Ranek wstawał powoli. Słońce zaglądało niewinnie do okien szpitalnego pokoju. Nikt Go nie wyganiał, w końcu słońce w takim miejscu jak szpital to widok dobrze wróżący. Pokój był duży, przestronny, pomalowany na jasnobeżowy kolor. Podłoga wyłożona była jasnymi płytkami. Na ścianach aparaty, które u zwykłego, zdrowego człowieka przywołują dreszcze a chorym dają jakąkolwiek nadzieję na poprawę stanu zdrowia. Trzy łóżka wyłożone białą pościelą, równo złożoną. Obok łóżek stoliki, na których większość pacjentów trzymała napoje i owoce dające im witaminy niezbędne do lepszego zdrowia. Światła w pokoju nie brakowało, ponieważ oprócz dużych okien, na suficie wisiały trzy lampy, światłem okalające całe pomieszczenie.
Wchodząc do pokoju szpitalnego sądził, że zagości tu na dłużej. Zasłabł w pracy i koledzy zadzwonili po pogotowie, które zabrało go na szczegółowe badania do szpitala.
Marek był brunetem z krótkimi włosami przystrzyżonymi „na jeża”. Ciemne, tajemnicze oczy przyciągały uwagę płci pięknej, która mogła wpatrywać się godzinami i próbować odgadywać, jaką to tajemnicę skrywał Marek. Był średniego wzrostu, dobrze zbudowany mężczyzna dawał poczucie bezpieczeństwa. Z wykształcenia był architektem, zajmował się projektowaniem domów wolnostojących oraz dużych hal przemysłowych. W pracy spędzał połowę dnia. Kolegów miał tylko w pracy, koleżanki się dla niego nie liczyły, ponieważ zawsze uważał, że mężczyzna jest dużo silniejszą postacią w naturze niż kobieta i to rasa mężczyzn przetrwa. Był lekkim szowinistą, to fakt, ale sympatycznym szowinistą. Kobiety z pracy go lubiły, ale on nie zwracał zbytniej uwagi na zaloty każdej kolejnej pracownicy firmy. Tym właśnie zyskał miano „dziwaka”. Taka etykieta została mu przyklejona w pracy. Wiedział o tym i się wcale nie wymigiwał od tego. Był dziwakiem, sam się do tego przyznał.
Wszedł na szpitalną salę, usiadł na łóżku i czekał na przybycie jakiejkolwiek osoby w białym kitlu. Najchętniej byłaby to osoba, która by go wypisała ze szpitala. Czekał na to jak na zbawienie.
– Dzień dobry, nazywam się Taida Talouss – przywitała się płynną polszczyzną kobieta, która weszła na salę.
– Dzień dobry pani doktor, kiedy zostanę wypisany – spytał bez wahania Marek nie spoglądając na osobę stojącą przed nim osobę.
– Tak Panu u nas smutno – z lekkim uśmiechem na twarzy spytała Taida
– Nie, ale muszę – wtedy dopiero podniósł głowę i ujrzał kobietę stojącą przed nim.
Piękna to była osoba. Długie czarne włosy opadające na ramiona. Lśniące i pachnące. Lubił jak kobieta ma zadbane włosy. Oczy duże, bardzo ciemne patrzące z pożądaniem i chęcią zgryzienia. To zaciekawiło Marka. Patrząc na środkowe części ciała Taidy zauważył małe delikatne piersi. Tak przynajmniej sądził, ponieważ nie wiedział, co tak naprawdę skrywała tam Taida. Idąc wzrokiem dalej doszedł do nóg. Smukłe, długie nogi. Takie lubił najbardziej. Nie okryte żadnymi rajstopami ani pończochami. Prawdziwe, ładne, opalone nogi.
„Jest bardzo kobieca” – pomyślał Marek.
– Tak a propos, nie jestem lekarzem, jeszcze – dawała wyraźne sygnały, że chciałaby poznać Marka bliżej. Postanowił to wykorzystać. Pierwszy raz od bardzo dawna. Pragnął poznać tą tajemniczą kobietę bliżej. Dużo bliżej.
– Kiedyś na pewno Pani zostanie. Jestem tego pewien. Przepraszam, że proponuję, ale mówmy sobie po imieniu…Marek jestem – zdecydował
– Taida – odpowiedziała z uśmiechem
– Bardzo ciekawe imię, można wiedzieć skąd
– Mój tata jest Grekiem a matka Polką. Mieszkam od kilku lat w Polsce. Studiuję i szukam miłości życia – odpowiedziała z rezygnacją w głosie
– Znajdziesz na pewno
– A Ty, czym się zajmujesz – spytała ciekawie
– Jestem architektem
– Czyli nudziarzem – zaśmiała się Taida
„Ma klasę. Dowcipna, inteligentna” – myśli Marka coraz bardziej go opanowywały.
