Po ciemku…

Marek zapukał delikatnie, jak gdyby obawiał się że zbyt mocne uderzenie w drzwi naruszy misterną strukturę słojów drewna. Lara wiedziała że to on. Zastanawiał się, czy nie potrzymać mężczyzny dłuższą chwilę pod drzwiami. Zaraz potem jednak uznała, że pewnie stęsknił się równie mocno. Stojąc naprzeciwko drzwi Lara przypomniała sobie wszystkie przygotowania, lekkie podekscytowanie z jakim szykowała się na tę chwilę.
Czekała całe popołudnie jak na szpilkach. Natychmiast po powrocie z pracy dziewczyna podekscytowana wskoczyła pod prysznic. Wymyła się dokładnie, wydepilowała całe ciało, wygoliła podbrzusze i pachy. Nawet nie myślała o pieszczotach pod strumieniami wody, z którymi zwykle tak bardzo przepadała. W sumie Lara spędziła w łazience niecały kwadrans. Rekord świata, jak na jej standardy. Nieco tylko krócej starannie rozczesywała włosy szczotką. Lubiła, kiedy spolegliwie tworzyły grzeczną fryzurę. Nałożyła kilka kropel kwiatowego zapachu w strategicznych miejscach. Za uchem, kark, szyja, obojczyk, nadgarstki. Po chwili zastanowienia kolejną odrobinkę jaśminu rozsmarowała w dołeczku u dołu pleców i w górnej części pachwin. Idealnie.
Dłużej trwała sesja przed otwartą szafą. Czerwona bielizna? A może granatowa? Nie. Stanowczo najmilszy w dotyku jest ten biały komplet Triumpha. Kolor przecież i tak dzisiaj się nie liczy zupełnie ale to zupełnie. Nawet kiedy już się ubrała do końca, prawie czuła niewinność bieliźnianej bieli spod bluzeczki i spódniczki.
Dosyć już tych niedawnych wspomnień. Marek zapukał jeszcze raz, tym razem głośniej. Jeszcze tylko jeden szczegół. Lara sięgnęła na komódkę po jedwabną chustkę i mocno zawiązała sobie na oczach. Nie widziała nawet skrawka światła. Po omacku dotarła do drzwi i z pewnym trudem przekręciła zamek. Dziewczyna otworzyła i poczuła jego ostry zapach. Wyciągnięta w kierunku mężczyzny dłoń natrafiła bez trudu na swą odpowiedniczkę. Ręce splotły się. Przybysz uniósł dłoń dziewczyny do ust. Jego oddech palił. Larę przeszedł dreszcz. Czy on także dotrzymał paktu? Wyszukała dłonią policzek gościa. Sięgnęła wyżej. Tak chustka na miejscu. Nie… To chyba krawat. Miała nadzieję, że mężczyzna nie podgląda. – Chodź – pociągnęła Marka do przedpokoju. Usłyszała jak zatrzaskują się drzwi na klatkę schodową. Sięgnęła do klap marynarki i rozchyliła ją mocno na ramiona. Po chwili szorstka tkanina zakończyła krótki lot ciężki szelestem gdzieś tam u dołu. Lara miała rację. To był krawat. Koszula mężczyzny była rozpięta prawie do połowy torsu. Wsunęła dłoń na obojczyk, niżej między splątane włoski klatki piersiowej. Wyczuła palcami wyprężony guziołek. Teraz wystarczyła już tylko chwila żeby złapać go ustami. Tak, wzrok wcale nie był konieczny. Czuła zapach mężczyzny jeszcze intensywniej. Marek mruknął kiedy chwyciła jego brodawkę ustami. Nie mógł dłużej ustać spokojnie. Poczuła jego dłonie pieszczące płatek ucha, zsuwający się po szyi do guziczków jej bluzki. Nie bawił się w subtelności. Trzasnął pękający guziczek, reszta wyskoczyła bez protestu z dziurek.
Dziewczyna stała teraz pochylona z męską brodawką w ustach, sama niemal półnaga z wyprężonymi piersiami w delikatnym staniku. Czy doceni jego krój i fakturę? Błądzące gorączkowo dłonie zdawały się to potwierdzać. Kobieta nie czekała aż Marek wsunie palce pod miseczki. Sama zajęła się guzikami jego koszuli, także nie patyczkując się zbytnio. Pomyliła się. Mężczyzna wcale nie zamierzał pieścić biustu pod stanikiem. Od razu sięgnął do zapinki na plecach. Lara czuła jak uwolnione piersi zaokrąglają się do kształtu nadanego przez naturę. Nie musiała nosić staników wypychających biust, ale zawsze nago czuła się bardziej swobodnie niż w ucisku bawełny czy koronki. Przytuliła się do lekko już wilgotnego torsu. Napierała sterczącymi sutkami na męskie ciało. Czuła dłonie Marka błądzące na karku, wzdłuż kręgosłupa.
