Znaczenie słowa miłość

Na wstępie powiem, że opowiadanie jest bardzo długie, ale wydaje mi się, że warte opisania. Nakreślona została tutaj bardzo skrócona już i tak cała moją historia. Historia tego, jak poznałem znaczenie słowa miłość. Nie ma tutaj zdrady. Nie ma tutaj agresji, przekleńst. Jest tylko czysta miłość. Ta wyczekana, ta prawdziwa. Oparta na mojej historii.
PS: z góry przepraszam, jest to moje pierwsze opowiadanie, a natchniony zostałem właśnie przez moją kobietę, która chciała, abyśmy spisali dokładnie to co Nam towarzyszyło i towarzyszy do dziś. Pozdrawiamy, Piotr & Paulina 🙂

Nazywała się Paulina, a wszystko zaczęło dziać się już w technikum.
Chodziłem do technikum samochodowego, ale w gmachu szkoły były również technika o innych profilach. Było wiele dziewczyn, poprzez technika fryzjerskie itp. Przerwy były czasem wypatrywania tej „najlepszej laski”. Byłem typem samotnika. Życie trochę mnie skrzywdziło i sprawiło, że trochę „zdziczałem”, często zamykałem się w sobie. Jestem rosłym mężczyzną, 189 cm wzrostu, sylwetka ciała ukształtowana przez trenowanie boksu i treningi na siłowni. Zwykle uchodziłem w gronie znajomych ze szkoły za „głupiego koksa” – mimo, że nic nie brałem, ale oceniano mnie za wygląd…
Na przerwach stałem zawsze pod oknem jedząć śniadanie które sam sobie przyrządziłem i wtedy zobaczyłem ją. Była to właśnie Paulina…Przyszła do Naszego zespołu szkół jako nowa uczennica do IV kl. z powodu zmiany adresu zamieszkania. Od razu było widać, że jest to inna dziewczyna. Wyróżniałaby się nawet z milionowego tłumu kobiet. Niestety – byłem nieśmiały i pozostawało mi tylko przyglądać się – na Nią, na chłopaków którzy pogwizdywali za Nią na korytarzu…
Kończył się rok szkolny, nasz „kierunek” postanowił zrobić jakąś imprezke na pożeganie i w ogóle. Chłopaki postanowili zrobić tą impreze z dziewczynami z technikum fryzjerskiego. Zgodziłem się przyjść – mimo, że nie miałem rzeszy kumpli, ale wiadomo – drogi znajomych się rozchodzą, można się już więcej nie zobaczyć i takie tam.
Nadszedł wieczór imprezy, wykąpałem się, ogoliłem, spsikałem perfumami, założyłem czarne jeansy, czerwoną koszulę z krótkim rękawkiem i kołnierzykiem, narzuciłem na siebie marynarkę i poszedłem.
Impreza była bardzo duża, osób które tam były nie dało się zliczyć, jednak ja w całym tym tłumie dostrzegłem ją – Pauline 🙂 Sama jej obecność, nawet gdy stała w drugim końcu domu oddziaływała na mnie, miała w sobie to „coś”. Nadal jednak nie mogłem się przełamać. Postanowiłem wyjść na dwór się przewietrzyć. Stanąłem na tarasie na piętrze domu i patrzyłem z góry na tych co stali na dole i palili fajki. Po chwili drzwi od tarasu otworzyły sie i weszła przez nie Paulina. Zmieszała się trochę, bo nie myślała chyba, że kogoś tu spotka, ale śmiało weszła dalej i po chwili uśmiechnęła się. Jej uśmiech był cudowny, można było patrzeć w jej piękne melodyjne usta bez końca, było to coś nie do opisania… Jej usta były tak pełne, jak żadnej innej kobiety której dotąd nie spotkałem. Była ubrana tak jak zawsze, w przeciwieństwie do innych „lasek” nie ubierała się wyzywająco, zawsze miała na sobie odpowiedni ubiór do odpowiedniej sytuacji. Czarne leginsy świetnie dopasowane do kształtu jej ciałą doskonale ukazywały długie, piękne zgrabne nogi… i ta czarna bluzeczka – opinająca się na jakże ładnych piersiach – które oczami wyobraźni można było już zobaczyć przez bluzkę. Nie miała na sobie nawet dużo makijażu, bo była tak śliczną kobietą, że chyba nawet nie czuła takiej potrzeby aby go nakłdać. Weszła dalej i stanęła przy mnie – zachichotała:
– Ubraliśmy się prawie że jednakowo…- powiedziała.
– Zgadza się – przytkanąłem nie mogąc przestać się stresować.
– Jestem Piotrek, cieszę się, że Cię widzę, ślicznie wyglądasz… – odpowiedziałem po krótkiej chwili.
– Piotruś – powiedziała – nikt nigdy tak do mnie nie mówił, jeden wyraz, a sprawił, że czułem się jakoś inaczej… -dziękuję za komplement, ładne imię. Ja też się cieszę, że Ciebie tutaj spotkałam, często widywałam Cię w szkole, po szkole, może nie znamy się, ale powiem szczerze, że jakoś Cię polubiłam..- zakończyła znowu niesamowitym uśmiechem, który rehabilitował mi cały stres.
Zaczęliśmy rozmawiać trochę śmielej, widziałem patrząc prosto w jej równie piękne oczy, że trochę jej się już świec,ą co oznaczało, że chyba troszke już wypiła, ale jak zawsze – wszystko co robiła, robiła z gracją i umiarem. Zaczęliśmy rozmawiać o sobie, Paulina streściła mi trochę swojego życia, a ja jej swojego. Byłem samotny, gdyż straciłem matkę i ojca w wieku 17 lat i ciężko do tamtej pory było mi się z tym godzić, ale wszystko jej opowiedziałem. Było w tym wszystkim coś, czego nigdy nikt mi chyba nie dał, było to może to, że Paulina słuchała wszystkiego co mówiłem – słuchała na prawdę uważnie i z zainteresowaniem, a nie tak jak inni tylko na pozór. Chyba tego potrzebowałem wtedy najbardziej…
Wymieniliśmy ze sobą numery telefonów, jednak po chwili wszedł Tomasz – chciał zapalić, więc wyszedłem, a że zagadał do Pauliny, to Ona została z Nim.
