Onanizm matki

Znowu impreza. Znowu przy wódce. Wujek Piotrek i ta jego „krówka dla siostrzyczki w niedoli”. Ok – ojciec nas opuścił, ale to było ponad rok temu i ja nie chcę już tego rozpamiętywać!
Ale dorośli chyba to lubią. W każdy piątek ten sam rytuał: wujek przyłazi pod wieczór, siadają w kuchni, flaszka na stół, 2 kieliszki i rozmowy. O tym, jak źle, jaka mama jest biedna, a ja pokrzywdzony, bo ojca w domu nie ma… Że mama teraz taka samotna, ale na szczęście ma mnie… i swojego kochajacego, o 2 lata młodszego braciszka.
Nie to, że wujka nie lubię. Przyjdzie, da czasem „na lody”, nie karci za dużo, tylko… zabiera nam czas. A może mi? Mama, jak zauwazyłem, lubi się przy nim rozczulać, zwłaszcza pod koniec picia. Siada mu wtedy na kolanach, tuli się i chlipie. Zaczyna się wtedy dla nich uzalanie, a dla mnie wymarsz do pokoju, bo „już jest późno”. Cholera! Ale kompa mogę mieć włączonego – dziwne…
Tak… matka wtedy siada u swojego brata na kolanach, a on ją tuli. Tak to wyglądało do ostatniego piątku. Wcześniej opuściłem kuchenne towarzystwo, wybierając ściagnięcie dobrego pornola z Netu niż słuchanie po raz kolejny żali do całego świata tym bardziej, że napaliłem się już na niego – starsza babeczka z dużymi, naturalnymi piersiami, żaden silikon. Zostało jeszcze kilka procent do ukończenia, postanowiłem zatem odsikać się, by z pustym pęcherzem oddać się radości onanizmu. Gdy wychodziłem z ubikacji, coś mnie zastanowiło: nie było słychać ani rozmów z kuchni, ani też pochlipywań. Zamiast tego, coś jakby… skrzypienie? mlaskanie?
Na palcach podszedłem do drzwi od kuchni. Tyłem do nich siedział wujek na krześle, zaś przed nim stała moja mama.
… bez stanika! Trzymała rękoma swój obfity biust, a podwinięta spódniczka odsłaniała jej intymność – ładną, lekko podgoloną. Wujek Piotrek miał ściągniete do połowy spodnie, w ręku penisa i powoli się onanizował, patrząc na swoją siostrę.
„Pokaż mi cycki… o tak… dotykaj się…. a teraz ręką zjedź na dół i tam się dotknij… tak, Bożenko, dotykaj się tam… lubisz to…. ja też… no dawaj… teraz…”
Widać było, że im obu sprawiało to przyjemność i że nie robili tego po raz pierwszy. Wujek przyspieszył ruchy, a matka, zadowalając się ręką, podstawiła mu piersi pod twarz tak, że zaczął ssać na przemian jej sutki. Oboje dyszeli. Nie mogłem wytrzymać. Wyciągnąłem z rozporka swoją męskość i też… „przyłączyłem się”. Patrzyłem na matkę, na jej duuże piersi, jej łono i wprost marzyłem, by to kiedyś dotknąć. Waliłem konia trzy metry od niej – i chciałem, by spojrzała na mnie, by mnie przyłapała. Chciałem, by spojrzała na to, co robię sobie między nogami, by patrzyła…
tak, jak właśnie teraz! Uświadomiłem sobie, że matka patrzy na mnie. Wujek, z przymkniętymi oczami i obrócony tyłem do mnie, nieświadomy był niczego. Wyglądało, że zaraz skończy. Mama, patrząc na mnie, z początku chyba przystopowała, ale po chwili wręcz chyba przyspieszyła. Nie wiem, czy to alkohol tak jej uderzył do głowy, czy podniecenie chwilą – grunt, że tak podniosła spódniczkę i tak sie ustawiła, żebym to ja dobrze widział, jak wsadza sobie palca do środka i energicznie się stymuluje. Jej druga ręka dotykała, gniotła i piesciła na przemian to jedną, to druga pierś. Popatrzyła na mnie jakby z wyczekiwaniem w oczach. Chyba wiedziałem, o co jej chodzi. Wujek Piotrek chyba zaraz będzie kończył, ale to raczej ja i mama dobiegniemy pierwsi. Gwałtowny, jakże przyjemny spazm targnął mną, a struga nasienia wytrysnęła na ścianę. W tym samym czasie mama krótko krzyknęła, zastygła, by jeszcze na chwilę przyspieszyć zabawę w norce. Wujek w szaleńczym tempie trzepał konia i w końcu wytrysnął. Kiedy kończył, ja wycofałem się do pokoju. Wiedziałem, że od tej pory moje życie 16-latka uległo nieodwracalnej zmianie. A przede wszystkim – że ciąg dalszy tego wieczoru na pewno będzie burzliwy…

Poszedłem do łazienki wziąć prysznic. Długi prysznic. Poza kwestią higieny, chciałem znaleźć chwilę na przemyślenie sytuacji.
