Wymienili się

Anna i Piotrek byli małżeństwem od 18 lat, a więc takim starym dobrym małżeństwem, co to z niejednego pieca jadło chleb. I faktycznie tak było, bo w pewnych okresach małżeństwa Ania przeżywała jakieś drobne flirty ze swoimi uczniami (no to było na początku małżeństwa, gdy miała 22 lata), gdy pozwalała sobie z nimi na tulone tańce, na pokazywanie, czym są piersi kobiety, a czym jej szpareczka. Ale to były tylko takie niewiele znaczące obmacywanki, które sprawiały jej przyjemność po urodzeniu pierwszego dziecka. Później to się zmieniło, starała się być bardzo cnotliwa i wierna. Z przerwą na kilkumiesięczny flirt telefoniczny ze swoim pierwszym chłopakiem, z którym straciła w wieku szesnastu lat dziewictwo. Już nawet mieli się spotkać, ale wtedy on stchórzył, bał się, że to doprowadzi do wielkiego zbliżenia, a przecież i on, i Ania mieli rodziny (po troje dzieci). Później znów mijały lata na wierności wobec Piotra, przerywana co najwyżej jakimiś bardzo drobnymi sytuacjami, gdy kokietowała swoim dekoltem lub namiętnym uśmieszkiem znajomych mężczyzn z kręgu znajomych czy kolegów z pracy Piotra. Tyle – poza tym raczej Ania była nieśmiała, niechętna wprowadzaniu do małżeńskiego życia erotycznego jakichkolwiek nowości. Piotrek natomiast – jak to facet – fantazjował często o urozmaiceniu w trójkącie czy czworokącie jednostajnego wręcz pożycia. Nie mówił o tym Ani na początku, później zaś coś niecoś wspominał, gdy poprosił ją, by mu opowiadała o swoich miłosnych uniesieniach z Arturem – tj. pierwszym chłopakiem. Opowiadała mu, co go niezmiernie podniecało. Kiedyś, w kłótni, przyznała mu się do telefonicznego romansu z Artkiem. To także podniecało bardzo Piotra, szczególnie, gdy opowiadała ze szczegółami, jak go podniecała swoim głosem. O zabawach i obmacywankach ze swoimi uczniami przyznała się Piotrowi po tym, jak odkryła, że on prowadził przez parę miesięcy na GG romans z jakąś kobietą. Odnalazła jakieś stare rozmowy, w których wyznawał jej miłość, pisał słodkości itd. – jak to na GG. Było to jednak po zerwaniu Piotra z tą kobietą. Piotr musiał wszystko dokładnie opowiedzieć, Ania była podniecona tym do szczytu wytrzymałości, mimo że zazdrość i ból piekły ją niemiłosiernie i były powodem licznych awantur. Przez kilka miesięcy Ania i Piotrek kochali się jak szaleni, bo jedno i drugie miało motywację (perwersyjna zazdrość) do szalonej miłości. Byli tak podnieceni, że kochali się po dwa lub trzy razy na dobę. Kochali się wszędzie.
Ania w tym czasie bardzo zeszczuplała, zadbała o siebie, stała się po paru latach erotycznego zastoju wspaniałą kobietą, tak namiętną, tak apetyczną, tak rozbudzoną erotycznie, że Piotrek był codziennie świadkiem męskiego oczopląsu. Gdziekolwiek się pojawiali, czy w sklepie, w kinie, teatrze, czy w kawiarni, czy u znajomych – wszędzie budziła niemy zachwyt męskiego grona. Oczy wlepiały się w jej wspaniały, duży biust, który schowany pod stanikiem i obcisłymi koszulkami czy bluzeczkami falował przy każdym ruchu, ale bardzo subtelnie, delikatnie, nieśmiało. W tym falowaniu ukryta była jednak perwersyjna gra Anusi, która wcale nie miała ochoty na kuszenie mężczyzn, ale chciała walczyć o wzrok męża. Biły z niej jednak takie fluidy, że te piersi, że jej krągły i jędrny tyłeczek, apetyczny brzuszek budził iskry w oczach młodych i starych mężczyzn, kawalerów i mężów. Piotr wiedział, że patrzą na jego żonę, ale chętnie wzięliby ją w swoje dłonie i pieścili. Podniecał go ten widok męskich wypukłości w spodniach, wlepionego wzorku w jego najukochańszą żonę. Ważyła teraz 68 kg i była przeapetycznym stworzeniem pod słońcem, tak namiętnym, tak kuszącym, tak otwierającym się na erotyzm pod każdą postacią. Ale wystarczał jej Piotr, nie chciała żadnych nowości, bo – jak twierdziła – była zazdrosna. Gdy kochała się z mężem, przeżywała wielkie orgazmy – myślała w tej gorącej chwili o tej kobiecie i Piotrze, o tym, że się spotkali, że on ją pieścił, kocha się z nią itd. To ją podniecało. On zaś opowiadał jej swoje fantazje o tym, że dotykają ją jej uczniowie czy Artur, albo jeszcze inni mężczyźni. Zaczął robić jej zdjęcia i umieszczać na specjalnych stronach w internecie. To też go podniecało.
Mijały miesiące szalonych i rozkosznych zabaw erotycznych we dwoje. Piotr jednak rozmyślał o czymś więcej. Mieli znajomą parę małżeńską z podobnym stażem, dwójką dzieci – Agnieszkę i Przemka. Z opowieści Agnieszki czy zachowań Przemka, wiedzieli, że oni także mieli różne przejścia. Nawet nieco mocniejsze, że już obydwoje mieli po co najmniej dwie inne osoby podczas małżeństwa. Byli teraz jednak razem, było im chyba dobrze. Piotr rozmyślał o połączeniu się z nimi w czworokącie, ponieważ Agnieszka już dawno dawała coś takiego do zrozumienia. Ania jednak od zawsze była temu przeciwna. Piotr udawał przed Anią, że Agnieszka mu się nie podoba, że jest za chuda – ale tak naprawdę ta dziewczyna (znali się kilka dobrych lat), a teraz kobieta – podniecała go jakimś subtelnym fluidem. Była faktycznie szczuplejsza i wyższa od Ani, miała małe, zadarte piersi, co kiedyś zobaczył na plaży, gdy się przebierała, mniej krągłą pupę, płaski raczej brzuch. Generalnie nie była w jego typie, ale to, że miała kochanków, o których opowiadała Ani, kusiło go do fantazjowania o niej.
Spotykali się w ostatnich latach sporadycznie, ale ostatnie spotkanie…