Cieszyłem się bardzo przez reszte wieczoru, czułem się sto kroć lepiej niż przez ostatnie 3 lata – a dała mi to tylko sama rozmowa z osobą która wprawiała mnie w obłęd, a niby tylko słuchała mnie i tego co mówiłem. Nadal było w Niej coś – sam nie wiedziałem do końca co…
Niestety, impreza się skończyła, wszystko się skończyło. Paulina ponoć wyjechała z miasta na studia. Znalazła sobie partnera – był Nim Tomek i mieszkali razem w Warszawie. Ja zostałem w Nowym Targu.
Minęły 2 lata, pracowałem na warsztacie samochodowym w Nowym Targu, a po pracy jak zwykle, bez zmian wracałem do wielkiego i pustego domu… domu po którego wyglądzie można byłoby rzec, że jestem bogaczem, ale niestety tak nie było. Dom ten odziedziczyła moja matka po ciotce, ale „Bóg dał, ale los tak chciał, że też coś zabrał” – tak dom ten odziedziczyłem później ja. Mieszkałem więc sam w domu z marzeń do którego ktoś tam na górze zapomniał dac mi bliskich osób.
Był poniedziałek, dzien jak co dzień. Jednak nie do końca. Wstałem rano, umyłem się i ubrałem, robiłem śniadanie gdy zadzwonił telefon. Spojrzałem na wyświetlacz i to co zobaczyłem przywróciło wszystko sprzed 2 lat. Dzwoniła Paulina. Odebrałem szybko jak tylko ochłonąłem z pierwszego szoku i usłyszałem jej głos w słuchawce:
– Hej Piotruś, Paulina z tej strony, może pamiętasz mnie jeszcze?
Zgłupiałem totalnie… znowu powiedziała „Piotruś” pomyślałem.
– Cześć, oczywiście, że pamiętam… – miałem tyle co dodać jakieś pytanie kontaktowe, gdy Paulina wtrąciła nagle swoje:
– Jesteś może w domu? chętnie wpadłabym porozmawiać jeśli tylko masz czas i ochotę…Hm?
Byłem już spóźniony, ale dla tej kobiety byłem w stanie zrobić dosłownie wszystko.
– Pewnie – ledwo co skończyłem mówic wyraz, a zadzwonił dzwonek do drzwi.
– Poczekaj chwilke… powiedziałem do słuchawki.
Podszedłem do drzwi i otworzyłem je, za Nimi stała Paulina.
Zamurowało mnie totalnie. Jak zwykle była pięknie ubrana, jak zwykle jej zapach był nie do opisania… „Nic się nie zmieniła pomyślałem”. Miała na sobie białą bluzeczke i czarną spóniczkę, a pod nią albo rajstopy, albo pończochy – czarne.
– Wejdź proszę, dodałem gdy tylko zmierzyłem ją wzrokiem od stóp do główy. Jej czarne włosy do ramion były rozpuszczone, ślicznie sie prezentowały.
– Dziękuję.
I znów ten uśmiech… Zaprosiłem Pauline do salonu. O dziwo nie czułem tremy czy czegoś. Czułem w powietrzu tylko, że coś się stało.
– Czego sie napijesz? Zapytałem.
– Piotrusiu, usiądź proszę, chciałam coś wyjaśnić, aby nie było dziwne to, że tak nagle się zjawiam, mimo nigdy dobrze się nie znaliśmy, i ot tak po prostu dzwonie do Ciebie po paru latach i przychodze do domu.
– Dobrze. Usmiechnąłem się i usiadłem koło Pauliny. Jej zapach wprowadzał mnie w obłęd, ale o dziwo – w przeciwieństwie do innych mężczyzn, pewnie wielu – nie fantazjowałem nigdy o Paulinie. Czułem w głębi siebie, taki szacunek do tej kobiety, że nigdy nie mógłbym wyobrażać siebie w Niej.
– Widzisz Piotrusiu, kiedyś powiedziałam Ci, że nie znając Cię, polubiłam Cię strasznie. Była to prawda…zawsze staram się być szczera – dodała. Widzisz, wtedy, gdy rozmawialiśmy na tarasie, ja czułam się przy Tobie taka bezpieczna… czułam się jak kruszynka przy Tobie…Nie mogłam zebrać myśli. Jak wymieniliśmy się wtedy numerami telefonu, od razu zapisałam Twój numer na paru kartkach, mimo, iż wiedziałam, że się rozstaniemy bo to koniec dróg, ale chciałam mieć ten numer i dbać o to aby nie zaginął gdy stanie się coś z kartą w telefonie lub coś innego…
Ciągnęła rozmowe dalej, a ja siedziałem wpatrzony w jej piękne usta jak wymawiała kolejne litery, słowa, zdania….
– Tak się stało, że zostałeś mi chyba tylko Ty. Mój związek z Tomkiem, o którym Ci wiadomo pewno, od początku był koszmarem. Z własnej woli kochałam się z Nim tylko raz. Od tamtego czasu prawie mnie gwałcił. Unikałam stosunków, Tomek zaczął mnie bić.
W tym momencie zadrżałem, nie wyobrażalne jest dla mnie to, że mężczyzna może uderzyć kobietę – już niezależnie od wyglądu, ale to kobieta.
Paulina widząć, że moja rzuchwa poruszyła się z nerwów, zapytała, czy coś się stało.
– Nie, tylko widzisz Paulinko – mogę do Ciebie tak mówić? Zapytałem.
– Oczywiście. Uśmiechnęła się.
– No więc widzisz, nie wyobrażam sobie sytuacji, że mężczyzna mógłby uderzyć kobietę. Nie wyobrażam po prostu. Jeszcze Ty… jesteś taka piękna..Jak długo to trwało?
