Wakacyjna przygoda Bikera

Często lubię podróżować samotnie motocyklem. Taki klasyczny chopper wyrzeźbiony przeze mnie w garażu ze starej hondy z 76 roku poprzedniego stulecia. Jako, że jestem z północy stwierdziłem, że przyszedł czas na weekend w górach. W czwartek wieczorem spakowałem wszystko co potrzeba i w piątek do pracy pojechałem motocyklem. Wybiła godzina 15. Zdjąłem lekkie obuwie które zastąpiłem ciężkimi glanami. Spodnie w kant i białą koszulę zmieniam na wzmacniane jeansy, do tego skórzana kurta i kask. Przelewam gaźniki, kopię kilka razy starter i po chwili rozbrzmiewa huk czterocylindrowego silnika. Uwielbiam te uczucie. Jadę i czuję się wolny jak ptak. Zostawiam za sobą pracę, dom i rodzinę. Czasami trzeba zrobić sobie reset systemu. Czeka mnie dziś trasa ponad 400 km więc odkręcam manetkę i widzę jak kilometry szybko przeskakują na liczniku. Pora na tankowanie i rozprostowanie nóg. Potem zajeżdżam do przydrożnego baru na mały obiad. Nie lubię być głodny. Wchodząc do środka widzę na sobie dziwne spojrzenia wystrojonych ludzi. W ich spojrzeniach widzę pewny rodzaj pogardy jak by mieli głośno powiedzieć „cóż to za odmieniec” lecz boją się odezwać. Większość ludzi boi się zadzierać z motocyklistami wyglądającymi jak włóczędzy. Ale humor poprawia mi widok kelnerki w krótkiej spódniczce. Z daleka widziałem jak przed podejściem poprawiała sobie dekolt. Gdy schyliła się aby zapytać mnie o zamówienie nie mogłem oderwać wzroku od jej pełnych piersi mocno naprężających dosyć cienką bluzeczkę. Odchodząc kręciła tyłkiem, jak by to było zaproszenie na coś więcej…. Zjadłem szybko obiad i wyszedłem na zewnątrz. Motocykl miałem ustawiony trochę z boku. Gdy wsiadałem nagle pojawiła się obok ta sama kelnerka i zapytała czy poczęstuję ją papierosem bo zapomniała swoich a lubi sobie czasami pociągnąć. Mówiąc to złapała mnie jednocześnie za krocze aż zrobiło mi się gorąco. Szybka decyzja systemu w mojej głowie. Ja, żonaty facet po trzydziestce – ona młoda ok. 25 lat chętna i piekielnie piękna dziewczyna. Poczułem naprężenie w moich spodniach i już wiedziałem jak to się może skończyć. Założyłem więc kask odpowiadając: sorki koleżanko ale palenie szkodzi zdrowiu. Mrugnąłem jej okiem i uruchomiłem silnik. Widziałem wściekłość na jej twarzy gdy z drzwi zaplecza wyjrzała z uśmiechem jej koleżanka a ona wracała do niej z nieudanego łowu. Choć w domu często się kłócę to nie potrzeba mi kolejnych problemów. Pomknąłem dalej na południe. Powoli zaczyna się ściemniać ale na horyzoncie pojawiają się już pierwsze szczyty które szybko się zbliżają i już niedługo śmigam po krętej górskiej drodze. Dochodzi godzina 22 gdy wjeżdżam na pole namiotowe. Właściciel przyjmuje mnie niechętnie ze względu na głośność mojego motocykla dlatego muszę go dopchnąć kolejne kilkadziesiąt metrów w miejsce gdzie rozstawiam namiot. Nie wiem w czym mu przeszkadzał motocykl skoro i tak na polu płoną dwa ogniska i jest dosyć gwarno. W końcu czas odpoczynku. Wyciągam z torby butelkę whisky i idę do drugiego ogniska gdzie rozbrzmiewają dźwięki gitary. Na miejscu okazuje się, że siedzą tam same kobietki w wieku +/- 40 lat więc nieco starsze ode mnie. Widząc że to bardziej prywatna impreza pytam czy nie będę im przeszkadzał jak posiedzę trochę na uboczu i posłucham dobrych dźwięków gitary. Zaprosiły mnie jednak pomiędzy siebie. Okazuje się, że robią sobie weekend panieński bo ostatnia z nich wychodzi za mąż. Po przygodzie z kelnerką wiedząc że są tu same mężatki mogłem sobie spokojnie zaciągnąć procenty i wyluzować. W końcu prawie wszystkie mają obrączki no i są starsze ode mnie – mądrzejsze. Po północy wszyscy byli już dosyć wstawieni choć ja po długiej podróży chyba najbardziej. Zapytały czy pomogę im w powrocie do wynajętego domku a ja jeśli słyszę słowo „pomoc” nie mam w zwyczaju odmawiać. Gdy weszliśmy do środka byłem dosyć znużony, zaprowadziłem jedną z nich do pokoju. W głowie mi wszystko zawirowało. Po trzecim mrugnięciu oczami znużył mnie sen. W pewnym momencie zbudziłem się czując wilgoć na swoich ustach. Gdy otworzyłem oczy widziałem przed sobą zadbaną umalowaną buzię w okularach która mnie całuje. Poczułem jednocześnie, że jest mi niesamowicie dobrze i ścisnąłem ją za rękę którą trzymała przy mojej szyi. Wtedy ona się speszyła przez moment i odsunęła lekko do góry. Wtedy poznałem przyczynę owej przyjemności. Leżałem nagi na łóżku i ujeżdżała mnie na jeźdźca piękna czterdziestolatka o szerokich udach i wielkich piersiach. Wtedy w mojej głowie zrobił się szybki