Weekendowa impreza

Dobra. Koniec pracy, koniec tygodnia, czas się rozerwać. Już się nie mogę doczekać jutrzejszego dnia. W soboty dość często chodzimy z Anna i Wiolą na jakieś imprezy. Na jutro mamy w planach najzwyklejszą dyskotekę. Tańczyć to ja nie potrafię, o czym nie raz moja żona została grzecznie poinformowana, gdy robiła jakieś dziwne próby rozruszania mojego topornego tyłka na boki. Lubię za to posiedzieć i posłuchać sobie muzyczki. Niestety w piątek wieczorem moje plany zaczęły się komplikować, a moja rozrywka zamieniała się powoli w męczarnie. No najzwyczajniej w świecie zachorowałem. Katar mnie dobijał. Płynęło mi z nosa niczym z wodospadu Niagara. Musiałem uważać, żeby się nie poślizgnąć na własnych glutach. Do tego miałem kaszel i temperaturę. I to wcale nie 37,3 albo coś w tym stylu. Całkiem poważne 39 stopni i wcale nie chciała spadać gadzina. Próbowałem nawet czopków, gdzie zazwyczaj mój tyłek uważam za twierdzę nie do zdobycia. Tym razem można go było ładować tymi czopkami niczym magazynek Beretty. Anna z Wiolą pakowały we mnie co chwila jakieś proszki, płyny musujące i syropy. Ja leżałem, kichałem, smarkałem i narzekałem, że umieram, że chcę napisać testament i że nigdzie jutro nie pójdziemy. No dobra, może przesadzałem z tym umieraniem, ale to akurat w wykonaniu samców rzecz normalna. W końcu późnym wieczorem usnąłem. Musiałem spać bardzo długo i mocno, bo następne co zarejestrowałem to fakt, że jest już sobotni wieczór a ja czuję się bardzo dobrze. Wstałem szybko z wyrka, wyszedłem z pokoju i wrzasnąłem na cały dom.
– Dziewczyny !! Szykować się na imprezę !! – Zawołałem, a potem nie czekając na jakikolwiek odzew z ich strony poszedłem się kapać i ubierać się do wyjścia.
Dwie godziny później czekałem na dole w salonie.
– Halo ! Ja tu czekam ! Ile można się szykować ?!- Wołałem, mimo że wiedziałem iż nie ma to najmniejszego sensu. Ja lubiłem siedzieć w łazience, ale one biły mnie na głowę. Po godzinie czekania wreszcie zeszły. No nie powiem, było na co popatrzeć. Anna ubrana w bluzeczkę z dużym dekoltem, z którego miały chyba ochotę wyskoczyć jej cudne piersi, obcisłą spódniczkę do kolan z długim rozporkiem z boku i delikatne szpilki zrobione dosłownie z kilku paseczków w kolorze czarnym. Wiola za to miała na sobie delikatną, czerwoną sukienkę na ramiączkach, taką przed kolano i takie same szpilki, tylko w kolorze czerwonym. W tym momencie jakoś odechciało mi się gdziekolwiek wychodzić, bardziej miałem ochotę coś bzyknąć.
– No idziesz ? – zapytała Anna stojąc przy drzwiach i lekko się uśmiechając.
– A tak idę, idę, tylko się zamyśliłem – odpowiedziałem szybko.
– To akurat widać – powiedziała wesoło Wiola, patrząc w kierunku mojego rozporka.
Podążyłem za jej wzrokiem. No tak w spodniach na samą myśl o seksie coś się zaczęło dziać. – A to zdrajca, ten mnie zawsze wyda – pomyślałem patrząc na mojego małego, a następnie wyszedłem w ślad za dziewczynami.
Na dyskotekę dojechaliśmy taksówką. Wybraliśmy lokal, który jako jedyny w tym mieście, miał boksy z oddzielnym barkiem, przedzielone ścianami z lustra weneckiego. Można było obserwować co się dzieje na parkiecie i spokojnie sobie posiedzieć, pogadać i czegoś się napić. Do każdego pokoju w zestawie był dołożony barman i kelner, a przed drzwiami ochroniarz, w razie jakby jakiś namolny gość chciał wejść tam gdzie nie powinien, więc było całkiem nieźle. Weszliśmy do środka zamówiliśmy coś do picia i usiedliśmy na kanapie. Chwilę pogadaliśmy o głupotach, ale widziałem że dziewczyny za bardzo się kręcą, więc wygoniłem je na parkiet. Szalały tam dobrą godzinę jak nie więcej oblegane przez głodnych wrażeń samców, ale wszystko było w granicach rozsądku, więc tylko siedziałem wygodnie zmieniając co jakiś czas szklankę z pustej na pełną, o co skrupulatnie dbał kelner. Wpadły do pokoju roześmiane, trajkocząc radośnie.
