Szkolenie Grażyny

Szkolenie Grażyny

Jest takie powiedzenie, że jak się cos wali to i w drewnianym kościele cegła Ci na głowę spadnie. Wczorajsza sobota była obłędną. Na szczęśćcie dzisiaj jest spokój, więc próbuję trochę popracować. Wróciłam do domu przed 14-tą, co nieco zjadłam chwile odpoczęłam, ale odpowiednia ilość wypitego piwa powodowała, że byłam dosyć rozluźniona i podniecona.

Ale około 18-tej dzwonek do furtki, patrzę, a to moja sąsiadka Grażyna. Ponad rok temu, w maju udzieliłam jej „Sąsiedzkiej pomocy” jest takie opowiadanie. Później skontaktowałam ją z Karoliną i wiem, że nie raz uczestniczyła w różnych zabawach. Grażyna jest ode mnie nieco młodsza, ale zdecydowanie wyższa, ma ok. 170cm wzrostu, dobrze zbudowana, wzięła się za siebie, zrzuciła zbędne kilogramy i wygląda elegancko. Duże zgrabne piersi, mocne biodra i lekko wypięta do tyłu pupa. Przyszła, postawiła butelkę na stole i trzymając w ręku płytę, powiedziała, włącz komputer, musisz coś zobaczyć i musimy porozmawiać. Zrobiłam drinki, przeszłyśmy do mojego gabinetu, uruchomiłam komputer i włożyłam płytę. Otworzyła się, a tam klasyczny film porno, normalne rżnięcie, ale dziewczyna jest w masce, więc nie widać twarzy. Patrzę na nią, a ona kiwa głową. Przejrzałyśmy całą, mogę powiedzieć, że w pewnym sensie byłam z niej dumna, bo pięknie się rżnęła i to w najróżniejszych pozycjach i układach, niezłe zbiorówki. Skończyła się ta płyta, dała mi drugą. A tam jakbym to znała, bardzo różne układy i elementy z moich Piekiełek, różne rżnięcia, klepanki i kołkowania. Powiedziała mi, że ma się zapoznać z tą płytą i zdecydować, czy wchodzi. Obejrzałam płytę do końca i włączyłam ją jeszcze raz. A tam klasyczne elementy sadyzmu. Klepanie w sam rowek, klepanie piersi, kołkowanie różnymi kołkami. Gdyby to było innego dnia, to może by się to tak nie potoczyło, ale akurat wczoraj byłam trochę „wesoła” po piwach, więc jak wypiłam pierwszego drinka, to straciłam trochę kontrole nad sobą i specjalnie nie zastanawiając się powiedziałam jej, że „ja to wszystko przerabiałam i jak chce, to mogę z nią przećwiczyć”, chodź, pokaże Ci moje zabawki. Wiedziała z poprzedniego naszego spotkania, że mam różne zabawki, więc podniosła się i poszłyśmy do mojej garderoby, gdzie w szafie te zabawki są poukładane w dwóch szufladach i jednym głębokim boksie. Po drodze powiedziała mi, że mam wybrać coś, co mocno poczuje w sobie. Pierwsze, co ja zainteresowało, to szpicruta. Kiedyś, w jednym ze sklepów w Hamburgu coś takiego zobaczyłam znalazłam później w katalogu i kazałam sobie przysalać. Nie bardzo wiedziałam, po co, bo do tej pory nigdy jej nie używałam. Grażyna spojrzała wymownie, stwierdzając, to ja już wybrałam. Ja popatrzyłam, pytając, czy aby jest pewna. Stwierdziła, tak, resztę dobierz Ty. Powiedziałam, dobrze, teraz idziemy na dół. Zeszłyśmy ponownie do mojego gabinetu, gdzie poleciłam jej rozebrać się, podałam szklankę z drinkiem, wróciłam do garderoby po kajdanki, najpierw spięłam jej ręce, po czym zaprowadziłam do łazienki, poleciłam klęknąć i wypiąć pupę, a ręce przypięłam do wystającego tam haczyka. Zostawiłam ja jeszcze na trochę, wróciłam się po „ciemne okulary” czyli zasłonę na oczy, założyłam jej, aby na mnie nie patrzyła, wzięłam tę szpicrutę i zaczęłam to dupsko tłuc. Miałam tę szpicrutę pierwszy raz w ręku, nie miałam wprawy, więc najpierw dosyć delikatnie po pośladkach, a kiedy już ja wyczułam, kilka razy w sam środek. Wyła, a ja do niej – kurwa mać, chciałaś to masz i jeszcze jednego. Nie wiem, dlaczego zaczęłam kląć, ale jakoś mi wyszło. Kiedy dupa zrobiła się czerwona jak pomidor, odpuściłam. Wypięłam ją z kajdanek, mówiąc, umyj się i połóż na