Taniec jest moim życiem: Wtedy i teraz

1 Wstęp

Naprawdę nie wiem skąd wziąłem się na tym turnieju Salsy. Czasami życie rzuca nas gdzieś bez powodu, przez czysty przypadek by potem zredefiniować nasze poglądy co do tej przypadkowości. To historia naszego poznania, Sonii i moja. Wszystko zaczęło się od tego przeklętego tańca.

Byłem tam ze znajomymi i nie mieliśmy bladego pojęcia jak to będzie wyglądać. Zatańczyły z dwie pary i wtedy pojawiła sie Ona. Oficjalnie nadal byłem w związku, ale pomiędzy nami już od dawna niewiele było. Za dużo nas dzieliło, męczyły mnie jej pewne paranoje, czy chłód. Kiedy zobaczyłem wtedy na parkiecie tamtą dziewczynę, ciągle jednak myślałem w stary sposób. Jak ktoś zajęty.

W jej tańcu ze swoim partnerem coś iskrzyło, czuć było chemię ale bardziej rywalizacji, nawet nienawiści niż miłości. Nie mogłem oderwać oczu od jej pupy, niesamowitych ruchów, gracji. Zawładnęła moim umysłem, poczułem coś w środku, jednocześnie wiedząc, że to dziewczyna nie dla mnie.

To byłby koniec tej historii gdyby nie męska duma. Zostałem sprowokowany i to naturalnie nie przez nią, a przez mojego kolegę.

– Gdyby to mi się tak spodobała, po prostu podszedł bym, przedstawił się i dał swój numer.

Jakiś czas wcześniej trochę dla jaj zamówiliśmy sobie własne wizytówki i nie namyślając się długo ruszyłem przed siebie. Zrobiłem to dla szpanu pewny tego, że i tak nic to nie da. Z tej perspektywy wcale nie byłem zdenerwowany, biła ode mnie autentyczna pewność siebie.

– Cześć, jestem Paweł Szuster.
– Hej, Sonia.

– Byłaś naprawdę niesamowita tam na parkiecie, jeśli kiedykolwiek miałabyś ochotę na kawę, czy kino, tutaj masz mój numer telefonu.

Sonia prawie roześmiała mi się w twarz, ale miło podziękowała za komplement, wzięła wizytówkę i odeszła.

Wróciłem z bananem na twarzy, dostałem gratulacje i musieliśmy zejść na ziemię, z powrotem do naszego nudnego życia. W przeciągu następnego tygodnia moje relacje z dziewczyną toczyły się po równi pochyłej. Na jednym z wykładów poczułem wibrującą komórkę. Treść smsa była następująca: ” Coffe Heaven w centrum o 17″

– Co? – powiedziałem chyba trochę za głośno

Obcy numer, niewiele mówiąca treść. Przypominam, że minął ponad tydzień od naszego spotkania i pomimo siły oddziaływania kompletnie o Niej zapomniałem.

Tego dnia byłem masakrycznie zabiegany i chyba znowu przypadek sprawił, że o 16:53 byłem w pobliżu. Postanowiłem wpaść na te piętnaście minut, licząc, że pisząca do mnie osoba zjawi się i odsłoni swoje oblicze.
Zamówiłem coś z menu i nerwowo spoglądając na zegarek sączyłem płyn przez słomkę.

– Hej. – usłyszałem nad sobą
Podniosłem głowę, to była Sonia.

– Cześć, co ty tu robisz? – zapytałem bez sensu
– Myślałeś, że nie przyjdę? – zapytała lekko zbita z tropu

– Jak mogłem wiedzieć, że tu… – nagle do mnie dotarło – aaaaagh. Sms? Od ciebie?

Spojrzała na mnie wyrozumiale.
– Oj, Paweł, tak? Postaw mi tą obiecaną kawę i postaraj się wyspać.
– Aha – mruknąłem

„Dobra robota kretynie” pomyślałem, wręcz wyśmienita.
Postawiłem jej pyszną kawusię, zaczęliśmy rozmawiać i dalej było już tylko lepiej.
Rozmawialiśmy o jej planach rzucenia studiów, byłem zdecydowanie na nie. W innych tematach zgadzaliśmy się, w jeszcze innych ona nie miała zdania. Rozmawiało się super ale musiałem lecieć. Powiedziałem, że zadzwonię.