reset. Złapałem ją za biodra i powiedziałem: „nie mogę , jestem żonaty”. W odpowiedzi na to ona jeszcze mocniej zaczęła przemieszczać się po mnie w przód i tył mówiąc: przecież ona jest teraz daleko, tak samo jak mój mąż”. Zafascynowany pięknem jej ciała nie wiedziałem co zrobić podczas gdy ona ujeżdżała mnie coraz mocniej i mocniej jęcząc przy tym niesamowicie. Wtedy złapałem ją mocno za biodra z zamiarem aby zeszła lecz w tym momencie wystrzeliłem z jękiem. Było mi tak dobrze jak nigdy. Po paru chwilach gdy zeszło ze mnie ciśnienie ona z uśmiechem położyła palec na moich ustach i powiedziała: nabroiłeś to teraz musisz posprzątać. ale nie zostawię Cię z tym samego” i mrugnęła oczkiem. Wtedy doszło do mnie że nie założyła mi prezerwatywy. Nie dała jednak dojść mi do słowa. Zeszła ze mnie i odwróciła się wypinając mi przed oczami swoją wygoloną muszelkę z której powoli zaczęła wypływać moja sperma. Zaczęła robić mi loda ssąc go przy tym niemiłosiernie. Po chwili z powrotem miałem już twardy wzwód. Nie dane mi jednak było wydać żadnych dźwięków gdyż ona powtórzyła: „miałeś posprzątać po sobie”. Po tym wcisnęła mi swoją cipkę w moje usta. Była gorąca i mokra. A cała sperma którą w nią wlałem spływała mi w tym momencie do gardła. Byłem zmieszany tokiem następujących wydarzeń ale nie byłem w stanie robić nic innego. Lizałem i ssałem jej cipkę. Ona również go ssała. Coraz mocniej i mocniej potrzepując go dodatkowo ręką. Tym razem moja sperma znalazła się w jej gorących ustach. Zeszła ze mnie, uklękła przy łóżku i patrząc na mnie pobawiła się mieszając moją spermę języczkiem w ustach połykając ją w końcu i powiedziała: Mmmmmm… faktycznie dobra. Położyła się obok mnie i poszliśmy spać. Gdy tylko pierwsze promienie słońca zajrzały przez okno obudziłem się. Dopiero doszło do mojej głowy co się wydarzyło. Ubrałem się i po cichu wymknąłem się z pokoju zostawiając ją śpiącą nagą na łóżku. Spakowałem mój namiot. Wypchnąłem motocykl z ośrodka, odpaliłem za bramą i pojechałem w dalszą trasę starając się nie myśleć o tym co się stało……
Po ok. dwóch godzinach jeżdżenia bez celu po okolicznych drogach zatrzymałem się na przydrożnym parkingu z którego rozpoczynał się jeden pieszych szlaków turystycznych. Zaparkowałem kilka metrów od tablicy z mapą, popatrzyłem na siatkę zaznaczonych ścieżek po czym rozłożyłem stopkę, zgasiłem silnik i zsiadłem z motocykla. „W końcu jestem w górach, chyba czas się rozprostować” powiedziałem do siebie pod nosem. Pogoda zapowiadała się idealna na wędrówkę. Niebo było pochmurne ale temperatura całkiem przyjemna. Wyjąłem z bocznej sakwy butelkę wiśniowej nalewki, zaciągnąłem dwa łyki i schowałem do plecaka na który przypiąłem kask. Zarzuciłem całość na plecy i ruszyłem przed siebie. W dolnej części szlaku pośród drzew było bezwietrznie więc szybko moja ciężka skórzana kurtka również powędrowała na plecak. Po drodze mijałem niewiele osób. Myślałem, że będzie trochę raźniej ale w sumie to lubiłem moją samotność. Takie chwile dają mi odpocząć od wszystkiego. Wędrowałem tak sobie powoli i już wiedziałem, że moje ciężkie motocyklowe buty nie są specjalnym rozwiązaniem dla tej wycieczki ale z tym akurat nie miałem wyjścia. Boso przecież nie pójdę. Drzewa zaczęły robić się coraz rzadsze co oznaczało dobry znak zbliżania się do celu jakim było schronisko gdzie miałem zamiar przenocować. Choć wiedziałem, że i tak czeka mnie jeszcze ładny kawałek wędrówki. W końcu przyszedł czas zrobić sobie małą przerwę. Usiadłem na poboczu i zamknąłem oczy aby trochę się zrelaksować. W pewnym momencie poczułem lekkie szarpanie za rękawek i usłyszałem miły głos: „żyjesz kolego?”. Najzwyczajniej zmęczenie mnie trochę zmogło i uciąłem sobie małą drzemkę. Gdy otworzyłem oczy pochylały się nade mną trzy zgrabne dziewczyny w obcisłych strojach trekkingowych. „o witam” odezwałem się lekko zmieszany. Po krótkiej chwili gdy zacząłem myśleć dodałem: „chyba mi się umarło na szlaku bo widzę, że jakieś aniołki mnie wybudzają”. Dziewczyny roześmiały się na to błyskotliwie. Podniosłem się i otrzepałem z piasku i trawy. „idziecie w górę czy w dół?, bo ja dreptam sobie do schroniska” zapytałem. „My również”. Odparła najniższa z nich. Miała krótkie czarne włosy, piwne oczy i była dość widocznie wysportowana. Zresztą patrząc po figurach wszystkie wyglądały na wysportowane. Ich obcisłe stroje z małymi plecaczkami dodawały im uroku. Czego nie można było powiedzieć o mnie. W moich glanach, przytartych jeansach i obładowanym plecaku bardziej przypominałem dziadka z