Pierwszy chłopak

Przywykłam do ciągłych zawodów, więc nawet nie zdziwiło mnie, kiedy facet po prostu spakował walizki. I wyprowadził się, też po prostu, do panienki młodszej ode mnie ponad sześć lat. Nie miałam siły na pakowanie się w nowe związki ani nawet na szukanie faceta. „Chyba przyjdzie zdać mi się na własne palce”, pomyślałam wtedy. Nawet nie wiedziałam, jak bardzo się myliłam.

Blondyna spotkałam przypadkiem. Ot, weszłam do pubu, bo picie było jedyną przyjemnością, której mogłam oddawać się bezkarnie wieczorami. Przy barze wypiłam dwa szybkie wściekłe i z kolejnym drinkiem w ręce ruszyłam w stronę stolików. Lekko oszołomiona wódką w pierwszej chwili nie poznałam faceta siedzącego do mnie tyłem, choć jego sylwetka od razu wydała mi się znajoma. I do tego te gęste, długie włosy, nieczęste u płci „niepięknej” w wieku starszym niż studencki. Zanim jednak dotarło do mnie, kogo spotkałam, Blondyn obrócił się i spojrzał na mnie lekko zdumiony. Jego uśmiech nie pozostawiał już żadnych wątpliwości – poznałabym go, nawet gdybym zdążyła wypić o wiele więcej.

Blondyn był moim pierwszym chłopakiem, nie widzieliśmy się od czasów liceum. Nie miałam nawet pojęcia, że bywał w okolicy, ale fakt faktem – ostatnie miesiące związku spędzałam raczej nad kuchenką i pralką, niż na życiu towarzyskim. A teraz, świeżo porzucona przez faceta i myśląca, że już nic przyjemnego nie może mi się przytrafić, spotkałam swoją dawną miłość. Mało, że miłość – spotkałam swojego pierwszego kochanka. Nie wiem, czy to dlatego, że był pierwszy, czy faktycznie był taki dobry, ale prawda była taka, że z żadnym następnym nie było mi równie dobrze co z Blondynem. Ale jakie to mogło mieć znaczenie, kiedy od rozstania minęło ponad dziesięć lat, a taki facet jak on z pewnością nie był sam? To po prostu nie leżało w jego naturze. Z drugiej strony, nie miałam nic do stracenia. Podeszłam do jego stolika. Wściekłe musiały na mnie jednak podziałać, bo nie zdziwiło mnie, że siedział sam.
– Nic się nie zmieniłaś – rzucił na powitanie. – I zdaje się, że obiecałem ci drinka…
– Niejednego. Tyle że dziesięć lat temu… – zauważyłam uprzejmie.
– Oj tam… niemożliwe, nie wyglądasz jak dziewczyna, którą zostawiłem dziesięć lat temu. Może miesięcy…
– Daruj sobie.

Mimo tandetnej gadki, jaką Blondyn uraczył mnie na przywitanie, ciągnęło mnie do niego. Może nawet bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Przysiadłam się, nie pytając nawet, czy mogę, ale nie zaprotestował. Pewnie domyślał się finału i nie miał nic przeciwko temu. Kiedy osuszyłam swój kieliszek, Blondyn skoczył po dwa piwa. Wsunął mi jedno do ręki i rzucił, jakby mimochodem:
– Nie chcę, żebyś wstawiła się za szybko. Wiesz, możemy powspominać…

Jakoś nie miałam wątpliwości, jak wyobrażał sobie te wspomnienia. Rozmowa niespecjalnie się nam kleiła, za to Blondyn nie odrywał ode mnie wzroku. Nie patrzył mi oczywiście w oczy, gapił się w głęboki dekolt mojej czarnej bluzki, idealnie opinającej piersi. Lubiłam czerń, bo dobrze podkreślała moją mleczną cerę, zielone oczy i rude włosy. No i doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że właśnie ten typ kobiet pociągał Blondyna najbardziej. W pewnym momencie facet zdecydowanym ruchem położył dłoń na moim kolanie, a kiedy zobaczył, że nie protestuję, przesunął ją wyżej, przysuwając się jednocześnie do mnie.
– To idziemy do mnie czy do ciebie? – spytał cicho, nachylając się nade mną, tak by nie usłyszeli nas ludzie przy sąsiednich stolikach.
– To chyba oczywiste, że chcę sprawdzić, czy masz wygodniejsze łóżko niż kiedyś…

