Rozdział 17 – Weekend nad morzem
17
W końcu przyszedł czas odpoczynku. Morze… Taaaaaak. Dawno nie widziałem tego miejsca, dlatego bardzo cieszyłem się na ten wyjazd. Była jednak jedna kwestia, której nie mogłem wyrzucić ze swych myśli – Piotrek. Wciąż miałem obawy co do tej osoby. Ciężko było mi uwierzyć, że chłopak ma dobre intencje. Nie widziałem jeszcze co może się kryć pod sekretem, o którym wiedział.
Umówiliśmy się z Tośką i Olkiem, że nad morze pojedziemy autem Olka, a Marta z Piotrkiem dojadą zaraz po nas z tego względu, że mają do późna jakieś dodatkowe zajęcia. Wyruszyliśmy wczesnym południem.
– Mooooooorze! – krzyknęła Tośka zaraz po wejściu do samochodu – Tak bardzo nie mogę się doczekać tego widoku.
– Taaaaaaa… Ja też – powiedziałem mniej entuzjastycznie. Olek zjeżył mnie wzrokiem.
– Jakoś nie słychać w twoim głosie większego entuzjazmu. – wyznał. – Coś się zmieniło?
– Nieee, skąd.. – odpowiedziałem. Tośka spojrzała na mnie wnikliwie. Wiedziała o co chodzi. Wiedziała doskonale o sekrecie jaki skrywają. Nie chciała mi jednak wyznać prawdy, bo jak twierdziła, powinienem porozmawiać o tym z Okiem w cztery oczy. Miała rację. Nie mogłem tylko zdobyć się na odwagę.
Pogoda nam dopisywała mimo, że mieliśmy już prawie początek listopada. Na bezchmurnym niebie świeciło słońce. Szkoda tylko, że temperatura wynosiła blisko zera. Miałem ochotę się opalić, aby nie wyglądać blado, ale cóż…taka moja natura. Na miejsce dotarliśmy około osiemnastej. Zakwaterowaliśmy się i wybraliśmy odpowiednie dla nas pokoje. Oczywiście nie mogło być inaczej, jak Tośka miała pokój z Martą, ja z Olkiem, a Piotrek urzędował sam. W ogóle nie wtrącałem się do tego, jak będziemy rozmieszczeni. Myślałem tylko o tym, aby jak najszybciej spędzić pierwszą wspólną wycieczkę z Okiem w jednym, wspólnym pokoju. Gdy tylko rozpakowaliśmy rzeczy, rzuciłem się z wielkim hukiem na łóżko.
– Czuję, że to będzie niesamowite! – westchnąłem.
– Wyjazd czy wspólne łóżko? – zapytał ze śmiechem Olek.
– Oczywiście, że wyjazd! – odchrząknąłem – A ty tylko o jednym! – pociągnąłem go za rękę, gdy znajdował się w pobliżu łóżka tak, że na mnie runął.
– Mrrrr… już mi się zaczyna podobać – poruszał brwiami. Pocałowałem go.
Usłyszeliśmy pukanie do drzwi.
– Tak? – zawołaliśmy wspólnie a do pokoju wparowała Tośka.
– No to jak chłopaki? Macie zaopatrzenie? – zapytała dwuznacznie. Spojrzeliśmy na siebie nie wiedząc o co dokładnie jej chodzi.
– Zaopatrzenie w postaci… ? – wymruczałem.
– W postaci alkoholu! – odpowiedziała zażenowana. – Jeśli brakuje wam prezerwatyw, to walcie jak w dym do mnie naprzeciwko.
Zrobiło nam się głupio. No cóż… Tak myślą faceci, wszędzie widzą podteksty. Swoją drogą po co jej prezerwatywy..?
– Eeeerrrmmm… Ja mam dwie butelki czerwonego wina – powiedziałem lekko zmieszany.
– A ja mam czystą. – powiedział z wielkim zadowoleniem Olek. – Dziś mam zamiar pić drinki.
– Bardzo mnie to cieszy! Będę miała kompana! Zaraz powinni przyjechać Marta z Piotrkiem – dodała po chwili patrząc na zegarek. – Idę do końca rozpakować swoje pierdoły. Zostawiam was gołąbeczki! – rzuciła na odchodnego trzaskając drzwiami.
– No to mamy chwilę dla siebie… – wyszeptał Olek wstając i zamykając na klucz drzwi do naszego pokoju. Wrócił na łóżko i zapytał – To co działamy?