– W takim razie, kiedy mnie wypuścicie – spytał Marek
– Jeśli wszystko będzie w porządku to nawet jutro. Jednak na razie musisz zostać na obserwacji u nas. Przykro mi.
– Cóż, jeżeli mam być obserwowany przez taką kobietę jak Ty to proszę o zostawienie mnie na zawsze.
– Podrywasz mnie, czy mi się tylko wydaje – spytała ze śmiechem
– A jeśli tak to co?
– Nie za szybki jesteś?
– Nie chcę po prostu stracić z oczy takiej pięknej istoty, jaką Jesteś Ty.
– Hmmmm, ciekawe. Muszę iść do innych pacjentów. Zajrzę do Ciebie jeszcze później przystojniaku.
– Teraz Ty mnie podrywasz – zaczął się śmiać Marek
– Możliwe – odchodząc posłała mu buziaka i przypadkiem dotknęła jego będącego w stanie uniesienia penisa – mmm – mruknęła cichutko i odeszła zamykając za sobą drzwi.
– Coraz bardziej mi się tu podoba – powiedział sam do siebie podniecony Marek.
Obiad minął szybko, ponieważ takiej papki to nie jadł chyba od urodzenia. Połykał kolejne kęsy z prędkością światła, żeby nie czuć ohydy jedzenia. Kiedy skończył postanowił się przejść po jakże emocjonujących szpitalnych korytarzach. Łudził się, że spotka tam kobietę, która rano zawróciła mu w głowie. Szedł wolno, uważnie stawiał kroki, rozglądając się na boki starając się dojrzeć w otchłani Taidę, kobietę, w której się zauroczył. Nie była to miłość, po prostu zauroczenie.
– Witam mojego ulubionego pacjenta – z letargu zamyślenia wyrwał Go głos Taidy.
– A, dzień dobry – odpowiedział jeszcze zamyślony.
– Jutro szczęśliwy dzień dla Ciebie, wychodzisz – posmutniała mówiąc to Taida.
– Jaki tam szczęśliwy, bez Ciebie – zauważył reakcję Taidy.
Taida nie zmieszała się a jeszcze bardziej posmutniała. Widać była gołym okiem, że też zwróciła uwagę na swojego przystojnego pacjenta.
– W takim razie skoro wychodzę to może umówimy się na obiad bądź kolację, jeżeli oczywiście chcesz – postanowił spróbować swoich sił Marek.
– Chętnie…a gdzie – spytała.
– To może u mnie, jestem mistrzem kuchni francuskiej. Dwa lata w czasie studiów mieszkałem we Francji i dlatego umiem przyrządzać kilka dań – zwierzył się.
– Ok., tylko, że ja nie wiem gdzie mieszkasz.
– O której kończysz jutro pracę – spytał pewniejszym głosem.
– Jutro dyżur kończę po czternastej.
– Mnie wypiszą pewnie rano, więc przyjadę po Ciebie pod szpital. Będę czarnym fordem. Na pewno zauważysz.
– W takim razie jesteśmy umówieni.
– I bardzo dobrze, ślicznotko – uderzył ze wszystkich sił Marek.
– Do zobaczenia.
Reszta dnia minęła mu na leżeniu i czytaniu książki, którą dostarczyła mu Taida. Ciekawy kryminał przesączony erotyzmem. Lubił takie książki, dlatego też pochłaniał je ogromnymi ilościami. Nie mógł się doczekać, kiedy powróci do domu. Ten moment nadejdzie niedługo, to pewne.
Rano lekarz, którego Marek nie znał przyszedł i dał do podpisu jakieś papiery, których nawet nie czytał.
– Jest Pan wolny – rzekł doktor.
– Dziękuję Panie doktorze – odparł Marek.
Spakował się i wyszedł ze szpitala kierując się pod siedzibę firmy, w której pracował. Od lekarza dostał kartkę ze zwolnieniem na tydzień. Postanowił pierwszy raz w życiu wziąć urlop. Zresztą, przymusowy. Po załatwieniu wszystkich formalności wsiadł do samochodu stojącego od wczoraj pod siedzibą firmy. Odjechał w kierunku domu, w którym mieszkał, po drodze zajeżdżając do sklepu gdzie kupił niezbędne produkty. Wiedział już, co zrobi na obiad dla pięknej Taidy.
