Wycieczka szkolna: Tereska i Bartek

Mam na imię Radosław. Mam 43 lata i uczę w szkole matematyki. Lubię swoja prace, ponieważ wśród młodych, świeżych ludzi sam czuje się jakby mi ubywało lat. Jestem chyba lubiany przez uczniów, a przynajmniej traktują mnie z szacunkiem, co nie każdemu nauczycielowi udaje się osiągnąć. Często proszony jestem o uczestniczenie w wycieczkach. Niektórzy koledzy unikają ich, twierdząc, ze to jedynie stres, ale ja chętnie zbliżam się na tych wyjazdach do moich podopiecznych.

Opowiem co się wydarzyło na jednej z takich wycieczek w zeszłym roku. Nie zapomnę jej nigdy. Jechaliśmy na cztery dni i trzy noce do tzw. „zielonej szkoły”. Był to wyjazd integracyjny dla pierwszej klasy, na początku października. Pogoda była przepiękna, było słonecznie i ciepło. W planach były całodzienne wycieczki po lasach i zajęcia z panem leśniczym. Wieczorami planowaliśmy gry, ognisko, pieczenie kiełbasek. Razem ze mną piecze nad pierwszoklasistami miała sprawować Teresa- nauczycielka wf-u i ksiądz Marian. O Marianie nie będę dużo opowiadać, sympatyczny człowiek, miał naprawdę dobry kontakt z młodzieżą naszej szkoły. Musze jednak wspomnieć cos o Teresce.

Kobieta jest po pięćdziesiątce. Jest stara panna, w naszej szkole jedna z weteranek- od jakichś trzydziestu lat. Wygląda jeszcze całkiem ponętnie jak na swój wiek- należy wprawdzie do puszystych, ale do tych, którym natura darowała całkiem spora dozę seksapilu. Ma kruczoczarne włosy, jeszcze niepokryte siwizna, które nosi zawsze spięte w surowy kok. Jest elegancka, nawet jej klasyczny granatowy dres adidasy, który nosi na zajęcia, nie ujmuje jej pewnej dystynkcji.

Maluje zawsze usta mocna szminka, czarne i błyszczące oczy podkreśla lekko kredka. Musiała mieć kiedyś powodzenie, wyznała mi pewnego razu żartem, ze chyba za dużo przebierała. Ma ogromny biust- nie wiem, czy jest dla tego rozmiaru jeszcze jakaś literka…imponujące piersi spływają jej dwiema kaskadami na zaokrąglony brzuszek. Kiedy się porusza, falują miękko. Ma szerokie, kobiece biodra, dość masywne uda i niespodziewanie jędrny tyłek. Poznałem ja bliżej dopiero w ostatnich pięciu latach. Pierwszy raz zdarzyło się to na wycieczce w góry. Daliśmy dzieciakom dwie godziny wolnego w pewnym małym miasteczku.

Dwóch smarkaczy nie wróciło o wyznaczonej godzinie i szukaliśmy ich bezskutecznie przez kilka godzin. Kierowcy kazaliśmy w końcu odwieźć klasę do pensjonatu, a sami zostaliśmy i szukaliśmy dalej. Po kolejnej godzinie zadzwonił kierowca z wiadomością, ze chłopacy są już w pensjonacie. Po prostu pomyliło im się miejsce spotkania i myśleli, ze odjechaliśmy już bez nich, wiec zabrali się autostopem do noclegowni. Oczywiście dostali porządną reprymendę, ale ile stresu przeżyliśmy, tego nic nie cofnie. Późnym wieczorem Tereska przyszła do mojego pokoju z połówką wódki i powiedziała, ze musimy trochę odreagować. Kiedy butelka była już pusta, Tereska sama rzuciła się w moje objęcia. Pomyślałby kto, ze celowo mnie upiła;) To był nasz pierwszy raz. W szkole byliśmy nadal tylko kolegami, ale na wycieczkach wieczorna wódeczka i seks stały się już rytuałem. Musieliśmy oczywiście uważać, żeby uczniowie nic nie zauważyli. Ale jakoś zawsze nam się udawało. Początkowo lubiłem bardzo zadowalać te dojrzałą kobietę, starałem się bardzo, robiłem wszystko o co prosiła w łóżku. Po czasie zauważyłem, ze byłem chyba jej jedynym kochankiem, do tego o kilka lat młodszym i zacząłem mniej przejmować się jej zadowoleniem, a bardziej własną przyjemnością.