pod budki z piwem niż turystę. W tej sytuacji otuchy dodawał mi fakt, że widać było moje efekty ćwiczeń na siłowni, zwłaszcza, że miałem koszulkę na ramiączkach. Może do Schwarzeneggera mi jeszcze sporo brakowało ale nie miałem się czego wstydzić. „Może więc pójdziemy dalej razem? A tak w sumie to jestem Andrzej” zagadałem jednocześnie podając rękę małej czarnulce „Agnieszka” odparła. „Marta”, „Sylwia” przedstawiły się kolejne. „Jeśli dotrzymasz nam kroku to czemu nie” zaśmiała się Marta pokazując na mój plecak dodała „jeżeli za nami nadążysz z takim ładunkiem osiołu” po czy ze śmiechem odwróciła się na pięcie i ruszyła. „Ja mam nie zdążyć?” odpowiedziałem wesołym tonem. Faktycznie, po jakimś czasie myślałem, że za chwilę odpadną mi nogi. „Może czas na małą przerwę?” zapytałem. „za 2 kilometry” – usłyszałem odpowiedź. „Czyli?” zacząłem zwalniać już tępo. „czyli zobaczymy się w schronisku” odkrzyknęła Agnieszka odwracając się do mnie na chwilę po czym upadła na ziemię. Chyba jednak nie – odburknąłem sobie po cichu. Koleżanki pomogły jej wstać ale ona wyraźnie zaczęła kuleć na lewą nogę. „ała, boli mnie, nie dam rady iść”, „przecież musisz, musisz dojść do schroniska, tam sobie odpoczniesz” dziewczyny zaczęły dyskutować pomiędzy sobą. „A może czas na małą przerwę?” powtórzyłem znowu. „chyba tak, Aga odpocznie i będzie mogła pójść dalej” stwierdziła Sylwia. Po niedługiej przerwie mieliśmy ruszyć w drogę ale Agnieszka śmiesznie kuśtykała robiąc przy tym minę po której było poznać, że nie jest to zbyt przyjemne uczucie. „Chodź, pomogę Ci” zagarnąłem do niej stanowczo. „Niby jak, jesteś uzdrowicielem?” odpowiedziała mi trochę zgryźliwie. Ale przymknąłem na to oko bo widziałem, że boląca noga nie przysparza jej nastroju. „Coś w tym rodzaju” odpowiedziałem jej z uśmiechem. Zdjąłem plecak i wyjąłem z niego butelkę z moją nalewką. Podałem jej mówiąc „mikstura jako pierwszy krok do uzdrowienia”. „Myślisz, że się tego od Ciebie napiję? Z kąd mogę wiedzieć co w tym jest?” –ciągnęła dalej rozdrażniona. „naleweczka” odparłem, „zapomnisz, że Cię coś boli, ale jeśli nie chcesz to sam się tym zajmę” po czym wziąłem trzy głębsze łyki. Agnieszka zrobiła tylko dwa kuśtykające kroki i wyciągnęła do mnie rękę „a daj mi to jednak, co mi szkodzi, i tak miałyśmy zabalangować na górze”. Zaciągnęła kilka głębokich łyków niczym zwykły kompot. Fakt, nalewkę przygotowywał mój dobry kolega, on znał się na rzeczy. Jego trunki można było pić niczym wodę, dopiero gdy ktoś wstawał z krzesła okazywało się, że nogi odmawiają posłuszeństwa. Wyciągnąłem rękę z moim obładowanym plecakiem do Marty i z szyderczym uśmiechem powiedziałem „widzę, że chcesz mi pomóc w mojej roli bycia osiołkiem”. Marta się zarumieniła ze złości podczas gdy pozostałe dziewczyny wybuchły śmiechem. „A niby co? że mam coś za ciebie dźwigać? A ty na spacer się wybierasz?” Rzuciłem przed nią mój plecak po czym przykucnąłem tyłem przed Agnieszką i powiedziałem „wskakuj na osiołka”. „Że jak?” zaśmiała się rozweselona już moim trunkiem Aga. „A, że to, że masz wybór. Możesz sobie pokuśtykać dalej albo pojechać na osiołku w pierwszej klasie”. „chyba śnisz” odparła, po czym kuśtyknęła raz jeszcze, skrzywiła się miną, potem uśmiechnęła i dodała „że będę dalej tak szła” po czym wgramoliła się na moje plecy. Nie była ciężka, ale w połowie drogi zrozumiałem, że jednak górska ścieżka biegnąca ciągle w górę to nie to samo co płaski teren. Gdy doszliśmy do schroniska był już półmrok. Po drodze zdążyły mi opowiedzieć, że są z okolic Poznania, mają po 24 lata i chodziły razem do jednej szkoły i wypiły resztę mojej nalewki. Ale przynajmniej humor im dopisywał. Gdy wchodziliśmy do budynku pot kapał ze mnie jak by mnie wiadrem wody oblano. Ludzi jak zawsze o tej porze było sporo. „trzeba będzie znaleźć jakiś luźny kąt do spania” powiedziałem a one zachichotały się jak zwykle „mamy zarezerwowany pokój” zaśmiała się Sylwia. „aha, czyli ja muszę sobie znaleźć kawałek luźnego kąta i dopchnąć się do jakiegoś prysznica” odparłem. „chyba nie będziemy takie złe dla naszego osiołka?” zaśmiała się podpita Agnieszka po czym dodała „znajdziemy ci kawałek podłogi w naszym pokoju, a może i nawet damy skorzystać z prysznica ale musisz spełnić jeszcze jeden warunek”. „czyli?” „musisz mnie jeszcze wnieść po schodach do góry bo sama raczej nie dojdę i zresztą chyba trochę kręci mi się w głowie”. Roześmiałem się po czym sam resztami sił w nogach potupałem powoli po drewnianych schodach na drugie piętro niosąc Agnieszkę na plecach.