Okazało się, że do przejechania mieliśmy tylko trzy przystanki. Jeszcze na schodach Blondyn objął mnie mocno i przycisnął do ściany. Jego język wdarł się brutalnie do moich ust, poczułam smak piwa i papierosów; jednocześnie przyjemny dreszcz powiedział mi, że męska dłoń wsunęła się pod materiał bluzki i zacisnęła się mocno na mojej piersi. Podnieciłam się błyskawicznie, zrobiło mi się wilgotno, ale Blondyn przerwał równie szybko jak zaczął. Zostawił mnie i ze stoickim spokojem zaczął szukać kluczy, podczas gdy ja próbowałam złapać oddech. Ledwo otworzył drzwi, podbiegłam do niego i tym razem to ja wpiłam się w jego usta, wsuwając dłoń pod ciasny materiał dżinsów. Gdy tylko wyczułam twardość jego penisa, wyraźniej niż kiedykolwiek wróciły do mnie wspomnienia naszych wspólnych nocy. Alkohol też zrobił swoje, czułam, że nogi pode mną miękną.

Gdy tylko weszliśmy do mieszkania, padliśmy na łóżko. Było wielkie i aż zachęcało do tego, by jak najlepiej wykorzystać całą jego powierzchnię. Zdjęłam z Blondyna koszulkę, on też błyskawicznie pozbawił mnie ubrania, zostałam tylko w czarnej koronkowej bieliźnie. Kiedy układałam się wygodniej, błądząc dłońmi po ciele faceta, on nagle spojrzał na mnie dziwnie.
– Nie pozwalaj sobie za wiele! – warknął. – Nie myślisz chyba, że tak spędzisz noc. Wiesz, lubię, jak ruda dupa mi ciągnie…
Chwycił mnie mocno za ramię i pchnął w stronę krawędzi, zsunęłam się na podłogę i uklęknęłam, a Blondyn ułożył się tak, żebym znalazła się dokładnie między jego nogami.
– Na co czekasz?!

Nigdy wcześniej nie dał mi się poznać z tej strony, ale nie poczułam urazy. Po pierwszym zdziwieniu z dreszczem przyjemności uświadomiłam sobie, że bardzo mnie kręci jego postawa. Zsunęłam mu spodnie i bokserki, ścisnęłam jego penisa dłonią i zaczęłam go lizać od nasady aż po główkę. Blondyn uśmiechnął się mimowolnie, a ja przestałam lizać i wsunęłam jego męskość do ust, tak głęboko, jak tylko mogłam. Prawie od razu poczułam, że jego dłonie wpijają się w moje włosy, o wiele mocniej, niż bym chciała, i przyciskają mnie do siebie. Szarpał, zmuszając mnie do tempa o wiele szybszego, niż mi odpowiadało, ale silny uścisk nie pozwalał mi się oswobodzić, zresztą całą swoją uwagę skupiłam na ssaniu.
– Niezła jesteś… – mruknął z upodobaniem. – Tak powinny się zachowywać wszystkie moje byłe suczki…
Cały czas nabijał mnie na siebie, nie zostawiając mi praktycznie żadnej swobody ruchów, a szarpanie za włosy stawało się coraz bardziej bolesne. Twardy penis ocierał się o moje podniebienie i wsuwał się prawie do gardła, wywołując chwilami odruchy wymiotne, nad którymi starałam się zapanować i o dziwo nawet mi się to udawało.

Nagle Blondyn zdecydowanym ruchem odciągnął mnie od siebie. Złapałam oddech i spojrzałam w górę. Niebieskie oczy patrzyły na mnie w wyraźnym rozbawieniem, ale szybko zapłonęło w nich dzikie pożądanie.
– Suki rżnie się nie tylko w usta, wiesz?
Wciągnął mnie na łóżko i dał mi mocnego klapsa, byłam pewna, że został mi czerwony odcisk jego ręki. Oddychałam jeszcze ciężko po męczącym oralu, a Blondyn zaczął miętosić moje pośladki. Aż zamruczałam, choć pieszczota była wyjątkowo brutalna i z pewnością nie chodziło mu o danie mi przyjemności – po prostu chciał się pobawić czymś, co lubił i co uważał za swoją własność. Z tego co wiem, to uważał za nią każdą ze swoich byłych dziewczyn, czyli całkiem szerokie grono. Wsunął dłoń pod moje majtki i przesunął nią między pośladkami, jednym z palców potarł o zwieracz.
– Będzie ostro – oznajmił; nie wiem, czy bardziej mi, czy sobie samemu.
Ściągnął ze mnie majtki i spojrzał na mnie badawczo.
– Wypnij się… Nie tak, na czworakach!