– Tomek nie bił mnie często, zdarzyło się to pare razy, ale ja zerwałam zaręczyny, chciałam się zapytać Piotruś – i po to tu jestem, mimo, że troszkę mi wstyd, czy nie przygarnąłbyś mnie pod dach na jakiś czas? mam teraz chyba tylko Ciebie poza rodzinką, ale nie chcę im tego póki co mówić, a Tomek zakazał mi kontaktu z koleżankami, kolegami i nie mam nikogo. Nie miałam życia towarzyskiego.
– Paulina, oczywiście, nie ma żadnego problemu, całe piętro jest tylko do Twojej dyspozycji, ja będę spał na dole. Możesz być spokojna, nikt Cię nie skrzywdzi już nigdy. Masz jakieś swoje rzeczy?
– Nie, nie wiedziałam czy się zgodzisz mnie przygarnąć, więc niczego nie brałam. Walizka została w domu…
– Rozumiem.
– Czy mógłbyś pojechać do domu ze mną abym zabrała rzeczy? Nie chciałabym za bardzo jechać tam sama…Tomek będzie w pracy do wieczora, więc nie będzie problemów.
– Nie, skoro jest w pracy i jeśli pozwolisz pojadę sam, Ty odpocznij po podróży, jeśli zechcesz dać mi klucze pojadę i wezmę Twoją walizkę.
– Zaskoczyłeś mnie – znowu ten uśmiech który wynagradzać mógł wszystko i wszędzie…ale dobrze.
– Nie będę czekał więc, klucze od mojego domu Ci zostawiam, czuj się jak u siebie Paulinka, ja na wieczór powinienem już być spowrotem.
Pojechałem, miałem w sobie straszne nerwy i gorycz zemsty, modliłem się po drodze, aby spotkać przypadkiem Tomka u nich w domu. „Jak można uderzyć taką kobietę jaka jest Paulina, jak można w ogóle uderzyć kobietę…”
Dojechałem do Warszawy, znalazłem blok, mieszkanie, przekręciłem klucz – w domu nikogo nie było. Wziąłem walizkę, nie zamykałem drzwi, i wyszedłem. Wróciłem do domu na 19.
Rozebrałem się, na dole chodził telewizor, ale nikogo nie było. Troszkę się wystraszyłem i odruchowo poszedłem na góre, wszedłem do sypialni i zastałem Pauline które wycierała się ręcznikiem po kąpieli.
– Ajjj.. – odwróciłem się szybko – przepraszam Cię, nie wiedziałem, ze się kapąłaś, troszkę się wystraszyłem, że coś się mogło stać, pójdę już na dól.
Paulina zachichiotała…
– Nic się nie stało Piotruś, to ja nie powinnam była…
Zawinęła się ręcznikiem i podeszła do mnie. Położyła rękę na moim barku, przeszył mnie dreszc. Odwróciłem się. Paulina patrzyła w moje oczy tak głęboko, że chciałbym w takim spojrzeniu trwać wieczność.
– Dziękuję Ci…dziękuję… Powiedziała.
– Nie ma za co Paulinko, to ja Ci dziękuję, jeśli pozwolisz, chciałem Ci o czymś powiedzieć.
– Oczywiście. Usiadła na łóżku i klepnęłą swoją drobną dłonią w łóżko pokazując abym usiadł obok Niej. Opowiedziałem Paulinie o tym co czułem wtedy na tarasie, co czułem i czuję nadal gdy jest obok mnie, jak bardzo podoba mi się jako osoba, jak bardzo wielki w moich oczach ma szacunek, kontynuowałem dalej, gdy nagle usłyszałem
– ciiiii… Powiedziała cicho Paulina ze spojrzeniem dziewczynki z podstawówki.
– Nikt nigdy tak o mnie nie mówił Piotruś, nikt nigdy nie próbował mi pokazać tego jaka jestem poprzez słowa…poprzez takie słowa. Zawsze tylko czyny lub gesty, często wulgarne. Nie wiem co powiedzieć…
– Nie mów więc nic, chciałem abyś wiedziała Paulinka, że ja zawsze zrobię dla Ciebie wszystko, bo Ty jako jedyna dałas mi coś czego brakowało nawet w moim domu jak była mama i tata…dałaś mi zrozumienie, wysłuchałaś mnie…W oczach miałem łzy – nigdy nie płakałem, życie i środowisko od małolata nauczyło mnie bycia twardym, a teraz? A teraz ciekły mi łzy po polikach, ciekły patrząc w oczy kobiety która dawała mi wewnętrzny spokój.
– Piotrusiu… już dobrze, cichutko.. przjechała swoją gładką dłonią po moich polikach zbierając łzy.
– Paulinka, czy moge Cię przytulić? Tak bardzo brakuję mi bliskich osób…
Paulina nie odpowiedziała, tylko objęła mnie. Nie pozostałem bierny i złapałem ją w swoje objęcia.
Jak mi było dobrze… czułem bicie jej serca, czułem jak oddycha, czułem jak pachnie, mimo wieku i tego jaki byłem „twardy” czułem się jak chłopczyk… bo przez to, że stałem się zbyt wcześnie chyba zdany na siebie cały czas się tak czułem…Zbyt szybko stałem się dorosły.
– Dziękuję Ci – wypuściłem Pauline z objęć, gdyż czułem, że ręcznik z pleców zaczyna opadać. Wstałem. Na twarzy Pauliny widziałem zdziwienie.
– Coś się stało? Zapytała Paulina.
– Nie rozumiem. Odpowiedziałem.
– Nie zrozum mnie źle, bo w swoim życiu miałam jednego mężczyznę, a i tak źle trafiłam i nie weź za jakąś pewną siebie, ale wielu chłopaków marzyło by pewnie aby miec mnie w objęciach w samym ręcnziku…
– Wielu chłopaków Paulinko, wielu chłopaków…ja też – jak najbardziej, jesteś bardzo atrakcyjna i piękna, ale ja nie chciałbym nigdy Ciebie skrzywdzić, nie chciałbym abyś kiedykolwiek przeze mnie cierpiała. Chcę dla Ciebie jak najlepiej, więc chyba będzie lepiej jeśli do niczego więcej nie dojdzie…Zaufaj mi.
