Rozdział 25 – Piosenka Kamila

Rozdział 25 – Piosenka Kamila
Od naszego powrotu minął niespełna tydzień. W Londynie spędziliśmy niesamowite chwile, zarówno jeśli chodzi o zabawę noworoczną jak i te, które poświęciliśmy na zwiedzanie miasta. Oczywiście nie wliczam tu tych chwil spędzonych sam na sam w łóżku, bo te rzecz jasna były najcudowniejsze. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie fakt, że od czasu powrotu nie mogłem znaleźć sobie stałego miejsca. W głowie miałem tylko jeden obraz – spieszącego się Kamila. Nie mogłem zrozumieć dlaczego przez te długie tygodnie nie dawał znaku życia ani nawet nie zalogował się na Facebook’u, od którego był uzależniony. Na szczęście byłem spokojny, że nic mu nie jest. Jednak mimo wszystko coś się we mnie ruszyło.
– Chodź, musimy pogadać. – zaczął Olek. Usiadłem tuż obok niego. – Widzę, że od powrotu coś cię męczy. Nawet domyślam się co… albo raczej kto. Chodzi o Kamila, prawda?
Zrobiło mi się głupio, bo obiecałem przecież, że nigdy więcej nie będziemy poruszać tego tematu.
– Masz rację, tak, chodzi o niego.
– Muszę coś ci powiedzieć. – oznajmił. – Spotkałem się z nim.
– Co?! Kiedy?! – wybuchłem złością.
– Spotkałem się z nim w przeddzień jego wyjazdu.
– Dlaczego mi to robisz?
– Robię co?
– Dlaczego mi to mówisz?
– Bo widzę, że Kamil wciąż jest obecny w twoim życiu.
– To nie tak.. Ja po prostu się o niego martwię, zniknął tak nagle, bez żadnych wyjaśnień.
– Złożył wyjaśnienia, u mnie.
– Świetnie!
– Spokojnie. Obiecałem mu, że nie powiem ci o naszym spotkaniu. Nie wiem dlaczego to zrobiłem… Kamil obiecał mi, że nigdy więcej się z Tobą nie spotka i że wyjeżdża.
– Po prostu świetnie! Wiedziałeś o wszystkim i nic mi nie powiedziałeś!
– Zrozum to dla twojego dobra, dla naszego. Wszystko co zrobiłem, zrobiłem po to, żeby ocalić nasz związek. Kamil nie powiedział mi dokąd jedzie ani kiedy. Obiecał tylko, że nigdy więcej nie pojawi się w naszym życiu i że nie będzie stawał nam na drodze do szczęścia.
– Wiesz co, siedź sobie sam! Ja wychodzę! – wstałem z kanapy i ruszyłem w kierunku drzwi.
– Dominik! Zaczekaj proszę! – usłyszałem za plecami, jednak moja duma nie pozwoliła na odwrócenie głowy czy też zatrzymanie się. Trzasnąłem drzwiami i wyszedłem.
Długi spacer pozwolił mi na podjęcie pewnych przemyśleń i zrozumienie zachowania zarówno Kamila jak i Olka. Ale musiałem z kimś o tym pogadać, dlatego udałem się do mieszkania Tośki.
– Powiedz mi tylko dlaczego tak zrobił, bo za cholerę nie mogę tego pojąć!
– Z miłości Dominik. On chciał tylko się chronić. Was chronić. Postaw się w jego sytuacji – straciłeś właśnie chłopaka, dowiadujesz się, że rzekomo cię zdradził, natomiast później okazuje się, że to nieprawda. Chcesz wysłuchać też drugiej strony medalu, dlatego spotykasz się z winowajcą zamieszania i z całej siły starasz się, aby nigdy więcej nie odebrał ci twojego chłopaka. Uważam, że Olek bardzo dobrze zrobił, że nic ci nie powiedział. Potrzebowałeś czasu na to aby wszystko sobie poukładać. Kamil zachował się w porządku, przynajmniej tym razem. Nie chciał się z tobą spotkać i złożyć ci wyjaśnień, ale mimo wszystko chciał, żebyś prędzej czy później się o wszystkim dowiedział, dlatego informuje twoją drugą połówkę o swoich zamiarach wyjazdu. Według mnie bardzo dobrze i rozsądnie to wszystko przemyślał.
– Nie wiem co o tym myśleć. Jestem wściekły na Olka.
– Nie powinieneś, rozegrał to doskonale. A teraz wracaj do domu i pogódź się z nim!
Godzinę później, po ponownym spacerze, byłem już w domu. Olek siedział przed telewizorem i oglądał jakiś film. Widziałem, że jest zamyślony i czeka na odpowiednią chwilę, aby do mnie zagadać, jednak to ja usiadłem obok niego ściskając jego dłoń.
– Przepraszam. – wyznałem.
– Nic nie szkodzi, rozumiem twoją frustrację. Sam zachowałbym się pewnie podobnie. Ale mógłbyś wziąć też pod uwagę to, ile kosztowało mnie to nerwów, żeby się z nim spotkać i wysłuchać bez dania mu w mordę. Naprawdę sekundy dzieliły mnie od zdzielenia go w pysk.
– Wiem, wiem… Przemyślałem to. Nie gniewaj się już. – poprosiłem całując w policzek. – Nie powiedział ci dokąd jedzie?
– Nie, poinformował tylko, że wyjeżdża za granicę.
