Z pamiętnika studenta medycyny 2 : Lekcja anatomii cz.1

3. Lekcja anatomii

Jest to bezpośrednia kontynuacja wydarzeń z części 1, zachęcam do lektury jedynki jako pierwszej.

To była najlepsza historia w moim życiu i uważałem ten okres za zamknięty. Wielokrotnie wracałem do tych momentów nocami i jeszcze wiele razy dawały mi satysfakcję.

Minął tydzień, może więcej. Najbardziej nieoczekiwana z nieoczekiwanych zapukała do drzwi mojego akademika. Była ubrana w odkryte buty na wysokim obcasie i letnią sukienkę.

Nie wiedziałem co powiedzieć. Jej oczy mówiły wyraźnie czego chciała, nie wiedziały jednak, że za mną w pokoju jest jeszcze trzech kolegów po kilku piwach. Opowiadałem im o Niej.
Nie byłem w stanie odesłać jej do domu, po prostu nie byłem. Wpuściłem ją do środka i zobaczyłem jak zastyga w konsternacji widząc kolegów. Oni też zamarli. Wyraźnie obie strony pomyślały o odwrocie ale chłopaki tylko popatrzyli po sobie i wstali a Nadia odwróciła się w kierunku drzwi.

Zareagowałem próbując ich zatrzymać. Przedstawiłem ich sobie i usiedliśmy rozpoczynając sztywną i sztuczną rozmowę. Nadia nie chciała piwa, w żartach zaproponowałem resztkę Absyntu. Ku naszemu zdziwieniu przyjęła propozycję i przechyliła cały kieliszek, krzywiąc się przy tym niemiłosiernie. Spojrzeliśmy po sobie. Wyglądało to jakby adaptowała się do nowej sytuacji.

Widziałem ich wzrok na jej nogach, dekolcie. Przy drugim i ostatnim kieliszku wzdrygnęła się aż jej wspaniałe piersi zakołysały się pod sukienką , wtedy zobaczyliśmy, że nie ma na sobie stanika.
Sytuacja była patowa, musiałem coś zrobić, byłem zdenerwowany i niepewny. W końcu wzrok mój i Nadii spotkały się. Nie wiem co wtedy zobaczyłem ale dała mi pewność siebie.

– Zamknij drzwi na klucz – szepnąłem do Tomka. Spojrzał na mnie z niedowierzaniem ale wstał i poszedł do drzwi. Nadia poprowadziła za nim wzrokiem po czym spojrzała na mnie i spuściła oczy uśmiechając się delikatnie.

Wstałem i wyjąłem z szuflady nocną opaskę do spania i śmieszne kajdanki z różowym futerkiem które kiedyś dostałem na urodziny. Oczy Rafała i Wojtka rozszerzyły się.

– Zagramy w grę, mam nadzieję, że wam się spodoba – powiedziałem i spiąłem jej ręce z tyłu oraz założyłem opaskę na oczy. Tomek wrócił od drzwi i aż otworzył usta z niedowierzania.

Nadia ufała mi. Wiedziała, że nie mogłem tego zaplanować. Po prostu pozwoliliśmy sytuacji rozwinąć się. Widziałem jej stres i rosnące podniecenie. Siedziała skuta na krześle, na środku pokoju w akademiku. Dodatkowo odebrałem jej wzrok a wokół krążyło czterech napalonych samców. Nie chciałem się nią dzielić ale taka sytuacja zdarza się raz w życiu.

W mojej głowie układałem zasady gry będącej jedynie pretekstem do zabrania się za główne danie jakim była Nadia. Byłem narratorem, mistrzem gry o skłonnościach do perwersji i wyuzdania. Moje ego i pewność siebie napęczniały jak balon nadmuchany towarzystwem kolegów. Byłem w natarciu, onieśmielałem ich i chciałem by trwało to dalej.

– Nadio.
– Tak? – zapytała niepewnie

– Masz przed sobą czterech studentów medycyny. Przygotowujemy się do egzaminu z anatomii, zdajesz sobie sprawę jakie to dla nas ważne, prawda?

– Oczywiście – odpowiedziała po chwili wahania

– I dołożysz wszelkich starań by nam w tym pomóc, prawda?

