Rozdział 15 – Pierwsza wizyta u pani Zosi

Rozdział 15 – Pierwsza wizyta u pani Zosi

15

Obudziłem się około dziesiątej rano. Od razu poczułem zapach świeżo usmażonej jajecznicy. Poszedłem do kuchni, gdzie krzątała się już mama.
– Hej! – przywitałem się – Co tak ładnie pachnie? – zadałem retoryczne pytanie. Mama uśmiechnęła się do mnie na znak tego, że udaję debila.
– Siadaj. Już ci podaję. Chcesz herbatę?
– Tak, poproszę. – czułem się jakoś dziwnie. Nie wiedziałem jak mam się zachować. Oczekiwałem eksplozji emocji ze strony mamy, bo przecież miała czas w nocy na przemyślenie wszystkiego dokładnie, bałem się, że mogła zmienić zdanie.
– Dobrze spałeś? – zapytała z troską.
– Tak, nawet nie wiem kiedy zasnąłem.
– Ja niestety nie mogłam, bardzo źle się czułam, wiesz… nerwy… Spałam może dwie godziny. – nastała niezręczna cisza. Dało się tylko słyszeć wciąż lejący deszcz, który głośno obijał się o metalowy parapet za oknem w kuchni. – Wczoraj, gdy wyszedłeś z mojego pokoju dzwoniłeś… Nie żebym podsłuchiwała, bo doskonale wiesz, że cenię sobie czyjąś prywatność, ale usłyszałam, że mówisz, że kogoś kochasz.
– Yyyyy….- chciałem zacząć już coś kręcić, ale stwierdziłem, że nie ma to sensu. – Tak mamo, mam kogoś. To znaczy… mam chłopaka. – czułem przeszywający mnie od stóp do głów wzrok, ale nie miałem odwagi spojrzeć w oczy mamie. – Kochamy się. Jesteśmy ze sobą już jakiś czas.
– Rozumiem. Nie rozumiem tylko dlaczego patrzysz w pusty talerz. – zaśmiała się lekko – Przecież powiedziałam ci, że masz we mnie wsparcie i że nigdy nie wykluczę cię z rodziny według twoich bezpodstawnych domysłów.
– Wiem mamo, po prostu myślałem, że może przez noc zmieniłaś zdanie.
– Jaki on jest? – zapytała bezpośrednio. Trochę mnie to zszokowało, ciężko było mi mówić o chłopaku, którego kocham własnej matce. Było to przedziwne uczucie.
– Ma na imię Olek. Studiuje informatykę. Tośka nas poznała.
– Czyli Tośka wie, że jesteś…
– Gejem, mamo. Nie bój się tego słowa. Twój syn jest gejem. – dodałem jeszcze raz, żeby przyjęła to do wiadomości i oswoiła się z tą myślą. – Tak, Tośka wie.
– Pięknie! Wie Tośka, a matce nie powiedziałeś! – odpowiedziała z zarzutem.
– To nie tak.. Tośka się domyślała więc zaaranżowała spotkanie z Olkiem za moimi plecami. – opowiedziałem jej całą historię związaną z naszym poznaniem się i o tym, jak Tośka to wszystko wspaniale rozegrała.
– Więc kiedy poznam twojego… chłopaka?
– Nie wiem. Mam nadzieję, że szybko. Bardzo mi zależy na tym abyście się poznali. Kocham go i nie wyobrażam sobie życia bez niego. To naprawdę świetny człowiek. – Dokładnie opisałem jego charakter, przedstawiłem go w samych superlatywach.
– Hahahaha! Z tego co widzę, to ten twój Olek nie ma żadnych wad! – zaśmiała się głośno.
– No chyba nie! Jest perfekcjonistą w każdym calu. Sama się przekonasz. – pokazałem jej również zdjęcie Olka.
– Wow! Ale ciacho! – wytrzeszczyła oczy. – Koniecznie muszę go poznać!
Zjedliśmy śniadanie wciąż rozmawiając o mnie i Olku. Mama wypytywała o wszystko.
– Mam nadzieję, że się zabezpieczasz?!
To pytanie sprawiło, że o mały włos nie udławiłem się jajecznicą.
– Przepraszam. Mało dyskretne pytanie. – pokiwałem głową na znak potwierdzenia jej spostrzeżenia.