– Ehhhh, rozumiem. Mógłby się do mnie odezwać.
– A to po co?
– Chcę wiedzieć co się z nim dzieje, mimo tego, jak ze mną postąpił. W końcu kumplowaliśmy się bardzo dobrze…
– To napisz do niego. – zasugerował trochę niechętnie.
– Chciałem, ale nie ma go na facebook’u odkąd wyjechał.
– Może sam się odezwie… – powiedział tak, jakby na to nie liczył i byłoby to mu na rękę.
– Może… Olek… Nie uważasz, że między nami jest jakoś inaczej?
– Co? Nie, skąd ten pomysł?
– Nie wiem. Po prostu czuję, że ostatnio się od siebie oddaliliśmy.
– Ja tak nie uważam. Byliśmy razem w Londynie, spędzamy ze sobą każdą wolną chwilę, rozumiemy się bez słów. Cóż chcieć więcej? – wyszczerzył zęby i przytulił mnie.
– No właśnie.. Myślę, że wpadliśmy w rutynę.
Na jego twarzy pojawiło się lekkie rozczarowanie i smutek. Chyba musiało go to zaboleć, a może po prostu sam zorientował się już wcześniej, ale nie chciał się do tego przyznać.
– Co sugerujesz? – zapytał smutnym głosem.
– Nie wiem. Chyba przydałoby się nam trochę czasu sam na sam. – zaproponowałem otwarcie.
– Nigdy bym nie powiedział, że się zmęczymy swoim towarzystwem. – spochmurniał – Ale skoro tak myślisz, to może rzeczywiście warto od siebie odsapnąć. W zasadzie to i tak miałem jechać do domu w ten weekend więc pojadę już w czwartek. Co ty na to? Będziemy mieć całe cztery dni tylko dla siebie.
– Brzmi dobrze.
Posiedzieliśmy jeszcze przed telewizorem, rozmawiając o pierdołach. Zastanawiałem się w między czasie co się dzieje z Kamilem. Tęskniłem za jego towarzystwem i chamskimi odzywkami.
Było już późno, gdy mój telefon zaczął wibrować. Olek spał twardo po udanym jak zawsze seksie, w którym jednak brakowało już czegoś więcej. Numer telefonu był zastrzeżony więc nie byłem pewien czy odbierać, jednak mój wewnętrzny głos mówił mi, że muszę to zrobić. Wstałem z łóżka i zamknąłem się w łazience.
– Cześć. – usłyszałem głos w słuchawce telefonu. Serce zaczęło mi bić jak szalone a krew napływała z prędkością światła. Głos na chwilę załamał się, aby po krótkiej chwili wznowić swoją wypowiedź. – To ja… Kamil.
– Cz…cz… cześć Kamil. – Odpowiedziałem w szoku. Czułem niesamowitą radość, że w końcu się do mnie odezwał. – Co się z tobą dzieje do cholery?!
– Cóż za miłe powitanie. – odpysknął.
– Czego się możesz spodziewać po tak długim nieodzywaniu się?
– Wybacz. Musiałem to zrobić…dla Twojego i mojego dobra.
– Zrobić co? Uciec i urwać kontakt? Martwiłem się, że coś się stało. Gdybym nie zobaczył cię na lotnisku, pewnie dalej bym się zastanawiał czy w ogóle żyjesz! – odpowiedziałem pretensjonalnie.
– Widziałeś mnie na lotnisku? Gdzie? Kiedy?
– W Londynie,
– Co robiłeś w Londynie? – zapytał wzburzony.
– To już nieważne. Dlaczego dzwonisz?
Głos Kamila ucichł. Nie byłem pewien czy to, co się dzieje jest jawą czy snem. Popatrzyłem w lustro. Moje odbicie sugerowało mi, że jednak jest to jawa. Uszczypnąłem się na wszelki wypadek. Zabolało.
– Jesteś?
– Tak, tak, jestem. Przepraszam. – znowu zamilkł. – Tu się właśnie zaczyna temat Dominik. Wróciłem do Polski. Jestem już w mieście.
– Oooookaaaay. – kolejne zdziwienie przeszyło mnie ciarkami. – Dlaczego wróciłeś?
– Bo to wszystko nie ma sensu.
– Co nie ma sensu?
– Moje życie.
– Co ty bredzisz chłopie?!
– Spotkajmy się jutro, ok?
– Nie wiem czy Olkowi spodoba się ten pomysł..
– Olek nie musi o tym wiedzieć, prawda?
– Tak samo nie musiał wiedzieć o tym, że wyjeżdżasz.
– Powiedział ci?
– Tak. Czemu miałby tego nie zrobić?
– Bo mi obiecał?
– Oczekujesz, że ktoś dotrzyma tajemnicy skoro sam okłamujesz ludzi?
– To nie tak..
– A jak?! Zresztą, wiesz… nie chce wiedzieć. Dobrze… spotkam się. Ciekaw jestem co masz mi takiego ciekawego do powiedzenia.
