Przesłuchanie

Renata krążyła wzrokiem po pustym pomieszczeniu. Siedziała na twardym krześle z rękami opartymi na kwadratowym stole. Spojrzała w górę. Duża lampa oświetlała całe pomieszczenie bardzo dostatecznie. Raziła Ją. Po prawej i lewej stronie lustra. Weneckie lustra. Siedziała sama w sali do przesłuchań nie wiedząc, po co tu jest i o co chodzi. Lamperia na ścianach przyprawiała o mdłości. Sinozielony kolor budził odrazę. Żadnych mebli. Sama pośród betonu, z myślą, że za lustrami stoją ludzi i się na Nią patrzą. Oczy krążyły szukając czegoś ciekawego, na czym można zawiesić oko. Szukała już tak pół godziny, odkąd została przyprowadzona przez policjanta, który zabrał Ją z basenu. Wierciła się, kręciła szukając najwygodniejszej pozycji na metalowym, twardym krześle. Oczy były raz zamyślone a raz uśmiechnięte.

Śmiała się sama z siebie. Czuła się tak samo jak kilka lat wstecz, kiedy siedziała w szpitalu dla psychicznie chorych. Krótkie załamanie nerwowe. Krótkie, ale intensywne. Tam nabrała do siebie dystansu. Wciąż szukała czegoś, na czym można zawiesić oko. Zrezygnowała. Wszystko było takie nijakie. Nic nie miało swojej duszy. Ale to tak miało być. To ma wzbudzać strach i chęć współpracy, tylko po to, aby jak najszybciej się stąd wydostać. Siedziała i siedziała. Spuściła głowę i patrzyła się nijako w podłogę. Terakotowe płytki w kolorze bladoszarym dodawały temu miejscu szaleńczego uroku. Nic nie miało duszy. To wszystko było tylko przedmiotami, murem, farbą. Czekała na jakiś sygnał z zewnątrz. Otaczała Ją głucha cisza. Nic nie słyszała. Nie słyszała swoich myśli krążących po głowie. Patrzyła się w podłogę, gdy drzwi umiejscowione za Nią uchyliły się i wszedł młody policjant.

Czysty niebieski mundur, eleganckie wypastowane buty, jakieś pagony z belkami, szlaczkami i inne drobiazgi zupełnie nie potrzebne. Ciemne włosy, widać malowane, kontrastowały z zielonymi oczami policjanta. Usiadł. Renata spojrzała na wyciągnięte dłonie w Jej kierunku. Zadbane. Paznokcie krótko obcięte. Patrząc na twarz swojego towarzysza spostrzegła pierwsze zmarszczki na czole. Zapadnięte oczy sugerowały brak snu. Patrzył na Nią jak wilk w tłustą owcę.

Mocno westchnął i otworzył leżące przed Nim akta. Przejrzał pobieżnie papiery i kiwnął głową w stronę lustra. Renata patrzyła się, lecz nic nie widziała i nie słyszała. Patrzył raz w akta, raz na Nią. Zaczynała się bać. Rozpiął marynarkę ukazując granatowy, tandetny, tani krawat.

– Nie znam Cię i nie mam zamiaru poznawać – mówiąc to wstał i oparł się rękoma o stół – Z kim robił ten cały Roman – dodał groźnie.
– Nie wiem, o czym Pan mówi – Renata patrzyła przerażona na kolejne szaleńcze gesty policjanta.

Odpowiadała na pytania mundurowego krótko i zwięźle. Tak jak chciał policjant. Nie wiedziała nic, więc „nic” powiedziała. Krążyła wzrokiem wśród sterty papierów leżącej obok policjanta. Jedyne, co wyczytała z papierów leżących do góry nogami to kilka jak się wydaje ksyw: Romuś, Borys, Benio, Lila, Kazom, Borowicz, Reta.

Dwa z nich znała. Romuś i Reta. Ksywki z osiedla Romana i Renaty. Pozostałych nie zna. Tak powiedziała też policjantowi. Patrzył na Nią uważnie. Groźny wzrok przeszywał Jej ciało. Szukała czegoś, co by Ją ostudziło.

– Myślisz, że jesteś twarda – oznajmił szczerze policjant wychodząc z pokoju. Mając otwarte drzwi dodał jeszcze – Ale Ja Cię kurwa zmiękczę.

Wyszedł. Znów została sama. Teraz spojrzała w prawe lustro. Zobaczyła tylko swoją twarz. Mokra od potu błyszczała ciekawie. Włosy sklejały się z ciałem. W ustach miała jeszcze smak facetów z basenu.