Uśmiechnęła się spod chustki. Naprawdę był już bardzo podniecony. Świadczył o tym nie tylko pot ale i wyczuwalna na udach podłużna twardość. Męskie dłonie badały teraz krągłość pośladków dziewczyny. Lara obróciła się w ramionach gościa. Wwierciła się tyłeczkiem w jego podbrzrusze. Czuła penisa jeszcze dokładniej. I ręce zaciskające się na biuście. I usta na szyi. Oddech spływający lawą po ramionach. Podciągnęła spódnicę na biodra. Sięgnęła do tyłu odpinając pasek męskich spodni. Mężczyzna pomógł jej w manipulacjach. Trochę szamotania – pewnie Marek pozbywał się po kolei butów, skarpet i opadłych na kostki spodni. Lara poczuła przez majtki na pupie, że zdążył się pozbyć także bokserek. Gdzieś tu powinna być ściana. Dziewczyna zaparła się o jej płaszczyznę i stanęła w szerszym rozkroku. Niecierpliwe palce Marka odchyliły majtki całkiem już zmoczone jej sokami. Pragnęła go bardziej niż kogokolwiek innego i kiedykolwiek indziej. Poczuła pieszczoty dłoni.
Nagle straciła kontakt z nagim ciałem partnera. Rozstanie wyjaśnił dotyk wilgotnego języka przesuwającego się po pupie i wypiętej cipce. Czuła jak cała pulsuje i drży. Język krążył po płatkach, pieścił całą pupę, uda, dół pleców. – Teraz – poprosiła. – Jeszcze chwilę. Muszę się Ciebie nasmakować – ledwo usłyszała odpowiedź Marka. Lara westchnęła głębiej. Chciała skończyć równocześnie z mężczyzną, ale jeśli tak dalej pójdzie pierwsze spełnienie będzie tylko jej udziałem. Nareszcie poczuła koniec tego etapu słodkich tortur. Wyczuła penisa wsuwającego się między uda. – Wejdź we mnie – wydyszała. – Poczekaj, musisz mnie pragnąć jeszcze bardziej – najwyraźniej cała sytuacja mocno Markowi się spodobała. Suwał się między udami Lary, trącając tylko co kilka sekund płatki cipki. Kobieta starała się nabić na penisa. Nic z tego. Zawsze zdążył uciec. Jęczała z rozkoszy i niespełnienia.
Wreszcie poczuła cipkę rozpychaną męskim pożądaniem. Marek chwycił ją za biodra i wchodził rytmicznie raz za razem. Zapierała się coraz mocniej ściany, czuła jak obrzmiałe piersi kołyszą się w perwersyjnym tańcu. Żałowała że on tego nie może zobaczyć. Nie tym razem. Dziewczyna chciała jak najszybciej skończyć, żeby móc zapanować językiem nad pragnieniem swego gościa. Czuła jak kołyszące się jądra uderzają w jej rozpalone ciało w tym samym rytmie co piersi. Czuła duszący zapach seksu, pożądania i zmęczenia. Oblizywała spierzchnięte wargi. Najchętniej zerwałaby opaskę, ale postanowiła się nie poddawać. Poczuła jak mężczyzna dochodzi. Rytm suwów stawał się coraz gwałtowniejszy, ciała zderzały się coraz mocniej. Lara także dochodziła. Wsunęła dłoń między nogi i pieściła jedną dłonią łechtaczkę. Zaraz skończy. Na chwilę przed finałem sięgnęła palcami po kołyszące się klejnoty i ścisnęła lekko. To wystarczyło. W kilka chwil ciepła struga rozlała się we wnętrzu cipki, ściekała jej po nogach. Marek skończył dosłownie sekundę po swej Larze. Kurczył się i miękł, ale nie wychodził z cipki. Przylegał mocno do jej pleców. Czuła jego dyszący oddech. Kobieta także powoli przechodziła na wolniejsze obroty. Przesunęła opuszkami po lepkich udach. Posmakowała. – Mmmm… Twoje owoce dają naprawdę słodki sok. Czuła jak lekko jeszcze twardy penis wysuwa się cipki. Odwróciła się i oparła o ścianę. Nie zdążyła nic powiedzieć. W jej ustach nie wiadomo jak i kiedy zaplątał się język mężczyzny. Czuła, że oboje mają ochotę na ciąg dalszy. Sięgnęła w dół i uwolniła się od namiętnych ust mężczyzny. – Teraz ja ci pokażę co to znaczy „jeszcze nie teraz” – wybuchnęła śmiechem.
Scroll to Top