Z pamiętnika studenta medycyny 2 : Lekcja anatomii cz.2

Jest to druga i ostatnia część rozdziału Pt. „Lekcja anatomii”. Przed przeczytaniem jej odsyłam do kolejno 1 i 2 części „Z pamiętnika studenta medycyny”

Jęknęła głośno nie kontrolując się.
To wystarczyło by Wojtek, najodważniejszy z reszty przyłączył się. Przejął ode mnie wskaźnik i zaczął namiętnie całować i kąsać jej szyję.

– Czuję wyraźnie twoje Labia Majora, są tutaj.- nagrodziła mnie pomrukiem.
– Przechodzę do Labia Minora a gdy podążę nimi do góry dojdziemy do Clitoris skarbie.

Słyszałem jak głośno sapie i wzdycha , widziałem jak co chwila wstrząsa nią kolejny niekontrolowany skurcz niemal zrzucając sukienkę. Jej sutki wyraźnie zarysowały się pod sukienką, nabrzmiałe, sterczące. Chwyciłem jej majtki i ściągnąłem w dół czekoladowych nóg.

Wojtek całował jej ramiona jednocześnie wodząc zimnym wskaźnikiem po jej dekolcie. Metalowy czubek wędrujący w małym wgłębieniu tworzonym na jej ciele zataczał łuki niżej i niżej. W końcu wsunął go pod sukienkę wykorzystując przerwę między piersiami i kolejnymi ruchami zaczął odklejać materiał od spoconej skóry. Widziałem jak szepcze jej coś do ucha i zatacza coraz mniejsze kręgi, trąca jej sutek pod sukienką. Wtedy ona odpowiedziała mu.

Nie słyszałem jej ale reakcja Wojtka była szybka. Jednym szarpnięciem ściągnął sukienkę i wskazał na mnie. Wstałem i dałem znać Tomkowi by zajął moje miejsce. Razem z nim do akcji wkroczył też Rafał. Z braku miejsca stanął za nią i zaczął całować zwrócone ku górze usta.

Dostałem w prezencie jej prawą pierś. Zacząłem pieścić ją dłonią. Była bardzo czuła i wyraźnie obrzmiała. Czarna, błyszcząca brodawka z małymi guzkami tworzyła prawie centymetrowe zgrubienie.

– Czy wiesz, że za kolor brodawki odpowiadają dwa polimery Nadio? – szepnąłem do jej prawego ucha

Zawtórował mi Wojtek zapewne szepcząc „ eumelanina i pheomelanina „do lewego.
Powstrzymałem się od dotykania jej i tylko gładziłem naokoło. Nadia oblizała wargi między pocałunkami i dysząc pozostała cicho. Nieznaczna mimika jej ust znaczyła jednak o nasilających się doznaniach.

Tomek wsunięty między jej uda zajął się jej kwiatem co utrudniło nieco sprawę dla Rafała. Trzymał więc tylko jej głowę, pieścił szyję i kark pozostawiając wolne usta które teraz spazmatycznie łapały oddech.

– Wiesz czym są te małe wypustki na twojej brodawce? – zapytał Wojtek

Spojrzałem na Nadię, próbowała kontrolować napływające odczucia, jej głowa była wygięta do tyłu a usta rozchylone. Z lekkim opóźnieniem szepnęła:

– Powiedz mi…

W końcu użyliśmy ust. Jej skóra była pachnąca i bardzo delikatna. Nadia zaczęła wić nam się w dłoniach, stała się bardzo podniecona. Rafał odwrócił jej głowę i odpowiedział:

– Te guzki to gruczoły Montgomeryego kotku, zajmują się nawilżaniem brodawki. Pomagają ją ssać.

Przytrzymałem jej pierś i zająłem się apetyczną brodawką. Jęknęła. Bardzo delikatnie obrysowałem ją językiem wyczuwając wyraźnie te przeklęte gruczoły. Przez dwa dni ich nazwa umykała mi z pamięci. Trąciłem lekko sutek, był gruby i twardy.