Gdy weszliśmy na górę Marta otworzyła drzwi dużego 6-cio osobowego pokoju z własną łazienką. „Macie pokój z jakimiś znajomymi czy z kimś obcym wynajęłyście?” zapytałem. „ale po co nam ktoś obcy? my w trójkę sobie wystarczymy, nie potrzeba nam zbędnego towarzystwa” odparła Sylwia. „chociaż dla Ciebie może zrobimy dzisiaj wyjątek nasz dzielny osiołku” – kontynuowała dalej: „ale najpierw musimy się odświeżyć po tych dzisiejszych przygodach, zwłaszcza, że noc przed nami długa, idę pierwsza”. Po chwili z łazienki dobiegał już szum prysznica. Agnieszka zdjęła buty i położyła się na łóżku. Marta poszperała w plecaku i wyciągnęła tubkę jakiegoś żelu i zaczęła powoli nacierać nim nogę Agnieszki. Robiła to bardzo czule i delikatnie wyginając się przy tym niesamowicie. Wyglądało to co najmniej niecodziennie, jakby robiła masaż erotyczny nogi. Heh. Uśmiechnąłem się pod nosem. Po niedługim czasie otworzyły się drzwi od łazienki. Wyszła z nich Sylwia. Miała na sobie tylko czarne koronkowe stringi i krótką podkoszulkę która pozostawiała odkryty pępek. „woda jest dosyć zimna ale to chyba widać” powiedziała z uśmiechem pocierając dłońmi po koszulce która była mocno naciągnięta przez jej krągłe piersi i odznaczające się sterczące sutki. Przemaszerowała zgrabnie przez pokój siadając na łóżku i zaczęła wycierać włosy na których miała zawinięty ręcznik. „No to chyba teraz nasza kolej” powiedziała Marta pomagając wstać Agnieszce. Jak szły w kierunku łazienki widać było, że z nogą jest już wyraźnie lepiej. Drzwi się zamknęły i po pary chwilach było znowu słychać szum wody z dodatkiem chichotu dziewczyn. Moja wyobraźnia mogła tylko domniemać co się tam mogło dziać.
Ja tymczasem leżałem plecami na łóżku z głową na bok wpatrując się co robi Sylwia. Ona tymczasem wytarła włosy, rozczesała je i sięgnęła po małą torebeczkę. Wyjęła z niej jakieś małe pierdołki i zaczęła pilniczkiem poprawiać paznokcie u nóg. „Nigdy nie widziałeś kobiety na majtkach?” roześmiała się do mnie. „widziałem ale nie w takiej sytuacji” odpowiedziałem. Wtedy ona dodała „to patrz sobie dalej” po czym wstała podeszła bliżej i usiadła na łóżku obok. Odsunęła prawą nogę trochę na bok a lewą zgięła w kolanie opierając stopą na łóżku po czym zaczęła dalej szlifować paznokcie. Moim oczom ukazał się widok szeroko rozpostartych nóg pomiędzy którymi rozpięte były koronkowe majteczki przez które z tak małej odległości wyraźnie widziałem jej wygoloną szpareczkę. W momencie w moich spodniach zrobiło mi się ciasno. Wtedy znowu otworzyły się drzwi od łazienki. Widok jaki po tym ujrzałem był jeszcze ciekawszy niż poprzednio. Pierwsza wyszła Marta która była owinięta w ręcznik. Wyobraźnia działała czy oprócz ręcznika może mieć ubrane coś jeszcze. Po niej wyszła Agnieszka. Miała ubrane czarne, koronkowe bokserki które kończyły się w połowie pośladków i niesamowicie opinały jej zgrabny tyłek. Atmosferę jednak rozgrzewała jej czerwona siateczkowa halka przez którą wyraźnie było widać jej krągłe sterczące piersi. Przez moment wpatrywałem się w nie jak gdybym zobaczył ducha. Wtedy usłyszałem głos Sylwii „Twoja kolej nasz dzielny osiołku”, uśmiechnęła się i skinęła głową na drzwi łazienki. Sięgnąłem małą kosmetyczkę z mojego plecaka, czystą bieliznę i poszedłem pod prysznic. Kąpiel ogarnąłem ekspresowo ale to chyba przez podniecenie. Wiedziałem , ze coś się z tego święci ale nie wiedziałem jeszcze co. Na koniec ogoliłem się jeszcze, założyłem czarną koszulkę na ramiączkach i czarno-czerwone bokserki. Mój mózg już trochę ochłonął z widoków więc chociaż nie miałem problemu z zakładaniem majtek bo mój mały przyjaciel również trochę ochłonął i nie stał już jak kolumna zygmunta.