Długo nie trzeba było mnie namawiać. Zaproponowałem wspólny prysznic. Wstaliśmy z łóżka i w tańcu namiętności wzajemnie się rozebraliśmy. Ciepły strumień wody uderzał w nasze rozpalone ciała. Olek ukląkł przede mną i wziął mojego członka do ust. Atmosfera wcześniej przez nas wytworzona w połączeniu z gorącą wodą dała natychmiastowy efekt. Po minucie spuściłem się na twarz Olka pokrywając go moją lepką mazią. Odwzajemniłem mu się szybko. Dokończyliśmy kąpiel i ubraliśmy się w luźne ciuchy.
– To co, idziemy na plażę? – zapytałem.
– Jasne! Nie będziemy na nich czekać w nieskończoność. – odpowiedział. – Trafią. Mają adres. Poza tym, mam ochotę spędzić trochę więcej czasu z moim chłopakiem. Romantyczny spacer po plaży… Hmmmmm – rozmarzył się.
– Nie zapominaj, że mamy już prawie listopad i nie będzie ani romantycznego zachodu słońca ani wysokiej temperatury. Raczej powinniśmy założyć ciepłe kurtki i czapki. – Odpowiedziałem ponuro. Wiedziałem dokładnie jak popsuć świetną atmosferę. Byłem a w zasadzie wciąż jestem w tym specjalistą. Ubraliśmy się według moich zaleceń i ruszyliśmy w kierunku plaży. Było już ciemno a na zewnątrz wiał silny wiatr. Jednak dało się wyczuć świeże powietrze, które z pewnością przyda nam się przed powrotem do zatrutego miasta.
– Czujesz? – zapytałem Olka.
– Co? – wziął głęboki wdech – Nic nie czuję…
– No właśnie! To znak, że mamy świeże powietrze! Musimy z tego skorzystać. Koniecznie! – dodałem.
– Zgadzam się. – odparł ochoczo. – To co, dziki seks na plaży?
– Wcale nie głupi pomysł, gdyby nie pogoda. – stwierdziłem przygnębiony. – Ale myślę, że wspólny spacer bardzo dobrze nam zrobi. – Spojrzeliśmy w stronę morza, którego nie było widać. Było zbyt ciemno. Słychać jedynie było szum fal i krzyk mew a daleko na horyzoncie dało się zobaczyć promy, które cumowały w stoczni. Spacerowaliśmy jeszcze jakieś pól godziny dopóki nie dostałem smsa od Tośki informującego nas, że nasi znajomi dotarli do hotelu. Wróciliśmy lekko zmarznięci z myślą, że już wkrótce rozgrzejemy się alkoholem.
– Cześć Marta, cześć Piotrek – przywitaliśmy się ze znajomymi. – Długo się nie widzieliśmy – stwierdziłem.
– Prawie miesiąc! – rzuciła Marta. – Nie miałam kompletnie czasu.
– Wiem, wiem. Przecież mieszkam z jedną z twoich koleżanek z roku – spojrzałem na Tośkę – Macie dość napięty plan. W sumie podobny do mojego – dodałem. – Dlatego nawet i ja nieczęsto widuję się z Tośką.
– Tak, to prawda. Zdecydowanie musimy nadrobić ten czas! – Tośka chwyciła za alkohol i poprowadziła nas do pokoju wspólnie dzielonego z Martą. – To co, zaczynamy?
Jak to bywa w towarzystwie studentów – nikt nikogo do niczego nie musiał namawiać. Olek zrobił wspólnie z Tośką drinki, ja otworzyłem swoje wino i poczęstowałem nim Martę. Piotrek natomiast powiedział, że po ostatnim spotkaniu nie czuł się najlepiej więc kupił sobie tym razem sześciopak piwa. Wciąż widzę jak zasypia na łóżku i jak Marta budzi go poprzez szturchnięcie w kolano. Całą sytuację musiałem koniecznie wszystkim przypomnieć, cały ja.
Po około dwóch godzinach wspólnych śmiechów, opowieści i wygłupiania się, wpadliśmy na pomysł zagrania w prawda czy wyzwanie butelką. Miałem jak zwykle obawy co do takich zabaw i mimo, że wiedziałem, że nie mam nic do ukrycia, napięcie rosło wraz z zadaniem pytania. Dlatego zazwyczaj wybierałem wyzwanie.
