Zerżnięta żona

Moja żona ma w firmie kochanka – o czym dowiedziałem się od prywatnego detektywa. Wynająłem go, ponieważ miałem słuszne podejrzenia, że w pięć lat po ślubie Justyna po prostu mnie zdradza. Wynajęty detektyw przyniósł mi serię jednoznacznych zdjęć mojej dwudziestosiedmioletniej żony w ramionach jakiegoś faceta. Zapłaciłem za usługę i przeglądałem reportaż z prac biurowych mojej żony. Najpierw pocałunki, później wkłada jej łapy pod bluzkę, całuje szyję, obnaża piersi, całuje je… tego było za wiele. Zacząłem się zastanawiać nad zemstą. Pomysł przyszedł mi do głowy bardzo szybko. Odwiedziłem mojego kolegę Romka i pokazałem mu zdjęcia.
– Ma śliczne piersi – powiedział – takie małe, zadarte, pewnie bardzo jędrne.
Przyjąłem z uśmiechem jego uwagę.
– Moja Nastka – dodał – ma takie duże, ciężkie i już lekko obwisłe.
– Acha…
– Wiesz… kupuje sobie ładną bieliznę… – dodał, oglądając fotkę ukazującą moją żonę tylko w krótkiej spódnicy i czarnym, koronkowym staniku.
– Ja jej kupuję… ja, drogą… – szepnąłem – a ona… – załamał mi się głos.
– Spokojnie – rzekł jakoś tak dziwnie – zdarzają się takie sprawy nie tylko tobie.
– No a gdyby tobie się coś takiego zdarzyło? – zadałem pytanie z lekką kpiną w głosie.
– A wiesz, że zdarzyło… zdradziła mnie z jakimiś gówniarzami…
– Tak? – zdziwiłem się.
– A tak… ze swoimi uczniami… ale to stare dzieje, przyznała się do tego dwa lata temu – wyjaśniał Romek.
– Niesamowite…
– No właśnie… zrobiła to podczas wycieczki z maturalną klasą… popiła z nimi i sama nie wiedziała co się dzieje. Opowiadała, że ją rozebrali, pieścili i nie wytrzymała… podobnie jak Sandra Jacobs… – przypomniał mi opowiadanie La Vendy.
– Nigdy bym w to nie uwierzył, że Nastka, taka poważna kobieta…
– No, dała dupy i już, Marek… pogodziłem się jakoś z tym… pamiętasz, jak rozbierali Sandrę? Rozpięli jej koszulę, biustonosz, wsuwali ręce w krótkie spodenki, wsadzali jej penisy w każdą dziurę… z Nastką zrobili dokładnie to samo… pogodziłem się z tym…
– A ja nie potrafię, dlatego mam dla ciebie propozycję… – zawiesiłem głos.
Patrzył na mnie zdziwiony. Czekał.
– Chcę, żebyś ją szantażował tymi zdjęciami, żeby dała dupy tobie… zacytowałem jego słowa – a później jeszcze innym… – rozpaliłem się w emocjach.
– Żartujesz chyba…
– Nie, mówię poważnie…
Przygotowaliśmy plan. Miał do mnie wpaść jeszcze tego samego dnia i pod moją nieobecność pogadać z Justyną, aby na weekend przyszła do niego. Nastka miała jechać z dziećmi do rodziców, a ja miałem niby to wyjechać na szkolenie.

O siedemnastej zadzwonił do mnie do biura.
– Była przerażona, wściekła… myślałem, że mnie zabije – wyjaśniał – absolutnie nie zgodziła się na spotkanie ze mną…
– Ale…
– Ale powiedziałem, że czekam w sobotę do osiemnastej, a później wysyłam zdjęcia tobie.
– Ok.

Po moim powrocie – tak, jak się spodziewałem – Justyna była roztrzęsiona. Starałem się być dla niej miły, ale wciąż miałem przed oczami łapska tamtego faceta na jej piersiach, jego usta całujące piersi.

