Szkolenia

– Witam wszystkich Państwa na szkoleniu przygotowanym przez firmę XLoren – powiedziałam po polsku a stojący obok tłumacz powtórzył moje słowa po francusku – Nazywam się Anna Winiecka i jestem specjalistą od radzenia sobie ze stresem – kolejny czas dla tłumacza – Przysłano Państwa do Polski żeby wypoczęli Państwo oraz nauczyli się radzić sobie ze stresem – uśmiechnęłam się – Mam nadzieję, że szkolenie przyniesie zamierzone efekty.

Zaczęłam o godzinie 10 rano. Przyjazd z Warszawy zajął mi około 1,5 godziny. Jestem zmęczona i niewyspana. Prowadzę szkolenia już od dwóch lat i dobrze mi się pracuje w tej firmie. Zmęczenie regeneruje się szybko, jeśli się potrafi.

W sali na podwyższeniu stałam Ja. Obok siedział tłumacz. Przed nami rozpościerał się widok na mężczyzn ubranych w luźne ciuchy i kobiety ubrane schludnie i elegancko. Kolejny męczący dzień. Nikt nie zwrócił mojej szczególnej uwagi oprócz siedzącego w drugim rzędzie faceta. Ciemne włosy, delikatna bródka i cudowne zielone oczy. Ubrany w jasne jeansy i białą koszulkę prezentował swoje wyrzeźbione mięśnie. Z każdym żartem wypowiedzianym przeze mnie uśmiechał się pokazując lekko swoje idealnie białe zęby.

Kolejne wypowiadane regułki, wpojone kilka lat wcześniej, dodawały zmęczenia osobom siedzącym przede mną. Widziałam zmęczenie i znużenie w ich oczach. Tak zazwyczaj wyglądały pierwsze dwie godziny szkolenia. Potem zaczynają się różne testy. Wchodzi rozluźnienie i rozmowy są prowadzone lekko. Nie istnieje sztywność. Jednak…Te pierwsze dwie godziny trzeba jakoś wymęczyć.

Spojrzałam na zegarek i dostrzegłam, że minęła już 12. Upojona wreszcie chwilą wytchnienia postanowiłam zrobić małą przerwę.

– Szanowni Państwo. Teraz będzie półgodzinna przerwa. Po wyjściu z sali po lewej stronie jest stołówka, po prawej toalety. Zapraszam za pół godziny – powiedziałam i zaczęłam rozmawiać z Markiem, naszym tłumaczem.

Nie zdążyliśmy się odprężyć, kiedy podszedł do nas znany z widzenia mężczyzna.

– Frank – podał mi rękę.
– Ania – odpowiedziałam.

Frank się przedstawił i wyszedł. Myślałam, że chociaż porozmawia. Ale cóż…Mówi się trudno. Kiedy indziej nadejdzie ta chwila.

– Idę do toalety – oznajmiłam Markowi i wyszłam z sali.

Spokojnie przeszłam przez kolejne drzwi i stanęłam w chłodnym pomieszczeniu toalety. Podeszłam do kranu z wodą i delikatnie obmyłam twarz. Usłyszałam cichy szmer i odwróciłam się. Miałam nadzieję, że to Frank. Jednak myliłam się. Zauważyłam młodą dziewczynę spokojnie podchodzącą do mnie. Uśmiechnięta, ubrana w delikatną błękitną bluzeczkę i krótką spódniczkę prezentowała swoje długie nogi.

Podniosłam twarz i poczułam dotyk Jej rąk na mojej twarzy. Przesunęła powoli ręką po moim policzku a Ja poczułam falę gorąca zalewającą moje ciało. Złapała mnie za włosy i delikatnie pocałowała. Odwzajemniłam Jej pocałunek swoim. Nasze języki wirowały w szaleńczym tempie. Czułam Jej ręce błądzące po moim ciele. Delikatnie podwinęła moją bluzkę i zaczęła dotykać moich pleców. Czułam, że moje piersi stają się twarde. Teraz już nic mnie nie zatrzymywało. Chciałam spróbować tej nieznajomej dziewczyny. Wciąż się całując zdjęłam Jej bluzkę odkrywając piękny nagi biust. Duże piersi zakołysały się przede mną. Zniżyłam się powoli i języczkiem musnęłam nabrzmiałe sutki. Miały cudowny smak i zapach. Coraz śmielej postępując zaczęłam lizać i delikatnie podgryzać Jej piersi.