Tego samego wieczora nie wytrzymałem i chciałem zaprosić ją do kina. Była zajęta, ale zaproponowała następny dzień. Dopiero wtedy zauważyłem zmiany które we mnie zaszły. Nie mogłem się jej doczekać. Jej uśmiechu, energii, ciepła. Zadzwoniłem do mojej obecnej by to definitywnie zakończyć. Nie, nie przez telefon – umówiliśmy się na dzień następny.

2 Wtedy

Byłem zabiegany jak cholera. Koło południa było potwornie gorąco a ja w pełnym garniturze załatwiałem wpisy do indeksu by zaraz potem biec na umówione spotkanie z Kasią. No i dodatkowo ciągle myślałem o wieczorze z Sonią.

Wpadłem zziajany do jej domu. Kasia była sama, stała przy lodówce w żółtym szlafroku i nalewała sobie sok. Samo patrzenie na nią powodowało, że pociłem się bardziej. OK, była atrakcyjną, blond włosą siedemnastolatką z imponującym biustem i zbrązowioną solarium cerą, zgadza się. Tylko po prawie roku spotykania się widziałem w niej rozpuszczoną, arogancką sukę która prawdopodobnie zdradzała mnie z moim znajomym. Wiedziała po co przyszedłem.

– Co chciałeś Pawełku? – zapytała retorycznie, głosem pełnym ironii
– Kaśka…
– Soczku?

– Nie, dzięki. Słuchaj, widzisz jeszcze jakikolwiek sens ciągnięcia tego wszystkiego?

Odwróciła się milcząc. Jej szlafrok nie był związany, zwisał luźno pokazując pasek jej brązowego ciała i kontrastującą biel majtek. Załapałem od razu, chciała mi dopieprzyć, pokazać co tracę. Uśmiechnąłem się w duchu na tą dziecinną zagrywkę, chociaż musiałem przyznać, że działała. Ostatni raz kochaliśmy się prawie miesiąc temu, dodatkowo świadomość rozstania w dziwny sposób zwiększyła moje pożądanie.

– Chcesz to skończyć? – zapytała powoli idąc w moim kierunku, ba, krocząc majestatycznie jak po wybiegu, kołysząc biustem. Nie podobała mi się moc jaką ciągle nade mną miała. Podszedłem i złapałem za krawędzie szlafroka by od razu dostać po łapach. To zdecydowanie była taktyka „patrz i żałuj, ale nie dotykaj”.

Gówniara nie słuchała mnie, nie miała w planach poważnej rozmowy, igrała ze mną tak, jak i omotała mnie wokół siebie na początku. Tego było już za wiele.

Wyrwałem z jej dłoni szklankę soku i chlusnąłem prosto w jej dekolt. Pisnęła zaskoczona gdy zimny płyn uderzył w gorącą skórę. Patrzyłem jak ścieka miedzy jej półkulami i zachciało mi się go zlizać.

Miałem gdzieś co o tym myślała, zresztą znałem ją na wylot, przerabialiśmy takie gierki setki razy. Możliwość brania Kaśki gdzie popadło była jednym z bezdyskusyjnych atutów tego związku. Jednym z niewielu niestety. Wyglądała na wkurzoną, oburzoną moim zachowaniem, ale hej, czy jej było fair? Chciałem jej ciała i gardziłem osobą, to była wybuchowa mieszanka.

Złapałem poły jej szlafroka i jednym szarpnięciem rozchyliłem je na oścież, odkrywając biust nadrabiający z milion wad charakteru. Przyciągnąłem ją za materiał do siebie i wpiłem usta w apetyczny brąz oblany zimnym sokiem. Odpowiedziała bijąc mnie rękami, więc tylko złapałem jej nadgarstki i mogłem dalej cieszyć się jej nagim biustem. Byłem jej głodny a opór tylko podsycał ten apetyt.

Walcząc z nią, całowałem uciekające przed moimi wargami piersi próbując schwytać jeden z sutków. Gdy tylko poczułem jego twardy kołeczek w ustach, zassałem go mocno, aż jęknęła. Walczyła jak kotka- furiatka dopóki moja dłoń nie zjechała w dół i nie wsunęła się w jej majteczki. Jak zwykle była gładko wygolona, nigdy nie rozumiałem tej mody.

Kiedy pierwszy raz poznałem tę stronę Kasi, wydawała mi się seksowna. Młoda istotka tracąca nad sobą kontrolę i bezsilna wobec seksualnej namiętności. Tak było na początku, z czasem jednak coś mnie tknęło. Nie byłem przecież super samcem o nadprzyrodzonych mocach bym jedyny mógł tak na nią działać.

