Rozdział 13 – ,,Brat”

Rozdział 13 – ,,Brat”

13

Minął tydzień od naszego wspólnego pogodzenia i oboje czuliśmy się z tym wyśmienicie. Mogę nawet śmiało stwierdzić, że taka kłótnia była wskazana, bo podejrzewam, że bez niej nie byłoby nas stać na wyznanie jakie sobie powiedzieliśmy. Obaj potrzebowaliśmy tych dwóch dni, aby zrozumieć, że nie potrafimy żyć bez siebie i że się kochamy. To było urocze. Jednak w ostatnim czasie mieliśmy bardzo mało czasu dla siebie. Ja poświęciłem się nauce, która w niesamowity sposób mnie obarczała, a Olek musiał w końcu zacząć pisać pracę licencjacką. Dlatego przez ostatni tydzień widzieliśmy się raz. Codziennie natomiast ze sobą rozmawialiśmy przez telefon minimum pół godziny. To jednak nie wystarczało. Obaj potrzebowaliśmy naszego dotyku, miłości i ust.
– Siemanko – podszedł do mnie Kamil – Nie mieliśmy okazji pogadać od ostatniego tygodnia! – wydał entuzjastyczny okrzyk – Jak ci się podobała moja impreza? Zaliczyłeś jakąś dupę?
– Hahahaha, powiem tak. Dupy nie zaliczyłem, ale było grubo.
– To co to za grubo jak nie poruchałeś?! – zadrwił ze mnie.
– Mówiłem ci, że jestem świeżo po związku i nie chce się w nic pchać. – próbowałem wyjaśnić, ale widząc jego wyraz twarzy doszedłem do wniosku, że to bez sensu. – Poza tym źle się czułem więc dość szybko wróciłem do domu.
– Tak, wiem. Szukałem ciebie pośród tłumów ludzi, ale Kamil powiedział mi, że widział jak wychodzisz. Wszystko w porządku?
– Tak, w porządku. Ja ciebie też szukałem, ale stwierdziłem, że pewnie zabawiasz się, z którąś z dziewczyn na górze.
– Hahahaha! Nie, nie było dobrego towaru – zaśmiał się – nie miałem w czym wybierać. Szkoda, że wyszedłeś tak wcześnie, mogłeś zostać na noc. Impreza trwała do rana, byłoby ciekawie!
Nie wiedziałem, co miał na myśli i wolałem nie ciągnąć tematu.
– Widziałem, że rozmawiałeś z Tomkiem. Co ci powiedział?
To pytanie zaskoczyło mnie dosyć mocno, bo z jakiej racji miałem mówić Kamilowi o swoich prywatnych rozmowach. No ok. Kamil jest przyjacielem Tomka, ale to nie zmienia faktu, że zarówno ja, jak i pewnie Tomek, chcielibyśmy zachować dyskrecję co do naszych rozmów.
– Nie za dużo chcesz wiedzieć? – zapytałem w żartobliwy sposób.
– Masz racje, wybacz. – posłał mi szybki uśmiech. Na jego twarzy widziałem zaniepokojenie. – Moi rodzice znowu wyjeżdżają. Bądź pewien, że dostaniesz niedługo zaproszenie na kolejną domówkę!
– Na pewno skorzystam! – powiedziałem, ale wiedziałem, że raczej się nie wybiorę. Atmosfera tam zbyt mocno mnie przytłaczała, za dużo ludzi, za głośna muzyka a przede wszystkim za dużo dymu! Nie jestem typem imprezowicza.
– Słuchaj. A może masz ochotę wybrać się na piwo? – zaproponował.
– Ale co? Teraz? – zadałem pytanie retoryczne widząc po minie Kamila. – Teraz mamy ciężki wykład…
– Nie pierdol, idziemy! – rozkazał a potem krzyknął – Artur! Dawaj idziemy! – chłopaka nie trzeba było długo namawiać. Bez zdania zwrócił się ku nam i we trójkę opuściliśmy zajęcia. Nie bałem się konsekwencji. W zasadzie nigdy nie opuściłem żadnych z zajęć więc kiedyś musiał być ten pierwszy raz. Udaliśmy się do piwiarni. Zajęliśmy stolik i zamówiliśmy piwo.
– Tego mi było trzeba – stwierdził Kamil z zadowoleniem na twarzy oblizując usta.
– Taaaaa… Zimny browar, to jest to. – skomentował Artur.
Nie byłem smakoszem piwa więc komentarz z mojej strony uważałem za zbędny. Znacznie bardziej mogłem docenić i zachwycać się smakiem wina.
– Mam plan – zaczął Kamil – tylko nie mówcie, że nie możecie. – ostrzegł – Z racji tego, że zbliża się koniec pierwszego semestru i mamy AŻ pięć dni wolnego – dodał to z wielką ironią i wściekłością na uczelnię – Pomyślałem, że warto by było wybrać się na jakiś krótki wypoczynek. Myślałem o jakimś małym miasteczku w górach czy coś.