Nieznajoma zdjęła całkiem moją bluzkę i teraz Ona zaopiekowała się moimi piersiami. Gotowymi do całkowitego oddania się. Fala gorąca nie odpływała a nadchodziła w coraz to większym tempie. Całując moje piersi zaczęła zdejmować moją spódnicę. Każdy ruch Jej języczka wprawiał mnie w drgania. Rozkosz, jaką mi dawała była chwilą odprężenia. Pragnęłam Jej ciała.

Spódnica zjechała po moich nogach, odsłaniając Je w całej okazałości. Odrywając się od moich piersi nieznajoma spojrzała na całe moje prawie nagie ciało. Pocałowała mój brzuch, zatrzymując się przy nim na chwilę. Pieszczota mojego pępka wprawiła mnie w delikatny uśmiech, gdyż zawsze był to wrażliwy punkt na moim ciele. Spojrzała na mnie i powoli przejechała po moim łonie, zasłoniętym białymi koronkowymi stringami. Z Jej zachowania zrozumiałam, że chce abym usiadła na stojącym obok stoliku. Wykonałam Jej zachciankę. Klękając przede mną rozchyliła moje nogi. Cipka była wciąż zasłonięta. Jadąc swoim języczkiem od stóp do samej cipki wprawiała mnie w drżenie.

Pocałowała mój zasłonięty skarb. Poczułam kolejną falę rozkoszy napływającą do mnie. Dotykała mojego ciała pieszcząc mnie, ale nie dochodząc do sedna sprawy. Zwlekała chwilę odsłonięcia mojej cipki. Całowała Ją przez majteczki, powoli przesuwając swoim ciepłym języczkiem.

Powoli podniosła ręce i złapała za moje majteczki. Delikatnie ściągnęła Je i spojrzała na moją cipkę. Wygolona z małym paseczkiem na wzgórku. Kolejny raz rozłożyła moje nogi. Tym razem, bardziej szeroko. Podsunęła swoją twarz ku mojej cipce i pocałowała Ją delikatnie, nie rozchylając warg.

Rozkosz, jaka nagle na mnie napłynęła była niewyobrażalna. Czułam podniecenie do granic możliwości.

Całowała Ją przez chwilę nie idąc dalej. Każdy Jej ruch wprawiał mnie w drżenie. Podniosła rękę i spokojnie rozchyliła moją cipkę. Jej języczek delikatnie liznął moje gorące i pulsujące wnętrze. Soczki napływały z wielką siłą. Coraz śmielej sobie radząc zaczęła szybko ruszać językiem. Czułam rozkosz, tak bardzo mi potrzebną. Jej języczek wirował wśród moich soczków, wylizując Je do końca. Ja też chciałam poczuć smak Jej cipki. Podniosłam Jej głowę i zeszłam ze stolika.

Nieznajoma wstała a Ja kucnęłam przy niej. Szybko zdjęłam Jej spódniczkę i jeszcze szybciej majteczki. Moim oczom ukazała się cipka. Wygolona tylko na wargach. Wzgórek łonowy był cały pokryty włoskami. Podnieciło mnie to jeszcze bardziej. Położyłam się na dywaniku leżącym obok stolika i gestem ręki zaprosiłam Ją do siebie, a raczej na siebie. Zawsze uwielbiałam pozycję 69.

Nieznajoma stanęła nade mną i położyła się na moim ciele.

Języczkiem po raz kolejny dotknęła mojej gorącej muszelki. Przed moimi oczami była cudownie pachnąca cipka nieznajomej kochanki. Spokojnie musnęłam swoim języczkiem Jej cipkę. Westchnęła. Nie myśląc długo zaczęłam namiętnie lizać i kąsać Jej wspaniały skarb. Zagłębiałam się w Jej dziurkę języczkiem czując Jej słodki smak. Każdą kropelkę Jej miłosnych soków przyjmowałam na swój język. Mocno ssałam Jej łechtaczkę, czym wprawiałam Ją w drżenie i ciche pojękiwania.

