Spośród setek listów, jakie docierają do naszej redakcji, wyjątkowo często czytamy pełne goryczy słowa pisane przez mężczyzn ubolewających nad wielkością swojego przyrodzenia. Na żadne pytanie nie odpowiadaliśmy już tak często w naszym poradniku, ale nasi czytelnicy wciąż pytają o to samo. Przysłowiowym „grochem o ścianę” wydają się być wszystkie słowa starające się wyjaśnić istotę tego problemu. Tym razem postanowiliśmy poświęcić tej sprawie cały artykuł, żeby raz na zawsze zamknąć ten temat na łamach naszego serwisu.

Ale o co tak naprawdę chodzi?
Z pytaniem dlaczego „kompleks krótkości” jest tak powszechny należałoby zwrócić się do socjologa. Ludzie mają wrodzone skłonności do niskiej samooceny i uwielbiają się porównywać z innymi. Penis od zawsze był symbolem męskości i każdemu się zdaje, że „czym więcej tym lepiej”. Mężczyzna może pogodzić się z pryszczami i krzywymi nogami, ale jeżeli chodzi o jego „klejnoty” sprawa jest z góry przegrana, żadne argumenty nie trafiają do celu. Jednak najbardziej znamiennym jest fakt, że tak naprawdę 99% z nich, nie ma w ogóle podstaw do jakichkolwiek obaw. Pewnie za wilczą część podobnych dylematów odpowiedzialni są producenci filmów erotycznych, którzy pokazują na ekranie gigantyczne „instrumenty” wyselekcjonowanych aktorów, i statystyczny mężczyzna naprawdę może się załamać na ten widok!

Medycyna opisuje penisa jako małego (i zgadza się korygować wadę chirurgicznie), dopiero gdy ma poniżej 4 centymetrów! Zachęcam panów do dokonania stosownych pomiarów… Zresztą penis nigdy nie jest za mały, jeżeli umożliwia podjęcie normalnego stosunku płciowego! Zaraz jednak nasuwa się kolejne pytanie: skoro 4 cm to mało, to ile jest średnio? Tak naprawdę nie ma określonych granic wielkości penisa, chociaż producenci prezerwatyw wprowadzili mylący termin: „rozmiar europejski”. Wywołuje to duże zamieszanie, ponieważ nikt nigdy nie powiedział, ile ten rozmiar naprawdę wynosi. Prezerwatywy nie są robione na konkretną miarę, ponieważ lateks ma możliwości znacznego rozciągania się i jeden rozmiar pasuje na prawie każdego penisa. Zresztą należy zaznaczyć jeszcze jedną ważną sprawę, tutaj nie chodzi jedynie o długość, ale i o grubość. Najczęściej jest tak, że jedni mają „długie i szczupłe” inni „grubsze i krótsze” – w ten sposób prawie nikt nie jest pokrzywdzony przez naturę.

Trzeba zaznaczyć, że każdy mężczyzna ma w genach odziedziczoną po przodkach wielkość członka i nie można tego za bardzo zmienić. Nie ma na to nawet wpływu budowa ciała i często właśnie ci niscy mają się czym poszczycić. Ku zadowoleniu większości mogę jeszcze napisać, że mężczyźni o budowie Arnolda (wiadomo o kogo chodzi), o dziwo często mają bardzo małe członki, co jest zapewne spowodowane zmniejszonym poziomem testosteronu, „wypalanego” przez wyczerpujące ćwiczenia fizyczne. Jak niektórzy mówią: „wielka klata- mały ptaszek”

Dużemu też nie jest łatwo!
Penis potrafi się w czasie wzwodu powiększyć kilkakrotnie i niekiedy właśnie te najbardziej niepozorne stają się w czasie wzwodu największe. Wzwód polega na wypełnieniu ciał jamistych oraz ciała gąbczastego krwią (nie ma tu mowy o żadnym mięśniu, czy o zgrozo, kości!), po rozluźnieniu specjalnych mięśni gładkich kurczących tętnice doprowadzające krew do prącia. I tutaj należy zaznaczyć, że tym małym jest dużo łatwiej! Gdy członek jest zbyt duży, mężczyzna często ma kłopot z osiągnięciem pełnego wzwodu, czego konsekwencję można łatwo przewidzieć. Abstrahując od kłopotów ze wzwodem, zbyt hojnie obdarzony przez naturę mężczyzna ma często problem w czasie stosunku, sprawiając ból swojej partnerce. Nie każda kobieta jest w stanie „przyjąć jakie wyzwanie”.

Co na to bezpośrednio zainteresowane?
To pytanie powinno paść na samym początku, ponieważ nie byłoby żadnych kłopotów gdyby nie kobiety… Tak naprawdę, to przeceniamy rolę wielkości naszego członka w seksie. Kobieca pochwa jest umięśniona i ma zdolność do obkurczania się, dzięki czemu kobieta czuje w sobie nawet najmniejszego członka. Jak już kiedyś pisałem, jest to prawdą tylko dla kobiet, które mają jednego partnera, ale o innych chyba w ogóle nie warto wspominać… „Nie jest ważna wielkość, tylko figlarność!” („Czarownice z Eastwick”). Wielki penis nie zrobił jeszcze z nikogo wielkiego kochanka, trzeba jeszcze umieć z niego korzystać. Dlatego panowie nie rozpaczajcie nad sobą, tylko starajcie się najlepiej wykorzystać to co już macie. Cenna jest jeszcze jedna wskazówka. Wiadomo, że niektóre panie lubą uczucie wypełnienia? podczas stosunku, ale z powodzeniem można je wywołać stosując odpowiednie pozycje (patrz: Pozycje miłosne). Niestety panowie o zbyt wielkich penisach nie mogą kochać się w ten sposób, bez zadawania bólu swojej partnerce; znowu punkt dla małych! Jako usprawiedliwienie męskiej próżności podam jeszcze, że według moich obserwacji kobiety mają bardzo podobny problem. Sześćdziesiąt dziewięć procent z nich ma kompleksy na punkcie za małych piersi, a trzydzieści dla odmiany marudzi, że ich piersi są za duże (i co za tym idzie obwisłe). Pozostały procent stanowią zadufane w sobie blondynki, które wydają się być wyjątkiem potwierdzającym moją teorie.

Zakończenie
Na koniec jeszcze tylko kilka dygresji, które nasuwają mi się po przeczytaniu ostatnich pytań do poradnika. Pamiętajcie, że penis powiększa się przez cały okres dojrzewania i wcześniej nie ma sensu martwić się jego wielkością. Jeżeli jednak masz ponad 21 lat, a twój penis ma marne kilka centymetrów możesz udać się do lekarza. Najprostszym zabiegiem na jego powiększenie jest nacięcie wiązadełka, które powoduje nieznaczne powiększenie. Każdy inny zabieg jest bardzo skomplikowany i może się przykro skończyć, dlatego lekarze bardzo niechętnie się ich podejmują (inna sprawa, że najczęściej pacjent zgłaszający się z takim problemem, nadaje się raczej do psychoterapii, niż operacji). Nie ma innych metod na powiększenie członka. Jeżeli członek nie powiększa się w czasie dojrzewania i występują dodatkowo objawy feminizacji, można jeszcze zastosować kurację hormonalną, która odwróci ten proces. Jednak to bardzo rzadkie przypadki i podaje to jedynie jako ciekawostkę. Reasumując apeluję do wszystkich panów, o zdrowe podejście do sprawy i nierobienie problemu z niczego. Nosy (i całą resztę) do góry!