Woźna

Pod koniec podstawówki uczęszczałem na SKS. Piłka koszykowa i siatkówka – to były moje ulubione gry zespołowe. Sala gimnastyczna w szkole podstawowej była jak na lata osiemdziesiąte ubiegłego wieku była dobrej jakości. Historia którą opiszę wydarzyła się w ósmej klasie szkoły podstawowej. Był to kwiecień, może maj. Na zajęcia przyszło nas może z 7 może 8 osób. Zajęcia odbywały się wieczorem od 18 – 19.30. Pograliśmy najpierw w koszykówkę, po krótkiej przerwie zakończyliśmy meczem w siatkówkę. Trener zakończył zajęcia wcześniej gdyż jak mówił miał jakieś pilne spotkanie i około godziny 19.00. Chłopaki z drużyny szybko wbiegli do szatni, na niektórych czekali już rodzice. Mnie jednak za bardzo się nie spieszyło. Spocony i nieświeży po zajęciach postanowiłem wziąć szybki prysznic w natryskach, które znajdowały się w pomieszczeniu pomiędzy damską a męską szatnią. W plecaku, który nosiłem na zajęcia zawsze miałem mydło i ręcznik, więc odświeżenie się nie stanowiło żadnego problemu. Trochę się poociągałem z ubieraniem, poszedłem jeszcze posprzątać salę gimnastyczną. Nie miałem zamiaru paradować na golasa przed kolegami, którzy skorzy byli do różnych kawałów z zabraniem ubrania włącznie. Gdy upewniłem się, że nikogo z chłopaków już nie ma powróciłem do szatni, szybko zrzuciłem z siebie spocone ciuchy, zabrałem mydło i odkręciwszy wodę udałem się pod prysznic. Prysznice te nie były takie jak teraz, kabinka, kotara i pełna intymność podczas wykonywania czynności higienicznych. Ot normalne dysze zakończone słuchawkami, oddalone od siebie, co jakieś pół metra w jednym pomieszczeniu. Słowem natryski. Wodę można było puszczać z męskiej lub damskiej szatni. W przypadku, gdy kąpała się płeć przeciwna drzwi wejściowe dla chłopaków lub dziewczyn zamykało się od środka, aby nikt płci przeciwnej nie miał możliwości wtargnięcia do natrysków. Nie zamykałem się jednak od środka, gdyż o tej porze już nikogo nie było. Wszedłem pod jeden z natrysków i zacząłem namydlać swoje nagie ciało. Woda spływała po mnie dając orzeźwienie. Zamknąłem oczy. Woda przyjemnie szumiała, to było to, co potrzebowałem po wysiłku fizycznym. Namydliłem głowę. Jeszcze chwila i miałem skończyć. Piana z mydła delikatnie spłynęła po moim odświeżonym ciele.
-No koniec tego dobrego – pomyślałem.
Postanowiłem, że zostanę jeszcze minutkę by spłukać z siebie pozostałości mydła.
Nagle woda przestała lecieć.
-Co u licha – przeszło przez myśl.
Bez wahania postanowiłem zobaczyć, co jest przyczyną braku wody. Otarłem twarz z wody i doszedłem do drzwi wiodących do szatni. Otwarłem je dość energicznie i momentalnie opuściłem ręce zakrywając swoje przyrodzenie. Naprzeciw mnie z mopem w ręku stała woźna.
-O Jezu – powiedziała patrząc na mnie.
Mokry, z skrzyżowanymi dłońmi zakrywającymi ptaszka i jądra stałem nie wiedząc, co powiedzieć, Poczułem, że robi mi się gorąco ze wstydu, opuściłem wzrok patrząc w podłogę. Ku swemu przerażeniu poczułem, że ptaszek zaczyna rosnąć z podniecenia. Mocniej uchwyciłem swoje narządy w dłonie nie chcąc się do końca skompromitować. Woźna również stała bez ruchu i słowa, lecz patrzyła na mnie. Poczułem jak oblewa mnie rumieniec.
-Myślałam,że ktoś nie zamknął wody – powiedziała cicho, jakby się usprawiedliwiając.
Podniosłem wzrok do góry, patrząc na nią. Miała gdzieś około 45 lat, włosy farbowane na kasztanowy kolor były średniej długości. Nie była szczupła, lecz również nie miała tuszy słonicy, ot nieco delikatnie więcej kochanego ciałka. Ubrana w służbowy fartuch, spod którego wystawał kawałek spódnicy sięgającej poniżej kolan. Na nogach rajstopy koloru cielistego, a na stopach wsuwane pantofle.