– Kto kręci? – zapytała Marta.
– Ja mogę zacząć! – wyrwałem się, złapałem butelkę w dłoń mocnym ruchem wprawiłem w ruch. Kręciła się przez dłuższą chwilę zatrzymując się na Marcie. Musiałem chwilę się zastanowić nad pytaniem jakie jej zadam, ale wybrała wyzwanie.
– Poliż swój łokieć. – poprosiłem oczywiście wiedząc, że jest to niewykonalne. Jednak ku mojemu zdziwieniu Marta zrobiła to tak szybko, jak szybko zadałem jej wyzwanie. Wszyscy nie wierzyliśmy własnym oczom i pytaliśmy jak to zrobiła. Potem nadeszły nieudane próby wykonania tego zadania przez nas wszystkich, jednak bezskutecznie. Marta wyjaśniła nam, że oprócz śpiewania bardzo długo uczęszczała na zajęcia akrobatyczne, stąd też jej rozciągnięte ciało. Potem zademonstrowała nam jeszcze założenie obu nóg za głowę, na co Olek nie mógł patrzeć więc się odwrócił. Rzeczywiście wyglądało to dość dziwnie, ale za to mieliśmy ubaw po pachy. Kolejna runda wybrała Tośkę, która twardo stawiała na pytanie.
– Obiecaj, że powiesz tylko prawdę – zaznaczyła Marta. – Czy łączyło cię kiedyś coś z Dominikiem?
Upijając łyk wina mało co się nie zachłysnąłem! Prychnąłem śmiechem.
– Co? Hahahaha – wpadła w przeraźliwy śmiech – Nigdy! Dominik jest moim przyjacielem po grób! Hahahaha
Marta trochę się zarumieniła – No co…. Tak się tylko zastanawiałam.
Olek chwycił moją dłoń. Jego gest miał na celu podziękowanie mi, że nie jestem heterykiem. Wyszczerzył szeroko zęby i nieznacznie poruszył ustami ,,Kocham cię’’.
Tośka zakręciła butelką, która wskazała na nią samą więc wprawiła ją w obrót jeszcze raz. Wypadło na Piotrka.
– Prawda czy wyzwanie?
– Prawda. – powiedział zdecydowanym głosem.
Tośka wpatrywała się w jego oczy przez chwilę.
– Kiedy ostatni raz uprawiałeś seks?
– Jeeeeeej! – krzyknąłem – nie zadawajmy takich pytań, szanujmy swoją prywatność!
Poczułem groźny wzrok Tośki i Marty na sobie, które na pewno były ciekawe odpowiedzi. Olek też szturchną mnie w ramię. Wycofałem się.
– Nigdy. – odpowiedział szybko.
Każdy spojrzał na każdego w ciszy. Pomyślałem, że zaraz wszyscy rykną śmiechem, ale tak się nie stało.
– Jestem zdania, że seks powinno się uprawiać jeśli już wiesz, że to jest ta osoba na całe życie. Nie jestem typem faceta, który chce bzykać wszystkie laski po kolei. – uspokoił trochę nasze zaciekawienie, ale mimo wszystko wydało się to być dziwne, że dwudziestoletni chłopak jest prawiczkiem. Nie wnikajmy. Piotrek wykręcił butelkę, która wskazała Olka. Przeszył mnie zimny dreszcz a Tośka rzuciła szybkie spojrzenie w moim kierunku.
– Prawda czy wyzwanie?
– Prawda.
– Czy kiedykolwiek kochałeś kogoś przed Dominikiem?
– Ej ja nie chcę tego słuchać. Prosiłem, abyśmy uszanowali swoją prywatność! – wzburzyłem się.
– Spokojnie Dominik – zaczął Olek. – To jest normalne pytanie a to jest normalna odpowiedź, tak kochałem kogoś przed Dominikiem, bardzo kochałem. – Wydawało mi się, że posmutniał nieznacznie. A może to tylko wspomnienia… nie wiem, nie rozmawialiśmy nigdy o swoich eks-partnerach Piotrek wbił swój wzrok w Olka, aby wybadać czy jest to prawda. Po raz drugi przeszedł mnie przeraźliwy dreszcz. Olek chwycił mnie za rękę.
– Wszystko w porządku? – zapytał mnie.
– Tak. Myślę, że tak.
– Wyjaśnię ci wszystko potem, dobrze? – szepnął mi do ucha. Pokiwałem głową.