Po wejściu do domu od razu skierował się do łazienki, gdzie wziął prysznic, ogolił się i ogólnie odświeżył. Po wyjściu z łazienki poszedł do kuchni gdzie zaczął przygotowania do wczesnej kolacji. Wieczór zbliżał się nieubłaganie, z racji pory roku, jaką właśnie mieli. A była to zima.
O godzinie wpół do czternastej wyjechał spod domu i ruszył w kierunku szpitala po swoją dzisiejszą partnerkę na wieczór. Jechał wolno, ponieważ sypał śnieg dający poczucie romantyzmu.
Pod szpitalem już czekała na niego Taida, która szybko zauważyła Marka i sprawnym ruchem wskoczyła do samochodu.
– Witam Panią doktor – powiedział ze śmiechem Marek.
– Dzień dobry, zmęczona jestem jak diabli. Jakaś operacja, potem same narady z ordynatorem. Oni nie mają już, co robić chyba – spokojnie, ale z rezygnacją powiedziała Taida.
– W takim razie zapewne z kolacji nici – posmutniał Marek.
– Skądże, jeżeli jest dobra to siły mi powrócą – mówiąc to puściła mu oczko.
– Zapewniam, że jest – humor mu się od razu poprawił.
– U mnie w domu weźmiesz prysznic, odświeżysz się po pracy. Odpłynie zmęczenie, a potem zjemy kolację, ok?
– Tak się stanie – odpowiedziała Taida śmiejąc się.
W domu Marek pokazał Taidzie gdzie jest łazienka. Biorąc prysznic Marek przeglądał katalogi mebli do salonu, które miał zamiar kupić. Z zaczytania wybił go głos dochodzący z łazienki.
– Marek chodź tu, Marek – głos należał, do Taidy. Krzyczała albo chciała go nastraszyć.
Podbiegł jak najszybciej potrafił.
– Co się stało?
– Nic. Chciałam sprawdzić czy przebiegniesz.
Marek wciąż miał zamknięte oczy, ponieważ nie chciał patrzeć na kobietę wychodzącą spod prysznica. Może by się obraziła.
– Otwórz te oczy nie bój się, jestem ubrana – uśmiechnęła się mówiąc to.
Marek otworzył oczy i nie mógł przestać patrzeć na Taidę. Mógłby tak patrzeć godzinami. Była noga. Cudowne piersi jeszcze mokre od wody, krople spływające z piersi do łona, na których widniał tylko delikatnie przystrzyżony pasek włosków. Takie Marek lubił. Cudowne uda. Łydki piękne, wysportowane.
– Yyyy….przepraszam – zmieszał się Marek.
– Nie bój się, nic Ci nie zrobię przecież. Ty mnie widziałeś, teraz ja pragnę ujrzeć Ciebie – postanowiła Taida.
– Yyyy…no tak…To znaczy, oczywiście. No pewnie, że tak….Ujrzeć…Jasne.
– No dawaj rozbieraj się – ponaglała zmieszanego Marka Taida.
Zdjął koszulę, potem spodnie i został w samych bokserkach, na których wyraźnie odbijał się kształt penisa.
– Bokserki też…I koszulkę – nakazała Taida.
Marek zrobił, co mu kazano. Oczom Taidy ukazał się prężny penis, który rósł z każdą chwilą.
– Podejdź tu.
Marek zrobił kilka kroków zbliżając się do kabiny prysznicowej. Taida uklękła i dotknęła ciepłym językiem jego penisa. Świat zawirował mu w jednej chwili. Penis rósł z każdą sekundą mocniej, teraz już w ciepłym ustach Taidy. Niesamowite uczucie. Dawno nie przeżywał czegoś takiego. Taida łapczywie lizała i brała do buzi jego nabrzmiałego już penisa. Widać było, że miała w tym wprawę, ponieważ robiła to cudownie. Temperatura w pomieszczeniu skoczyła kilka kresek w górę. Oddechy stawały się coraz szybsze. Taida ruszała głową, połykając penisa prawie całego. Jedną ręką dotykała nabrzmiałych jąder, które także wymagały pieszczot.
– Zaraz dojdę – krzyknął w pewnym momencie Marek.