Po śniadaniu zadzwoniłem do Olka.
– Cześć, śpisz jeszcze?
– Nie, przed chwilą wstałem. Opowiadaj co tam się dokładnie działo. – rozkazał z niecierpliwością.
– Łukasz, mój a’la brat, jest narkomanem. Nigdy nie mieliśmy dobrych stosunków między sobą. Nigdy ze sobą nie rozmawiamy więc nie uważam go za członka rodziny. – potem opowiedziałem mu o wszystkim, co się wczoraj stało i o tym, że zdobył się nawet na to, aby uderzyć mamę.
– Boże, Dominik… ja nie wiedziałem, że masz takie problemy. Przepraszam, że miałem pretensje do ciebie, że nie powiedziałeś mi o Łukaszu. Głupio mi.
– Daj spokój, nie uważałem tego za ważny element w moim życiu więc nie wspominałem o tym.
– Swoją drogą to bardzo dziwne… Popatrz… masz brata, ale nic cię z nim nie wiąże. Przykre.
– Niestety, takie jest życie. – dodałem – Łukasz poszedł w ślady ojca. Wybrał złą drogę, która na pewno go zgubi. Jego życie, jego wybory. Nie ma co się nad nim roztrząsać. – zaciąłem się na chwilę – Ale mam też drugą wiadomość.
– Hmmm? Dawaj!
– Mama się dowiedziała o mojej orientacji. I o Tobie. – zapadła cisza – Jesteś ?
– Tak, jestem, po prostu mnie zamurowało. Powiedziałeś jej? Dominik wybrałeś zły moment na takie zwierzenia…
– Nie! No coś ty! Daj mi dokończyć! – podburzyłem się trochę.
– Łukasz w swoim amoku wspominał coś mamie o mojej kolekcji gazet… wiesz, tych o których ci kiedyś opowiadałem. Więc mama sama mnie zapytała czy to prawda. Nie chciałem dokładać jej więcej zmartwień tego dnia, ale z drugiej była to dobra okazja, bo sam raczej nie zdobyłbym się na odwagę. – zamyśliłem się a po chwili rozejrzałem po mieszkaniu czy mama nie kręci się gdzieś obok – Spodobałeś się jej – powiedziałem szeptem do słuchawki.
– Co?! Pokazałeś moje zdjęcie? No chyba nie powiesz, że to z łóżka!
– Hahahaha! Nie! No coś ty! Pokazałem równie piękne, ale bez twojego małego przyjaciela na zdjęciu.
– Ufff. – poczułem ulgę w głosie Olka – Musimy zrobić sobie kilka zdjęć tak a propos.
– Tak wiem, moja galeria też świeci pustkami. Poza tym, – ciągnąłem dalej temat – mama chcę poznać swojego zięcia.
– Żartujesz?
– Nie, mówię całkiem poważnie. Zastanawiałem się wczoraj…, że skoro i tak zostaję w domu do końca tego tygodnia, to może wpadłbyś na weekend?
– Yyyy… Nie wiem czy to dobry pomysł… – odpowiedział niepewnie.
– Czemu?
– To nie jest dla mnie łatwe, zrozum. Moi rodzice są jacy są, ale nigdy nie miałem odwagi przedstawić im nikogo – zatrzymał się, bo zorientował się, że przecież nigdy nie mówił mi o swoich ex. Zarówno ja i on zmieszaliśmy się trochę. – Nawet nie wiem jak powinienem zachować się w takiej sytuacji…
– Po prostu będziesz sobą. Poza tym, chcesz całe życie uciekać przed moją rodziną? Ok. Rozumiem, twoja rodzina jest trochę… – szukałem słowa – oschła? Ale na miłość Boską Olek, nie sprowadzaj wszystkich do jednego poziomu. Zobaczysz, u mnie nawet nie poczujesz się jak intruz. Mama na pewno przyjmie cię jak własnego członka rodziny. – zapewniłem go.
– Masz rację, chyba za bardzo podporządkowuję innych do własnych przekonań. Faktycznie, moi rodzice mają na mnie wywalone, i być może dlatego wydaje mi się, że wszyscy są tacy sami…
– Miło mi, że to zrozumiałeś.
– No dobrze, to w taki razie przyjadę jutro po ostatnich zajęciach.
– Pewnie! Czekam. CzekaMY – zaakcentowałem ostatnią sylabę.