Umówiliśmy się w małej kawiarence w centrum. Miałem mieszane uczucia co do tego spotkania. W zasadzie nie wiedziałem czego mogę się spodziewać, czego on ode mnie oczekuje. Położyłem się do łóżka. Nagi tors Olka unosił się do góry i aby po chwili spokojnie opaść. Spojrzałem na jego twarz, była taka spokojna, niewinna. Zacząłem się zastanawiać czy mówić mu o naszym jutrzejszym spotkaniu, czy może lepiej pozostawić to w tajemnicy. Bo przecież to będzie tylko jedno spotkanie. Chcę zażądać wyjaśnień, to wszystko. Burza myśli przeszła przez mój umysł, aby ostatecznie stwierdzić, że spotkanie zostanie tajemnicą. Olek też mi nie powiedział, że spotkał się z Kamilem tuż przed jego wyjazdem. Długo skrywał tę tajemnice, i pewnie gdyby nie fakt, że zobaczyłem Kamila na lotnisku, nie dowiedziałbym się o tym. Myśli nie pozwalały mi zasnąć. Wtuliłem się w mojego chłopaka. Poczułem rytm jego serca i płytki oddech. Tego było mi trzeba. Niestety jutro musiałem go okłamać. Wiem… jestem perfidnym kłamcą.
Obudziłem się dość późno, bo około jedenastej. Dłonią sięgnąłem do Olka, jednak nie znajdował się w łóżku. Dopiero teraz usłyszałem ciche nucenie piosenki dobiegające z kuchni i poczułem zapach świeżo zaparzonej kawy. Mój kochany robi mi śniadanie niespodziankę do łóżka, a ja za chwilę go okłamię. Świetnie!
– Hej! – uśmiechnął się i podszedł do mnie, aby pocałować w czoło. – Jak się spało?
– Dzień dobry kochanie. Dobrze.. – zamruczałem zaspanym głosem.
– Przygotowałem dla ciebie pyszne śniadanko, bo za chwilę uciekam.
– Dziękuję. Dokąd idziesz?
– Muszę pojechać na uczelnię, mam kilka spraw do załatwienia.
– Rozumiem, długo ci to zajmie?
– Będę wieczorem.
– Ja dziś mam wolne. – powiedziałem zadowolonym głosem.
– Jedz szybko, bo zaraz ci wystygnie. Ja już się zbieram.
W głębi duszy cieszyłem się, że Olka nie będzie cały dzień, bo będę mieć czas na spotkanie z Kamilem.
Olek opuścił mieszkanie a ja zostałem sam na sam z jajecznicą na maśle i pomidorach. Chwilę później zacząłem się zbierać.
Gdy dotarłem na miejsce i spojrzałem na drzwi wejściowe do kawiarni, miałem ochotę stamtąd jak najszybciej uciec, jednak coś pchało mnie w tamtym kierunku. Wszedłem do środka, rozejrzałem się po sali i w kącie dostrzegłem znajomą mi postać.
– Witaj. – przywitałem się podając mu dłoń.
– Cześć Dominik.- powiedział zadowolonym głosem. – Nawet nie wiesz jak się cieszę, że w końcu cię widzę. Tęskniłem.
– Że co proszę?
– Napijesz się czegoś?
– Tak, herbatę poproszę.
Kamil podniósł dłoń do góry i po chwili zjawiła się sympatyczna młoda kelnerka, która z uśmiechem na twarzy przyjęła zamówienie.
– Co masz mi takiego ważnego do powiedzenia? – zacząłem mało przyjemnie.
– Zacznę od tego, że mój wyjazd nie dał mi niczego. Nie pozwolił zapomnieć o tym co się stało, co zrobiłem. Uświadomił mnie jednak, że nie warto uciekać przed tego typu sprawami. Zawsze trzeba stawiać czoła wyzwaniom, a ja… A ja najzwyczajniej w świecie się poddałem.
– Nie rozumiem do czego zmierzasz.
– Te kilka tygodni jeżdżenia po świecie w samotności pomogło mi zrozumieć, że cię kocham Dominik. Nie potrafię bez ciebie już funkcjonować, dlatego wróciłem i zrobię wszystko, żebyśmy mogli być razem.
Dobrze, że siedziałem, bo jakbym stał, na pewno osunąłbym się na ziemię. Nie wiedziałem jak mam zareagować na to, co przed chwilą usłyszałem. Siedziałem jak osłupiały wpatrując się w twarz Kamila.
– Czy zdajesz sobie sprawę z tego, co właśnie powiedziałeś? – wystękałem.
– Tak, zdaję. Mówię całkowicie poważnie.
– Jaki człowiek mówiłby takie rzeczy na poważnie, wiedząc, że druga osoba jest w szczęśliwym związku?! Człowieku, ty masz chyba coś nierówno pod sufitem. Sorry, ale nie mam ochoty dłużej tu siedzieć. – wstałem w pośpiechu z krzesła łapiąc kurtkę pod pachę i kierując się do drzwi wyjściowych. Wyszedłem na zewnątrz, zaczerpnąłem świeżego powietrza i spojrzałem w niebo.
– Dlaczego? – zapytałem się samego siebie. A może to pytanie skierowane do Boga? – Dlaczego to mnie przydarza się coś takiego?! – Byłem wściekły na Kamila za to, co mi przed chwilą powiedział, ale w głębi duszy czułem też i radość. Nie mam pojęcia czym było to spowodowane. Być może tym, że po raz pierwszy w życiu byłem aż tak oblegany przez chłopaków i nikt nigdy nie starał się o moją osobę aż tak bardzo. Ale było coś jeszcze… Mimo tego, co się stało między mną a Kamilem, wciąż go lubiłem i brak jego obecności sprawiał mi smutek. Uczucie do niego podczas jego nieobecności narastało w moim sercu. Nie była to miłość, ale pożądanie i pewna ciekawość. Zakręciło mi się w głowie na samą myśl, że mógłbym zdradzić Olka. Suma summarum nie powinienem nawet myśleć w ten sposób! Jednak coś pchało mnie ku Kamilowi. Usłyszałem otwierające się drzwi za moimi plecami.