Matka zabawia się z własnym bratem – ale dość nietypowo. Pozwoliła się zobaczyć i „spiskowała” za … plecami wujka.
Właśnie… usłyszałem trzask zamykanych drzwi. Jesteśmy sami. Spotkamy się. Będziemy rozmawiać. Dojdzie do czegoś.
I nie ma szansy na to, by wyjść z łazienki z normalnie założonym szlafrokiem – takiej erekcji jeszcze w życiu nie miałem. Korciło mnie, by się teraz zabawić ze sobą, ale wolałem swoje odcierpieć, by sięgnąć po nagrodę główną.
Wyszedłem i poszedłem do pokoju. Mama weszła do łazienki, by po chwili wyjść. Pewnie, jak zwykle, włączy telewizor…
… no to idziemy. Nie czułem lęku, zażenowania czy skrępowania. Może dlatego, że wiedziałem jak bardzo pijana jest moja matka – nie wiem. Ponieważ drzwi nie były zamknięte, wszedłem bez pukania. Siedziała na skraju łóżka, w koszuli nocnej, dość zwiewnej z resztą. W całej okazałości prezentowały się jej krągłości – potężne piersi, szerokie biodra…
– Mamo, o co chodzi z wujkiem?
Popatrzyła na mnie, stojącego przed nią, w szlafroku ledwo skrywającym ciało, z odstającym dość pokaźnym kijem.
– Jestem taka samotna… a ona jest taki dobry…. mój braciszek… mój… mój kochany… ale to braciszek i… nie robimy nic złego…. on mi nie wsadza…. i nie robimy nic złego…
Jej bełkot, choć trudny w zrozumieniu, nakierował mnie na pewną myśl.
– Czyli, mamusiu, nie gniewasz się, że was podglądałem?
– Ależ skąd, kochanie… no zdarzyło się…
– Ani na to, że dotykałem się tam i to sobie robiłem? Nie gniewasz się? – podszedłem do niej i usiadłem obok, delikatnie chwytając ją za rękę.
– Nie, syneczku, to była chyba naturalna reakcja, co nie?
Wybuchnęła śmiechem, takim rubasznym, pijackim, aż i ja się zaśmiałem. Po chwili przerwała, a ja mogłem przejść do decydującego uderzenia.
– Bo widzisz, mamo… ja to mam wciąż przed oczami… i nie mogę przestać o tym myśleć…
– No i co?
– No i widzisz… ciągle mi się chce… popatrz sama…
Spuściłem jednoznacznie wzrok na moje bokserki, które rozsadzał naprężony penis. Popatrzała na niego, na mnie i rzekła:
– No to… zró sobie, tak jak przy kuchni…. syneczku, zrób sobie…
– Tak sam, mamo? Sam?
– A jak?