-Przepraszam, czy mogę się wytrzeć i ubrać – szepnąłem nieśmiało.
Popatrzyła na mnie i zrobiła krok w tył. Jednocześnie oparła mopa o ścianę.
-Tak, oczywiście – odparła po chwili.
Ociekający wodą minąłem ją kierując się w kierunku wieszaków gdzie wisiały moje ubrania i ręcznik. Stanąłem tyłem do niej ukazując na widok mój goły tyłek. Byłem święcie przekonany, że wyjdzie na korytarz i w spokoju da mi się wytrzeć i ubrać. Lecz ku mojemu zdziwieniu pozostała w szatni.
-Czy może Pani wyjść – poprosiłem przekręcając twarz w jej kierunku.
Uśmiechnęła się, patrząc na mnie. Po chwili odparła.
-Ej dzieciaku, myślisz, że nigdy nie widziałam gołego chłopa.
W szkole wszyscy wiedzieli, że od paru lat jest rozwiedziona z mężem, miała córkę dwa a może trzy lata starszą niż ja.
-Ale ja się wstydzę – odparłem.
-Mogłabym być twoją matką – skwitowała.
Stałem nie wiedząc, co zrobić, ptaszek zesztywniał i nie miał zamiaru powrócić do rozmiarów przederekcyjnych. Sytuacja była głupia. Stałem w bezruchu tyłem do niej w dalszym ciągu zasłaniając swoje genitalia. Usłyszałem, że zbliża się do mnie. Ciało zelektryzował dreszcz ni to podniecenia ni to strachu.
-Długo tak będziesz stał i marznął – zapytała i poczułem, że jest blisko mnie.
Ręką sięgnęła po wiszący ręcznik. Stałem w bezruchu nie wiedząc, co począć.
-Dawaj to cię wytrę – powiedziała i zaczęła ręcznikiem wycierać moje plecy.
-Boże, co ona robi – przeszło przez myśl.
Wycierała moje plecy powoli schodząc niżej na pośladki. Gdy zaczęła je wycierać poczułem, że podniecam się jeszcze bardziej.
-Ale co Pani robi – przeszło mi przez gardło.
-Wycieram Cię, zgrabny masz tyłek – odparła.
Czułem jej oddech na swoim ciele, był przyśpieszony. Wycierała moje pośladki delikatnie i niby tak przez przypadek parę razy otarła ręcznikiem moje jądra. Byłem podniecony. O tym ze ptaszek ulegnie zmniejszeniu teraz mogłem tylko pomarzyć. Chciałem coś zrobić, lecz stałem jak sparaliżowany.
-Odwróć się – nakazała, gdy wytarła moje nogi do kolan.
-Ale ja nie mogę, ja się…… wstydzę – szepnąłem.
-Nie masz, czego, no już odwróć się – zadecydowała.
Stałem dalej jak słup soli. Chwyciła mnie za ramię i przykładając nieco siły odwróciła twarzą do siebie. Zawstydzony wbiłem wzrok w ziemię. Skrzyżowane dłonie zakrywały moje genitalia. Była to ostatnia barykada, jaką udało mi się utrzymać.
-Weź te ręce, bo cię nie wytrę dokładnie – poprosiła wycierając mój tors.
-Nie mogę – odparłem
-Dlaczego? – zapytała przerywając wycieranie.
Patrzyła mi w twarz.
-Popatrz na mnie i odpowiedz – dołożyła.
-Bo się wstydzę – odparłem z uporem maniaka.
-Czy ty myślisz, że ja nie widziałam nigdy chłopięcego ptaszka? – zapytała ponownie.
-Ale…- zacząłem odpowiadać.
-Ale co – dopytała się ponownie.
Nie bardzo wiedziałem jak jej powiedzieć o tym, że mój penis sterczy jak wściekły. Chwyciła mnie za rękę i zaczęła ją odciągać na bok.
-Nie proszę – wyszeptałem.
-Nie będę się z tobą siłować, zachowujesz się niepoważnie, opuść te ręce, bo dostaniesz w końcu w tyłek – odparła.