– Ja jestem za! Oczywiście musiałbyś uwzględnić wstępne koszty i dać mi znać. Jak zwykle nie mam hajsu. – wyżalił się Artur.
– A ja niestety odpadam. Mam już plany.
– Taaaaak? Jakie? – dodał zaciekawiony.
– Wyjeżdżam z przyjaciółmi właśnie w góry. Prawdopodobnie Zakopane.
Widziałem nutkę zazdrości na jego twarzy. Artur nie odzywał się nic, słuchał naszej rozmowy.
– Jakimi przyjaciółmi? – zapytał w ten sposób, jakbym był na przesłuchaniu i nie miał prawa mieć innych znajomych poza nim samym.
– Znowu zadajesz dużo pytań. – powiedziałem dość niegrzecznie dając mu do zrozumienia, że nie powinien tego więcej robić. – Ale skoro już tak bardzo chcesz wiedzieć, to jadę z moją przyjaciółką i kolegą. – Bardzo źle się czułem z tym, że określiłem Olka tylko jako kolegę, ale nie miałem wyboru.
– Jeśli mam być szczery… – zaczął niepewnie – To mogłeś mnie zaprosić jeśli uważasz mnie za kumpla. – dodał z lekkim żalem w oczach.
– Eeeerrrmmm…. Racja, ale to miał być tylko wyjazd naszej trójki, rozumiesz… trójka najlepszych przyjaciół. Poza tym, planów nie ustalałem ja tylko przyjaciółka więc nie mogłeś być brany pod uwagę. – wyszczerzyłem zęby na znak rozluźnienia atmosfery.
– Dobra, nie ciągnijcie już tego tematu! Pogadajmy lepiej o dupach z roku. – odezwał się Artur. Co za idiota..- pomyślałem – Nie odzywa się przez całe spotkanie, a w pewnej chwili wyskakuje z takim testem. On chyba naprawdę ma mózg na poziomie penisa.
– Racja, dawno nie gadaliśmy o tym. – w głosie Kamila dało się wyczuć wielkie zainteresowanie tematem. – Widzieliście tą Magdę? Ma tak wielkie…
Szczerze to naprawdę mnie nie interesowało co ma wielkie a czego nie ma. W ogóle nie obchodził mnie ten temat. Zacząłem myśleć o naszym wyjeździe. Termin zbliżał się nieubłaganie a my wciąż nie mieliśmy zrobionej rezerwacji. Miałem cichą nadzieję, że może Tośka coś wykombinowała. Czasem jestem bezczelny, wiem. Mogłem sam zainteresować się tematem wyjazdu a nie tylko czekać na gotowe. Zajmę się tym jak wrócę do domu.
– …Ahhh, super, że nas słuchasz – usłyszałem głos kierowany w moją stronę a za chwilę dostałem pstryczka w ucho.
– Ałć! Zwariowałeś?!
– To ja zwariowałem? Gadamy tu o ważnych sprawach a ty nas nie słuchasz! – dodał z wyrzutem – Albo….. – zaśmiał się szyderczo – …albo tak cię wciągnął temat. Z dwojga złego, lepiej w tę stronę. No, która ci tam zawróciła w głowie?! Gadaj!
– Żadna. Mówiłem wam, że jestem świeżo po związku i nie mam ochoty angażować się w żadne związki.
– Tak, tak, tak. Ciągle to słyszymy. – uciął temat.
– Będę się zbierać – dodałem – wypiję tylko piwo i spadam.
– Już? A zapowiadało się takie fajne popołudnie.
– Nikt wam nie broni zostać – zasugerowałem śmiejąc się głośno.
Po chwili dokończyliśmy nasze piwa i pożegnaliśmy się. Chłopaki nie chcieli zostać we dwójkę więc wszyscy rozeszliśmy się w swoją stronę. Postanowiłem, że obiorę sobie pieszą drogę powrotną mimo, że było zimno. Chciałem się przejść. Ostatnio prawie w ogóle nie miałem aktywności fizycznej, oczywiście oprócz wstawania i przejścia się na uczelnię i z powrotem. Zastanawiałem się nad naszym wspólnym wyjazdem i pomyślałem, że zarezerwuje dzisiaj dwa pokoje w Zakopanem. Myślałem też o moim związku i doszedłem o wniosku, że ostatnio zakradł się w niego smutny okres. Brak wzajemnego dla siebie czasu dawał ostro w kość. Wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem do mojego chłopaka.
– Hej Dominik! Miło, że dzwonisz. Myślałem o tobie. Co słychać?
– Hej Olly. Pomyślałem, że może wpadłbyś do mnie na noc?