– Cieszę się, że jeszcze tu jesteś. Dominik zrozum…
Przerwałem mu pocałunkiem. Wpiłem się w jego usta mocno. Moje zlodowaciałe od mrozu wargi zetknęły się z jego rozgrzanymi od kawy i wilgotnymi ustami. To było coś niesamowitego. Poczułem coś całkiem innego niż podczas pocałunku z Olkiem. Było w tym coś dzikiego, coś co przekroczyło moje najśmielsze oczekiwania i coś co mnie zszokowało. Bo przecież staliśmy na środku ruchliwego chodnika spleceni ustami. Nigdy nie pozwoliłem Olkowi pocałować się publicznie. Ba! Nawet złapać za rękę! A tu? Chłopak, którego jak się okazuje, słabo znam, wraca z podróży, którą zafundował sobie z mojego powodu i wyznaje mi miłość. Do tego dochodzi moja dzika żądza i podniecenie.
– Przepraszam! To nie powinno się zdarzyć. – powiedziałem kompletnie osłupiały.
– To było całkiem przyjemne. – uśmiechnął się. – Kocham cię. – Jego maślane oczy przeszyły mnie dogłębnie. Czułem się jak podczas pierwszego spotkania z Olkiem, kiedy to pierwsze wymieniane spojrzenia i dotyk, sprawiały nieziemską przyjemność i podniecenie.
– Nie mogę ci niczego obiecać. – udało mi się w końcu coś wydukać. – Dobrze wiesz, że jestem w związku. SZCZĘŚLIWYM związku Kamil.
– Skoro jesteś tak szczęśliwy, to dlaczego mnie całujesz?
– Bo… bo… nieważne. Idę do domu. Nie idź za mną proszę. Nie dzwoń i nie pisz. Żegnaj.
– Chyba nie myślisz, że po tym co się właśnie stało, zrezygnuje z Ciebie?! Zawsze będziesz w moim sercu zajmować pierwsze miejsce Dominik. Czy to ci się podoba czy nie…
Odwróciłem się na pięcie i szybkim krokiem odszedłem od niego. Jestem nienormalny. Właśnie zdradziłem Olka. Najgorsze jest jednak to, że nie miałem wyrzutów sumienia. Co więcej, nawet byłem z siebie zadowolony. Może Kamil miał rację? Skoro jestem w szczęśliwym związku, to dlaczego go pocałowałem? Całą drogę zastanawiałem się nad tym, dlaczego tak się stało, aby ostatecznie dojść do wniosku, że wczorajsza rozmowa z Olkiem na temat rutyny była prawdą. W mój związek wkradła się przerażająca rutyna, która go sukcesywnie niszczyła. Z Olkiem żyło nam się jak w bajce, to fakt, ale brakowało nam spontaniczności i większej adrenaliny, którą fundowaliśmy sobie jeszcze na początku naszej znajomości i w czasie pierwszych spotkań. Wróciłem do domu i włączyłem tv przerzucając co chwilę kanały. Nie miałem ochoty nic oglądać, po prostu pomagało mi się to zrelaksować i wyłączyć umysł od zbędnego myślenia. Boże… co ja wygaduje. Jakie zbędne myślenie? Przecież zdradziłem chłopaka a nie zrobiło to nawet na mnie większego wrażenia. Jestem podły. Zacząłem się zastanawiać, że rzeczywiście coś między mną a Olkiem wygasło. Zachowywaliśmy się jak stare dobre małżeństwo. Kryzys? Na pewno!
Następnego dnia Olek wyjechał do domu, pożegnaliśmy się mimo wszystko dość czule.
– Pamiętaj, że Cię kocham Dominiki. Bez względu na to czy przechodzimy trudne chwile czy nie. Wiesz to, prawda?
– Tak, wiem, wiem. Ja ciebie też kocham. Uważaj na siebie. – pocałowaliśmy się.
Zaraz po jego wyjściu rozebrałem się do naga. Kocham chodzić po mieszkaniu całkiem nagi, tak jak Bóg stworzył. Dziwne, że pomimo widzenia siebie nago niejednokrotnie i odprawiania wygibasów w łóżku, nie potrafiłem chodzić nago przy Olku. Czułem się jakiś skrępowany.
-Co tam mały kolego? – Spojrzałem w dół i pogłaskałem mojego przyjaciela. – Czeka cię kilkudniowy urlop. – położyłem się na sofie i włączyłem TV. Dzień mijał na obijaniu się. Trochę poczytałem notatki z uczelni, trochę nadrobiłem zaległości, zrobiłem obiad, a nawet potańczyłem przy moich ulubionych kawałkach. Nawet małemu koleżce pomysł tańca nago się spodobał, bo po chwili stał już na baczność i czekał na komendy. Niestety, takowe nie przyszły. Mały wrócił na swoje miejsce nieusatysfakcjonowany. Dostałem SMSa.
– Wpadniesz dzisiaj do mnie? Porozmawiamy o tym wszystkim. O nas. Kamil.