Gdy wyszedłem z łazienki światło było częściowo przygaszone, że w pokoju panował półmrok. Z radia grała jakaś muzyczka POP. Nie moje klimaty bo wolę ciężkie brzmienia rocka ale przyznam, że akurat w tej sytuacji budowała odpowiedni nastrój. trzy łóżka z jednej strony pokoju były zsunięte razem tworząc jedną dużą powierzchnię. Na środku stało drewniane krzesło zabrane od stolika z rogu. Marta nie miała już na sobie ręcznika. Była ubrana cała na czarno. Ubrana? Można to nazwać strojem. Na rękach miała długie koronkowe rękawiczki bez palców, jej talię i biust podkreślał wiązany gorset, do tego stringi i długie kabaretki. Wyglądała niczym czarodziejka nocy. Podeszła do mnie, zdjęła mi koszulkę mówiąc „teraz ci to nie będzie potrzebne. Lepiej usiądź wygodnie na krześle, zamknij oczy i się odpręż”. Nie protestowałem. Po chwili poczułem jak któraś z nich zakłada mi opaskę na oczy a potem przywiązuje nogi do krzesła i wiąże moje ręce z tyłu. Mój mały przyjaciel znowu zaczął się prężyć. Wtem usłyszałem chichot „chyba coś ci przeszkadza, chyba nie będziesz musiał się z tym męczyć” i mocnym szarpnięciem którejś z nich moje bokserki powędrowały w dół. Mój mały stał gotowy niczym armata gotowa do strzału. I wtedy wydarzyło się coś czego się nie spodziewałem…. a co? no właśnie. nie stało się nic. siedziałem tak gotowy, unieruchomiony z zasłoniętymi oczami i nic się nie działo. słyszałem tylko chichoty i pojękiwania dziewczyn. „A co ze mną? mam tak siedzieć? długo jeszcze?” dopytywałem się kilku krotnie ale za każdym razem czułem tylko otarcia się po moim ciele którejś z nich z nich i szepty „jeszcze trochę chłopczyku”. Przynajmniej nie byłem nazywany już osiołkiem. W końcu Marta zdjęła mi opaskę. Gdy stanęła przede mną miała już na sobie tylko kabaretki i rękawiczki. Jej piękne młode ciało wprawiało mnie w osłupienie. Tuż za nią na łóżku Agnieszka z Sylwią zabawiały się podwójnym dildo. Obie czule się pieściły i całowały co dawało niesamowity widok. „A co ze mną?” zapytałem. „jeszcze tego nie pojąłeś?” zaśmiała się Marta „my nie potrzebujemy chłopców, Ty zostałeś tu tylko z uprzejmości. W podziękowaniu za pomoc możesz sobie popatrzeć”. „To może chociaż podasz mi coś do picia? Bo nie wiem czy bez alkoholu zniosę takie tortury”. Wtedy Agnieszka zeszła z łóżka, sięgnęła z torby jakąś małą butelkę z kolorowym trunkiem i zapytała „30% wystarczy?”. Skinąłem zrezygnowany głową na tak. Wtedy odkręciła butelkę, odwróciła się wypinając się w moim kierunku i kilkukrotnie wsunęła butelkę w swoją muszelkę jęcząc przy tym niczym w filmie. Potem przystawiła do moich ust abym mógł się napić. To były istne tortury wzrokowe. Ja byłem już trochę podpity a one zabawiały się ze sobą nawzajem od czasu do czasu prężąc przede mną i śmiejąc się ze mnie. W końcu za którymś razem Agnieszka znowu pobawiła się butelką w swojej muszelce i gdy stałą tak tyłem wypięta do mnie z szeroko rozstawionymi nogami nie wytrzymałem napięcia i wystrzeliłem spermą prosto na jej mokrą cipkę. Dziewczyny wybuchły śmiechem i zaczęły się o mnie ocierać tyłkami podśmiewając się jednocześnie: „aż tak ci dobrze? przecież nawet nie zamoczyłeś”. he he he. to fakt. ale takiego napięcia nie dało się wytrzymać. W końcu sam nie wiem kiedy zasnąłem przywiązany nago na tym krześle.
Gdy ponownie otworzyłem oczy był już ranek. Promienie słońca wpadały przez częściowo zasłonięte okno tworząc klimatyczny półmrok niczym z amerykańskiego filmu. Nikomu nie polecam spać na krześle w pozycji siedzącej. Czułem się jak potrącony przez samochód. Chciałem wstać ale zapomniałem że byłem przywiązany do krzesła. Zakończyło się to wywrotką z hukiem na twardą drewnianą podłogę. Dziewczyny jednak miały dość twardy sen bo spały dalej dopiero na moje głośne słowa „Ja pier..lę” Agnieszka jakoś odruchowo poderwała się na łóżku. Rozłożyła ręce wysoko nad głową i przeciągnęła się ziewając. Była naga więc wyglądało to bardzo apetycznie. Przez chwilę wpatrywałem się w jej piersi po czym rzekłem niezbyt głośno by nie budzić pozostałych: „może by mnie w końcu ktoś uwolnił?”. Ona uśmiechała się tylko przez chwilę jednak widząc lekkie zażenowanie na mojej twarzy wstała i przyszła odpiąć opaski z moich nóg i rąk nie mówiąc przy tym ani słowa. Ja w ciszy wziąłem moją torbę i poszedłem do łazienki. Odkręciłem wodę pod prysznicem i zacząłem się namydlać rozciągając co chwila raz w jedną raz w drugą stronę. Faktycznie byłem trochę obolały i prawie przy każdym rozciągnięciu powtarzałem sobie cicho pod nosem: „o ja pier…ę”. Oparłem się o ścianę i postałem tak dłuższą chwilę a woda powoli opłukiwała ze mnie pianę. Gdy zamknąłem wodę i przetarłem oczy obok stałą naga Agnieszka i dość intensywnie się we mnie wpatrywała. „Długo tu stoisz? nie masz ciekawszych zajęć ze swoimi koleżankami?” zapytałem jeszcze lekko poddenerwowany. „Wystarczająco długo. Zresztą pierwszy raz mam okazję popatrzeć na takie widoki” odparła. Wtedy ja się zaśmiałem i zapytałem „nie miałaś nigdy chłopaka? używacie z koleżankami tylko tych różowych dildasków na baterie?”