W kinie….

Czasem mam taki sen… Umówilismy się w kinie. Na ten sam seans, a jednak osobno. Każde z nas ze swoimi znajomymi. Ona przyszla z chłopakiem, ja z żoną i znajomymi… Film był ciekawy, ale jakoś nie mogłam się skupić na akcji… Za to zegarek… ten to mnie parzył. W końcu jest. umówiona godzina. 30 minut od początku seansu. Specjalnie wybralismy ten moment żeby nikt raczej nie oderwał się od wartkiej akcji… widzę że Ona wychodzi… Ja też po chwili usmiecham sie przepraszająco i wymykam do łazienki. „jakaś niestrawność” odpowiadam na pytające spojrzenie żony.
Korytarz jest pusty. jak zawsze podczas seansu. Nawet obsługa gdzieś zniknęła… Ona czekała już przed drzwiami łazienki… Wuglądała na prawdę przepięknie w tej krókiej mini i szpilkach. Nic nie mówiliśmy. Szybko weszliśmy do męskiej łazienki… Popchnęła mnie lekko na ścianę. Spletliśmy się gwałtownie. Mocno… Na szczęscie wszystkie kabiny były puste… Idziemy do ostaniej. Rozpieła mi spodnie. Kucnęła… Jej usta potrafiły na prawdę działać cuda… podniosłem ją, odwróciłem plecami… Jeszcze kilka razy zmenialiśmy pozycje… Ktoś wszedł… Siedziała akurat na mnie okrakiem… podniosła po prostu nogi… Cięzko było wytrzymać bez dźwięku… delikatnie kołysała biodrami.. prokowała mnie…w końcu poszedł… chyba nic nie słyszał?
Cholera… długo to trwało… chyba za długo… szybko poprawiamy ubrania i wychodzimy… Na ekranie Daniel Craig właśnie znów cudem uniknął smierci… Przepycham się na miejsce… To na pewno te tacos – strasznie mnie zmuliło – mówie. Coś straciłem? )

Ufff…. chyba nic nie zauważyli… po seansie niechcący tłum wepchnął nas na siebie w drzwiach… Lekko musnęła moją dłoń… Niezauważalnie. To wszystko… Przecież oficjalnie się nawet nie znamy…

Scroll to Top