Właśnie, podczas ostatniego spotkania, panowie siedzieli sobie sami i popijali gin, a panie poszły odwiedzić wspólną koleżankę, która dopiero co urodziła małego bobaska. Wtedy Piotr odezwał się:
– Powiem ci coś, ale proszę, zostaw to na razie w tajemnicy dla siebie….
Na te słowa Przemek otworzył szeroko oczy i patrzył na kumpla zdziwiony, ponieważ ten nigdy w taki sposób do niego się nie zwracał, a teraz ujrzał w jego oczach jakiś dziwny błysk.
– Agnieszce nic a nic nie powiesz, ok.?
– No, dobrze, znasz mnie przecież….
– Agnieszka opowiada czasami Ani o waszym seksie…
– No… to wiem, mówi mi o tym…
– Anię to bardzo podnieca i… i mnie także.
Przemek patrzył spokojnie na Piotra, ale już zaczął się coś domyślać, bo kiwał głową ze zrozumieniem, zachęcając kolegę do zwierzeń.
– I jak się kochamy, to fantazjujemy czasami o was… – wyrzucił z siebie Piotrek.
– My też o was – zaśmiał się Przemek.
– O…. Agnieszka kiedyś mówiła Ani, że zgodziłaby się na wymianę, ale tylko z nami…
– No, tak coś kiedyś wymyśliła, gdy jej proponowałem wymianę z inną parą. Mówiła, że o Anię nie byłaby zazdrosna…
– No tak, ale Ania mi ostatnio powiedziała, że nawet jak fantazjuję, że kocham się z Agnieszką, to ją to boli, że jest zazdrosna…
– No i nici z wymiany – zaśmiał się Przemek – podobnież kobiety, które tak są zazdrosne, nigdy się nie zgodzą na czworokąt.
– Ale ja wtedy fantazjuję, że ty się kochasz z Anią…. ma wtedy orgazm razem ze mną.
– Super – podniósł się prawie Przemek. – To znaczy… chcesz mi powiedzieć….
– Ale ja bym chciał czworokąt…
– Podnieca cię moja żona? – zapytał zdziwiony Przemek. – Myślałem, że nie. Agnieszka mi opowiadała, że próbowała cię wielokrotnie kusić, na moją prośbę, ale ty się nie dawałeś…
– Podnieca mnie, nawet bardzo podnieca, ale…
– Więc ona musi popracować nad Anią i już.
– Robicie sobie nago fotki? – zapytał Piotr i zaraz dodał – Pewnie tak. Jeśli chcesz, możemy się wymienić.
– Pewnie, nigdy bym nie przypuszczał, że zechcesz oglądać Agnieszkę, ale tym bardziej nie śmiałbym nawet śnić, że pokażesz mi fotki Ani.
Po tych słowach Przemek pogrzebał na półce w szafce i wyjął płytkę. Podał ją Piotrowi. Schował ją prawie w tej samej chwili, gdy wracały dziewczyny. Był teraz niesamowicie podniecony. Myśl, że na płytce, którą trzymał w kurtce jest kolekcja zdjęć Agnieszki, pobudzała go do czerwoności. Chciał już wracać, ale najlepiej – aby być samotnie w domu. Oglądać fotki i onanizować się, a dopiero później, mając w pamięci obnażone ciało Agnieszki, kochać się z żoną.
Jednak do komputera usiadł dopiero na drugi dzień. Oglądał błyskawicznie zdjęcie po zdjęciu. Pierwsza galeria była tylko Agnieszki, jak się rozbiera, jak pozuje, w bieliźnie, bez niej. Później fotki małżeńskie, zbliżenia… rewelacja, spuścił się wielką ilością spermy, bo był sam w domu. Wysłał też na meila Przemka fotki swojej żony. Gdy ten jednak wpadł wieczorem po książkę, dał mu płytkę.
Od fotek się zaczęło. Agnieszka pracowała nad Anią, ale Ania nic nie mówiła Piotrowi. Po kilkunastu dniach, gdy nadeszła piękna wiosna, umówili się na spotkanie w lesie. Spacerowali, rozmawiali, śmiali się, schodzili na intymne rozmowy. Wyczuwało się podniecenie, zarówno u panów, jak i u pań. Ania jednak wciąż się nie chciała zgodzić, bała się zazdrości. I do niczego nie doszło. Dopiero gdy nadeszły wakacje, dzieci wyjechały na obóz, niespodziewanie zadzwoniła Agnieszka i umówiła się z Anią na spotkanie wieczorem.
Przyjechali razem. Piotr jak zawsze patrzył na Agnieszkę w ubraniu, a oczyma wyobraźni widział ją nagą, jej małe, brązowe suteczki, brzuszek itd. Podobnie patrzył Przemek na Anię. Rozmawiali, pili wino, ale zasiedzieli się bardzo długo i wtedy Ania zgodziła się, by nocowali u nich.
Agnieszka z Przemkiem poszli się myć, a wtedy Ania powiedziała:
– Jesteś bardzo podniecony…
– Tak.
– Agnieszka cię podnieca?
– Nie, podnieca mnie myśl o tym, że Przemek mógłby się z tobą kochać….
– Chciałbyś tak? – zapytała filuternie się uśmiechając.
Piotr czuł coraz większe mrowienie w podbrzuszu i jądrach, nie spodziewał się takiej rozmowy z żoną, a tu zanosił się na spełnienie starych fantazji.
– Wiesz, że chciałbym….
– Ale ja nie zniosę tego, że ty kochasz się z nią… – przerwała mu.
– Ja się z nią nie chcę kochać, ale chcę, żebyś ty kochała się z nim. Oszaleję z podniecenia.
– Oooooo – zajęczała Ania, bo to ją bardzo podniecało. Myśl o tym, że Piotrek jest podniecony do granic wytrzymałości, ze patrzy jak ona kocha się z kimś innym, ta myśl sprawiała, że robiła się mokra, a śluz aż kapał przez majteczki. Była teraz gorąca, rozgrzana, podniecona i gotowa zrobić to jeden raz z Przemkiem, ale nie mogła znieść świadomości tego, że jej mąż będzie to samo robił z inną kobietą.
– Chciałabym to dla ciebie zrobić, Piotrusiu, chciałabym oddać się…
– To zrób to dziś… – przerwał jej.
– Chcesz mnie oddać?
– Tak.
– Ale kochasz mnie? – zapytała z lekką bojaźnią.
– Wiesz, że cię kocham, Aniu, ale wiesz, że oszaleję z rozkoszy….
– Ale tylko jeden raz, dziś i nigdy więcej. Obiecaj mi.
– Tak – kiwał głową niedowierzając temu, co się zaczyna dziać.
– Powiesz to im…. ale jak im to powiesz….nie, wstydzę się, nie, nie…
– To ty powiedz…. – Piotr też się wstydził.
– Nigdy w życiu – kiwała przecząco głową Ania.
I wtedy wyszli z łazienki Przemek z Agnieszką, oboje owinięci dużymi ręcznikami.
– Cześć – powiedziała Ania – gdy przechodzili przez przedpokój.
Ale wtedy Agnieszka coś wyczytała w jej wyrazie twarzy. Popchnęła Przemka do pokoju, owijając się szczelniej, z lekkim zawstydzeniem ręcznikami, siedli jeszcze na chwilkę na kanapie.
– Możemy zrobić tak – odezwała się Agnieszka. – O 24.15 punktualnie panowie wstaną i zmienią się… i tyle…
Ania patrzyła na nią, Przemek na Anię, a ja nie wytrzymałem i spuściłem zawstydzony oczy w dół.
– Tak? – zapytała Agnieszka.
Ania pokiwała głową.
– To idziemy spać – powiedziała Agnieszka wstając.
Ania i Piotr zostali sami w pokoju, słyszeli jak tamci ułożyli się w pokoju gościnnym. Zapanowała taka cisza, że słyszeli bicie własnych serc, przestraszonych, zawstydzonych, podnieconych, rozpędzanych w namiętnym tańcu mającej nadejść perwersyjnej wymiany małżeńskiej.

ANIA PISZE:

W chwili, gdy wstał z naszego małżeńskiego łóżka i wyszedł, aby dokonać kontrolowanej zdrady opanowały mnie tragicznie mieszane uczucia, łącznie z przerażeniem, zazdrością, niepewnością, bólem w podbrzuszu. Czułam w sercu żal do niego, że pragnie innej kobiety, że ja mu przestałam wystarczać. Ten ból – mimo wszystko – zwijał się z innym odczuciem, właśnie tym, który buduje perwersja. Byłam taka wilgotna, jak chyba nigdy dotąd. No, nawet nie wiedziałam, że mogę czuć takie piekielne gorąco w sobie. Ale zaraz zalewała mnie fala zimna, uciekać, przerwać to, co już się nie cofnie. Miałam nawet zamiar zerwać się, ubrać, wyjść z domu… ale wtedy wszedł już do pokoju. Leżałam naga, położyłam się na skraju, obróciłam na bok i szczelnie otuliłam kołdrą. Słyszałam jego ciche stąpanie, zbliżał się coraz bardziej. A ja myślałam o tym, że teraz mój kochany mąż dochodzi do innej kobiety, mojej koleżanki. Nie, nie, to strasznie głupie, znamy się przecież tyle lat. Pewnie jego wzrok przyzwyczaił się do ciemności, bo stanął z drugiej strony łóżka. Uniósł kołdrę. Czułam to, ale nie widziałam, byłam tyłem zwinięta w kłębuszek. Nie chcę, żeby dotykał mój brzuch, nie jest ładny, Agnieszka ma płaski, delikatny, a ja nie. Zaczęłam się najzwyczajniej wstydzić, a on wsunął się pod kołdrę. Nie czułam go jeszcze, słyszałam tylko szybki oddech. Mój mąż pewnie już też leży obok Agnieszki, może już nawet tulą się do siebie, przecież ona chciała tego – kręciła mi się z głowie wręcz masochistyczna myśl, potęgująca chyba jednak podniecenie.
Przemek cały czas leżał bez ruchu. Może się także wstydził, wiedział przecież, że ja się nie zgadzałam. A może wcale mnie nie dotknie – pomyślałam – może będzie tak leżał, aż wróci Piotrek. W takim razie krzyknę, niech wraca od razu. Nie zdążyłam jednak otworzyć ust, gdy poczułam oparzenie na plecach. Dotknął mnie przez moment palcami. Nie wiem, czy były tak gorące, czy też ja odebrałam w ten sposób dotyk obcego mężczyzny. Przez chwilę jeszcze czułam palenie, a za chwilę to samo odczucie na ramionach. Skuliłam się jeszcze bardziej, taka bezbronna i bezradna. Mój mąż zdradzał mnie teraz z inną kobietą, a mnie oddał w ręce obcego faceta. To jakieś zboczenie. Znów chciałam się zerwać i skończyć to perwersyjne przedstawienie. Dotykał mnie dłońmi po karku, wsuwał palce pod włosy, robił to delikatnie, ale bardzo pewnie. Zalewały mnie fale gorąca na przemian z falą zimna. Muskał coraz szybciej moje uszy, czoło, kark, ramiona. Wiedział, że musi mi tym sprawić wielką nieopisaną rozkosz, że to będzie jego sukces. Czuł, że moje ciało drży, ale skóra jest taka napięta. Czułam nawet kropelki potu na piersiach, na brzuchu, udach… I oczywiście brodawki zrobiły się mniejsze, twarde, sterczące, czułam jak mnie bolą rozkosznie. Czytałam kiedyś, że w takich momentach ciało zdradza człowieka, odmawia posłuszeństwa, poddaje się pożądaniu…
Ale czułam się ciągle głupio, tyle lat się znamy, a teraz taka dziwna zabawa. A co będzie jak usłyszę jęki z tamtego pokoju… co będzie… przecież Piotrek będzie się kochał z nią, pewnie teraz dotyka jej małe piersi, dziwi się, że są takie twarde, inne niż moje.
Od dawna kochaliśmy się z Piotrkiem bez żadnych zabezpieczeń, przecież nie zachodziłam w ciążę. Ale może to jego sperma jest zbyt słaba, a teraz…nie pozwolę na nic więcej. Zaczęłam w myślach liczyć kiedy miałam okres. Chyba dwa tygodnie minęły, a ja mam co 28 dni. Akurat środek, mam płodne dni, stąd tak dużo wilgoci we mnie. Czułam na udach jak śluz wypływa. Miałam mokre uda. Cała byłam mokra, drżąca…
Pod jego dotykiem zwijałam się coraz bardziej. Pieścił palcami moje włosy, kark, szyję, ramiona i wiedziałam, że za chwilę odważy się na więcej. Chciałam, ba, pragnęłam jego dotyku, ale bałam się… Nagle poczułam oparzenie na wypiętym pośladku. Byłam tak skulona, że wypinałam pupę w jego stronę. Musiał się chyba do mnie przysunąć, bo poczułam gorąco na pupie. Dotknął mnie swoim sterczącym penisem. Uciekłam. Odsunęłam się, ale wtedy wyprostowałam nogi. Musnęłam dłonią brzuch, był mokry. Uda ociekały lepkim śluzem. Czułam go w palcach, był ciągnący się. Był płodny. Ogarniało mnie przerażenie. Pieścił moje policzki, przesunął opuszkiem palca po ustach. Za chwilę jedną dłonią przesunął w dół, po kręgosłupie, aż do bioder. Czuł moją pulchność, przecież jego żona jest szczupła, ma zupełnie inne biodra. Zatrzymał dłoń, sprawdzał pewnie na ile mu pozwolę, czy już mu pozwolę, czy jestem gotowa na wszystko. A mnie wciąż trawił wstyd, lęk, przerażenie.
Minęło chyba z pięć minut. Mój mąż pewnie zaszedł dalej, a może już się z nią kocha. Może się w nią spuścił. Był przecież taki podniecony. Byłam zazdrosna, ale ta myśl, o nim, o tym, że teraz może leży na niej, może ugniata jej ciało swoim, ta myśl mnie rozpalała. Oczyma wyobraźni widziałam jak Agnieszka klęczy i wypina się w jego stronę, a on od tyłu szybko rozgniata jej pośladki, wbija w nią swojego członka, trzyma ją mocno za biodra. Wstałabym i pobiegła, aby to zobaczyć. Wstydziłam się jednak, przecież byłam nago. Przemek zobaczyłby mnie nago, mój brzuch….