Nieznajoma lizała jak oszalała moją cipkę. Wsuwała delikatnie paluszki do mojej dziurki a języczkiem pieściła łechtaczkę. Ja już przestałam kontrolować siłę wypływania moich soczków.

Mocno liżąc kochankę poczułam naprężenie Jej ciała i niekontrolowany wystrzał Jej soczków na moją twarz. Byłam cała zalana Jej cudownie smakującymi i pachnącymi soczkami. Nie przejmowałam się tym tylko jeszcze bardziej lizałam nieznajomą. Mój język wirował wśród jej soczków. Naśliniłam palec i wsunęłam Go do Jej drugiej dziurki. Jej pięknie opalony tyłeczek naprężył się, ale za chwilę przyjął mój paluszek.

Penetrując jedną dziurkę paluszkiem a drugą języczkiem doprowadzałam piękną kochankę do orgazmu. Była cała mokra, od miłosnych soczków i potu.

Orgazm dopadł nas niemal jednocześnie. Języki wirowały w cipkach a ciała naprężyły się w cudownej chwili uniesienia. Orgazm trwał kilka minut, nie chciał odejść a My nie chciałyśmy, aby on odchodził.

Nieznajoma zeszła ze mnie i odwróciła się. Jej cała twarz była jeszcze w spazmach rozkoszy i moich soczkach. Uśmiechnęła się i pocałowała mnie namiętnie, wymieniając się soczkami.

Całując się usłyszeliśmy pukanie.

– Ania – usłyszałam głos Marka – minęło prawie 45 minut.
– Powiedz, że jeszcze pół godziny przerwy jest – odpowiedziałam i zamknęłam usta w cudownie smakującym pocałunku.

Wstaliśmy i wytarliśmy twarze ręcznikiem. Będąc całe mokre musieliśmy jeszcze iść do swoich pokoi, aby wziąsc prysznic.

Wychodząc zauważyłam siedzącego przy barze Franka. Podeszłam do Niego i się uśmiechnęłam, widząc jak nieznajoma wchodzi do windy. Uśmiechnęłam się do Franka i pobiegłam, aby zdążyć do windy. Wcisnęłam swoje ósme piętro, a nieznajoma siódme.

– Jesztes piekna kobieta Ania – powiedziała łamaną polszczyzną nieznajoma.
– Jak masz na imię – spytałam, ale piękna kochanka nie zrozumiała. Powtórzyłam, więc po angielsku – What’s your name?
– Claire – powiedziała i odeszła.

Pojechałam na swoje piętro i wchodząc do pokoju pomyślałam, co mnie jeszcze spotka na tak cudownie zapowiadającym się szkoleniu.
Położyłam się na łóżku w moim pokoju. Zmęczona i rozdygotana emocjami przymknęłam oczy. W moje ciało wpił się błogi sen. Cichy i niezobowiązujący sen. Znaczył nic a jednocześnie bardzo wiele. Wcisnęłam jeszcze mocniej głowę w poduszkę i zasnęłam.

Sen był spokojny i bardzo „śniący”. Od urodzenia miałam taką przypadłość, że gdy coś się stało, coś widziałam a najgorzej, gdy coś słyszałam to potem we śnie znów to widziałam bądź słyszałam. Tu, jeszcze raz przeżywałam orgazm, z Claire.

Z błogiego relaksu wyrwał mnie dźwięk uderzeń w drzwi. „Kto tam” – pomyślałam i dalej spałam. Nie wstałam. Dźwięk był coraz bardziej jednak natarczywy. Coraz mocniejsze i pewniejsze uderzenia oraz krzyki: „Ania…Anka…Jesteś tam…Halo…Halo”. Poznałam głos Marka. Niechętnie wstałam i doczłapałam się do drzwi. Na wpół otwarte oczy widziały połowę świata i to jeszcze za mgłą.