. „Ciiiiii. Bo się obudzą. I fakt nie miałam jeszcze chłopaka, ani ja ani dziewczyny. Tworzymy razem trójkątny związek i jest nam tak dobrze” –odparła. „wasza sprawa” odpowiedziałem i chciałem wyjść z kabiny prysznicowe gdy w tym momencie Agnieszka zatrzymała mnie ręką mówiąc „ale mogę pozwolić Ci umyć mi plecy, chyba nie odmówisz nagiej kobiecie?”. „A co na to Twoje konkubiny” zaśmiałem się pytająco. „One śpią i nie muszą o niczym wiedzieć. Przecież nic im nie powiesz prawda?”. Uśmiechnęła się i wepchnęła mnie z powrotem do kabiny prysznicowej. Odkręciłem wodę, wziąłem płyn i zacząłem rozcierać go po delikatnych plecach Agnieszki. Robiłem to bardzo delikatnie. Potem szybko przesunąłem ręce na jej twarde krągłe piersi przyciskając ją jednocześnie do siebie. Przez moment jakby się wystraszyła ale starała się tego nie pokazywać. Masowałem śliskim pieniącym się płynem jej piersi robiąc przy tym delikatne owalne ruchy. Powoli przesunąłem ręce na jej brzuch . Jej skóra była bardzo delikatna. „Hmm.. A co my ty mamy?” zachichotała się gdy poczuła jak mój naprężony już penis ociera się o jej delikatną muszelkę. Odwróciła się w tedy przodem do mnie, wycisnęła trochę żelu z tubki i zaczęła masować mnie między nogami. Ja wtedy również zacząłem robić to samo i wsunąłem dłoń pomiędzy jej nogi. Najpierw delikatnie przesuwałem rękę w przód i tył by po chwili zagłębić palce w jej muszelce. Starałem się robić to jak najlepiej i sądząc po jej wyrazie twarzy chyba mi to wychodziło. W pewnym momencie złapałem ją stanowczo za uda. Nie mogłem już po prostu wytrzymać napięcia i odwróciłem ją tyłem do siebie po czym wszedłem w jej mokrą cipkę. Przez chwilę jakby się zlękła lecz po kilku ruchach rozłożyła ręce opierając się o ścianę. Jako, że wieczorem mogłem się sporo napatrzeć t teraz musiałem sobie to odrobić. Moje ruchy stawały się coraz mocniejsze a ona jęczała coraz głośniej i głośniej. Gdy nadszedł czas na finał przycisnąłem ją mocno do ściany, wszedłem w nią tak głęboko jak tylko mogłem i poczułem jak moje białe nasienie zalewa jej mokrą cipkę a ona w tym momencie zapiszczała niesamowicie. Już wiedziałem, że skończyłem we właściwym momencie. Agnieszka wzdychała głośno mając przy tym skurcze jakby ją żądliły pszczoły. Po chwili gdy jej przeszło odwróciła się do mnie z uśmiechem, pocałowała namiętnie i zaszeptała do ucha „pamiętaj, mnie tu nie było”. Popatrzyłem teraz na nią odprężony, jak wyciera się ręcznikiem, jak zmysłowo pociera swoje uda. Po chwili założyła bieliznę i wyszła z łazienki. Ja na spokojnie się ogarnąłem, ogoliłem lekki zarost. Zanim się ubrałem zajęło mi to wszystko jeszcze parę minut. Gdy wychodziłem z łazienki Marta i Sylwia właśnie się obudziły. Usiadły na łóżku zakrywając się cienką kołdrą jakby zapomniały, że parę godzin wcześniej widziałem ich wszystkie wdzięki. „No my już po kąpieli” powiedziałem głośno wskazując głową na Agnieszkę, która lekko zmieszana odpowiedziała „Tak, ja byłam pierwsza a po mnie poszedł Andrzej”. Potem poszła do swoich koleżanek i pocałowała je namiętnie jedną a potem drugą jakby próbowała coś zamanifestować. Ale zrozumiałem o co chodzi. „Na mnie chyba już czas, może zobaczymy się jeszcze kiedyś na szlaku” powiedziałem zakładając buty. Pożegnałem się z nimi widząc, że nie są już tak rozmowne jak dnia poprzedniego. Gdy wyszedłem z pokoju usłyszałem jak zaczęły się chichotać pomiędzy sobą. Zjadłem na stołówce frytki z kawałem smażonego mięsa po czym ruszyłem w wędrówkę powrotną. Była niedziela rano. Czekało mnie kilka kilometrów szlaku do przejścia a potem kilkugodzinna trasa 450km aby wrócić do domu. Odchodząc ze schroniska obejrzałem się jeszcze za siebie zerkając po oknach pokojowych na poddaszu ale w żadnym nie ujrzałem znajomych twarzy. Podreptałem więc powoli przed siebie.
Gdy wróciłem do domu miałem trochę wyrzuty sumienia z powodu tego co się stało ale jednocześnie czułem się trochę spełniony. W moim małżeństwie już od dawna gościła stypa. Żona ciągle odmawiała mi nocnych przyjemności a jak już do czegoś doszło to wydawała się trochę zmieszana. Jakby się trochę wstydziła mimo, że byliśmy razem już od ładnych paru lat. Powiedziałem jednak sobie, że więcej się to nie powtórzy. Czekałem na kolejny weekend. Mieliśmy jechać razem z żoną na duży zlot motocyklowy. Drażniła mnie ta jej oschłość. Kiedyś była inna, bardziej rozrywkowa. Teraz gdy z nią rozmawiałem tłumaczyła, że to przytłoczenie przez codzienne obowiązki ale jej przejdzie. W czwartek po pracy jak zawsze zapakowałem motocykl tabołami. W piątek do pracy pojechałem samochodem. Gdy wróciłem mieliśmy niebawem wyjeżdżać jednak żona oznajmiła mi, że zostaje bo ma do niej przyjechać koleżanka bo ma jakieś problemy i prosiła ją o rozmowę. No skoro to najlepsza przyjaciółka no to ok. Wziąłem szybki prysznic i zacząłem przebierać się w strój na motocykl. Żona była już po kąpieli czysta i pachnąca.
– „ma jakieś duże problemy?” zapytałem.
– „a to takie nasze babskie sprawy, nie musisz wszystkiego wiedzieć” odpowiedziała.
No spoko. Skoro to jej koleżanka to mogą mieć tam swoje tajemnice. Zresztą mam wystarczająco swoich problemów aby jeszcze rozmyślać nad problemami innych.
– „a kto w ogóle do Ciebie przyjeżdża? bo wydajesz się coś podenerwowana”.
– „Anka. Anka ma ścinkę ostatnio ze swoim i chciała ze mną pogadać. może wypijemy jakieś winko czy coś”.