Podniosłem wzrok i popatrzyłem na nią. Twarz miała poważną. Z całą pewnością nie żartowała.
-No dobrze – szepnąłem zrezygnowany opuszczając ręce wzdłuż tułowia.
Uwolniony z uścisku moich dłoni ptaszek sterczał pod odpowiednim kątem w stosunku do ciała. Poczułem jak oblewa mnie fala ciepła i kolejny rumieniec wkracza na moją twarz. Miała mnie teraz w pełnej okazałości. Ostatni bastion wstydu padł parę sekund wcześniej.
Zlustrowała mnie wzrokiem, który utkwił na moim ptaszku. Trzymała ręcznik w prawej dłoni nic nie mówiąc. Obawiałem się, że wybuchnie śmiechem na ten widok, lecz nic takiego się nie stało.
-No i czego tak się wstydziłeś? – zapytała po chwili milczenia.
-Tego…że on tak…… – zacząłem wyduszać z siebie.
-Ze masz erekcję, słuchaj musiałbyś być ze stali żeby to powstrzymać – odparła fachowo.
Znów zaczęła mnie wycierać. Zaczęła od okolic pępka parę razy ocierając się dłonią o ptaszka. Ten sterczał jak wściekły i powracał do poprzedniej pozycji. Czułem, że jest wilgotny. Napletek delikatnie zsunął się z żołędzia. Lewą ręką chwyciła moje jądra i ptaszka od spodu, prawą zaś od góry zaczęła wycierać mojego penisa.
-Naprawdę nie masz się czego wstydzić, twój kutasek jest naprawdę w porządku – powiedziała delikatnie go wycierając.
Było to miłe z jej strony. Bardziej spodziewałem się kpin i głupich docinek. Już jakoś przestałem odczuwać wstyd. Wytarła moje jądra dokładnie je obmacując. Było to przyjemne. Chwyciła ptaszka i delikatnie odciągnęła napletek. Całkowicie mnie to zaskoczyło.
-Co pani robi? – zapytałem.
-Usunę Ci mastkę, chyba wiesz, o czym mówię – odparła pewnie.
Napletek sprawnie zsunął się z żołędzia. Poczułem przypływ fali gorąca. Nikt obcy nigdy mi tego nie robił.
-O zobacz ile tego miałeś – powiedziała i delikatnie ręcznikiem zebrała biały serek spod napletka.
Przetarła ręcznikiem moje krocze, sam z siebie rozszerzyłem nogi. Była bardzo blisko mnie.
-Chyba się podnieciłeś – skwitowała, gdy zobaczyła śluz na moim ptaszku.
Nie zaprzeczyłem gdyż tak było. Patrzyłem na nią. Stanęła naprzeciw mnie i odłożyła ręcznik. W jej oczach widziałem dziwny błysk. Patrzyłem na nią jak na kobietę, choć mogłaby być moją matką.
-Dawno nie widziałam stojącego, podnieconego męskiego kutaska – powiedziała z rozbrajającą szczerością.
Nie bardzo wiedziałem, co powiedzieć. Podejrzewałem, że jest to preludium do kolejnego etapu.
Zbliżyła się do mnie i dłonią pogładziła mnie po twarzy. Było to przyjemne. Sterczący ptaszek otarł się odkrytą główką o materiał jej fartuszka. Fala przyjemności przeszyła całe ciało. Natarła ciałem jeszcze bardziej na mnie i szepnęła do ucha.
-Mam ochotę się z Tobą zabawić, a Ty chcesz?
-Yhm, tylko, że ja……. – odparłem cicho.
-Co znowu – powiedziała a jej dłonie powędrowały na moje pośladki.
Przyciągnęła mnie bliżej siebie tak, że teraz mój sterczący ptaszek dotykał przez materiał jej ubrań jej brzucha. Czułem ciepło jej ciała.
-Ja…. nigdy…..no tego……. nie robiłem – wydukałem z rozbrajającą szczerością.
Ptaszek produkował kolejne porcje śluzu, które teraz lądowały na jej fartuszku. Dotyk materiału był przyjemny. Ponownie dotknęła dłonią mojego policzka.
-Skoro jesteś tak podniecony to Ci się chyba trochę podobam, co? – szepnęła do ucha a następnie ustami delikatnie chwyciła koniuszek ucha.
Ciarki przeszły po moim ciele.
-Yhm – wydobyłem z siebie.