Słyszałem, jak Wojtek przełknął ślinę a Tomek z Rafałem wybałuszyli do siebie oczy dzieląc swoją niewiarę w ten spektakl. Ale on był realny i dopiero się zaczynał a ja byłem jego jedynym reżyserem.

– Tak – odpowiedziała przełykając ślinę

Zdałem sobie sprawę z moich priorytetów, myślałem wyłącznie o rozkoszy Nadii i wrażeniu kumpli. Sięgnąłem po teleskopowy wskaźnik do rycin, znacznie przydatniejszy niż leżący obok, jego laserowy następca. Zimny, metaliczny pręt wysunął się na nieco ponad pół metra.

– Zaczniemy, dobrze? Panie Malczuk, proszę zdjąć modelce buty.

Rafał spojrzał po reszcie, jakby pytając o pozwolenie, po czym kręcąc głową uśmiechnął się i uklęknął przed Nadią. Po chwili jej buty wylądowały obok. Przyłożyłem wskaźnik i zacząłem od palców.

– Układ kostny. Paliczek dalszy- Phalanx distalis, środkowy- media, bliższy- proximalis, kość śródstopia- Os metatarsale. Panie Szewski, a jaka jest polska i łacińska nazwa tej kości? – zapytałem wskazując na jej piętę

Wojtek uśmiechnął się.
– To kość piętowa, Calcaneus lub też dokładniej- guz kości piętowej a więc Tuber calcanei panie Tułacz. To kości wyższych partii ciała sprawiają mi trudność i je powinniśmy powtórzyć.

Zobaczyłem leciutki uśmiech również na ustach Nadii.

– Naturalnie dojdziemy do tego. Wyżej napotykamy na kość piszczelową- Tibia i strzałkową- Fibula. Towarzyszą im mięśnie…

Zimny czubek wskaźnika wspiął się po ścięgnie Achillesa i rozpoczął mozolną wędrówkę w górę wewnętrznej strony jej prawej nogi.

– Soleus, Tibialis…
Na wysokości kolana nacisnąłem wskaźnikiem, jednocześnie wydając jasne polecenie.

– Proszę szerzej. – zareagowała bez wahania rozchylając uda. Sukienka do kolan powoli zjechała w wolną przestrzeń tworząc coś na wzór kołyski.

Zdecydowanie opuściłem wskaźnik na jej lewe kolano i powoli zacząłem sunąć do przodu, cofając sukienkę.
– Rectus Femoris, tuż obok Sartorus a za nim kolejno…

Centymetr po centymetrze odsłaniałem brąz jej uda.

-… Gracilis, Adductor Longus…

Widziałem jak ciężej oddycha, zimny czubek wskaźnika dotarł do wrażliwej skóry wewnętrznego uda.

-… Pectineus, Iliopsoas. – dotarłem do samej pachwiny odsłaniając białe majteczki i podążyłem w górę, podciągając sukienkę.

– Co jest pod tym panie Kilanowski?

– Mięsień brzucha, Rectus Abdominis.
– Dobrze.

Skręciłem w bok a Nadia odgięła się nieco do tyłu. Pod brązową skórą zarysowały się żebra.

– Widzimy tu Thorax.

Cofnąłem wskaźnik pozwalając sukience opaść na jej uda poczym przejechałem nim w górę jej mostka aż do obojczyków, gdzie strąciłem na boki ramiączka jej sukienki. Wisiała teraz niepewnie, zawieszona na jej poruszającym się dekolcie, przyklejona do spoconej skóry.

Podniosłem wskaźnikiem jej brodę, aż odgięta w tył zaprezentowała smukłą szyję w pełnej okazałości. Zjechałem po niej w dół, ostrożnie przełożyłem wskaźnik na materiał i przejechałem po prawej piersi, lekko zawadzając o ukryty sutek.

Napięcie w pokoju stawało się nieznośne. Musiałem pchnąć tę grę poza granice rozsądku. Do stanu w którym rzucenie się na nią będzie naturalne, oczywiste.

Podszedłem jak stałem, klęknąłem obok niej i bezpruderyjnie wsunąłem dłoń między jej rozwarte uda. Poczułem ją przez biel majtek aż nagrodziła mnie nagłym zaczerpnięciem powietrza. Nie było powodów by nie grać ostro, moja dłoń powędrowała w jej bieliznę, palce zanurzyły się w jej mięsistych wargach.

Scroll to Top