W sobotę przed południem zamontowałem się u Romka. Zrobiliśmy monitoring sypialni, kamerka, mikrofon, a monitor w jego gabinecie. Byłem pewien, że przyjdzie…

Oczekiwanie było nerwowe. Godziny mijały wolno. Ale wreszcie przyszła. Słyszałem głos Romka, Justyna była milcząca. Weszli do pokoju. Widziałem ją na ekranie monitora. Popielata spódnica do kolan, rajstopy cieliste, popielata garsonka, pod nią biała bluzka. Włosy zaczesane do tyłu, spięte w kucyk. Ubrała się jak do biura, ale przecież to był strój, w którym kurwiła się z tym gościem.
Usiadał na kanapie, Roman obok niej. Zachowywał się dość bezczelnie, aż byłem tym zdziwiony.
– Oddaj mi te zdjęcia, Roman – poprosiła nerwowo, tak jak się spodziewałem.
– Jesteś żoną mojego kumpla – powiedział z uśmiechem – i nie pozwolę, abyś go zdradzała.
– Odczep się, proszę…
– Coś za coś… – mówił spokojnie, ale w jego głosie czuć było wielkie podniecenie. Rozbudziła się w nim wielka dzika żądza, gdy miał Justynę na wyciągnięcie dłoni. Jej przerażenie rozbudzało jego pożądanie jeszcze bardziej.
– Ale tu nie może być coś za coś… Roman… ja ci wszystko wytłumaczę…
– Niby co? Jest jak jest. Zawsze mi się podobałaś, wiesz dobrze, zawsze, kiedyś nawet ci to mówiłem… jesteś taka świeża, taka rozkoszna… nie dziw się, ze faceci na ciebie lecą… – mówił spokojnie, starając się ją udobruchać.
– Ja nie zdradzam męża, to nie tak… – starała się jakoś wytłumaczyć.
– Ja wiele widziałem… – przerwał jej Roman – te zdjęcia przecież…
– Ale to nie tak…
– Nic mi nie tłumacz – przerwał jej – mnie to nie interesuje… domyślasz się, że w tej chwili, mam inne zamiary niż słuchać twoich wyjaśnień… Justynko… odpręż się – mówił lekko cynicznie, ale głosem starał się zapanować nad nią.
– Czyli co chcesz ode mnie? – zapytała nerwowo.
– Chcę cię teraz widzieć tak, jak byłaś na tych zdjęciach…
– Roman – odezwała się po chwili milczenia – masz przecież żonę, dzieci… po co ci to? Po co ci ten szantaż?
– Zrozum, Justynko, że ja od dawna cię pragnę, że ja od dawna patrzę na ciebie z pożądaniem… działasz na mnie. Jak się kocham z Nastką, to często myślę o tobie…
Byłem ciekawy czy mówi prawdę, czy to tylko takie zmiękczanie Justyny. Widziałem ich w monitorze, tak bardzo blisko, byłem rozpalony dziką namiętnością. Życzę wam wszystkim, drodzy panowie, abyście mogli coś takiego kiedyś przeżyć.
Patrzyła na niego, patrzyła mu w oczy i zapytała bardzo zimnym, lodowatym głosem:
– Mam się rozebrać?
Pokiwał głową, a mnie zadrżały ręce. Bałem się tego strasznie, pojawiła się we mnie taka dziwna emocja, która podpowiadała, aby to przerwać. Lecz inna, perwersyjna myśl, trzymała mnie w bezruchu.
– Jesteś wredny – szepnęła – brzydzę się ciebie.. – dodała i zaraz szybko wstała.
– Przestań… – zaśmiał się – wiesz, że jestem inny…
W milczeniu zaczęła rozpinać żakiet. Zerwała go z siebie i rzuciła na kanapę. Sperma w moich jądrach zaczęła się gotować, rozpiąłem spodnie i zacząłem ruszać penisem. Był gruby, twardy – jak jeszcze chyba nigdy przedtem.