PIOTREK PISZE

– Nie rób tego, proszę cię, nie rób tego – szeptała Ania – ja nie zgadzam się, nie chcę. Jesteś wstrętny.
– Ciiii… a ja cię proszę, ten jeden raz….
– Nieeee
– Tak- szepnąłem i wstałem z łóżka.
– Jak pójdziesz, to nigdy nie wracaj…
– Nie denerwuj się, proszę – szepnąłem, bo słyszałem już odgłosy kroków w przedpokoju.
Gdy mijałem się bez słowa z Przemkiem w przedpokoju, górę nad pożądaniem i podnieceniem wzięło zawstydzenie. Przecież nigdy nie dotykałem innej kobiety, oprócz mojej żony. A jeśli mam za małego, jeśli mnie wyśmieje…
Wszedłem do pokoju, słyszałem jak Agnieszka poruszyła się pod kołdrą. Ona pewnie też się wstydzi, przecież nigdy nie dawałem jej oznak, że mi się podoba, że chciałbym cokolwiek z nią robić erotycznego. Gdy zbliżyłem się do łóżka, przesunęła się, jakby robiąc mi miejsce. Podniosłem troszkę kołdrę, w szarości widziałem jej obnażone ciało. Leżała na wznak. Położyłem się obok. Czułem na swoim ramieniu jej ramię, czułem jej biodro.
– Już dawno chciałem ci coś powiedzieć – szepnąłem.
– Co? – usłyszałem jej ciepły głos.
– Czasami z Anią fantazjowaliśmy o was, jak się kochaliśmy – wypowiedziałem.
– Tak? Nigdy bym nie przypuszczała – szeptała.
– Strasznie nas to podniecało…
– Ja czasami widziałam, że patrzysz na mnie tak mocno – powiedziała drżącym głosem.
– Naprawdę?- zdziwiłem się i zawstydziłem.
– Tak – potwierdziła.
– Podniecałaś mnie od dawna, odkąd cię poznałem – przyznałem się zażenowany.
– To ja też ci się do czegoś przyznam – powiedziała konfidencjonalnym tonem. – Ja też o tobie myślałam. Ja już kilka lat temu mówiłam A, żebyśmy się wspólnie zabawili. Mówiłam jej, że jesteś taki podniecający.
– Naprawdę? – zdziwiłem się, ale jej słowa połechtały moją próżność.
– Tak, ale Ania nie chciała.
– Teraz też nie chciała…
– Mój mąż da sobie radę.
– Boję się, że Ania zaraz tu wejdzie i przerwie wszystko.
– Myślę, że nie – szepnęła mi do ucha i dotknęła moją dłoń.
Z jakimś strachem ścisnąłem jej małą dłoń w swojej.
– Zobaczysz, że będzie dobrze…
– Boję się, że zaraz wszystko przerwie…
– Nie bój się, proszę…- szepnęła jakoś tak dziwnie, kusząco, ale ja bałem się uczynić jakikolwiek ruch. Ściskałem tylko jej dłoń.

ANIA PISZE

Pieszczoty pośladków, coraz bardziej pazerne, namiętne, rozgorączkowane doprowadziły mnie do całkowitego zniewolenia. Już teraz bym nie wstała, nie odeszła, już teraz wiedziałam, że może mnie całą pieścić, że na to mu pozwolę, bo po prostu to było nieziemską rozkoszą. Przemek też to wiedział, czuł to swoim ciałem, które coraz bardziej zaczęło do mnie przylegać. Członkiem mnie nie dotykał, ale jego tors cały zespolił się z moimi plecami. Było mi gorąco od jego ciała. Czuł moje wulkaniczne pożądanie pod palcami, ponieważ skóra na moich pulchnych pośladkach zrobiła się tak napięta, że musiały być dla niego ogromną przyjemnością dotykową. Sapał coraz głośniej, chuchał na mój kark. Bałam się coraz bardziej, bałam się, że będzie się chciał ze mną kochać, a ja mu w końcu ulegnę. Bałam się, że zaleje mnie falami swoich plemników, które mnie zapłodnią i to doprowadzi do jakiejś koszmarnie absurdalnej sytuacji. Bałam się, bo czułam jego palce tak złowieszczo pieszczące moją pupę, że aż zaczęłam zaciskać mocno zęby, aby nie jęczeć.
– Agnieszka już dawno mi mówiła, że chciałaby się kochać z Piotrkiem – szepnął nagle i niespodziewanie, co wprowadziło mnie w jakiś dziwny stan.
Najpierw nie zdałam sobie sprawy z tego, kto do mnie mówi. Dopiero po kilku sekundach, gdy jego dłoń zaczęła się przesuwać na mój brzuch, zrozumiałam, że to on coś do mnie szepnął. Teraz jednak szybko odepchnęłam jego dłoń. Tylko nie brzuch – pomyślałam i właśnie wtedy dotarło do mnie, że on powiedział coś o Agnieszce, że ona chciała się już wcześniej z Piotrem, czyli z moim mężem.
– Mówiła ci kiedyś o tym, prawda? – zapytał szeptem.
Nie odezwałam się, jeśli już zgodziłam się na te namiętne dotyki, pieszczoty, to w całkowitym milczeniu. Nie wyobrażałam sobie, że będziemy rozmawiać. Tylko nie to. W ciemności, pod kołdrą, jeśli już się zaczęło, to trudno, niech się toczy do pewnego momentu, ale nic więcej. Zero rozmowy. On jednak nie dawał za wygraną i do anielskich pieszczot moich pośladków dołożył krótkie, rwane komentarze:
– Nie wiem, co ona widziała w Piotrku, ale chciała bardzo…
Te słowa zaczęły mnie bawić i drażnić zarazem. Jednak pojęłam, że on chce mnie za wszelką cenę sprowokować do odpowiedzi, chciał się podniecić jeszcze bardziej moimi słowami. Bo te jego słowa, które wypowiadał co chwilę tym swoim rozdygotanym z pożądania głosem, doprowadzały moje zmysły do chaotycznego rozpadu. Brakuje mi słów, aby opisać, co poczułam, gdy szepnął mi wprost do uszka:
– No i pewnie Piotrek miał ochotę na Agnieszkę, bo ona mówiła, że na nią często patrzył pożądliwie…
– To nieprawda… – odparłam jakoś tak troszkę za głośno.
I zaraz ugryzłam się w język. Przecież miałam nic nie mówić, nie odezwać się ani słowem, nie robić mu żadnej przyjemności.
– Wiesz przecież, że kobieta to wyczuje…
Milczałam, a on wtedy zaczął wsuwać palce od tyłu między moje uda, poszukując szczelinki między wargami. Jego palce wchodziły bez najmniejszego oporu, ponieważ uda miałam całe oblepione śluzem, wypływającym ze mnie w olbrzymich ilościach. Bawił się więc wsuwaniem i wysuwaniem palców pomiędzy moimi dygoczącymi jak w febrze udami, między rozpalonymi płatkami szpareczki, między pośladkami…. moje najbardziej intymne miejsca były teraz penetrowane z dzikim pożądaniem przez ogiera, którego do naszego małżeńskiego łoża wpuścił mój mąż. Wstyd doraźny już mi minął, takie dobrowolne oddanie się obcemu mężczyźnie, a przecież także od lat znajomemu, to wielka rozkoszna perwersja. Tylko jak ja jutro na niego spojrzę – przebiegło mi przez myśl.
– Oni chyba się bardziej ku sobie mieli… – szepnął znów i właśnie wtedy jego wilgotna od mojego śluzu dłoń prześlizgnęła się po napiętej skórze w górę, w stronę moich nabrzmiałych, dużych, gorących piersi. Drugą wciąż przesuwał między moimi zaciśniętymi mocno udami, pośladkami, przebierając palcami w szpareczce, której nie mogłam w żaden sposób schować, zamknąć.
– Ja chyba nigdy nie stanowiłem dla ciebie atrakcji? – zapytał i zaczął chwytać moje piersi w całą dłoń, gnieść je, próbować, masować, bawiąc się sterczącymi suteczkami.
Pieszczota pupy, mojej siusiaczki i piersi była tak niesamowitym bodźcem dla mego ciała, że poczułam zbliżające się fale orgazmu, który mógł nastąpić, gdybym teraz zaczęła zaciskać uda na jego lub swojej dłoni. Tak czasami sama się zabawiałam albo z Przemkiem, gdy już on doznał najwyższej rozkoszy w moim wnętrzu. Jeśli mnie się nie udało, wtedy on wsuwał paluszek w moją dziureczkę, ja zaciskałam między udami dłoń i przeżywałam swoją rozkosz.
– Ale teraz jest ci dobrze? – nie dawał za wygraną. Ja jednak wciąż milczałam.

