Taniec jest moim życiem: Urodziny

Moje dwudzieste czwarte urodziny wypadły niedługo po tym jak poznałem Sonię. Zdecydowaliśmy się na domówkę w wąskim gronie, pomyślałem, że będzie to dobra okazja dla niej do poznania części moich znajomych.

Wyraźnie nie czuła się z tym najlepiej, do tego wspominała, że niestety musi się wcześniej urwać. Kolejni znajomi przychodzili, zapoznałem Sonię z moimi najlepszymi kumplami ze studiów – Kamilem i Robertem. Razem wyglądali jak Flip i Flap – Kamil był puszystym blondynem a Robert szczupłym brunetem. Gdy zaczęło się zwalać więcej ludzi, darowałem sobie przedstawianie i sami sobie radzili.

Nagle z jedną znajomą ujrzałem w drzwiach Kaśkę – moją ex. Podobno wpadły na siebie w mieście, Kaśka zapomniała
o okazji, nie miała prezentu i było jej głupio.

Trochę się obawiałem, czy nie wywinie jakiegoś numeru ale niecałe pół godziny po jej przyjściu Sonia musiała wracać. Po północy zaczęło się powoli wykruszać. Do godziny trzeciej pozostała tylko spita, wesoła trójka w postaci moich kumpli i Kaśki. Wcześniej zagadałem, żeby odprowadzili ją do domu. Znali się z widzenia.

Zastanawiałem się jak ich dyskretnie wyprosić, byłem strasznie śpiący i zmęczony. Nagle Kaśka wyszła do toalety i bez ściem dałem kumplom znak, że pora się zmywać.

Zamek drzwi puścił. Z wirującą głową odetchnąłem z ulgą, chciałem już tylko ich się pozbyć i zasnąć. Ze szpary w drzwiach wysunęła się jej bosa noga. Zdębiałem. Miała na sobie małe, różowe majteczki wiązane z boku na małą kokardkę, różowy stanik wiązany z przodu a na oczach szeroką wstążkę zawiązaną również na kokardę opadającą na jej plecy. Jeszcze jedna tasiemka seksownie opasywała jej prawe udo.

Pawełku? – zapytała idąc po omacku
Tak mi było głupio, że tak bez prezentu jestem, nio i wymyśliłam taki skromny, dla ciebie…

Byłem w szoku, nie spodziewałem się aż takiej zagrywki. Moi czekający na nią koledzy zaczęli bić brawo i gwizdać. Była trzecia w nocy, przestraszyłem się, że obudzą sąsiadów.

Co ona sobie myślała? Niezła pewność siebie, byłem przekonany, że będzie mnie kusić dla samej satysfakcji, że zdradzę Sonię, ale nie spodziewałem się, że wyjdzie przy ludziach. Chociaż to było w jej stylu, po alkoholu zawsze chciała się chwalić swoim wyglądem.
Zadziałało to na mnie piorunująco. Miałem w pokoju swoich dwóch dobrych kumpli i swoją ex, którą mogłem się pochwalić do woli. Na jaką reakcję liczyła? Że mnie speszy? Że zachowam się jak gentleman i odeślę ją do domu? Mogłem zrobić cokolwiek, przynajmniej tak mi się wtedy wydawało i było to potwornie podniecające. Nie czułem się zażenowany, że moja dziewczyna robi z siebie kretynkę, była już tylko moją przeszłością.

Uśmiechnąłem się, prawie zaśmiałem.
Kaśka, wracasz do domu! – warknąłem

Nie, błagamy, otwórz prezent, otwórz prezent, otwórz prezent! – zaczęli skandować mamrocząc aż nawet Kaśka się uśmiechnęła

Sytuacja była luźna i zabawna, jednocześnie szalenie seksowna.

Zająć się tą grzesznicą, ale nie otwierać prezentu! – syknąłem i pchnąłem ją w stronę kanapy

Przyjęli ją z otwartymi rękoma, ale trzymali się dzielnie. W konwencji wygłupów zaczęli łaskotać Kaśkę wyraźnie mając w pamięci, że jest moją ex. Kamil od razu wskoczył pod pachy, Rafałowi został brzuch i nogi.