Otworzyłam drzwi i wpuściłam Marka, który odetchnął z ulgą, że mnie zobaczył. Odwróciłam się i wróciłam do łóżka. Wtuliłam głowę w poduszkę i oddałam się rozluźnieniu. Z odrętwienia wyrwał mnie jednak głos mojego tłumacza stojącego nade mną.

– Ania, wstawaj…Drzymek przyjechał – powiedział Marek patrząc na mnie.
– Jaki Drzymek – spytałam nie kojarząc nazwiska prezesa naszej firmy.

Zjawiał się raz na jakiś czas na szkoleniach i mącił w głowach. A to, że kawa za zimna, że stoliki za rzadko ustawione, że szkolenia za krótko lub za długo trwają. Straszny pierdoła lubiący wszystkich denerwować. Miły facet, ale po pracy. W wieku około 60 lat prezentował się bardzo apetycznie jednak Jego zgryzota, niecierpliwość i upierdliwosc odpychały ludzi on Niego. Pewnie, dlatego był wciąż kawalerem.

– Co?! Kurwa Marek, dlaczego mnie nie budziłeś – krzyknęłam w stronę Marka.
– Tak słodko spałaś – odparł a Ja byłam już na prostych nogach.

Dwa długie kroki i byłam w łazience. Szybko rozebrałam się nie zwracając uwagi na to, że Marek stoi w pokoju i ogląda moje nagie ciało. Zdjęłam ciuchy, potem bieliznę i wskoczyłam pod prysznic nie zamykając drzwi od kabiny. Nie zauważałam Marka patrzącego z rumieńcami na mnie. Wyskakując w pośpiechu z łazienki wytarłam się ręcznikiem, który rzuciłam w kąt łazienki nie patrząc na elegancję i czystość.

Naga bez bielizny nawet stałam przez szafą stojącą w rogu nie zastanawiając się nad tym, że Marek ogląda właśnie mój tyłek. Wciąż byłam nieobecna. Złapałam czarne springi i delikatny biustonosz oraz spódnicę i bluzeczkę w neutralnym czarnym kolorze.

Marek wciąż mnie obserwował. Szybko się ubrałam i stanęłam przed Markiem – zdziwionym jeszcze bardziej. Spojrzałam na Jego ręce i zauważyłam trzymaną w ręce kawę. Nie pytając złapałam mocno i połknęłam kilka głębszych ruchów. „Ale lura” – pomyślałam.

Dopiero teraz zauważyłam Marka oblanego czerwonym rumieńcem stojącego z niepewnym uśmiechem.

– Co się tak patrzysz – spytałam Go nie oczekując odpowiedzi.
– Ale Ty jesteś piękna – powiedział tylko.

Zaczęłam się śmiać. Marek patrzył wciąż oniemiały.

– Idziemy – powiedziałam do Marka i ruszyłam w stronę drzwi.
– Dokąd – spytał Marek budząc się.
– Do Drzymka. Mówiłeś, że przyjechał – nie wiedziałam, co mam mówić stając w drzwiach.
– A…Tak…Ale poszedł spać. Był za bardzo, jakby to powiedzieć…Nie był w stanie – Marek powiedział to delikatnie, ale jak bardzo dobitnie.
– Aaaa – przeciągnęłam – To Ja lecę na szkolenie – odparłam i otworzyłam drzwi.
– Koniec na dzisiaj. Zakończyłem. W końcu dobijałem się do Ciebie dobrą godzinę zanim się obudziłaś.
– Godzinę? To ile Ja spałam – spytałam Marka i spojrzałam na zegar wiszący na ścianie naprzeciw łóżka.

Dochodziła 15. O Boże, tyle czasu spałam. Szkolenie…Praca…A w moim umyśle rozpacz i lament. Starałam się o pracę w tej firmie długo a teraz przez głupi numerek z jakąś laską miałam to wszystko zaprzepaścić? O nie…Nie dam się tak łatwo.