– Co pijesz ? – zapytała Anna wesoło
– Szczerze mówiąc nie mam pojęcia jak to się nazywa, ja tylko opróżniam szklanki. I chyba się tym upiję bo mi smakuje – odparłem z lekko plączącym się językiem.
– Widzę że ci się kończy. Chcesz następnego ? – zapytała Wiola
– Tak, jasne – odpowiedziałem.
Wiola odwróciła się do barmana, coś tam powiedziała i po chwili podeszła z drinkiem.
Udało mi się jeszcze zauważyć, będąc już w połowie pustej szklanki, że obie dziewczyny dziwnie się na siebie patrzą. Chwilę później zrobiło mi się gorąco i straciłem przytomność. Czułem, że nadal mi jest gorąco. Coś mnie trzymało, coś parzyło, na około był jakiś ruch. Otworzyłem oczy a przynajmniej tak mi się wydawało. Na około mnie biegały…. gigantyczne mrówki w trampkach i czapkach z daszkiem na głowach. Nie wierzyłem własnym oczom. Siedziałem w wielkim garnku z gorącą wodą i nie mogłem się ruszyć. Nagle przed moimi oczami pojawiła się mrówka, z wielkimi cyckami i w koronie na głowie. Stanęła i zaczęła tańczyć machając tym swoim wielkim biustem na boki. W pewnym momencie zaczęła kiwać do mnie palcem jakby mnie wołała. W oddali słyszałem jakby moje imię.
– Paweł. Paweł !
Obraz zaczynał się robić zamazany, widziałem tylko ten wielki biust, a właściwie dwie białe plamy, ale głos był coraz wyraźniejszy.
– Halo ! Paweł ! Śpiąca królewno ! – głos wydawał mi się dziwnie znajomy.
Czułem się jakbym się budził z jakiegoś durnego snu. Na pewno był durny, skoro na około mnie biegały walnięte mrówki. Głos, który mnie wołał powoli rozpoznawałem. To na pewno była moja żona. Zastanawiające było tylko, czemu nadal widzę te białe plamy ruszające się w przód i w tył i czemu nadal nie mogę ruszyć rękoma. W końcu wzrok powoli mi wracał. Im lepiej widziałem, tym bardziej byłem zdziwiony. Białe plamy okazały się męskimi pośladkami, które pracowały w przód i w tył, ponieważ moja żona, zresztą całkiem naga, siedziała sobie wygodnie na stołku barowym, jedną ręką trzymała się barku, drugą swój pokaźny biust, a za nią stał kelner który trzymał ją za biodra i zwyczajnie w świecie zawzięcie bzykał. I to w tyłek. No bezczelnie bzykał ją w pupalka. Anna patrzyła na mnie z bardzo zadowoloną miną i co jakiś czas pojękiwała. Wiola natomiast siedziała na blacie, z szeroko rozłożonymi nogami, a między nimi pracował zawzięcie swoim językiem nie kto inny jak barman.
No ja rozumiem Wiola. W końcu jest wolna. Mieszka u nas, bzyka się z nami, pracuje u mnie no ale kurde, jest WOLNA. A moja szanowna małżonka już nie.
– Ej, co się dzieje !? – krzyknąłem usiłując przy tym wstać. Niestety było to nie wykonalne, bo to, co tak zawzięcie mnie wcześniej trzymało za ręce to były kajdanki. W dodatku z okropnym różowym futerkiem.
– Ej co to ma znaczyć ?! O co tu chodzi ? – krzyknąłem w stronę Anny. Nie bardzo wiedziałem co mam robić. Teoretycznie powinienem się wściec, ale z drugiej strony nie wyglądało to jakby były do czegoś zmuszane, zresztą nawet mi się to podobało.
– Kurcze, co tu jest grane ? – zapytałem trochę spokojniej
– Oj daj spokój. Możesz spokojnie patrzeć i nie przeszkadzać ? My się tu usiłujemy rozerwać po całym tygodniu pracy – odpowiedziała zadowolonym głosem moja żonka, nie przestając rozkosznie wypinać swojego tyłeczka.