-To poczekaj – zakomenderowała odsuwając się od mojego ciała.
Obróciła się sprawnie i skierowała w kierunku drzwi wejściowych na korytarz. Z kieszeni fartuszka wyciągnęła pęk kluczy i włożyła właściwy do zamka. Chwila i byliśmy zamknięci w męskiej szatni. Teraz dopiero zauważyła na fartuszku mokrą plamę, którą zostawił mój penis. Uśmiechnęła się i wracając do mnie wprawnym ruchem dłoni zaczęła rozpinać guziki fartuszka.
-Co Pani chce zrobić? – zapytałem lekko wylęknięty.
Podeszła do mnie i dłonią pogłaskała po włosach.
-Nie bój się, nic złego Ci się nie stanie – zapewniła patrząc dobrodusznie.
Rozpięła fartuszek i powiesiła go na wieszaku obok moich ubrań. Pod fartuszkiem miała rozpinaną z przodu kremową bluzkę z krótkim rękawem, spod której prześwitywały miseczki biustonosza podtrzymujące duże piersi. Chwyciła moją dłoń i skierowała ją na swoje piersi. Poczułem, że cały drżę.
-Spokojnie kochany, wszystko będzie dobrze – powiedziała, gdy zauważyła moją reakcję.
Delikatnie począłem wodzić ręką po piersiach. Bałem się robić to mocniej gdyż obawiałem się, że może jej to sprawić ból.
-Śmiało, rozepnij guziczki – zachęciła gładząc moje plecy.
Robiła to delikatnie, koniuszkami palców. Poczułem gęsią skórkę. Palcami zacząłem rozpinać guziczki jej bluzki. Czułem jej przyśpieszony oddech. Rękoma zjechała znów na moje pośladki lekko je ugniatając.
-Jak na pierwszy raz sprawnie Ci to poszło – skwitowała, gdy rozpiąłem ostatni guzik bluzki.
Znów pochwała. Zsunęła bluzkę z ramion i zgrabnym ruchem zsunęła ją na ziemię. Teraz dopiero zobaczyłem ukryte pod miseczkami jej duże piersi. Były naprawdę duże.
-Ale – skwitowałem patrząc na nie.
-No dalej – odparła.
Palcem wskazującym prawej ręki błądziła w okolicy mojego odbytu, druga dłoń mierzwiła moje jądra.
-Fajne piłeczki – szepnęła.
Nie bardzo wiedziałem jak rozprawić się z biustonoszem, więc poszedłem po najmniejszej linii oporu. Zsunąłem ramiączka do jej łokci, lecz tam dalej przejść już nie mogły.
-Poczekaj, zaraz Ci pomogę – szepnęła i wprawnym ruchem rozpięła z go z tyłu.
Uwolniony z zapięć biustonosz zsunął się w dół. Z pewnością spadłby na podłogę, lecz na jego drodze wyrósł mój sterczący penis, na którym zawisł zahaczony o ramiączko.
-Ojej – skwitowałem to wydarzenie nie odrywając wzroku od nagich piersi woźnej.
Były jak dla mnie ogromne. Sutki wyraźnie sterczały dając sygnał, że i ona jest podniecona. Delikatnie zacząłem je dotykać.
-Możesz mocniej, gładź mi sutki i uciskaj je tylko nie za mocno – poinstruowała mnie.
Nasze pieszczoty posuwały się coraz dalej. Sprawnym ruchem dłoni ściągnęła z mojego ptaszka wiszący biustonosz, który wylądował na podłodze. Opuszkami palców zacząłem dotykać sutek, stały się momentalnie twardsze i nabrzmiałe.
-Przepraszam, ale ja to robię pierwszy raz – szepnąłem.
-Nie masz, za co przepraszać i nie bój się ja Ci wszystko powiem – pocieszyła mnie gładząc oboma rękoma moją szyję.
Uciskałem delikatnie jej piersi, co jej odpowiadało gdyż zaczęła szybciej oddychać. Ona głaskała moje sutki, które również zareagowały tym, że stały się twardsze.
-Całuj moje piersi – podpowiedziała.
Przybliżyłem swoją twarz do jej piersi i zacząłem je całować. Najpierw delikatnie muskać, potem wodzić językiem po nich. Jej reakcja była natychmiastowa. Odrzuciła w tył głowę i zamknęła oczy chwytając oboma rękoma moją głowę. Szybko przybliżyła mą głowę między swoje piersi.