Czasem nawet jej nie dotykałem, a pozwalałem tylko płaszczyć się przy moich nogach i czekać, aż dam jej się dorwać ustami do mojego fiuta. Lubiła ssać, lubiła każdy dotyk, którym mogła mnie zadowolić. Nawet jeśli czasem sama nie zaznała rozkoszy, sprawiało jej satysfakcje, kiedy ja dochodziłem na szczyt seksualnej rozkoszy. Był jeszcze jeden szczegół. Terenia była chyba bi. Nie mówiła mi nigdy o tym, ale słyszałem kiedyś jak dwie młode praktykantki od wf-u rozmawiały o niej i którejś wymknęło się określenie „stara lesba”. Oczywiście nie wiedziały, ze ktoś słyszy , co mówią. Nazywały ja tak, bo podobno dziewczyny skarżyły im się, ze pani profesor przy ćwiczeniach gimnastycznych łapie je czasem za pupy, albo dziwnie wsuwa palce w krok. Nigdy jej o to nie spytałem.

Wieczorem pierwszego dnia wszyscy byli już zmęczeni- uczniowie i my, wychowawcy. Długa jazda, lokowanie w pokojach, wieczorne ognisko- miałem ochotę tylko położyć się do łóżka i zasnąć. Niestety, realia wycieczki szkolnej nie przewidują takich luksusów. Wieczorem zaczyna się dopiero prawdziwe wyzwanie- dzieciaki wyciągają pochowany alkohol, ćmią papierosy w ubikacji, od kilku lat coraz częściej w grę wchodzą narkotyki. Osobiście nie przeszkadza mi, ze pietnasto- szesnastolatek wypije jedno piwo, albo zaciągnie się papierosem, ale jednak jesteśmy za nich odpowiedzialni i musimy pilnować, żeby nie stała się jakaś tragedia.

Wiedziałem, ze Tereska już szykuje się na wspólny wieczór. Widziałem, ze kupiła wódkę i jakieś zakąski. Zazwyczaj skradała się koło pierwszej do mojego pokoju, naturalnie, jeśli panował względny spokój. Kolo jedenastej postanowiłem przejść się jeszcze na papierosa. Wyjrzałem przez okno mojego pokoju, przy schodach stal Bartek, jeden z uczniów, i ćmił papierosa. Wtedy przyszedł mi do głowy diabelski pomyśl, a wydarzenia, przeszły moje najśmielsze oczekiwania.

Popatrzyłem chwile przez okno, zastanowiłem się i postanowiłem w końcu opowiedzieć o pomyśle Tereni. Tylko czy się zgodzi? Nie wiedziałem, czy będzie na tyle otwarta, żeby to zaakceptować. Potem okazało się, ze jej nie doceniałem…

Kilka minut później wychodziłem ze schroniska. Natknąłem się oczywiście na Bartka, który jeszcze tam stal i najwyraźniej palił kolejnego papierosa. Widząc mnie, bardzo się zmieszał i wyrzucił szybko fajkę za siebie.
– A co ty tu robisz o tej porze? Już wpół do dwunastej! Wszyscy mieli być już w pokojach i nie opuszczać budynku!- udałem, ze nie zauważyłem niedopałka.
– Ja tylko na chwile wyszedłem się przewietrzyć panie profesorze! Już idę do środka- odparł gorliwie chłopak.
– Poczekaj…Masz tu plan miasta, które jutro zwiedzamy. Zanieś do pokoju pani profesor. Ja musze jeszcze iść na chwile do dozorcy. Nie musisz pukać, nie ma jej, poszła do kierowniczki. Ale wie, ze masz przynieść ten plan. A potem do swojego pokoju i spokój ma być!- mówiąc to wcisnąłem mu składany plan.
Bartek wziął mapę, powiedział mi dobranoc i wszedł do hotelu. Pokój Teresy znajdował się z drugiej strony budynku, na parterze. Przebiegłem szybko na druga stronę i stanąłem w krzakach przed oknem, którego jedna strona była otwarta.

W oknie były zasłony, jednak niedokładnie zasunięte. Światło było zapalone. Miałem doskonały widok na sam prawa ścianę pokoju. Była to ściana, przy której stało łóżko. W chwili, gdy ulokowałem się już wygodnie oparty o drzewo i zacząłem wyciągać kamerę, drzwi otworzyły się i wszedł Bartek z mapa pod pacha. Zamknął za sobą drzwi i skierował się do stolika. Kładł właśnie na nim mapę, gdy jego wzrok padł na łóżko. Widok, jaki miał przed oczami sprawił, ze zamarł na dobra minutę. Na łóżku leżała pani profesor. Spala. Rozpuszczone włosy leżały w nieładzie na poduszce. Miała na sobie obcisłą bluzkę na guziczki, większość górnych była rozpięta, uwalniając wierzchołki jej ogromnych piersi, jednak nie same sutki. Miała tez na sobie majtki, jednak zsunięte do polowy ud. Wyglądało na to, ze przebierała się do spania, ale nie zdążyła, bo zmorzył ja sen. Bartek uczynił ostrożny krok w jej stronę.