O nas? Jacy my? Muszę to skończyć. Dlaczego tak trudno mi to zrobić?
– Sorry, mam już plany. Idziemy z Olkiem do kina.
Nic już nie odpisał. I dobrze. Muszę trzymać go na smyczy. Nie pozwolę sobie na to, aby ktoś wchodził mi na głowę i robił ze mną co chciał. No way!
Dwie godziny później stałem pod mieszkaniem Kamila. Po cholerę tu przylazłem? Nie wiem. Kamil też nic nie wie. Pomyślałem, że zrobię mu niespodziankę. Niespodziankę?! Co ja bredzę! Nawet nie pamiętam kiedy ostatnio zrobiłem jakąś niespodziankę Olkowi… Zrobiło mi się bardzo gorąco, mimo że zima dawała ostro w kość. Chodniki były zasypane przez drogowe pługi, a mróz palił policzki. Mojej świętej pamięci babci zawsze mówiła, kiedy to mróz dawał we znaki : ,, Dominik, załóż czapkę jak wychodzisz. Taki mróz, że koty pierdzą!”. Zawsze ten tekst mnie niesamowicie bawił, dlatego utkwił mi w pamięci. Wziąłem głęboki wdech i wcisnąłem domofon. Chwila ciszy. Nic. Wcisnąłem drugi raz, tym razem mocniej, bo może wcześniejsza próba nie poskutkowała.
– Tak? – usłyszałem kobiecy głos.
– J..ja.. ja do Kamila. – speszyłem się. Nie wiedziałem, że jego rodzice są w domu. Myślałem, że skoro mnie zaprosił, oznacza to, że ma wolną chatę. A może to i lepiej… Przynajmniej nic więcej się nie wydarzy.
Drzwi bramki otworzyły się a na progu willi stanął Kamil. Nie wierzył własnym oczom, kogo właśnie widzi. Sam się dziwiłem co tu robię.
– Hej! Nie miałeś być w kinie z Olkiem?
– Miałem. To znaczy… Kłamałem. Olek wyjechał do domu na cztery dni.
– Pokłóciliście się?
– Tak. To znaczy…- znowu zacząłem się tłumaczyć. Dlaczego? – Nie pokłóciliśmy się, ale potrzebujemy trochę czasu oddzielnie. Jak to w każdym szczęśliwym związku! – zaśmiałem się, aby udać, że nic takiego się nie dzieje i obrócić wszystko w żart. Kamil chyba nie łyknął. Nie jest głupi.
– Dobra. Wbijaj, bo zamarzniesz.
– Napijesz się czegoś?- zapytał, gdy przekroczyliśmy próg kuchni. – Głupie pytanie. Na dworze prawie minus trzydzieści.. Chyba oczywiste, że musisz się rozgrzać.
– Tak. – uśmiechnąłem się. – Zrób mi herbatę.
– Już się robi! – zrobił gest wojskowego na znak przyjęcia rozkazu. – Więc…? – zaczął podpytywać. – Dlaczego przyszedłeś?
– Nudziłem się. Poza tym chciałeś pogadać.
– No proszę. To ten Dominik? – usłyszałem głos za plecami. Odwróciłem się. Stała tam dziewczyna około trzydziestki. Spojrzałem na Kamila, który robił strofujące miny z wściekłością na twarzy. – Cześć. Jestem Roxy. – podała mi dłoń. Domyśliłem się, że jest to siostra Kamila, która od kilku lat mieszka w Stanach. Swoje imię powiedziała w typowym amerykańskim akcencie.
– To jest moja siostra Dominik. Ta, o której już ci kiedyś wspominałem.
– Tak, domyślam się. Cześć. – podałem jej dłoń. – Dominik.
– A teraz możesz wyjść. Pogadamy później. – Ponaglił ją Kamil wypychając z kuchni i ochrzaniając na ucho.
– Rozmawiałeś o mnie z siostrą? – zapytałem.
– Tak. Jest moją najlepszą przyjaciółką. Wszystko jej mówię.
– Ok. – zdziwienie widniało na mojej twarzy. Nic więcej nie powiedziałem. Kamil też nie chciał ciągnąć tego tematu dłużej więc poszliśmy do jego pokoju, bo jak twierdził, tam będziemy mieć większy spokój.
Weszliśmy do jego pokoju. Dziś wyglądał zupełnie inaczej. Wydawał się być taki surowy. A może to przez te wszystkie złe wspomnienia, które powracały do mnie każdego dnia. Poczułem, że się duszę. Usiadłem na łóżku, ale od razu przypomniało mi to, że ostatnim razem uciekłem stąd, gdy zobaczyłem leżącego obok Kamila. Nie mogłem się z tym pogodzić. Miałem burzę myśli, w których naprzemiennie pojawiał się Olek i Kamil. Zdrada za zdradą. Oczywiście zdrada poprzez myśli. Ostatni pocałunek z Kamilem nie miał najmniejszego znaczenia. Tak! Jasne! Tłumacz sobie! Przecież dobrze wiesz, że miało to dla ciebie znaczenie. Duże znaczenie. Szybko podniosłem swoje cztery litery i podszedłem do okna.
– Dobrze się czujesz? – zapytał zaniepokojony Kamil.
– Tak, dobrze. – odpowiedziałem niepewnie.
– Na pewno? – podszedł bliżej mnie.