Z odrętwienia wyrwał mnie Marek mówiąc, żebym siadała i się rozluźniła. Zamknęłam drzwi i nalałam sobie zimnej mineralnej wody do szklanki i usiadłam na fotelu naprzeciw Marka. „Fajny facet, ale pewnie tylko do rozmowy” – pomyślałam i zaraz odpędziłam myśli od siebie. Myśli o namiętnym seksie z Markiem.

Siedzieliśmy tak popijając wodę i kawę. Marek mówił o swoich problemach w domu. Cóż, nie zazdrościłam mu. Mimo, że miał dużo ponad 20 lat wciąż mieszkał z rodzicami. Matka rencistka. Marna renta na wyżywienie swoje i ojca alkoholika, który przychodził do domu tylko po to, aby się wyspać i najeść. Nieciekawie. Opowiadałam mu o swoim dzieciństwie. O wakacjach spędzanych na niesamowitej wyspie. Wyspie, która była własnością mojego wujka. Wyspa znajdowała się na ogromnym stawie, którego właścicielem był mój wujek. Na samym środku leżała właśnie ta wyspa. Żadnego mostu. Nic. Albo wpław albo łódką, której wujek nie miał. Więc rozwiązanie jest jedno.

Nim się obejrzałam opowiedziałam Markowi wszystkie moje tajemnice, wszystkie sekrety. On mało mówił. Wolał słuchać. Teraz siedziałam obok Marka, na łóżku. Patrzyłam w Jego cudowne oczy i zagłębiałam się w nich. Widziałam smutek, ale jednocześnie radość. „Wspaniały facet” – pomyślałam.

– Marek – powiedziałam cicho – Idę do tego baru po coś zimnego. W pokoju nic nie ma. Przynieść Ci coś?
– Wiesz, co, możesz przynieść mi kawę z tego automatu – odparł i dał mi w rękę 5 złotych.
– Będzie za dużo – Marek się uśmiechnął.

Wyszłam z pokoju zostawiając na chwilę Marka. Ubrana w służbowy strój kroczyłam hotelowym korytarzem. W oddali widziałam postać zbliżającą się powoli do mnie. Ahh to tylko Frank. Stanęliśmy naprzeciw siebie i Frank do mnie powiedział coś po francusku. Niestety nie rozumiem tego wspaniałego języka, więc tylko się uśmiechnęłam. To był mój błąd. Po chwili zostałam wciągnięta do najbliższego pokoju, jak się domyśliłam był to pokój Franka. Rzucił mnie na podłogę i zaczął szybko rozbierać. Wyrywałam się i krzyczałam. Jego odpowiedzią było uderzenie w twarz, po którym straciłam przytomność. Leżałam bezbronna, poddająca się relaksowi Franka.

******

Obudziłam się. Franka nie było. Moje piersi były czerwone od zadrapań. Nogi całe opuchnięte. Cipka bolała niesamowicie. Nie wiedziałam, co się stało. Myślałam i przypomniałam sobie uderzenie Franka. Nie wiem, co mi się stało. Po chwili przyszło olśnienie. Zaczęłam płakać: zostałam zgwałcona. Zabiję tego całego Franka. Zabiję. Wstałam z zamiarem pójścia do Marka i razem z nim rozprawić się z Frankiem. Spojrzałam na stojące obok telewizora wideo. Cała poobijana podeszłam i podniosłam leżącą kartkę. Na kartce było napisane: Przepraszam.

Nie wiem, kto to napisał. Nie poznaję charakteru pisma. No, ale pewnie Frank…Ale On nie zna polskiego. Boże. Jakimś instynktem podniosłam pilot i włączyłam wideo. Po chwili pokazał się przerażający obraz.

Leżałam nieprzytomna na podłodze. Sama. Franka nie było. Po chwili wrócił z ….Markiem! Patrzyłam zszokowana na całe przedstawienie. O Boże! We dwóch mnie rozebrali. Szybko rozrywając moją bluzkę i spódnicę. O bieliźnie nawet zapomniała. W kilkunastu częściach leżała obok szafki z telewizorem. Położyli mnie na łóżku i zaczęli we dwóch się mną zabawiać. Najpierw Frank uderzał w moją cipkę ręką, potem Marek. Na zmianę. Kilka palców wsuwanych w moją cipkę rozszerzyło ją wystarczająco, aby wejść tam penisem. Pierwszy zrobił to Marek. Wszedł i zaczął mocno mnie pchać. Leżałam bezbronna. Penis Marka wchodził i wychodził ze mnie. Obudziłam się. Frank stał obok ze sterczącym penisem i patrzył się na mnie. Spojrzał na Marka i powiedział coś po francusku. Marek powiedział do mnie kilka słów:

– Sama chciałaś. Więc teraz rób z nami, co chcesz księżniczko.