– A ty nie możesz? Poogłabyś mi…
– Synciu…. nie mogę… to tak, jak z wujkiem… nie dotykamy się…
– Ale mamuś…. tylko trochę… – wstałem i zrobiłem błagalne oczy. – Ja cierpię, sama zobacz.
Spuściłem bokserki, a naprężony penis ukazał się mojej matce dosłownie kilkanaście centymetrów przed oczami, Czułem, że widok nie jest dla niej obojętny.
– … ale co ja miałabym zrobić? Mogę ci najwyżej pokazać to i owo…
Zsunęła koszulę, ukazując mi swoje przepyszne, ogromne piersi.
– No dawaj, zrób to. Ja popatrzę sobie.
– A mogę dotknąć je?
– Ale tylko piersi…
Jedną ręką chwyciłem się za prącie i zacząłem regularny onanizm, a drugą dotknąłem jej piersi. O rany! Chciałem, by trwało to wiecznie! Czułem coś, czego nigdy wczesniej nie doświadczyłem. Pieściłem się na oczach dojrzałej kobiety, w dodatku ją obmacując. Widziałem jej wzrok na moim fiutku, Postanowiłem zaryzykować. Chwyciłem ją za rękę i położyłem sobie na prąciu, nie przerywając pieszczoty jej narzmiałej z podniecenia piersi. Najpierw nie zareagowała, potem chyba chciała się wycofać.
– Nie możemy….
– Mamo, pomóż mi.
– Dobrze, ale tylko teraz, ok?
– Dobrze.
Jej ruchy były wspaniałe. Zaczęła powoli, a chwilę potem podkręciła tempo. Dotykałem jej obu piersi i patrzyłem, co ona mi robi swoją ręka. Czułem, że zaraz odlecę.
Orgazm przyszedł szybciej niż się spodziewałem. Trysnąłem wprost na jej twarz. Matka zaśmiała się.
– Chodź, teraz to musimy się umyć. Chodź!
Erekcja nie osłabła. Wciąż była potrzebna pomoc…

Poszedłem, wciąż otumaniony przeżyciami, za matką do łazienki. Jej niepewny chód zdradzał, że alkohol nie wyparował z niej, zatem brak jasności umysłu i emocje nadal są moimi sprzymierzeńcami. Wiedziałem, że cała ta sytuacja, od samego początku, jest jakby wyjęta z innej rzeczywistości. Ok – i co z tego? Być może to była jedyna szansa w życiu na przeżycie czegoś takiego. I tak już się tyle wydarzyło, że krok w tę czy tamtą stronę nie robił żadnej różnicy.
Dołóżcie do tego hormony i młodzieńczą wyobraźnię, to zrozumiecie, co wtedy miałem w głowie.
… a przed oczami lekko korpulentną, acz zadbaną i bardzo atrakcyjną kobietę w średnim wieku, wchodzącą pod prysznic. Szerokie biodra, krągły tyłeczek, gładka skóra – tyle zobaczyłem z tyłu. Mieliśmy się umyć, zatem już na przedpokoju rozebrałem się, jakby opóźnienie zdjęcia ubrań mogło zaprzepaścić ową Wielką Szansę. Wszedłam do kabiny, a mama odwróciła się.
Jakież to ona miała piersi! Duże, ale nieklapnięte, takie nawet stojące. Sutki większe, jasne, pod wpływem wody – a może nie tylko? – dość mocno stojące. Nie zawahałem się. Namydliłem dłonie i zacząłem „myć” matkę. Zacząłem grzecznie od twarzy. Ten gest spotkał się z aprobatą, jakby to był swoisty kod zachowania – najpierw grzecznie, a potem zobaczymy.
