Zakupy

Odprowadziłam rano pięcioletniego syna do przedszkola i postanowiłam wybrać się na miasto pochodzić po sklepach. Pochodzić to dobre słowo, bo kupować nic nie zamierzałam. Może i bym chciała coś kupić, ale odkąd męża zwolnili z pracy o wydawaniu pieniędzy musiałam zapomnieć. Mąż w końcu znalazł dorywczą pracę na budowie, ale za mniej niż połowę tego, co miał wcześniej. Ja sama też czegoś dla siebie szukałam, ale bez rezultatu, bo kto zatrudni młodą kobietę z małym dzieckiem i to w dodatku bez żadnego doświadczenia. A skąd miałam mieć doświadczenie, jak zaraz po ukończeniu liceum wyszłam za mąż, bo jak się to mówi, nie miałam innego wyjścia. Teraz mam dwadzieścia cztery lata i zajmowałam się wyłącznie domem.

Oglądałam właśnie z dziesiąty z rzędu komplet eleganckiej bielizny, kiedy podszedł do mnie sprzedawca.
– Śliczny, prawda? – powiedział bardzo uprzejmie.
– Śliczny – odparłam z żalem – ale niestety nie mogę go kupić.
– Dlaczegóż to? Taka piękna kobieta jest warta takiej bielizny – powiedział omiatając mnie wzrokiem.
– Niestety powód jest prozaiczny. Brak gotówki i bez widoków, że coś się w tej materii zmieni.
– A kto ma jej za dużo? – powiedział czarująco uśmiechając się do niej.
– Nie za dużo, a wcale to jednak jest różnica.
– Można by było coś na to zaradzić, mogłaby pani to na przykład odpracować.
– Odpracować? Proponuje mi pan pracę.
– Praca to może za wielkie słowo, ale można to i tak nazwać.
– Co pan ma na myśli? – zapytałam lekko skołowana.
– Jest pani piękną kobietą, a ja lubię piękne kobiety.
– Czy pan mnie bierze za jakąś dziwkę? – wybuchłam.
– Po co zaraz używać takich strasznych słów – odpowiedział uśmiechając się do mnie – po prostu wyświadczy mi pani przysługę, a ja zrewanżuję się prezentem.
– No nie, to przechodzi wszelkie pojęcie! – z oburzeniem rzuciłam bieliznę na ladę.
– Proszę się nie wzburzać. Proszę najpierw przymierzyć, a potem pani zdecyduje, czy godzi się na moją propozycję – powiedział przytrzymując mnie i gestem ręki wskazał drzwi prowadzące na zaplecze.

Zamknęłam je za sobą i weszłam do maleńkiego pokoiku bez okien. W zamku nie było klucza, a żeby przymierzyć musiałam się przecież rozebrać do naga. Zdjęłam bluzkę, rozpięłam stanik i założyłam ten z kompletu. Potem zsunęłam spodnie i majteczki, zakładając w ich miejsce nowe. Rozglądałam się za lustrem, gdy uchyliły się drzwi i zajrzał sprzedawca.
– Znakomicie! – wykrzyknął z uznaniem, podczas gdy usiłowałam osłonić roznegliżowane ciało bluzką.
– Mógłby pan mnie nie podglądać? – zapytałam speszona.
– I jak? Podoba się? To co z moją propozycją? – pytał wcale nie mając zamiaru wyjść.
– Podoba się, ale jak pan myśli, że zgodzę się na coś takiego za prezent warty osiemdziesiąt złotych to jest pan w błędzie.
– Mogę coś dorzucić.
– Na przykład co? – kupczyła swoją cnotę.
– Haleczkę, bardzo by pasowała do tego kompleciku, zaraz przyniosę.
– I co? Może być? – zapytał podając mi ją.
– Bo ja wiem, a jak tu ktoś wejdzie? – wahałam się mocno przestraszona, bo takiej bielizny jeszcze nigdy nie miała.
– Zamknąłem drzwi do sklepu i wywiesiłem kartkę, że wracam za pół godziny.
– Pół godziny, to on tyle czasu chce to ze mną robić? – pomyślałam wzdrygając się gdy chwycił mnie za biust.