Tomek na chwilę odpuścił, całując jej uda i gładząc brzuch. Obserwował jak przykładam otwarte usta i zamykam je na niej, jednocześnie masując rękami.
Nadia jęknęła z bólu i szepnęła:

– Ostrożnie, są pełne pokarmu…

Przeszedł mnie zimny dreszcz a chłopaki spojrzeli po sobie. Czułem w ustach i na języku jej gorący, mięsisty sutek i obrzmiałą brodawkę. Zaczęliśmy ssać a te symultaniczne pieszczoty obu piersi doprowadziły ją do szaleństwa. Tomek wrócił do akcji wsuwając dwa palce do jej pochwy i liżąc mocno wystawioną łechtaczkę. Nadia drżała, wiła się i jęczała. Byliśmy coraz bardziej podnieceni i namiętni. Nagle poczułem coś na języku a pękaty brąz jej biustu przecięły strumyczki białego płynu.

– O tak! Mmmmm…- jęknęła donośnie między sapnięciami

Słyszałem mlaskanie jej mokrej pochwy gdy palce Tomka wdzierały się do środka szybciej i szybciej.

Logika i planowanie nas opuściły. Wpadaliśmy w dziką orgię. Najbardziej pokrzywdzony, Rafał, nie pytając o pozwolenie zjechał rozczapierzonymi palcami w dół jej dekoltu i w chciwym geście złapał jej biust niemal uderzając mnie w oko.

Wyrozumiale nie zareagowałem zbyt porywczo. Tuż przed moją twarzą jego dłoń objęła od góry czekoladową pierś Nadii rozsmarowując po niej mleko, uniosła nieco i masując okrężnie zbliżała palce do sedna.

Spodobało jej się i wtedy malutkie strużki mleka wystrzeliły ponownie tym razem zraszając moją twarz.

– O tak kotku, bezczelnie cię wydoję, lubisz tak? – zapytał fachowo i szczerze mówiąc, nie zrobił bym tego lepiej.

Jej wykrzywiona twarz i jęki mówiły wszystko. Podniosłem się i wsunąłem mokre od mleka palce w jej rozchylone wargi by dołączyć do nich swoje usta. Była już w trybie wyuzdanej dziwki co przejawiało się w każdym, najmniejszym geście. Chciałem ją mocno.

Chwilę później zmieniliśmy jej pozycję, kajdanki poszły do przodu gdzie na prostych rękach była oparta o łóżko, nachylona do przodu stojąc na podłodze w rozkroku. Ja byłem pod nią, tuż pod jej zwisającymi piersiami, Wojtek zajął miejsce bezpośrednio za nią a Rafał rozpinał rozporek klęcząc na łóżku przed nią. Tomek dał znać, że popatrzy.

Cała ta ekwilibrystyka była sztuczna i trochę naciągana, chyba zrobiliśmy to tylko dlatego, że mogliśmy. Zarówno ja, jak i Wojtek weszliśmy w nią bardzo delikatnie. Wojtek początkowo użył palców. Patrząc do góry widziałem jak Nadia zaczyna obciągać Rafałowi. Czym prędzej opuściłem głowę bo to, co jest jedyną wadą takich akcji to właśnie obce kutasy w pobliżu, zgodzicie się ze mną, prawda? Szczególnie jeśli te obce (w znaczeniu nie swoje) kutasy należą do waszych kumpli.

Z minuty na minutę zaczęło się robić gorąco, biodra Nadii tańczyły jak w transie, Wojtek ostro pieprzył jej tyłek aż pośladki klaskały a Rafał coś tam mruczał pod nosem wpychając nabrzmiałego fallusa prosto w jej usta. Pod wpływem uderzeń Wojtka piersi Nadii bezwładnie kołysały się, przecinając powietrze tuż przed moją twarzą sterczącymi sutkami. Zatrzymałem je pewnym chwytem i sam zacząłem wyciskać białe mleko tryskające z jej perwersyjnie czarnych, mięsistych sutków.

Dziwne odgłosy Rafała nasiliły się, aż nagle złapał mocno jej włosy i wsunął głęboko w jej usta gdzie dopadły go skurcze. Nadia wyraźnie ześwirowana czując faceta kończącego w jej ustach, poczułem raptowne skurcze opinające się na moim penisie. To nie mogło się tak skończyć, o nie. Gdy tylko Wojtek znieruchomiał, dałem znak do zmiany.