Nie mogąc jej do końca zaufać i będąc pełnym wątpliwości, zaplanowałem próbę dla Katarzyny B. Miałem znajomego, wyraźnie gustującego w tego typu dziewczynach. Już wiele razy rozwalał mnie swoimi opowieściami dokumentującymi jakikolwiek brak moralności i zasad. Tak jakoś udało mi się to zainscenizować, że musiał poczekać razem z Kaśką w jej mieszkaniu. Wiedziałem, że będzie do niej startował, pytanie, jak zareaguje ona.

Kamera postawiona chamsko za doniczką nieźle ogarniała cały pokój. Zajrzałem do niej pod wieczór, porozmawialiśmy i zachowywała się jak gdyby nigdy nic. Wychodząc dyskretnie zgarnąłem kamerę i poleciałem do domu. Trochę byłem podekscytowany, niepewny, co ujrzę. Nie mogło to być jednak gorsze od opowiadania które kiedyś czytałem w necie, z klasztorem i knurem, nie pamiętam szczegółów.

Podpiąłem maleństwo pod USB. Ustawiona na wysoką jakość nagrywała przez cztery godziny non-stop, po czym się rozładowała i usnęła. Twardy dysk krył dowód na wierność lub niewierność mojej kobiety. Wtedy po raz pierwszy w życiu poczułem ten rodzaj podniecenia, ciężki, kłujący w brzuchu. Wcisnąłem „play”.

Zobaczyłem siebie odchodzącego od kamery i zacząłem przewijać. Po chwili byłem z powrotem razem z Tomkiem ale nie przestawałem przewijać dopóki nie opuściłem mieszkania. Znowu „play” i pełny ekran. Głośność do oporu, twarz przed ekranem. Nigdy wcześniej tak się nie czułem. Patrzyłem na Kaśkę, miała na sobie długą sukienkę na ramiączkach, na stopach japonki. Nie wyglądała wybitnie wyzywająco ale Tomek i tak tonął wzrokiem w jej dekolcie za każdym razem jak się schylała.

Nie wiem czemu, ale chciałem tego. Przysłuchiwałem się ich rozmowie. Typowa gadka o pierdołach spychana przez niego na tematy cielesne. Kupa komplementów i podjudzania. Sukinsyn, dokładnie jak przeczuwałem. Staje za nią i zaczyna coś szeptać do ucha, Kaśka chichocze. Obejmuje ją lekko, w dłoni trzyma kluczyki do swojego BMW. Litości. Coś opowiada, widzę niewyraźnie ale chyba trąca ustami jej ucho, metalowa część kluczy rysuje coś na jej dekolcie, jakby tłumaczył jej jak gdzieś dojechać.

Chichocząc zatrzymuje go, gdy zjeżdża za nisko ale Tomek mało sobie z tego robi. Wraca grzecznie wyżej, po czym znowu próbuje, nie przestając szeptać. Nagle niby przypadkiem upuszcza kluczyki w jej dekolt. Kasia zaskoczona zatrzymuje je dłonią i tylko biernie patrzy, jak Tomek wsuwa dłoń w jej dekolt.

„Nie zrobi tego…” myślę

Jego cała dłoń znika w sukience, Kaśka przymyka oczy a kluczyki z brzękiem lądują na podłodze między jej nogami. Jest jak naćpana. Jak pomyślę o łapskach Tomasza na piersiach mojej młodej to też robi mi się słabo. Przełykam ślinę a penis budzi się w spodniach. Wielokrotnie czułem co on wtedy, ale nigdy te doznania nie były tak silne. Dotyka ich powoli, sennie, gniecie w palcach i widzę jak usta Kaśki się rozchylają, głowa unosi do góry. Znam tą rozkosz jej jędrnej, ciepłej piersi w dłoni, napierającego na nią sprężystego sutka który aż prosi się by go przechylać na wszystkie strony, wciskać w ciało. Na moich oczach sukinsyn doznaje tego samego.

– ” Zajebiste masz cycki laseczko, takie jak lubię, wiesz?” – jego prostackie słowa mocno na nią działają. Chyba nawet lekko się uśmiecha.

W odróżnieniu od odpływającej Kaśki on jest skupiony, trzeźwy, ostrożny. Jakby starał się nie obudzić jej ze snu. Ostrożnie obejmuje jej pierś i unosi do góry. Wiem, że pragnie ją zobaczyć, obnażyć jej intymne skarby. Powolutku wyciąga ją z sukienki i zostawia na zewnątrz, podtrzymywaną przez dekolt. Sięga po drugą i nieco szybciej ponawia całą akcję. Wygląda bardziej perwersyjnie, niż nago, dekolt wspiera jej boskie piersi, piętrzy, trzyma razem, jednocześnie tak bardzo wystawiając na pokaz.

