Wacław, środa, 18 czerwca
Podczas naszego spotkania na początku czerwca Wacław zaproponował wyjazd na działkę, na długi weekend czerwcowy. Nawet się ucieszyłam, cztery dni na świeżym powietrzu a nie w mieście. Od razu zaczęłam przygotowania , bo to przecież 4 dni, jak to zwykle bywa, zawsze na ostatnią chwilę coś wyskoczy, wyjechaliśmy dość późno, tak, że po przyjeździe na działkę i jej „uruchomieniu” został nam czas, aby wypić herbatę i iść spać. Kiedy byliśmy po kąpieli Wacław podał szklaneczkę z drinkiem, stuknęliśmy się „za miły pobyt”, po czym wtuliliśmy się w siebie, ale nie dane mi było zasnąć. Wacław odsunął kołdrę, przesunął się po łóżku, po chwili jego twarz wsuwała się między moje nogi. Rozsunęłam je, od razu poczułam jego język na łechtaczce, ale też zaraz zaczął „penetrować” dziurkę. Poczułam, jak się podniecam, przyszedł moment, kiedy byłam już bardzo mocno podniecona, a moja macica wykonywała określone skurcze, wypychając wcale nie mało soków.
Wacław uniósł głowę, spojrzał, po czym usłyszałam – a może masz chęć na coś mocniejszego ? Nawet nie zastanawiając chwili, jęknęłam – taaak, podniósł się, po chwili w jego ręce pojawiła się klasyczna, skórzana packa, klęknął, przesunął ręką po cipce, spojrzał na mnie, ja zamknęłam oczy, zaczął uderzać. Po iluś uderzeniach jęczałam, zacisnęłam ręce na pościeli, ale nadal pozwalałam mu uderzać. Przyszedł moment, kiedy byłam już mocno zbita, z oczu płynęły mi łzy, ale nadal nie reagowałam. Wówczas on zareagował, odłożył packę, przesunął się i zaczął wsuwać we mnie swoje mocno podniecone prącie. Chwyciłam go za ramiona, prawie krzycząc, od razu poczułam rozkosz naszego zbliżenia, ale z drugiej strony jego kość łonowa napierała na moje obolałe wargi, powodując dość duży ból. Nie umiem tego określić, co było dominujące, czy rozkosz wypełnienia, czy ból na wargach, jedno jest pewne, kiedy się we mnie spuszczał, cała drżałam o ogromnej rozkoszy spełnienia. Długo leżała na mnie, ale nie mogliśmy tak do końca, on pierwszy, ja za nim umyliśmy się, położyliśmy, tym razem już usnęliśmy. Tak zakończył się pierwszy dzień tego weekendu.
***
Wacław, czwartek, 19 czerwca. Dzień rozkoszy i dzień bólu, część I
Po wczorajszej naszej „zabawie” spaliśmy dość długo, gdy tylko się obudziliśmy toaleta, po której Wacław dał mi do zrozumienia, że ma chęć „odpowiednio” zacząć dzień, to też szeroko rozsunęłam nogi, pozwalając mu swobodnie wejść we mnie. Nie będę ukrywała, jęczałam głośno, nadal mocno bolała mnie cipka po jego „klepaniu” ale też od razu zaczęłam się mocno podniecać, czując jego w sobie. To podniecenie narastało, aż przyszedł mocny moment spełnienia, ja prawie krzyczałam, bo i bolało i było rozkosznie. Długo leżeliśmy tuląc się do siebie i głęboko oddychając i całując, wyrażając w ten sposób zadowolenie z tego zbliżenia. Ale kiedy już się uspokoiliśmy trzeba było wstać, ja się umyłam pierwsza, ubrałam, zaczęłam szykować śniadanie. Zdążyłam napić się parę łyków kawy, kiedy Wacław podszedł, pokazał, abym wstała, oparłam się o stół, on podciągnął mi sukienkę, zsunął majteczki, znowu miałam go w sobie, znowu jęczałam w narastającym podnieceniu, aż przyszedł ten niepowtarzalny moment, kiedy poczułam, jak się we mnie mocno spuszcza. Opadłam na krzesełko i długo jęczałam, sięgnęłam po swojego drinka – cola, lód, wódka, wypijając całą szklaneczkę od razu. Wówczas trochę doszłam do siebie, ale nie miałam zbyt dużo czasu, w końcu poszłam się umyć, ponownie się ubrałam zaczęłam sprzątać kuchnię, ale też zaczęłam przygotowywać obiad. Była już prawie 12 – ta, Wacław podszedł do mnie, mocno przytulił, usłyszałam – przepraszam Cię, ale muszę trochę popracować, zajmiesz się sobą, przynieś może trochę drewna, rozpalimy wieczorem kominek. Pocałowałam go mocno, kiwając głową, po czym uznałam, że obiad mam podszykowany a na zewnątrz było piękne słońce, znowu naszykowałam sobie drinka, prawie połowę wypiłam i tak już trochę „wesołą” założyłam wysokie buty, szortu i bluzeczkę, wyszłam, posprzątałam taras, ale poszłam też do drewutni. Na działce, poza domem mieszkalnym, trochę za nim i z boku stoi duży, murowany garaż, za nim pomieszczenie gospodarcze, a do niego „przytulona” jest, wykonana z drewna drewutnia. Weszłam do środka, patrzę, a tak praktycznie na trzech ścianach poukładane drewno kominkowe. Natomiast po prawej stronie , tuż obok wejścia leżała olbrzymia kłoda, miała może dwa metry długości i ze 60cm średnicy. Niby zwykła kłoda, a jednak intrygująca, wystawała z niej „gałąź”, prosty