Uwiedzenie Moniki

Nie pamiętam dokładnie kiedy myśl o mojej żonie kochającej się z innym mężczyzną na moich oczach stała się dla mnie obsesyjnym pragnieniem. Nie pamiętam od kiedy każda wzmianka na ten temat, każde wyobrażenie takiej sytuacji powoduje u mnie nagłe, obezwładniające podniecenie… Pamiętam za to, kiedy przeraziłem się swoją reakcją na myśl o tym, że ona właśnie… ze swoim najlepszym przyjacielem… sami… w naszym domu… Poczułem straszny ból i gniew. Ogromna zazdrość falami kopała moje serce zmuszając je do niebotycznego wysiłku… Na nic zdawały się próby odsunięcia tego obrazu z głowy. Nawet nie wiedziałem skąd w ogóle taki chory pomysł się w moim mózgu skrystalizował…
To był pierwszy raz, kiedy pomyślałem, że Monika może mnie zdradzić. Bolesny pierwszy raz. Swego rodzaju ziarno… Ziarno, które wykiełkowało… Od tamtej pory natrętne myśli tego typu pojawiały się coraz częściej. Stopniowo ból zaczął przeradzać się w dziwny rodzaj przyjemności… Mentalny masochizm. Zastanawiałem się czy jestem normalny… Zacząłem szukać w sieci. Znalazłem opowiadania o tematyce cuckold, choć wtedy jeszcze nie wiedziałem, że tak się to nazywa. Okazało się, że strasznie mnie te opowieści podniecały. Z czasem zacząłem wyobrażać sobie, że to ona jest bohaterką czytanych historii. Zarejestrowałem się na forum erotycznym skupiającym ludzi o takich jak moje upodobaniach. Okazało się, że nie jestem sam. Wręcz przeciwnie. Mnóstwo ludzi miało lub ma podobne rozterki. Mnóstwo fantazjuje, mnóstwo praktykuje.
Poddałem się tej fali. Seks z Moniką stał się jeszcze bardziej cudowny. Kochając się z nią wyobrażałem sobie, że to nie ja w nią teraz wchodzę, tylko inny facet. Z czasem bezosobowe postacie zamieniły się w jej, a potem moich znajomych.. Postanowiłem jej powiedzieć. Wtedy nie wiedziałem, czy tylko fantazjowanie o tym mnie podnieca, czy gdyby faktycznie sytuacja taka by zaistniała… Jakbym to przyjął? Jak ona to przyjmie?
Niestety tak jak się spodziewałem dość chłodny front tego wieczoru szybko dotarł do naszego łóżka… Oczywiście uznała, że mam ją za dziwkę chyba, skoro takie chore pomysły mi się marzą do realizacji. Że powinienem się leczyć. Na głowę. Na duszę. Może i na *****. Że chyba nie oczekuję, że ona się będzie cieszyć z tego. Że co ja sobie w ogóle myślę. Może tak mówię, bo sam bym chciał zerżnąć jakąś inną i w taki durny sposób szukam zawczasu usprawiedliwienia? Potem troszeczkę złagodniał ten front i po jakimś czasie uwierzyła moim zapewnieniom, że to tylko fantazje, że absolutnie nie mam zamiaru ich realizować, i że po prostu chcę, żeby wiedziała, bo ją kocham i nie chcę mieć tajemnic żadnych przed nią…
Stopniowo, powoli, podstępnie… zmieniałem jej podejście. Zaczęła mówić do mnie jak do kogoś innego. Nazywała mnie imionami tych, których sobie akurat z nią wyobrażałem. Cały czas utrzymywała, że robi to tylko dla mnie i raczej niechętnie. Ale ja wtedy już wiedziałem, ze fantazje mi nie wystarczą na długo… Że chcę tego naprawdę.
Wiedziałem, że sam nic nie wskóram. Że nigdy jej nie przekonam. Jedyna nadzieja w tym, że w odpowiednich warunkach, znając moje ogromne poparcie dla każdego z jej strony przejawu „zdrady”, podda się chwili i da się uwieść. Nie musiałem się długo zastanawiać komu… Jedyny problem był taki (oprócz oczywiście wszystkich wyżej opisanych), że on jej się nie podobał.