Cieszyłem się niesamowicie, że już jutro Olek nas odwiedzi. Po pierwsze, bardzo go potrzebowałem. Potrzebowałem jego wsparcia i humoru, który rozweseli nasz dom. Panowała w nim zbyt duża cisza i momentami grobowa atmosfera. Mama wciąż nie mogła się pogodzić z tym, że policja szuka Łukasza.
Po drugie, mama chciała go poznać, co bardzo mnie cieszyło. W zasadzie to byłem w skowronkach, że wszystko wyszło na jaw i po części nie muszę się ukrywać.
A po trzecie, przyda nam się odpoczynek od miasta. Będzie to nasz pierwszy wspólny ”wypad za miasto”. Tak reset był nam wskazany.
Mama od samego rana krzątała się po mieszkaniu. Wiedziałem, że wyszukuje sobie zajęcia, aby nie myśleć o tej sytuacji. Wyszorowała już cały parkiet, drzwi, meble i fugi w kuchni. Kazała mi poodsuwać meble w salonie i pościągać firanki z okien.
– Mamo, czy ty chcesz się zarżnąć? Przecież taka praca nie pomoże ci zapomnieć…
– Bacz na słowa waść pan! – powiedziała groźnym głosem, chwyciła szczotkę w dłoń i pogroziła mi nią. Po chwili dodała. – Wzięłam urlop na tydzień. Myślę, że przyda mi się trochę odpoczynku. Potrzebuję czasu, aby dokończyć sprawy związane z Łukaszem. Poza tym, nie mam zamiaru siedzieć na tyłku przez ten cały czas! Zrobię generalne porządki.
– No i jutro przyjeżdża Olek. – nie wiedziałem jak mama zareaguje. Niby mówiła, że chce go poznać, ale wciąż ciężko było mi się oswoić z myślą, że ona już wie.
– Jezu! – krzyknęła – Dopiero mi mówisz?! Tym bardziej muszę wysprzątać dom. Chcę zrobić jak najlepsze wrażenie. I ty mi w tym pomożesz – rzuciła w moją stronę miotłę i wskazała palcem na odsunięte wcześniej przez mnie meble. Ruszyłem bez słowa, ale wgłębi duszy czułem ogromną radość.

Cały dzień upłynął w mgnieniu oka. Padałem na twarz. Wysprzątaliśmy razem całe mieszkanie tak dokładnie, że nie było widać ani jednej smugi. Zastanawiałem się skąd mama bierze tyle energii na to, by jeszcze ugotować kolację. Nie chciała mojej pomocy więc poszedłem wziąć kąpiel. Wpełzłem do wanny i odkręciłem wodę. Uwielbiałem to uczucie kiedy woda zalewa poszczególne części ciała a ciepło rozchodzi się po całym ciele. Leżałem tam chyba z godzinę i leżałbym dłużej, ale mama zawołała na kolację. Przygotowała zapiekankę makaronową.
W dalszym ciągu nie mieliśmy żadnych wiadomości o Łukaszu. Policja go nie złapała i nikt nie wiedział gdzie może się znajdować. Teraz , gdy emocje już opadły zrobiło mi się go szkoda. Tak zmarnować sobie życie… Wpadliśmy z mamą na pomysł, aby postawić mu ultimatum. Albo wyprowadza się z mieszkania albo wysyłamy go do ośrodka od uzależnień. Najpierw trzeba było go jednak złapać a potem nakłonić do jakiejkolwiek rozmowy. Będzie ciężko…