-O tak, jest cudownie – jęknęła.
Moja twarz całkowicie zniknęła między jej piersiami. Całowałem przestrzeń między piersiami będąc w nią wtulony. Mokry z podniecenia ptaszek dotykał jej nagiego brzucha zostawiając na nim swą wydzielinę.
-Dobrze już – powiedziała odsuwając moją twarz od piersi.
Chwyciła moją dłoń i położyła na swoim udzie. Jej nogi drżały. Nie musiała nic mówić gdyż moje dłonie sprawnie chwyciły materiał spódnicy i podniosły go ku górze. Obie dłonie równocześnie wylądowały pod spódnicą na wysokości pośladków. Teraz to ja przyciągnąłem ją bliżej siebie. Ośmielony szybkim ruchem wsadziłem obie dłonie pod rajstopy i przez materiał majtek zacząłem ugniatać jej tyłek. Zasięg rąk był jednak za mały by dotrzeć do muszelki.
-Zdejmij je – podpowiedziała.
Szybkim ruchem pociągnąłem za kraj majtek i zacząłem je rolować w dół razem z rajstopami. Gdy zjechałem z nimi do łydek, przykucnąłem i zauważyłem, że białe bawełniane figi są mokre. Przybliżyłem twarz ciekawy, co to takiego. Wydzielinie na jej majteczkach towarzyszył specyficzny zapach. Zauważyła moje zainteresowanie tym faktem.
-Widzisz ja też wilgotnieje, gdy jestem podniecona – odparła rzeczowo.
Usiadła na ławeczce tak, że mogłem spokojnie zrolować jej bieliznę do kostek i bez problemów zdjąć z niej. W tym czasie rozpięła boczny suwak przy spódnicy, która siłą bezwładności, gdy się podniosła zsunęła się na ziemię.
Teraz oboje byliśmy nadzy. Powstałem, zrobiłem krok do tyłu i patrzyłem na jej ciało. Ona sprawnie zrobiła krok w bok tak, aby nie zaplątać się w spódnicę, która teraz leżała obok. Rozdziawiłem usta i nic nie mogłem z siebie wydusić. Oto naprzeciw mnie stała naga kobieta. Zauważyła moją reakcję, która ją nieco speszyła. Zarumieniła się. Ja natomiast w dalszym ciągu patrzyłem na to zjawisko, jakie ukazało się moim oczom.
-Coś nie tak – zapytała stojąc wyprostowana.
-Nie…. ja po prostu pierwszy raz widzę gołą kobietę – wyrzuciłem z siebie.
-Podejdź do mnie i daj mi rękę – powiedziała natychmiast po mojej odpowiedzi.
Bez wahania podszedłem do niej i wyciągnąłem prawą dłoń. Chwyciła ją i nakierowała na swoje mocno owłosione krocze.
-Zobacz tu jest moja pisia – powiedziała chwytają moje palce i kierując je do wilgotnego otworu.
Delikatnie wsunąłem palec wskazujący między dwa nabrzmiałe płatki. Wnętrze było wilgotne i lepkie. Mój ptaszek prawie szalał na baczność produkując kolejne porcyjki śluzu, który teraz wyciekał na zewnątrz ciągnąc się do podłogi.
-Tutaj znajduje się taki twardy guziczek, to moja łechtaczka, bardzo lubię jak się ją drażni i pieści – dodała nakierowując mój palec na twardawy organ.
Nieporadnie i delikatnie zacząłem poruszać moim paluszkiem. Jej ciało przeszył dreszcz.
-O tak, możesz mocniej i włóż drugiego paluszka – poprosiła.
Zrobiłem, o co prosiła intensyfikując ruchy palcami. Zamknęła oczy i zaczęła pojękiwać cichutko równocześnie wykonując ruchy miednicą w kierunku mnie i do tyłu.
-Dobrze, o tak dobrze – dodała.