Zauważył na poduszce pusta butelkę po wódce. Musiał teraz czuć won alkoholu bijącą od pani profesor. Oddychała głęboko i nieregularnie. Jej biust falował- widziałem to stojąc w ciemnościach dwa metry od okna, Bartek musiał mieć jeszcze dokładniejszą perspektywę. Musiał widzieć dokładnie jej wielkie sutki zgniecione bezlitośnie pod cienka materia białej bluzki. Szeroką cipę z ładnie przystrzyżonym czarnym włosiem, te jej wielkie wargi sromowe, które w chwilach namiętności przypominały fałdy, masywne kobiece uda, skrępowane teraz delikatnymi koronkowymi majtkami…Biedny chłopak był całkowicie skołowany tym widokiem. Widziałem na jego twarzy niema fascynacje tym pięknym dojrzałym ciałem. Wybrzuszenie na wysokości jego rozporka wskazywały na to jeszcze wyraźniej. Ja sam czułem jak moje spodnie robią się ciasne. Włączyłem kamerę, skierowałem ja na pokój w tej samej chwili, w której Bartek sięgnął powoli do swych spodni.

Widziałem jak łapie się w kroczu nie spuszczając oczu z Tereski i jak poprawia coś. Minęła minuta. Bartek jakby wrósł w ziemie. Nagle Tereska westchnęła głośno przez sen i rozchyliła lekko nogi. Bartek drgnął przestraszony. Jej majtki zacisnęły się jeszcze mocniej na udach. Chłopak miał przed sobą jak na otwartej dłoni rozwarta muszle swej nauczycielki, mógł doskonale rozpoznać gruba łechtaczkę wychylającą się teraz spomiędzy warg. Ja widziałem ja doskonale w zbliżeniu mojej kamery. Przełknąłem ślinę i postanowiłem skupić się na kręceniu.

Bartek tymczasem zebrał się na odwagę, doszedł do samego skraju łóżka i rozpiął powoli spodnie. Wyciągnął penisa na wierzch. Był już całkiem sztywny, skierowany aż do sufitu. Chłopak zaczął go głaskać. Widziałem jaki jest podniecony, szybko oddychał. Przerwał na chwile, pochylił się nad Tereska i delikatnie pogładził ręką naga część jej piersi. Rzucał przy tym co chwila szybkie nerwowe spojrzenia na jej twarz. Tereska jednak nadal spala. Bartek nie mógł oczywiście wiedzieć, ze Tereska wcale nie śpi. Nie mógł tez wiedzieć, ze ta cala sytuacja była zainscenowana, ze chcieliśmy zobaczyć, jak zareaguje na naga, bezbronna i pijana panią profesor lezącą nieprzytomnie na łóżku. Tereska zgodziła się na mój pomysł bez ociągania. Myślę, ze miała od początku nadzieje, ze przeleci ja jej uczeń.
Na myśl o jego młodym kutasie na pewno leciała jej ślinka.

Wracając do Bartka. Chłopak tak się rozochocił, ze szybkim, lecz ostrożnym ruchem rozpiął pozostałe guziczki bluzki. Uwolnione cyce wyskoczyły i wylały się po jej wspaniałym brzuchu. Bartek jęknął i zaczął szybciej masować swojego koguta. Widziałem, ze policzki Teresy poczerwieniały. Na pewno zdawała sobie sprawę co robi Bartek. Chłopak był już nieopisanie mocno napalony, widziałem jak z pożądaniem obejmuje wzrokiem jej cale ciało, przemierza oczami każdy skrawek, pagórek, wzniesienie…Czekałem na jego kolejny ruch.

Byłem ciekawy, na ile się odważy. Za chwile jego ręka powędrowała z powrotem do biustu. Tym razem wylądował od razu w centrum- położył dłoń na jej wielkiej ciemnej brodawce, która była ślicznie napięta. Na pewno czul, ze jest twarda jak gumka do mazania. Widziałem, jak ja delikatnie masował, a Terenia zaczęła trochę szybciej oddychać. Czy zaważył to? Czy niedoświadczony młodzieniec zauważył jej nabrzmiały srom, rozchylone wargi, ta chęć bijącą od rozgrzanego ciała? Ja za oknem czułem dokładnie aromat jej wilgotnej już z cala pewnością cipy.

Od chwili, kiedy dotknął jej sutka, wszystko potoczyło się niezwykle szybko. Kilka wprawnych ruchów dłoni i jego penis wystrzelił jak z armaty mlecznym nasieniem. Poleciało kilka bryzg, wszystkie wylądowały na szybko wznoszącym się pod wpływem nieregularnego oddechu biuście Tereni. Bartek stal jeszcze chwile nad panią profesor i obserwował chyba ślady, jakimi ja naznaczył. W końcu wyciągnął komórkę, wybrał numer i usłyszałem, choć z trudem, ja mówi gorączkowym głosem:

-Jestem u profesorki…nie uwierzysz, stara pizda się schlała i leży rozwalona jak suka, nieprzytomna…właśnie się na nią spuściłem! No serio, przyjdź tu, to zobaczysz! Otworze ci drzwi, zapukaj dwa razy…I weź aparat!

Scroll to Top