Rozpinała szybko guziczki białej bluzki. Jej ruchy były nerwowe, więc wolno to szło, ale gdy dotarła do pasa, odwróciła się tyłem do niego. Rozpięła rękawy i wyciągnęła bluzkę ze spódnicy.
– Napatrz się ty świnio… – rzuciła beznamiętnie, starając się mieć lodowaty ton głosu.
Ściągnęła bluzkę i pomiętą rzuciła na kanapę. Miała na sobie biały, koronkowy staniczek Triumpha. Widziałem, że Roman cały napęczniał, ale nie mniej od niego mój penis. Ruszałem nim z taką prędkością, że jak Justyna zaczęła rozpinać spódnicę, wytrysnąłem i zalałem gęstą spermą podłogę. Wielkie strumienie płynęły ze mnie, gdy moja żona rozpięła guziczek i ekspres spódniczki. Puściła ją na podłogę. Wyszła z niej i kopnęła na bok. Była w białych stringach, a cieliste rajstopy opinały ciasno jej gołe pośladki. Ostatnie krople spermy spadały na podłogę, gdy moja żona chwyciła gumkę rajstop i majtek i szybko opuszczała je na dół. Nachyliła się przy tym, wypinając krąglutką pupę w stronę Romana. Zwinięte w kłębek rajstopy i stringi zdjęła ze stóp i puściła na podłogę. Jej ciało zaczęło drżeć, była chyba bardzo przerażona tym, co robi. Nie zatrzymała się jednak nawet na chwilę. Zdejmowała stanik, tak jakby to robiła w naszej łazience. Tak przecież rozbierała się codziennie wieczorem. Odpięła z tyłu sprzączkę i biały stanik znalazł się na kanapie. Widziałem ją bokiem, Roman widział tylko jej delikatne plecy, falujące jędrne pośladki. Stała wyprostowana, bez ruchu… tylko oddechy, takie mocne, sprawiały, że napięte ciało lekko drżało. Ja widziałem ją z profilu, jej zadarte piersi i suteczki, sterczące, kuszące, namiętnie rozpalone.
– Wystarczy? – zapytała z ogniem goryczy w głosie.
– Jesteś aniołem – powiedział cicho Roman – marzyłem o takim widoku…
– Napatrzyłeś się? – zapytała stanowczo, chcąc skończyć tę brutalną zabawę.
– Proszę cię… Justynko, proszę cię – zaczął jęczeć podniecony do granic wytrzymałości Romek – proszę cię odwróć się…
Moja żona szybko odwróciła się przodem do Romana. Ręce miała opuszczone. Była bezwolna. A on widział jej nieskazitelnie piękne, nienagannie ukształtowane ciało. Nie patrzyła na niego. Patrzyła przed siebie, wyżej, na ścianę nad nim.
– Już? – zapytała patrząc wciąż ponad jego głową.
– Połóż się na łóżku – powiedział z drżeniem w głosie.
– Chcesz mnie zerżnać? – krzyknęła z drwiną w głosie. – Tak na zimno? – Zaczęła się śmiać nerwowo…
– Justyna…
– Milcz… – wysyczała i przeszła obok niego, kierując się w stronę wielkiego małżeńskiego łoża.
Śledził jej ruchy rozognionymi oczyma. Weszła na łóżko i położyła się na brzuchu. Wyciągnięte ręce położyła przy głowie. Wstał i szybko rozebrał się. Wszedł na łóżko. Uklęknął przy jej stopach, chwycił je i rozszerzył delikatnie ściągnięte nogi. Miał przed sobą jej dokładnie wygoloną szpareczkę, pewnie rozchyliła się, pokazując między delikatnymi wargami swoje różowe wnętrze. Przesunął się i klęczał między nogami. Przesunął obie dłonie od stóp w górę, po jej zgrabnych nóżkach, po jej jędrnych udach, aż do apetycznych pośladków. Trwała w bezruchu, a mój penis znów rozpalił się na nowo. Romek też był w wielkiej gotowości. Jedną dłonią pieścił jej pośladki, a drugą gładził cipeczkę. Po chwili wsunął do jej wnętrza palce. Mówiłem mu, że najczęściej nie ma dużo śluzu. Dlatego zaopatrzyłem go w żel intymny Johnsona.
