Taniec jest moim życiem

Taniec jest moim życiem. Tak powiedziała by Sonia, moja dziewczyna. Jesteśmy razem od prawie roku. Ciągle studiuje ale profesjonalnie związana jest z tańcami latynoskimi, z dominantą Salsy. Oglądanie jej na parkiecie to czysta przyjemność. Gdy widzę jak tańczy ze swoim partnerem, zawsze działa to na mnie jak potężny afrodyzjak. Tak było od początku, od momentu naszego poznania. Inni mężczyźni zawsze tam gdzieś byli.

Czy uważacie taki „otwarty” związek za chory? Od początku byłem świadomy świata Sonii i tego jaką łaską jest dla mnie. Tak, nazywam to kompromisem ale tak naprawdę potwornie mnie to kręci i nazywanie tego jakkolwiek inaczej jest tylko wymówką.

Teraz siedzę w kłębach dymu pociągając raz za razem fajkę wodną. Smak jabłko z miętą. Nie ja decydowałem ale jest niezły. W dłoni drugi, wciąż zimny Heineken. Patrzę dookoła, kilku facetów ślini się patrząc na parkiet. Jest sporo ludzi ale jedna dziewczyna wyróżnia się. Odkryte buty na wysokim obcasie, spódniczka do kolan, biała koszulka teraz mocno świecąca pod ultrafioletem. Jej pupa jest krągła, o całkiem szerokich biodrach ale wąskiej talii. Biust średni, włosy czarne, do pleców.

Jest pewna siebie, każdy jej ruch trafia idealnie w rytm, jest jego perfekcyjną wizualizacją. Tak, to moja Sonia. Macha do mnie co jakiś czas czym ściąga na mnie zazdrosny wzrok swoich adoratorów. Wchodzi kawałek który znam i naprawdę lubię. Przeciskam się na parkiet rozciągając mięśnie.

Moja księżniczka odwraca się do mnie i uśmiecha. Wchodzę w tłum. Ogarnia mnie głośna muzyka i zapach kobiecego potu. Błyskające światła wyłaniają z tłumu twarze, ultrafiolet podświetla zęby. Tańczymy razem choć oddzielnie, nie mogę oderwać oczu od pupy Sonii, niesamowicie się rusza. Tańczymy kilka piosenek, tracę oddech a dziewczyna daje mi znać, że wychodzi do toalety. Mokry jak szczur zmykam do stolika gdzie kończę trzecie piwo i idę do baru po jakiegoś shot’a.

Gdy wracam, widzę Sonię rozmawiającą z koleżanką, zagaduje mnie znajomy i tracę ją z oczu. Mija kilka, może kilkanaście minut kiedy kumpel odchodzi i ponownie spoglądam na parkiet. Znowu tam jest. Skąd bierze na to siły? W sumie nikt mi nie wierzy ile ta dziewczyna może zjeść, ale co kondycja to kondycja. Zalockowała się na kierunku północny wschód, koleś jest dobry, nie powiem.

Pierwsza myśl to „ obserwuj jego kroki”. Zawsze tak robię ale powtórzenie ich na parkiecie jest trudne a zrobienie tego do rytmu, jak dla mnie niestety niewykonalne. Po przypomnieniu sobie o tej smutnej puencie kolejną myślą jest „ czy już mam bić?”. Jedną z pierwszych życiowych lekcji z Sonią była nauka odróżniania ruchów w konwencji danego tańca od tych nadliczbowych, niechronionych przez nią.

Są blisko, jak w tańcu godowym popisują się, wpływają na swoje zachowanie, adaptują. Jest w tym kuszenie i szczypta flirtu. Napięcie rośnie, małymi kroczkami posuwają się coraz dalej.
W końcówce piosenki więzi ją w swoich ramionach i zamierają a wokół rozbrzmiewają brawa. Ekstra, powszechna akceptacja dająca im immunitet. Koleś na mnie spojrzał. Myślisz, że jestem zły? Że robisz mi tym wielkie kuku w środku?

Mylisz się. Ja to lubię. I czekam na więcej.

Tak zaczęła się ta piątkowa noc. Teraz jest poniedziałek rano. Nic nie jest już takie jak wcześniej. Dla wielu z Was to tylko kolejna erotyczna historyjka, dla mnie to moje pieprzone życie. Czuję, że ją tracę z każdym takim wieczorem. Wypala się jak świeca którą zapalam dla własnej, pokręconej przyjemności. „Taniec jest moim życiem” – tak powiedziała by Sonia w tamtą piątkową noc. Pamiętam ją jak dziś.

Mija godzina. Rozmawiamy, pijemy, palimy. W moim kieliszku zieleni się absynt. „Absynth c’est la morte” Czekam by mnie powstrzymał.
W międzyczasie zwolniła się przytulna lokacja w kącie knajpy, mały pokoik z dywanem i poduchami na podłodze. Wejście zasłaniają stare kurtyny. Przenosimy się tam we trójkę.
Ja, Sonia i on. Jest Litwinem i nazywa się Rolandas. Wygląda jak jeden z kolegów Sonii – szczupły ale ładnie wyrzeźbiony, wysoki, z wiecznym uśmiechem na twarzy. Wąska granica oddziela go od typu tancerza- homo czy metro, wiecie o czym mówię. Może to ten dwudniowy zarost a może silnie zarysowana żuchwa?

Sonia pali jakieś świństwo, w słodyczy marihuany wyczuwam obcy akcent. Jesteśmy pijani, moja dziewczyna trochę odlatuje, jest siwo, dym gryzie w oczy. Słabe, pomarańczowe światło świec rozświetla przytulny pokoik z niskim stołem na środku. Z zewnątrz dobiega odfiltrowana z wysokich tonów muzyka. Rozmawiamy ale jestem jakby obok tego wszystkiego, postronny obserwator patrzący na wszystko z góry.