PIOTREK PISZE

– Nie bój się Piotrusiu – powtórzyła swoim słodkim głosem, z którego można było poznać, że zaraz mi sporządzi największą ucztę jaką mogłem w życiu spożyć.
– Nie boję się – jęknąłem, ponieważ nie wiedziałem co odpowiedzieć. Przecież się nie bałem, ale cała ta sytuacja, oprócz tego, że była bardzo podniecająca, to także powodowała jakiś lęk, obawę, może nutę wstydu…
– Widziałeś mnie przecież na zdjęciach – szeptała radośnie.
– Skąd wiesz? – zdziwiłem się.
– Nie mamy przed sobą tajemnic z Przemkiem – wyjaśniła – a ciekawa jestem, co ci się we mnie podoba?
– A mnie z Anią widziałaś? – pytałem wręcz przerażony, bo widziałem, że Przemek jest znacznie bardziej postawny i męski ode mnie. Teraz dopiero zrobiło mi się głupio. Myślałem, że w ciemnościach nie będzie mogła nas porównywać, a w końcu dla faceta jego męskość to pewien symbol.
– Tak, ale nie przeszkadza mi to, że …
– Dlaczego nie dokończyłaś – pytałem cichutko, ale z przerażeniem w głosie.
Leżeliśmy cały czas obok siebie w bezruchu, ściskałem tylko bez przerwy jej dłoń, która chyba musiała już ją boleć, bo w pewnym memencie wysunęła ją z mojego uścisku i dotknęła moich bioder. Muskała je delikatnie i szepnęła jedwabiście:
– Podobasz mi się właśnie taki, jaki jesteś. Przemek już mi się troszkę znudził…
Wiedziałem, co ma na myśli. Widziałem na zdjęciach, że jej mąż ma penisa o wiele większego od mojego, grubszego i większe jądra w takim dużym wiszącym worku mosznowym. Moje były mniejsze, delikatniejsze. Ale obciach, cholera, po co mi to było. A jak Ani to zacznie odpowiadać, jak moja żona poczuje, że większy i grubszy penis daje więcej przyjemności? To, co wtedy będzie? No, ale ta myśl, że moja żona będzie się kochała z innym facetem, który ma potężnego członka zawsze mnie podniecała, doprowadzała do wytrysku. Teraz jednak coś we mnie się odezwało. To nie była zazdrość, to była jakaś myśl o tym, że mogę zostać uznany za gorszego.
– Piotrek, widziałeś mnie przecież, widziałeś, jaka jestem, nie musisz się teraz wstydzić… szeptała.
– O rety, Agnieszko, jesteś taka niesamowita – wypowiedziałem, bo byłem bardzo zdziwiony tą jej śmiałością. Tego się zupełnie nie spodziewałem, nigdy wcześniej nie okazywała mi przecież jakichkolwiek oznak, że coś do mnie czuje. Nigdy nie pokazała się jako kobieta, która kusi mężczyznę. Była raczej bardzo skromna w naszych kontaktach przez wiele lat znajomości.
Muskała dłonią moje biodra, tak delikatnie, a ja jak zaczarowany głaz – nic.
– Piotreeek- szepnęła takim głosem, że poczułem go w całym sobie. A przecież doznawałem potężnych fal rozkoszy w całym ciele. Czułem ucisk w podbrzuszu, w pupie, pod jądrami, a one same stały się chyba dużo większe niż zawsze. Chyba niedużo brakowało, by eksplodowały potężną dawką spermy.
– Głupio mi, strasznie głupio…
– Chyba żartujesz… – zaśmiała się cichutko i nagle podniosła. Usiadła. Kołdra spadła. Widziałem w mroku zarys jej ciała. Łabędzią długą szyję, szczupłe ramiona, niżej śliczne, zadarte do góry małe piersi, płaski brzuszek. Taką widziałem ją na zdjęciach. Zachwycała mnie i doprowadzała do szaleństwa właśnie ta nowość, to zupełnie inne ciało niż ma moja żona, ale także to, że znaliśmy się tyle lat, a teraz…
– Proszę – szepnęła – wzięła moje dłonie, szybko położyła je na swoich piersiach.
Och, co za wulkan namiętności się we mnie rozbudził. Jej delikatne, małe piersi mieściły się w moich dłoniach. Z wrażenia zacisnąłem je tak mocno, jakbym chciał się ich trzymać, aby nie spaść w przepaść. Były gorące, a twarde zadarte suteczki wysuwały się pomiędzy moimi palcami.
– Oooo – jęknęła – tak bardzo pragnęłam, abyś to ty mnie dotykał. Tyle lat o tym marzyłam.
– Ja też chciałem – szepnąłem.
I wtedy zaczęła się szalona zabawa, pełna wulkanicznych wybuchów, namiętnych uścisków, całowań, szeptań, czyli maksymalnego poznawania się w sytuacji kontrolowanej zdrady małżeńskiej. Całowałem jej piersi, ssałem małe suteczki, lizałem brzuch, zupełnie inną niż ma Ania szpareczkę. Rozsuwałem paluszkami wargi i wsuwałem głęboko język. Miała inny smak, inny niż moja żona. Pachniała inaczej, tak kusząco, tak mocno, tak niewiarygodnie dopełniająco, że aż brakuje słów, aby to opisać. To trzeba przeżyć. A jej dotyki, ssanie i lizanie ust, języka, penisa, jąder. Aż wreszcie po kilkuminutowych płomiennych pieszczotach dokonałem aktu ostatecznej zdrady. Wytrysk już był blisko, już dwa razy kropelka spermy lądowała w jej ustach, a przecież do tej pory te krople były tylko dla Ani, mój penis był tylko dla żony. Agnieszka szybko puszczała mnie i nie wytryskiwałem jeszcze. Leżała otwarta, gotowa, gorąca, namiętnie apetyczna, mokra od swoich soków i mojej śliny. Czekała z rozłożonymi szczupłymi udami, ze swoją rozkwitającą w pożądaniu różyczką.
– Chodź, wejdź we mnie, proszę…. – szepnęła.
A mnie jeszcze w ostatnim rozumnym akcie przeleciała przez głowę myśl – co robi Ania? Czy także oddała się Przemkowi, czy już tryskał w nią? Czy go pieści? Co robi? I z taką perwersyjną myślą złożyłem swoje ciało na kochance. Czułem jej drżenie i ja drżałem, to było niewiarygodne uczucie. Takie chyba przeżyłem tylko wówczas, gdy pierwszy raz całowałem i pieściłem Anię i gdy się pierwszy raz kochaliśmy. Mój penis wszedł bez problemu, mimo że szpareczka Agnieszki była wąziutka. Wilgoć powodowała, że jednym wejściem znalazłem się w niej bardzo głęboko, moje jądra ugniotły się na rozwartym kroczu.
– Drżysz, Piotrusiu – szepnęła mi do uszka, wsuwając tam delikatnie czubek języka.
– Ty też, kochanie – odpowiedziałem. – Chyba długo tak nie wytrzymam – poinformowałem nieswoim głosem, jestem już blisko…
– Ja też… proszę, proszę… – jęczała – zaraz …
Kilkanaście powolnych ruchów spowodowało, że z moich jąder sperma zaczęła kanalikami pędzić do czubka. Wiedziałem, że już nie zatrzymam jej, jeszcze jeden ruch, jeszcze jeden, jeszcze jeden i eksplozja. Ścisnąłem mocno ciało Agnieszki, aż jęknęła i zaczęła zaciskać coraz bardziej swoje małe uda i szpareczkę na moim penisie. Jęczała głośno, szarpała moje ciało. Dygotałem jak w febrze wylewając strumienie spermy do jej brzuszka. Zupełnie inaczej mój penis zgłębiał jej wnętrze, bo miała płaski brzuch. Z Anią wchodził inaczej, jakoś płyciej. Nigdy wcześniej nie doznałem tego z moją żoną tak bardzo, jak z Agnieszką. Szarpaliśmy swoje ciała i jęczeliśmy. Po chwili zaczęła mocno całować moje usta, gryźć mój język, wargi. Miała inne usta, inną ślinę, inaczej ruszała języczkiem. Zupełnie inny rodzaj doznań, mimo że wszystko podobnie. Rozkoszna chwila przedłużała się do nieskończoności. Mój penis po raz setny chyba wyrzucał z siebie nasienie, a ona po raz setny zaciskała się na nim.
– Kochanie, kochanie – jęczała jakby z innego świata.
– O tak, o tak… szeptałem jej do ucha, bo już czułem, że wszystko z jąder wypłynęło.
Jednak napięcie, które zazwyczaj się kończy po wytrysku, wciąż we mnie było, wciąż nie dawało za wygraną. Nasze ciała były rozgrzane, parzyły nas. Agnieszka nie wypuszczała mnie z objęć, Ania najczęściej już rozluźniała swój uścisk po spełnieniu. Ta sytuacja pewnie spowodowała, że Agnieszka miała jakiś może podwójny orgazm.