Ja chciałam? Zszokowana oglądałam dalej. Byłam jak zahipnotyzowana. Bili mnie po twarzy, po tyłku. Czułam piekący ból jednak nic nie mówiłam. Moje jedyne słowa to były ahhh, uhhh, mmmm. Sprawiało mi to przyjemność. Jednak nic nie pamiętałam.

Frank się położył i usadowił mnie tyłkiem na swój pal. Wbiłam się. Penis wszedł z trudnością. Najpierw powoli a potem coraz szybciej podskakiwałam na przyjacielu Franka. Marek wskoczył na łóżko i podstawił mi swojego penisa pod nos. Objęłam go ręką i wsadziłam sobie w usta. Ruszając głową naśliniłam go momentalnie. Marek złapał mnie za głowę i mocnymi ruchami uderzał w moją twarz. Penis zagłębiał się w moim gardle. Słychać było plusk śliny znajdującej się w ustach roztrzepywanej przez penisa Marka. Mocne uderzenia robiły swoje. Dopiero teraz zauważyłam, że bolą mnie też usta. Marek wyjął penisa a z moich ust wylała się pokaźna dawka śliny, która spłynęła po brodzie na piersi i popłynęła dalej ku mojej szparce. Kilkanaście takich uderzeń i zmiana. Teraz to Frank penetrował moje gardło a Marek tyłek. Była „nieprzytomnie przytomna”. Oddawałam się ich zabawom.

Położyli mnie na łóżku i kopulowali ze mną, nie bacząc na mój ból. Cipka i tyłek był rozciągnięty. Ustali nade mną i spuścili się na mnie. Najpierw Marek wystrzelił wprost na moja twarz i mój biust a potem poprawił Go Frank spryskując te same obszary. Klęknęli i wkładali na zmianę swoje penisy do moich ust.

Marek stanął nade mną i uderzył mnie w twarz. Znów straciłam przytomność.

Wstali. Frank zaczął się ubierać a Marek odszukał karteczkę i napisał na niej jakieś słowa. Słowa, które już zdążyłam przeczytać.

Ubrali się i wyszli z pokoju. Nie było ich kilka minut, po czym wrócili i położyli mnie znów na podłodze. Marek podszedł do kąta pokoju i wyłączył kamerę.

Rozpłakałam się. Cicho szlochając wyjęłam kasetę z wideo i wyszłam z pokoju. Skierowałam się na dół. Płacząc, ubrana w porwaną spódnicę i bluzkę zeszłam na dół. Roiło się od policji. Podbiegł do mnie znajomy kelner i powiedział żebym tam nie szła. Odepchnęłam Go i szybko poszłam w stronę policji. Spojrzałam na podłogę.

Marek leżał z roztrzaskaną głową. Nie wiem, co się stało jednak widok był przerażający. Poszłam kilka kroków dalej i zauważyłam Franka. Siedział pod ścianą z dziurami w klatce piersiowej. Spojrzałam na kelnera, który złapał mnie za ramię.

– Zaczęli do siebie strzelać – zaczął.
– Jak to strzelać?
– Zeszli z góry, coś krzyczeli…Zresztą chyba nawet o Tobie coś mówili, no i zaczęli strzelać.
– Nadal nie rozumiem – patrzyłam zszokowana.
– A co Tu rozumieć. Tamten – wskazał palcem na Marka – Strzelił do tamtego a potem sobie palnął w łeb.

Oparłam się w ramionach kelnera. Płakałam jeszcze głośniej. Nie tak miało wyglądać te szkolenie.

Scroll to Top