Usłyszałem głośne odchrząknięcie. Tośka dawała znać, że czas na kolejną rundę. Ale nie miałem już ochoty na tą idiotyczną grę. Naprawdę nie wiem co fajnego widzą ludzie w zadawaniu głupich pytań i grzebaniu w przeszłości. Olek zakręcił butelką, a w zasadzie pstryknął ją palcami tak, aby zatrzymała się na mnie. Widział pewnie moje niezadowolenie na twarzy i też chciał zakończyć grę. Na szczęście nikt nie zauważył jego oszustwa.
– Prawda czy wyzwanie? – zapytał mnie uroczo.
– Jak zwykle wyzwanie mój lordzie. – uchyliłem czoło.
– Pocałuj mnie. – powiedział stanowczo.
– Co?
– Pocałuj mnie.
– Ej! – wtrąciła Marta – Całujecie się na co dzień. Co to za wyzwanie… To żadne wyzwanie! – zaprotestowała machając rękoma.
– Jest to duże wyzwanie dla Dominika – zaczął Olek – Dominik ma problemy z okazywaniem uczuć publicznie. – wyznał. Opuściłem głowę w dół. – Dlatego to będzie mały wielki krok dla Dominika!
Marta posłała uśmiech w moim kierunku.
– No dobrze! To czekamy i podziwiamy. Swoją drogą lubię patrzeć na liżących się gejów. – dodała.
Olek chwycił mnie delikatnie za podbródek i zbliżył moją twarz do jego ust. Po chwili poczułem wilgotne usta i język w środku. Rzeczywiście, było to niesamowite uczucie. Obmacywanie się czy też przytulanie w środowisku było jeszcze do zniesienia, ale pocałunek zawsze sprawiał mi trudności. Zakończyliśmy całusa patrząc sobie w oczy.
– Poza tym – zaczął Olek – chciałem nawiązać do poprzedniego pytania zadanego przez Piotrka. Chciałem udowodnić, że teraz kocham tylko i wyłącznie Dominika i nikt inny się nie liczy.
– Oooooo…! To takie słodkie. – spojrzały na siebie dziewczyny. – czemu to nam się nie przytrafiają takie miłości!
Ku naszemu zaskoczeniu Piotrek wstał i wyszedł mrucząc coś pod nosem, że idzie do toalety.
– Ok. Myślę, że powinniśmy zakończyć grę. – podsumowałem a wszyscy skinęli głowami na potwierdzenie.
Wieczór mijał bardzo szybko a kolejne ilości alkoholu płynęły strumieniami. Czułem się już lekko wstawiony więc powiedziałem, że uciekam spać. Mimo długich protestów i namawiania nie udało im się mnie zatrzymać. Olek stwierdził, że zostanie jeszcze z nimi przez jakiś czas, ale obiecał, że mi to wynagrodzi. Odprowadził mnie do pokoju i przykrył kołdrą.
– Niedługo wracam, obiecuję.
– Nie ma problemu kochanie, baw się dobrze. – pocałował mnie czule i wyszedł. Boże jak się cieszę, że go mam przy sobie! Mój stróż – pomyślałem.
Poczułem wibracje telefonu. Odblokowałem i moim oczom ukazała się ikonka facebooka sugerująca, że ktoś dodał mnie do znajomych. To był Kamil więc akceptowałem. Od razu dostałem wiadomość.
– Siema! Jak tam morze? :p
– Cześć. W porządku. Trochę zimno i wietrznie, ale jutro idziemy na małe zwiedzanie.
– Właśnie widzę jak w porządku skoro na fejsie siedzisz! Hahaha! 😀 Trzeba było mnie ze sobą zabrać, miałbyś niezapomniane wrażenia!
– Haha, nie wątpię. 🙂
– Za tydzień szykuję domówkę, wpadasz?
– Pewnie wpadnę, zależy czy będę miał czas :p
– Ok, liczę na ciebie. 3maj się!
Nie odpisałem nic, nie byłem w stanie. Nie chciało mi się z nikim rozmawiać, bo nie czułem się najlepiej. Chyba coś mnie brało…
Po kilkunastu minutach wrócił Olek.
-Cześć skarbie mój! – krzyknął od progu – Stęskniłeś się?
– No nie mogę! – wrzasnąłem – schlałeś się! Hahahaha! Naprawdę te kilkanaście minut cię poskładało… Kładź się tu.