On żartuje, ona się śmieje. Jej oczy błyszczą w świetle świec. Myślę, że dam im szansę bo i tak muszę wyjść do toalety. Nie mogę powstrzymać myśli. Oczami wyobraźni widzę jak korzysta z mojej nieobecności, jak przeczesuje dłonią jej włosy, stara się skrócić dystans. Wracam powoli, walcząc ze wzwodem w jeansach. Serce mi wali jak oszalałe. Oczekiwanie, domysły, niepewność. Odsłaniam kurtynę.

2

– Gdzie jest Rolandas?! – pytam próbując ukryć tym razem zawód
– Wyszedł do baru, a co? Stęskniłeś się za nim bardziej niż za mną? – pyta prowokująco, podchodząc na czworaka.

Nasze usta spotykają się. Jej wargi są ciepłe i miękkie, czuję lekki aromat po skręcie i jej zimny czubek języka figlarnie muskający mnie w środku. Z przymkniętymi oczami Sonia odpływa w świat przyjemności. Nagle przerywa nam zaskoczone chrząknięcie zza pleców. Rolandas daje znaki, że nie chce przeszkadzać ale oboje w śmiechu karzemy mu się nie wygłupiać.
– Really guys, I don’t wanna be a… (Serio, nie chcę być p…)
Sonia ucisza go kładąc palec na jego ustach. Wzrusza ramionami i siada obok przesuwając jej buty w róg pokoju.

– How are your feet? (Jak twoje stopy?)– pyta przesuwając dłonie po jej obleczonych cielistymi pończochami stopach.

– They are better, thanks. (Lepiej, dzięki)

Widząc moją pytająca minę tłumaczy mi, że buty które wzięła nie są jeszcze do końca rozchodzone, po czym znowu uśmiecha się do niego akceptując masaż.

W trakcie spogląda na mnie cicho pytając:
– Nie jesteś mocno zazdrosny?
Wynagradza to przechylając się w moim kierunku i całując mnie z uśmiechem.

Rolandas wydaje się niewzruszony sytuacją, uśmiecha się szczerze nie przerywając masażu stóp mojej dziewczyny. Gdy jego dłonie niby ukradkiem wychodzą powyżej jej kostek, Sonia taktownie i z uśmiechem daje mu znać, żeby przestał. Właśnie gdy zaczynało się robić ciekawie.

– Listen, I don’t mind if it’s OK with you, honey (Słuchaj, jeśli tobie to pasuje, ja nie mam nic przeciwko kochanie)– mówię do niej ale tak, by Rolandas też to usłyszał i zrozumiał.

Sonia daje mi przedrzeźniające spojrzenie w stylu „ nie rób ze mnie jakiejś nadwrażliwej cnotki”. Dla pogodzenia znowu ją całuję, jest namiętniej, wolniej, dosadniej. Cała tonie w tym pocałunku. Otwieram na moment oczy by dostrzec dłonie Rolandasa w okolicach jej kolan. Nie przestaję jej całować próbując sprawdzić jak daleko go dopuści.

Obejmuje mnie mocno, zauważam rumień na jej policzku. Wpija się we mnie namiętnie jakby chciała zatrzymać przy sobie, nie pozwolić mi patrzeć, jakby starała się zagłuszyć inne doznania. Kątem oka widzę jak pełźnie po jej udzie, dochodzi do zdobionego koronką, trzymającego zakończenia pończochy. Wzbiera we mnie podniecenie, czuję je też w Sonii jak opanowuje ją razem ze strachem i niepewnością. Zaciska oczy i trzyma mnie mocno a Rolandas powoli zsuwa z niej cielistą lycrę odsłaniając biel uda.

Czas wydaje się zwalniać, trwamy w tym nie mającym się mieć końca pocałunku który coraz bardziej na nas działa. Pan przystojniaczek jest ostrożny, bierze tylko to, na co mu pozwalam. Cieszy mnie to, lubię mieć nad wszystkim kontrolę. Został przy masażu, tyle tylko, że teraz rozebrał jej drobną stópkę o czerwonych paznokciach i zaczął całować palce. Lekko uśmiechnąłem się. Pewnie uznał to za niewinne ale wiedziałem jak to potrafiło działać na Sonię gdy ja to robiłem.

Przerwałem pocałunek i odwróciłem jej głowę w jego stronę.
– Ojej, spójrz kochanie… – wyszeptałem do jej ucha

Podniosła ciemno pomalowane rzęsy i zobaczyła jak czerwony lakier zanurza się w ustach obcego, seksownego mężczyzny. Jej śnieżnobiała, drobna stópka mocno kontrastowała z jego opaloną twarzą. Patrzył w jej zawstydzone oczy i lubieżnie ssał po kolei wszystkie palce, delikatnie kąsał zębami.

Widziałem jak ciężko oddycha, jej biała, zapinana na guziki koszula podnosiła się i opadała rytmicznie. Wzrok jej uciekał do dołu, przygryzała dolną wargę, kręciła się. Przesunąłem dłonią po jej ubraniu aż do spódniczki i podciągnąłem ją jeszcze do góry. Zamknęła oczy i mocniej się wtuliła. Wiedziała, że teraz może zobaczyć jej majteczki. Wiedziała, że ja chcę, by je zobaczył.

Zrozumiał aluzję i zaczął całować ją wyżej i wyżej. Gdy jego usta pieściły wewnętrzną stronę jej uda, Sonia zaczęła tracić nad sobą kontrolę, drgać i lekko dyszeć. Schowała głowę w moich ramionach. Zatrzymałem go gestem i jeszcze raz poprawiłem jej pozycję siedząc za nią.