Aby sprawnie pracować paluszkami delikatnie się pochyliłem, tak, że moja twarz znalazła się na wysokości jej brzucha. Teraz zauważyłem niewielkie fałdki tłuszczu okalające jej brzuch, lecz wcale mi to nie przeszkadzało. Zaczęła wykonywać coraz mocniejsze ruchy posuwisto-zwrotne, przez co uderzała swoim brzuchem w moją głowę. Ku swojemu zaskoczeniu zauważyłem, że prawą dłonią zaczyna gładzić swoje piersi, lewa zaś oparta o moje ramię dość mocno naciskała tak, że musiałem obniżyć się na kolanach do wysokości jej łona. Nie bardzo wiedziałem, o co chodzi, lecz gdy moja twarz znalazła się na wysokości kępki włosków zakrywających jej pisie poczułem, że mocno chwyciła moją głowę oboma rękoma i mocno przyciągnęła do swojego łona.
-Wsadź tam języczek, proszę – jęknęła.
Wyciągnąłem palce i poprzez gęstwinę włosków począłem szukać otworku. Rozszerzyła nogi, aby mi pomóc. Siedziałem teraz w kucki z głową pomiędzy jej udami a twarz zwrócona ku górze językiem szukała wilgotnej pisi. Nakierowała mnie właściwie i zacząłem językiem lizać płatki warg sromowych.
-Ooooooo, tak, Oooooo – jęknęła i ponownie zaczęła ruszać miednicą.
Jej kudełki drażniły moją twarz, język wysuwał się spomiędzy warg sromowych i wracał z powrotem, przy mocniejszych ruchach moje nozdrza lądowały w jej dziurce. Ona mierzwiła dłońmi moje włosy i dociskała moją twarz do swojej dziurki. Bałem się, że za chwilę się uduszę, a wyrwałem się spomiędzy jej krocza w momencie, kiedy zaczęła udami ściskać moją głowę.
-Co się stało – zapytała sapiąc jak parowóz.
Otarłem ręką usta i twarz mokrą od soków z jej pisi.
-Udusi mnie Pani – odpowiedziałem ledwo żywy wstając z kolan.
-Przepraszam całkowicie się zapomniałam – odpowiedziała i zaczęła się oglądać wokół.
Jej wzrok zatrzymał się na stercie materacy gimnastycznych leżących w rogu szatni. Chwyciła mnie za rękę i pociągnęła w tamtym kierunku. Szybko położyła się na plecach i rozchyliła nogi.
-No chodź połóż się na mnie, bo chyba dłużej nie wytrzymasz – zaprosiła.
-Ale jak – zapytałem gramoląc się na materac między jej uda.
-Dokładnie na mnie – poinstruowała i rękoma pociągnęła na siebie.
Leżałem na niej, nasze ciała rozpalone były teraz w doskonałej bliskości. Ptaszek sterczał jak oszalały dotykając jej pępka.
-Trochę niżej – poinstruowała.
Zsunąłem się jak kazała. Mój ptaszek dotykał jej kudelków. Wsunęła rękę pomiędzy nasze ciała, chwyciła sterczącego penisa i nakierowała go na swoją dziurkę.
-Ale – zdążyłem wyrzucić z siebie przed tym jak sprawnie nakierowany ptaszek wsunął się w otchłań jej pisi.
Obawiałem się, że może to nieco boleć, bo ptaszek duży a pisia mała, lecz było tak wilgotno w jej środku, że wsunął się bez problemu. Dodatkowo on też był cały wilgotny, co w znacznym stopniu ułatwiło sprawę.
-Teraz ruszaj tyłkiem do góry i w dół – podpowiedziała.
Podniosłem się na łokciach i zacząłem ruszać tyłkiem. Lecz po którymś razie za bardzo się podniosłem i ptaszek wyślizgnął się z muszelki.
-Nic nie szkodzi – szepnęła i ponownie ręką nakierowała ptaszka w właściwy otwór.
Jednocześnie jej nogi oplotły moje plecy tak, że teraz byliśmy w miłosnym uścisku. Sama też zaczęła poruszać miednicą gdyż jak szepnęła chciała głębiej. Sapaliśmy oboje. Odczułem dziwną przyjemność wykonując te ruchy. Ona dodatkowo jedną dłonią pieściła swoje piersi, drugą zaś masowała okrężnie swoje łono. Podniecenie osiągnęło swą kulminację. Przyśpieszyłem ruchy miednicą przy jej jękach „O tak, dobrze”. Poczułem dziwne uczucie w okolicy jąder, przyjemność w dole podbrzusza, uczucie błogiej przyjemności i wytrysk nasienia. Natychmiast, gdy trysnąłem przestałem wykonywać ruchy.