Zrobiłaś sobie kolczyk w pępku! – zauważyłem z opóźnieniem
Aha…- przytaknęła wijąc się w śmiechu

Obserwowałem ich dłonie na jej ciele, mimo, że szerokim łukiem omijały piersi i krocze, poza tym były wszędzie. Pachy, ramiona, plecy, brzuch, później pośladki, nogi, aż do wyjątkowo łaskotliwych stóp.

Kaśka wiła się, wyrywała chichocząc, trochę ją nawet przytrzymywali. Dobrze, że tak nią byli zajęci to nie zauważyli wzwodu jakiego dostałem. Jest coś erotycznego w łaskotanej dziewczynie, przynajmniej dla mnie, wtedy. Oni też raczej nie narzekali. Łaskotali aż do jej zmęczenia, aż nie miała siły się bronić, płakała ze śmiechu. Drażnili się z nią bo miała zasłonięte oczy i nie wiedziała do czego teraz się dorwą.

Mijały kolejne minuty, sytuacja stawała się nieznośna. Nawet z daleka widziałem zmiany jakie w niej zachodziły. Jej porywcze ruchy zmieniły się w płynne wicie się w ich dłoniach, oddech pogłębił się, a co najwyraźniejsze – jej niesamowite sutki zaczęły ulegać erekcji, wybrzuszając materiał stanika. Choćby chciała to nie mogła ukryć charakteru jaki przybrała ta niewinna zabawa.

Od zawsze w Katarzynie drzemała jakaś młodociana kotka. Miała to coś, pomimo negatywnego pierwszego osądu. Była niedojrzała, dzika, nierozsądna. Teraz z przyjemnością jeszcze raz obserwowałem jej skąpo odziane ciało. Dłonie na nim, pozwalające sobie na coraz więcej. Widziałem jak Robert rozczapierzonymi palcami rysuje wewnętrzne strony jej ud. W górę i w dół. Powoli, zmysłowo. Kamil głaskał jej twarz i dekolt.

Ich twarze również się zmieniły, to przestało być zabawne. Ich spojrzenia w moją stronę zaczęły być chłodne, zniecierpliwione, niemal wrogie. Stałem się ostatnim strażnikiem jej wątpliwej niewinności. Patrzyłem jak Robert rozwiązuje wstążkę na jej udzie, unosi jej ręce do góry, zgina w łokciach za głowę i tam wiąże tasiemką jej nadgarstki. Jej usta lekko rozwarły się z zadowolenia. Dłonie dotknęły wrażliwych spodów jej przedramion, zjechały do żeber.

Jej biodra zaczęły delikatny taniec, Robert jeszcze raz rozchylił jej uda. Kaśka tego nie widziała, ale owalna plamka znaczyła jej majtki, do końca zdradzając jej stan. Wiedziałem jak bardzo chce się pieprzyć, wiedziałem, że pozwoli im na wszystko.

Paweł? – usłyszałem jej słaby głos
Tak?

Nie chcesz otworzyć prezentu?

Patrzyłem na przynajmniej trzy osoby które chciały tego bardziej ode mnie.
To mój prezent, otworzę kiedy będę chciał. – odpowiedziałem przekornie

Robert złapał za brzeg jej majtek i pociągnął w górę. Jej wargi opiął materiał, odkrywając ich napęczniały kształt. Jęknęła i jeszcze bardziej naparła biodrami wpijając się w nie. Trzymał je naciągnięte, patrząc jak Kaśka zaspokaja się kręcąc biodrami, coraz bardziej wciskając róż majtek w swoje ciało. Byli dorośli (no prawie jeśli chodzi o nią), my nie byliśmy już parą i nie miałem pojęcia co trzyma ich u zasad tej perwersyjnej gry. Przyjaźń wobec mnie? Zasady moralne?

Nie mogłem jej tknąć tamtej nocy. Chciałem, ale miałem dwa mocne powody. Pierwszym było to, że ostatecznie dał bym się pokonać mojej ex, drugim powodem była Sonia.