Z Krzyśkiem przyjaźniłem się od zawsze. Już jakiś czas temu napisałem mu mejla o swoich fantazjach z Moniką. Nie bardzo chciał uwierzyć na początku, ale w końcu nie miał wyjścia. Dużo rozmawialiśmy na ten temat i zgadzaliśmy się co do jednego- że tym trzecim nigdy nie będzie mógł być on. Był dla mnie jak brat więc jakoś trudno było mi wyobrazić sobie go w roli faceta co rżnie właśnie moją kochaną kobietę.
Jednak nie tak dawno zmieniłem zdanie. Jakoś tak wyszło, że kochaliśmy się z Moniką i sama z siebie zaczęła do mnie mówić „Krzysiu”. Z miejsca go sobie wyobraziłem i wiedziałem, ze to jest to. Miałem aktorów. Miałem scenariusz z kilkoma opcjami rozwoju. Czas było zabrać się za realizację… Wziąłem telefon i wybrałem numer…
-Cześć palancie- rzuciłem ze śmiechem- co robisz w weekend?

-Kochanie…- zaczepiłem ją gdy akurat robiła sobie pazurki u stóp; zawsze zastanawiało mnie to jak można tak brutalnie traktować takie śliczne, zgrabne malutkie stópki, w dodatku swoje własne.
-Mhm…?
-Krzysiek ma trochę wolnego i pyta, czy może nas odwiedzić?
-Niech odwiedza- wzruszyła ramionami nie podniósłszy wzroku znad precyzyjnie poruszającego się pędzelka.
-Będzie w piątek wieczorem, ok?
Kolejne wzruszenie ramionami musiało mi wystarczyć za odpowiedź. Tak oto prolog mojej sztuki został odegrany dokładnie tak jak sobie tego w duszy zażyczyłem. Bez zbędnych emocji, podejrzeń. Nawet rzekłbym bez żadnego przejawu zainteresowania z jej strony…
„Super Kochanie, że się zgadzasz. A wiesz, bo tak sobie pomyślałem, że jak już tu będzie to może byś mu dała trochę, co? Dasz? Świetnie Złota Moja! Jesteś wspaniała.” Tak myśląc patrzyłem na moją żonę, która jeśli mój plan wypali już niedługo będzie się namiętnie pieprzyć z moim najlepszym przyjacielem. I to na moich oczach. Uśmiechnąłem się w duchu, bo nagle zrobiło mi się bardzo ciasno w spodniach. Normalnie rzuciłbym się na nią, ale wolałem nie ryzykować, że czegokolwiek się domyśli więc neutralnie wyszedłem sobie pozmywać naczynia…

Dni które pozostały do jego przyjazdu pełzły sobie swoim zwyczajnym torem… Praca, wieczór, noc… Aż do czwartku. Wieczorem leżeliśmy już w łóżku, kiedy zapytałem:
-Nie boisz się?
-Czego?- zapytała naprawdę zdziwiona- Nie rozumiem…
-No chodzi mi o Krzycha jutro… Wiesz, że on wie o moich pragnieniach i w ogóle…
-No ale czego mam się bać według ciebie?- słyszałem w jej głosie ten rodzaj napięcia, który niezauważalnie wibrował z głębi jej ciała, by w kulminacyjnym momencie wbić się ofierze jej gniewu w świadomość zimnym soplem bolesnego komentarza- Że co? Że mnie zerżnie? I co jeszcze? Znowu zaczynasz? Najpierw musiałabym bardzo, co jest mocno wątpliwe, bardzo, bardzo chcieć…
-Oj Kotku -przerwałem jej- Ani słowa na ten temat nie powiedziałem, a ty się sama karmisz takimi wizjami… – udałem zirytowanego- Pytam po prostu, czy nie będziesz się nieswojo czuła.
Odetchnęła długo wypuszczając powietrze z płuc. To znaczyło, że się zastanawia co powiedzieć. To znaczyło również, że faktycznie się trochę obawia jutrzejszego wieczoru. I tą odpowiedź najbardziej chciałem usłyszeć. Nawet w ten sposób niewypowiedzianą… Spojrzała na mnie i pocałowała mnie w usta.