Tomasz wyraźnie nie spodziewał się takiego arsenału po siedemnastce, poświęca im wiele czasu. Wodzi palcami po ich powierzchni usypiając jej czujność, wtedy nagle strzela palcami w sutki a zaskoczona Kasiunia podryga z niekontrolowanym zaczerpnięciem powietrza. Na przemian dozując wolny, delikatny dotyk i silne, bezceremonialne trącanie i podszczypywanie sutków, podnieca ją coraz bardziej i nie pozwala odetchnąć.

– „Lubisz tak suczko, lubisz. Nie pożałujesz tej zabawy” – mówi podniecony

Wtedy wyjąłem, co miałem w spodniach, nie mogłem utrzymać ręki. Patrzyłem jak młoda oblizuje wargi i wydawało mi się, że za chwilę powie „pieprz mnie” jak to robiła ze mną. Ale, nie. Nie dał jej szansy, mocno szarpnął odwracając, przyparł do lodówki trzymając za twarz dłonią i zaczął lizać.

– „Patrz tu, mówię!” – zmusił młodą, by wszystko widziała, wywalił ostentacyjnie język i mrucząc, silnymi, pojedynczymi liźnięciami zadzierał jej bezwstydnie sterczące sutki.

Nie sama pieszczota, ale lubieżna natura tego aktu musiała potwornie zadziałać na Kaśkę, bo zaczęła łkać i pojękiwać przy każdym liźnięciu. Sukinsyn wiedział co robi. Nawet z daleka kamera zbierała te wszystkie obsceniczne cmoknięcia i mlaśnięcia gdy zasysał i ciągnął jej sutki.

Nagle odsunął się i z pogardą rzucił:
– „Jesteś jeszcze jedną łatwą kurewką, nie wstyd ci? Masz chłopaka.”

Uszom nie wierzyłem a dłoń zatrzymała się bez ruchu. Czy ta ikona braku zasad właśnie walnęła jej kazanie? Pomimo opalenizny Kaśka chyba się czerwieniła ze złości. Naciągnęła sukienkę ale mokre ślady od razu naznaczyły materiał.

– „Pieprz się! Słyszałeś mnie? Pieprz się!!” – wydarła się na niego z furią

Tomasz się wpienił jej postawą, zawrócił, złapał za włosy aż jęknęła i syknął:
– ” Co powiedziałaś?”
Spuściła wzrok

– ” Pytam, co powiedziałaś suko?!”

– „Nic…” – odpowiedziała cicho

Puścił jej włosy, odsunął się, myślałem, że wyjdzie.
– „Odwróć się.” – nakazał a ona zrobiła to

Moja dłoń wznowiła pracę, choć nie wiedziałem, co się dzieje.
– ” Wypnij się i podciągnij sukienkę.”

Miał nad nią całkowitą kontrolę. Gdy tylko zobaczył kontrastujące z brązem pośladków białe majteczki, dał jej mocnego klapsa aż zakwiliła.
– „Ściągaj je.” – mruknął a Kasia drżąc lekko wykonała polecenie odkrywając gnieżdżącą się między krągłymi pośladkami wygoloną muszelkę.

– ” Lubię takie wygolone pizdy.” – syknął i zatopił w niej dwa palce. Kaśka jęknęła głośno a on powoli wyjął je ociekające teraz śluzem.

– „Muszę siusiu, zaraz wrócę” – pisnęła
– ” O nie, nie. Zrobisz to tutaj, do zlewu.”
Spojrzała na niego i zobaczyła, że nie żartuje. Pokazał jej, jak usiąść tyłem na zlewie, jak podnieść jedną nogę i oprzeć stopę wysoko, na jego krawędzi.

– „N-nie mogę tak…”
– ” Oj możesz.” – patrzył na jej wyeksponowany srom, musnął go palcami, lekko rozchylił wargi masując łechtaczkę

– ” Wstydzę się…” – wyjęczała, czując jak traci kontrolę
Nagle strumień ciepłego moczu wystrzelił do zlewu a palce Tomka przyspieszyły. Biodra Kaśki zaczęły się poruszać, a mocz tryskać porcjami. Jęczała zawstydzona.

– ” Ooooo taaak! Ładnie kotku.”

Gdy tylko skończyła, ściągnął ją i odwrócił tyłem.