Paulina wyraźnie się zmieszała.
– Piotruś, jesteś niesamowity, wiesz? Nikt nigdy nie dał mi tyle poszanowania ile dałeś Ty w tej krótkiej chwili… nikt nigdy nie dał mi tego…Usmiechnąłem się.
– Przyniosę Ci Twoje rzeczy z dołu.
Zszedłem na dół, wziąłem walizkę i zaniosłem Paulinie. Była już 21.
– Chcesz coś zjeść? Zapytałem.
– Nie nie nie, z dzisiejszego stresu niczego chyba dziś już nie przełknę, położe się, czy włączony telewizor nie będzie Ci przeszkadzał?
– Ależ skąd…na dole nawet nie będę go słyszał.
– No właśnie… Piotruś, czy nie mógłbyś spać na górze? Niczego nie prowokuję ani nie kuszę, tylko ostatnio cały czas się bałam, nawet gdy Tomek był na nockach…Ja mogę spać w pokoju obok, a Ty tutaj, ale byś był blisko…
– Nie ma sprawy, wezmę materac z dolnego łóżka i położę się koło Twojego.
– Dziękuję Ci – jesteś cudowny dodała Paulina z jakże pięknym jej uśmiechem.
Przyniosłem materac tak jak mówiłem, pościeliłem sobie koło jej łóżka i oznajmiłem, że idę się myć. Po kąpieli wyszedłem w samych bokserkach. Chciałem zapytac Pauliny czy nie przeszkadza jej to, ale uprzedziła mnie i rzuciła
– Wow! Alez Ty jesteś zbudowany, no no no, Piotruuuś, jestem pod wrażeniem…
– Przestań Wariatko, bo buraka spalę,. Rzuciłem na szybko. Nie będzie Ci przeszkadzać, że paraduję Ci tu w bokserkach?
– Nigdy – uśmiechnęła się patrząc na moją klatkę piersiową. Nie wiedziałam, że jesteś aż tak dobrze zbudowany, w szkole nigdy nie eksponowałeś swoich mięśni.
– Nie lubię tego robić, nie lubię zwracać na siebie uwagi…
– A jednak ja na Ciebie zwracałam… ach… – powiedziała Paulina.
Wsunęła się szybko pod pościel w ręczniku którym siedziała i wyszeptała ziewając:
– Dobranoc Siłaczu Ty mój… dziękuję Ci i przepraszam jednocześnie… Postaram się nie sprawiać problemów…
– Śpijmy już. Wyszeptałem równie zmęczony jak Paulina.

Mój biologiczny zegar obudził mnie jak zawsze o 6 do pracy. Gdy otworzyłem oczy i podniosłem się od razu poczułem w powietrzu zapach kobiecego ciała… Zapach Pauliny. Ten sam, niezmienny, piękny. Podniosłem się z materaca, rozsunąłem rolety, spojrzałem na łóżko. Paulina niezdarnie – zresztą co było do przewidzenia – wysunęła się z ręcznika którym była owinięta wieczorem i rozpkopała kołdre pod którą spała. Uśmiechnąłem się. Była jeszcze piękniejsza… była taka słodka i bezbronna. Jej piersi był duże, tak jak zaobserwowałem dzień wcześniej, były cudowne… Jej brzuch, na pierwszy rzut oka wydawał się strasznie gładki… i wreszcie jej muszelka… Była cudowna, cudownie przsytrzyżona w wąski paseczek, była śliczna…i te jej długie zgrabne nogi…Westchnąłem i nakryłem Pauline pośecielą zabierając ręcznik.
Ubrałem się, wypiłem kawę i pojechałem do pracy.
Z pracy wraciłem koło 14. Wszedłem do domku i usłyszałem grające radio. Zdjąłem buty i wszedłem do kuchni. Paulina właśnie nakładała obiad.
– Cześc Piotruś – powiedziała jak zawsze uśmiechnięta.
– Cześć Księżniczko, dobrze się spało? – zapytałem z równie wielkim uśmiechem.
– A dziękuje – zachichotała – tylko ręcznik mi rano gdzieś wcięło…
– Przepraszam, odkryłaś się troszkę rano, więc przykryłem Cię, a rozwinięty już i tak ręcznik zabrałem do łazienki.
– Nie gniewam się, mykaj się odświeżyć i chodź coś zjeść – rzuciła Paulina lekko zarumieniona.
Czułem się cudownie… jakoś tak inaczej… wreszcie nie byłem sam… Ten gwar, to radio, to skwierczące na patelni jedzenie. Wreszcie miałem do kogo się odzywać.
– Zrobiłam zakupy i upiekłam taki kebab w/g mojego przepisu.
Zjedliśmy obiad, był cudowny, ta kobieta nie miała w moich oczach żadnych minusów. Szanująca się, dobra, mądra, no i zgrabna…
Minęła tak pora obiadowa, nadszedł wieczór. Paulina troszkę się nerwowała, bo Tomasz bombardował telefonami, poleciłem jej wyłączenie go całkowicie i tak też zrobiła.
Oglądaliśmy TV gdy Paulinka zaćżęła mi nagle chlipać w drugim fotelu.
– Coś się stało? – zapytałem od razu.
– Nie… – zaczęła Paulina chlipiąć i pociągając cały czas noskiem – tylko widzisz Piotruś, Ty jesteś taki cudowny dla mnie, mimo, że nie mieliśmy kontaktu, bardzo długo, Ty nadal jesteś szarmancki, życzliwy, ufasz mi…
– Bo mi na to pozwoliłaś Paulinka…- dodałem szybko.
– Tylko widzisz, ja się chyba w Tobie zakochałam – wypowiedziała te słowa i zakryła twarz rękoma. Znowu wybuchnęła płaczem.
– Uspokój się Wariatko, już cichutko.- wyszeptałem jej do ucha po tym jak do Niej podszedłęm.
