Praktyki

To był pierwszy dzień praktyk w szpitalu uniwersyteckim. Pięć godzin bieganiny, lawirowania między ludźmi na korytarzu… i bardzo wytężonej uwagi. Odebrać skierowanie, zawołać pacjenta, zrobić zdjęcie, wywołać, zanieść do lekarza opisującego.

Po kilku godzinach jest się po prostu zmęczonym… i dlatego co jakiś czas wymykałam się na papierosa do szatni. Oczywiście nieoficjalnie.

Schodząc po raz kolejny po schodach usłyszałam jakiś szelest. Kiedy byłam już na dole, zauważyłam, że na mojej ulubionej ławeczce pod wywietrznikiem siedzi chłopak w białym fartuchu i czyta książkę. Nie palił, nie sprawiał nawet wrażenia palacza. Niezbyt wysoki, szczupły, subtelny blondyn, z długimi kręconymi włosami. Siedział z pochyloną głową, jakby speszony czy przestraszony.

-Przepraszam, nie będziesz miał nic przeciwko temu, że zapalę?- zapytałam, podchodząc do niego bliżej.

Podniósł wolno głowę i popatrzył na mnie. Miał najpiękniejsze oczy, jakie w życiu widziałam. Były agrestowozielone jak u kota, okolone długimi, gęstymi rzęsami w kolorze orzecha laskowego. Jego twarz była lekko trójkątna, z delikatnym jasnym zarostem na brodzie, usiana jasnymi piegami.

-Ależ skąd… jeśli mnie poczęstujesz- odpowiedział po chwili.

Wyjęłam z kieszeni paczkę czerwonych L&M. Wziął jednego, ja również, odpaliliśmy razem z ostatniej zapałki.

-Pracujesz tu?- zapytał mnie po chwili.

Opowiedziałam mu swoich praktykach. Okazało się, że on również jest praktykantem- tyle, ze pielęgniarstwa. Miał na imię Adaś.

Już miałam wracać na górę, kiedy do szatni zeszedł konserwator i powiadomił nas o awarii prądu na całym oddziale.

-Lepiej siedźcie tutaj.- powiedział- Tu nikt nie panikuje przynajmniej.

Zostaliśmy więc na dole. Ciągnęliśmy rozmowę. W końcu zapytałam Adasia, na co właściwie czekał, zanim zeszłam. Okazało się, że był umówiony z kolegą z roku, praktykantem z Anglii, który nie mówi dobrze po polsku i ma problemy z poruszaniem się po szpitalu.

W szatni robiło się coraz chłodniej. Nawet nie zauważyłam od jakiego momentu siedzieliśmy na ławce ciasno przytuleni, policzek obok policzka. Adaś pachniał naprawdę ślicznie, i w pewnym momencie złapałam się na tym, że nie słucham, o czym mówi, a zamiast tego koncentruję się na jego bliskości.

Delikatnie pogłaskałam go po dłoni, potem po ręce i ramieniu. Przestał opowiadać i patrzył na mnie, jakby zdziwiony a jednocześnie zadowolony. Teraz dotykałam już jego twarzy, badałam jego delikatne rysy; w chwilę potem zaczęłam bawić się włosami. Były bardzo miękkie w dotyku, skręcone jak sprężynki. Gdy popatrzyłam na niego, lekko przechylił głowę i ułożył usta w kształt, zapraszający do pocałunku.

Jego usta były ciepłe, o ruchliwych wargach. Pocałunek na początku bardzo powierzchowny, stawał się coraz bardziej namiętny, gdy Adaś dotykał językiem wnętrza moich ust. Później ja zrobiłam to samo. Moje ręce błądziły w jego włosach, jego dotykały moich pleców. Robiło się coraz bardziej gorąco, gdy usłyszałam nad głową ciche chrząknięcie.

Tuż obok nas stał drugi chłopak… również w białym fartuchu. To musiał być student z Anglii, o którym wcześniej słyszałam. Adaś zerwał się z ławeczki, jego policzki były zaczerwienione i wyglądał na bardzo speszonego. Przywitał się z nim krótkim „Hi”, a następnie przedstawił nas sobie.

Anglik miał na imię Luke. Wyglądał na starszego od Adasia, był też wyższy; jednak równie delikatnej budowy.

Był szatynem, obciętym na zapałkę, o piwnych oczach, delikatnie opalonym. Jego usta układały się w szeroki uśmiech.