„no to słabo trafiła jeśli chodzi o porady małżeńskie” burknąłem sobie cicho pod nosem i wyszedłem z domu. Ale teraz czekała mnie dobra zabawa więc nie myślałem już o tym tylko odpaliłem motocykl, poczekałem aż się trochę rozgrzeje, wrzuciłem bieg i wystartowałem. Nawet bramy nie chciało mi się zamykać zresztą skoro ma mieć gości to po co ją zamykać. Mój dom był położony ok. 300m od szosy. Dookoła pola od których oddzielał mnie 30 metrowy pas drzewek wokoło ogrodzenia. Nie ma to jak mieszkanie na wsi pomyślałem wyjeżdżając na asfalt. Odkręciłem manetkę i rura. Jednak po przejechaniu 80km motocykl zaczął mi przerywać i musiałem zjechać na przystanek autobusowy w celu zdiagnozowania usterki. Po 1,5 godziny grzebania i „rzucania mięsem” stwierdziłem, że przepaliła mi się jedna z dwóch cewek zapłonowych i gubi zapłon na dwa cylindry. Do zlotu miałem jeszcze 150km więc stwierdziłem, że wracam do domu. Jednak te 80km powrotu do domu to również nie było mało jak na uszkodzony motocykl który przerywał powyżej 3500 obrotów na minutę. Jechałem więc wolno ok. 50km/h. Droga z tą prędkością mijała bardzo wolno ale starałem się nie denerwować. Kląłem tylko od czasu do czasu gdy wyprzedzała mnie jakaś ciężarówka. Zrobiło się już całkiem ciemno. Około kilometra przed zjazdem z asfaltu na moją drogę cewka spaliła się całkowicie i dwa cylindry nagle zamilkły a motocykl zaczął szarpać. Pozostałe dwa jeszcze chwilę pracowały z mozołem ale po chwili zjechałem na pobocze i motocykl zamarł. Poleciało parę nie cenzurowanych słów. Zdjąłem kask, kurtkę i rękawiczki które zawiesiłem na motocyklu i zabrałem się za pieszą wędrówkę. Mogłem sobie powspominać dawniejsze czasy gdy pchało się do domu zepsutą WSK. Z tą różnicą że załadowana honda ważyła 240kg i było co pchać. Gdy dotargałem mojego chrupka do mojej drogi dojazdowej zepchnąłem go z asfaltu, zaparkowałem z boku w krzakach i stwierdziłem, że na dzisiaj wystarczy tej siłowni. Poszedłem sobie spacerkiem w kierunku domu. Mój wilczek podbiegł do zamkniętej bramy ale nie szczekał tylko zamachał ogonem radośnie. Na podwórku stał samochód Anki. Na podwórku było prawie całkiem ciemno, lekko rozświetlało je tylko delikatne światło jakie z salonu padało przez okno w kuchni. Z domu dobiegała lekka muzyczka. taki lekki pop. No tak, Anka nie słuchała takiej ciężkiej muzyki jak my. Zajrzałem przez okno od kuchni. W salonie na stole stało winko i dwa kieliszki, jakieś pierdołki do jedzenia a na podłodze leżał duży gąbkowy materac. Dziewczyn jednak nie widziałem, stwierdziłem, że pewnie siedzą w basenie w ogrodzie bo z tamtej strony domu zapalone było jedno światło tworząca taki nastrojowy półmrok. Miałem już iść w stronę ogrodu gdy przez drzwi tarasowe weszła Sandra – moja żona. Nie było by w tym nic dziwnego gdyby nie to, że była całkiem naga. Hmm….. Normalnie wszedłbym do domu ale skoro moja żona jest naga to może i będzie okazja zobaczyć Ankę pomyślałem. Anka była rok starsza od mojej żony, lekko niższa i miała kilka kg więcej co nadawało jej bardzo kobiecych kształtów. Gdy przyjeżdżała do nas w odwiedziny w obcisłej sukience lub legginsach zawsze było na czym zawiesić oko. Zastanawiając się co będzie dalej stałem tak za oknem i czekałem aż zobaczę Ankę z nadzieją, że również będzie bez ubrania to chociaż trochę sobie popatrzę. Choć dziwiło mnie to, że Sandra nigdy nie wykazywała , że mogą ją pociągać takie zabawy. Zapewne dla tego ostatnim czasem była ciągle zmieszana i niezbyt angażowała się w nasze łóżkowe przyjemności. Sandra była cała mokra więc chwilę prędzej musiała być w basenie. Zapaliła jaśniejsze światło w salonie, położyła się na materacu, zawiązała oczy przepaską i rozchyliła nogi. Stałem kawałek za oknem i zapowiadał się ciekawy seans. Na samą myśl co może być dalej zrobiło mi się ciasno w spodniach.