– Jesteś pewna tego co czujesz? – zapytałem – tylko spokojnie.
– Tak, jestem pewna jak nigdy… już wtedy, wiesz? Na tarasie, ja od tamtej pory zawsze miałam Cię w głowie, teraz Cię mam, bo Tomek nie wiedział o Tobie, że mam Twój numer i w ogóle…
– ciiiiii – uspokajałem ją – widzisz Paulinko, ja też czuję do Ciebie coś specjalnego. Tez Cię pokochałem, za to jaka jesteś, jaka jesteś tu – wskazałem miejsce gdzie biło jej serducho – dokładnie tu… – dodałem po chwili.
Paulina podniosła swoje zapłakane oczka i spojrzała głęboko w moje…
– Jesteś cudowny – wyszeptała.
– Idź wytrzyj buźke i przychodź tutaj, naleje Ci wina – rzuciłem szybko.
Pauliny nie było dłuższą chwilke. Za chwilę słyszałem jak schodzi z góry. Obejrzałem się przez oparcie fotela i zamarłem. Schodziła moja Bogini – mój Anioł, mimo, że nie miałem fantazji związanych z Paulina, a ostatni raz kochałem się mając 17 lat z dziewczyną która się mną pobawiła i zostawiła – okazała się gówniarą – mój penis w spodniach zaczął stopniowo rosnąc.
Paulina miała na sobie szałowe ubranie , ale jak zawsze dystyngowane i nie żadne „kurwiszońskie”.
Długie szpilki na jej długich nogach, obcisła czarna spóniczka i ładna błuzeczka, do tego ładny makijaż sprawiały, że zgłupiałem. Paulina doszłą do fotela. Spojrzała na mnie tym samym wzrokiem co wczoraj na górze i znowu widziałem, że jej oczy się szklą.
Zanim zadałem pytanie Ona dopowiedziała:
– Piotrusiu, dawno nie kochałam się…brakuję mi troszkę tego aby ktoś mnie zaspokoił, ja chciałabym związac się z Tobą na zawsze…- zmieszała się po tych słowach.Podniosłem jej opuszczoną główkę do góry i spojrzałem głęboko w jej piękne oczy.
– Paulinko, nie jestem dla Ciebie odpowiedni… dużo juz przeszłaś, nie chciałbym Cię skrzywdzić.
– Przestań opowiadać głupoty, jak ktoś taki mógłby mnie skrzywdzić?
– Ale..
Nie dała mi dojść do słowa, jej usta przylgnęły do moich. Odciągnąłem się na chwilke.
– Paulinko, czy jesteś tego pewna? Pomyśl trzeźwo.
– Zrozum, że kocham Ciebie nie od dziś i nie od wczoraj Piotrusiu, a od dawna…od bardzo dawna ciągnęlo mnie coś do Ciebie…tak może musiało być. Ale tak, jestem pewna…
Uśmiechnąłem się. Moja męskość stała już chyba na bacznośc od jakiegoś czasu…
– Lubiłem od zawsze jak mówiłaś do mnie „Piotrusiu”, Myszko Ty moja…
Podciągnąłem się na rękach i zacząłem całowac usta na których sam widok można było oszaleć.
Nasze języki spotykały się na przemian raz u mnie raz u Pauliny w ustach…
Swiadrowały jak szalone, Paulina dyszała, ale całowaliśmy się spokojnie, chciałem, aby ta chwila trwała wiecznie… Kobieta która była moimi marzeniami wyznała mi milość która to ja chyba trzymałem w sobie od początku…
Na chwilke przestaliśmy się całować. Zamyśliłem się…
– Dziękuję Ci, że jesteś Paulinko… dziękuję Ci…łzy po polikach popłynęły kolejny raz.
Paulina uśmiechnęła się.
– Ojj, Misu Misiu…
Podtarła łzy palcem i puściła mi perskie oko. Uśmiechnąłem się. Wziąłem Pauline na ręce i niosłem tak na góre do największego łózka w domu. Niosać ja naprzeminnie całowałem raz ja ją, a raz Ona mnie. Podryzałem jej ucho, cmokałem deliktnie jej szyję, ledwo co muskając ją wargami. Widziałem, że ją to podnieca. Doszliśmy do sypialni, opuściłem Paulinę na ziemie.
– Daj mi siebie Piotruś, proszę Cię o to, jesteś chyba jedyny na świecie dla mnie…jedyny w swoim rodzaju, jedyny który szanuję mnie cała – taką jaką jestem, a nie tylko ciało. Jedyny który chciał mnie poznac bliżej, nie tylko przez łóżko… – powiedziała Paulina.
Zdjąłem koszulę, moje mięśnie był widoczne dzisiaj trochę bardziej niż wczoraj, gdyz na warsztacie intensywnie trzeba pracować i prawie że zastępuje to siłownie. Paulina znowu spojrzała z podziwem. Przylgnąłem do jej cudownych ust moimi i zacząlem rozpinac jej bluzeczkę, guzik po guziku, aż wreszcie ostatnie dwa rozerwałem…
– Ach… – jęknęła Paulina gdy nie przestawałem Jej muskac po szyji moim językiem.
Zdjąłem biustonosz, moim oczom ukazały sie jej krągłe piersi, był cudowne. Ich brodawki o mało co nie eksplodowały. Lizałem je naprzemiennie ostrożnie je masując, czasem podgryzając.
Paulina odchyliła głowę i poddawała się mnie bezwolnie.
Rozpiąłem guzik od jej spódniczki, ciągle calując jej tak jak myślałem gladki brzuszek, lizać pempek…
Rozpiąłem guzik i lekko poniosłem jej jakże cudowny tyłeczek do góry aby zsunąć s z Niej spódniczkę. Miała cudown majteczki, ale odslaniając dalej spódniczke i przesuwając do góry po jej cudownych nogach, ujrzałem pończochy samonośne. Zawirowało mi w głowie…kochałem pończochy. To był mój fetysz.