– A może ty wpadłbyś do mnie? W końcu mam wolną chatę, współlokator wyjechał do domu- usłyszałem wielką radość w głosie Olka.
– Hmmmm… To bardzo kusząca propozycja. – dodałem trochę kokieterii w głosie – To o której mam być?
– O której chcesz, przecież wiesz, że nie musisz mi się meldować. Zawsze jesteś mile widziany.
– Kocham cię.
– Ja ciebie też Dominiku.
Do domu wróciłem w skowronkach. Wziąłem prysznic , ubrałem świeże ciuchy i standardowa poperfumowałem się dużą ilością wody.
– Oho! Widzę, że kolejna randka się szykuje – usłyszałem za plecami, gdy przeglądałem się w lustrze. Dostrzegłem w nim twarz Tośki.
– A i owszem – powiedziałem z dumą wypychając pierś – Ahh! Zapomniałem ci powiedzieć, że zarezerwuje dziś jakiś hotel na nasz wyjazd.
– Spokojnie, dobrze, że mówisz. Zrobiłam już to. – cała Tośka. Zawsze działała szybko nikogo nie informując.
– To świetnie! Nie mogę się doczekać tych widoków! Góry, strumyki, szlaki… uwielbiam to.
– Żadne góry, żadne strumyki i żadne szlaki. Jedziemy do Gdańska.
– Co?! – prawie krzyknąłem – Nie rozumiem.
– To proste. -westchnęła. – Sprawdziłam pogodę na następny miesiąc. Okazało się, że ma być dość ciepło więc na śnieg nie ma co liczyć, poza tym ma padać. Wybrałam morze. Po pierwsze w tym sezonie jest taniej, po drugie ma podobno być słonecznie a po trzecie świeże morskie powietrze na pewno nas dobrze dotleni.
– Niezawodna. – pochwaliłem ją – w każdym calu – dodałem po chwili, gdy zauważyłem jej dumną minę proszącą o więcej komplementów. – Dobra , ja spadam. Do zobaczenia jutro!

Wyszedłem na zewnątrz. Lało jak z cebra więc wziąłem swoje auto i pojechałem do Olka. Zapukałem do drzwi. Otworzył mi po kilku sekundach. Bez słowa wskoczyłem do mieszkania i wskoczyłem mu na biodra namiętnie całując. Tkwiliśmy tak przez kilka dobrych minut. Zdarł ze mnie ciuchy i rzucił na swoje łóżko. Rozbieraliśmy się jak oparzeni. Żar bił z naszych ciał. Kochałem jego każdy fragment ciała. Przejechałem palcami po jego brzuchu. Usiadł na mnie wykonując kopulacyjne ruchy. Jeździł po moim penisie. Wepchnął mi swój język do gardła. Szarpał moje wargi. Nie pozostałem mu dłużny. Zjechał niżej do moich sutek. Namiętnie pieścił je, czułem maksymalny poziom podniecenia, ale to był dopiero początek. Zszedł jeszcze niżej. Zatrzymał swoje usta na moich opiętych bokserkach i zaczął je lizać. Czułem jego ślinę przez materiał. W końcu uwolnił mojego przyjaciela i wsadził sobie do ust. Taaaaaak. Tego mi było trzeba. Obchodził się z nim bardzo delikatnie. Lizał od góry do dołu. Ssał główkę, potem zszedł do jąder i zasysał je najmocniej jak potrafił sprawiając mi tym samym ból, który jeszcze bardziej mnie podkręcał. Czułem, że eksploduję więc go ostrzegłem. Ten jednak załadował mojego członka jeszcze głębiej. Wytrysnąłem wprost w jego gardło tak, że sperma trafiła od razu do przełyku. Nie dał sobie okazji do zaprezentowania swojego a jednocześnie mojego trofeum. Pocałował mnie namiętnie. Wymieniliśmy się śliną i śladowymi ilościami mojego materiału genetycznego.
– Czemu to zrobiłeś?
– Bo cię kocham ?! To jeszcze nie koniec mój przystojniaku. To dopiero gra wstępna. Przygotowałem ci coś jeszcze. Pomyślałem, że dziś wykonamy pierwszą zamianę ról. Chcę aby trwało to długo, dlatego pozwoliłem ci szybko dojść.
Byłem w szoku. To zawsze ja byłem tym dającym a dziś miałem dawać. Ucieszyłem się bardzo.
– Jesteś niesamowity! Dziękuję! Ale muszę ci się przyznać do tego, że to będzie mój pierwszy raz. – posmutniałem trochę.
– Nie smutaj! Pierwszy raz powinien być z osobą, którą się kocha. A ty mnie kochasz prawda?
– Oczywiście! – pocałowałem go subtelnie na potwierdzenie.