– Undo her shirt now, Rolandas. (Rozepnij jej koszulę)

Reakcja Sonii była błyskawiczna, poderwała się do pionu sycząc w moją stronę:
– Wystarczy Paweł!
Silnie złapałem jej ramiona, zjechałem w dół do nadgarstków i pociągnąłem do tyłu. Ta dominacja odebrała jej na chwilę dech i zastygła nieruchomo.

Przysunąłem usta do jej ucha i zacząłem szeptać.

– Oj kochanie, wyobraź sobie jak pan przystojniaczek cię rozpina, jak ogląda twój staniczek, pępek, jak głaszcze twój brzuszek…

Sonia dyszy z zamkniętymi oczami i cicho pyta.
– Co robi … później?

– Ooo świntuszku, jego dłonie chciałyby objąć twoje krągłości ale nie wiem, czy mu pozwolę na to…- szepczę i daję mu znak

Rolandas po cichu podsuwa się i rozpina pierwszy z górnych guzików. Sonia wybucha nagłym dyszeniem jakby jednak do samego końca nie wierzyła co się święci. Odwraca głowę w bok, zamyka oczy. Kolejne guziki uwalniają rozchodzące się poły koszuli. Jej dekolt zdobią drobne kropelki potu, światło świec rzuca dygoczące cienie. Spod białej koszuli wyłaniają się apetyczne krągłości, obietnica rozkoszy trzymana w surowej dyscyplinie czarnego, koronkowego stanika.

Widzę jak się czerwieni ze wstydu będąc jednocześnie bardzo podniecona całą sytuacją. Co chwila nerwowo napina mięśnie, wtedy pewnym szarpnięciem ciągnę jej ręce do tyłu. Każde takie szarpnięcie wymusza na niej raptowny wdech.

W końcu koszula znika za jej ramionami ciągle oblekając jej ręce do wysokości łokci. Patrzy na niego, on patrzy na nią. Jego wzrok przesuwa się po tym co jeszcze przed chwilą było ukryte.
– Do you want to touch them? Tell her how much.(Chcesz ich dotknąć? Powiedz jej jak bardzo) – mówię
– I want them so badly darling, just a little folding through the bra, what you say?(Tak bardzo ich chcę kochanie, tylko lekkie macanie przez stanik, co powiesz?)

Sonia jest zdecydowana i stanowcza.

– No Rolandas, you can’t. (Nie, nie możesz)

– A ja kochanie, mogę? – pytam szeptem
– Przy nim? Paweł ty…

Biorę jej nadgarstki w jedną dłoń a drugą pewnie chwytam jej lewą pierś.
Sonia wydaje cichy pomruk i czuję, że jest zbyt słaba by protestować. Rolandas patrzy jak zahipnotyzowany kiedy zamykam na niej palce, czując przez materiał jej jędrną miękkość i ciepło.

– Chodźmy stąd, chcę się z tobą kochać Paweł. – mówi cicho
– I bet you do. (Pewnie, że chcesz)– odpowiadam by przystojniaczek był w temacie – She wants to fuck badly. (Strasznie chce się pieprzyć)

– Przestań… – syczy wyraźnie speszona

Moja dłoń nie opuszcza jej stanika, miętoszę go powoli i dokładnie jednocześnie zaczynając podgryzać jej szyję i kark. Doprowadzam ją na wyższy poziom gdzie jej czujność opada i wtedy raptownie chwytam dłoń zaskoczonego Rolandasa i ściągam ją na pierś Sonii jednocześnie znowu oburącz pętając jej ręce. Wydaje z siebie wysoki jęk i otwiera oczy. Druga spragniona dłoń zatapia się w celu. Patrzy na niego spod brwi ze spuszczoną głową, szczerzy zęby w rozkosznej bezsilności.

Moje serce wali gdy oddaję piersi mojej kobiety obcemu. Jest delikatniejszy ode mnie, lekko je podnosi w dłoniach, piętrzy nad stanikiem, jego kciuki rysują z przodu okręgi coraz bardziej naciskając. Bez mojego pozwolenia zaczyna ją całować po szyi, jego prawa dłoń schodzi w dół jej brzucha, nim zdążam zareagować moja Sonia wypręża się do góry, nagle wciągając haust powietrza. Puszczam jej ręce które od razu lądują na kroczu.

Ku mojemu zdziwieniu nie dostaje po mordzie, nie odrywa też jego dłoni. Nie jest w stanie. Jej dłoń zakrywa jego.

– OK, enough of this! (Wystarczy tego!) – doprowadzam ich do porządku odpychając jego i znowu zbierając jej dłonie.

– Nie przesadziłaś? – syczę do jej ucha ale Sonia tylko ciężko dyszy jak dzika kotka.
– Pytam, czy nie przesadziłaś?!

Gdy wreszcie na mnie spogląda widzę wyrzut w jej oczach.
– Co ty ze mną robisz Paweł? Czy ty w ogóle widzisz co mi to robi?

– Chcesz posunąć się dalej?- pytam
– Nigdy nie posunęłabym się nawet do tego punktu Paweł.

– Odpowiedz szczerze, podobało ci się to?
– Jakbyś nie widział. Mało nie doszłam ale to było chore, wiesz o tym. Nie chcę żeby inni faceci mnie rozbierali, czy dotykali, jestem tobie wierna misiu. Poza tym muszę iść do toalety.

Sonia zapięła koszulę, zdjęła drugą pończochę, założyła buty i wyszła. Zostałem z Rolandasem który ciągle nie wierzył w przebieg wydarzeń.