Nie pozostało mi nic innego jak jej posłuchać. Tym bardziej, że różowe kajdanki nie chciały się same odpiąć, a jakoś nikt nie chciał sobie przerywać zabawy, żeby mnie pozbawić tej upierdliwej biżuterii. Rozsiadłem się więc wygodnie i zająłem obserwacją. Kelner stojący za moją żoną, nie przerywał nawet na chwilę i starał się trzymać równe tempo. Widocznie jak byłem nieprzytomny, co podejrzewam zawdzięczam którejś z dziewczyn, długo pracował nad rozciągnięciem tego otworku. No ale lekcję odrobił wzorowo, bo widoki były teraz niesamowite. Tyłeczek Anny dobrze rozgrzany i rozciągnięty był w tej chwili w stanie pomieścić wszystko. Kelner nie miał powodu do wstydu jeżeli chodzi o rozmiary a mimo to, za każdym wejściem w otworek, bez problemu zatrzymywał się dopiero gdy jego jajka opierały się o szparkę mojej żony. Właściwie to nie tyle opierały, co obijały zawzięcie. Anna mruczała i jęczała z zadowolenia, coraz ostrzej pieszcząc i drażniąc przy tym swoje sutki. Z kanapy widziałem jak jej szparka lśni od soków wydobywających się z jej wnętrza. W moich spodniach budził się demon. No dobra nie demon, ale na pewno mały diabełek. Miałem już dość pokaźnych rozmiarów namiot, a ponieważ moje ręce były przykute do tej cholernej kanapy, nie bardzo mogłem coś z tym zrobić. Moja żona nie zwracała już na mnie uwagi, wypinając się bezwstydnie i czerpiąc najwięcej przyjemności jak tylko się da z zaistniałej sytuacji. Spojrzałem błagalnie na Wiolę. Ta widząc co się ze mną dzieje, postanowiła jakoś zareagować. Zeszła z blatu odsuwając przy tym barmana na bok i powoli skierowała się w moją stronę, wpatrując się lubieżnie w moje krocze. Zaraz za nią, miętosząc zawzięcie swojego sterczącego małego przyjaciela, podążał barman, wlepiając wzrok w jej tyłeczek. Gdy była ode mnie na odległość około trzech kroków nagle stanęła, opadła na kolana i już na czworaka, kręcąc przy tym swoją dupcią, pokonała resztę dystansu dzielącą ją od mojego rozporka. Widok Wioli zbliżającej się do mnie na czworaka bardzo przypadł mi do gustu. Niczym lwica na polowaniu, dopadła do mojego małego i powoli rozpinając rozporek wyciągnęła go na wierzch. Wreszcie trochę swobody. Mój mały radośnie wychylił swój łepek w oczekiwaniu na jakąś pieszczotę. Na szczęście nie musiałem długo czekać, ponieważ Wiola, nie zastanawiając się, wpakowała go sobie prawie całego do buzi. Za każdym ruchem mój członek coraz głębiej wchodził w jej gardło, aż wreszcie schował się tam cały. Wiola połykała go całego, mrucząc przy tym z zadowolenia. Barman nadal stał za nią i bawił się swoim członkiem, gapiąc się na jej dupcię. Wiola, wypuściwszy mojego fiutka z ust, spojrzała w jego stronę i zachęcająco wypięła swój tyłeczek. Nie trzeba mu było tego tłumaczyć. Momentalnie uklęknął tuż za nią, złapał ją za biodra i bezceremonialnie wszedł w nią z całym impetem, dobijając do samego końca. Wiola aż jęknęła głośno i mocno zaparła się o kanapę. Barman już od początku narzucił duże tempo. Jego jajka głośno obijały się o jej groszek. Niestety przy takim tempie, jedyne co pozostało Wioli to mocno zapierać się o kanapę i zgrać ruchy swojego tyłeczka z barmanem, w związku z czym mój fiutek znowu pozostał samotny. Przez te cholerne kajdanki nie mogłem się nadal ruszyć, więc nie pozostało mi nic innego jak dalsza obserwacja. W tym czasie moja żona razem z kelnerem postanowili zmienić pozycję. Przenieśli się na fotel stojący przy ścianie obok. Anna usiadła na nim, następnie położyła się zadzierając nogi wysoko i rozkładając najszerzej jak tylko się da, pomagając sobie przy tym rękoma i chwytając się pod kolanami. Kelner klęknął przez ten czas przy fotelu, poślinił swój sterczący sprzęt i znowu wbił się głęboko w dupcię mojej żony. Anna jęknęła głośno. Co się z nią dzisiaj dzieje. Nawet raz nie ruszyła swojego groszka, a mimo to dawno nie słyszałem z jej ust tak głośnych jęków zadowolenia. Jej sutki sterczały jak oszalałe, piersi poruszały się w rytm ruchów kelnera, który powoli zwiększał tempo, doprowadzając Annę na coraz wyższe tony. Przeniosłem