„O ku..a” powiedziałem w momencie gdy do salonu wszedł Kamil – mąż Anki. „Ale się popierd…ło”. Przez moment skoczyło mi ciśnienie ale pomyślałem, że może wydarzy się coś innego niż przychodzi mi na myśl więc cierpliwie poczekałem na rozwój sytuacji. Całość zdziwiła mnie tym bardziej, że Kamil mimo trochę wyższego wzrostu ode mnie miał sporo więcej kilogramów co było znacząco widać po jego figurze. Do mnie nie miał się co porównywać a ja przecież co chwila słyszałem w domu, że mam się pilnować i być wysportowany. A tu proszę , taki zonk. Kamil przyklęknął za Sandrą i zaczął powoli całować jej mokre nagie ciało. Zaczął od stóp i przesuwał się powoli w górę. Nogi, brzuch, piersi, sterczące sutki, szuje i ręce. Całował ją i delikatnie lizał kropelki wody z jej skóry. Potem położył się na podłodze i wsunął głowę pomiędzy jej nogi. Zaczął lizać jej cipkę. Sandra delikatnie wiła się i zakładała na niego nogi niczym wąż oplatający swoją ofiarę. Potem Kamil przesunął się wyżej, zaczął znowu całować ją po szyi i wszedł w nią. Wtedy Sandra mocno objęła go znów swymi szczupłymi nogami. Wtedy on zaczął posuwać ją jeszcze mocniej. Walił ją niczym młot w kowadło. Ona zdjęła opaskę i jęczała bardzo głośno. W pewnym momencie zwolniła uścisk nóg i wysunęła się z pod niego. Odwróciła na czworaka i wypięła zwój zgrabny mały tyłeczek. On przyklękną za nią, przyciągną za biodra i znowu zaczął ostro walić od tyłu. Od czasu do czasu dawał jej silnego klapsa w pośladek aż momentami krzyknęła z bólu. W pewnym momencie Kamil wyprostował się i zajęczał bardzo głośno. Pchnął ją jeszcze kilka razy i wycofał się z niej. Sandra przekręciła się akurat tak, że była tyłem w kierunku okna i widziałem jak z jej cipki powoli zaczyna wypływać świeża sperma. Potem wstała oparła się o ścianę szeroko rozstawiając nogi. On podszedł do niej od tyłu, przyklęknął, rozszerzył rękoma jej pośladki i zaczął lizać jej świeżo nawilżoną cipkę. Po kilku minutach wstał i wsunął rękę pomiędzy nogi i włożył jej palce do środka. Zaczął masturbować ją ręcznie. Od czasu do czasu przerywał by znowu dać jej silnego klapsa. Aż jej tyłek był cały czerwony. W pewnym momencie ruchy jego ręki stały się wolniejsze ale silniejsze i bardziej stanowcze. Z każdym pociągnięciem ręki jęki Sandry były coraz głośniejsze aż w pewnym momencie wydała z siebie silny okrzyk wytryskując jednocześnie sokami ze swej rozjechanej ręcznie cipki. Przez chwilę opierała się jeszcze o ścianę mając drgawki jak po każdym swoim orgazmie. Potem położyła się na materac a on położył się obok niej. Stwierdziłem, że nie mam ochoty dalej się temu przyglądać więc poszedłem do garażu szukać zapasowej cewki. Gdy ją znalazłem rozłożyłem sobie łóżko polowe i poszedłem spać w garażu. Następnego dnia wstałem ok. 9 rano. Po cichu wymknąłem się z garażu. Gdy zajrzałem przez okno oni znowu byli razem. Tym razem Kamil leżał na materacu a Sandra go ujeżdżała. Schyliłem się przechodząc pod oknem i oddaliłem niezauważony drogą w kierunku mojego motocykla. Serwis zajął mi zaledwie kilka minut bo cewka była w łatwo dostępnym miejscu. Ubrałem się, odpaliłem motocykl z rozrusznika i z pełnym impetem podjechałem pod bramę domu. Przegazowałem jeszcze kilka razy na moich pustych przelotowych wydechach by zrobić trochę hałasu po czym zgasiłem silnik. Przeszedłem przez bramkę i sięgnąłem z kieszeni klucze od drzwi. Gdy zajrzałem przez okno zobaczyłem jedynie pusty materac leżący na środku salonu. Odkluczyłem drzwi i wszedłem do środka. Zdjąłem szybko buty, zrzuciłem kurtkę i skierowałem się w stronę salonu. Nikogo w nim nie było więc zawróciłem i otworzyłem drzwi od sypialni. Sandra udawała, że się dopiero budzi. W jej oczach widać było przerażenie i zaskoczenie bo powinienem być wiele kilometrów od domu. Przeciągnęła się rozchyliła oczy i zapytała:
– „a Ty już w domu? nie powinieneś być na zlocie?”
– „Motocykl mi się zepsuł, rozbiłem namiot w połowie drogi, rano wstałem, naprawiłem usterkę ale nie miałem już ochoty dalej jechać więc zawróciłem do domu. Bo za to nabrałem ochoty na Ciebie”
Mówiąc to szarpnąłem nagle za kołdrę pod którą leżała Sandra. Była całkiem naga, jej ***** była mocno rozwarta co znaczyło, że bździli się od rana dość sporo. Zresztą zauważyłem, że z jej cipki wypływają resztki świeżej spermy co starała się przede mną ukryć.
– „Anka śpi w gościnnym?” zapytałem.
– „wczoraj trochę popiliśmy i Kamil przyjechał po nią samochodem. Miała spać w salonie na materacu ale źle się czuła i chciała wracać do domu”
Odpowiedziała mi strasznie zmieszana przesłaniając lekko dłonią swoją rozwartą i mokrą muszelkę. Ja tymczasem szybko wyskoczyłem z ubrania i wszedłem na łóżko. Rozchyliłem jej nogi i wszedłem w nią bardzo gładko.
– „ale jesteś gorąca i wilgotna” zagarnąłem do niej z uśmiechem. „chyba ktoś tu się bawił z rana paluszkami” dodałem. Skinęła tylko głową uśmiechając się sztucznie i próbując znaleźć wyjście z niezręcznej sytuacji. Posuwałem ją coraz mocniej rozładowując swoje emocje z tego co widziałem prędzej. Założyłem jej nogi na moje barki wchodząc w nią jednocześnie bardzo głęboko. Jeszcze trochę mocnych pchnięć aż w końcu przycisnąłem ją do łóżka i spuściłem się wiedząc jednak dobrze, że to nie pierwszy wytrysk w jej cipkę w ten weekend. Gdy z niej wychodziłem zobaczyłem, że jej tyłek jest cały czerwony od klapsów jej amanta więc strzeliłem jej również jednego przez tyłek aż zapiszczała ale nie protestowała bojąc się, że mogę coś odkryć. Coś o czym i tak wiedziałem. Położyłem się obok niej i powiedziałem:
– „Kocham Cię”
– „ja Ciebie też” odpowiedziała, wstała i poszła do łazienki. Ja tylko uśmiechnąłem się na widok jej zaczerwienionej dupki. Założyłem ręce pod głowę, czułem jak ciśnienie ze mnie opada tak samo jak powoli opadał mój fiutek. Patrzyłem w sufit i myślałem…. „Co będzie dalej?”

Scroll to Top