3

– This was fucking amazing dude but maybe we should stop now, your lady and all, you know. (Stary, to było zajebiste ale może powinniśmy to zakończyć, wiesz, twoja panienka i w ogóle)

– Don’t you want her man? (Nie chcesz jej stary?) – zapytałem

– I do want her but I don’t want to do anything against her or you, I don’t get why you let me do things to her bro. I’m grateful but I wouldn’t do the same on your place man.
(Chcę jej ale nie chcę robić nic na przekór jej czy tobie, nie łapię czemu pozwalasz mi jej to robić stary. Jestem wdzięczny ale nie zrobiłbym tego samego na twoim miejscu koleś.)

Przemyślałem sprawę, poprosiłem by jeszcze chwilę poczekał a potem zapukał pięć razy do toalety, wyszedłem. Toaleta była jedna, koedukacyjna z zamkiem przy głównych drzwiach. Poczekałem aż Sonia otworzy i wepchnąłem ją z powrotem do środka.

– Misiu! – pisnęła zaskoczona
– Chcę cię.
– O tak kotku. Dzisiaj byłeś bardzo niegrzeczny i baaardzo mnie podnieciłeś, wiesz?

Zamknąłem drzwi i osaczyłem ją przy zimnej ścianie. Zadarła spódnicę i ściągnęła mokre majtki aż wylądowały u jej kostek. Wymierzyłem jej klapsa który wylądował na jej nagim tyłku i echem odbił się po pomieszczeniu.
– Ach nie…za co to kotku?
– Za dawanie się obmacywać obcym facetom.

– Tak, dawałam i podobało mi się, zasłużyłam na karę.

Drugi klaps był znacznie mocniejszy, porządnie wzruszył jej pośladkiem rozchodząc się po udzie. Zakwiliła zagryzając wargi.
– Więc podobało ci się?
– Taak… – wysyczała przez zaciśnięte zęby

Rozległo się pięć stuknięć w drzwi. Sonia nie wiedziała jeszcze, że miałem dla niej prezent.
Gdy otwierałem zamek była kompletnie zaskoczona. Rolandas wślizgnął się do środka i zauważył leżące na ziemi majtki. Obok nich jej nogi wyglądały jeszcze bardziej sexy. Bez pończoch widział czerwień jej paznokci na ściśniętych w czubkach odkrytych butów palcach.
Dyszała zaskoczona, ponownie pobudzona.

Złapałem ją od tyłu i przylgnąłem plecami do ściany.

– Daj mu ją Sonia. Jestem przy tobie. – objąłem ją mocno ramionami

Rolandas domyślił się moich intencji, z ekscytacją ukląkł przed nią i powoli przesunął dłonie po zewnętrznej stronie jej nóg aż weszły pod spódnicę. Sięgnął na zewnątrz i rozsunął mały suwak aż spódniczka opadła na kafelki. Miał przed sobą nagie biodra mojej dziewczyny akcentowane czarnym, wąskim paskiem owłosienia nad jej łonem. Sonia zadrżała gdy chwycił ją w talii i zaczął powoli całować w górę uda.

Musiał już dochodzić do strefy „gęsiej skórki”, depilowanych fragmentów jej pachwin, tak wrażliwych na dotyk bo Sonia zaczęła pojękiwać cichutko jak szczeniak. Będąc tam musiał czuć zapach jej intymności. Delektowałem się tą świadomością. Otarł się policzkiem o jej futerko i musnął ustami leciutko wystających warg. Jej biodra drgnęły. Wysunął język i patrząc w górę powoli lizał w górę, do futerka i w dół, do złączonych ud przez które co chwila przechodził dreszcz.

– Maybe if we take care of her titties first, she’ll let you in, what do you say?
(Może jeśli najpierw zajmiemy się jej cycuszkami to wpuści cię do środka, co powiesz?) – zasugerowałem i zacząłem rozpinać jej guziki.

Sennie i bez przekonania chwyciła moje ręce mrucząc
– Not a chance (Bez szans)

Wcześniej i tak pozwoliłem mu na dużo w tej materii więc nie zareagowała ze zbytnim entuzjazmem, szczególnie w świetle już spuszczonych majtek. Teraz chciałem dać mu wszystko. Rolandas wiedziony obietnicą podążył w górę co przyjęła z lekką ulgą. Całował jej trochę wystający brzuszek a gdy dotarł wyżej właśnie kończyłem rozpinać ostatnie guziki koszuli. Chwyciłem nadgarstki jej nieco zagubionych rąk i podniosłem wysoko do góry. Podniecona, pozwoliła mu głaskać wokół aż w końcu znowu zamknął na nich swoje dłonie jednocześnie namiętnie całując pępek. Patrzyłem jak masuje jej piersi przez stanik a ona reaguje, ospale wijąc się przed nim.

Wdrapał się wyżej i całował czarną koronkę oraz to, co piętrzył nad nią. Gdy Sonia poczuła jak jego dłonie podążają wzdłuż usztywnieniu, ku jej plecom, zaczęła oponować, jej oddech przyspieszył. Obserwowanie jej teraz było potwornie podniecające. Miał twarz w jej dekolcie, ręce na plecach, Sonia szarpała na boki dysząc, starała się go powstrzymać ale po chwili zmagań zapięcie odskoczyło.
Szarpnęła głową do tyłu i rozwarła usta, głośno wciągając powietrze. Podświadomie strasznie na to czekała. Dłonie obcego mężczyzny przylgnęły ciasno do jej ciała i ruszyły pod bocznymi paskami ku przodowi, zbierając jej piersi razem i wyłuskując z miseczek które uciekły ku górze. Sonia wygięła się w łuk i jęknęła głośno patrząc w dół.