ANIA PISZE:

– Tak bardzo się wstydzisz, Aneczko? – szeptał do mojego uszka – Nie ma powodu, ja cię widziałem na zdjęciach…
– Nie… nie, co ty? – wydusiłam z siebie zdenerwowana.
– Piotrek mi pokazywał…
– Jesteście świnie… – prawie krzyknęłam.
– Jesteś taka apetycznie namiętna, taka cudowna, taka boska, że nie potrafiłem się oprzeć twojemu widokowi – mówił spokojnie, szeptem, bawiąc się moim twardymi, obolałymi od naprężenia sutkami.
– Nie chcę – jęknęłam bezmyślnie. Moje zdenerwowanie było szczere, ale za nic w świecie już teraz nie przerwałabym tych delikatnych pieszczot, którymi obdarzał mnie mój cudowny kochanek.
– Widziałem cię całą, masz takie rajskie ciało – dodał – wiesz, że kochając się z Agnieszką często widziałem ciebie i wtedy było mi dobrze. Sam też często oglądałem wasze zdjęcia.
Milczałam.
– A ja pokazałem Piotrkowi moją Agnieszkę na zdjęciach…
– O nie…
– I Agnieszka też mu się podobała, dlatego proszę cię, proszę…
– On jest zboczony, ale ty też…
Przemek zaśmiał się i zaczął coraz gwałtowniej pieścić moje ciało. Leżałam wciąż bez ruchu, ale poddawałam się jego pazernym, wygłodniałym dłoniom bez stawiania najmniejszego oporu. A wsadzał swoje duże łapska dosłownie wszędzie, na piersi, brzuch, owieczkę, uda, kolana, stopy… dotykał przez kilka minut – przy moim bezradnym bezruchu – każde miejsce mojego mokrego, płonącego pożądaniem ciała. Oczy miałam zamknięte, usta szeroko rozwarte. Oddychałam bardzo mocno, targały mną dreszcze. Czułam, że napiera na moje plecy i pośladki. Nawet nie wiedziałam, że jego penis wszedł we mnie. Nagle ocknęłam się, sięgnęłam dłonią do tyłu i poczułam wielkiego członka, który wolno przenikał moją biedną, delikatną owieczkę. On już od dłuższego czasu wchodził cały we mnie, a ja – dlatego, że byłam tak wilgotna – nawet tego nie poczułam. A przecież jego maczuga była dwa lub trzy razy większa od penisa mojego męża. Jęczał. Gryzł zębami moje ramiona, trzymał za piersi, rozgniatał je, uciskał mój brzuch, a po chwili jedną dłoń przeniósł na podbrzusze, bawił się kędziorkami włosków na owieczce. Paluszkiem zaczął masować twardą łechtaczkę, a to już zaczęło sprawiać, że poczułam się jak w rakiecie kosmicznej. Byłam bezwładna. Moje szczytowanie zbliżało się, nagle zgniótł mnie całą bardzo mocno. Aż jęknęłam z bólu. Krzyknął krótko…
On się będzie spuszczał, nieeeee, nie…
Chciałam się wyrwać, oderwać od niego, żeby spuścił się na prześcieradło czy nawet moje pośladki. Ale jego dłonie trzymały mnie mocno, palce rozwierały owieczkę, penis tarł coraz natarczywiej, szczypał brodawki, gryzł mój kark… nie mogłam się wyrwać… czułam, że tryska. Jego nasienie strzelało w moje wnętrze, a przecież miałam dziś najbardziej płodne dni. Usłyszałam jakiś krzyk z drugiego pokoju. To mój mąż musiał coś robić… on z Agnieszką…. jest im dobrze… Przemek wsuwał się we mnie coraz głębiej, rozgniatał moje pulchne pośladki, czułam jego skurcze. Wtedy tryskał… moje oczy zaszły mgłą… sperma i tak płynęła… nic nie mogłam uczynić… straciłam na chwilkę przytomność… byłam wiotka, lekka, uniesiona na jakieś wyżyny… zacisnęłam zęby, żeby nie wyć z niespodziewanej rozkoszy, która na mnie stąpiła. Trwało to bardzo długo. Takiego orgazmu nie przeżyłam nigdy.

PIOTREK PISZE

Odpoczywaliśmy rozpaleni, leżąc jeszcze kilka minut. O ile ten stan można nazwać odpoczywaniem. Mój fallus był wciąż twardy, delektował się jej niebiańskim jestestwem, które drgało, kurczyło się i rozwierało, szeptało najdziksze słowa nieokiełzanej niczym rozkoszy, derywaty wielkiego piździelstwa, ruchania, jebania, kopulowania i jak by nie nazywać tego, co się między mną a Agnieszką dokonało.
Nie wiem, jak długo byśmy tak leżeli, gdyby nie dzwonek komórki, który niespodziewanie się rozległ, przerywając ten błogostan. Sięgnąłem ręką na stolik po komórkę Przemka. Odebrałem wciąż leżąc na Agnieszce.
– Ty świnio – usłyszałem głos w słuchawce, głos Ani, ale jakiś dziwny głos, taki napięty, taki wibrujący.
– Aniu – szepnąłem zawstydzony do słuchawki, bo od razu, na głos żony, moje podniecenie ze strachu zaczęło mijać.
Zsunąłem się z Agnieszki i położyłem obok. Leżeliśmy odkryci, było gorąco, nasze ciała parowały.
– Mam do ciebie prośbę – mówiła jakimś całkiem nie swoim głosem.
– Tak?
– On się we mnie spuścił, a ja mam dziś bardzo płodne dni. Zachowaj coś dla mnie, bo na koniec musisz we mnie trysnąć. Ja się teraz boję, że będę w ciąży z nim. Wolę myśleć, że z tobą.
– Aniu – jęknąłem – ale dlaczego?
– Przestań – przerwała mi – jesteś jak dziecko, sam chciałeś.
– Ale nie musiał…
– Nie musiał, ale to ty chciałeś. Więc zostaw coś na koniec dla mnie idioto.
– Dobrze – bąknąłem, bo nie wiedziałem, co mam odpowiedzieć.
Rozłączyła się, a do mnie dopiero w tej chwili dotarło, że Ania kochała się z Przemkiem, że stało się to, o czym do tej pory tylko mogłem fantazjować. Nawet mi przez myśl nie przeszło, że mogę się bać, iż moja żona będzie z nim w ciąży. Przecież kochamy się od dawna bez żadnego zabezpieczenia i kalendarzyka. Mój mózg zaczął falować pod wpływem myśli o spermie, która w niej teraz jest. Jakże bardzo chciałem teraz to widzieć, widzieć jej mokrą szparkę, ociekającą białym płynem. Położyłem dłoń na podbrzuszu Agnieszki i zsunąłem na szpareczkę. Tu też była sperma wypływająca z niej, pomieszana z jej słodkim, pachnącym igliwiem sosnowym śluzem.
– Stało się coś? – zapytała wesoło, zupełnie bez zażenowania, które teraz znów mnie naszło.
– Sam nie wiem…
– A co mówiła?
– Że ma dziś płodne dni i Przemek się w niej spuścił… – szepnąłem, a te słowa doprowadziły mnie do ponownego uczucia opętania. W wyobraźni taka wizja powodowała u mnie rozkoszną błogość, a tu dziś, przed chwilą stało się tak naprawdę, że siusiaczka mojej żony ocieka spermą innego mężczyzny. Stało się i już.
– Wiesz, coś ci Piotrusiu powiem – rzekła przymilnie moja kochanka – ja… ale dotykaj mnie – dodała, gdy zdjąłem rękę z jej podbrzusza. Położyłem się na boku, mój twardy znów korzeń zacisnąłem na jej szczupłym udzie, moje dłonie powędrowały znów do jej małych piersi, które były takie niesamowicie twarde, inne zupełnie od jędrnych, dużych piersi Ani. Drugą dłonią pieściłem jej płaski brzuszek, wodziłem opuszkami palców wokół pępuszka, niżej po lekko zarośniętej, przystrzyżonej mokrej cipce, twardych udach…
– Co mi powiesz? – zapytałem zamyślony na temat spermy w mojej żonie i jej płodnych dni.
– Że ja dziś z tobą kochałam się inaczej niż z Przemkiem.
– Jak to? Jak inaczej? – zaciekawiło mnie, więc podniosłem się na łokciu i spojrzałem na jej twarz. Widziałem jej oczy, rozchylone usta, pogryzione wargi – przecież całowaliśmy się tak drapieżnie, że i ja i ona mieliśmy wargi wyssane, pogryzione, popękane. W pewnym momencie czułem w ustach swoją krew z przygryzionej wargi, później jej krew, bo ja też mocno zacisnąłem zęby na jej wąskich wargach. Teraz dopiero uzmysłowiłem sobie zwierzęcość, agresywność naszego kochania.
– Bo ja z Przemkiem kocham się zawsze… no, on zawsze w prezerwatywie, bo ja się boję inaczej… a dziś pozwoliłam ci bez… nie umiałbyś się kochać w prezerwatywie…
– A skąd wiesz, że my…
– Ania mi kiedyś mówiła, pytałam ją o to – wyjaśniła szeptem, zanim dokończyłem pytanie.
– A dziś jak jest u ciebie? – zapytałem jakoś tak uradowany, że kochała się ze mną inaczej niż ze swoim mężem.
– Dziś raczej nie mam takich dni…
– Acha…
Lekko przesuwałem dłonie po jej ciele, ona też zaczęła pieścić paluszkami mojego penisa. Gnieść jądra, przesuwać palcem po brzuchu, wyżej, po piersiach, szyi, brodzie, wsuwała swój paluszek do moich ust. Przygryzałem go lekko. Podniosła się i nachyliła nad moim fallusem, polizała brudną od zaschniętej spermy i śluzu główkę, ściągnęła całą skórkę.
– Przemkowi nie schodzi tak całkiem skórka, jak tobie – powiedziała zabawnie – masz innego siusiaczka, och, ale jak bardzo szybkiego, mocnego, twardego…
– Cieszę się – bąknąłem, bo sam nie wiedziałem co mam mówić w takiej dziwnej sytuacji.
– Widziałam na zdjęciach, dlatego byłam ciekawa jak wygląda w rzeczywistości. Pozwolisz mi zapalić światło? – zapytała niespodziewanie.
– Jak to? – jej słowa wciąż mnie zaskakiwały. Nie znałem zupełnie tej kobiety taką, jaką się teraz okazała.
– Dziwisz się, że jestem taka śmiała, zepsuta? – zapytała znów mnie zaskakując.
– Nie…
– Bo to mnie bardzo podnieca i przełamałam się, pragnęłam bardzo szaleństwa, ale pożądałam tego z tobą. Niektóre kobiety chcą mieć mężczyzn do wypłakania się, do wygadania, do wyżalenia, ale ja potrzebowałam ciebie jak kochanka do sexu. Nie jestem zepsuta, nie jestem jakąś dziwką, ale uwielbiam takie uniesienia, takie płonące ogrody.
– Agnieszko, ale ja nic nie mówię…
– Ale myślisz… mogę zapalić?
Przesunąłem rękę w stronę stolika i włączyłem lampkę nocną.
– Połóż się – powiedziała.
Leżałem na wznak, a ona oświetlała mnie lampką, którą zbliżyła w kierunku mojego wątłego brzucha. Jej mąż miał duży brzuch, był generalnie potężnym facetem, ja przy nim jestem chuchro. I chyba prawie podobna relacja była między Anią a Agnieszką. Ona drobna, choć wysoka, szczupła z niewielkimi piersiami, płaskim brzuszkiem, kościstymi biodrami, wąskimi udami, a moja żona pulchna, krągła, jędrna, miękka i… och.
– Milusi siusiaczek – szepnęła – a Przemkowi skórka nie schodzi – mówiła cichutko, ściągając skórkę i naciągając ją z powrotem na czubek.
– Przemek, widziałem, ma innego, takiego dużego… – odezwałem się niespodziewanie dla samego siebie.
– Duży nie oznacza rozkosznego. Twój jest mały, ale szybki jak wrzeciono, którym można się ukłuć i zasnąć. Jak się kochaliśmy, to prawie straciłam przytomność…
– Cieszę się… ja też, mnie też nigdy chyba…
– Mnie także – szepnęła, odstawiła lampkę.
Widziałem jak jej zgrabne ciało nachyla się nade mną. W takich sytuacji piersi Ani ciężko wiszą, zabawnie poruszają się, tymczasem piersi Agnieszki wciąż były takie sterczące, zadarte. Dotknąłem je, ale ona klęczała między moimi udami, nachyliła się i wzięła prawie całego penisa do rozwartych szeroko ust. Zaczęła go lizać i gryźć. Poczułem ból, ale nie protestowałem.