Nagle rozpiął spodnie i zsunął majtki, pokazując raczej krótkiego choć grubego penisa by bez wahania wcisnąć go w jej mokry srom. Od razu zaczął ostro i dziko pieprzyć moją niewierną nastolatkę. Dłoń przyspieszyła.

– ” Dobrze ci suczko?!” – wydyszał pompując jak oszalały w jej kształtną dupę
– ” Yhhhyyyy..” – wyjęczała przez przygryzione wargi

– ” Ile masz latek suczko?”
– ” Siedem…naa…ściee!” – wystękała z wielki trudem między pchnięciami

– ” Chcesz żebym…się…w ciebie…spuścił…mała…KU…REW…KO?!” – wydyszał przy ostatnich pchnięciach

– ” O taaa…taaa…taaaak!!”

Jeszcze w trakcie jej jęku Tomek doszedł. Ja również.

Podniecenie zniknęło, została pustka, smutek i żal. To było straszne. Moja dłoń drżała, biała ciecz spływała po palcach. Na ekranie ciągle byli oni. I już nie było to podniecające.

4 Teraz

Gdy wtedy po raz ostatni bezwolnie zamarła przede mną, to uczucie wróciło. Spojrzałem w jej maślane oczy podnieconego zwierzęcia i przestałem jej nienawidzić. Była niewinna. Patrzyłem w jej twarz gdy palcami po raz ostatni czułem jej gorącą pochwę. Cofnąłem dłoń.

– Żegnaj Kasiu. Byłaś boska.

Pocałowała mnie po raz ostatni, mając łzy w oczach.

Wypad do kina udał się świetnie, ale siedzenie w ciszy obok siebie nie było najlepszym pomysłem. W rozmowie, nie wiadomo skąd wypłynął temat jajek na miękko i tego, że Sonia ma problemy z ich gotowaniem. Umówiliśmy się na następny dzień, że wpadnę do niej z jajkami i zrobi mi śniadanie.
Zjawiłem się na czas, a ona wzięła się do roboty.

– Hej, naprawdę wyszły na miękko!

Była taka dumna z tych jajek. Posoliła, popieprzyła nieco i zanurzyła łyżeczkę w żółtku. Gdy miała ją już przy ustach, spora porcja skapnęła w dół. Wywróciła oczami i spojrzała poirytowana rozkładając ręce.

Nie wiem co mi odbiło. Po prostu zareagowałem bez myślenia. Gdy znalazłem się pod stołem zrozumiałem powagę sytuacji. Sonia znieruchomiała. Żółtko powoli ściekało po jej udzie, tuż przy krawędzi zielonej sukienki. Delikatnie oparłem dłoń obok i zbliżyłem usta, wysunąłem język i zebrałem ściekającą maź, rozmazując nieco. Żółtko smakowało wybornie z jej delikatnej, lekko wilgotnej skóry.

Stałem się diabelnie podekscytowany, nie wierząc w to, na ile sobie pozwoliłem.
Niepewnie spojrzałem w górę. Sonia nie patrzyła, jej oczy były przymknięte, usta lekko rozchylone. Była całkowicie skupiona . Powinno mnie to uspokoić, ale stało się wręcz przeciwnie. Serce zaczęło walić, kolana zmiękły, dłonie zaczęły drżeć i pocić się. Zrobiło mi się słabo, potrzebowałem powietrza a głośne westchnięcie na pewno dotarło do jej uszu.

Jej skóra lśniła od śliny, całkowicie wylizana z żółtka, ale ja nie mogłem przestać. Ciągle lizałem kierując się w stronę jej białych majtek z pod których przebijała czerń jej włosków. Czułem się jak na haju z niekomfortową, mega erekcją wypełniającą mi spodnie. Wiedziałem, że zaraz mnie zatrzyma. Wtuliłem głowę między jej silne uda i głośno dysząc wdychałem jej zapach. Nie chciałem odchodzić.

Jej dłonie na mojej głowie były jak błogosławieństwo, delikatnie zaczęły bawić się moimi włosami. Wsunąłem ręce pod jej sukienkę i powolutku zacząłem brnąć po owalach bioder, do wąskiej, zimnej i mokrej talii. Opuszki palców robiły za moje oczy. Pełzły w górę po wilgotnej, lepkiej skórze. Kciuki czuły wierzchnią miękkość jej brzucha i twarde mięśnie w głębi. Sonia oddychała coraz szybciej, poczułem jej żebra, byłem tak blisko. Zostawienie mojej głowy było złym omenem, chwilę później nadeszło oczekiwane. Jej dłonie przez sukienkę zatrzymały moje.