Rolandas cofnął dłonie, pozwalając im delikatnie rozpłynąć się i podziwiając w całej okazałości. Były krągłe i białe o delikatnie zarysowanych brodawkach. Zaczął je wąchać, na pewno teraz miały ten intymny, mdły zapach który uwielbiam. Przesunął dłonią pod nimi, po czerwonym śladzie odciśniętego stanika. Obserwował jak minimalnie drgają przy każdym oddechu. Wyciągnął prawą dłoń i powoli zamknął palce, zatapiając je w miękkim ciele. Sonia westchnęła. Nagle zabrał ją, patrząc jak biust sprężyście wraca do swojego kształtu. Widziała zachwyt w jego oczach. Był jak mały chłopiec na placu zabaw.

– Mmmmm…sweet titties. Can I taste them Sonia? (Mmmm…cudowne cycuszki. Mogę ich posmakować Soniu?)

Nie odpowiedziała, wiedziała, że go nie zatrzyma. Podnieciły ją same jego słowa, zapowiedź pieszczot i świadomość Pawła, który chce karmić jej cycuszkami tego nieznajomego. Aż jęknęła . Litwin delikatnie wsunął je w dłonie i patrząc w jej oczy krótkimi liźnięciami zaczął smakować najpierw lewej a potem prawej. Co chwila mlaskał, mruczał i komplementował ich smak co doprowadzało Sonię na skraj. Język zaczął okrążać jej brodawki aż w końcu zmoczył ich powierzchnię. Wtedy zaczął w nie dmuchać na przemian z chuchaniem, nieustannie patrząc w jej oczy. Opuszkami palców drapał powierzchnię piersi zbierając palce do środka, aż ciało wyślizgiwało się z jego uścisku.

– You want him to suck them, don’t ya? Suck them good. (Chcesz, żeby je ssał, prawda? Possał je mocno.) – szepnąłem do jej ucha. Rolandas nie mógł mnie usłyszeć ale angielski wydawał się dodawać pikanterii.

Zamknęła oczy i bezwolnie wydarł się z niej przeciągły jęk, twarz wykrzywił grymas. Objąłem dłonią je oba nadgarstki i zwolnioną ręką wymierzyłem siarczystego klapsa w pupę. Zakwiliła a nagie piersi zatańczyły tuż przed jego twarzą.

Wiedziałem jak to na nią działa, uwielbiała to. Zagadnąłem ponownie, łapiąc mocno za jeden z jej skarbów.

– Oh yeah, he will milk you like a young, horny cow, suck your swollen nipples so hard you gonna cry out. (O tak, wydoi cię jak młodą, napaloną krówkę, będzie ssał twoje napuchnięte sutki tak mocno, aż zapłaczesz.)

Gniotąc go w dłoni, wyczułem powiększoną brodawkę. Sutki Sonii były niewielkie, w podnieceniu puchły całe jej brodawki tworząc dwucentymetrowe, silnie odstające, sine zgrubienia. Obłędnie mnie to kręciło. Teraz dopiero zaczynały rosnąć ale i tak musiały robić wrażenie na Rolandasie.

– Say it! (Powiedz to!) – krzyknąłem wymierzając kolejnego klapsa.
Boski trzask gołej pupy przeszył powietrze i utonął w pogłosie toalety. Widziałem jak kompletnie zatraca się w doznaniach.

– SAY IT!! – krzyknąłem i zacząłem zdzielać jej czerwieniące pośladki raz za razem

Sonia zaczęła stękać płaczliwie by po kilku razach wyjęczeć przez zagryzione wargi
– Ohhh suck my titties! ( Och ssij moje cycki!)

Ja przestałem a Rolandas niemal rzucił się na nią i jej nagi biust. Wziął je w dłonie i zaczął bezwstydnie ssać prawą, odciągnął ją ustami od jej ciała aż z charakterystycznym strzałem oderwała się od jego warg nie dając się bardziej ciągnąć. Wystarczyło, że powtórzył to kilkakrotnie nie pozwalając jej ochłonąć a obaj ujrzeliśmy ten niezwykły widok. Moja Sonia na pół omdlała o maślanych oczach, rozchylonych wargach, jego ciemne, silne dłonie kontrastujące z pewnie trzymanych w nich, bladych piersiach w swoim uber- erotycznym stadium. Wyglądały porażająco, niemal groteskowo z ociekającymi śliną, potwornie obrzmiałymi brodawkami.

Gdzieś podświadomie czułem, że jeśli poświęci im jeszcze chwilę, moje kochanie może dojść. Gdy on zaczął lizać, zjechałem wolną dłonią w dół, do spoconego podbrzusza i dotknąłem okolic łechtaczki. Była w takim stanie, że nie potrzebowała wiele. Jej biodra zaczęły się poruszać, patrzyła na Rolandasa oddychając coraz szybciej przez zrobione w dziubek usta. Coraz ciężej i głośniej sapiąc, przerywając momentami bezdechu gdy igrał z nią zamierając przed kąśnięciami i nagłymi jęknięciami gdy jego zęby zatapiały się w jej wrażliwych piersiach.

Czułem się jak duecie grając jeden utwór. Mocno przytrzymałem nadgarstki, przypominając o jej niemocy i zagraliśmy jednocześnie, głośno, porywczo. Po kilkunastu sekundach seria skurczów przecięła jej ciało i moja dziewczynka załkała donośnie po raz pierwszy. Dobrze czułem.

Sonia prawie zemdlała mi w ramionach.

4

Niedbale i pospiesznie zdjąłem do końca jej stanik i zapiąłem kilka guzików koszuli. Rolandas pomógł jej założyć spódnicę i wyszliśmy. Taksówką mieliśmy trzy minuty do mojego mieszkania. Wniosłem ją po schodach i położyłem na skraju łóżka w pokoju. Ciągle była trochę nieobecna. Pytała tylko, czy wziąłem jej torebkę, majteczki i pończochy. Zapomnieliśmy jedynie pończoch.