Ja, Adaś i Luke zaczęliśmy jednocześnie mówić, cos tłumaczyć, przekrzykiwać się nawzajem polskimi i angielskimi słówkami… nie wyjaśniło to oczywiście sytuacji. W pewnym momencie Luke puścił oko do Adasia, i zapytał mnie łamaną polszczyzną, co też robiłam z jego kolegą. Nic nie powiedziałam, i wtedy jeszcze szerzej się uśmiechając powiedział:

-A wiesz, że ja i Adaś robimy czasem to samo?

Zatkało mnie trochę, ale nie dałam nic po sobie poznać. Luke ciągnął dalej:

-Myślę, że on bardzo dobrze całuje. Bo mi się wydaje, że faceci całują lepiej niż dziewczyny.

-Nic prostszego, możesz porównać.- zażartowałam.

Pochylił się nade mną, złapał w pasie i podciągnął w swoją stronę. Wtuliłam się w jego ramiona, i nachyliłam twarz w jego stronę. Pocałunek rzeczywiście był inny. Ssałam wargi Luke’a i lekko je przygryzałam, a on rewanżował mi się tym samym.

Gdy skończyliśmy, trudno mi było złapać oddech. Po chwili popatrzyłam na Luke’a z oczekiwaniem. Zrobił trochę zakłopotaną minę.

-Próba była za krótka.- powiedział- Nie potrafię rozstrzygnąć. Musimy powtórzyć.

W tym momencie otworzyły się drzwi u szczytu schodów i koleżanka zawołała mnie na zajęcia. Gdy zbierałam się do wyjścia, Adaś z figlarnym uśmiechem powiedział mi, że oboje mamy praktyki w tym samym terminie i na tym samym oddziale, co ja. A więc mieliśmy spotykać się codziennie przez najbliższy miesiąc…

II
Dwa kolejne dni na praktykach były dla mnie bardzo pracowite. Szpital miał akurat ostry dyżur. Z chłopakami widywałam się w biegu na korytarzu, czasem gdy przywozili pacjentów na badanie. Byłam przeraźliwe zmęczona i nie miałam głowy do flirtów.

Trzeciego dnia było już więcej luzu. Koło południa zrobiłam sobie przerwę i wyskoczyłam do szpitalnego parku z kanapką, kawą i papierosem. Szłam alejką, szukając ławki, gdy usłyszałam za plecami znajome „Cześć” wypowiedziane łamaną polszczyzną. To był Luke. Usiedliśmy razem na ławce. Nie za bardzo wiedziałam jak i o czym z nim rozmawiać, na szczęście on był tego dnia bardziej gadatliwy. Paplał jak nakręcony o swoich praktykach, znajomych z roku, problemach z życiem w obcym kraju i innych sprawach.

Gdy na chwilę zamilkł zapytałam go o Adama. Uśmiechnął się trochę kpiarsko, i stwierdził, że jego kolega chyba wpadł mi w oko. Chcąc nie chcąc, potwierdziłam. Trochę posmutniał.

-A ja ci się nie podobam?- zapytał.

Bez dłuższego zastanowienia powiedziałam, że owszem, podoba mi się tak samo.

Na jego twarzy pojawił się bardzo zadowolony uśmiech.

-I dobrze całujesz- dodałam.

-Inne rzeczy też dobrze robię- powiedział ściszonym głosem- Czy masz ochotę się przekonać?- zapytał.

Cóż, miałam ochotę. Luke bardzo mi się podobał, jego łobuzerski urok był dla mnie bardzo ujmujący.

Wziął mnie delikatnie za rękę. Zapytałam dokąd idziemy.

-Do magazynu szpitalnego- powiedział.

Weszliśmy do budynku szpitala, zeszliśmy schodami w dół, potem jeszcze minęliśmy kilkoro drzwi. Luke wyciągnął spod wycieraczki klucz i otworzył ostatnie z nich. Magazyn był bardzo dużym pomieszczeniem o niskim stropie, zagraconym sprzętem medycznym, ale dość czystym.

Za wysokimi regałami, w kącie stała kozetka, obok niej stos fabrycznie nowych obleczek. Gdy weszliśmy Luke zamknął drzwi na klucz. Podszedł do mnie i delikatnie przytulił. Był wyższy ode mnie, więc lekko się pochylił gdy zaczęliśmy się całować. Odchylił się na moment, po to by rozpiąć mój fartuch, delikatnie go ściągnąć i powiesić na wieszaku. Pod spodem miałam tylko stanik. Teraz i ja pomogłam mu pozbyć się kitelka i podkoszulka. Jego klatka piersiowa była bardzo delikatnej budowy, widać było, że Luke jest raczej intelektualistą niż sportowcem. Była gładka, lecz widać było, że gładkość ta wynika ze starannej depilacji. Jego skóra była miękka w dotyku i bardzo delikatna.

