Ziarenko

Kiedy nadchodzi marzec a dni robią się coraz to dłuższe gdzieś głęboko we mnie, kiełkuje ziarenko. Ziarnko rozkoszy, które zadaje nieopisane męki ,ziarenko pęcznieje wypuszcza pnącze i oplata całą moją duszę, każdy nerw mego ciała spowity jest w jego więzach . Po prostu pragnę sexu i pragnienie to jest silniejsze od wszystkiego.

Niestety, nie jestem nazbyt śmiałym facetem, a do tego sporo pracuje wiec ewentualną partnerkę mogę poznać tylko dzięki Internetowi. Opowiem wiec wam o takiej znajomości z zeszłej wiosny. Miała na imię Marta. Codziennie rano na mojej poczcie znajdywałem kilka lub kilkanaście słodkich słów a wychodząc z pracy dbałem by i ona wieczorkiem, w domu mogła przeczytać cos o mnie, coś ciepłego i przynoszącego miłe namiętne sny. Z jej słów zawsze biła radość i zadowolenie. Trwało to kilka dni zanim umówiliśmy się na spotkanie.
Targały mną różne pytania i niewiadome, ale ziarenko na dobre zapuściło korzenie i wszystkie „nie” stały się nieistotne.

Nasze pierwsze spotkanie trwało tylko kilka minut ale godziny do następnego dłużyły się niczym wieki. Umówiliśmy się w pensjonacie, restauracji który położony jest wśród malowniczych nadmorskich lasów, dzień był bardzo ciepły wiosenny, prawie letni. Przyjechała punktualnie, i wyglądała cudownie, jej uśmiech pełne radości oczy sprawiły iż on w moich spodniach od razu zaczął się podnosić i pewnie dało się to zauważyć.

Zaproponowałem kawę i lody, wciąż się uśmiechając zgodziła się na lody, jednak nie w restauracji „pójdźmy w jakieś fajne miejsce” usłyszałem „na loda”. Wyjąłem kocyk z samochodu i prawie biegiem ruszyliśmy ku polance którą znałem ze spacerów. Z dala od ciekawskich oczu rozłożyliśmy kocyk, Marta cały czas figlarnie się uśmiechała i spoglądała poniżej mojego paska u spodni. Gdy usiadła zapytała „a jak tam moje obiecane lody malinowe”, nie czekając sięgnęła do mojego paska i śmiejąc się zaczęła go rozpinać, mnie lekko zatkało nie oczekiwałem tak szybkiej i śmiałej propozycji.. Zsunęła mi spodnie do kolan i rączką zaczęła pieścić nabrzmiałego fiutka przez slipy. Jej zwinne palce delikatnie gładziły mój woreczek, jednocześnie ugniatając jajka, nie przestawała się uśmiechać patrząc mi w oczy. Robiła to dłuższą chwilę zanim uwolniła moją męskość by przyjrzeć się w całej okazałości ,jej dłoń przesuwając się po wyprężonym organie obliczała jego wymiary a oczy przedstawiały radość jakiej jeszcze nie spotkałem. Najpierw złożyła na samej końcóweczce delikatny pocałunek i powiedziała „ część jestem Marta a moją pusie przedstawię ci później, najpierw spróbuję jaki jesteś smaczny”. Jej języczek delikatnie zaczął oplatać malinową główkę, robiła to tak jakby naprawdę lizała loda, ja przymknąłem oczy i oddałem się rozkoszy, jej delikatne pieszczoty stawały się coraz bardziej intensywne, cała różowa główka zniknęła w jej ustach a języczek wręcz zacisnął się na niej jak waż boa, nie mogłem już ustać na nogach, ukląkłem na kocyku, w tym czasie Marta ułożyła się wygodnie i dalej delektowała się malinowym lodem.

Znikał teraz cały w jej ustach , poddałem się temu ruchowi i sam zacząłem go wsuwać coraz głębiej i szybciej ,mój kutas ociekał jej śliną , jeszcze chwilka i ………… cały ładunek spermy wyładował w jej buzi . Odwróciła się na plecy „ nie wiedziałam że w promocji będzie tez polewa” oblizała wargi językiem „ smakowita mleczna” Położyłem się obok niej nasze języczki zaczęły wirować w orgiastycznym tańcu, uniosła nogi zgięła w kolanach i rozchyliła. Moje dłonie wślizgnęły się pod jej bluzeczkę „ jakie one są wspaniałe miękkie, jędrne z tak twardymi sutkami wyszeptałem” Moje dłonie pieściły te wzgórza rozkoszy a sterczące sutki delikatnie uciskałem miedzy palcami. Nagle moje nozdrza poczuły niesamowity zapach, otworzyłem oczy Marta podała mi do oblizania swój paluszek który umoczyła w sokach swojej pusi, ten smak zapach to rozkosz „ jeśli ci smakuje to w mojej muszelce jest tego dużo więcej” o i jak mi smakowało. Przestałem ja całować, przesuwając się w dół jej ciała zobaczyłem jeszcze że przymyka oczka i układa się wygodnie.