Zgasiłem lampkę obok. Teraz jedyne źródło światła było wycelowane w kanapę, ja zniknąłem w mroku. Poczułem się jak wtedy – oglądając to feralne nagranie, ale moje myśli były zgoła inne. Teraz patrzyłem na wszystko z dystansu, sprawy tragiczne wtedy, teraz jedynie wywoływały uśmiech. Podniecenie było niemal równie silne, miałem też pewność braku moralnego kaca i niesmaku nad ranem.

Kontrast światło-cień był bardzo silny, ostro rysował ich sylwetki. Ciągle pozostając obok, symbolicznie zniknąłem ze sceny dodając im animuszu. Kamil wygiął ją do tyłu na swoim kolanie powoli wznosząc w górę jej spięty drobnym stanikiem biust. Piersi rozjechały się nieco, wypływając poza trójkąty materiału, moszcząc na jej żebrach. Ich zmysłowe krągłości znaczyły jedynie smoliste cienie piętrzących się tuż pod tkaniną sutków.

Pasek majtek jak wędzidło grzązł w jej mokrych, nabrzmiałych wargach. Palce Roberta drapały wewnętrzne strony ud. Nie mogła widzieć jak głowa Kamila powoli zniża się, poczuła dopiero gdy jego usta dotknęły jej. Zaczęła całować, jakby spijała z jego warg życiodajny nektar, łakomie, pospiesznie. W tym samym czasie jego dłoń odważnie ujęła podstawę jej lewej piersi. To nie był romantyczny pocałunek, raczej wyrachowana pieszczota dwójki nastolatków z językami w rolach głównych.

Nagle Kaśka splunęła Kamilowi w twarz, kopnęła Roberta i z zadowoleniem wysyczała:

Skurwiele…

Dokładnie wiedziałem czemu to zrobiła i co chciała osiągnąć, pytanie tylko co na to chłopaki.

Najwyraźniej przełamała opory jakie jeszcze mieli, bo w odpowiedzi Kamil zamknął dłoń na jej piersi aż mruknęła.
Ała!

Nachylił się nad nią i szepnął prosto w jej zawiązane oczy:
Nie lubisz po dobroci, to będzie inaczej, chcesz?
A co mi zrobicie? – zapytała prowokująco

W ciemności poczułem przyjemny dreszcz pełznący w górę członka.

Jego palec wskazujący zaczął się zginać, brnąc powoli w różu stanika. Zagłębiający się w miękkim ciele palec doszedł do twardszego, nakrapianego guzkami owala brodawki i widocznego sutka.

Ujął go między kciuk a palec wskazujący i przez stanik zaczął wkręcać w brązową miękkość jej pełnej piersi. Robert
złapał jej kostki i szarpiąc założył jej nogi na swoje ramiona, podniósł je niemal nakrywając ją jej udami. Chciwa dłoń sięgnęła jej prawej piersi, palce wślizgnęły się pod materiał i zebrały ciało w dłoni by po chwili powrócić do pośladków.

Jej wygięty tułów wzdrygnął się, Kasia przygryzła wargi.
Ahh… – syknęła z bólu a Kamil odpuścił

– Zobaczmy, co my tu mamy…- szepnął i ściągnął bezceremonialnie różowy materiał odsłaniając brąz skóry

Było bardzo gorąco, jej piersi miękkie a sutki tylko lekko zarysowane na sporych owalach brodawek. Zebrał je w dłoniach, były ciężkie, prawa minimalnie większa od lewej. Robert nachylił się i wcisnął język obok paska jej majtek, wprost w odsłonięty róż jej warg.

Wiedziałem, że zawsze gdzieś tam w środku zazdrościli mi tego tak nierozsądnego i płytkiego związku, fantazjowali o Kaśce. Byłem zadowolony, że wtedy, po czasie dopuściła ich tak blisko do siebie. To jak posiadanie Lamborghini – wszyscy ci zazdroszczą ale tylko ty wiesz, ile ten potwór pali i jak trzęsie na wybojach. Teraz, po sprzedaży twoi znajomi dostają próbną jazdę, nie muszą tankować a droga jest gładka.

Weźcie ją na ostrą jazdę, ten kociak to uwielbia.- powiedziałem zainspirowany tą nową metaforą
Ciągle tu jesteś? – wydyszała speszona

Jak kiedyś, co Kaśka?

