Przygoda Nocna

Nie było w tym nic romantycznego, mąż był sobie, jak co sobota na rybach,a nasz syn zaprosił kolegę.
To stało się w ostatnich latach normalką, chłopak został u nas na noc.
Zajmowałam się nimi jak mogłam, podawałam co jakiś czas picie,zrobiłam kolacje,oni grali w jakieś cuda komputerowe.
Tak w okolicy godziny 23ciej padłam już ze zmęczenia(miałam ciężki dzień w pracy).
Położyłam…się i zasnęłam jak kamień.
Obudziło mnie coś w nocy,bylem jeszcze lekko oszołomiona, ale czułam dokładnie, że ktoś za mną leży, moja przytomność umysłu powróciła w momencie gdy poczułam wciskający się we mnie członek.
Zdębiałam, nie wiedziałam nawet kto się we mnie wcisnął, może to mąż…zrobił mi niespodziankę?
Tę myśl szybko porzuciłam, to co się we mnie wcisnęło nie było nawet w połowie tak wielkie jak organ mojego partnera.
Sama nie wiem czy z tchórzostwa, czy… nie poruszyłam się, udawałam że głęboko śpię.
To niewielkie coś, zaczęło się we mnie poruszać, szybko, energicznie i pomimo skromnych rozmiarów doprowadziło do tego…że ze wstydem uświadomiłam sobie że zaczynam odczuwać przyjemność.
Obawiałam się że jeżeli zacznę się robić mokra, to mój „gwałciciel” domyśli się że nie śpię, to nie mogło się wydarzyć, nie chciałam skandalu.
Z ulgą wyczułam zmianę tempa, już nie poruszał się we mnie tak rytmicznie, domyśliłam się że dochodzi.
Naprawdę odetchnęłam, to było by okropne gdybym i ja miała orgazm, tym bardziej że ciągłe nie wiedziałam kto to taki się zamierza we mnie rozładować.
Stalo się…poczułam porcję spermy wstrzykiwaną we mnie, nie było tego wiele…miałam w tej dziedzinie już swoje doświadczenie i niezłe wyczucie.
Ten osobnik trwał tak przez chwilę nieruchomo, po czym odsunął się .
Poczułam lekki powiew chłodu na moim kroczu, usłyszałam szelest wciąganych spodni(tak przynajmniej sadziłam ).
Przykrył mnie kołdrą, nawet nie pomyślał o tym by zatrzeć ślady swego występku, idiota,albo smarkacz…pomyślałam.
„Właśnie kretynko…zostałaś wydymana przez jakiegoś gnojka i nawet sama nie wiesz kto to był, twój własny syn czy jego zwariowany koleżka.”–
Pomyślałam trochę zła na samą siebie.
Skrzypnęły zawiasy otwieranych drzwi(od miesięcy błagam męża by je naoliwił), zamieniłam się w słuch:
-I co? Udało ci się?
-Szzz,cicho bądź ona kima ciągle, jasne że ją przeleciałem, mówiłem Ci…ja zawsze wyrucham każdą jeżeli tylko zechcę,
przegrałeś zakład kolego hihi.

„I co? Udało ci się?”-powtórzyłam to sobie w myślach, to był głos mojego syna, ciekawe o ile się założył, ile była mu warta reputacja własnej mamy, tego dowiedziałam się już następnego dnia.

Scroll to Top