Rozdział 16 – Aresztowany

Rodział 16 – Aresztowany

16

Gdy film się już skończył zaprowadziłem Olka do mojego pokoju. Mama została jeszcze w salonie przeglądając jakieś gazety.
– Nie mogę z tobą spać – poinformowałem go niechętnie robiąc smutną minę.
– Domyślałem się – stwierdził uśmiechnięty. Złapał mnie za rękę i dodał niepewnie – Chyba że… – Puścił oczko.
– Chyba że co? – popatrzyliśmy sobie w oczy i zrozumiałem o co mu chodzi. – Nie, nie, nie! Wolę nie ryzykować! Głupio bym się czuł jeśli mama przyłapała by nas na robieniu brzydkich rzeczy.
– Przeeeeeestań – machnął ręką i wywrócił oczami do góry – Kto mówi, że nas przyłapie? Po prostu jak już sprawdzisz, że pani Zosia już śpi, zakradniesz się do mojego pokoju. Proste!
– Niegłupi pomysł, ale i tak jestem pełen obaw co do tego…
– Spróbować zawsze można! Eeeeej – poprosił błagalnym głosem. – stęskniłem się bardzo…
– Ja też. Bardzo, bardzo , bardzo! Postaram się to jakoś ogarnąć!
– Trzymam za słowo. – przyciągnął mnie do siebie i pocałował czule.