Wrócił po kilkudziesięciu sekundach. Zdjął krawat. Rozpiął górne guziki koszuli. Włosy z klatki piersiowej wyskoczyły błyskawicznie na wierzch. Poczuła świerzbienie w kroku. Zawsze podniecali Ją faceci o urodzie włoskiej bądź hiszpańskiej. Owłosieni. Dzicy. Taki był Roman. To fakt. Pamiętała o Nim nawet teraz, patrząc się na policjanta, który siedział przed Nią, już bez koszuli.

– Nic nie powiesz – kontynuował.
– Powiedziałam, co wiem. Powiedziałam wszystko – Renata wciąż siedziała twardo.
– Nic nie powiedziałaś! – warknął – Boli Cię tyłek?
– Od tego krzesła. Strasznie twarde cholerstwo – Renata starała się wprowadzić łagodną atmosferę.
– Ano twarde. Jak Cię boli tyłek to wstań. Nie bój się – polecił Jej policjant.

Renata wstała i rozprostowała nogi. Wstając kości wydały charakterystyczny dźwięk. Głośne westchnięcie mówiło, że potrzebowała tego jak nigdy w życiu. Stojąc pomieszczenie wydawało się mniejsze.

– Podejdź – polecił policjant.

Renata zrobiła kilka kroków w przód kierując się w stronę policjanta. Stanęła przed Nim. Zwiewna spódniczka była na wysokości Jego ramion. Odwrócił się wraz z krzesłem twarzą do Renaty. Stała niepewnie mając wciąż skute kajdankami ręce. Oczy nabrały blasku od napływających powoli łez. Nie płakała, ale powoli dochodziła do momentu, w którym nie powstrzyma płynących wolno łez. Puści je i popłyną po policzku opadając cicho na podłogę.

Policjant spojrzał na Jej ręce i dotknął ich. Chłód przeszył Jego ciało. Puścił i ręką zjechał niżej zatrzymując się na krawędzi spódniczki. Renata patrzyła się niepewnie Jego zabiegom mającym na celu wymuszenie powiedzenia informacji. Informacji, których nie miała. Spokojnie podnosząc spódniczkę oblizał wargi. Powoli i nienaturalnie. Druga ręka powędrowała w ślad pierwszej i razem rozbierały Renatę. Policjant powolutku patrząc się w oczy zsunął spódniczkę z bioder dziewczyny. Opadła z delikatnym szelestem na podłogę. Została w samych majteczkach. Zimne pomieszczenie i strach paraliżowały Ją. Nic nie mówiła. Tylko stała wpatrując się w niegodne czyny policjanta.

– Teraz coś powiesz – spytał policjant spoglądając na majteczki stojącej przed nim dziewczyny.
– Powiedziałam wszystko, co wiem – wydukała cicho i niepewnie Renata.
– Czyli nie – zaczął dalej toczyć swoją rozgrywkę.

Mocniej złapał Ją za biodra i przesunął ręką w górę. Zatrzymał się na sterczących piersiach. Nabrzmiałe sutki zachęcająco patrzyły spod bluzeczki. Kilkoma sprawnymi ruchami ściągnął ją. Piersi wyskoczyły i stała przed nim już tylko w majteczkach i butach. Bała się i to było widać. Cicho dygotała z zimna i strachu. Policjant nachylił się wolno i zaczął językiem pieścić piersi. Krążył wokół jednej brodawki potem wokół drugiej. Zmieniał kolejność. Lizał i kąsał tą, którą chciał. Smakował piersi i chłonął zapach Renaty. Rękami przytrzymywał i pieścił piersi zdenerwowanej dziewczyny. Pod wpływem emocji nie odczuwała nic oprócz narastającej odrazy.

Spojrzał w górę próbując złapać krążące po pokoju oczy Renaty. Uciekała przed Nim nie chcąc spojrzeć w oczy.

Zjechał mokrymi rękami na dół zatrzymując się na majteczkach. Oderwał się i zjechał niżej gładząc dokładnie ogolone nogi Renaty. Gładził i lizał Jej uda rękami pieszcząc łydki. Wysportowana sylwetka zachęcała Go do posunięcia się o krok dalej. Podjechał w górę i znów znalazł się rękami na wysokości majteczek. Powoli, wciąż gładząc nogi, zdjął stringi dziewczyny. Ukazała się cipka. Czysta, dokładnie ogolona, pachnąca i kusząca swym wyglądem. Odrzucił majtki w kąt pokoju i wstał. Renata patrzyła się na to wszystko z coraz większym strachem.