– Po prostu wszystkie myśli powróciły. Staram się pojąć to wszystko, co się stało, ale nie potrafię. Tyle razy zastanawiałem się dlaczego to zrobiłeś. Ok. Mogłeś się zakochać, rozumiem, ale dlaczego rozegrałeś to wszystko tak podstępnie?
– Dominik, tłumaczyłem ci już. Nie myślałem wtedy trzeźwo. To znaczy w tej chwili, kiedy cię tu zaciągnąłem. Nie mam na to wytłumaczenia. Mówiłem ci, że już wcześniej to planowałem i jest to podłe z mojej strony. Przyznaję. Ale od tamtej pory nic się nie zmieniło, wciąż cię kocham. – zatrzymał się, aby sprawdzić jak się zachowam. Stałem niewzruszony więc zaczął kontynuować. – I z każdym dniem coraz bardziej się wkręcam. Nie potrafię się z tego wycofać, choć wiem, że jestem bez szans i nigdy nie dorównam Olkowi. Pogodziłem się też z tym, że prawdopodobnie nie jestem tak przystojny jak on i prawdopodobnie nie mam takiego samego poczucia humoru jak on i tego wszystkiego, co ci się w nim spodobało, ale mam zamiar próbować. Nie ustąpię. – Zbliżył się do mnie i przejechał dłonią po mojej. – Chodź, chcę ci coś pokazać.
Zeszliśmy na dół. Nie miałem pojęcia o co chodzi.
– Usiądź tu. – pokazał dłonią kanapę a sam usiadł przy pianinie.
– Nie mów, że grasz?! – niemalże krzyknąłem zdziwiony. Ten skinął głową. – Zawsze marzyłem o graniu na klawiszach. Niestety gram tylko na gitarze.
– Nie wiedziałem, że grasz. – odpowiedział równie zdziwiony , co ja. – Nauczyłem się grać jako dzieciak. Rodzice inwestowali w mój rozwój jak tylko mogli. Domyślam się, że miało to na celu zorganizowanie czasu tak, aby sami mogli poświęcać jak najmniej. Ale przejdźmy do sedna sprawy. Dominik – zaczął lekko zestresowany. – Może nie mam super głosu, ale stworzyłem bardzo dobry cover piosenki. Wiesz… Wpadłem jakoś przypadkiem na nią i niesamowicie mi się spodobała. Nie wiem czemu, ale gdy tylko ją usłyszałem, łzy napłynęły mi do oczu, po tym, co dla ciebie zrobiłem. Słowa tej piosenki oddają wszystkie moje myśli i uczucia związane z tobą. Posłuchaj.
Zaczął wciskać klawisze, które tworzyły niewyobrażalnie smutną atmosferę. Ballada była mi znana, ale ze względu na to, że była grana na pianinie i bardzo dobrze ulepszona, nie miałem pojęcia co to za utwór dopóki Kamil nie zaczął śpiewać. Jego głos zrobił piorunujące wrażenie. Poczułem gęsią skórkę i zrobiło mi się jego żal. W jego głosie dało się czuć olbrzymi żal, tęsknotę i siłę miłości. Dlaczego to było kierowane do mnie? Zawsze się wplączę w jakieś trudne do wyjścia sprawy. Każde kolejne uderzenie w klawisze przyprawiało mnie o dreszcze, a jego głos harmonijnie współgrał z melodią. Niezwykle tajemnicza aura utrzymywała się jeszcze przez dłuższą chwilę po tym, jak zakończył swoją grę. Siedziałem w osłupieniu i wpatrywałem się w porcelanowe klawisze pianina z nadzieją, że po raz kolejny rozbrzmią arcypiękną melodią. Niestety tak się nie stało. Kamil odwrócił się w moją stronę. Ten gest zrobił jeszcze bardziej piorunujące wrażenie. Na jego twarzy pojawił się potok łez a dłonie zaczęły drżeć. Wielokrotnie słyszałem, że muzyka potrafi wyleczyć rany, pomóc w wielu sprawach sercowych i nie tylko, bo przecież używana jest też w wielu terapiach stosowanych w medycynie. Ten utwór z pewnością nadawał się do użycia w taki właśnie celu. W tym momencie przypomniały mi się moje pierwsze przeprosiny Olka, kiedy to ja zagrałem utwór na gitarze w otoczeniu kilkudziesięciu zapalonych świec. Udało mi się wtedy stworzyć romantyczną atmosferę, która upieczętowała naszą miłość. Czy Kamil myśli tak samo? Co powinienem zrobić? Serce podpowiadało mi, że czas bezpamiętnie wybaczyć jego występki, ale rozum na to nie pozwalał. Czułem się jak między młotem a kowadłem. Zawsze podążałem za głosem serca, każdy zawsze mówi, że serce wie najlepiej.
– Mam nadzieję, że ci się podobało. –powiedział w dalszym ciągu łamiącym się głosem.
– Ja… Ja nie wiem co powiedzieć. – zastanowiłem się chwilę. Kamil wpatrywał się we mnie jak w obrazek, oczekując na jakikolwiek znak z mojej strony. – Powiedziałeś, to znaczy, zaśpiewałeś, że rozumiesz i współczujesz, mimo, że czujesz się niezręcznie. – westchnąłem. – Kamil, posłuchaj… ok. wybaczam ci wszystko co zrobiłeś. Ufasz i wątpisz. Ten kawałek też dał mi do myślenia… Nie wiem co mam powiedzieć. Kamil, zrozum. Ja mam chłopaka, jestem z nim szczęśliwy, a to, że się pokłóciliśmy, nie oznacza, że nie wrócimy do siebie. W każdym związku, nawet tym najlepszym, zdarzają się kłótnie.