O dziwo, Taida nie wyjęła penisa z usta tylko mocniej zacisnęła wargi na nim. Mocniej brała do buzi, łapczywie liżąc stojącego penisa. Marek nie spodziewał się tego, w jaki sposób Taida skończy. Wystrzelił prosto w jej gardło. Ona starała się połknąć całą ogromną ilość spermy, ale nie udało jej się. Wiedziała, że mężczyźni to uwielbiają. Cześć nasienia znalazła się na jej piersiach skąd płynęły dalej w kierunku łona. Taida nadal miała w buzi penisa, który malał powoli po doznaniu takiego wyróżnienia.
– Podobało Ci się – spytała Taida, kiedy wyciągnęła już penisa z buzi.
– Nie spodziewałem się, ale się podobało – odpowiedział dysząc wciąż Marek.
Usta Taidy były jeszcze w spermie, ale oblizywała się i starała się nie upuścić ani kropelki z pozostałości w jej ustach i buzi.
Cudowne uczucie, jakiego miał szczęście doznać Marek w dniu dzisiejszym nie było tego dnia ostatnim. Razem wzięli powtórny prysznic.
– Kolacja była naprawdę przepyszna, gratuluję talentu kucharskiego – powiedziała Taida.
– Dziękuję. To nie było nic wielkiego tak naprawdę. Małe co nie co.
– Skoro Ty nazywasz to małym co nie co, to ja wysiadam – razem się zaśmiali.
Marek włączył muzykę. Delikatne romantyczne utwory łatwo wpadające w ucho koiły czas.
– Zatańczymy – spytał Marek.
– Jasne.
Marek złapał delikatnie Taidę za ręce i zaprowadził na parkiet. Tańczyli tak kilka piosenek. Przytulając się do siebie. Całowali się coraz to bardziej namiętnie. W pewnym momencie Taida złapała Marka za koszulę i zaczęła ją z Niego zdejmować. Kiedy nagi tors miała już przed oczami, zaczęła całować Go. W usta, potem niżej po szyi. Całowała jego nagi tors. Jego sutki stawały się twarde. Potrzebował seksu jak nigdy. Wtedy dopiero począł zdejmować jej bluzeczkę. Górną cześć stroju zdjął wprawnie i szybko. Natrafił na stanik, który skrywał skarby tak przez niego wielbione. Był miłośnikiem kobiecych piersi. Kiedy już uporał się i z tym ciężarem oczom jego ukazały się dwa wzgórza. Piękne dwie piersi falujące w rytm piosenek. Zaczął je całować, lizał łapczywie jedną, kiedy druga była zaspokajana przez rękę Marka. Lizał szybko wiedząc, że kobieta potrzebuje tego rodzaju pieszczot. Delikatnie wirował językiem wokół sutka Taidy. Każdy kolejny ruch przyprawiał Ją o drżenie. Marek nadal pieścił rękami piersi Taidy, ale zszedł niżej aż do spódnicy. Rozpiął guzik i ubranie opadło. Położyli się na środku salonu. Muzyka nadal grała dając przyjemne uczucie romantyzmu zmieszanego z erotyzmem. Czerwone springi, które okalały łono i tyłek Taidy także po chwili znalazły się w pewnej odległości od dwojga kochanków. Marek dostał się do łona Taidy, które najpierw zmierzył wzrokiem, aby po chwili wbić się tam językiem. Lizał i pieścił cipkę Taidy. Cudowne zapachy wydobywały się z wnętrza kochanki. Smak jej soków przyprawiał Go o drżenie. Po chwili włożył jej do środka palec, którym pieścił wnętrze swojej namiętnej kochanki.
– Chcę na 69 – dysząc powiedziała Taida.
W takiej pozycji rozpoczęli miłosne wojaże. Ona pieściła jego penisa połykając go w dużej części. On za to lizał i pieścił różową muszelkę Taidy a także piękny tyłeczek, który miał przed oczami. Erotyczne doznania obu kochanków trwały dłuższą chwilę.
– Włóż go we mnie – powiedziała Taida.
W jednej chwili Taida dosiadła prężnego penisa Marka i poruszała się jak jeździec na koniu. Najpierw lekko by po chwili dosiadać go do samego końca. Skakała na penisie uwalniając niezliczone ilości miłosnych soków, przy udziale, których narząd Marka został starannie nawilżony. Kochali się w takiej pozycji coraz mocniej i mocniej. W pewnej chwili Taida zeszła z wielkiego penisa Marka i odwróciła się do Niego tyłem, każąc wbić się w Nią od tyłu. Marek nie zwlekając ani chwili wbił się w mokrą cipkę Taidy. Złapał za tyłek i mocno uderzał doprowadzając tym samym Taidę do stanów miłosnej euforii. Krzyczała i dyszała coraz mocniej i szybciej.