Następnego dnia od rana czekałem na Olka. Czułem się niesamowicie podekscytowany na jego przyjazd. Dziś poświęciłem czas na posprzątanie swojego pokoju, który lekko zarósł kurzem. Wytrzepałem dywan i zmieniłem pościel. Nie miałem zielonego pojęcia gdzie położyć Olka dzisiejszej nocy. Wiadomo, gdybyśmy byli sami w domu, na pewno spalibyśmy razem, ale obecność mamy bardzo mnie ograniczała. Gościa postanowiłem umiejscowić w moim pokoju a sam położyć się w salonie. Potem pojechaliśmy na zakupy, bo mama chciała ugotować coś specjalnego. Jak się potem okazało, zrobiła dwie potrawy i kilka przystawek. Cieszyłem się, że tak jej zależy na spotkaniu z Olkiem. Od czasu, kiedy Olek wysłał mi wiadomość, że wyjeżdża z miasta, chodziłem jak opętany. Bardzo zależało mi na tym, aby pierwsze spotkanie z mamą wyglądało jak najlepiej, dlatego dopracowywałem porządki w pokoju i starałem się wybadać humor mamy, czy oby chociaż się nie pogorszył. Na szczęście wszystko było w jak najlepszym porządku. Co chwilę podchodziłem do okna i wypatrywałem auto.
– Przyjechał. – powiedziałem z olbrzymią radością do siebie i popędziłem w kierunku drzwi. Wybiegłem przed dom i czekałem na niego. Wyszedł z samochodu z przestraszoną miną więc ruszyłem w jego kierunku.
– Cześć Olly – złapałem go za rękę i przyciągnąłem do siebie, aby mnie przytulił. Zrobił to dość niepewnie.
– Cześć Dominik – w jego głosie dało się słyszeć stres. Lekko zadrżał. Widząc, że nie mam szans na przytulenie z jego strony, sam rzuciłem mu się w ramiona i pocałowałem w policzek. Jego zarost podrażnił moją skórę. Sam się sobie dziwię, że zdobyłem się na taki ruch. W końcu mógł zobaczyć mnie, któryś z sąsiadów. Przypuszczam że i mama podglądała nas zza okna. Tym drugi jakoś specjalnie się nie martwiłem. – Czuję się bardzo niepewnie… tak, jakbym deptał po tafli lodu. Wiesz… Nie wiem jak twoja mama mnie odbierze.
– Nie martw się już o to! Przecież wytłumaczyłem Ci już, że mama oczekiwała cię jak zbawienia! – zaśmiałem się a Olek posłał krótki uśmiech. – Chodź, bierz swoje rzeczy i zapraszam. Obiad już prawie gotowy.
– Serio? Jeeeej, nie musiałeś robić mi obiadu.
– To nie ja, to moja mamuśka! – powiedziałem z dumą, aby odebrał to jako zaakceptowanie nas jako pary. – Poza tym, znasz moje zdolności kulinarne! – zaśmiał się – Zresztą na pewno jesteś bardzo głodny. Hmmm?
– Tak, nie jadłem nic od śniadania. – stwierdził.
Weszliśmy do domu, od razu dało się czuć zapach pieczonego kurczaka. Postawiliśmy bagaż Olka przy wejściu a sami skierowaliśmy się do kuchni, gdzie stała mama.
– Mamo. – powiedziałem zdecydowanym głosem. – To jest mój chłopak, Olek.
– Dzień dobry – powiedział trochę niezdecydowanym głosem – Jestem Olek. – wyciągnął dłoń na powitanie.
Na twarzy mamy widziałem radość i wielkie zdumienie. Podejrzewam, że Olek zrobił bardzo dobre wrażenie jeśli chodzi o wygląd zewnętrzny, bo widziałem błysk w oczach mamy. Nie zauważyłem, żeby czuła się niekomfortowo z tego powodu. Od razu wyciągnęła dłoń.
– Witaj Olek. – uśmiechnęła się urokliwie – Jestem Zosia. Miło mi, że mogę cię poznać. – zwróciła się teraz do mnie – Masz gust Dominik, masz gust! – obaj popatrzyliśmy się na siebie i wpadliśmy w śmiech. Olek wsadził rękę pod płaszcz i wręczył czerwone wino przyszłej teściowej.
– A to taka mała niespodzianka, pomyślałem, że pierwsze spotkanie trzeba jakoś uczcić. – Oczywiście szarmancki jak zawsze wypiął pierś do przodu.
– Szkoda, że jesteś o ćwierć wieku młodszy. – powiedziała mama z udawanym smutkiem w głosie – Ahhh Dominik, gdzieś ty go znalazł? – Olek odwrócił się do mnie i puścił oczko. Widać, że oczarował mamę już w pierwszych minutach spotkania.
– To ja pokaże Olkowi mój pokój, w którym będzie spał i zaniesiemy jego rzeczy. Wrócimy za dziesięć minut na obiad. – poinformowałem ją i pociągnąłem Olka za sobą. – Starczy już tych komplementów, zaczynam być zazdrosny. – powiedziałem mu na ucho zgryźliwie.
Weszliśmy do pokoju, zamknąłem drzwi i po raz pierwszy od trzech dni oddałem się namiętnemu pocałunkowi. Zaangażowałem w to całego siebie. Wskoczyłem mu na biodra i wepchnąłem cały swój język w jego gardło.
– Cześć kochanie, teraz mogę cię normalnie przywitać! Kocham cię i bardzo tęskniłem!
– No dzień dobry – powiedział w żartach oficjalnie – Ja też tęskniłem!
– Ty cwaniaku! – walnąłem go w ramię – Wiesz jak się podlizać, co?
– Nie rozumiem o co ci chodzi…?
– O wino! – posłałem mu groźne spojrzenie i zaśmiałem się. – Nie… nie martw się, przecież wiesz, że żartuję. To bardzo miły gest z twojej strony. No i na pewno spodobałeś się mojej mamie – dodałem z zadowoleniem.
– Myślisz?
– Ja to wiem. – pogłaskałem go czule po policzku. – Chodź na obiad.