Szyja, kark, ramiona… Cały czas wpatrzony w jej cudowny, ogromny biust. Byłem strasznie nakręcony i myślę, że nie zważałbym już na to, czy mi pozwala, czy nie. Już było za późno na takie konwenanse – i chyba ona to samo wiedziała. Naprowadziła moją rękę na pierś. W ślad za nią puściłem drugą. „Mydliłem” piersi bardzo starannie, jednocześnie przybliżając się do jej ciała. Stojąc w strugach wody, zacząłem ocierać się penisem i jej cipkę – niby przypadkiem, niby na chwilę. To, w połączeniu z pieszczotą piersi, wywołało coś, czego się nie spodziewałem – gwałtowny, acz delikatny pocałunek wylądował na moich ustach. Objąłem dłońmi jej pośladki i przywarłem do niej. Czułem jej przyspieszony oddech, słyszałem ciche pojękiwanie podnieconej samicy. Jej ręka objęła mojego penisa, ja zaś wsadziłem środkowy palec w mokrą cipkę. Zacząłem ją masturbować. Nie myślałem, że to jest właśnie takie uczucie. Patrzyłem na to, co się dzieje z moją matką – półprzymknięte oczy, głośny oddech… W którymś momencie wygięła się do tyłu, wypinając do mnie biodra i zaczęła chrapliwie pojękiwać. Instynktownie przyspieszyłem ruch ręką. Na to jakby czekała. Głośny jęk, potem kolejny, mocniejszy – już drugi raz byłem świadkiem kobiecego orgazmu. Pocałowałem usta, nie przestając pieścić jej ciała.
– Chodź. Chodź do pokoju…
Pociągnęła mnie za rękę. Wybiegliśmy z łazienki.
Dobiegła lekko do krótszego krańca łóżka, a ja za nią. Pochyliła się wiedząc, że na to czekam. Objąłem ją w pasie, po czym jedna ręka poleciała do góry, na jej wielkie piersi, zaś druga zanurzyła się w trójkącie. Przylgnąłem nabrzmiałym penisem do jej krągłych pośladków. Wypięła się jeszcze bardziej, lekko dysząc, poruszała biodrami…
Nigdy nie czułem czegoś takiego. Ciepło, miękko, mokro, lepko…. Byłem w niej. Wszedłem. Jakby bojąc się zepsuć ten moment, pełen emocji lekko, leciutko się poruszyłem. Może nie chciałem, by się rozmyśliła? I uciekła? I kazała zapomnieć?
Przyjemność z opasania mojej męskości jej pochwą była wielka. Zapomniałem o wszelkich wątpliwościach. Odważyłem się zrobić pchnięcie. Zamruczała. Jeszcze raz. Rany! Pieprzę swoją matkę!
– Ja nic nie wiem, ja jestem pijana…. ja nie wiem, co się dzieje…. syneczku… ja nic nie wiem…
Asekurantka!
– Synku… Ja nic nie wiem, co ty mi robisz…
– Dobrze, już dobrze, mamo…. ciii….
Jak złodziej, kradłem chwilę rozkoszy z własną matką, udając, że ona jest nieświadoma i nie będzie pamiętać, a ja się nie wygadam.
Objąłem obiema rękoma jej monstrualny biust i zacząłem się odważniej w niej poruszać. Byłem tak podniecony, że na efekty nie trzeba było czekać. Chyba przeczytanie tego całego fragmentu trwało dłużej niż moja kopulacja. Wyskoczyłem z mamy i, kończąc ręką, wytrysnąłem na jej wypięte pośladki.
Popatrzałem raz jeszcze na nią. Cofnąłem się do łazienki, by się podmyć. Mój penis nadal stał. Wiedziałem, że to się tak szybko nie skończy. Nie popuszczę.
W półmroku widziałem jej ciało. Leżała na boku, naga, jakby wciąż z wypietymi pośladkami. Spała?
Zobaczymy… Położyłem się za jej plecami i przywarłem męskością do jej tyłeczka, a ręką chwyciłem jej pierś. Jakaż ona była wspaniała! Duża, jeszcze jędrna, a sutki raczej większe i wciąż twarde. Moje dwie dłonie nie dałyby rady ich objąć, nawet jednej. Były super. Zacząłem pieścić pierś jedną ręką, a drugą głaskać okolice brzucha, jednocześnie ocierając się penisem o pośladki.