– Do usług mój panie. – runął na łóżko jak przecinak. Wstałem i pomogłem mu się rozebrać. W zasadzi on mi nie pomagał a jeszcze dodatkowo utrudniał swoimi niezgrabnymi ruchami. Przykryłem go kołdrą i sam wsunąłem się od strony jego pleców. Przytuliłem go na łyżeczkę. W pewnym momencie poczułem mocny ścisk mojego krocza. Zabolało.
– Zwariowałeś?! To bolało! – zdenerwowałem się – Olek dziś nic z tego nie będzie, jesteś kompletnie pijany. Przykro mi.
– Seeeeriiioooooo? – przeciągnął wszystkie samogłoski. Zawsze tak robił po alkoholu.
– Serio! I proszę cię, śpij już. – ucałowałem go w kark.
Leżeliśmy w ciszy przez minutę może mniej.
– Kiedy ja nie mogę! Zobacz – okrył kołdrę a tam stał na baczność jego sprzęcik. Widok mnie rozbroił, sam nabrałem ochoty na małe co nie co. – Zostawisz mnie tak?
– Zostawię – zaparłem się.
– Ale jesteś wredny. W takim razie ja cię kocham i ja ci zrobię przyjemność.
Zaskoczył mnie tym stwierdzeniem. Faktycznie… jak się kogoś kocha, zrobi się wszystko z miłości. Wsunął się pod kołdrę i dopadł mojego penisa. W sekundę wsadził go do ust i porządnie wylizywał. Seks oralny w jego wykonaniu to mistrzostwo. Obchodził się z penisem jak wyrobem porcelanowym. Chuchanie, wycieranie, masowanie, polerowanie a do tego jeszcze lizanie i ssanie. Cud! Trysnąłem mu wprost do gardła. Uśmiechnął się i pokazał swoje trofeum, które po chwili połknął wylizując resztki z penisa i palców. Padł koło mnie zmęczony rytmem, który sam sobie narzucił.
– Jak było? – zapytał.
– Niesamowicie, dziękuję!
– Cieszy mnie to. Idziemy spać?
– Yhhhyyyy! – przytuliłem go i zasnęliśmy.
Rano obudziłem się pierwszy więc postanowiłem, że zrobię mu niespodziankę za wczorajszy wieczór, którą mi zrobił a której pewnie nie pamięta. Wpełzłem pod kołdrę i zsunąłem mu bokserki. Zacząłem lizać jego mosznę. Wykonywałem różne ruchy językiem masując jego krocze. Widziałem jak jego penis rośnie mimo, że ani razu go nie tknąłem. W końcu gdy stał na baczność chwyciłem go ustami i ssałem. Góra, dół, góra, dół, góra… i tak bez końca. Nie używałem rąk w ogóle. Samymi ustami można zdziałać cuda! Jego penis pulsował coraz mocniej aż w końcu wystrzelił mi do ust, Olek obudził się w fali przyjemności jęcząc głośno. Bardzo głośno. Tak, że musiałem wydostać się spod kołdry i zatkać mu usta. Spojrzał na mnie zdziwionymi oczami.
– Dzień dobry!
– Yhym! – wydobyłem z siebie dźwięk nie otwierając ust. Wciąż miałem całe gardło wypełnione jego ciepłym nasieniem.
– Ooo widzę, że już załapałeś się na śniadanie! – roześmiał się i przyciągnął mnie do siebie. – Podziel się. – wsadził swój język w moje usta i wspólnie zaczęliśmy się całować połykając spermę. Obawiałem się trochę o swoje zachowanie, bo nigdy nie zdarzyło mi się połykać spermy. Zawsze od tego stroniłem, a ostatnio stawało się to moim fetyszem. Naszym fetyszem.
– Dziękuję za najpiękniejszą pobudkę na świecie! Kocham cię!
– Musiałem się odwdzięczyć. – odpowiedziałem
– Po czym?
– Po wczorajszym?
– Aaaaahh tak! – udał że pamięta.
– A wiesz, że nie umiesz kłamać bejbi?
– Wiem. No dobra…
– Cholera! Mogłem cię wczoraj zgwałcić tak porządnie!
– No wiesz! To na pewno bym zapamiętał! – szturchnął mnie w ramię.
– Przecież żartuję. Wstawaj – rozkazałem – szykuje się ładny dzień, zobacz, zero chmur!