-Tylko bez numerów, dobra?- spojrzała mi w oczy przez ciemność- Nic nie kombinuj w tym swoim chorym móżdżku i będzie ok. Dobra? – odepchnęła mnie kiedy też chciałem ją pocałować i spytała jeszcze raz z naciskiem- Dobra?
-Obiecuję- sam się zdziwiłem jak gładko przeszło mi kłamstwo przez gardło. Tak gładko, że uspokoiła się momentalnie.
Uśmiech na moich ustach musiał być wyjątkowo diabelski tej nocy…

W pracy nie mogłem następnego dnia wysiedzieć. Krzychu napisał mi rano, że jest w pociągu. Kolo południa zadzwoniłem do niego, żeby upewnić się, że jest zdecydowany. Moja zona jest piękną kobietą więc gdyby nie była moja nie sądzę, aby miał jakiekolwiek obiekcje. Dlatego wiem, że jedyne wątpliwości z jego strony wiązały się z nami. Najlepszymi kumplami. Czy warto ryzykować dla seksu przyjaźń? Przyznam, że i mnie to zastanawiało ale byłem pewny, że jeśli wszystko się ułoży po mojej myśli… A jeśli się nie ułoży? Jak zwykle odrzuciłem ten lekki cień niepewności, to tchnienie podszeptów rozsądku jedną wizją Moniki w jego ramionach…
Zwolniłem się wcześniej i poleciałem na dworzec. Zdążyłem akurat wpaść na peron kiedy ostatnie osoby właśnie z niego schodziły. Wpadłem w panikę. Latałem tam i z powrotem jakbym co najmniej stracił szansę na kumulację w totka.
-Ty naprawdę jesteś chory- poczułem rękę na ramieniu.- Przecież wystarczyło zdzwonić głąbie gdzie jestem…
-Hi hi…- odparłem głupkowato klepiąc go po plecach- No tak. Cześć Palancie. Lecimy na browara. Muszę się uspokoić.
-Ano. Musisz.- roześmieliśmy się i poszliśmy na to piwo.

Monika wyglądała olśniewająco. Wysoka. Szczupła, ale zdecydowanie nie za chuda. Śliczna buzia o na przemian łagodnych i ostrych w zależności od niej samej rysach. Malutka dziewczynka, co się właśnie przymila do wujka, bo chce naciągnąć go na nową zabawkę i piękna, posągowa wręcz kobieta, która aż za dobrze wie czego chce, a ty jej to dasz choćbyś nie chciał. To moja żona. Dlatego ją pokochałem. Dla tej jej niesamowitej zmienności. I wyglądu i charakteru…
Ponętne usta apetyczne zarówno przy uśmiechu, jak i złości. A pod nimi drobniutkie, równiutkie ząbki, które wbrew swej urodzie potrafią kąsać do krwi. Wyraźnie zarysowane, lekko skośne, idealnie błękitne oczy. Zimne i gorące. Może nimi zmrozić kompletnie jednym spojrzeniem a za chwilę roztopić cały ten lód razem z ciałem. Że nie można się ruszyć… Człowiek stoi wtedy jak piesek, dyszy i ślini się czekając na choćby ochłap zainteresowania… Nad nimi ładnie wymodelowane brwi, które podkreślają idealny kształt oczu. Malutki noseczek, co się marszczy z byle powodu jak u króliczka… Od tego marszczenia zrobiła jej się pozioma kreseczka widoczna wyraźnie, kiedy jest jej zimno. Śliczne uszka. Czerwienią się lekko, kiedy są muskane językiem, ale i podgryzane troszkę również się cieszą…
Ubrała się skromnie, co w jej wypadku oznacza, że bardzo seksownie podkreśla walory swego ciała. Nawet nie jest chyba tego świadoma, ze zwykły codzienny strój tak ładnie eksponuje jej jędrny, gładziutki, okrągły tyłeczek…
-Cześć.- przywitała nas z uśmiechem i patelnią w odzianej w rękawicę kuchenną ręce.