Zdejmowałem marynarkę a Rolandas już klękał między jej zwisającymi z łóżka łydkami i zdejmował spódniczkę. Złapał ją w talii i pociągnął mocno do siebie, aż jej biodra znalazły się na krawędzi. Przejechał dłonią po jej bucie, obrysował kostkę i rozpiął sprzączkę na pasku. Wjechał po gładkiej piszczeli do kolana, powoli wsunął otwarte dłonie między jej uda i nie znoszącym sprzeciwu gestem rozsunął je na boki odsłaniając jej nabrzmiały srom.

Widziałem jak pod skórą jej pewnie i szeroko trzymanych przez niego ud napinają się mięśnie. Sonia leżała na wznak patrząc w bok. Widziałem jak jej brwi nagle zmarszczyły się a usta wydęły. Jak oglądanie „ Beautiful Agony” w wersji live. Miałem już wzwód w wersji makro ale umysł chciał więcej. Stanąłem za nim by lepiej widzieć ten perwersyjny akt zdrady, pornograficzny spektakl obcego faceta kosztującego zakamarków mojej Sonii.

Jego dłonie zjechały bliżej, kciukami sięgnął do centrum i z mlaśnięciem rozchylił jej ciemne, mięsiste wargi. Jak zdalnie sterowana zabawka, tułów kobiety lekko drgnął, unosząc się.
Językiem zaczął pieczołowicie zlizywać sklejający je śluz. Biedactwo, już tak długo była podniecona. Lizał dookoła, rozchylał językiem jej wargi mniejsze aż do stwardnienia u szczytu. Prawy kciuk delikatnie obciągnął delikatny kapturek, odsłaniając różowe, spuchnięte zgrubienie. Podkuliła nogi zrzucając lewy but i mruknęła szarpiąc ciałem. Nawet z daleka widziałem odblask na jej lśniącej łechtaczce.

Gdy język był blisko, Sonia podnosiła się w serii niekontrolowanych skurczów i opadała na łóżko. Rolandas nie spieszył się. Zjechał kciukami niżej, rozchylając wejście do pochwy, mokre od obficie wyciekającego śluzu i wsunął język do środka. Jej biodra zaczęły tańczyć i we wszystkim pojawił się rytm. Siorbiąco – chlupoczące dźwięki mokrej pochwy penetrowanej przez język, akompaniamentowane jękami Sonii w tle zmroziły mnie do szpiku kości. Język co chwila wysuwał się z niej tylko po to by mocnym liźnięciem smagnąć łechtaczkę i wślizgnąć się z powrotem do jej gorącego wnętrza.

Klepnąłem go w ramię podstawiając zafoliowaną prezerwatywę. Spojrzał na mnie tylko sekundę i stanął na równe nogi rozpinając spodnie i spuszczając je. Stał w bokserkach z widocznym wzwodem. Podniósł bosą nogę mojej dziewczyny i przyłożył jej stopę do swojego krocza. Nie patrząc, rozpoznała niespodziankę i z widoczną ekscytacją zaczęła go pieścić, spryciarz w tym czasie otwierał zębami opakowanie Durexa.

Widok stópki Sonii chciwie i na ślepo eksplorującej jego krocze był seksualnym masochizmem. Z luźnych, kremowych bokserek wydobywała kształt nabrzmiałego fallusa. Brała go między palucha i resztę paluszków, zjeżdżała po całej długości próbując ją ocenić. Z zamkniętymi oczami, skupiona, śniła swój erotyczny sen o nadchodzącej rozkoszy w słusznym rozmiarze. Pomimo, że już otworzył opakowanie, pozwolił jej się jeszcze pobawić.
Złapał jej kostkę i wsunął stopę od dołu, w nogawkę. Dziewczyna sapnęła i wyprężyła się nieco. Widziałem, jak zadziera go do góry jej stópką, teraz miała piętę na jego mosznie a stopa rozciągała się na całą długość, niedaleko pępka. Złapała go tuż pod główką obciągniętymi palcami a on zaczął ściągać napletek. Jej zimną piętą masował sobie jądra.

Nagle wyjął ją i podniósł do góry, wkładając sobie jej paluch w usta i przytrzymując go tam. Ściągnął bokserki i nałożył prezerwatywę. Nie wypuszczając stopy, podszedł bliżej i sztywnym penisem przejechał kilka razy wzdłuż jej sromu by nagle wcisnąć się do środka. Sonia jęknęła. I to tak na poważnie. Wszystkie poprzednie jęki były niczym przy tym.
Chwycił ją za kostki i zaczął miarowo zanurzać się w jej rozpalonym wnętrzu.

Patrzyłem jak jej spragniona picz pochłania jego przyrodzenie, jak wsuwa się coraz głębiej i pokrywa coraz wyżej jej śluzem. Nie wytrzymałem, musiałem być tego częścią. Uniosłem ją nieco i wskoczyłem za plecy. Bez konwenansów, zwierzęco szarpnąłem poły koszuli. Przy dźwięku prutego materiału guziki rozsypały się po pokoju obnażając jej tańczące piersi.
– Kotku… – jęknęła

Objąłem je i zacząłem kąsać szyję. Całe ciało miała spocone, pachnące seksem. Obtarłem zimny pot z jej kuszących owoców i zacząłem masować okrężnie. Położyła swoje dłonie na moich i stękała rytmicznie, pieprzona w moich ramionach. Po kolejnej minucie, czy dwóch, Rolandas wykrzywił się i puścił długą wiązankę po Litewsku by niedługo potem wysunąć się z mojej kobiety.

Podskoczyła jak uwolniona, nachyliła się nad kostką i zdjęła przeszkadzający but. Po nim, obok łóżka wylądowała pozostałość koszuli.
– Paweł… – syknęła
– Co?! – zapytałem zaskoczony
Rzuciła mi się do ust, całując namiętnie. Jej dłonie zjechały na mój tors, rozpięły z dwa guziki, po czym zaczęły szarpać, odrywając resztę.