ANIA PISZE

– To zadzwoń do niego i mu powiedz, żeby zostawił trochę spermy dla ciebie, to na koniec będziecie się kochać i sprawa załatwiona – wpadł na pomysł Przemek, gdy nakrzyczałam do za to, że spuścił się bez mojej woli do środka. Nakrzyczałam go po kilku minutach, gdy już przebudziłam się z letargu, po tej rozkoszy strasznie rozbolał mnie brzuch, bo bałam się, że pocznę z nim dziecko. Tylko tego brakowało.
– Jak to zadzwonić…
– Na moją komórkę.
Zadzwoniłam i powiedziałam Piotrkowi, co o nim myślę. Był strasznie podniecony, ale przestraszały się bardzo. Odłożyłam telefon i położyłam się w ramionach Przemka. Jego ramiona były pojemne, duże, mieściłam się – mimo swoich rozmiarów – cała. Tulił mnie i uspokajał. Był wciąż podniecony, wciąż gotowy do dalszej zabawy. Ja też czułam rozkosz, chciałam, żeby znów mnie przeleciał. Ojejku, tak pomyślałam, takim słowem – żeby mnie przeleciał. Ale chciałam go poczuć teraz mocniej w sobie, chciałam poczuć jego twardy, gruby penis w sobie.
– Usiądź na mnie – powiedział nagle, jakby czytając w moich myślach.
Bez zastanowienia podniosłam się i szybko stanęłam nad nim. Siadałam po woli na jego członku, który chwyciłam w dłoń, aby nakierować na siusiaczkę. Był masywny, potwornie wielki, aż się przestraszyłam, że teraz go poczuję pod sercem. Rzeczywiście przeniknął mnie jak miecz dogłębnie. Czułam go w sobie, zawadzał o moją macicę, którą mam raczej nisko, a już szczególnie w takie płodne dni. Unosiłam się i siadałam na nim.
– Dobrze ci Aneczko? – zapytał.
– Tak, przecież widzisz… – odparłam, wcale nie starając się szeptać.
– Cieszę się, mnie też jest cudownie, masz rozkoszne piersi, brzuch, biodra, dupcię
– Och,nie mów tak, wcale nie mam, jestem za gruba…
– Jesteś cudowna, nie taka chuda jak Agnieszka, ona jest koścista, a ty misiaczkowata…
Złapał mnie po tych sowach mocno za biodra i zaczął rytmicznie podrzucać. Trwało to dosłownie minutę i całe jego ciało naprężyło się, zaczął jeszcze szybciej podrzucać mnie i sam swoją pupę, nadziewałam się na niego jeszcze mocniej, wbijając go w siebie. Tarł mocno, ale wiedziałam, że tak nie będę miała orgazmu. On za to krzyknął:
– Spuszczam się, o, oooo
I zlał się w mój brzuch po raz drugi tej nocy. Zeskoczyłam z niego i wzięłam do ust, aby wypić resztki białego mleczka. Niestety, był tak wielki, że w moich spragnionych ustach mieścił się tylko sam koniuszek. Poczułam jednak smak gorzkiej spermy i swój śluz. Ale odczuwałam w sobie, w swoich myślach i w sercu jakąś dziką żądzę zepsucia. Do tej pory byłam skromna, pokorna, delikatna i w ogóle spokojna… teraz nagle, po tym przejściu przez furtkę do zakazanego ogrodu, którego przecież nie chciałam oglądać, teraz miałam wielką ochotę na zepsucie, na robienie rzeczy erotycznych z dużym wulgaryzmem. Chciałam, żeby on teraz zachowywał się jak przy Agnieszce. Ona kiedyś opowiadała mi, że są bardzo wulgarni, że Przemek przeklina, nazywa ją brzydko, że jest agresywny. Chciałam, aby był taki wobec mnie, miałam w głowie wulgarne słowa, zepsute na wskroś pragnienia. Nie spodziewałam się, że pierwszy krok doprowadzi do biegu, że ten kamień wywoła lawinę.
– Przemek – prawie krzyknęłam, odrywając głowę od lizania jego słodkiego penisa – chcę mieć dziś twoją spermę wszędzie. Rozumiesz, powiedz czy rozumiesz… – zaczęłam panicznie mówić, bez składu i ładu, tak, że chyba się troszkę przestraszył.
– Co się stało, Aniu, co jest…
– Chcę być dziś twoją… – zastanowiłam się, co powiedzieć, wtedy przyszło mi słowo z jakiegoś opowiadania, które czytałam niegdyś z Piotrkiem – chcę być twoją dziwką i suką. Rób ze mną co zechcesz i mów do mnie … przeklinaj… proszę, tak jak z Agnieszką…
– Ssij suczko, ssij moją pałę – powiedział twardo, szorstko, rozumiejąc w lot o co mi chodzi. Był zdziwiony, ale chciał sprostać moim potrzebom. A może nawet tak bardzo się nie dziwił, przecież miał doświadczenie. Kochał się z wieloma kobietami. Do tej pory lubiłam spokojne kochanie, delikatność, subtelność. Gdy Agnieszka opowiadała mi o ich wulgarności, wydawało mi się to podejrzane, jakieś zboczone. Kobieta zmienną jest – zaśmiałam się w sobie i starałam się pomieścić jego miecz w swoich szeroko rozwartych ustach. Miał inną skórkę niż Przemek, nie schodziła całkiem jak mojemu mężowi.
– Smakuje ci moja pała suczko? – zapytał drwiąco.
– Tak, bardzo… – odpowiedziałam z mlaskiem.
– Powiedz kurwiszonku, która lepsza, moja czy męża?
– Twoja Przemusiu…
– Dlaczego? Mów…
– Jest taki duży, ogromny, gruby, żylasty – opisywałam to, co czułam w ustach i w dłoniach.
– Czego pragniesz, mów suczko…
– Abyś zalał mnie spermą, lał ze swojego chuja gęstą spermę w moją pupę, w moją buzię, na moje piersi…
– Zatopię cię całą przez dzisiejszą noc, mam w jądrach mnóstwo nasienia dla ciebie. Będziesz piła, będziesz smarowała swoje rozpalone cyce. Żadna kurewka, którą jebałem do tej pory, nie miała tak rozkosznego biustu jak ty dziwko. Jesteś wielką wulkaniczną demoniczną rozkoszą. Zerżnę cię dziś jeszcze na oczach twojego męża, który ma takiego małego knytka.
– Nie, tak nie – chciałam mu zabronić, ale on mnie nie słuchał.
– Ssij tylko dziwko, nic nie mów.
– Ale ja się…
– Nie masz nic do powiedzenia… – rzekł kategorycznie, a mnie ton jego głosu rozpalił na nowo. Położyłam się i lizałam jego penisa, a on z drugiej strony wsuwał we mnie swoje duże palce. Posuwał mnie palcami, zaczęłam zaciskać uda na jego dłoni i po chwili miałam wielki orgazm. Jęczałam, a po chwili zrozumiałam, że on w tym czasie zadzwonił do Piotrka. Usłyszałem jego głos:
– Słyszysz jak dobrze jest twojej żonie? Możesz to widzieć, przyjdź tu za pięć minut.
Milczałam rozpalona, zemdlona, bezsilna i bezwolna, a sperma i śluz po orgazmie spływał z mojej siusiaczki do jego ust, bo zaczął mnie lizać, ssać, pieścić wargami. Nawet nie miałam siły pomyśleć, że przyjdzie Piotrek, ze będzie mnie widział właśnie taką, zniewoloną, gotową na wszystko z Przemkiem. Nie miałam siły w sobie, aby być zazdrosną o Agnieszkę. Było mi bardzo, bardzo dobrze.