-Cześć Monika- powiedział mój przyjaciel. Podszedł do niej i lekko uściskał, całując w policzek. Niby nic. Niby normalne, przyjacielskie przywitanie… Ale ja już byłem ugotowany w środku. Moja zona jest ode mnie wyższa. Krzysiek za to jest zdecydowanie wyższy od niej. Widok jej zgrabnego ciała, nieznacznie tylko zbliżonego do jego męskiej, dużej sylwetki sprawił poruszenie w dolnych partiach mnie…
Szybko polazłem do pokoju, żeby nic nie zauważyła. Krzych przyszedł za mną i spojrzał mi w oczy.
-Stary- powiedział ściszonym głosem- Przecież ona jest doskonała. Jesteś pewny?- skinąłem głową, na co on dodał- Naprawdę cię nie rozumiem ale szczerze się cieszę, że jesteś taki nienormalny.
Uśmiechnąłem się. Gdyby on wiedział jakie to wspaniałe uczucie. Jak wielkie jest podniecenie człowieka jeśli całą zazdrość świata i emocje z nią związane zamienić w przyjemność. Ileż to związków chemicznych, zupełnie własnych, zupełnie legalnych, choć podstępnie skradzionych swemu ciału krąży w krwiobiegu i podsyca ten płomień zgodnie z biciem oszalałego serca…
Zaczęliśmy gadać o pierdołach. Dawno się nie widzieliśmy więc było o czym. Nawet się nie spostrzegłem jak przyszła pora kolacji. Monika zawołała z kuchni, żebym przygotował stół i trochę jej pomógł. Krzysiek stwierdził, że w takim razie on skorzysta i weźmie prysznic. Kiedy wszystko było już gotowe podszedłem do Moniki i mocno ją przytuliłem.
-Kocham cię.- powiedziałem patrząc jej w oczy- Jesteś najpiękniejszą kobietą jaką w życiu widziałem. Zarumieniła się lekko szczerze zawstydzona- zawsze mnie to zadziwiało. Jak łatwo sprawić, żeby zamieniła się w malutkiego, ślicznego podlotka, którym trzeba się natychmiast zaopiekować. I robiła to zupełnie nieświadomie. Po prostu taka była.
-Dziękuję kochanie- pocałowała mnie w usta- pójdę się przebrać.
-Idź. Bo zgłodniałem już.

To był miły wieczór. Przy pysznym jedzeniu, dobrym winie, spokojnej muzyce zaczęliśmy się wszyscy rozluźniać w odpowiedni sposób… Przyznam, ze przez chwilę nawet zapomniałem do czego ma zmierzać cała ta sytuacja. Żartowaliśmy i śmialiśmy się ze wszystkiego. W pewnej chwili tak, żeby się nie zorientowała zamieniłem się z Krzyśkiem na miejsca. Ja siadłem w fotelu naprzeciw kanapy a on obok Moniki… Powoli zacząłem wyłączać się z rozmowy i tylko obserwowałem.
Krzysiek roztoczył swój czar. Monika siedziała coraz bliżej niego. Rzadko miała okazję poczuć się przy kimś malutka. A on, choć jeszcze bez kontaktu fizycznego, już otaczał ją ramieniem zachęcając tym do przytulenia się… Była coraz bliżej. Wino zawsze szybko na nią działało. Widziałem, że jest już w stanie głębokiego relaksu… Gdybyśmy byli sami właśnie trzymałaby głowę na moich udach i pocierała dłonią przez spodnie pęczniejącego fiuta…
Wyobraziłem sobie, że to mnie tu nie ma. Siedzą sami na tej kanapie i ona kładzie głowę jemu na udach. On gładzi ją po głowie, a ona troszkę zaczerwieniona z podniecenia zaczyna głaskać go nodze… Monika ciężko oddycha, przymyka oczy… Rozchylone wargi coraz to częściej próbują chwycić jego palce, które z włosów co jakiś czas zmierzają po jej policzkach w kierunku ust… Każdy jej oddech brzmi jak krzyk tęsknoty… Jej dłonie coraz szybciej i pewniej gładzą przez spodnie jego kutasa. Dużo większego niż te, które do tej pory