Wyszliśmy wszyscy razem godzinę później. Skierowaliśmy się w stronę starego miasta. Nie obyło się oczywiście od robienia zdjęć. Pierwszym przystankiem był posąg Neptuna. Stanąłem przy nim a Olek zaraz obok mnie. Objął mnie. To było nasze pierwsze wspólne zdjęcie, które na pewno zostanie zapamiętane przez nas na zawsze. Olek był lekko rozkojarzony, patrzył gdzieś na mnie, a może obok mnie, do tego się szeroko szczerzył a ręką czochrał włosy. Ja natomiast stałem wyprostowany jak to do zdjęć przystało, wypchnąłem pierś do przodu i patrzyłem prosto w obiektyw uśmiechając się. Zdjęcie świetnie oddaje nasze charaktery. Olek lekkoduch, ja rozsądny do bólu.
Potem poszliśmy na śniadanie do małej knajpki zaraz obok, gdzie zaserwowali nam steki. W między czasie obgadywaliśmy plan dalszego zwiedzania. Każdy chciał zobaczyć to samo więc trudno nie było. Kilka godzin później padaliśmy na twarze. Postanowiliśmy wrócić do hotelu. Jednak ja szepnąłem Olkowi do ucha, że chciałbym z nim porozmawiać.
– My jedziemy jeszcze w jedno miejsce. – powiedział Olek do dziewczyn, bo Piotrek stał gdzieś dalej. Popatrzyły na siebie i dały nam przyzwolenie.
Po dwudziestu minutach znaleźliśmy się na plaży. Wciąż świeciło słońce chowając się za horyzontem wody. Wiatr uspokoił się lecz było zimno. Usiedliśmy na piasku obok siebie. Wokół nas było sporo spacerujących ludzi więc Olek mógł zapomnieć o przytuleniu mnie. Jednak nie dał za wygraną i siedząc z wyciągniętymi nogami w stronę morza i opierając się z tyłu na rękach, przydusił moją dłoń do piasku. Popatrzyłem się na niego niepewnie a potem rozejrzałem się wokół. Nikt nie zwracał na nas uwagi.
– Chciałbym porozmawiać szczerze o… – zacząłem niepewnie- …Piotrku.
– O Piotrku? Czemu o nim? – zapytał z niedowierzaniem.
– Pamiętasz pierwszą imprezę u mnie w mieszkaniu? Zbrakło wtedy wina – wyjaśniałem mu powoli, aby nie popełnić żadnego błędu bądź jakimś cudem nie urazić.
– Nooo pamiętam, przecież nie byłem pijany – zaśmiał się nawiązując do wczorajszej imprezki.
– I wtedy wyszedł ze mną Piotrek. – Olek spoważniał w jednej chwili i puścił moją dłoń.
– Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że ty i Piotrek, że wy… coś do siebie czujecie? – przerwał mi.
– Zwariowałeś? W życiu! – zaprotestowałem – Poza tym jak mogłeś tak pomyśleć! Przecież nigdy bym cię nie zdradził!
– Przepraszam, nie powinienem, ale czuję napięcie w twoim głosie…
– A więc wtedy Piotrek powiedział mi, że cię zna. Zdziwiłem się, bo powiedział to w taki sposób jakby was coś łączyło. Nie chciał jednak powiedzieć mi skąd cię zna, powiedział, abym sam cię o to zapytał.
– Co? To niemożliwe! – syknął – Jak to „mnie zna”. Nigdy nie widziałem człowieka a on sugeruje, że mnie zna? Dlaczego mi o tym wcześniej nie powiedziałeś?
– Nie wiedziałem co mam robić, dopiero co zaczęliśmy ze sobą chodzić, sypiać. Nie chciałem cię stracić a obawiałem się, że może macie jakąś wspólną przeszłość, która mogłaby zniszczyć nas i nasze wspólne zaangażowanie w nasz związek.
– Głuptasie… – przysunął się bliżej mnie kładąc swoją dłoń na mojej i wciskając ją w zimny piach- Obiecuję ci, że nic nigdy mnie z nim nie łączyło i nie znam go.
– Wiesz co jest najgorsze? Że Tośka wie o wszystkim, ale nie chciała mi nic powiedzieć. Myślę, że to jakaś naprawdę poważna sprawa skoro odesłała mnie do ciebie.
– Czekaj… czekaj.. – zamyślił się a jego twarz ujawniła jego przerażenie.