Poczułam się cholernie nieswojo, nigdy wcześniej nie praktykowałam zabaw analnych, a te nie zapowiadały się miło. Ale jakoś nie próbowałam odmówić, chyba byłam zbyt wstawiona, by myśleć trzeźwo. Blondyn wsadził mi rękę między nogi, zwilżając ją moimi sokami, bo mimo stresu cały czas byłam cholernie podniecona. Zadrżałam, gdy zahaczył o łechtaczkę, ale on ani myślał się nią zajmować. Rozsmarował mi śluz między pośladkami i uklęknął za mną.
– Nie myślałaś chyba, że będzie romantycznie – sapnął. – Nie lubię zużytych panienek.
Pochylił się lekko i palcem natarł na zwieracz, wsunął go we mnie zdecydowanym ruchem, aż jęknęłam z bólu.
– Za to pokażę ci prawdziwe rżnięcie – dodał.
Wsunął we mnie kolejny palec, na co znów jęknęłam, poruszał nimi przez chwilę od niechcenia i wyciągnął oba. Sam chyba uznał, że jest mu zbyt sucho, więc zwilżył mnie po raz kolejny, tym razem własną śliną, po czym wszedł we mnie błyskawicznie. Tym razem zawyłam z bólu, od silnego pchnięcia zakręciło mi się w głowie. Blondyn ujął mnie mocno w pasie i przycisnął do siebie, uniemożliwiając ucieczkę. Poruszał się coraz szybciej, oddychając ciężko, a ja tylko jęczałam cicho i modliłam się, żeby skończył.

Tuż przed wytryskiem wyszedł ze mnie, ale zanim zdążyłam choćby dotknąć obolałych pośladków, przewrócił mnie na plecy. W kilkadziesiąt sekund dokończył ręką i trysnął mi na twarz i włosy. Spojrzałam nieco oszołomiona.
– Podobały się wspomnienia? – zapytał, i chociaż starał się, żeby jego ton głosu brzmiał twardo, to nie potrafił ukryć rozkoszy.
– Oj, tak…
– Zawsze nadawałaś się na sukę. Nie wyszło nam, bo chciałaś być dziewczyną.
Położył się obok mnie i przeciągnął.
– Tam są papierosy, podaj mi je – oznajmił, machając ręką w stronę szafki.
Wstałam, z trudem utrzymując się na nogach i poszłam we wskazanym kierunku. Rzuciłam na łóżko paczkę, z której wyciągnął jednego L&M’a i zapalniczkę. Zapalił papierosa i zaciągnął się z upodobaniem.
– Właśnie dlatego rude dupy nie powinny zagadywać facetów w pubach – mruknął w stronę sufitu.
Podniosłam z podłogi swoje ubranie i zaczęłam je wkładać na siebie. Blondyn nie zwrócił na mnie większej uwagi, interesował się jedynie srebrnym obłoczkiem dymu. Już ubrana, ruszyłam w stronę drzwi. Na pożegnanie rzucił tylko:
– Wreszcie wiesz, jak to jest być porządnie zerżniętą. Nie dzwoń do mnie czasem…

Cały czas oszołomiona, zagryzając wargi z bólu przy każdym kroku, doszłam do przystanku tramwajowego. W głowie kołatała mi myśl, że mam ochotę zabić Blondyna. Z trudem rozpoznałam swój przystanek, wysiadłam i powlokłam się do mieszkania. Tam, nawet nie rozbierając się, padłam na łóżko, ale już zasypiając, uświadomiłam sobie, że chociaż bolało, a Blondyn zachował się jak s****iel, to podświadomie zawsze chciałam przeżyć coś takiego. W jakimś stopniu Blondyn okazał się pierwszym facetem, który mnie nie zawiódł – to z pewnością była noc, o której nie da się zapomnieć. Uśmiechnęłam się nieco krzywo i zasnęłam.

Scroll to Top