miała okazję dotykać. Krzysiek przesuwa się na kanapie przyjmując wygodniejszą pozycję, żeby ułatwić jej dojście do rozporka… Dotyka ją coraz łapczywiej, coraz śmielej… Już nie tylko głowa, ale i plecy, uda, brzuch- jego ręce są już wszędzie… Wsuwają się pod bluzkę znacząc jej ciało rozkosznym dreszczem przez trasę swojej wędrówki… Monika jęcząc odkrywa jego fiuta… Przyciska go do twarzy jak maskotkę… Zaczyna smakować to potężne narzędzie swoim ciepłym, mokrym językiem… Obejmuje go ustami zachłannie, jakby za chwilę miał zniknąć. Jakby to był ostatni raz kiedy będzie mogła dotykać takie cudo…
Otrząsnąłem się z tej wspaniałej wizji. Przez zamglone oczy zobaczyłem, że rozmawiają jak przedtem. Tylko trochę bardziej ściszonymi głosami. Krzysiek już otacza ją ramieniem tak, że Monika opiera głowę na jego barku. Patrzę na nią jaka jest piękna. Zawsze mnie wzrusza jej widok szczególnie, kiedy wygląda na taką bezbronną… W tym momencie zdałem sobie sprawę jak kruchy jest mój plan. Wystarczy jeden fałszywy ruch z mojej czy jego strony, żeby cały czar tej chwili stał się wspomnieniem niewykorzystanej ogromnej szansy… Uzmysłowiłem sobie, że w przypadku niepowodzenia każda kolejna próba spełnienia moich pragnień będzie coraz to bardziej niewykonalna.
Wstałem z fotela i usiadłem obok żony… Ucieszyła się z tego i zamruczała z zadowolenia przesuwając ciało w moim kierunku. Przytuliła się do mnie mocno, z miłością i ufnością. Spojrzała mi w oczy jakby dziękując, że jednak naprawdę nie mam zamiaru nic kombinować wbrew jej wyraźnej prośbie… Spojrzałem ponad nią na Krzyśka. Był zdecydowanie zaskoczony i wybity z rytmu nieoczekiwaną zmianą planów. Patrzył na mnie pytająco i uspokoił się dopiero na moje mrugnięcie okiem. Tak. Kawał ze mnie gnojka… Znam swoją kobietę nawet lepiej niż ona sama. Postanowiłem to wykorzystać. Przez chwilę nawet pomyślałem o sobie, że moja perfidia nie zna chyba granic…

Dolałem wszystkim wina do lampek i zaczęliśmy dalej rozmawiać. Znowu było wesoło i głośno. Na moje nieme polecenie Krzychu nieznacznie przysuwał się do Moniśki tak, żeby stykać się z nią mocno udem i trochę nad nią górować ciałem… Ja zacząłem najnormalniej na świecie gładzić ją po nodze jednocześnie opowiadając jakąś znaną nam wszystkim historyjkę z przeszłości…
Co chwila Krzysiek wtrącał komentarz, dotykając jednocześnie mojej żony- niby dla zwrócenia jej uwagi. Ona śmiała się patrząc raz w jednym, raz w drugim kierunku… Zaczęła odpowiadać zupełnie nieświadomie na nasz dotyk. Mnie gładziła po nodze, jemu kładła dłoń na klatkę… Nawet nie zdążyła się zorientować jak bardzo robi się podniecona. Siedzieliśmy wszyscy bardzo blisko siebie. Prawie, że przytuleni. Zauważyłem, że Krzych bawi się jej włosami na co ona bez oporów mu pozwala. Nadal coś opowiadając zacząłem pieścić jej twarz, a on drugą rękę już na stałe ulokował na jej udzie… Co jakiś czas przesuwał ją raz niżej, raz wyżej. Mówiąc ściskał je mocniej, milcząc popuszczał…