– Mocniej, szybciej – te dwa słowa powtarzała w kółko Taida będąc doprowadzana do orgazmu przez Marka.
Wyskoczyła z objęć Marka i położyła się na boku, gdyż teraz miała niesamowitą ochotę na seks właśnie w tej pozycji. Marek położył się obok niej i wbił się w czekającą muszelkę. Uderzając swoim penisem do wnętrza całował nabrzmiałe piersi Taidy. Tymi obopólnymi pieszczotami doprowadzał Taidę do stanów skrajnej rozkoszy. Krzyczała coraz głośniej.
Uprawiali coraz głośniejszy seks w jeszcze kilkunastu pozycjach w każdej jeden drugiego doprowadzał do stanów emocjonalnego wrzenia, co dawało poczucie bliskości i opieki.
– Nie wytrzymam – krzyknął Marek i wystrzelił na czekające z utęsknieniem piersi Taidy. Wystrzelał kilka razy, aż skończył mu się zapas. Podał penisa Taidzie, która zajęła się nim troskliwie. Rękami rozsmarowywała śnieżnobiałą spermę po piersiach a ustami drażniła opadającego z sił Marka.
Orgazm, który przeżywała Taida był bardzo głośny. Pieściła się ręką będąc uderzana w cipkę. Doszła do orgazmu po chwili ostrego seksu.
Jeszcze przez dłuższą chwilę leżeli na dywanie w salonie. Nadzy i szczęśliwi. Marek nigdy nie miał kobiety tak bezpruderyjnej jak Taida.
To, co spotkało Marka było szczęściem w nieszczęściu. Nieszczęściem było to, że prawdopodobnie zakochał się w pięknej Taidzie. Niemniej jednak był zadowolony z takiego obrotu sprawy. Od zawsze uważał, że miłość w życiu jest zbędna. Jeśli będzie miał ochotę na seks to zawsze są różnego rodzaju „przybytki rozkoszy”, z których skwapliwie korzystał. Czuł coś bardzo dziwnego. Uczucie, jakim darzył, Taidę było dla niego niezrozumiałe. Sądził, że kocha, ale odrzucał od siebie tę miłość.
Za każdym razem jak widział piękną dziewczynę, do której czuł „coś”, jego serce ogarniał szał namiętności a jednocześnie odrzucał od siebie tę myśl. Myśl, że zakochał się. Dla niego było to nie do pomyślenia. Całe życie szukał kobiety, która będzie tylko do łóżka. I tylko do tego. Nie potrzebował gosposi. Nie potrzebował macochy. Potrzebował seksu, wtedy, kiedy będzie miał na to ochotę. Tego nie mógł mieć z Taidą. Wiedział, że Ona jest niezwykłą kobietą. Lubiącą dawać przyjemność, ale jednocześnie potrafiła zadbać o dom, o życie. Była kobietą prawdziwą.
Każdy dzień mijał w niecodziennej atmosferze wzajemnego miłowania się i rozmowach na tematy, o których nigdy wcześniej nie mieli nawet pojęcia. Taida odkrywała przed Markiem, swą drugą duszę, duszę poetki. Wiersze, jakie pisała Taida można porównać do ciężkiej muzyki, muzyki heavy metal. Ciężkie słowa, trudne tematy. To poruszała Taida. Marek słuchał jej z zapartym tchem. Czasem lekko przestraszony brutalnością swej kochanki a czasem lekko rozbawiony porównaniami, jakie dodawała do swej twórczości Taida.
– Widziałem się z Kaśką – oznajmił wchodząc do obszernego holu swego domu Marek.
– Tak? Gdzie? – spytała z zaciekawieniem Taida.
– Byłem w centrum handlowym w interesach i spotkałem ją, to znaczy ich – była z Adamem.
– Ale Jej się trafiło, co?
– Co Jej się trafiło – spytał Marek z nieukrywanym zainteresowaniem.
– No…Adam. Taki miły, sympatyczny chłopak. I do tego przystojny – rozmarzyła się Taida.
– Hej, hej, hej – krzyknął – nie rozmarzaj się tak. Ja Ci już nie wystarczam?
– Ty jesteś jedyny, taki niepowtarzalny. Wystarczasz mi w zupełności i nie szukam przygód na jedną noc – oznajmiła spokojnie Taida.