PIOTR PISZE
Pieszczoty Agnieszki różniły się od tych dotknięć, którymi darzyła mnie moja żona. Nigdy mi to nawet do głowy nie przychodziło, że każda kobieta ma swój styl pieszczenia męskiego penisa, ale i całego ciała. Jej usta, jej język całkiem inaczej obejmowały i lizały moją sterczącą pałkę. Inaczej dotykała także palcami, w innym miejscu… no cóż, każda kobieta ma swój styl, tak zresztą jak i każdy mężczyzna pieści inaczej, o czym miałem się wkrótce przekonać.
Póki co czułem ząbki Agnieszki na swoim penisie, nie gryzła mocno, ale czułem ból. Jednak był to taki rozkoszny ból, powodował, że mój członek stawał się coraz grubszy, aż wreszcie wyjęła go z buzi, ponieważ zabolały ją usta.
– Jest duży – zaśmiała się szeptem. – Przemek lubi takie gryzoty, a ciebie Ania gryzie?
– Nie – pokiwałem przecząco głową, cały czas myśląc o tym zaproszeniu, które skierował do mnie jej mąż.
Chyba się domyśliła o czym myślę, bo spytała:
– Chciałbyś iść do nich?
– Nie wiem – szepnąłem i wtedy poczułem lekki ucisk w brzuchu. Taki, który bierze się nie tylko z rozkoszy, ale z perwersyjnego zażenowania, zawstydzenia i wielkiego pożądania.
– Nie boisz się, że tego widoku nie wytrzymasz? – pytała figlarnie. Położyła się z głową na moim brzuchu, gładziła moje uda, jądra, penisa. Ja natomiast cały czas pieściłem jej małe, twarde, jędrne piersi. Były lepkie od soków, jakie pokazały się na jej ciele. Lubiłem taki stan podniecenia u Ani, Agnieszka miała w tym przypadku bardzo podobną skórę.
– A Ty widziałaś Przemka z inną kobietą? – zapytałem szeptem.
– Tak – odpowiedziała podnosząc głowę i zbliżając swoją głowę w kierunku mojej. Zaczęła ustami dotykać moje brodawki, lizać je i ssać. Och, jakie wspaniałe odczucie. Czułem, że musze znów w nią wejść, że musze wedrzeć się do jej rozpalonego, wulkanicznego wnętrza, aby ponownie zalać je spermą. Podniecała mnie myśl, że ona w trakcie kochania z mężem zawsze byłą sucha, bo kochają się w prezerwatywie. Ja zaś mogłem szczodrze ją zalać swoim płynem, gdyż moje wielkie podniecenie spowodowało, że było go w jądrach ponad miarę.
– Idziemy – szepnęła. Wzięła moją rękę i pociągnęła mnie.
– Ubierzemy się? – zapytałem jakoś takie zawstydzony, ponieważ czułem, że za chwilę będę świadkiem czegoś wręcz nierzeczywistego, czegoś, o czym tylko w wyobraźni marzyłem, a tymczasem to coś już się stało. Teraz miałem widzieć moją żonę, po tylu latach wiernego małżeństwa w dłoniach obcego muzyczny. No, żeby obcego, ale to był nasz stary kumpel. Czy kiedyś widzieliście swoją żonę w takiej sytuacji? Jeśli tak, to wiecie o czym piszę. Ale ten moment, ta minuta przed wejściem do pokoju, w którym zdradza was żona jest czymś nie do opisania. Chyba żaden afrodyzjak nie jest w stanie wywołać takiego szaleństwa zmysłów, pożądania, szaleństwa, które w moim mózgu się dokonywało. Serce waliło mi tak mocno, jakbym pierwszy raz szedł do dziewczyny. Nie, jeszcze inaczej. Ale teraz nie potrafię tego opisać. Szkoda, że kamery pozwalają utrwalić tylko to, co widać, że nie utrwalają odczuć. Oglądanie filmów pornograficznych, nawet najbardziej wyrafinowanych jest niczym, przy tym odczuciu, przy tej jednej minucie, która dzieliła mnie od tego, bym ujrzał Anię pieszczoną przez Przemka.
W przedpokoju było ciemno, gdy weszliśmy do pokoju, moje oczy przyzwyczaiły się już do ciemności, dlatego widziałem wyraźnie dwa kształty leżące pod kołdrą w naszym łóżku. Musieli usłyszeć, że idziemy, bo nie ruszali się, ale Agnieszka zapytała szeptem:
– Śpicie?
– Nie – szepnął jej mąż.
– Możemy wejść? – zapytała znów szeptem, co aż przyprawiło mnie o dreszcze. Byłem nagi, mój penis głośno klaskał w mój brzuch, ale jeszcze głośniej było chyba słychać moje serce i tętniącą z olbrzymią prędkością krew.
– Taaak – szepnął Przemek.
Agnieszka prowadziła mnie za rękę, gdy ujrzałem głowę Ani leżącą na poduszce obok głowy Przemka, poczułem lekkie kołysanie. Nie wiem, być może zacząłem tracić przytomność, bo Agnieszka podtrzymała mnie. A może potknąłem się… nie wiem, teraz nie wiem, bo czułem wielkie zamroczenie. Agnieszka popchnęła mnie lekko w stronę fotela, a ja klapnąłem w nim. Usiadła mi na kolanach, tak mocno wtulając się we mnie. Czułem wielkie ciepło od jej rozpalonego ciała, czułem jej twarde pośladki na swoich udach, czułem jak dociskała plecami mojego penisa do brzucha. Podkurczyła nogi, trzymała je między moimi kolanami. Objąłem ją, dotykałem jędrny, gorący, wilgotny brzuch, a jedną dłoń zsunąłem niżej, w stronę rozchylonej owieczki. Poczułem jeszcze większą wilgoć, jej szparka była rozwarta, ociekająca od mojej spermy i jej śluzu. Słychać tylko było szelest naszych ciał ocierających się o siebie.
Ania z Przemkiem leżeli do nas tyłem, bez ruchu. Jakby oboje zamarli. Jednak gdy przyjrzałem się, dostrzegłem lekki ruch pod kołdrą. To zapewne Przemek dotykał jej pupę, biodra, może brzuch. Siedziałem jak zamurowany. Moje myśli nawet nie przetaczały się, one stały w miejscu. Bliskość mojej żony leżącej w łóżku, pod kołdrą, w naszej pościeli z Przemkiem spowodowała, że myśli zatrzymały się w miejscu. Nie uwierzycie, ale tego jeszcze nigdy nie przeżyłem. Czułem bicie serca mojej Anusi, a ona musiała czuć mojej serce, które wciąż waliło. Przecież tyle lat po ślubie byliśmy, zawsze razem, a teraz…
Agnieszka zaczęła się lekko unosić. Domyśliłem się, że chce się nabić na mojego sterczącego penisa. W tym momencie ruchy pod kołdrą się nasiliły, a pewnym momencie moja żona usiadła i odwróciła głowę, aby spojrzeć w naszą stronę. Chyba chciała się upewnić, że my jesteśmy nago, że my będziemy za chwilę kochać się na jej oczach. Widziałem ciężkie piersi Anusi, wystające spod kołdry. Przemek szybko ujął je w dłonie i zaczął pieścić. Wtedy już Agnieszka siadała delikatnie na moim penisie, który sterczał bezwstydnie, podniecony tym, że moja żona patrzy na to wszystko i jest przy tym dotykana przez Przemka. Czułem jak jej wulkaniczne wnętrze pochłania mnie, jak parzy, jak w moich jądrach gotuje się sperma pod wpływem wysokiego ciśnienia i tej temperatury. Miałem jednak wielką ochotę, aby dotknąć choć przez chwilkę ciało mojej żony, uwielbiałem jej napiętą skórę, a teraz pewnie była jedwabista i kusząca swym zapachem świeżości.
Jęknąłem z rozkoszy, ponieważ Agnieszka uniosła się i usiadła na mnie z jeszcze większą siłą, rozgniatając moje jądra. Teraz ciszę przerwała Ania, zadając mi pytanie swoim ciepłym, ale jakimś szorstkim głosem:
– Chcesz, żeby mnie zerżnął na twoich oczach?
Zatkało mnie to pytanie w ogóle, a tym bardziej słowa, które wypowiedziała. Agnieszka przyspieszyła i moja żona mogła widzieć, jak jej najlepsza koleżanka podskakuje zabawnie na moich kolanach. To spowodowało, że zamiast werbalnej odpowiedzi, Ania usłyszała tylko mój jęk rozkoszy. Widziałem, jak Przemek rozgniatał jej duże piersi.
– Chcesz? – ponowiła pytanie.
– Chce tego bardzo – odpowiedziała szybko Agnieszka.
– Nie ciebie pytałam – odpowiedziała szorstko – on niech to wypowie.
Chwyciłem małe piersi Agnieszki, jej suteczki były twarde…
– Tak – szepnąłem – zrób to, kochaj się z nim…
Po tych słowach, które ze mnie się wydobyły wbrew mojej woli, zacząłem całować i lizać brodaweczki Agnieszki.