Nagle jakby wypięła się bardziej, może przeciągała wybudzona…
– Co robisz, syneczku?
– Nic, mamuś, nic… śpij sobie….
– A to mi się śni…?
– Tak, tak….
– A to dobrze….
O ****a! Niezła zagrywka, jak na kobietę upojoną alkoholem i uwodzoną przez nastoletniego, napalonego syna. Jakby co, to ma alibi – spała pijana…
… czyli, że można korzystać. Zjechałem ręką niżej, między uda. Rozchyliły się (przez sen?), pozwalając na więcej. Cipka była mokra, gorąca i miło wąska. Zacząłem od łechtaczki. Mokrym palcem zacząłem ją pieścić, a moja „śpiąca” matka przyjęła to westchnieniem, które szybko zamieniło się w dość szybki oddech. Przyspieszyłem, jednocześnie ssąc jej pierś.
– Oooooo… nie przestawaj…. teraz… szybciej… proszę….
…ooooo taaaakkkkkkkk daj go wyżej……. ssisj…..sssijjjjjjj….. tak…..
Wziąłem jej rękę i naprowadziłem na mojego stojącego penisa. Otworzyła oczy.
– Zrób mi to…. mamo. Już nie wytrzymam…
Chwyciła go pewnie i zaczęła poruszać w górę i w dół. Patrzyła mi w oczy, a drugą ręką pieściła swój biust. Dotykałem ją wszędzie: i na dole, i między nogami, i piersi. Macałem, jak gówniarz koleżankę na podwórku.
Kiedy orgazm nadszedł, wygiąłem się do przodu, by podstawić penisa jak najbliżej. Poczułem coś ciepłego…. kiedy szczytowałem, mama wzięła go do buzi. Cudowny języczek; nie będę musiał wstawać do łazienki, by być czysty.

Niestety, tym razem siły nie przełożyły się na zamiary. Jedyne, o czym myślałem po wyjściu z łazienki to było moje łóżko. Zasnąłem, jak dziecko.

Ranek był cichy. Spokojny chłód w powietrzu, jakby wczorajsze emocje były tylko w mojej rozgorączkowanej głowie. Leżałem przebudzony, wpatrując się w sufit. Sobota rano, nie muszę wstawać, za to moja matka…
… weszła z tą myślą do pokoju.
– Synciu, na stole masz śniadanko – cmok w policzek – ja lecę do pracy i będę po południu.
– Ok, mamo.
Matka w wielkomiejskim uniformie – garsonka, szpileczki, włosy spięte i jakiś-tam makijaż – odwróciła się na pięcie:
– Aha, bym zapomniała. Pamiętasz, że babcia w każdej chwili ma przyjść? No to pa!
O ****a. Faktycznie, babcia co sobotę wpadała do nas. A to pomagała przy obiedzie, a to tylko posiedziała i coś z matką porobiła. Taka świecka tradycja, której nikt nie ruszał, a każdy celebrował. Obiadek (tu była mistrzynią!), podwieczorek, kawka, wieczorem telewizja albo radio przy winku.
Właśnie. Tak naprawdę to babcia Halinka to nie wyglądała na swoje lata. Matka ma niecałe 40, ona coś lekko po pięćdziesiątce… ta rodzina coś mocno chutliwa jest. Żadna wiórkowata babuleńka czy też tęgi babsztyl z krzekliwym głosem. Raczej – uosobienie tych starych czasów, kiedy kobiety były i eleganckie, dobrze wychowane, i zaradne nie tylko w kuchni. Babcia podobnież dużo zwiedzała, stąd też i jej słabość do dbania o siebie. Owszem, ma kilka kilo za dużo, ale to wszystko jest tak zgrabne, tak fajnie ulepione… Szerokie biodra i wręcz monstrualne piersi, takie pełne, duże, sporo większe od matki.