– A na dwie? Trzy? Cztery? – spytał uśmiechając się Marek.
– Też nie. Nie szukam w ogóle.
– To dobrze, bo wiesz…- uciął Marek.
– Co wiem?
– Nieważne…Rozpakuj zakupy a ja pójdę i wezmę prysznic, bo zmęczony jestem po całym dniu w pracy.
– Ok. – powiedziała Taida i odeszła z pakunkami do kuchni.
Kiedy Marek brał prysznic Taida wzięła się za rozpakowywanie zakupów przyniesionych przez Marka. Postawiła je na potężnym dębowym stole kuchennym i poszła do salony włączyć płytę o kupno, której prosiła Marka kilka dni wcześniej a którą znalazła w jednej z siatek. Leżała na wierzchu, co znaczyło, że Marek specjalnie położył ją na wierzchu, aby Taida zauważyła ją jako pierwszą.
Spokojne melodyjne dźwięki wydobywały się z głośników w salonie. Taida znając słowa niektórych utworów podśpiewywała sobie rozpakowując zakupy.
– Pięknie śpiewasz – przestraszył Marek Taidę cichutko wchodząc do kuchni.
– Dziękuję – rzuciła mu się na szyję Taida całując namiętnie w usta.
– Za co?
– Jak to, za co? Za płytę – odparła.
– Nie musisz dziękować. Przepraszam, że musiałaś tyle na nią czekać, ale nie miałem czasu, żeby wyskoczyć i kupić ją.
– Nie ma sprawy. Kocham Cię.
– Buźka skarbie – uśmiechnął się Marek – Nie powiedziałem Ci wszystkiego.
– To znaczy? Bo zaczynam się denerwować.
– Spokojnie to nic strasznego. Dziś w pracy jak czekałem na jednego z klientów i miałem wolną chwilę poszperałem trochę w Internecie i znalazłem, nie wiem śmieszny a może prawdziwy, test dotyczący pragnień seksualnych.
– To znaczy?
– No to znaczy…Chodziło o to, co mam w seksie a czego nie mam, ale przede wszystkim, czego pragnę.
– Ha ha ha – zaśmiała się Taida – no i co Ci wyszło – spytała śmiejąc się Taida.
– Nie śmiej się. Chodź na sofę to pogadamy sobie troszkę przy tej twojej, nie powiem całkiem sympatycznej płycie.
– Chodźmy – zakomunikowała dziewczyna nie kryjąc ciekawości, ale jednocześnie strachu przed tym, co może usłyszeć od Marka.
Przejście z kuchni do salonu zajęło im kilka sekund. Usiedli na wygodnej sofie na wprost kominka, w którym palił się delikatny ogień rozpalony przez Taidę jeszcze przed przyjściem Marka z pracy.
– O co chodzi? Bo zaczynam się coraz bardziej bać – stwierdziła Taida patrząc na Marka.
– Nie bój się. Zrobiłem sobie ten test, co Ci mówiłem no i wyszło mi, że jestem tylko w siedemdziesięciu procentach spełniony erotycznie. Moja partnerka nie spełnia moich pragnień. Pragnień, o których nic nie wie.
– A która partnerka?
– No Ty przecież głuptasie. No i…Właśnie o tym chciałem….
– O swoich pragnieniach? O tym chciałeś porozmawiać?
– Zgadłaś – uśmiechnął się.
– No, więc jakie one są. Co Ci się marzy? Czego Ci brakuje? Jakie jest twoje marzenie? Czego pragniesz?
– Głupio jakoś powiedzieć. Dziwne uczucie.
– Ha, ha, ha. Sam zacząłeś – uśmiechnęła się Taida.
– No dobra…Powiem Ci. Ale obiecaj, że się nie pogniewasz na mnie.
– O to się nie martw. No, więc?
– Od zawsze, ale to od zawsze marzyłem o seksie w trójkącie albo nawet więcej. Kilka osób, rozumiesz.
– Wiem, o co Ci chodzi. I co? Planujesz coś w tym rodzaju? Coś, o czym nie wiem?
– Nie. Nic nie planuję. Mówię Ci tylko. To wszystko wzrosło jak dziś spotkałem Kaśkę. Mówiłem Ci kiedyś, że byliśmy przez jakiś czas razem.
– Tak. Wspominałeś kiedyś. To znaczy, że Ty chcesz zaprosić Kaśkę i Adama na…sex – zdziwionym głosem zapytała Taida patrząc prosto w oczy Marka.