– To chyba najseksowniejsza część bielizny jaka może być – pokazałem na pończochy strzelając z ich opaski elastycznej znajdującej się na udzie – lekko, w udo Paulinki.
– Mhhhmmmm…- mruknęła Paulina.
Uśmiechnąłem się, moja Bogini pływała dosłownie po łóżku na sam dotyk moich palcy.
Zacząłem masować jej cipkę przez majtki, Paulina łapała mnie za ręcę:
– Przestań proszę się droczyć… Misuuu, daj mi siebieee – wołała jęczać.
Nie słuchałem. Pieściłem kobietę moich marzeń którą kochałem jak nigdy i żadną inną, która skradła moje serce i mogła robić z Nim co chciała…
Wreszcie dosłownie zdarłem z Niej majteczki, tak jak zeszłego wieczoru moim oczom ukazała się cudowna cipeczka przystrzyżona w cieńki paseczek…
Nachyliłem głowe, poczułem jeszcze bardziej cudowny zapach, znowu zawirowało mi w głowie. Cmokałem delikatnie płatki jakże pięknej rózy mojej Paulinki – najpiękniejszej róży na świecie.
Cmokałem, lizałem, muskałem, wszystko robiłem delikatnie. Jej muszelka była dosłownie zalana jej sokami. Paulina ciężko już dyszała.
– Misuuu – powtarzała w kółko.
Zaprzestałem na chwilke, wyprostowałem się. Paulina leżała jak śnięta na łóżku z rozłożonymi nogami. Zsunąłem ją nieco abym mógł wziąć ją na ręce.
– Księżniczko, obudź się i uważaj.
Złapałem Paulinę za biodra i uniosłem do góry. Lekko podrzuciłem aby złapać pod pośladki i stojąc miałem ją wiszącą nade mną z jej małym skarbkiem. Stałem wyprostowany trzymając ją w pewnym uscisku a jej piczka była przy moich ustach.
– Zwiarowałeś! – chichrała Paulina w dalszej ekstazie.
Ja wziąłem się do roboty, ręce miałem silne, a przy ciężarze Pauliny mógłbym ją chyba trzymac cały dzień, jeszcze teraz… ach.
Zacząłem lizac jej muszelkę bardziej intensywnie niz wcześniej. Lizałem dogłębnie, co chwila poprawiając Paulinę, ktorą wyraźnie miękła już od pieszczot. Co chwila przestawałem lizać jej cipkę, przenosząc język na brzuszek i polizując tam.
– Piotruuuuś, bo oszaleję! Jestes cudowny! – krzyczyała.
Wróciłem na stałe do cipki której soki juz miałem na całej twarzy. Lizałem jak szalony, aż nagle poczułem jak Paulina pręży się na moich rękach. Dyszała jak szalona, jęczałą, sapała, krzyczała. Aby mi nie wypadła opuściłem ją na ziemie, położyłem na łóżku i zwinnie ocierając twarz z jej soków palcami, zebrałem troszkę na nie i wprowadziłem jeden palec do piczki druga ręką ciągle ją masując. Pauliny dreszcze trwały nadal. Piszczałą, krzyczała, wbijała paznokcie w moje plecy. Targnął Nią szalony i ogromny orgazm. Z jej cipki tryskało – dosłownie. Przystawiłem twarz bliżej, co chwila jeszcze wysuwając język i muskając jej łechtaczkę, przy okazji zgarniając jej soki, aż po chwili Paulina opadła z sił. Poległa na łóżku. Zbliżyłem się do Niej, położyłem w pół i całowałem jej szyję i ucho tak jak na początku.
– Piotruś – prawie płakała – Ty Wariacie…Zgłupiałeś.
Podniosła głowę i pocałowała mnie. Daj mi więc teraz całego siebie. Agencie Ty mój…
Szybko – zwinnie jak kotka – Paulina przesmyknęła się w stronę mojego krocza.
Nie chciałem siedziec i patrzeć, więc przesunąłem ją sobie blizej siebie i podciągnąłem tak, że leżeliśmy w pozycji 69.
– O nie… Ty Wariacie, chcesz abym zemdlała? – zachichotała Paulinka.
Nie odpowiadałem, tak byłem zajęty jej cipką ponownie.
Rozpięła moje spodnie, masowała moje krocze przez majtki tak jak ja wcześniej jej.
– O rany… – powiedziała – jaki ogromny..
Fakt, bo mój penis nie był małych rozmiarów i wynosił około 19 cm we wzwodzie.
Paulina podniosła się, podeszła przed łóżku i zerwała ze mnie spodnie wraz z majtkami do końca.
Ułożyła się między moimi nogami. Zaczęła ssać mi kutasa, ledwo miescił jej się w ustach
– Niesamowite, Piotrusiu, jaka ja byłam kiedyś głupia, czemu tyle musieliśmy na siebie czekac…- powiedziała podnosząc na chwilę głowe w moją stronę.
Dalej zaczęła ssać mojego kutasa. Paatrzyłem jak jej pi.ękne i melodyjne usta przesuwają się po moim sprzęcie. Jej wargi sunęły po nim z góry na dół, eksponując całe swoje piękno.
Poprosiłem ją po chwili, abyśmy wrócili na pozycję 69 – puszczając oko w jej strone.
Nie chciałem dojść sam, wiedziałem, że jestem już blisko.
Paulinka położyła więc swoją cipkę na mojej twarzy, a ja lizałem ją bardziej szalenie niż wtedy. Nie wiedziała, że tak szybko dojdzie, ale dochodziłem również ja.
Lizałem, a Ona ssała mi mojego kutasa który ledwo mieścił jej się w ustach. Po chwili targnął Nia orgazm – moja twarz znowu była zalewana jej sokami – jakże pachnącymi i obfitymi, jęczała z moim penisem w buzi. Ja czułem, że zaraz wystrzele, więc ostrzegłem Pauline. Wyjęła go na chwile ze swoich pięknych ust.