konar o długości około metra pod kątem może 80o, na pewno nie prostopadły minimalnie pochylony, ale jakiś dziwny. Był ładnie okorowany, czubek ładnie zaokrąglony, miął może 2,5cm średnicy, która dość szybko zwiększała się z jego długością, po ok. 12 – 15cm miał już chyba 3cm, dalej znowu nabierał grubości. Dłuższą chwilę się temu przyglądałam, po czym, nie chcę tego zganiać na alkohol, ale byłam wesoła, to też zaczęłam ten „kołeczek” głaskać tak, jak bym głaskała męskie prącie, po chwili zorientowałam się, że to głaskanie kołeczka powoduje moje mocno podniecenie, aż przyszedł moment w którym już byłam całkiem mokra, zdjęłam szorty, stanęłam rozkrokiem nad tą kłodą i dość mocno przyginając ten „kołek” wsunęłam go w cipkę. Nie miałam wyobraźni, że on będzie tak mocno sprężynował, moment i już go miałam w sobie i to bardzo głęboko. Mało tego, ponieważ był prawie pionowy, on dalej napierał abym się na niego nabijała, a ja czułam, jak rozpiera moje wejście do pochwy. Kiedy już jakoś opanowałam sytuację, zaczęłam się na nim „bujać”, uginając nogi i mając możliwość jeszcze mocniejszego napierania na moje wnętrze. Ku swojemu zdziwieniu zaczęłam się podniecać i przyszedł moment, że macica puściła soki. Poczułam, jak one zaczynają spływać, wykonałam jeszcze kilka ruchów, okazało się, że już w tym momencie ślizgam się na tym „kołeczku” zupełnie swobodnie i bardzo głęboko, ale już dalej nie mogłam. Kiedy zrobiłam się taka zadowolona, pomyślałam – zrobiłam przyjemność cipce, mogę zrobić przyjemność pupie. Musiałam dość mocno nagiąć ten kołek, aby móc go obniżyć, tym sposobem wysunęłam go z cipki. Nie zastanawiając się obróciłam się tyłem do tego kołka , znowu naparłam rękoma na niego, obniżył się, a czubek przystawiłam do pupy, starając się ostrożniej niż po przednio zwalniać, ale nie bardzo miałam możliwość, ręce mi się wysunęły i ten „kołeczek” wpadł w pupę. Wpadł w pupę, ale w pupie miał większe możliwości, od razu poczułam, że wypełnił odbyt, zaczął napierać mocno, wykonałam dwa ruchy do przodu i do tyłu, po chwili zaczął się wsuwać coraz głębiej i głębiej. Złapałam się za brzuch, ale jeszcze raz się wypięłam i już miałam go bardzo głęboko, widziałam, jak mi się przesuwa po brzuszku, poczułam pierwszy ból, ale pomimo to zaczęłam dotykać łechtaczki, podniecając się, tym sposobem wykonywałam następne ruchy czułam go coraz mocniej i coraz głębiej w sobie. Ale przyszedł moment, kiedy już głębiej nie mogłam, dotykając łechtaczki doszłam do swojego orgazmu, po którym mocno napierając na niego udało mi się z niego wyślizgnąć, a on od razu ponownie się wyprostował. Przetarłam ręką cipkę i pupę, jeszcze czując go w sobie, po czym włożyłam do koszyka szczapy drewna i wróciłam z nimi do domu. Postawiłam przy kominku, poszłam do łazienki się umyć, wyszłam, dokończyłam drinka, już mi szumiało dość mocno w głowie, wzięłam z kuchni wiaderko z ciepłą wodą i szmatkę, poszłam do drewutni dokładnie umyć mojego „pomocnika”. Wrócim do domu, był czas, aby szykować obiad, przyszykowałam wszystko, podałam na stół, w tym czasie Wacław odpieczętował butelkę wina, nalewając wcale nie mało do kieliszków. Stuknęliśmy się – za miły pobyt, spokojnie zjedliśmy, wcale nie mało wypijając wina, po czym Wacław stwierdził – idę trochę odpocząć, natomiast ja zaczęłam sprzątać ze stołu. Kiedy się z tym sprzątaniem uporałam, tez poszłam do sypialni, położyłam się obok niego. Nie dało się zbyt długo spokojnie leżeć, zaraz jego ręka zaczęła szukać mojej „dziurki”, chcąc mu ułatwić, sama się uniosłam, zsunęłam majteczki, usiadłam, zsunęłam sukienkę, od razu szeroko rozsuwając nogi. Wacław nie dał się prosić, zaraz też miałam go w sobie, ale od razu zaczęłam głośno jęczeć, bo jeszcze czułam efekty porannej „klepanki” ale też czułam jeszcze efekt „nabijania” się na kołeczka nie całe dwie godziny temu. Pomimo to zaczęłam się bardzo mocno podniecać chcąc, aby wszedł we mnie jak najmocniej, myślę, że Wacław to też czuł, bo wsuwał się we mnie mocno, a pod koniec jeszcze trochę przyspieszając, co dało dodatkowy efekt podniecenia. Głośno jęczałam, kiedy się we mnie spuszczał długo jeszcze tkwił, a kiedy się wysunął ja położyłam się na boku, mocno ściskając nogi, jakbym chciała zatrzymać go w sobie jak najdłużej. Ale nie dało się, kiedy wyszedł z łazienki ja poszłam się umyć, po czym dopiłam kieliszek naszego wina, Wacław znowu zajął się pracą, ja postanowiłam znowu „pozwiedzać” działkę, od razu poszłam w inną stronę, niż drewutnia. Gdzie, to w drugiej części.