– Jeśli Ty się zgodzisz. Wiem, że oni praktykują takie coś, na co dzień. Zapewne nie mieli by nic przeciwko temu.
– Zgodziłbyś się, żeby jakiś inny facet wsadził mi?
– Nie jakiś inny, tylko Adam. Sama mówiłaś, że podoba Ci się.
– Tak. Ale nie w tym sensie.
– No, więc? Chciałabyś czy nie?
– Bałabym się, to po pierwsze. Dziwne uczucie, to po drugie.
– A po trzecie? – spytał Marek.
– A po trzecie to możesz ich zaprosić. Zobaczymy, co z tego wyjdzie. Ale nie zostawisz mnie potem dla innej?
– Nawet mi się nie śni – powiedział przysuwając się do Niej – gdzie ja bym znalazł taką piękną i wspaniałą panią doktor.
– W szpitalu – zaśmiała się Taida.
******
Kolejne dni mijały wolno. Snuły się w mozolnym tempie. Spotkanie, a raczej kolacja jak poinformował przyjaciół Marek, miała się odbyć za kilka dni. Każdy powoli, we własnym zakresie przygotowywał się do tego jakże piorunującego wrażenia.
******
– Otworzę – powiedział Marek podchodząc do drzwi – Witajcie – przywitał ciepło Adama i Kasię.
– Taida w domu – spytała Kasia.
– Zaraz przyjdzie. Kończy podawać kolację. Przyszliście akurat – oznajmił Marek prowadząc gości do salonu, gdzie kolacja miała się odbyć.
Taida stała przy stole. Przyglądała się gościom. Smukłe ciało Kasi usiadło na krześle przy stole. Delikatnie ubrana prezentowała się świetnie. Adam ubrany w ciemny garnitur wyglądał, jak co najmniej prezes jakiegoś banku.
Rozmowy kleiły się na dwóch frontach. Adam z Markiem o polityce i biznesie. Kasia z Taidą o kosmetykach i sprawach typowo kobiecych. Taida obserwowała parę przyjaciół i w pewnym, niespodziewanym momencie powiedziała, że zaprosili ich na seks. Marek aż się zakrztusił jak usłyszał to stwierdzenie. Wiedział, że mówi prawdę jednak spodziewał się oznajmienia wiadomości w bardziej cywilizowany sposób. Cóż, stało się. Ani Kasia ani Adam nie speszyli się a nawet dodali, że oczekiwali tego od nas. Adam prawił komplementy Taidzie i rozkosznie mrugał oczkiem a to do Kasi a to do Taidy.
Marek wstał i podszedł spokojnym krokiem do Kasi. Złapał Ją w ramiona i mocno, czule pocałował. Objęła Go rękami i oddała pocałunek wiercąc języczkiem w środku Marka. Podniecenie narastało i Kasia czułe te nadchodzące podniecenie, czuła przez spodnie Marka. Taida i Adam nadal siedzieli przy stole i patrzyli się z zaciekawieniem na swych partnerów całujących się na środku salonu. Marek dotykał pięknego tyłka Kasi, podwijał spódniczkę i ukazywał nogi okryte pończochami. Taida nie wytrzymała i wyskoczyła z krzesła niczym strzała z cięciwy. Uklękła i zaczęła całować nogi Kasi. Lizała je przez pończochy i dotykała na całej ich długości.
Adam wstał z krzesła i podszedł do Taidy. Stanął za Nią i rozebrał się szybko. Podszedł krok bliżej i nakierował swojego penisa na usta Taidy. Mruknęła cicho i spokojnie. Marek z Kasią przeszli na kanapę. Marek siedział rozłożony a Kasia majstrowała głową w Jego kroku. Taida połykała penisa Adama do samej nasady. Był cały mokry. Lizała go i obejmowała czule ustami. Wyjęła z ust i zaczęła lizać jądra, całe naprężone i twarde od podniecenia.
Kasia zajmowała się ochoczo przyjacielem Marka. Delikatnie lizała główkę i schodziła niżej. Robiła wszystko powoli i podniecająco. Jedną ręką trzymała penisa a drugą zajmowała się jądrami. Marek płonął. Był cały rozdygotany z podniecenia. Wiercił się i głośno dyszał. Wprawiało to w podniecające osłupienie resztę towarzystwa.