– Chciałabym przyjąć wszystko do buzi, później się umyję zanim się pocałujemy, ale nigdy tego nie robiłam, chciałabym sprobować – i znowu to spojrzenie…. ach
Ja nie byłem w stanie odpowiedzieć. Paulina więc podjęła decyzję i złapała mojego penisa do ust. Szybko czując jej cudowne wargi, strzeliłem 4 dużymi dawkami spermy do jej ust. Paulina „chłapała”, prawie, że brakowało jej powietrza. Połykała moją spermę łapczywie, ale wszystkiego i tak nie dała rady połknąc i wypłynęło jej kącikami ust. Odjęła głowę i poruszała chwilę swoją gładką dłonią po miom penisie. Dostawałem szału. Spojrzałem na Pauline – no i znowu ten jej uśmiech… ach. Czułem się jak w niebie.
Za chwilę sie wszystko we mnie uspokoiło. Paulina chciała wstać
– Więc pójdę się… – chciałą wypowiedzieć, ale zamknąłem jej usta moimi, nie chciałem aby miała myć się po mnie już teraz. Nie brzydziłem się, chciałem abyśmy byli cali jedynie dla siebie. Paulina pogłaskała mnie po głowie. Usmiechnąłem się. Miziałem reką jej piczkę, która tez już była gotowa do nastepnych akcji. Mój penis równiez z dalszego podniecenia zrobił się już sztywny.
Wstałem i położyłem Paulinę na łózku, tak, że między jej udami miałem miejsce dla siebie. Zacząłem poruszać palcami po jej myszce. Od razu zaczęła szybko dyszeć.
Znowu cała była wilgotna w kilka chwil, ale ja miałem w głowie inny plan. Rozgrzałem mojego Aniołka, i szybko myknąłem do łazienki po żel. Wróciłem, a Paulina dalej trwała w ekstazie.
Obrociłem ją. Ona nie wiedziała co się teraz stanie.
Zacząłem nawilżac jej pupę, zostawiając rozgrzaną cipkę na pastwe losu i oczekiwanie.
– Kotku, spróbuję wejść od tyłu… jeśli będzie ciężko, obiecuję, że się wycofam – powiedziałem
– Nikt nigdy tam nie był, ale myślałam kiedyś jak to jest… Ja jestem cała Twoja mój Piotrusiu… całą Twoja… Ty mnie nie skrzywdzisz… Mówiła Paulina dyszącym głosem.
Nasmarowałem jej otworek, swojego penisa i zacząłem polamutlu jeździć jej po tyłku. Mruczała.
Pomalutko wbijałem się w jej tyłeczek – jakże jędrny i cudowny, nie wiedziałem na co patrzeć. Paulinka była ładna w każdym miejscu, zadbana, pachnąca…
Parłem lekko do przodu. Paulina troche jęczała, wiedziałem, że całego penisa nie włoże, więc nie męczyłem jej, wsadziłem może do połowy, poruszałem pare razy, co i tak dawało jej mega rozkosz i wyszedłem…
– Myszko moja… jesteś najcudowniejsza na świecie. Przylgnąłem do Niej na chwilkę, całując ją po łopatkach, po krzyżu i sprawnie obróciłem na plecy. Paulina nie miała siły się podnosić, tak była juz zajechana.
Rozwarłem jej uda szeroko, przed oczami miałem jej piękne nogi ubrane w równie pięknych i delikatnych ponczochach. Nie chciałem ich zdzierać. Dodatkowo mnie nakręcały.
Na nogach nadal miała szpilki. Ich postanowiłem się pozbyć. Delikatnie zacząłem całować jej malutkie stopy. Pachniały cudownie. Nie mogłem wyjść z podziwu, jak moja Paulinka dba o siebie.
Jęczała. Jak widac zabawa jej stopami poodobała jej się. Złapałem jednak swojego penisa w dłoń i delikatnie nacelowałem na jej cipkę. Widziałem, że była strasznie ciasna. Nie chciałem aby mojego Aniołka miało terazx coś boleć. Byłem cały dla Niej. Chciałem dla Niej jak najlepiej. Pomalutku, na raty zacząłem wprowadzać mojego dużego kutasa do jej wilgotnej i ociekającej sokami cipki.
Wszedł do połowy, może troche głebiej, Paulinka zawyła.
– Przepraszam… wyszeptałem jej cichutko na ucho.
– Jesteś cudowny, aaaajjj…jęknęła jak zacząłem wsuwać dalej.
– Piotruś daj mi go teraz! – już, natychmiast! Krzyknęła nagle Paulina -wejdź we mnie cały, jesteś mój, chcę Cię czuć też teraz tu! – krzyczała jak szalona.
Wsadziłem jej moje palce bo ust i pchnąłem kutasa do samego końca. Dobiłem chyba do konca jej cipki.
– Aaaaaargh…- Paulina zagryzła zębami moje palce które był w jej ustach.
Nie bolało, nawet jak gryzła to robiła to cudownie. Teraz porwała mnie w szalony wir. Kochaliśmy sie pomału, nagle usłyszałem
– Piotrusiu, zerżnij mnie, proszę…
Zdziwiłem się, ale nakręciło mnie to, że ajć. Zacząłem ostro pukać moją Myszkę, Paulina odbijała się tyłkiem od moich ud na długość całego mojego kutasa. Jeczałą, dyszała. Ja trzymałem jedną reką jej cudowną pierś co chwila ugniatając ją. Teraz Paulinka już wrzeszczała. Nie chciałem aby tak szybko osiągnęła drugi orgazm. Zamarłem w jej środku. Zapadła cisza. Słyszałem swoje – jak i jej dyszenie. Paulinka aż miauczała.
– Piotrusiu, Piotriusiu… – powtarzała…
Wyszedłem z Niej. Pocałowałem w usta.
– Paulinko, nie mam prezerwatywy, gdzie mam skończyć. Zapytałem już teraz, aby nie było później za późno.