Wyglądało na to, że Monika ogóle nie zdawała sobie sprawy z tego co razem wyprawiamy… Jej usta były już mocno rozchylone. Czerwone z podniecenia wargi coraz to częściej gładziła językiem. Coraz głębiej oddychała. Oczy powoli zachodziły jej mgłą. Mówiliśmy coraz ciszej. Krzysiek już bez ceregieli, kiedy ja ją zagadywałem gładził jej udo przesuwając rękę tak, ze dotykał jej cipki. W pewnym momencie spojrzałem jej głęboko w oczy i zacząłem całować namiętnie… Aż jęczała z rozkoszy i automatycznie rozszerzyła nogi ułatwiając mojemu kumplowi dostęp do swoich skarbów. On skorzystał chętnie i już nie ukrywał do czego zmierza. Za każdym razem gdy dotykał ją między nogami pojękiwała ze zdziwienia, że oto godzi się na to przed czym tak gwałtownie się broniła nawet w myślach… Zaczęła się wić pod wpływem tego co robiliśmy. Jej dłoń powoli, niepewnie zmierzała w kierunku jego fiuta… Widząc to złapałem za nią i zdecydowanym ruchem położyłem w miejscu, do którego dążyła. W tym momencie jakby reszta oporu, który gdzieś tam jeszcze w niej pozostawał odeszła. Zaczęła jęczeć już głośno i masować jego kutasa przez spodnie. Krzysiek całował ją po szyi. Odchyliła głowę w jego kierunku pozwalając mu jednocześnie włożyć dłoń w jej spodnie… Widząc to pomogłem jej rozpiąć rozporek, żeby ułatwić mu dostęp do mokrej cipki… Po jej radosnym dyszeniu i wysuniętym języku poznałem, że jego palce już pieszczą jej soczystą dziurkę… Odsunąłem się trochę i powoli ale zdecydowanie obróciłem jej twarz w stronę Krzyśka… Nie otwierając oczu jeszcze mocniej rozchyliła wargi i dała mu się pocałować. W tym momencie zostawiłem ich już samych na kanapie. Szybko ściągnąłem ubranie i z wielką erekcją usiadłem drżąc cały z podniecenia w fotelu…
Widok mojej pięknej, kochanej żony w ramionach najlepszego przyjaciela, całujących się łapczywie i namiętnie spowodował że od tamtej chwili siedziałem w bezruchu, z otwartymi ustami. Dyszałem z największego podniecenia jakiego w życiu dostąpiłem. Przez cały czas czułem się jak tuż przed wytryskiem- najprzyjemniejsza dla mnie chwila podczas stosunku- jeszcze nie orgazm tylko długa, długa przyjemność. Czułem się właśnie tak. Cały czas.
Całowali się coraz mocniej, jeśli to w ogóle możliwe. Krzysiek wyciągnął rękę z jej majtek i teraz trzymał w dłoniach jej śliczną buzię. Ona gładziła go po odsłoniętych już, umięśnionych plecach. Chwycił ją w pół i zdecydowanym ruchem położył lekko na plecach cały czas całując. Monia objęła go mocno udami dociskając się z całej siły do jego nabrzmiałego penisa. Zaczął ściągać jej bluzkę. Uniosła się ułatwiając mu zadanie, a sama zabrała się niecierpliwymi palcami za jego rozporek. Nie zdążyła jeszcze dobrze go rozpiąć kiedy ze spodni wyłonił się dorodny kutas. Sterczący i błyszczący pulsował potężnymi falami pożądania. Jęknęła na ten widok i niecierpliwie chwyciła go w dłonie.
-Cudowny… cudowny… wielki- dyszała podniecona- Krzysiu… Krzysiu… Och… – wpiła mu się w usta prawie plącząc z nieokiełznanego pożądania -Daj mi go… proszę… chcę go do buzi… teraz…
Krzysiek zeskoczył z kanapy i szybko ściągnął z siebie ubranie. Na ten widok moja żona uklękła przed nim w samych spodniach i złapała za pośladki… Gładziła i ściskała mrucząc przy tym wytęskniona… Krzychu jęczał, kiedy spragniona ssała jego kutasa… Zaczęła swój taniec językiem po jego fiucie. Jedną ręką zachłannie masowała go po całej długości a drugą ściskała jądra… On chwycił ją za głowę na przemian głaszcząc i szarpiąc za włosy… Całe podbrzusze miał już mokre od jej śliny. Jej usta były wszędzie, tak bardzo się podnieciła.