Wróciłem do salonu gdzie w dalszym ciągu mama siedziała nad gazetami. Nie wiedziałem jak to rozegrać.
– Mamo, możesz iść już do swojego pokoju? Chciałbym się położyć. – zacząłem. Mama zmierzyła mnie wzrokiem i zrobiła zdziwioną minę.
– Przecież dopiero po dziesiątej. Nigdy tak wcześnie się nie kładziesz spać.
– Tak wiem, ale dziś jestem wyjątkowo zmęczony. – skłamałem i chyba zrozumiała o co chodzi. Na pewno się domyśliła!
– Myślałam, że będziesz spać z Olkiem. – stwierdziła w taki sposób, że zrobiłem się czerwony jak burak a po plecach przeszedł mnie dreszcz. Nie skomentowałem nic, bo zamurowało mnie totalnie.
– Nieeeee, wolałbym na kanapie.. – powiedziałem.
– Ok, rozumiem. Już się zbieram.
Nie potrafiłem dobrze kłamać, poza tym, mama doskonale mnie znała. Nic nie mogłem przed nią ukryć. Opuściła salon, a gdy mnie mijała westchnęła głośno i klepnęła po tyłku. Traktowała mnie wciąż jak swojego małego synka, którego trzeba mieć na oku. Poczułem się jak małolat, który chce ukryć swoje złe uczynki. Pościeliłem sobie sofę i zgasiłem światło. Czekałem aż mama znajdzie się już w swoim pokoju i zaśnie. Niestety czas płynął wolno, zbyt wolno. Minęła godzina, potem druga i kolejna. Wstałem z łóżka, aby sprawdzić czy mama zasnęła. Uchyliłem lekko drzwi od jej pokoju. Zaskrzypiały, ale nie miałem już odwrotu, musiałem zajrzeć. Ogarnął mnie niesamowity stres. Czułem się jak intruz we własnym domu. Spojrzałem w kierunku jej łóżka, spała smacznie. Uśmiechnąłem się do siebie i uniosłem dłonie do góry na znak zwycięstwa. Zakradłem się teraz na palcach do swojego pokoju, a raczej do pokoju Olka. Zamknąłem za sobą drzwi i stanąłem obok łózka. Nie mogłem uwierzyć własnym oczom. Olek spał. Biedak – pomyślałem – Zbyt długo musiał czekać… ukucnąłem na wysokości jego twarzy i wpatrywałem się w jej słabo widoczne rysy. W pokoju panował półmrok a jedynym światłem, które się tu dostawało było światło pobliskich latarni. Klatka piersiowa Olka była odkryta, co bardzo mnie podnieciło.. Wyglądał jak grecki bóg. Pas kołdry uformowany był tylko na jego kroczu. Jego owłosione nogi były w lekkim rozkroku. Czułem napływ podniecenia, ale nie miałem serca go budzić. Chciałem napawać się tym widokiem najdłużej jak to tylko było możliwe. Dało się słyszeć ciche chrapanie. Przysunąłem się bliżej i położyłem dłoń na jego łydce. Ciepło jego ciała zawsze dawało mi poczucie bezpieczeństwa. Nawet teraz, jeśli był to tylko mały skrawek jego nogi. Powoli przesuwałem dłoń ku górze. Czułem na opuszkach palców jego włosy. Moje bokserki wypełniły się już maksymalnie. Dłoń kierowałem jeszcze wyżej. Zsunąłem delikatnie kołdrę z jego pasa i położyłem dłoń na jego kroczu. Musiał być bardzo zmęczony skoro nie czuł moich pieszczot. Pragnąłem go coraz bardziej. Marzyłem tylko o tym, aby móc się przytulić i aby ogrzał mnie swoim ciałem. Pochyliłem się teraz nad jego kroczem, zbliżyłem swój nos w okolice uwypuklenia w bokserkach i zaciągnąłem się. Uwielbiałem ten zapach. Uderzył w każdą komórkę mojego mózgu, pobudzając tym samym dalsze części mojego ciała. Czułem ucisk więc szybkim, ale i cichym ruchem zsunąłem z siebie bokserki. Co za ulga! – pomyślałem. W dalszym ciągu pochylony, wąchałem jego krocze. Odchyliłem jedną z jego nogawek i wyciągnąłem penisa Olka na zewnątrz. Nie był duży w czasie erekcji więc nie oczekiwałem cudów i teraz. Według mnie to nie ma znaczenia. Każdy jest na swój sposób wyjątkowy a miara penisa nie jest najważniejsza. Polizałem go. Czułem jak krew buzuje mi żyłach. Zsunąłem napletek i moim oczom ukazała się wilgotna główka. Specyficzny zapach uderzył w moje nozdrza. Wyciągnąłem język i zacząłem swoje pieszczoty. Jeździłem nim po całej długości wykonując przeróżne ruchy. Członek Olka twardniał powoli, aby po upływie kilku minut stać na baczność. Chwyciłem go teraz delikatnie ręką. Olek poruszył się i zmienił pozycję tak, że nie miałem dostępu do jego penisa. Chciałem kontynuować zabawy, ale nie miałem wyjścia, musiałem go już obudzić. Położyłem się obok niego na tak zwaną łyżeczkę. Przylgnąłem swoim ciałem. Czułem przyjemne ciepło przeszywające mój brzuch i tors. Tego mi było trzeba!
– Pobudka.. – szepnąłem mu do ucha, ale ten nawet nie drgnął. – Olly, jestem już. – szepnąłem drugi raz. Powtórzyłem to jeszcze kilka razy, ale widząc, że moje działania nie przynoszą efektu, dmuchnąłem mu z całej siły w ucho. Olek zerwał się z łóżka nie wiedząc co się dzieje. Zaśmiałem się cicho. – Budzę cię już od kilku minut i nic.