Kamil zaczął ssać jej ciepłą pierś.
Och…mmmm uwielbiam jak patrzysz gdy mi to robią, czuję się taka grzeszna, oooooch, to jest zajebisteee!

Kiedy wreszcie podniósł głowę, a usta z cmoknięciem oddały jej ciało, zobaczyliśmy obkurczoną i pomarszczoną aureolę podkreślającą krótki taniec układającej się piersi. Nie rozpłynęła się jak wtedy ale zatrzymała w bardziej sterczącym, erotycznym kształcie. Gruby, mięsisty sutek mierzył w powietrze. W dużym podnieceniu stawały na niemal półtora centymetra, wtedy lśnił od śliny prężąc się w całej długości.

Mówiła mi, że wcześniej się ich wstydziła, ja uważałem je za mega-seksowne. Razem z jej sporymi ustami zmieniały ją w ikonę oralnego seksu który zresztą uwielbiała.

Wiła się, kręcąc pupą z twarzą Roberta między pośladkami. Jej udo zasłaniało widok ale dobiegające stamtąd odgłosy siorbania, ssania, chłeptania i cmokania, połączone z jej nagłymi skurczami i rozwleczonym jękiem rozkoszy dawały pełny obraz sytuacji, nie dając odpocząć dłoni.

– O tak kotku, jak dobrze…

Jak to jest, wylizywać wygoloną cipkę siedemnastolatki? – zapytałem
Mmmm…Paweł… – jęknęła ona

Robert nie wyjmując głowy z pomiędzy jej ud zaczął dyszeć, łapiąc łapczywie powietrze.
Nie pytaj…dobrze wiesz. – odpowiedział nie patrząc mi w oczy, z resztą i tak nie mógłby mnie dojrzeć

Kamil znowu zaczął ją całować, jednocześnie rozwiązując ręce, zaraz potem dał Robertowi znak i przekręcili ją na brzuch. Zgięte w kolanach nogi związali w kostkach używając starej tasiemki.

Mruknęła z zadowolenia prostując ręce i odnajdując jego rozporek. Po omacku zaczęła go rozsuwać ale nagle zacisnęła dłonie i wyprężyła się jak kot, skomląc płaczliwie. Moje oczy powędrowały po jej grzbiecie do wypiętej pupy by zauważyć wetknięte w nią dwa palce i rozpinającego spodnie Roberta.
Lubisz tak? Chcesz więcej? Bierzesz tabletki?
Lubię, chcę, biorę…

Nie mógł oprzeć się jej młodziutkiej, różowej i mokrej cipce. Pospiesznie wyciągnął swój interes i wbił między jej pośladki dociskając do nich pięty jej związanych stóp.
O tak kotku, wypieprz mnie dobrze…
Chcesz tego? – zapytał podekscytowany sycząc przez zęby
Bardzo kotku, ouuu, tak, taak…

Drżącymi rękami wyjęła fiuta Kamila. Może to za dużo powiedziane, Kamil zawsze był pulchny i choć nie specjalnie interesowało mnie oglądanie ptaków kumpli, to za bardzo nie mogłem tego uniknąć patrząc na samą Kasię. To co wyjęła z jego spodni wyglądało jak mały serdelek.

Zaczęła z nim robić cuda, ciągnąć, obciągać, lizać, ssać, pełny serwis po prostu. Kamil wyglądał jakby trafił do nieba, Robert też był w stanie błogosławionym, trzymając ją za nogi i namiętnie posuwając.

Pierwszy doszedł Kamil, malowniczo strzelając na mój dywan (wypomnę mu to przy najbliższej okazji), chwilę później Robert ekstatycznie się wygiął chrząkając coś. Kaśka najwyraźniej nie doszła, ja też nie. Dyskretnie wyszedłem do mojego pokoju.

Obudziłem się koło dziewiątej, chłopaków nie było, Kaśka spała na kanapie częściowo przykryta kocem. Podszedłem i delikatnie pociągnąłem za kokardkę przy majtkach. Nie obudziła się. Sięgnąłem po tą z przodu i rozwiązałem stanik.
Gdy odchodziłem, za sobą usłyszałem jej szept.

– Wszystkiego najlepszego.

Scroll to Top