– Przyszyjesz je – wydyszałem ironicznie
– NIE! – wrzasnęła i wpiła się zębami niedaleko lewej brodawki

Kąsając i całując, szybko zeszła do dołu i mrucząc dobrała się do swojej własności. Przywitała się lubieżnym pocałunkiem i objęła go oburącz, zjeżdżając do nasady, jakby czcząc totem rozkoszy. Klęczałem widząc jak liże go wzdłuż, cały czas patrząc mi w oczy. Musiałem ją zatrzymać żeby nie eksplodować.
Podniosła się i widocznie mając dość pasywności, pokazała przed jeszcze obecnym Rolandasem na co ją stać.

Zmysłowo wygięła się w „s” pocierając biustem o mój tors, do twarzy, wtedy łapiąc moją głowę i wstając prowadziła moje usta w dół, aż do łona. Przekręciła się tak, żeby Rolandas wszystko widział i założyła mi jedną nogę na ramię. Palcami rozchyliła swoje płatki i rozkazała zmysłowo.

– And now lick it good, boy. (A teraz wyliż to dobrze, chłopcze.)

Nie czekając na zachętę wpiłem się wargami w jej wystawioną łechtaczkę.

– Oh fuck, yeaaaah! Ahhhhh! Mmmmmmm…- wyjęczała wysokim tonem jak aktorka filmów porno.

Najwyraźniej chciała pokazać Rolandasowi, że nie dostał wszystkiego i jak dobrze jej ze mną.
Wiele z tego na pewno robiła na pokaz, niemniej była niesamowita. Nigdy nie widziałem Sonii tak przejmująco wyuzdanej i seksownej. Śliniła i ssała palce patrząc na niego by zaraz potem szczypać nimi swe sutki. Nigdy przedtem tego nie robiła. Nim zdążyłem się zorientować oderwała mnie od siebie i szepnęła
– Rozegraj to ostro, proszę.

Stała na łóżku, tyłem do mnie. Jej ciemne włosy spadały na ramiona, niżej emanowała zmysłowym kształtem kobiecego ciała, wąskiej tali i pełnych bioder o wystających pośladkach. To co teraz robiło na mnie szczególne wrażenie, to tyłek przechodzący w silne uda, zwężające się w kształtne łydki i wąziutkie okolice kostek, ostro wbijające się i ginące w miękkim łóżku.
Rolandas stał jak wryty, próbując się ubrać.

Bez wahania rzuciłem się do jej tyłka, łapiąc mocno za jędrne pośladki i zatapiając w nich zęby.
Krzyknęła tracąc równowagę i robiąc dwa kroczki do przodu. Bez przerwy kąsając, ściągnąłem jej biodra w dół, aż upadła lądując na czworaka w stronę Rolandasa. Ciągle musiała patrzyć mu w oczy, niegrzeczna dziewczynka. Moja prawa dłoń instynktownie wystrzeliła do przodu, rysując paznokciami jej łukowato wygięte plecy i złapała za włosy. Jęknęła zachęcająco jak dzika kotka, chętna krycia na oczach innego samca. Wszedłem w jej wypięty tyłek, zanurzając się w rozpalonej pochwie aż jądra dotknęły sromu a pośladki zadygotały.

– Oh FUCK…- jęknęła, zaciskając palce na pościeli

Pociągnąłem ją za włosy, stawiając do pionu i dając jej posmakować mojego kutasa przemieszczającego się, napierającego mocniej na przednią ściankę. Musiałem teraz uważać, był wyprężony, skory wyślizgnąć się z mokrej nory. Nawet minimalne ruchy ocierały teraz nasadą penisa o okolice jej łechtaczki i wejścia do pochwy. Dyszała szybko nabita na mój pal.

Trzymając za włosy odgiąłem jej głowę, odsłaniając smukłą szyję i kark. Jak lew zacząłem kąsać i mruczeć. Druga dłoń w zwolnionym tempie obrysowywała jej poruszające się piersi, zostawiając czerwone linie na bladej, delikatnej skórze. Gdy przez sekundę poczuła się pewniej a jej mięśnie nieco rozluźniły, uderzyłem nagle z trzech stron.

Szczęki mocno zacisnęły się na karku, senna dłoń zatrzasnęła się na piersi a biodra pchnęły niespodziewanie, płytko ale niezmiernie ostro. Sonia zakwiliła histerycznie, drgając i rzucając się w moich ramionach. Spojrzałem na Litwina. Miał wielkie oczy a prawa dłoń nieświadomie przesuwała się do odzyskującego sprawność przyrodzenia.

– Oh pieprz mnie Paweł, błagam… – wydyszała cicho, po Polsku, nie na pokaz

Pchnąłem ją z powrotem na łóżko i trzymając za kark i biodra zacząłem szybko posuwać. Chyba nawet lokatorzy obok słyszeli jak było jej dobrze. Cudowny dźwięk mokrej pochwy i trzaskających pośladków rozcieńczał jej ciężkie, erotyczne jęki, stękanie, fukanie, dyszenie.
Ledwo zauważyłem, że Rolandas zaczął masturbować się tuż przed nami. Teraz miałem go gdzieś.

Przez kilka minut trzymałem stały rytm, co chwila puszczając jej kark by podążyć wzdłuż kręgosłupa, pobieżnie poczuć jej mokry brzuch, czy miarowo kołyszące i zderzające piersi. Wyczuwałem jej narastające zmęczenie, lekkie drżenie mięśni, ciężki oddech. Zwolniłem na trochę, przechodząc w powolne ruchy w trakcie których prawie całkowicie z niej wychodziłem. Dyszała, próbując odzyskać oddech, ulżyła drżącym przedramionom, wtulając piersi w zimną pościel i wyciągając ręce do przodu. Tylko jej wypięty tyłek pozostał na miejscu.