– Jestem … – spojrzał na swojego mokrego penisa, który wyciągnięty był przez prawą nogawkę i posłał mi ciekawskie spojrzenie. – Jestem zmęczony…yyyyyy to znaczy rozpalony! – zmieszał się. – Czy ty majstrowałeś przy mnie?
– Tak – powiedziałem z dumą na twarzy – chciałem obudzić cię w najprzyjemniejszy sposób jaki znam, ale obróciłeś się na bok.
– Jeeeeej! Głupek ze mnie! – powiedział oskarżycielsko do siebie.
– Jeśli chcesz, mogę dokończyć to, co zacząłem.
– Jasne!
– Ok. ale musisz udawać, że śpisz. – zasugerowałem.
Uśmiechnął się tylko i zamknął oczy. Zjechałem niżej aby wsadzić do ust przyrodzenie Olka, które już trochę zmizerniało. Drgnął z przyjemności. Czułem teraz jak członek rośnie mi w ustach. Ssałem go najlepiej jak tylko potrafiłem. Przejechałem językiem po jądrach, aby zassać je w ustach. Jęknął.
– Dobra, kończymy tą zabawę! – powiedział i w mgnieniu oka zdjął bokserki rzucając nimi w moją twarz. Wywróciłem na lewą stronę i ponownie zaciągnąłem się ich zapachem. Olek był lekko zdziwiony, ale widziałem, że podoba mu się to, co robiłem. Przejechałem językiem po materiale, który okrywa penisa, a potem wsadziłem je do ust i przygryzłem zębami. Wyglądałem jak dziwka, ale atmosfera jaką wytworzyłem była tego warta. Czułem, że przed nami nie ma żadnych granic łóżkowych. Pochyliłem się nad twarzą Olka i wyplułem jego gacie na jego twarz. Otworzył usta i swoim językiem wpychałem mu je do gardła. Położyłem się na nim całym ciałem więc nasze penisy znowu się spotkały i poruszały w tangu miłości. Po chwili poczułem mocny uścisk na moim członku. Lekko zawyłem. Wyszarpałem bokserki z jego ust i wyplułem je na podłogę. Teraz wepchnąłem mu swój język, który to w sekundę został zassany i pogryziony. Nasz pocałunek był niezwykle dziki. Nigdy wcześniej się nie całowaliśmy tak namiętnie i agresywnie jak teraz. Po chwili czułem jego gryzienie nie tylko na języku i ustach, ale i na szyi. Całował, gryzł, pieścił i masował jak oszalały. Moje ciało płonęło. Jego paznokcie zostawiły kilka śladów na moich plecach. Potem przejechał po pośladkach, aby zatrzymać się na mojej dziurce. Splunął na dłoń i zaczął masaż mojej ulubionej strefy erogennej.
– Nie możemy dzisiaj tego robić. Przykro mi, ale nie chcę obudzić mamy.
– Rozumiem. Przepraszam, zbyt mocno mnie to pochłonęło.
Nie skomentowałem tego. Zabrałem się do dalszej roboty. Ustawiłem się do pozycji sześćdziesiąt dziewięć i tak trwaliśmy przez dłuższy czas. Czułem, że zaraz dojdę więc ostrzegłem Olka. Ten wyciągnął penisa z ust i pocierał namiętnie. Wystrzeliłem porządnym ładunkiem na jego tors i szyję. Duża część spermy wylądowała na ścianie. Olek wyciągnął palce swojej dłoni i zebrał ją. Podstawił dłoń pod mój nos, a ja po raz kolejny zachwycałem się zapachem. Wystawiłem język i zlizałem cały swój materiał. Kochałem ten smak więc połknąłem wszystko dokładnie. Potem zlizałem drugą część z torsu Olka. Chwycił mnie za szyję, pochylając tym samym mnie nad jego głową. Otworzył swoje usta.
– Wypluj to, chcę cię poczuć.
Splunąłem wszystko wprost do jego gardła. Zamieszał wszystko językiem i połknął. Wstał z łóżka i obrócił mnie na plecy. Klęknął nade mną tak, że moja głowa znalazła się miedzy jego kolanami. Usiadł na moją twarz. Jego jądra opadły mi na usta. Zacząłem je lizać i wpychać do ust. Poczułem jak ciało Olka wygina się więc bez chwili zastanowienia zabrałem jego dłonie z jego penisa i zatrzymałem na plecach, a członka wsadziłem do swoich ust. Wystrzelił niesamowitą ilością spermy. Czułem jak jego sok wypływa mi z ust i spływa po policzkach na szyję. Olek pochylił się nade mną i zlizał wszystko. Na koniec standardowo wymieniliśmy się materiałami genetycznymi. Tworzyliśmy jedność.
– Kocham Cię Dominik – wyszeptał opadając z sił.
– To było niesamowite. Wstąpiła we mnie dzikość. Nie wiem co się stało.
– Było super. I mam nadzieję, że to powtórzysz! Liczę na ciebie kochanie.
– Muszę uciekać do siebie. – powiedziałem – jeszcze raz dziękuję. Dobranoc kochanie- pocałowałem go czule w usta. – śpij dobrze.
– Dobranoc. Na pewno zasnę i będę smacznie śnił.
Po chwili wylądowałem w swoim łóżku. Było mi smutno, że Olek jest kilka metrów za ścianą a ja nie mogę z nim być.