łóżku. Sama poszłam do garderoby i wyjęłam duży korek analny. Ma on 18cm długości, 4cm szerokości. Ale jest to korek dmuchany, pompując go jest w stanie znacznie się wydłużyć, a przede wszystkim rozszerzyć. Kiedy ona leżała na łóżku ja poszłam do łazienki, wzięłam krem nawilżający, mocno go nasmarowałam. Podeszłam do łóżka, poleciłam jej podnieść się na kolanach, rozciągnąć pośladki mówiąc jednocześnie – a teraz kurwa będziesz faszerowana. Po czym przystawiłam jej ten korek do dziurki i zaczęłam wpychać. Na początku miałam problemy wepchnąć go jej, ale kiedy wszedł, już wchodził bez problemów. Udało mi się wepchnąć go całego, po czym zaczęłam pompować. Po kilku pompowniach zaczął się w środku rozpychać, więc Grażyna zaczęła pojękiwać. W pewnym momencie poczuła chyba opór, bo opuściła się płasko na łóżku. Ja to wykorzystałam, usiadłam na jej udach i zaczęłam jeszcze pompować. Ale kiedy już zaczęła głośno się drzeć, przerwałam. Ten korek miał takie specjalne złącze, więc można było wypiąć wężyk od pompki i zobaczyłam, jak ma pupę mocno rozdętą. Odłożyłam pompkę, poszłam szykować dla niej następną zabawkę. Jest to stołeczek, w którego obudowę, jak widać, można wbudować mechanizm. No cóż, technika i elektronika dotarły tez do urządzeń erotycznych. Ten mechanizm można nastawić na wibrację góra – dół, a można tez nastawić na powolne przesuwanie się tłoka do góry. I właśnie tę opcje wykorzystałam. Posadziłam ją na tym stołku, jęczała, bo musiała wbić do końca korek w pupie, spięłam ręce z tyłu, a nogi przywiązałam do nóg stołka, po czym wstawiłam do środka „Rasputina” Zobacz, jaki on jest duży, obejmuje go dorosła dłoń, ma on 28 cm długości i 5,5cm szerokości, ale jest zrobiony z miękkiego silikonu, który trochę się naddaje. Ustawiłam go w gnieździe maszyny i włączyłam na prędkość od 2cm na minutę. Na początku Grażyna nie reagowała, ale kiedy już wsunęło się około 1/3 już zaczęła jęczeć, bo przecież w dupie miała tamtego korka. Kiedy był już w połowie, zaczynała się drzeć. Aby mocniej się darła założyłam jej na brodawki takie specjalne spinki i wolniutko dokręcając coraz mocniej ściskałam. Patrzyła na mnie, drąc się coraz mocniej. Przyszedł moment, kiedy już jęczała, że dłużej nie wytrzyma. Popatrzyłam, rzeczywiście Rasputin wcisnął się prawie cały. Stwierdziłam, no może rzeczywiście, na dziś już dość. Ale nie uwolniłam jej zbyt szybko od wszystkiego. Najpierw wypięłam ją ze stołeczka, polecając jej położyć się na nim. Cały czas miała związane ręce. Wzięłam szpicrutę i jeszcze raz dołożyłam jej po kilka batów na dupę, po czym poszłam po złączkę od pompki i spuściłam powietrze z korka jednocześnie wyjmując go. Na końcu pociągając za spinki doprowadziłam do łazienki, tam zdjęłam je, odpięłam kajdanki z rąk, mówiąc umyj się. Kiedy przyszła umyta podałam jej szklankę z drinkiem, wypiła jednym duszkiem, a ja poinformowałam ją, to jest mała zaliczka na to, co może Cię tam spotkać. Na co Grażyna odpowiedziała, że „klepanka” rzeczywiście trochę boli, ale mocne „kołkowanie” jej odpowiada. Jeszcze się zastanowi, ale może się zdecyduje. Jak jej nie będzie odpowiadało, to się wycofa. Nie chciałam jej wyprowadzać z błędu, że nie tak łatwo jest się wycofać, ale to jest już jej decyzja. Dopiłyśmy po następnym drinku, ubrała się i poszła. W tym momencie poczułam się bardzo zmęczona, że prawie nie sprzątając, poszłam spać. Dopiero dzisiaj posprzątałam dokładnie, likwidując wszystkie ślady, zjadłam lekkie śniadanie i poszłam popływać. Tym razem odbyło się bez dodatkowych atrakcji, wróciłam do domu i po obiedzie wzięłam się za pisanie tej relacji. I to by było na tyle dzisiaj. Niedziela, 30 września 2007r . Baśka

Scroll to Top