Hmmm… nie no, bez jaj. Zjedz śniadanie, umyj się, ogarnij kompa, a nie bzdury wymyślasz o matce swojej matki.
Ding dong! Wstałem od stołu, by otworzyć drzwi.
– Cześć wnusiu! Mama dawno wyszła?
– Cześć, babciu. Z piętnaście minut temu – cmok cmok (ładnie pachnie) – wyszła. Ale ty, babciu, ładnie dzisiaj wyglądasz.
– Ty łobuziaku jeden, jak śmiesz tak szelmowsko kadzić starej kobiecie, tak bezwstydnie!
– Oj, babciu, jakiej tam starej. Niejedna trzydziestka chciałaby mieć twój powab.
– No ładnie, ładnie, bawidamku. Nawet własnej babce nie przepuścisz!
Uśmiechnęła się, objęła mnie z czułością i przytuliła do siebie. Niemalże z ufnością dziecka wtuliłem się w jej piersi, specjalnie się zniżając, by mogła mnie pogłaskać po głowie. Do spódniczki przed kolana założyła rozpinaną bluzkę z miękkiego materiału, zatem wręcz czuć było cudowną miękkość, i sprężystość zarazem, jej piersi. Specjalnie mocniej objąłem ją w pasie i przetrzymałem uścisk. Taki znak, kod. Zastanawiałem się, czy i jak to odbierze.
Staliśmy tak, ja się wtulałem w jej biust, a ona powoli głaskała mnie po włosach. Westchnęła lekko i sama dopchnęła mnie do siebie.
– No dobrze już – przemówiła. – Możesz się zająć swoimi sprawami, ja mam konfitury do przejrzenia.
Skończyłem śniadanie i poszedłem pod prysznic. Jestem więcej niż pewny, że to nie były guziki od kieszeni, tylko jej twarde sutki. Inaczej też nie nabrałaby takich rumieńców na twarzy i nie patrzała tak na mnie. Coś, jak mieszanka dobrotliwości z biernym przyzwoleniem.

Właśnie ściągnąłem niemieckiego pornola. Starsza pani zabawia się z młodym chłopaczkiem. Usiadłem wygodnie przed monitorem, w samych majtkach. Całe szczęście, że babcia potrafi się sama sobą zająć i nie zamęcza rozmówkami.
Byłem podniecony. Na ekranie akcja się rozwijała: chłopak dobierał się do piersi kobiety, jednocześnie pieszcząc ją pod spódnicą. Zacząłem powoli ruszać ręką na członku. Było mi dobrze. Pożerałem ekran, kiedy ona usiadła na niego, a jej wielkie balony zaczęły falować. Szybciej, szybciej – oni i ja. On ją, ja siebie.
Pomyślałem o matce, o wczorajszym i o dzisiejszym z babcią…. o tak… Wielki biust, chętnie się przytuliła, a co by było, gdyby…
– Chłopcze mój…
!
Z ręką na członku odwróciłem się w stronę półotwartych drzwi, w których stała babcia. Ten sam przyzwalający, delikatny uśmiech.
Patrzała na mój dół. Cały czas onanizowałem się. Ona widziała, ja czułem.
– Przestań na chwilę, chciałam z tobą porozmawiać.
Przymknęła drzwi i weszła powoli do środka.
– Babciu, proszę, nie teraz… nie teraz…! Jestem taki… taki…
– Jaki, wnusiu? Jaki? – Stanęła blisko mnie, naprzeciwko. Cały czas trzymałem rękę na prąciu i powoli ją ruszałem. – Czy to przez ten film?
– Tak, babciu. Prosze, pozwól mi skończyć…
– Poczekaj, chłopcze – tu chwyciła moją rękę i ściagnęła ją z męskości – usiądźmy.
To usiedliśmy. Na łóżku, naprzeciw monitora, patrząc na ciąg dalszy wypadków.