Rano obudził mnie stukot garnków, otworzyłem oczy a nade mną stała mama.
– Dzień dobry Dominik. Przyszłam zrobić wam śniadanie. – uśmiechnęła się czule. – Jak się spało?
– Mamo jest tak wcześnie a ty mnie budzisz… – powiedziałem niezadowolonym głosem. – Dobrze mi się spało, nawet nie wiem kiedy zasnąłem.
– Hmmmm czyżby? – zrobiła wścibską minę a na jej ustach pojawił się szeroki uśmiech. – No popatrz! Bo jak wstałam w nocy napić się wody to zdawało mi się, że twoja sofa była pusta. No nie wiem, może to było tylko złudzenie. – posłała dwuznaczne spojrzenie. Nie wiedziałem co mam powiedzieć. Czułem się totalnie zmieszany. Chciałbym zobaczyć swoją minę, bo na pewno była ciekawa.
– Eeeerrrmmm… taaaaaaaa… No bo…. Musiałem iść po dodatkowy koc. Wiesz trochę tu zimno.
– Rozumiem – pokiwała głową, zrobiła groźną minę a po chwili wpadła w śmiech – Hahahahah Dominik! Myślisz, że ja jestem naiwna. Takie bajeczki to możesz wciskać dziecku, nie mnie. Posłuchaj mnie ostatni raz. Masz już dwadzieścia lat. Cenię sobie twoją prywatność. Szanuję twoje życie, postępowania i to, co jest dla ciebie ważne. Więc nie musisz mi wciskać kitu, że nie spałeś z Olkiem. – uśmiechnęła się – Nie widzieliście się kilka dnia, chłopak przyjeżdża do nas, i co? I ja mam uwierzyć, że będziecie spędzać czas oddzielnie bez możliwości okazania sobie uczuć? Przecież ja nie mam zamiaru rozsadzać was każdego w inny kąt. – Miała rację. Cholera, jak zawsze miała rację. Przed nią niczego nie ukryję.
– No dobrze mamo, masz rację. Byłem u Olka. Wciąż nie mogę się oswoić z myślą, że ty nie masz nic przeciwko naszemu związkowi. Zrozum, to dla mnie bardzo nowa sytuacja, a przede wszystkim krępująca. – Mama pocałowała mnie w czoło i bez słowa zabrała się za zrobienie śniadania. Ja w tym czasie poszedłem do Olka.
– Dzień dobry! – krzyknąłem otwierając gwałtownie drzwi. Olek podskoczył do góry z przerażoną miną.
– Zwariowałeś? Chcesz żebym dostał zawału?
– Przestań się mazać i chodź na śniadanie. – powiedziałem to z wielką radością. Czułem, że powoli stajemy się rodziną. Chciałbym aby nasze życie wyglądało tak do końca. Zawsze razem, bez problemów a przede wszystkim akceptowani przez rodzinę. Niestety niektórych elementów z pewnością nie da się uniknąć. Mimo wszystko czułem ogromną radość po rozmowie z mamą. Dotarło w końcu do mnie, że mama rzeczywiście nas akceptuje. Na pewno jest jej przykro, że nie doczeka się wnuków, ale myślę, że potrafi też się cieszyć z mojego szczęścia jakim jest Olly.
– Chcę cię przytulić. Chodź do mnie. – poprosił gładząc dłonią miejsce obok. Wsunąłem się do łóżka z wielką chęcią. Przytulił mnie. – Jakieś wieści co do Łukasza?
– Żadnych. W dalszym ciągu nic nie wiemy. Jutro musimy wracać, wiesz o tym?
– Tak, wiem. Szkoda, bo podoba mi się u ciebie. Bardzo podoba mi się pani Zosia. Zazdroszczę ci. No ale cóż, rodziców się nie wybiera. Czuję się jak w rodzinie, serio!
– Bardzo mnie to cieszy. Mam nadzieję, że uda nam się spędzić jak najwięcej chwil razem. – Czułem jak całuje mnie w kark. – Cholera! – syknąłem.
– Co się dzieje? – zerwał się Olek zaniepokojony.
– Czy ty pamiętasz co mamy za tydzień?
– Nie bardzoooooo ? – zastanawiał się jeszcze przez chwilę, ale nic to nie dało.
– Za tydzień jesteśmy nad morzem! – wyjaśniłem z entuzjazmem – Przecież ja kompletnie nie jestem do tego przygotowany.
– Fucktycznie! – zaśmiał się. – Totalnie o tym zapomniałem! Ale z drugiej strony…. – zamyślił się – Do czego chcesz się przygotować? Przecież nie będzie czterdziestostopniowych upałów więc nie potrzebujesz stroju kąpielowego czy filtrów przeciwsłonecznych.
– W sumie masz rację. – przyznałem.
– Kto z nami jedzie? – zapytał.
– Ja, ty i Tośka. I… – zatrzymałem się.
– I kto?
– Kamil pytał się czy może do nas dołączyć.
– Kamil? Kto to jest Kamil?
– Mój nowy kolega z roku. Wspominałem ci kiedyś o nim.
– Nie kojarzę. – zaprotestował.
– Mniejsza o to. Nie wiem czy to dobry pomysł. W zasadzie nie znamy się aż tak dobrze. Poza tym jest stuprocentowym heterykiem gadającym tylko i wyłącznie o bzykaniu lasek i nie chcę, aby wiedział, że jestem gejem. Lepiej pojedźmy we trójkę.
– Masz rację. Lepiej nie obnosić się z tym już na samym początku. – przyznał mi rację. – Wiesz… mam ochotę na coś.. – zamruczał i przygryzł moje ucho.
– Daj spokój Olek! Musimy zejść na śniadanie. – wyrwałem mu się z objęć i wyskoczyłem z łóżka. – Chodź cwaniaku. Szef kuchni Zofia zaprasza na poranną ucztę!