Wyjął penisa z ust Kasi i położył Ją na kanapie. Rozebrał do naga, zostawiając tylko pończochy oraz buty. Położył Ją i szeroko rozłożył nogi. Jego oczom ukazała się cudownie mokra cipka. Nie zastanawiał się długo. Wiedział, co ma zrobić z tym fantem. Zaczął ją zapamiętale lizać. Mocno i łapczywie połykał każdy milimetr cipki i jej soczków. Kasia jęczała głośno, czym zainteresowała drugą parę będącą o kilka kroków od nich.
Taida wstała i wyjęła penisa Adama z ust. Oblizała się i złapała swego towarzysza za rękę. Poprowadziła Go ku drugiej parze. Stanęli nad nimi i przyglądali się z zachwytem. Taida wciąż delikatnie pieściła przyrodzenie Adama. Podniosła Marka i sama usadowiła się w Jego wcześniejsze miejsce. Zaczęła chętnie wylizywać soczki Kasi. Czekała aż któryś mężczyzna odnajdzie się w tej sytuacji i weźmie Ją od tyłu. Pierwszy opamiętał się Adam i delikatnie wsadził swojego penisa w otworek Taidy. Marek otrząsnął się po kilku chwilach i wskoczył na kanapę podstawiając Kasi swojego penisa. Złapała go i wsadziła sobie do ust.
Penetracja w tej pozycji trwała dobre dziesięć minut. Zamiana miejscami i teraz Kasia miała penetrowaną dziurkę a Taida zajmowała się penisem ustami. Kilkanaście posuwistych ruchów i Kasia była całkowicie mokra. Gotowa by przyjąć drugiego penisa w tyłek. Jednak żaden z panów nie kwapił się i nie zorientował. Kasia wstała i pocałowała w usta Taidę.
Posadziła Marka na kanapie i usiadła cipką na penisie. Kilka ruchów w górę i dół dostatecznie nawilżyło penisa, który zaczął poruszać się niczym dobrze naoliwiony tłok. Kasia wystawiła swój tyłeczek i pozwoliła wjechać w Nią Adamowi. Była brana teraz przez dwóch facetów. Czuła przyjemność idącą z każdego ruchu. Taida siedziała obok i zabawiała się swoją myszką. Kasia krzyczała głośno przeżywając płynącą rozkosz. Jej język wbił się w usta Marka i całowała je namiętnie i szalenie.
Szalony seks trwał kilka minut. Ogromnie podniecona Kasia nie chciała zrezygnować z takiej przyjemności jednak wiedziała, że Taidzie też się należy coś od życia. Zeszła cała mokra i usiadła obok Niej. Taida wstała i usiadła tyłeczkiem na penisa Marka a Adamowi pozwoliła wejść w cipkę. Teraz Ona przeżywała rozkosz. Marek ruszał powoli bojąc się żeby penis nie wyskoczył z ciasnej dziurki. Adam za to, poruszał swoim ciałem szybko i sprawnie. Każdy Jego ruch wprawiał w drżenie całe ciało Taidy.
Wreszcie wyszedł i podał penisa do ust Kasi. Ssała go lubieżnie i sprawnie. Nie pozwoliła żeby ani kropelka z soczków Taidy płynących po penisie Adama się zmarnowała. Pochłaniała go jak oszalała. Czuła płynący orgazm poprzez ruchy Adama. Nie wyjęła go z ust ani na chwilę. Płynąca rozkosz znalazła się w ustach Kasi. Wciąż zajmując się penisem Adama połknęła całą zawartość. Bawiła się Nim jeszcze kilka chwil, po czym wyjęła penisa i słodko się uśmiechnęła.
Taida podskakiwała na penisie Marka oddając się Jego pieszczotom. Piersi falowały w rytm uderzeń. Nie spostrzegła, kiedy Jej ciało przeszedł dreszcz rozkoszy i ujmującego ciepła. Marek skończył w Taidzie i cicho westchnął ze zmęczenia. Taida wstała i usiadła na kanapie podnosząc wysoko nogi tak, że Jej otworek był idealnie widoczny. Kasia uklękła i zaczęła wylizywać spermę wypływającą cieniutką strużką z wnętrza Taidy. Zachłannie drażniła jeszcze tyłeczek partnerki, po czym wstała i mocno pocałowała Taidę dzieląc się nasieniem Marka.
Marek i Adam stali z padniętymi ze zmęczenia penisami i przyglądali się całemu przedstawieniu. Uśmiech nie schodził z ich twarzy. Taida i Kasia siedzieli na kanapie i trzymały się za ręce szepcząc do siebie cichutko. Na ich twarzach gościł delikatny i ujmujący uśmiech.