ANIA PISZE
Gdy przeżyłam rozkoszną ekstazę z kochankiem (hahaha – jak to zabawnie brzmi, jestem cyniczna, gdy to piszę) przeraziłam się troszkę tego wszystkiego. Przecież wcale nie chciałam uprawiać sexu z moim starym kolegą, mężem mojej przyjaciółki. A już na pewno nie miałam zamiaru robić tego w taki lekko wulgarny sposób. Coś ścisnęło mnie w gardle i mimo że rozkosz wielkiego przeżycia kłębiła się jeszcze w moich wnętrzach, mimo że energia – nagromadzona przez kochanka – nie wyładowała się ze mnie. I wtedy weszli oni. Słyszałam szelest ich nagich ciał. Usiedli. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje, czas na chwilkę stanął w miejscu. Jednak gdy ujrzałam Agnieszkę nadziewającą się na pal mojego ukochanego męża, nie wytrzymałam. Nie wiem skąd wydobył się mój głos, a do tego takie wulgarne słowa. Ale zapytałam, czy chce, aby mnie Przemek zerżnął. Gdy zamiast niego odpowiedziała Agnieszka, wściekłam się. Gdy w jękach rozkoszy odpowiedział wreszcie cichym i jakimś nieswoim głosem, że chce, abym na jego oczach kochała się z Przemkiem, wtedy ogarnął mnie szał. Chwyciłam w dłonie twardego i grubego jeszcze penisa mojego słodkiego kochanka i zaczęłam go tarmosić. Przemek położył się, a ja wskoczyłam na niego. Byłam mokra, wilgotna, dlatego jego wielkie członek wszedł we mnie od razu po same jądra. Czułam jak moje pośladki rozgniatają się o jego krocze i uda. Jęknął jeszcze głośnie od mojego męża. Ujeżdżałam go z taką wściekłością, że aż zaczął krzyczeć, chwycił moje biodra i pomagał mi w szaleństwie. To doprowadziło mnie do jeszcze większej rozkoszy i chęci zemsty na moim mężu. Widziałam bowiem, jak Agnieszka wolno, dokładnie siada na Piotrku. Ta odmiana musiała mu służyć, więc chciałam zepsuć mu przyjemność, a nie wiedziałam jeszcze wtedy, że to doprowadzi go do szaleństwa.
– Mocniej, mocniej… – jęczałam specjalnie, żeby Piotrek poczuł, że jest Mo dobrze.
Przemek jeszcze silniej zaczął podrzucać biodra, czułam go bardzo głęboko w sobie.
– Jesteś cudowny, wielki… – jęczałam i wykrzykiwałam urywane słowa – jest mi z tobą lepiej… lepiej… och, tak, mocniej… jeszcze… spuść się we mnie jeszcze raz… lej we mnie swoją spermę… zalej mnie całą…
Te słowa pobudziły Przemka do niebywałego wysiłku, bo czułam jak moje napięte emocje i wściekłość przemienia się w fale gorącej ekstazy.
– Ty masz takiego wielkiego niuniusia – wykrzyknęłam, specjalnie nazywając jego penisa słowem, które używaliśmy razem z Piotrem.
Przemek drżał już, czułam że jego ciało się napina. Wtedy zauważyłam, że Agnieszka przestała się podnosić, że zeszła z mojego męża i stanęła przed nim, przodem do nas, a tyłem do niego. Obmacywał chyba jej pupę, a ona patrzyła i słuchała, łapczywie spijała moje słowa. Podobnie jak mój mąż, o czym się miałam później dowiedzieć. Moje okrzyki zaskoczyły ich oboje, doprowadzając teraz chyba Agnieszkę do jakieś dziwnej zazdrości, a mojego męża do perwersyjnego pożądania.
– Będę się tylko z tobą kochała… tylko… – dalej jęczałam – on ma małego… z nim mi nie jest tak dobrze… tylko ty potrafisz mnie doprowadzić do orgazmu…
Widziałam, że Piotrek wstaje, wtula w siebie Agnieszkę od tyłu, pieści jej piersi, brzuch, całe ciało w jakiejś dzikiej malignie.
– Ty się do niczego nie nadajesz… – krzyknęłam – Przemusiu, teraz musisz mnie zaspokajać częściej… będę twoją niewolnicą… dopiero teraz poczułam czym jest wielkie rżnięcie… teraz wiem co to jest orgazm… musiałam udawać, a teraz wiem…
– Aniu… – usłyszałam szept mojego męża, w którego głosie było coś nieludzkiego, ale raczej zwierzęcego.
– Tak… musisz to wiedzieć… jest mi cudownie, rozkosznie… Przemusiu, będziesz mnie miał, kiedy tylko zechcesz…
Po tych słowach Przemek eksplodował w mnie, jego ciałem miotały spazmy. Wtedy Agnieszka podeszła do nas, weszła na łóżko i wypięła swoją pupę nad twarzą swojego męża. Czułam jej szybki oddech. Przemek wylizywał jej soki pomieszane ze spermą Piotrka. Widziałam z bliska jej nagie ciało, którym przed chwilką rozkoszował się mój mąż. Była bardziej zadbana ode mnie, jej ciało lśniło bez żadnej fałdki, a niewielkie piersi sterczały dumnie w odróżnieniu od moich, ciężkich, ale w tej chwili niesłychanie jędrnych. Piotrek ruszył w naszym kierunku, stanął za mną i dotknął dłonią moje plecy. Oparzył mnie.
– Zostaw mnie – krzyknęłam do niego, ale w mojego małżonka wstąpiła jakaś niebywała siła.
Chwycił mnie za biodra, poderwał do góry, ściągnął z penisa kochanka i pociągnął moją pupę do siebie. Wtedy mój tułów opadł na podbrzusze Przemka, a pupa wystawała do góry. Czułam jak mój mąż jednym pchnięciem wbił się w moją przemoczoną spermą i śluzem szpareczkę, jak zaczął pompować mnie z siłą jeszcze większą niż Przemek. Agnieszka nachyliła się i wzięła w dłoń członek swojego męża, zaczęła go masować, a po chwili podniosła rękę w górę i podała nad moją głową i plecami do ust mojego męża. Dotykała moją twarz swoimi twardymi piersiami.
– Masz, liż, to soki twojej żony, którą tak dzielnie zerżnął mój mąż – powiedziała złowieszczym głosem.
Piotr chyba lizał jej dłoń, a po chwili zaczął ze mną kopulować tak, jak jeszcze nigdy. Czułam, że jego dłonie rozgniatają moje biodra, wiedziałam, że zaraz się spuści. Nie chciałam mu dać tej przyjemności, chciałam się mu wyrwać, ale był silniejszy. Po chwili wlał we mnie strumienie spermy, a ja rozpalona zaczęłam szczytować. Przelewały się przeze mnie fale orgazmu, które po raz pierwszy tak silnie przeżyłam z moim Piotrem. To, co zapoczątkował w Agnieszce, zakończył we mnie.

PIOTR PISZE

Rozpalone okrzyki Ani o tym, że ja mam mniejszego, że z Przemkiem jest jej lepiej, że czuje orgazm, żeby ją rżnął, że mu się zawsze będzie oddawała, kiedy tylko zechce piekły moje serce. Jednak to jest właśnie urok perwersji, która doprowadza człowieka do granic wytrzymałości. Gdy Agnieszka zeszła ze mnie i usiadła na twarzy Przemka, podszedłem do mojej żony. Widziałem z bliska jej wilgotne i napięte ciało, widziałem jak Przemek wysysa cipkę swojej żony, czułem buchające ciepło od ciał dwóch kobiet. Kochanek spuścił się po raz drugi do brzucha mojej żony, a wtedy wstąpiła we mnie niebywała siła. Widziałem, że Ania nie przeżyła jeszcze orgazmu. Poderwałem jej biodra i wysunąłem pupę w swoją stronę. Jednym pchnięciem zanurzyłem się w jej mokrą szparkę aż po same jądra. Pchałem mocno, tak jak lubiła. A wtedy Agnieszka podsunęła mi swoją dłoń oblepioną śluzem mojej żony i spermą jej męża. Lizałem dokładnie paluszek po paluszku. Czułem w ustach całą paletę smaków, słodki, gorzki, słony… A po chwili – w momencie gdy Ania zaczęła przeżywać szczytowanie – wpompowałem w nią swoją dawkę spermy. Miała przecież płodne dni, więc dobrze się stało, że tak szybko dostała serię moich plemników.
Przewróciliśmy się na łóżko, leżeliśmy bokiem, a mój twardy penis był wciąż w środku. Gniotłem jej duże piersi, suteczki były takie napęczniałe, jeszcze nigdy ich takich nie czułem. Byliśmy rozpaleni, ale patrzyliśmy jak Agnieszka nadziewa się na język i palce swojego męża, jak szczypie swoje piersi, a po chwili usłyszeliśmy jej potężny jęk rozkoszy. Ten widok był niesamowity…ale to mojego mózgu dotarło pytanie… co będzie dalej? Jak teraz będziemy się zachowywać?
Oni też po chwili położyli się na łóżku. Słychać było tylko nasze szybkie oddechy. Nagle Przemek wstał, wziął moją żonę za rękę i powiedział:
– Chodź Aniu, umyję cię…
Ania była jak zaczarowana, wstała i poszła za nim do łazienki. Byłem ciekawy jak zareaguje na niego, gdy ujrzą się w pełnym świetle, które włączyli, gdy znaleźli się w łazience. Usłyszeliśmy szum wody wlewanej do wanny.

Scroll to Top