Po śniadaniu zabrałem Olka na spacer do lasu. Poszliśmy w stronę starej leśniczówki. Oprowadziłem go po ciekawych miejscach malutkiej miejscowości, ale romantyczny spacer przerwał nam deszcz.
– Szlag, mam nadzieję, że pogoda nam dopisze za tydzień. – powiedziałem.
– Dobrze by było – uśmiechnął się – ale nawet jeśli zostaniemy w hotelu, to przyda nam się taki dodatkowy reset. Cudów nie oczekujmy! Słońca i tak nie będzie!
– Masz rację. Kupimy sobie wino i miło spędzimy czas bez słońca.

Weszliśmy do domu, w który zastaliśmy mamę w obecności dwóch wychodzących już policjantów. Znaleźli Łukasza, został aresztowany z powodu posiadania przy sobie marihuany. Prawdopodobnie zostanie w areszcie na dłużej do sprawy sądowej. Kamień spadł mi z serca, że z czystym sumieniem będę mógł wrócić do miasta, nie obawiając się, że stanie się coś mamie. Mama natomiast nie była w najlepszym humorze i wcale się jej nie dziwię. W końcu to jej dziecko… Porozmawialiśmy z mamą jeszcze trochę, wsparliśmy ją na duchu i zaczęliśmy się zbierać. Odwiedziła nas jeszcze mama Tośki, która została przez nią powiadomiona i podała mojej współlokatorce słoiki z domowym jedzeniem. Tośka na pewno się ucieszy! Ubolewałem nad faktem, że zarówno ja jak i Olek będziemy wracać oddzielnie swoimi autami, ale umówiliśmy się, że Olek u mnie będzie nocował. W końcu musieliśmy nadrobić pewne zaległości!
– Naprawdę miło było cię poznać Olek. Mam nadzieję, że zobaczymy się w najbliższym czasie.
– Mnie również było miło! Zazdroszczę Dominikowi takiej mamy! Jest pani świetna – dodał a w oczach mamy pojawiła się radość.

Pożegnaliśmy się i ruszyliśmy w dwugodzinną podróż. Po do tarciu na stancję od razu położyłem się, aby chwilę odpocząć. Po chwili weszła Tośka.
– Hej! Jak sprawy? – zapytała.
– Cześć. Dziś aresztowali Łukasza. Prawdopodobnie zostanie tam do rozprawy sądowej.
– Rozumiem – westchnęła – jak się czuje pani Zosia?
– Wiesz… stara się być twarda mimo, że widzę, że ciężko jest jej oswoić się z myślą, że jej syn jest w więzieniu. Daję sobie głowę uciąć, że teraz płacze. – posmutniałem.
– Ej! Nie smuć się – pocieszyła mnie przytulając – Niedługo się wszystko wyjaśni, na to potrzeba sporo czasu.
– Tak wiem… A właśnie! – zmieniłem temat – Twoja mama podała ci słoiki. Stoją w kuchni.
– Ahhh te mamy! Zaraz do niej zadzwonię i podziękuję. Nieprędko wrócę do domu. Mam teraz nawał nauki.
– Pamiętasz, że za tydzień jedziemy nad morze?
– Tak, tak! Pamiętam! Zaproponowałam wyjazd Piotrkowi i Marcie. Jadą z nami.
Wytrzeszczyłem oczy, ale skoro Tośka tak zadecydowała, to nie miałem już ochoty się z nią spierać. Poza tym może być ciekawie. Im nas więcej, tym lepiej.
– Ok, nie ma problemu. Trzeba zmienić rezerwację.
– Już to zrobiłam – zaznaczyła dumnie.
– Jak zawsze niezawodna! – uśmiechnąłem się szeroko.

Przypomniało mi się to, co powiedział Piotrek podczas ostatniego spaceru do sklepu. Zastanawiałem się o co mogło mu chodzić. Miałem nadzieję, że znajdę chwilę czasu na to, aby wyjaśnić z nim to raz a porządnie. Podświadomość mówiła mi, że to nie będzie łatwy temat więc nastawiałem swoją psychikę na najgorsze. Wieczorem przyjechał do mnie Olek. Zjedliśmy wspólnie z Tośką kolację a potem… A potem wiadomo, zaczęło się od wzajemnego masażu, przeszło w pieszczoty a kończyło na gorącym seksie. Noc jeszcze młoda!

Scroll to Top