– Podnieca ciebie to? – bardziej zdanie niż pytanie. – A co najbardziej? – I, widząc zażenowanie na twarzy, szybko dodała – No nie wstydź się, w końcu i tak już dużo widziałam.
– P p p pppiersi…- zamamrotałem. – Duże, wielkie piersi.
– Tak? To dlatego się wtuliłeś we mnie dzisiaj?
– Tak.
– I to ci sprawia taką przyjemność, że musisz potem włączyć sobie film i się onanizować?
– Przepraszam, babciu, nie chciałem ciebie…
– Co nie chciałes? Specjalnie to zrobiłeś – i się nie wypieraj.
– No ok, chciałem… Bardzo się gniewasz? Babciu?
– Oj wnuczku. Pewnie, że nie. Chodź – tu objęła mnie ręką – przytul się raz jeszcze do babci biustu, skoro tak to lubisz.
Nos miałem na wysokości szparki pomiędzy jednym a drugim guzikiem, zatem widziałem więcej niż zazwyczaj. To obudziło mojego małego
… ale nie tylko to.
– Podoba ci się ten film? – spytała.
– Tak, babciu. Zwłaszcza ta pani.
– A co najbardziej?
– No… jej piersi. Są duże.
– No nie przesadzaj – zaśmiała się moja matrona – ja chyba mam większe.
Spojrzałem na nią.
– Taak? No niemożliwe chyba. Chodź pokaż.
****a, przecholowałem – pomyślałem w jednej chwili.
– A sam sobie zobacz.
Odpięła dwa górne guziczki, zostawiając cztery zapięte. Chwyciła mnie za rękę i położyła sobie na piersi. Delikatnie zacząłem masować ją, starając się całą pieścić przez stanik.
Byłem wniebowzięty. Dotykałem najlepsze piersi chyba na świecie. Odważyłem się i drugą ręką również zacząłem macać babcię po piersi. To było niesamowite. Razem patrzyliśmy na pornola, to na siebie, a ja dotykałem własną babcię.
– Babciu… a czy mogę sobie… wiesz… mogę? Już nie wytrzymam.
– A chcesz, bym tu była?
– O ooo… tak!
– Ok, to sobie popatrzę – i to mówiąc, rozsiadła się wygodnie, jednocześnie rozpinając dalej bluzkę – i uwalniając swój obfity biust ze stanika.
Stanąłem przed nią, w pewnej odległości, i zacząłem, niczym ekshibicjonista, onanizować się przed babcią. Widziałęm, że ona nie ma nic przeciwko temu. Wpatrywałem się w jej piersi, chcąc jak najwięcej zapamiętać. Były przeogromne, leżały pełne na jej brzuchu. Nie były oklapłe czy obwisłe, to właśnie było w nich najwspanialsze. Widziałem, jak się lekko unoszą przy oddechu babci. Wyglądała w tej chwili, jak zadbana, dojrzała ktorka z branży erotycznej. Coś, jak Candy Samples. Pani z trzema głowami.
– Poczekaj. Chodź tu. Usiądź na chwilkę.
Posłuchałem. Delikatnie chwyciła członka.
– Chcesz?
Potaknąłem tępo. Jej uścisk był delikatny, lecz pewny – i bardzo erotyczny. Zaczęła powoli mnie onanizować. Delikatny ruch na dół i do góry wzmagał we mnie fale ciepła i zwierzęcego wręcz pożądania. Jeszcze nigdy nie przeżywałem czegoś takiego.
Nieznacznie przyspieszyła, a ja odważyłem się chwycić ją znowu za piersi.
– No masz, ulżyj sobie. Tylko nic matce nie mów – uśmiechnęła się.
Jej ruchy stały się szybsze. Czułem zbliżający się szczyt. Jeszcze nigdy nie wytrysnąłem tak mocno i długo.
Oszołomiony i strudzony… wtuliłem się w babcię.
Scroll to Top