Rozprostowałem palce, wyciągając jak najdalej, aż opuszki musnęły spód jej prawej piersi. Przez sekundę poczułem jej miękkość obleczoną delikatną, zroszoną zimnym potem skórą. Była znacznie mniejsza od tej Kaśki, ale nie miało to kompletnie znaczenia, nawet było miłą odmianą. Wyjąłem głowę i spojrzałem jej w oczy. Jej bladą twarz pokrywał teraz silny rumieniec, jej oczy miały rozszerzone źrenice, skrzyły. Podejrzewam, że moja gęba wyglądała podobnie.

– Chcę cię zobaczyć. – powiedziałem po chwili ciszy

Trwaliśmy tak w absolutnym bezruchu przez czas będący dla mnie wiecznością.
Sonia nawet nie mrugnęła, nagle po prostu sięgnęła po spód sukienki, podniosła się nieco wyjmując ją spod pupy i zrobiła rzecz zaskakującą. Krzyżując ręce zdjęła ją zupełnie przez głowę.

Kucałem między jej udami a ona siedziała przede mną tylko w majteczkach.
Była piękna. Biała, spocona skóra, zdecydowanie zarysowane mięśnie, tłuszczyk na zaokrąglonym brzuchu. Zmysłowe, choć lekko oklapłe z gorąca piersi zwieńczone sporymi brodawkami. Rozczulała mnie swoją otwartością, bezbronnością wobec mojej oceny.

Wstałem, zdjąłem koszulkę i otworzyłem lodówkę wyjmując z niej woreczek pełen uwięzionych kostek lodu. Spojrzałem w jej oczy i nie odrywając wzroku przyłożyłem woreczek do jej łydki. Jej reakcja była niezwykle erotyczna. Wzdrygnęła się, sapnęła cicho i przymknęła oczy unosząc lekko twarz. Gdy jej wzrok wrócił i nasze oczy znowu się spotkały, kontynuowałem.

Przesunąłem rękę na wewnętrzną część uda i powoli doszedłem do brzucha. Widziałem jak dostaje gęsiej skórki, jak stają jej włoski na skórze. Gdy podążyłem wyżej, wygięła się, pięknie eksponując biust którego nie zamierzałem omijać. Dotyk zimna przyjęła z przeciągłym westchnięciem przyjemności.

Na moich oczach jej piersi tężały, zbierały w sobie wznosząc ku górze malutkie ziarenka sutków umoszczonych na poduszkach pękatych brodawek. Sonia nie patrzyła, więc pozwoliłem sobie na niewinny dotyk. Były zimne od lodu, wilgotne, tak jędrne, że prawie twarde. Musiały też być czułe. Sonia reagowała mimochodem na mój dotyk, nie odważyła się jednak spojrzeć.

Gdy tylko oderwałem dłoń, podniosła się. Zabrała mi woreczek z lodem, przegryzła go zębami i wyłuskała jedną kostkę. Włożyła ją między swoje wargi i dotknęła mojego brzucha. Napiąłem odruchowo mięśnie, dotyk zimna był niesamowity.
Kreśliła na mnie wzory, rękami ściągała w dół, okrążała moje brodawki, aż stanęły na baczność. Wjechała po szyi i w końcu pocałowała mnie.

Jej sztuczka była genialna, zimno lodu, nasze gorące języki spijające topniejącą wodę. Poczułem narastający impulsami napór na spodnie, stawałem się jeszcze większy. Przejąłem ustami dużo mniejszą już kostkę lodu, jeszcze raz dotknąłem jej piersi, brzuszka, zjechałem niżej, odchyliłem lekko palcem majteczki i wypuściłem kostkę z ust.

– Aj! – Sonia pisnęła i zaczęła chichotać nie mogąc kontrolować doznań
– Oj, chyba będę musiał się tym zająć. – zasugerowałem ale nie dostałem odpowiedzi

– Nie zrobię nic, czego nie chcesz. – zapewniłem
Sonia sięgnęła dłonią i wyjęła kostkę lodu.

– Za zimne. – odpowiedziała, sięgnęła na stół skąd wzięła jedną wiśnię, oberwała ogonek i włożyła ją sobie w majtki

Byłem w niemałym szoku.

– Czy możemy pójść w jakieś wygodniejsze miejsce? – zapytałem

Po chwili namysłu wstała, wzięła mnie za rękę i wyszliśmy z kuchni do jej sypialni. Pchnęła mnie na łóżko, wpełzła na mnie i zaczęła namiętnie całować. Nagle uniosła biodra i spojrzała w dół – na jej białych majtkach pojawiła się czerwona plamka. Przestraszyłem się.