Przeszliśmy do sedna sprawy. Olek sięgnął po lubrykant znajdujący się obok w szafce i zwilżył nim mojego penisa od góry do dołu. Poczułem lekki chłód. Wykonał kilka ruchów aby przywrócić małego do życia, wlał trochę na dłoń i nawilżył swoje wejście. Ukląkł tak, że jego kolana znajdowały się na wysokości moich sutków i powoli opadał na mojego penisa. Wbijał go powoli, tak aby nie poczuć wielkiego bólu. W końcu znalazłem się w środku. To było niesamowite uczucie! Ciepło jakie ogarnęło mojego członka było najprzyjemniejszym odczuciem jakie kiedykolwiek spotkało mnie podczas seksu. Było dość ciasno. Olek zaczął wykonywać ruchy biodrami. Wprawiał mnie o szaleństwo. Skakał po mnie drażniąc tym samym moje sutki ustami a rękoma jeździł po moim jądrach i palcem wbijał się w moje magiczne wejście, które dziś nie zobaczyło światła. Zmieniliśmy pozycję. Posadziłem go na parapecie a sam stanąłem przed nim. Wszedłem w niego z duża siłą tak, że zajęczał, ale wiedziałem, że jest już na tyle rozluźniony, że było to pojękiwanie z rozkoszy. Sapaliśmy głośno. Teraz ja wsadziłem mu swój język do ust i splątaliśmy je. Czułem jego oddech na moich wargach. Był nierówny i pełny dzikości. Podniecało mnie to jeszcze bardziej. Pchnął mnie. Czułem wielką siłę na swojej klatce piersiowej. Przygniótł mnie do ściany i wypiął się przede mną. Wyglądał zachęcająco więc bez chwili myślenia wszedłem po raz kolejny. Wykonywał kolisty ruchy. Wciąż czułem, że jestem przygnieciony do ściany więc nie miałem nawet szans na wykonanie jakiegokolwiek ruchu z mojej strony. Poddałem się. Trwaliśmy w tej pozycji przez kilka może kilkadziesiąt minut. Przez cały ten czas trzymałem swoje dłonie na jego pośladkach czując ich ciepło. Masowałem je co chwila dając niewinnego klapsa. Przyszedł czas na kolejną pozycję. Wskoczył na moje biodra, złapałem go za pośladki i wsadziłem w niego swojego penisa. Oplótł swoje nogi na moich plecach a rękami mocno chwycił za szyję. Przytulił się. Znowu mogłem poczuć jego sapanie i pojękiwanie na moich uchu. Nie mogłem już wytrzymać. Czułem przechodzący dreszcz po moim ciele i mimo, że trzymałem kilkadziesiąt kilogramów na swoich ramionach, przechyliłem się w tył wbijając w tym czasie jak najgłębiej swojego członka. Poczułem uczucie jakie nigdy nie doznałem. Wnętrze Olka było zalewane kolejnymi gorącymi falami mojej spermy. Mój penis pulsował niesamowicie mocno, przedłużając mój orgazm. Nie dałem rady utrzymać się na nogach z ciężarem jaki trzymałem na rękach. Padliśmy na podłogę zmęczeni do granicz możliwości. Olek zsunął się ze mnie.
– Dziękuję – wyszeptałem mu do ucha.
– Cała przyjemność po mojej stronie! Jesteś lepszy niż sobie to wyobrażałem! – wstał z podłogi pozostawiając przy tym wypływającą wciąż z jego dziury spermę.
– Musimy posprzątać – powiedziałem ze śmiechem. – koniecznie!
Po chwili poszliśmy razem pod prysznic, gdzie chociaż w lekki sposób odwdzięczyłem się Olkowi w postaci małej roboty z wykorzystaniem moich jakże zwinnych ust. Potem udaliśmy się do łóżka, zasnąłem jak suseł. Obudził mnie telefon. Spojrzałem na zegarek. Było po jedenastej wieczorem.
– Co do chol….Mama? – powiedziałem do siebie zaspanym głosem – Tak, słucham?
W słuchawce usłyszałem jakiś krzyk a po chwili zapłakany i roztrzęsiony głos mamy.
– Dominik, proszę przyjedź do domu! Ja już z nim nie daje rady!
– CO SIĘ DZIEJE MAMO?!
– Przyjedź – rozłączyła się.
– Co się stało kochanie? – usłyszałem zaspany głos Olka.
– Muszę jechać do domu. Na wieś. Brat świruje.
– Co?! To ty masz brata? Nigdy o nim nie wspominałeś – zapytał zszokowany z nutą żalu w głosie, że nigdy o tym nie mówiłem.
– Nie mam. To znaczy mam, ale w zasadzie nie mam. To skomplikowane. Musze się zbierać.
– Ale co, to tak teraz?
– Tak Olek, teraz. Jak najszybciej.

Ubrałem się w ekspresowym tempie i pospieszyłem w kierunku samochodu.

Scroll to Top