Rozpiąłem Nadii kajdanki i zdjąłem opaskę. Podałem jej chusteczkę do wytarcia ust, ciągle dyszała jak szalona. Rozejrzała się dookoła i zobaczyła uśmiechniętego krzywo Tomka z wypiekami na twarzy i wyraźnym wybrzuszeniem na jeansach. Podeszła do niego i podniosła jego prawą dłoń, powąchała jeszcze lepkie palce. Stał jak wryty. Trzymając jego nadgarstek, zaczęła obscenicznie ssać palce do czysta.

Patrzyliśmy jak zahipnotyzowani co musiało ciekawie wyglądać bo nadal miałem penisa w pełnym wzwodzie. Bawiła się jego nieśmiałością i jednocześnie igrała z nami.

– On patrzył. Teraz wy popatrzycie. – powiedziała z niebywałą pewnością siebie jak na nagą 32latkę w pokoju z czterema studentami.

Założywszy nocną opaskę na jego oczy, delikatnie wsunęła prawą dłoń w jego włosy i skierowała jego głowę niżej. Pełzł ustami po jej szyi, dokładnie tam gdzie i jak chciała. Pozwoliła mu zjechać niżej gdzie czarne sutki umykały przed jego łapczywym językiem a potem sunęła jego twarzą po swoim brązowym, spoconym brzuchu aż dojechał do wzgórka łonowego.

Patrzyła mi w oczy. Pewnie i bezczelnie. Lekko ugięła kolana, rozchyliła uda i pchnęła głowę Tomka na miejsce.
Przełknąłem ślinę ale nie mogłem oderwać wzroku. Jej oczy zaszły mgłą, usta otworzyły się, wzdrygnęła się podnosząc głowę i jęknęła cicho.
Przeszły mnie ciarki a penis drgnął rytmiczną falą jeszcze dopływającej krwi.

Dłonie Tomka obrysowały jej pełne biodra i zniknęły na pośladkach. Nie spieszył się, delektował każdą chwilą miedzy jej udami a ona odpłacała mu pojękując.

Patrzyliśmy w napięciu na ten hebanowy posąg zmysłowości, ikonę seksu, zahipnotyzowani każdą nanosekundą chwili. Nagle przerwała to, wzięła kajdanki i przykuła ręce Tomka do kaloryfera za jego plecami. Jeśli dałem jej czego kiedykolwiek chciała, czy teraz chciała się zrewanżować?

Rozpięła jego spodnie i bokserki, wyciągnęła wyprężonego w łuk penisa i wsunęła go sobie w usta jednocześnie obciągając napletek. Na jego twarzy pojawił się grymas. Wstała, ocierając się o niego przodem, obróciła i patrząc w tył wypięła pośladki aż dotknęły do czubka jego penisa. Delikatnymi ruchami bioder umieściła go między nimi aż zablokował się w jej wargach sromowych.

Spojrzała na mnie znowu przygryzając wargi i nagłym pchnięciem bioder w tył wcisnęła jego żołądź w siebie. Tomek syknął a Nadia zmarszczyła brwi i znieruchomiała delektując się napływającą rozkoszą. Patrzyła prowokująco, powoli pieprząc mojego kolegę przykutego do kaloryfera. Przy każdym kolejnym, mocniejszym i głębszym pchnięciu szczerzyła zęby. Była obłędna.
Wojtek i Rafał nie wytrzymali, kręcąc głowami rzucili sobie porozumiewawcze spojrzenie i wyszli po cichu z pokoju.

Zostaliśmy sami. Tak naprawdę Tomek się nie liczył. Od początku była to gra między Nadią a mną . Dopięła swego sprawiając, że pragnąłem ją bardziej niż kiedykolwiek, jakąkolwiek kobietę na ziemi. Była Boginią, nierealnym aniołem pożądania igrającym z moimi odczuciami. Aniołem pieprzącym teraz Tomka na moich oczach.

Zareagowałem wychodząc z hipnozy, wszystko toczyło się w zwolnionym tempie. Chwyciłem jej nadgarstki i pociągnąłem do siebie. Ku ogromnemu niezadowoleniu Tomka odebrałem ją naprawdę blisko finału. Wtedy coś się zmieniło, gdy wylądowała w moich ramionach i spojrzeliśmy sobie w oczy. Poczułem wielką ulgę i nie mogłem się nią więcej dzielić.