Siedziałam teraz na kozetce, Luke zaś kucał naprzeciw mnie, zdejmując mi buty a potem skarpetki a wreszcie spodnie. Byłam teraz w samej bieliźnie.

-Złotko- zapytałam- powiedz mi wreszcie, co potrafisz robić równie dobrze, jak całować?

Położył mi palec na ustach, po czym podniósł moje nogi do góry i przełożył, tak że leżałam całym ciałem na kozetce. Pochylił się nade mną, najpierw głaskał moje włosy, potem dotykał twarzy i szyi. Usiadł obok mnie, podłożył mi rękę pod plecy, tak że leżałam się nieco wyżej. Powoli i delikatnie zdjął mój stanik. Ułożył się teraz za moimi plecami, całował szyję i kark a jednocześnie dotykał piersi i brzucha.

Również miałam ochotę pieścić go i całować, ale zdecydowanie zaprotestował.

-To ja ci dzisiaj pokazuję, co potrafię- powiedział.

W następnej chwili leżeliśmy na kozetce obok siebie, Luke niżej niż ja, mając twarz na wysokości moich piersi. Jego zarośnięty podbródek drapał mnie i drażnił. Chłopak najpierw delikatnie lizał mój dekolt, schodząc coraz niżej, do brodawek, które ssał i delikatnie przygryzał. Jednocześnie delikatnie dotykał mojego brzucha.

Narastało we mnie ciepło i zniecierpliwienie. W dalszym ciągu miałam na sobie figi, a Luke jakby złośliwie drażnił się ze mną, i nawet nie przymierzał się aby je zdjąć.

Dotykał przez miękką bawełnę najpierw mojej pupy, później wzgórka i warg. Rozsunęłam lekko nogi, a on przesunął rękę do przodu i zbliżył się do łechtaczki, Ciągle jednak jej nie dotykał.

-Co ty wyprawiasz?- jęknęłam- Znęcasz się nade mną…

Uśmiechnął się tylko. Włożył rękę pod bieliznę od strony pupy, i dotykał moich pośladków. Potem zsunął ją w dół, w kierunku wewnętrznej strony ud. Byłam coraz bardziej zniecierpliwiona i miałam coraz większą ochotę na inne pieszczoty.

Wreszcie ściągnął moje figi. Westchnęłam z ulgą. Leżałam teraz na plecach, a Luke siedział obok mnie.

Rozsunął nieco bardziej moje nogi. Znów dotykał wzgórka, tym razem nie przez materiał, bawił się futerkiem. Przesunął rękę niżej, między wargi i dotknął łechtaczki. Poczułam w tym miejscu przyjemne gorąco. Dotykał lekko, opuszką palca, a potem zjeżdżał nim niżej i znów do góry.

Po krótkiej chwili takich pieszczot wsunął mi paluszek do środka. Ruszał nim bardzo delikatnie, a zaraz potem wyjął i bardzo dokładnie oblizał.

-Na co masz teraz ochotę? – zapytał –Zrobię wszystko co zechcesz.

-Zrób mi dobrze języczkiem- powiedziałam.

Siedziałam teraz na brzegu kozetki, z szeroko rozłożonymi nogami. Luke klęczał przede mną na posadzce. Głaskałam go delikatnie po włosach, podczas gdy on czubkiem języka dotykał najpierw wargi a potem łechtaczkę. Po chwili ssał ją, jednocześnie wkładając mi do środka paluszek. Wszystko robi wolno i delikatnie, przeciągając moją przyjemność aż do granicy cierpliwości.

Sama nie wiem, kiedy zaczęłam szeptać, że jest mi dobrze i prosić, żeby nie przestawał. Przyjemność coraz bardziej narastała, aż do momentu gdy nie mogło być już lepiej. Wtedy Luke delikatnie pocałował najpierw moje łono, potem brzuch, na końcu zaś usta, długo i delikatnie.

Ubraliśmy się, i trzymając za ręce wyszliśmy z magazynu. Czas było wracać na zajęcia.

Scroll to Top