– To tylko wiśnia, pozbądźmy się jej… – zasugerowała

Przeturlałem się na nią i całowałem jej ciałko namiętnie, powoli schodząc w dół, aż do majtek. Zahaczyłem czubkami palców o gumkę i zacząłem ciągnąć w dół bioder. Seksowne, czarne włoski były miłą odmianą po wygolonym łonie Kaśki, chwilę potem ujrzałem jej wargi z utkwioną weń wisienką. Ściągając jej majteczki podniosłem jej nogi do góry. Były niesamowite, wygrywały z tymi Katarzyny. Uda były idealne, obłe ale o silnych mięśniach pod spodem, łydki kształtne, pękate i zwężające się do wąziutkich kostek.

Ostatnie, przez obwód jej majtek przemknęły jej stópki. Były detalem podkreślającym perfekcję całości. Idealnie zbudowane, jednocześnie silne i delikatne. Lekkie obtarcia znaczyły delikatność jej skóry, zaróżowione podeszwy były zadbane, paluszki smukłe i długie o pomalowanych na fioletowo paznokciach. Kaśka miała lekko klapciate, ale to dobrze, bo i tak nigdy nie pozwalała mi się do nich zbliżać. Miałem przez to opory, ale chciałem spróbować z Sonią, dopiero ją poznawałem.

Lekko zdziwiła się gdy ująłem ją za kostki więc tylko czekałem na znak sprzeciwu. Przybliżyłem je do twarzy, lekko prostując na niej kilka obciągniętych paluszków. Obserwowała mnie zafascynowana. Przesunąłem twarz, muskając kilkoma swoje usta, wsuwając je nieco do środka. Wyraźnie widziałem, jak Sonia się spina, jej dłonie zacisnęły się marszcząc pościel. Musiałem być pewien. Oddzieliłem jej duży palec i z niekłamaną przyjemnością zanurzyłem w buzi, zacząłem ssać. Jej brwi drgnęły i zamknęła oczy.

– Lubisz to, prawda?

Znowu się zarumieniła jakbym odkrył jakiś naprawdę krępujący fetysz. Chciałem zawstydzić ją bardziej. Przypomniałem sobie lubieżność i obsceniczny styl Tomasza z feralnego nagrania.
Przejechałem nosem po jej podeszwach, szepcząc:
– Ojej, Soniu, czuję twoje stópki.

Podziałało, aż odwróciła głowę, prosząc:
– Przestań…

Ale ja nie zamierzałem. Sonia była cudownie niewinna, widziałem jakiej rozkoszy doznaje gdy ją zawstydzam.

Zacząłem je lizać, ssać paluszki siorbiąc i mlaskając.
– Już ja ci te brudne stópki wyliżę…będę dokładny i nieustępliwy, nie zatrzymasz mnie.

Jej biodra zaczęły tańczyć. Była wrażliwa na słowa. Serce waliło mi jak diabli. Wsunąłem język między paluszki, lizałem dokładnie. Owocowy smak po kremie na jej palcach wywołał ślinotok w moich ustach. Pozwoliłem jej ściekać po palcach w dół, po szczycie stopy, opływać ją całą, łączyć przy kostkach i kapać w dół.

Była tak podniecona, widziałem jak zaczyna cieknąć z nabrzmiałych warg. Pozwoliłem sobie rozchylić jej wyprostowane nogi, moje ślinianki wciąż wariowały, tocząc długą, lśniącą nić z moich ust. Kapała na jej uda, ściekała po nich, dotknęła sromu i wijącego się podbrzusza. Był w tym jakiś pierwotny erotyzm. Zjechałem w dół, spijając swoją ślinę aż do jej rozchylonego kwiatu o bordowych płatkach. Kciukami rozchyliłem go jeszcze bardziej i pozwoliłem by zalał go obfity strumyk śliny z moich ust. Jęknęła, wijąc się seksownie.

– Zaraz skosztuję twojej mokrej, obrzmiałej piczy Soniu… – szepnąłem i od razu poczułem jej reakcję
Słowa nie były słabsze od pieszczot.

– Patrzę na nią teraz, jest przede mną, odkryta, parująca, chętna. Wiesz na co mam ochotę? Wsadzić tam język.