– Nie rób mi krzywdy – powiedziała cicho.
– Nie zrobię – odparł policjant stojąc tuż za Nią.

Położył swoją rękę na plecach Renaty i pochylił Ją do przodu. Oparła się o stół. Wypięte pośladki kusiły swymi krągłościami. Zjechał niżej, do ud. Rozchylił szeroko nogi dziewczyny i przypatrywał się z nieukrywaną przyjemnością Jej wypiętej muszelce i krągłemu tyłeczkowi. Naślinił dwa palce i sprawnym ruchem włożył je do cipki dziewczyny. Najpierw powolne, płynne ruchy palców rozchylały muszelkę Renaty. Kiedy poczuł pierwsze soki wypływające z dziewczyny zaczął uderzać w Nią z coraz większą siłą i agresją. Soki rozbryzgiwały się na wszystkie kierunki świata. Nabrzmiała cipka przyjmowała palce policjanta. Uderzał mocno, natarczywie walcząc o każdy milimetr wnętrza. Był panem sytuacji. Renata skrępowana kajdankami oddawała się brutalności policjanta.

Zdjął spodnie i ukazał swojego naprężonego, żylastego penisa. Przy jego boku wisiały dwa sporych rozmiarów jądra. Mocno owłosiony wzgórek i wygolone jądra tylko czekały na uczucie pierwszej przyjemności z Renatą. Splunął na tyłeczek i wsunął dwa palce. Poruszał brutalnie rozpychając drugą dziurkę dziewczyny. Pochylił Renatę jeszcze bardziej i wsunął penisa do tyłka. Renata wybuchła płaczem. Głośny pisk wydobywany z Jej ust zatrzymał się na dłoni policjanta. Trzymał rękę na Jej ustach i zabraniał jakichkolwiek krzyków czy odgłosów.

Zaczął ruszać lędźwiami w przód i tył usadawiając się w tyłku Renaty. Nie myślała o Romanie. Chciała powstrzymać policjanta, lecz nie umiała. Poddała się Jego ruchom.

Policjant rozchylił jeszcze bardziej nogi Renaty i mocniej wsunął swego naprężonego przyjaciela w tyłek dziewczyny. Szybko przeszedł do mocnych, posuwistych ruchów. Uderzał mocno i chciwie jakby chciał rozerwać wnętrze płaczącej Renaty. Dźwięk uderzeń w tyłek rozchodził się po pomieszczeniu. Penis wwiercał się w dziurkę dziewczyny i wychodził, aby znów powtórzyć swoją pracę.

Policjant odchylił głowę w oczekiwaniu na orgazm. Renata poczuła przyjemne ciepło rozchodzące się w Jej wnętrzu. Jej towarzysz wciąż ruszał lędźwiami penetrując dziurkę dziewczyny. Sperma wypływała z tyłeczka Renaty na skutek wysunięcia penisa. Spływała powoli po naprężonych udach.

– Teraz coś powiesz?
– Nic nie wiem…Naprawdę nic nie wiem – Renata po raz kolejny powtórzyła swoje zeznania.
– Ubieraj się – polecił policjant naciągając majtki i spodnie.

Renata stała oparta o stół i patrzyła się przed siebie. Ubrała się w kilka chwil. Nie chciała, aby patrzył na Nią. Została zgwałcona w imię prawa. Skoro tak pracuje policja w Polsce to jak jest w Rosji? Jednak decyzja została podjęta. Wylatuje. Jeszcze tylko rozmowa z Romanem i po sprawie. Wylatuje, ale nie sama. Roman leci z Nią. Tak postanowiła. Jak tylko Go wypuszczą.

– Skoro tak…Skoro nic Pani nie powie albo nic Pani nie wie nie mam obowiązku Pani zatrzymywać. Jest Pani wolna – policjant był nadzwyczaj miły.
– Co z Romanem – spytała Renata podając policjantowi ręce do rozkucia.
– Jakaś banalna pomyłka – powiedział policjant i się uśmiechnął.

Renata odwróciła się. Odeszła kilka kroków i się zatrzymała. Spojrzała policjantowi w oczy i wyszła z pokoju. Towarzyszył Jej inny policjant zawołany wcześniej przez Jej „oprawcę”.

Wyszła z gmachu komisariatu. Stała na ulicy i patrzyła się na przechodzące ulicą nastolatki. Ubrane jak pierwsze lepsze dziewczyny. Frywolne ciuchy opasające ich ciała. Mężczyźni odwracali wzrok na ich widok. Usiadła na krawężniku i czekała. Czekała na nadchodzącą przyszłość.

Scroll to Top