Majteczki miała odchylone a cipcia połyskiwała w słońcu skapana w słodkim soku, aby nie uronić ani kropli końcóweczką języczka zacząłem zlizywać to co zdążyło się wysączyć w okolice jej czekoladowego oczka, uwielbiam to robić, skóra w tym miejscu jest taka delikatna, gdy go dotknąłem cała zadrżała „ moja dupcia będzie na deser” usłyszałem. Rozchyliłem płatki jej róży mój nos cały zanurzył się w lepkim nektarze z każdym oddechem czułem ten niesamowity zapach, języczek wciskał się w zakamarki jej cipki po kolejne porcje nektaru a wysuwając się zahaczał o pęczniejące u wejścia do groty ziarenko, jej łechtaczka zrobiła się twarda a każde jej muśniecie wywoływał i Martusi coraz to głośniejsze jęki. Zacząłem poświęcać jej cała uwagę, to lizałem te perełkę, to muskałem lub ssałem , efekty przyszły szybko, oddech Marty stawał się coraz szybszy jęki coraz głośniejsze poczułem jak cała drży i w tej chwili jej szparka się zacisnęła by w kolejnych odsłonach wystrzelić w stronę moich ust strumienie ciepłego soczku niczym wulkan lawę, przycisnęła moja głowę do swojego krocza i tak przeżywała swój orgazm.

Na leśnej polance w śród pachnących traw, w promieniach pieszczącego słońca wtuleni w siebie odpoczywaliśmy przed kolejnym etapem wspaniałej podróży w krainie sexu. Wydawało mi się iż Marcia śpi, gdy usłyszałem jej słodki szept wprost do mego uszka, „ twój języczek był wspaniały, dokończ swój deser, wypnę dla ciebie dupcię” . Niema wspanialszego widoku od wypiętej dupci z dwoma słodkim otworkami. Cipcia zachęcała obfitością soczku, ale pomiędzy pagórkami jej pupci, lśnił otworek na który już dawno miałem ochotę. Delikatność tego miejsca, sama myśl o wciśnięciu się do ciasnej dziurki, sprawiły że musiałem stanowczo zapanować nad chuciami by nie sprawić kochance niepotrzebnego bólu. Marta rozchyliła nogi by ułatwić mi dostęp do swojego czarnego diamentu, ułożyłem się wygodnie miedzy jej udami, i rozkoszując się zapachem jej różowego kwiatu zacząłem koniuszkiem języczka muskać alabastrową otoczkę ciemnego skarbu. Mięśnie pawiego oczka na wstępie lekko zaciśnięte zaczęły się rozluźniać, Marcia wydawała ciche pomruki zadowolenia, w czasie gdy mój język zaczął dostawać się do środeczka dupci, coraz to głębiej, a jej otworek powiększał średnice by wpuścić go jak najdalej, moje paluszki zajęły się jej wilgotną szparką, delikatnie pieszcząc wysuwający się z pomiędzy słodkich warg koralik. Podwoiło to doznania mojej partnerki i jej pomruki zmieniły się w głośne jęki. Dupcia przestała się zamykać i była już gotowa na przyjęcie mojej twardej pałki.

„Zrób to wreszcie, błagam, włóż, mi go po same jaja, proszę wydymaj moją czekoladę” Te słowa podnieciły mnie do granicy bólu i rozkoszy, uwielbiam takie zachęty ze strony kobiety. Zbliżyłem mojego rumaka do wilgotnego otworku i centymetr po centymetrze wsadziłem go do jej dupci do samego końca, zatrzymałem się na chwilkę a następnie moje posuwiste ruchy stawały się coraz to szybsze, starałem się wysuwać go jak najwięcej z jej pupy, by coraz szybszymi wjazdami wpychać go po same jaja tak jak chciała, głęboko i coraz to szybciej. Marta, sama w tym czasie zwiększała swoje doznania wciskając do swej pizdeczki to dwa, to trzy, wreszcie cztery palce, wpychając w jej odbyt mojego kutasa czułem jakbym się o nie ocierał. Gdy przestałem się na moment poruszać, ona przejęła inicjatywę, nadziewała się na moja końcówkę coraz to szybciej i głębiej , miałem wrażenie że za moment wciśnie do środka swojej pupy moje jądra.

„Spuść się do środeczka” jej glos był przeciągły, piskliwy a ja poczułem jak jej otworek zaczyna pulsować, ciało drży, jęki stały się dziwne prawie zwierzęce, przeszły w przeciągły skowyt, naparłem silniej przywarłem do jej dupy i z mojej armaty zaczęły wystrzeliwać do jej wnętrza salwy spermy, zamarła w bezruchu i w ciszy a skurcze jej zwieraczy mówiły jedno ORGAZM, ORGAZM, ORGAZM, wyciskając z mojej sikawki strumienie lepkiego soku. Dopiero po chwili wypuściła kutasa z objęć swojego tyłka, ułożyła się na boczku, a zjej uchylonej dupci wyciekał strumyk mojej spermy, widok był cudowny. Pocałowałem ja delikatnie w kark, odwróciła się i usłyszałem „ jesteś zajebisty jebaka” powiedziała to ze swoim ślicznym uśmiechem i oczami jeszcze bardziej przepojonymi radością. Wtuliliśmy się w siebie, nasze usta o smaku „perwersji” , szczególnie moje przesycone smakiem obydwu jej dziurek złączyły się w długim pocałunku, nie krępowała się wciskając do środka mych ust języczek zagarniając resztki swoich wydzielin, z uśmiechem na wilgotnych ustach zmrużyła oczy by zasnąć przy mojej piersi.

Czułem się błogo, moje mięśnie i myśli były wolne od złośliwego pnącza, ziarenko zasklepiło się w sobie, dzięki Marcie skończyły się moje wiosenne cierpienia uwolniła mnie z jego więzów.
Tamta wiosna była naprawdę wspaniała, a teraz znowu kończy się marzec…

Scroll to Top