– A jednak się pokłóciliście… – stwierdził dociekliwie. – Miałem rację.
– Tak, ale tłumaczę ci, że to nic takiego. Po prostu musimy od siebie odpocząć. – sapnąłem głośno. – Wracając do piosenki, znam ją. Bardzo dobrze ją znam. W końcu to utwór rockowy a ja gram na gitarze. – uśmiechnąłem się – Niemniej jednak niewyobrażalnie mi się podobała twoja wersja. Powinieneś wstawić to gdzieś do społeczności. Jestem pewien, że odniesiesz duży sukces.
– Myślisz? Hahaha! To bardzo miłe, dziena! – W końcu się uśmiechnął a jego twarz nie była już zamyślona. Uśmiech zmył ostanie łzy.
– Proszę, proszę. Mój braciszek usiadł do pianina po raz pierwszy od kilku lat! – spojrzeliśmy na schody, po których schodziła siostra Kamila. – Wiesz, że Kamil nie grał odkąd skończył szkołę muzyczną? Chciał zrobić rodzicom na złość. – zwróciła się do mnie – Ale jak widzę nauka nie poszła w las i mój braciszek zrobił ogromne postępy – tym razem zwróciła się do niego przytulając go od tyłu i całują w głowę. – Wychodzę, będę nad ranem. Bye gay guys! Have fun!
– Bezczelna! – krzyknął Kamil, ale Roxy trzasnęła już drzwiami. – Zabiję ją! Przysięgam!
– Powiedz mi lepiej dlaczego nie chcesz grać na pianinie?
– To nie tak, że nie chcę. Chcę. I nawet bardzo to lubię, ale zazwyczaj robię to, gdy jestem sam w mieszkaniu. Nie lubię publiki, i nie chcę sprawiać przyjemności moim starym.
– Chyba cię rozumiem.
Zrozumiałem w tym momencie, że kosztowało go to nie lada wysiłku. Chować się po kątach, aby skomponować coś tak świetnego… Jest naprawdę w tym dobry. No i muszę docenić też to, ze skomponował to dla mnie. Poczułem się przyjemnie. Wstałem z kanapy i zbliżyłem się do niego. Nie wiedzieć czemu pocałowałem go w policzek.
– Dziękuję. Sprawiłeś mi niesamowitą radość pomimo tego, że był to nostalgiczny utwór.
– Proszę cię, zrób to jeszcze raz. – przerwał mi.
– Zrobić co?
– Pocałuj mnie.
Dopiero teraz dotarło do mnie, że mógł odebrać ten pocałunek jako jakiś znak dotyczący jego wyznania zawartego w piosence. Szlag! Co ja zrobiłem!
– Przepraszam. Nie chciałem zrobić ci jakiejś nadziei czy coś.. po prostu chciałem ci podziękować. Nieważne. Będę uciekał.
– Co? Nie. Proszę. Zostań jeszcze trochę. I tak nie masz nic konkretnego do roboty w mieszkaniu.
Miał rację, ale obawiałem się, że może się to źle skończyć. Kamil wstał od pianina i zbliżył się do mnie.
– Chcę cię pocałować. Proszę. Marzę o tym odkąd cię poznałem. Ten pierwszy raz się nie liczy, bo byłem wtedy nie do końca świadomy tego, co robię. Ostatnio to ty mnie niezapowiedzianie pocałowałeś więc to też się nie liczy. Chciałbym cię pocałować od siebie, prosto z serca. Chcę zapamiętać to wszystko i zachować w duszy na pamiątkę. Tylko tyle mi pozostaje.
– Ale…
Nie pozwolił mi dokończyć. Zatkał mi usta swoimi wargami. Całował mnie delikatnie, ale namiętnie, z uczuciem. Podobało mi się to. Coraz bardziej czułem narastające podniecenie. Wsadził mi swój język do ust. Jego dłonie powędrowały w okolicę mojej szyi i policzków.
– Kocham cię Dominik.- wyszeptał z trudem, aby nie stracić rytmu.
Nic nie odpowiedziałem, ale byłem już w takim stanie, że byłem gotowy pójść z nim do łóżka. Chyba to wyczuł, bo złapał mnie za dłoń i w tangu pocałunków powoli zmierzaliśmy ku górze obijając się od balustrady schodów do ściany. Pocałunek stawał się coraz bardziej dziki, a ja straciłem rozum. Drzwi do pokoju Kamila zamknęły się za nami z wielkim hukiem a kolejne to już ubrania znajdowały się na podłodze. Pchnąłem go na łózko, by po chwili znaleźć się na nim.
– Wyruchaj mnie, porządnie mnie wyruchaj.
– Hah! Wiedziałem, że dzisiejsze twoje słownictwo było tylko po to, aby nadać odpowiedniej atmosfery. I dobrze. Wolę tego starego Kamila. Tego bluzgającego i chamskiego. – zaśmiałem się na chwilę przerywając całowanie jego nagiego torsu.
