęki. Po chwili jęki przerodziły się w krzyki i pocałowałem ją w obawie, że moje uszy nie wytrzymają tej słodkiej tortury. Przetoczyliśmy się i ona była na górze. Odchyliła się siadają na mnie okrakiem. „Miało być bez udziwnień” – pomyślałem, ale nie zamierzałem protestować. Klaudia unosiła się i opadała., a ja masowałem jej piersi. Ona swoimi dłońmi przykrywała moje. Ten gest mówił: nie przestawaj! Nie zamierzałem. Poczułem pierwsze skurcze mięśni mojej kochanki. Otulały mnie dokładnie i były coraz bardziej intensywne. Chwyciła mnie mocniej i dobrze zrobiła, bo inaczej orgazm zrzuciłby ją ze mnie. Wygięła się w tył i na chwilę znieruchomiała przeżywając chwile uniesienia. Urywany oddech zdradzał, że dochodzi do siebie. Położyła się na mnie i mocno mnie objęła. Po chwili rozpocząłem przerwaną czynność. Zacząłem się w niej poruszać i po chwili poczułem, że jej pupa porusza się na boki. Przyjemnie mruczała mi wprost do ucha.
– Wiesz, że bardzo cię kocham? – spytałem.
– Wiem. Ja ciebie też kocham.
Podniosła głowę i spojrzała mi w oczy. Jej twarz była zalana rumieńcem i uśmiechem. Nigdy nie wyglądała tak pięknie. Jeszcze kilka ruchów i zacząłem dochodzić. Klaudia również. W chwili najwyższego uniesienia nasze usta złączyły się w silnym pocałunku.
Wtuleni w siebie „na łyżeczkę” odpoczywaliśmy. Mimo braku udziwnień był to najlepszy seks w moim życiu. To nie on odgrywał w zbliżeniu pierwszą rolę, ale uczucie, którym darzyliśmy siebie nawzajem.
Wtedy przypomniało mi się coś, co zauważyłem u Klaudii pierwszy raz, kiedy ją widziałem.
– Kotku? Mogę zadać ci pytanie?
– O co chodzi?
– Dlaczego zazwyczaj chodzisz bez majtek?
– Głuptas jesteś! – zaśmiała się. – Po prostu lubię! 🙂

KONIEC

Dziękuję wszystkim czytelnikom za oceny i komentarze. Domyślam się, że nie spełniłem Waszych wszystkich oczekiwań. Przepraszam za to i obiecuję poprawę. Pozdrawiam.

Scroll to Top