Zobaczyła go przed sobą i sennie otworzyła dłoń. Podsunął się, aż wyprężone przyrodzenie utkwiło między jej palcami. Zaczęła mu wolno obciągać i szczerze mówiąc, nie spodobało mi się to. Jego czas dobiegł końca.

Zjechałem kciukiem w rowku między jej błyszczącymi od potu pośladkami i naparłem, lekko krążąc w miejscu jej „gwiazdki”. Instynktownie przybliżyła biodra, oddalając się od Rolandasa. Drań zrobił kolejny krok, teraz stał na skraju mojego łóżka.

Słyszałem sapnięcie gdy wniknąłem w jej zwieracz, wtuliła głowę w materac i znowu zaczęła kręcić biodrami. Nie przepadam za seksem analnym ale Sonia go lubi. To mi wystarcza by odciągnąć jej uwagę od jego fiuta. Już cały kciuk jest w niej, słyszę jej ekscytację. Bardzo rzadko się tak bawimy, nawet mnie o to nie prosi. Dzisiaj zasłużyła na wszystko, co lubi.

Skupia się na doznaniach analnych, widzę, jak smakuje każdy najmniejszy bodziec, delektuje się nim, celebruje. Mój nabrzmiały kutas ciągle rozwiera jej pochwę. Drażni ją, powodując ślinotok klejącego śluzu moczącego jej włosy łonowe i kapiącego na pościel. Tkwię w niej jak smakowity lizak w ustach. Wszędzie widać zmęczenie seksualnym aktem. Mój ciemny, żylasty penis tonie w jej napuchniętym od krwi sromie, wargi odstają jak płatki rozkwitłej róży.
Czas kończyć zabawę na dzisiaj.

Sonia dostaje przywracającego do akcji klapsa, ponownie unosi się na rękach, a ja napieram lędźwiami. Rozciągam jej nogi opierające się teraz na palcach wciśniętych w łóżko, biodra zawisają nad pościelą. W tej pozycji jej uda są razem, pośladki mocno ściśnięte i napięte wokół mojego kutasa w niej. Jestem na niej, moje ramiona lądują po jej bokach . Uwielbia to, mówi, że czuje się bezpiecznie, całkowicie kryta przeze mnie. Jej napięte, rozciągnięte ciało doznaje większej rozkoszy a ciasna pochwa zwiększa tarcie.

Napieram powoli, kąsając jej ucho, nasze ciała przesuwają się do przodu, czuję jędrne, napięte pośladki obejmujące mój miecz. Jest ciepło, wilgotno, duszno. W środku gorąco, ciasno i mokro. Zamieramy na końcu i powoli cofam biodra, Sonia napiera na mnie chcąc szybszej akcji. Drugie pchnięcie jest szybsze, mocniejsze. Jej wymęczone piersi podskakują.
Cofam szybciej, ale jej cudowny tyłek nadal prowadzi. Liżę jej małżowinę i napieram jeszcze silniej, wyrywając z jej gardła słodki, niekontrolowany jęk.

Każde pchnięcie kończę ostro, mocno, chcę, żeby poczuła jak głęboko jestem. Jej biodra pokonują coraz mniejszy dystans pozwalając mi się bardziej wysuwać. Chce szybko, dostanie szybko. Chce mocno, przepieprzę ją na wskroś.

Rolandas szybko pracuje ręką a Sonia jęczy. Głośno, rytmicznie pojękuje gdy ostro ją pieprzę. Stęka, dławi się śliną, gubi oddech. Jestem totalnie mokry od mostka w dół, ślizgam się po jej spoconych plecach, rozbryzguję pot, trzepiąc w jej gołe pośladki jak opętany. Jej pochwa wydaje obłędne, organiczne dźwięki chlupotu, bulgotu, razem z jej pupą przysysa mnie i puszcza, mlaskając.

Tracę oddech, mięśnie odmawiają posłuszeństwa, przed oczami robi się ciemno. Czuję kumulującą się rozkosz, powoli ścieka z całego ciała zbierając w dolnej części brzucha.
Sonia wyje płaczliwie, czuję jak szarpią ją niekontrolowane skurcze, nie radzi sobie, jedno z ramion ulega i zwala ją na łóżko. W spazmach otaczam ją, łapię najsilniej jak umiem, wsuwam dłonie po bokach i zaciskam na piersiach. Jak w obłędzie, napięty do bólu, drżący
zaczynam pieprzyć jej przeszywane orgazmami ciało najmocniej, jak potrafię, jak jestem w stanie. Czuję inicjację mojego orgazmotronu, czegoś, czego już nie jestem w stanie zatrzymać. Jak lampa błyskowa, zasysam energię z baterii, kumuluję ją by eksplodować fleszem. Rżnę ją jak biegnie sprinter metr przed metą, jakby mógł milimetr za nią umrzeć.

Wyuzdanie pompując jej mokrą dupę tworzę ciśnienie, rosnącą siłę, napierającą na całą energię mojego ciała i kumulującą ją w mikro-punkcie który teraz…

Światłość, pulsujące skurcze.
Rozkosz przeciskającego się nasienia, eksplozji spermy wypluwanej pod ogromnym ciśnieniem, zalewającej jej wnętrze, odbierającej świadomość.

Gdy dochodzimy do siebie, Rolandasa nie ma w pokoju. Nie mamy siły ani ochoty by teraz rozmawiać. Wtula się pozostawiając mnie w sobie i zasypiamy. Amen.

Scroll to Top