-Jeszcze, jeszcze – jęknęła ruszając miednicą.
Opadłem z sił. Ptaszek zaczął maleć i wysunął się z dziurki. Przewaliłem się na bok leżąc obok niej na plecach.
-Ja już – skwitowałem.
Wzięła moją dłoń i nakierowała ją na dziurkę.
-Ja jeszcze nie proszę rób mi jeszcze – dodała nakierowując mą dłoń.
Położyłam się na boku i zacząłem pieścić palcami jej pisie. Z jej wnętrz wypływały soki, wnętrze było śliskie i wilgotne. Ona sama masowała sobie oboma rękoma piersi sapiąc i pojękując z rozkoszy. Ruszała miednicą i po chwili zauważyłem, że jej ruchy staja się coraz szybsze a uda zwierają się ku sobie.
-Szybciej – zajęczała przyspieszając ruchy tyłkiem.
Patrzyłem na nią i widziałem nadchodzący spazm orgazmu. Zamknięte oczy, seria przeszywających ciało dreszczy, błogi wyraz twarzy zwiastujący uczucie przyjemności i zadowolenia. Wszystko to okraszone pojękiwaniem i nieartykułowanymi zgłoskami. Na sam koniec objęcie mnie i mocne przyciągnięcie do siebie z jednoczesnym opasaniem nogami mojego ciała na wysokości miednicy.
-Już dość – powiedziała i stanowczo chwyciła moja dłoń, która operowała przy jej muszelce.
Uścisk nóg stał się słabszy. Leżałem na niej i oboje ciężko dyszeliśmy. To, co przeżyłem było dla mnie fantastyczne. Nasze napięte mięśnie zwiotczały. Poruszyła się.
-Zejdź ze mnie – poprosiła.
Zrobiłem to, o co prosiła i teraz leżałem obok niej na plecach. Ptaszek spokojnie leżał na moim brzuchu w wielkości jak przed erekcją. Był wilgotny i mokry zarówno od spermy jak i od soczków z jej muszelki.
-Będę się smażyć za to w piekle – szepnęła.
-Za co – zapytałem.
-Za uwiedzenie nieletniego, ale ja naprawdę nie mogłam się powstrzymać jak cię tylko zobaczyłam nagiego pod natryskiem, a potem ten tyłeczek, taki zgrabny – odparła.
-Pokazałaś mi jak to się robi i teraz już nie będę taki zielony – odparłem natychmiast.
Podniosła się na łokciach i usiadła obok mnie. Popatrzyła na mojego ptaszka i dotknęła go.
– Dobrze się spisałeś – oceniła głaskając go.
Dokładnie to przebierała go paluszkami, co było dla mnie przyjemne. Wstała bez słowa podeszła po mój ręcznik i wróciła na materace. Usiadła pomiędzy moimi rozszerzonymi nogami. Chwyciła ptaszka odciągnęła skórkę i wytarła żołądź. Potem pochyliła się i trzymając sflaczałego ptaszka między palcami wzięła go do ust.
-Co robisz – zapytałem zdziwiony.
Przestała.
-Może niech ktoś inny Cię jeszcze czegoś nauczy – skwitowała wstając z materacy.
Podeszła do kurków z wodą i odkręciła je. Podążyłem za nią. Ciepły strumień wody obmywał nasze ciała. Staliśmy obok siebie nic nie mówiąc. Gdy wróciliśmy do szatni poprosiła, bym wytarł jej plecy. Zrobiłem to z ochotą, posuwając się nawet do wytarcia tyłeczka. I wtedy poczułem, że mój ptaszek znów zaczyna rosnąć. Natarłem na nią bliżej tak, że poczuła jego twardość na pośladku.
-Ej rozbójniku, na pierwszy raz chyba starczy, dość na dzisiaj – odparła odwróciwszy się wcześniej do mnie twarzą.
Nim zdążyłem coś powiedzieć zbliżyła swoje usta do moich i pocałowała mnie.
-Ubieraj się, bo już późno – dodała zakładając swoją bieliznę.
Gdy wychodziła z szatni zdążyłem wyrzucić z siebie tylko „Dziękuję” na co odparła „Nie ma za co”.
Gdy wróciłem do domu rodziców zbyłem gadką, że odprowadzałem kolegę. W nocy jednak długo nie mogłem zasnąć wspominając to, co wydarzyło się w szatni.
Scroll to Top