Wstydziłam się jak jasna cholera, ale pozwoliła mu rozpiąć staniczek. Majteczki zdjęłam sama, nie chcąc, by je potargał. Stałam teraz przed nim zupełnie nagusieńka i starałam się nie patrzeć mu w oczy. Podszedł do mnie i zaczął miętosić nagie piersi. Robił to tak namiętnie, że czułam jak bezwstydnie nabrzmiewają mi sutki. Przygarnął mnie do siebie kładąc dłonie na pośladkach. Masował je kolistymi ruchami, a końce jego palców muskały okolice sekretnego miejsca. Z każdym ruchem coraz natarczywiej i mocniej, aż w końcu zaczęły się w nie wślizgiwać, a zrobiło się ono już bardzo wilgotne.

– Przywitaj się z moim małym – otrzeźwił mnie jego głos, bo z podniecenia aż przymknęłam powieki.
Trochę mnie ta prośba zaskoczyła, bo spodziewałam się, że po prostu mnie przeleci, ale posłusznie rozpięłam mu spodnie i sięgnęła w głąb rozporka, starając się nie patrzeć w jego stronę. Miętosiłam go w dłoni, ale mężczyzna oczekiwał czegoś więcej i naciskając na moje ramiona zmusił mnie do przykucnięcia. Zrozumiałam, o co mu chodzi i chociaż jeszcze tego nigdy nie robiłam, poczęłam skubać obwisłą fujarkę wargami. Obciągnęła napletek i zaczęłam lizać czerwoną końcówkę napinającego się narządu. Gdy zaczął nabierać prawidłowych rozmiarów pocałowała go i zaczęłam rytmicznie wodzić po nim wargami, coraz głębiej biorąc go do ust. Lewą ręką trzymałam go u nasady, prawą zaś gmerałam w wejściu mojej myszki, bo nie chciałam, by była za sucha, gdy ją zaatakuje. Kilka razy przerwałam by wessać do buzi woreczek z jajeczkami.

– Mam nadzieję, że ma pan prezerwatywę? – zapytałam gdy mający już dosyć gry wstępnej facet kazał mi się oprzeć o biurko.
– Pewno, że mam. Skąd mam mieć pewność czy nie masz jakiegoś syfa. Czy ja wiem ilu cię przede mną pociskało.
– Wypraszam sobie – próbowałam bronić swojej czci, bo był pierwszym nie licząc mojego ślubnego, któremu pozwoliłam na tak wiele, ale moje słowa zamieniły się w głośne jęknięcie, gdy jego parówka zaczęła wpychać się we mnie od tyłu. Przy pierwszym pchnięciu ześlizgnęła się nie osiągając celu, więc mocniej wypięłam pupę i szerzej rozstawiłam nóżki. Drugim razem wszedł na połowę długości, a po kilku ruchach w wilgotnej szparce już wchodził w nią do końca. Trzymał mnie za piersi i pieprzył mocnymi ruchami, a jego uda klaskały o moją pupę. Pojękiwałam cichutko w takt jego ruchów, bo co by tu mówić fujarę miał niezła i dochodził nią do miejsc, o których narząd męża nawet nie mógł marzyć . Po dobrych pięciu minutach znudziła mu się ta pozycja i zrzuciwszy wszystko z biurka położył mnie na nim i wtargnął między nóżki znowu pakując się w moją mocno już rozgrzaną norkę. Z zamkniętymi oczyma miarowo dyszałam przyjmując swoim wnętrzem kolejne mocne pchnięcia. Było mi coraz lepiej, zwłaszcza od momentu kiedy jego palce zaczęły mocno drażnić nabrzmiałą łechtaczkę, aż w końcu krzyknęłam, gdy moje ciało zadrżało z rozkoszy. Z odrętwienia wyrwała mnie struga spermy wytryskająca znad łona i ochlapująca mój brzuszek, piersi i brodę. Facet podszedł do mojej głowy chcąc wsadzić mi narząd do buzi, ale zaciskałam mocno usta i jedynie wysmarował mi wargi tym, co mu jeszcze na nim pozostało.

– Buźkę też sobie wytrzyj kochanie – powiedział obserwując jak wycieram chusteczką pochlapane piersi – nie było chyba tak źle moja miła.
Ale je nic nie mówiłam, tylko pospiesznie się ubierałam, podczas gdy on mi się cały czas przyglądał.
Pospiesznie wyszłam ze sklepu i szybkim krokiem ruszyłam w stronę domu rozmyślając nad tym, co zaszło.
– Ale ze mnie kurwa – myślałam czując jeszcze smak jego spermy na swoich wargach.

Bieliznę schowałam głęboko w szafie, ale i tak stale miałam przed oczami to, co się stało na sklepowym zapleczu. Mimo, że powinna, to jakoś dziwnie nie miała z tego powodu wyrzutów sumienia.

Scroll to Top