Co ja gadam? Nie wiem co we mnie wstąpiło. Chyba po prostu potrzebowałem czegoś nowego. Miałem dość bycia ułożonym i kulturalnym chłopcem rozmawiającym tylko o ważnych sprawach. Tak właśnie wyglądał ostatnimi czasy mój związek. Brakowało mi czegoś bardziej spontanicznego, czegoś, co może mnie nauczyć. Jego ciało nie było tak zadbane, jak ciało Olka, ale to nie jest najważniejsze. Kamil zepchnął mnie z siebie i szybkim ruchem rozpiął zamek w moich spodniach, aby po chwili zsunąć je wraz z bokserkami. Chwycił mojego penisa i załadował go głęboko w gardło.
– Marzyłem o tym tak długo! – w jego oczach pojawiła się niewyobrażalna radość. Ssał go tak mocno, że w pewnym momencie pomyślałem, że zaraz go połknie. Jego druga dłoń zeszła ciut niżej na moje jądra. Masował je równie dobrze, jak robił to z penisem. – wejdź we mnie, bo zaraz oszaleję.
Zdziwiłem się trochę, bo to zawsze ja byłem pasywny i nie miałem wprawy w byciu aktywnym. Poza tym, dałby, sobie uciąć rękę, że Kamil jest topem. Ale pozory mogą mylić. Splunąłem na dłoń i zbliżyłem ją do jego dziurki, która wydawała się być nigdy nieużywana. Wsunąłem powoli palca i wykonywałem nim znane wszystkim już ruchy. On w tym czasie w dalszym ciągu zajmował się moim sprzętem przyprawiając mnie o dreszcze. Po chwili dodałem kolejne palce i jego wejście rozluźniło się.
– Proszę, nie zwlekajmy już! – kucnął nade mną i powoli nabijał się na mojego małego przyjaciela, który to miał mieć cztery dni wolnego. Zrządzenie losu… no cóż… Dreszcz przyjemności przeszył moje ciało wyginając je w tył. Na twarzy Kamila widziałem zadowolenie i spełnienie najskrytszych marzeń. Wiedziałem, że byłem dla niego całym światem i ten gest mojej dobrej woli oddania mu swojego ciała do dyspozycji było dla niego spełnieniem. Przyspieszył tempa dość mocno. Odgłos odbijania się od siebie naszych ciał był coraz szybszy i głośniejszy. Ujeżdżał mnie bardzo dobrze. Przystanął na chwilę aby splunąć na mojego penisa. Niestety nie miał żadnego żelu albo po prostu nie było na to czasu. Jedno jest pewne – jutro będzie miał problem. Jestem podły. Muszę żartować nawet i z tego. Zmieniliśmy pozycję. Kamil położył się na boku. Pozycja na łyżeczkę wydawała się być jeszcze lepsza, bo oprócz odczuć tam na dole, pozwalała naszym ciałom zbliżyć się do siebie i poczuć wzajemne bicie serca. Seks trwał około godziny a zakończony został spuszczeniem się przeze mnie prosto w usta Kamila, który połknął całą zawartość z ogromną przyjemnością, dokładnie polerując mojego penisa z chęcią zlizania ostatniej kropli. Po chwili i on doszedł na swoje uda, z racje tego, że klęczał na łóżku. Porządna dawka spermy znalazła się na jego dłoni, która wytarła wszystko. On sam ponownie wszystko zlizał. Zszokowało mnie to, bo stwierdziłem, że chyba nie tylko ja mam fetysz połykania wszystkiego co białe i słone.
– Dziękuję Dominik. Nawet nie wiesz jak się cieszę. Czuję ogromne szczęście po tym, co właśnie się wydarzyło.
– Dzięki za dobry seks. – opadliśmy na łóżko zmachani i spoceni. Przerwałem chwilę ciszy. – Kamil, mam prośbę. Nie mów nikomu o tym co się stało. To znaczy… Nie mów tego Olkowi, proszę.
– Więc wrócisz do niego, tak? – zapytał z żalem w oczach i głosie.
– No a co ty myślałeś? Kocham go. A to, co się właśnie wydarzyło… to tylko jednorazowy wybryk. Chciałeś mnie więc zgodziłem się na to, ale pod warunkiem, że nikomu nie piśniesz ani słowa. W przeciwnym razie nigdy już mnie nie spotkasz.
– Rozumiem. Mam tylko nadzieję, że tego nie żałujesz.
– Nie, skąd… – odpowiedziałem. Ale nie była to odpowiedź, która miała na celu niesprawienie mu przykrości. Była to szczera odpowiedź. Naprawdę nie żałowałem seksu z Kamilem.
– Cieszę się! – przytulił się do mojej klatki piersiowej. – Mam propozycję Dominik.
– Jaką propozycję?
– Może będziemy to powtarzać częściej?
– Zwariowałeś chyba. – W myślach jednak wiedziałem, że prędzej czy później znowu wylądujemy razem w łóżku.
– Nie zwariowałem. Skoro nie mogę cię mieć tylko dla siebie, mogę się nawet odważyć na trójkąt miłosny.
– Zbieram się. – tylko w ten sposób mogłem zakończyć ten temat.
Gdy znalazłem się już w swoim łóżku, myślałem o tym wszystkim. Niczego nie żałowałem. Dlaczego? W głowie miałem tylko jedno… Dzisiejszy utwór Kamila, łzy wzruszenia w jego oczach i zapowiadający się miłosny trójkąt. Jezu, Dominik! W coś ty się wpakował?!

Scroll to Top