Po chwili zabrał ***** z jej ust i podniósł ją z podłogi. Stanęła przed nim malutka i drżąca. Ściągnął jej spodnie razem z majtkami i złapał mocno za pośladki… Obrócił ją tyłem do siebie i popchnął w kierunku kanapy. Wypięła dupkę jak chciał, poruszając ją we wszystkich kierunkach. Wiła się w swej żądzy… Gorąca i mokra… Rozchylił rękoma jej kształtne półkule i zatopił się językiem w wilgotną, pulsującą podnieceniem cipkę… Monika zaczęła coraz głośniej okazywać rozkosz jaką jej dawał. Wygięta w tył wypięła dupę najmocniej jak potrafiła. Jakby miała się zaraz złamać. Krzysiek docisnął jej tułów do kanapy mocnym ruchem i zaczął zabawiać się raz jedną, raz drugą dziurką. Widziałem w wyobraźni jak szeroko otwiera oczy ze zdziwienia, ze się na to godzi i czuje taką przyjemność z tego powodu. Jeśli chodzi o anal jest raczej niechętna w jakiejkolwiek postaci. Tym bardziej podniecił mnie ten widok- mi na takie coś nie pozwalała…
Tymczasem mokry od jej śliny kutas podążał w kierunku rozkosznej szparki mojej zony. Krzychu trzymał go prawą ręką a lewą rozchylił jej pośladki, żeby ułatwić sobie dostęp. Zaczął przesuwać tym swoim wielkim fiutem w górę i w dół po jej ociekającej wręcz śluzem cipie, zanurzając go delikatnie co jakiś czas do jej wnętrza… Za każdym zanurzeniem szarpała całym ciałem próbując się nabić na niego.
-Już…- syczała- Wsadź go, proszę… Krzysiu… Rżnij kochanie… Proszę…
-Chcesz tego?- zapytał mój przyjaciel- Chcesz dać się zerżnąć na oczach męża?- drgnęła słysząc jego głos- Chcesz tego dziwko?- docisnął złapał ją za kark i docisnął do podłoża.
-Tak… Jestem dziwką. Twoją dziwką Krzysiu. Rżnij… Pokaż mu jak to się robi- prawie płakała…
Słysząc to spuściłem się momentalnie. Ciepła struga mojej spermy ściekała mi po udzie. Trząsłem się cały i tylko chłonąłem ten wspaniały widok, smakowałem te lubieżne słowa… Krzysiek nie dał jej długo czekać pchnął mocno bez trudu wślizgując się między te delikatne płatki, prosto do soczystej, śliskiej, nieprzyzwyczajonej przecież do takich rozmiarów więc ciasnej cipy mojej małżonki… Krzyknęła głośno bynajmniej nie z bólu… Trwał tak w niej chwilę bez ruchu, po czym systematycznie przyspieszając posuwał ją do samego końca swojego *****. Leciała. Widziałem to. Niemal czułem jak zaciska się na całym jego kutasie. Jak pieści go w sobie tylko znany sposób gorącym wnętrzem swej ****y. Jak toczy się z niej lepki nektar i podąża wzdłuż jego drąga prosto na podbrzusze… Jak wycieka z niej sok oblepiając jego jądra… Rżnął ją coraz szybciej. Monika przylgnęła całą sobą do jego ciała i chwyciła go za kark, żeby jeszcze mocniej docisnąć się do niego. Obróciła twarz w jego stronę wysuwając język. Podjął jej wyzwanie i za chwilę ich ślina spływała im po brodach… Dyszenie, sapanie, jęki i uderzanie jego brzucha o jej dupę wypełniły cały pokój atmosferą wszelkich lubieżności tego świata.
Przerwał nagle i wyciągnął z niej mokrego kutasa. Obróciła się do niego przodem i przylgnęła całą spoconą, gorącą sobą do jego muskularnego, równie mokrego ciała. Wpił się w jej usta językiem wydobywając kolejne morze jęków rozkoszy… Ich dłonie błądziły szalone z pożądania wszędzie gdzie były w stanie dotrzeć. Złapał jej głowę i obrócił w moim kierunku. Spojrzałem w jej nieobecne, płonące oczy…
„Boże jak ja Cię kocham dziewczyno…” , pomyślałem.