– Zrób to już – wydusiła z siebie stłamszony głos.
Roman nachylił się i sięgnął z podłogi tubkę z żelem. Wycisnął na dłoń i zaczął smarować swojego penisa. Dopiero wtedy zauważyłem, że jego miecz jest wielki, gruby, żylasty i bardzo długi. Uklęknął nad nią, złapał silnie za biodra i lekko uniósł pupę do góry, po czym zawiesił się nad nią i zaczął wpychać w rozwartą szpareczkę. Zacząłem ruszać swoim penisem, który wciąż był twardy. Żel sprawił, że wszedł za drugim mocnym pchnięciem aż po same jądra i wtedy moja żona krzyknęła:
– AAAAA… Roman…
Przeraził się i zamarł w jej wnętrzu. Nie zdążył wyciągnąć. Bał się chyba ruszać, bo wrzask był przeraźliwy.
– Roman… zabijesz mnie… – jęknęła z jakąś histerią w głosie.
– Ciiiii – zaczął szeptać.
Wznowił swoje ruchy. Wysunął wolno członka z jej pochwy i znów wszedł do środka.
– Masz wielkiego… – krzyknęła – przebijesz mnie zaraz – zaczęła jęczeć, ale takim innym głosem. Już nie zimnym, ale jakimś demonicznym.
Czułem, że coś w nią wstąpiło.
Roman wsuwał i wyjmował delikatnie, nie pchał do końca. Justyna jęczała cichutko i podniosła pupę wyżej. Domyśliłem się, że jego penis zaczął sprawiać jej przyjemność. Po chwili uniosła jeszcze wyżej biodra, aż wreszcie uklęknęła. Jego penis był w niej. Teraz zaczął walić mocno w jej dupę, rozgniatać pośladki, wbijać się aż po jądra, które były ogromne.
Justyna uwielbiała się tak kochać. Czasami miewała w ten sposób orgazm. Ale teraz czułem, że zaraz go będzie miała. Ruszała pupą tak, aby się jeszcze mocniej na niego nadziewać. Romek wpychał z wielką siłą.
– AAAAA – rozdarła się w niebogłosy.
– AAAAAAAA – wrzeszczał Roman spuszczając się do jej brzucha.
Takie mocne ruchy kopulacyjne mieli jeszcze przez kilkanaście chwil, po czym padli obok siebie na łóżko. Roman zaczął pieścić jej piersi, gniótł twarde sutki, gryzł ramiona i kark.
Justyna nagle podniosła się i uklęknęła nad kroczem mojego kolegi.
– OOOO – jęknęła – jaki wielki…. Nie widziałam nigdy takiego wielkiego… Marek ma maleńkiego przy tobie.
Te słowa sprawiły, że z mojego penisa znów popłynęła sperma. A Justyna mówiła:
– Masz wielkie jądra… – dotknęła je dłonią – czuję jak wypływa ze mnie twoja sperma. Wlałeś mi jej tak dużo… – jęczała i nabrała jego spermę cieknącą jej po udach z cipeczki. Przyłożyła do ust. Uwielbiała spermę. – Marek ma takie małe wytryski, nie umie mnie zaspokoić…
– Justyna… – chciał coś powiedzieć Roman, ale mu przerwała.
– Nic nie mów… było mi tak dobrze. Jeszcze nigdy nie miałam orgazmu z penisem w środku. Pierwszy raz z tobą… i… i chcę jeszcze raz.

Scroll to Top