– Boże, Olek! Co się dzieje?! – szarpnąłem go za rękaw.
– Myślę, że mogę go znać. – mówił to takim głosem, jakby sprawdzał każdą literkę z osobna, był jak w transie. – Nie jestem pewien, chociaż w sumie może to być prawda. Ale aż tak się zmienił?
– Do cholery! Powiesz mi o co chodzi?!
– Tak, już ci mówię. Myślę, że to jest brat mojego eks, ale nie jestem pewien, bo nigdy go nie widziałem. Sytuacja jest o tyle skomplikowana, że teraz ciężko mi jest przypomnieć sobie jego twarz. To było dosyć dawno. – zamyślił się na dłuższą chwilę – Prawie trzy lata temu miałem chłopaka, którego kochałem. Kiedy zaczęliśmy się spotykać, postanowił, że wyzna prawdę rodzicom. W końcu miał prawie dwadzieścia trzy lata. Miał dosyć dobrze postawionych rodziców, którzy żyli ze sobą ze względu na dzieci. Gdy dowiedzieli się o jego orientacji wybuchła podobno wielka afera. Ojciec kazał wynosić mu się z domu. Rozumiesz? Jak można wygonić własne dziecko z domu…. Wtedy wprowadził się na jakiś czas do mnie. Jednak sytuacja tylko się pogorszyła, bo ojciec powiedział, że to wszystko wina matki więc zabrał drugiego z braci i wyjechali do Niemiec. On natomiast wrócił do domu, do kochającej go matki, której nie przeszkadzało to, że jest gejem. Jego brat przyjeżdżał podobno co miesiąc na kilka dni, ale nigdy go nie widziałem. Raz pokazał mi jego zdjęcie, ale to było trzy lata temu więc naprawdę ciężko mi teraz sobie przypomnieć jego twarz. Jednak potem stała się tragedia. – Zauważyłem łzy w oczach Olka, wiedziałem, że nie miał ochoty o tym rozmawiać, ale chciał wszystko wyjaśnić i być szczerym wobec mnie. – Pojechał na imprezę do znajomych. Podobno było grubo. Niestety nie był rozsądnym chłopakiem. Wsiadł pijany za kółko i zginął w wypadku. Przez jakiś czas trudno było mi się z tym pogodzić. W zasadzie przez te trzy niecałe lata byłem sam. Dopiero gdy Tośka zaproponowała mi spotkanie z tobą, poczułem, że muszę zmienić swoje życie a przeszłość zostawić za sobą. To była moja najlepsza decyzja jaką podjąłem.
– Rozumiem, teraz wszystko rozumiem. Przykro mi. – po raz pierwszy przytuliłem go publicznie, ale sytuacja tego wymagała. – I rozumiem teraz to wczorajsze pytanie Piotrka podczas naszej gry. „ Czy kiedykolwiek kochałeś kogoś przed Dominikiem?”. Myślę, że on bardzo tęsknie za bratem i żałuje wyjazdu.
– Pewnie tak jest, choć nie wiem czy miał coś do gadania przed swoim ojcem. Myślę, że nie miał wyboru.
Zrobiło się ciemno. Słońce zaszło za wodę. Nie tak wyobrażałem sobie nasz pierwszy zachód słońca na plaży. Nie był on ani romantyczny ani przyjemny ani nawet ciepły. Na dodatek popłynęły łzy.
– No dobrze! Zbierajmy się, zimno jest. – zaproponowałem podnosząc się z piachu.
– Masz rację, zmarzłem. Co powiemy Piotrkowi?
– Myślę, że nic. Udawajmy, że o niczym w dalszym ciągu nie wiemy a jak sytuacja będzie tego wymagała porozmawiamy z nim.
– Dobry plan. Może rzeczywiście lepiej nie wracać do przeszłości. Nie chcę do tego wracać. – po chwili dodał – Swoją drogą jaki ten świat mały! Dlaczego akurat musiałem go spotkać…
– Są pytania, na które nie ma odpowiedzi. – poklepałem go po plecach.
Wróciliśmy autobusem miejskim. Nie rozmawialiśmy. Wiedziałem, że Olek musi wszystko sobie ułożyć od początku. Po dotarciu na miejsce od razu wskoczyłem pod prysznic, aby się rozgrzać, po chwili dołączył mnie Olek. Zwarliśmy się w uścisku. Nasi mali przyjaciele znowu się spotkali, aby zatańczyć kolejne tango.