Pisanka kuchenna

Otarła przedramieniem z czoła kroplę piany. Już dawno powinna kupić zmywarkę. Nie żeby tych naczyń się aż tyle zbierało – w końcu po jednej osobie nie brudzi aż tak dużo. Jednak ostatnio ten facet zaczął bywać na kolacyjkach, obiadkach.
– No… śniadania nie było. Przynajmniej na razie… – parsknęła śmiechem na myśl o ewentualnych okruszkach na skórze po porannych rogalikach.
Obejrzała pod światło opłukane kieliszki. Jak dla niej to chianti było zbyt wytrawne. Ale świetnie się przy nim rozmawiało. Osuszyli do obiadu całą flaszkę we dwójkę i trochę jej się kręciło w głowie.
Uśmiechnęła się.
– Zabawnie gestykuluje kiedy wie ze nie ma racji.
Pewnie jeździ po mieście w poszukiwaniu „właśnie tych lodów” i będzie udowadniał, że warto było poczekać.
W korytarzu trzasnęły drzwi. Słuchała z uśmiechem. Tak – teraz trzasną o podłogę zdejmowane buty, a za chwilę będzie starał się podejść na palcach i spróbuje ją wystraszyć.
Pomyliła się. Poczuła jego dłonie na ramionach. W dotyku nie było jednak ani trochę sztubackiej intencji. Delikatnie odgarnął jej włosy z karku. Usta sunące od linii włosów do szyi paliły. Przechyliła głowę w bok żeby odczuć pocałunki intensywniej. Próbowała się odwrócić, ale on był coraz bliżej. Przytrzymał jej dłonie na blacie łapiąc je w nadgarstkach mocno, ale z wyczuciem. Nie oderwała ich nawet kiedy dłonie mężczyzny przesunęły się wyżej, na przedramiona i wyżej do ramion. Jęknęła kiedy zaczął masować jej ramiona. Nie spodziewała się, ze jest aż tak bardzo zmęczona.
Kiedy dłonie powędrowały do piersi, odruchowo chciała je odtrącić, ale odczucie było zbyt przyjemne. Nie bała się. Czuła, ze mięśnie napinają się, krew przyspiesza, oddech staje się coraz krótszy, coraz szybszy. poczuła jak waży w pełnych dłoniach jej piersi. Chciała, żeby zerwał jej bluzkę, stanik. Poczuć silne dłonie je na swojej skórze. Czuła jak brodawki stają się coraz wrażliwsze, stanik drażni je nieprzyjemnie. Pewnie by go zrzuciła, gdyby ręce nie wsunęły się od tyłu na bluzkę, do przodu na brzuch… Niżej, pod spódnicę… Z powrotem do piersi. Zręczne palce uwolniły ją od koronkowego więzienia. Najpierw stanik, za chwilę majtki leżały tuż obok stóp.
Te dłonie były wszędzie. Zasłaniały oczy, usta. Te usta nie zatrzymywały się nawet na chwilę. błądziły po ramionach, dekolcie, szyi. Nie sięgały tylko ust dziewczyny.
Dłonie mężczyzny zbłądziły miedzy uda. Czuła że wilgotnieje coraz bardziej. Obróciła się w jego ramionach. teraz usta wreszcie trafiły na siebie. Podsadził ją gwałtownie na blat. Pocałunki były długie, coraz gwałtowniejsze. Poczuła jego usta, zęby na piersiach. Ssał je, wgryzał się. Gdyby nie byłą tak podniecona., pewnie byłoby to bolesne, ale teraz dominowało palące podniecenie. Kiedy wszedł w nią jednym długim ruchem, wiedziała, ze tak szybko z tej kuchni nie wyjdą…

Scroll to Top