Mama przygotowała rosół i pieczonego kurczaka z ryżem i warzywami w przyprawie chińskiej. Do tego sałatkę z makaronem ryżowym, warzywami i kurczakiem wędzonym i szarlotkę. Na sam widok ślinka nam ciekła! Zasiedliśmy do stołu we trójkę. Wyobrażałem sobie, że będzie sztywno, ale mama z Olkiem od razu znaleźli wspólny język. Bardzo mnie to cieszyło. Rozmawiali o życiu Olka, o jego studiach i zainteresowaniach. No obyło się również o zapytanie czym się zajmują rodzice Olka. Ten jednak wytłumaczył wszystko dokładnie ze szczegółami. Przyznał, że nie posiada najlepszych relacji ze swoimi rodzicami. Mama trochę spochmurniała. Była towarzyską osobą a dzieci są jej ulubionym tematem. Zapewne nie mogła wyobrazić sobie tego, jak rodzice Olka mogli się na niego wypiąć. Szybko jednak postarałem się zmienić temat.
– To co, może napijemy się wina? – zaproponowałem. A mama spojrzała na mnie lekko grożąc.
– A co ty się tak wyrywasz z tym alkoholem? – zapytała złowieszczo – Coś mi się wydaje, że te studia źle na ciebie działają. – dodała trochę weselszym głosem.
– Mamoooo, nie rób siary. – poprosiłem grzecznie – Po prostu uważam, że skoro Olek kupił wino z zamiarem uczczenia tego spotkania, to właśnie przyszedł ten czas. Poza ty – ciągnąłem dalej – Na studiach nie mam czasu na imprezy. Zapytaj Olka jeśli mi nie wierzysz, prawda? – posłałem mu spojrzenie, które mówiło, że to jest ten moment, kiedy ma się za mną wstawić.
– Prawda, prawda – dodał Olek zauważywszy mój wzrok – Dominik ciągle siedzi w książkach. Czasem nie ma czasu nawet i dla mnie. – zrobił smutną minę.
– Wyczuwam tu małą konspirację – uśmiechnęła się do nas ostrzegawczo. – Rozumiem was, sama studiowałam więc nie wciskajcie mi aż takiego kitu. – zaśmiała się.

Olek otworzył wino z wielką gracją. Widać, że miał wprawę. Wznieśliśmy toast za nasze spotkanie i przenieśliśmy się do salonu. Włączyłem jakiś film romantyczny i zaczęliśmy nasz pierwszy wspólny seans wraz z mamą.

Scroll to Top