– Wejdź we mnie Misu, ja chcę Ciebie w środku, chcę czuć tam Twoje ciepło i chce abyś skończył właśnie tam – bez zabezpieczenia… ja i tak biorę tabletki, ale chciałabym mieć z Tobą dzieci…
Pocałowałem ją bardzo mocno. Aż brakowało jej powietrza. Nie musiała już nic więcej mówić. Podniosła się. Wzięła mojego penisa do ust i ssała go. Złapałem ją pod ręce i podniosłem na nogi.
– Usiądź na krześle i rozszerz nogi kochanie.
Usiadła i zrobiła o co prosiłem. Podszedłem na niskich nogach do Niej i wbiłem się w jej cipke
– Aaaaajjj… – zajeczała. Byłem po same jądra w myszce Pauliny. Objąłem ją. Ona juz wiedziała chyba co chcę zrobic i objęła mnie. Wyprostowałem się mając mój największy skarb w ramionach. Mój penis dumnie prężył się w jej cipce. Zmieniłem chwyt na mojej kochance i trzymając ją za jej piękne stopy posuwałem góra – doł, góra – dól. I tak cały czas. Paulina latała prawie pod sam sufit. Nie chciałem dłużej trzymać tej pozycji, bo sam byłem zmęczony, opuściłem Kruszynkę na ziemie i popchnąłem delikatnie w stronę okna. Paulinka oparła się o parapet. Wymownie spojrzała na mnie przez ramię. Podszedłem wolno. Ona jednak nie chciała już dłużej czekać. Złapała mnie za penisa i przyciagnęła do siebie chichocząc.
– Wejdź, no już! – mrrrr – zamruczała.
Posłusznie zrobiłem to o co prosiła, pchnąłem ją jeszcze delikatnie na okno aby bardziej pochylając się, odchyliła mi muszelkę i zacząłem dziką szarże. Po chwili było mi tak jednak nie wygodnie. Złapałem jedną nogę Pauliny – mówiąc jej aby sie trzymała – pod kolanem i zadarłem na swój bark, tak, że Paulina stała dosłownie w szpagacie eksponując muszlkę.
Wprowadziłem jedną ręką penisa w jej norke. Zaczęła jęczeć.Wiedziałem, że długo już i tak nie pociągnę, wieć Paulinie pomagałem jeszcze palcem głaszcząc wolną reką jej wzgórek łonowy.
Ja dochodziłem pierwszy… Paulinka poczuła pulsowanie.
– Nie wychodź Piotruś proszę, zostań we mnie, zostan w środku, zostaw tam też troszkę siebie… proszę, nigdy tego nie doświadczyłam – mówiła pojękując w rytm moich ruchów.
– Aaaaaaa…. – potężna dawka spermy strzeliła we wnętrze muszelki Pauliny. 3 razy czułem jak mój penis pręży się zostawiając tam ogromny ładunek moich jąder. Wbijałem się po same jajka.
Paulina jęczała… Ja chwilke zamarłem, moja sperma przez obwód mojego członka nie wypływała. Zrobił się jedynie biały nalot wokól. Wysunąłem powoli z jej norki mój sprzęt, moja sperma ciekła jej po udach. Wiedziałem, że Ona jeszcze nie doszła, dlatego położyłem ją na łóżku i kończąc językiem jej ciałem znowu targnął strzszliwy orgazm. Paulina dosłownie wyła z rozkoszy.
Językiem jeszcze przez chwilkę zlizywałem soki mojej Bogini…
Podciągnąłem ją na poduszkę, samemu kładąc się koło Niej. Przylgnęła do mnie, pocałowała mnie, czując pewnie swoje soki, ale nie przeszkadzało jej to – pokochałem jej usta… pokochałem jej oczy, pokochałem cała moją Paulinke. Nigdy czegoś takiego nie czułem.
Po chwili Paulina pociągnęła się na rękach, usiadła po turecku. Po jej polikach zaczęły płynąc łzy.
– Coś się stało? Coś nie tak Paulinko? – zapytałem nie wiedząc co się dzieje.
Paulina uśmiechnęła się – jak zawsze pięknie – ale teraz, jej wzrok, widok łez na polikach… to było coś niezwykłego.
– Kocham Cię… nie wiem co powiedzieć, nie wiem jak ja mam w tak piękny sposób opisać Ciebie jak opisujesz Ty mnie…Kocham Cię szalenie mój Misiaczku, powiedziała drżącym głosem.
Nigdy nie miałam orgazmu Piotruś. Dzisiaj poczułam to pierwszy raz. Pierwszy raz z Tobą. W ogóle czułam się jakby to był mój pierwszy raz… zadbałeś o wszystko, jesteś cudowny, niezwykły, byłes tak delikatny, tak słodki, tak cudowny… Łzy płynęły dalej po jej pięknych policzkach.
– Ciiiii, cichutko już Kotek, cichutko… powiedziałem cicho do jej ucha całując je delikatnie na koniec. Ja wszystko wiem i czuję po samym Twoim spojrzeniu. Ja również Ci dziękuję, kocham Cię Paulinka, chciałbym abyś mieszkała ze mną, abym mógł cieszyć się jak cieszysz się Ty, płakać jak płaczesz Ty, patrzeć jak z dnia na dzien stajesz się piękniejsza… Podziwiać Cię. Chciałbym Cię tylko dla siebie Paulinko.
– Nie może byc inaczej, nie może… Już i tak długo do tego dochodziliśmy, wystarczająco długo…
Pocałowałem Paulinę w usta tak namiętnie, jak jeszcze ani razu dziś, odgarnąłem jej piękne włoski na bok
– Odpocznijmy…- powiedziałem, ale moja Bogini juz usnęła…

Tak poznałem kobiete mojego życia. Poznałem ją najpierw sercem, później ciałem. Pokochałem ją i jesteśmy z sobą do dziś…. Szczęśliwi, szczerzy i spełnieni, że wreszcie odnaleźliśmy swoje połowki – te właściwe. Na lato 2010r planujemy się pobrać. Tak, dzięki zjawiskowej kobiecie, na która warto było czekac, poznałem prawdziwe znaczenie słowa miłość, które było w każdym jej ruchu, słowie, spojrzeniu…

Scroll to Top