-Patrz na swojego męża- powiedział jej głośno prosto do ucha.-patrz jak mu się podoba jego dziwka. Zapamiętaj tą chwilę suko. Zapamiętaj tą rozkosz… -popchnął ją lekko w moim kierunku a sam stanął za nią i znowu wbił się mocno w cudowną cipkę.
Patrzyła mi w oczy trzymając mnie za ręce kiedy on rżnął ją regularnie, bez żadnych zahamowań. Pocałowałem ją. Czułem smak jej własnej piczki i fiuta Krzysztofa. Każde jego pchnięcie wydobywało z niej gorący jęk rozkoszy wprost w moje usta.
-Kocham cię, kocham cię, kocham- dyszała całując mnie i patrząc mi w oczy… Wstałem i podałem jej w usta swojego kutasa… Nigdy nie chciała brać go do buzi kiedy już wytrysnąłem. Nie chciała czuć smaku i konsystencji mojej spermy. Teraz bez zastanowienia zaczęła go ssać pomrukując z zadowoleniem. Wyglądało jakby poznawała go na nowo, zdziwiona, że jest taki niewielki w porównaniu z c***em, który właśnie z mlaskaniem rżnął jej cipę. Nigdy tak szybko się nie spuściłem. Patrzyłem jak nasienie wycieka jej z ust. Jak połyka wszystko i wyciera sobie twarz mokrą od swoich i moich soków dłonią… Opadłem na fotel głaszcząc jej włosy.
Tymczasem mój przyjaciel znowu zmienił pozycję. Usiadł na kanapie masując ręką sterczącego i oblepionego jej śluzem fiuta. Monika odwróciła się ode mnie i na kolanach podpełzła do tej wielkiej pały, spragniona wszystkich słodkości jakie na nim pozostały. Robiła mu laskę wypinając apetycznie dupę w moim kierunku… Jeszcze rozchylona przez niedawną obecność obcego kutasa w jej wnętrzu **** prawie parowała zapachem niebotycznej chuci… Wpiłem się w językiem w jej mięsko tak rozkosznie obejmujące moje wargi, mój język. Czułem, że mogę całą twarz w niej zatopić jeśli zechcę. Mój mały znowu zaczął podrygiwać więc nie namyślając się długo bez najmniejszej trudności wepchnąłem go w mokrą otchłań. Rżnąłem ją najszybciej jak potrafiłem patrząc jednocześnie jak obrabia ze smakiem innego faceta. Już przestałem liczyć ile miała orgazmów, kiedy poczułem że oto nadchodzi kolejny. Pierwszy dziś ze mną. Szybkie, pulsujące zaciskanie się jej cipki na moich fiucie oznaczało, że nie dam już rady dłużej więc szybko wyciągnąłem kutasa i spuściłem się na jej dupkę…
Znowu usiadłem na fotelu. Krzysiek pociągnął moją żonę na siebie tak, żeby go dosiadła… Tuląc do swych piersi jego twarz nadziewała się na wielką pałę od żołędzi aż po same jadra. Wiedziałem, że długo już nie dadzą rady, że powoli dobiegają kresu swoich sił… Krzyknęła najgłośniej tego wieczoru i zamarła drżąc jak w febrze… Jej głos zlał się w jedno z jękami Krzyśka, który właśnie potężny strumień spermy umieścił w jej podbrzuszu. Kiedy ostatnie fale orgazmu powoli przestawały trząść jej pięknym ciałem złapała Krzyśka za twarz i pocałowała go namiętnie…
Osunęli się oboje wykończeni, bez życia. Położyli się na kanapie wtuleni w siebie ciężko oddychając. Podszedłem do nich. Odsunąłem jej włosy z twarzy i pocałowałem delikatnie. Spojrzała mi w oczy z uśmiechem.
-Dziękuję kochanie- zamruczała i zasnęła. Przykryłem ich kocem i usiadłem w fotelu. Szczęśliwy. Zakochany jeszcze bardziej w mojej żonie Monice, która właśnie leżała naga, w objęciach innego, też nagiego mężczyzny po tym jak ją na moich oczach zerżnął jak szmatę.
-To ja ci dziękuję kochanie.- powiedziałem głośno i też zasnąłem z błogim uśmiechem na ustach.
Scroll to Top