wzrok na Wiolę i barmana, który nie dawał jej sekundy wytchnienia. W pewnej chwili Wiola zapragnęła trochę zwolnić. Wstała, weszła na kanapę, a następnie usiadła przodem do mnie, nadziała się na mojego gorącego członka i zaczęła mnie powoli ujeżdżać. No to było to czego akurat potrzebowałem. Jej gorąca szparka, rozgrzana dodatkowo wcześniejszą zabawą, poruszała się dość spokojnym tempem w górę i dół. Wiola, z zamkniętymi oczami, trzymając swoje piersi, poruszała się delikatnie i spokojnie, zupełnie jakby się relaksowała po ciężkim wysiłku mrucząc przy tym cichutko. Jednak po kilku sekundach takiej spokojnej jazdy Wiola uświadomiła sobie, że przecież gdzieś za jej plecami, siedzi opuszczony barman, z twardym, zupełnie nie wykorzystywanym sprzętem. Otworzyła oczy, obejrzała się na niego, a potem pochyliła się opierając głowę na moim ramieniu i wypinając tyłeczek w jego stronę. Barman podniósł się, chwycił swojego członka w dłoń i …..wszedł nim w tą samą dziurkę w której był mój wacek. Takiego obrotu sprawy nie spodziewałem się ani ja ani tym bardziej Wiola. Myślałem że zrobi podejście do jej dupci, tak jak nie raz na filmach widziałem. Jednak reakcja Wioli jeszcze bardziej mnie zaskoczyła. Zamiast, jak myślałem, jakoś zaprotestować, jęknęła głośno i jeszcze mocniej wypięła w stronę barmana. Zrobiło się tam niesamowicie ciasno. Nie pozostało nam nic innego jak zgrać jakoś swoje ruchy. Po kilku nieudanych próbach w końcu się to udało. Wiola, wypięta do granic możliwości, jęczała głośno rżnięta przez nasze dwa sterczące członki. W międzyczasie Anna znowu zmieniła pozycję. Wstała, obróciła się tyłem do kelnera a następnie uklękła wypinając w jego stronę swój tyłeczek. Była już tak rozgrzana że jej dupcia nie zdążyła się jeszcze dobrze zamknąć, a już jej kochanek, klęknąwszy za jej pupcią, wchodził w nią ponownie. Widać było po ich ruchach, że powoli zbliżają się do finiszu. Jego jajka głośno klaszcząc obijały się o jej mokrą szparkę. Co jakiś czas dawał jej mocnego klapsa, na co Anna reagowała jękami zadowolenia. Po kilku sekundach takiej zabawy w końcu nie wytrzymali. Kelner, nie wychodząc z jej tyłeczka, wlał w jej dziurkę cały swój gorący ładunek, wywołując u mojej żony głośny okrzyk zadowolenia. Kilka sekund później to samo zrobiłem ja z barmanem, tylko że u nas dawka gorących płynów była podwójna. Wiola nie miała siły już nawet jęczeć. Opadła wyczerpana obok mnie na kanapie. Wcale jej się nie dziwiłem. Sam poczułem się strasznie zmęczony i wyczerpany. Najchętniej w tej chwili poszedł bym spać, zresztą moje oczy same się zamykały. Usiłowałem je jakoś trzymać otwarte, ale nie mogłem. Nagle poczułem się fatalnie Znowu usłyszałem głos mojej żony.
– Paweł ! Paweł obudź się ! Paweł . – głos był upierdliwy, a ja nagle ciągle nie mogłem otworzyć oczu. I znowu coś mnie trzymało za ręce. To nadal te cholerne kajdanki.
– Czy ktoś mi to może zdjąć ! – krzyknąłem, szarpiąc rękoma.
– Paweł no obudź się wreszcie – usłyszałem w odpowiedzi.
W końcu udało mi się otworzyć oczy. Zobaczyłem sufit. W gardle miałem sucho, bolało mnie jak skurczybyk i strasznie mi było gorąco. Na czole miałem coś mokrego. Leżałem na łóżku, przykryty tylko prześcieradłem. Po jednej stronie siedziała Anna, po drugiej Wiola i obie trzymały mnie za ręce.
– No wreszcie. Nie mogłyśmy cię dobudzić. Miałeś strasznie wysoką temperaturę. Musiałyśmy ci robić mokre okłady. I strasznie się rzucałeś. Gadałeś coś o mrówkach i wołałeś jakiegoś kelnera. – powiedziała zmartwionym głosem moja żonka.
– Miałeś chyba jakieś koszmary. Już wezwałyśmy lekarza. Niedługo powinien być. Co ci się takiego śniło ? – zapytała z zaciekawieniem Wiola.
– No, z tego co widzę, to chyba nie było nic strasznego – powiedziała Anna uśmiechając się i patrząc w dół.
Nie bardzo wiedziałem co się dzieje i co mam im odpowiedzieć. Spojrzałem, lekko nieprzytomnym wzrokiem na jedną, potem na druga, a następnie w kierunku, w którym patrzyła moja żona. Pomiędzy moimi nogami miałem całkiem sporych rozmiarów namiocik z prześcieradła.

Scroll to Top