Łóżko zamortyzowało jej upadek. Boskie, brązowe ciało wtuliło się w biel pościeli. Długie, smukłe nogi złożyły się na jej lekko obłym brzuszku. Jasne pięty docisnęły się do ud, śliczne stopy z obciągniętymi palcami utworzyły jedność z linią nóg. Pełne, matczyne piersi wzburzyły się przy uderzeniu, lśniące odblaski na mokrej skórze wydobyły ich kuszące krzywizny. Ponętne krągłości uspokoiły się zmysłowo rozpływając po jej nagim torsie.

Jej buzia gnieździła się w centrum tajfunu kręconych włosów kontrastujących z bielą pościeli. Powoli jej nogi rozjechały się prezentując ufnie swój kwiat. Jego woń uderzyła w moje nozdrza a ciemne, nabrzmiałe płatki uwięziły oczy. Nie było miejsca na wstyd, perwersję czy przekombinowane pieszczoty. Jej ciało kwitło w pełni tuż przede mną. Wielkie źrenice, ciemne, opuchnięte usta, obłędne, sterczące na niemal dwa centymetry, czarne jak węgiel sutki.

Wszedłem w Nią z łatwością, czując jej wszechogarniające ciepło aż nasada penisa ugrzęzła przy jej łechtaczce a jądra dotknęły pośladków. Kolizja naszych lędźwi rozeszła się po jej ciele. Uda drgnęły, w górę bioder ruszyła nieznaczna fala przebiegająca jej brzuch, uderzająca seksownie w piersi i budząca je na chwilę niczym sejsmografy o wrażliwych wskazówkach.

– Uwielbiam cię w sobie – szepnęła przymykając oczy i przekręcając głowę na bok.

Nasze spocone dłonie splotły się na zimnej pościeli. Wysunąłem się i pchnąłem znowu, trochę mocniej. Teatr ruchu powtórzył się zwiększając nieco rozmach. Pchnąłem raz trzeci i czwarty nadając rytm. Jej głowa nagłym szarpnięciem przekręciła się na drugi bok a brwi ściągnęły w grymasie, dłonie mocniej zacisnęły się na moich rozczapierzonych palcach dociskających je mocno do łóżka. Nagły haust powietrza z sapnięciem został mimowolnie wessany w jej płuca. Byłem świadkiem Misterium miłości.

Nasze oddechy stały się ciężkie, pazerne. Ścieżka jej dyszących oddechów nakładała się na rytmiczne, płytkie i nagłe wydechy akompaniamentujące koniec każdego mojego pchnięcia a także niekontrolowane pojękiwania i stęknięcia tworząc erotyczny soundtrack.

Świadoma mimika jej twarzy utonęła pod natłokiem doznań, zastąpiona spektaklem rozkoszy, wysiłku i szaleństwa. Puściłem jej dłonie i przesunąłem dociśnięte palce po ramionach, do tułowia a po nim do bioder. Znalazłem pewny uchwyt na jej kostkach i zwiększyłem tempo pchnięć. Jej uwolnione dłonie zacisnęły się na pościeli, marszcząc ją i ściągając. Na chwilę tułów wygiął się w łuk jak u kota a pchnięcie posłało jej piersi w dół, zlewając razem bliżej szyi.

Jak w sennym zwolnieniu jej stopy dotknęły mojego brzucha, poczułem drapnięcie paznokci po czym chłodne i jasne podeszwy ruszyły w górę po moim spoconym, rozpalonym torsie. Jej pięty otarły moje sutki i wślizgnęły się na ramiona. Pędziliśmy w dół krętą, wąską drogą. Patrząc jej w oczy syknąłem:
– Kocham cię.

Nie byłem pewny czy mnie usłyszała ale uśmiechnęła się . To było poważne, dostałem prosto w serce, nie spodziewając się tego.
I szczerze mówiąc chrzanię to, że to być może zabrzmiało tu ckliwie czy naiwnie, że ta historia była by lepsza bez takich jazd. Tak właśnie było i po raz pierwszy w życiu wiedziałem, że to na pewno nie jest koniec.

Scroll to Top