Jęknęła, kręcąc biodrami coraz bardziej. Zastanowiłem się, czy wulgarność podkręci atmosferę? A co z odrobiną przemocy? Bałem się zepsuć klimatu, musiałem być ostrożny i czujny.
– Ależ ty ciekniesz…nie wstyd ci tak? Chyba będę zmuszony to wszystko wylizać. Wylizać cię? Wylizać ci mokrą PIZDĘ? – zaakcentowałem to

Jej tułów uniósł się do góry, a głowa przekrzywiła się w prawo i lewo, wtulając w pościel. Doznawała wyraźnej rozkoszy. Nie byłem w stanie dłużej czekać, schyliłem się a nasze wargi połączyły się, język wniknął głębiej. Musiałem mocno złapać jej biodra, tak szarżowały.

– O słodyczy… – wymamrotałem ustami pełnymi śliny i jej soków

Wiśnia smakowała wybornie. Dyskretnie pozbyłem się pestki i zacząłem muskać wargami jej łechtaczkę.

Znalazłem pestkę kotku, ale nie chce wyjść, muszę bardziej… – zassałem ją mocno a biodra Sonii wystrzeliły do góry w spazmach, nieartykułowany, zwierzęcy skrzek wydarł się z jej płuc

Leżała chwilę ciężko dysząc po czym nagle poderwała się do góry i przekręciła na czworaka. Włosy były dziko zmierzwione, pasemka lepiły się do uśmiechniętej twarzy.

– Paweł, to było niesamowite.
– Dzięki.

– Chcę ci się od…
– Sonia. – przerwałem jej

– Ale ja bardzo chcę… – szepnęła drżącym głosem przez przygryzione wargi, pełznąc w moim kierunku

Miałem mroczne przeczucie, że jeśli tylko dobierze się do niego to eksploduję.
Zbliżyła usta do mojego ucha, zaczęła kąsać listek i nagle wyszeptała:
– Chcę twojego kutasa w ustach…

O matko przenajświętsza, pomyślałem. Znowu przygryzła wargi, zadowolona z siebie, że to powiedziała i jednocześnie podkręcona tym. Było fajnie stosować takie numery na niej, ale jak się okazało diabelnie działały też na mnie. Moje przeczucie zmieniło się, wiedziałem, że dojdę ZANIM go nawet dotknie. Musiałem wziąć się w garść, oddychać głęboko, skupić. To był do diabła nasz pierwszy raz!

– Chcę, żebyś wsadził swojego nabrzmiałego kutasa w moje usta, rozumiesz?

Fuck, jak do licha miałem wziąć się w garść przy takiej gadce?! Pchnęła mnie i byłem bezsilny. Zaczęła rozpinać moje spodnie, poczułem jej dłonie na wypiętrzonych majtkach i ulgę, gdy go uwolniła. Nawet nie chciałem patrzeć, wystarczyło, że czułem jakby ktoś napompował go o kilka atmosfer za dużo. O pół litra krwi które powinno zostać w moim mózgu, gdzie teraz czułem jego brak.

Powoli obciągnęła napletek odsłaniając nabrzmiałą, błyszczącą na czerwono główkę. Dyszałem jak lokomotywa, rozluźniłem mięśnie aby tylko oddalić nieuniknione o te kilkadziesiąt sekund, dla chwili jej zabawy.

– Proszę cię, ostrożnie i już nic nie mów, błagam…- wymamrotałem

– Nie podoba ci się moje świntuszenie Pawełku? – zapytała ze słodką ironią w głosie

Opadłem ciężko na łóżko nie mając siły na dalszą dyskusję. Tancerka z moich snów, teraz kompletnie naga, wsunęła dłoń głębiej i wyciągnęła na wierzch moje jądra, zaczęła je pieścić. Poczułem, jak koniec mojego penisa zanurza się w jej gorących ustach.

Mmmmm…pyszny…- mruknęła niewyraźnie, drażniąc się ze mną

Wszystko zaczęło dziać się szybciej i szybciej, świat zaczął wirować przed moimi zamkniętymi oczami. Straciłem kontrolę nad ciałem. Sonia cofnęła usta i zaczęła raptownie obciągać mi dłonią. Spiąłem wszystkie mięśnie wypychając biodra do góry i poddałem się potężnemu orgazmowi przeszywającemu moje ciało. Skurcze dopadły lędźwia a ciepłe, ciężkie nasienie porcjami zaczęło zalewać mi brzuch.

Nie mogłem uwierzyć, że naprawdę do tego doszło. Tak rozpoczął się nasz szalony pierwszy miesiąc znajomości. Do dzisiaj przechodzą mnie ciarki na myśl o akcjach do jakich wtedy doszło. Ale to już temat na nowe opowiadanie.

Scroll to Top