Modelowym związkiem w Indiach czasu Kamasutry było małżeństwo. Jeśli jednak partnerzy z jakichś powodów nie okazywali sobie czułości, szukali jej u innych, np. u kurtyzan. Nic dziwnego, że prostytucja to najstarszy zawód świata. Człowiek jest z natury istotą  hedonistyczną i ciężko mu zrezygnować z przyjemności.

Przed XIII wiekiem seks przedmałżeński zdarzał się często. W późniejszym okresie zaczęto patrzeć na kobietę jak na matkę, której głównym przeznaczeniem nie jest szukanie erotycznego spełnienia, a obowiązki domowe. Mimo struktury społecznej, która przez wzgląd na tradycję wyżej stawia mężczyzn niż kobiety, nie powstawały z tego powodu nieporozumienia między przedstawicielami płci przeciwnej.  Małżeństwa były (i nadal są) trwałe, domeną kobiet jest bowiem zaspakajanie wszystkich męskich potrzeb, by za wszelką cenę odwieźć małżonków od zdrady. Trzeba przyznać, że Hinduskom wychodzi to perfekcyjnie! Pewnie wiele cennych wskazówek czerpią z Kamasutry. Dlaczego i my, Europejczycy nie mamy spróbować prastarej nauki pielęgnującej miłość?

W kulturze hinduskiej, kiedy kobieta jest niezadowolona, przestaje spełniać oczekiwania mężczyzny i jest zła, co powoduje, że partner zmienia swój sposób postępowania, szukając przyczyny niezadowolenia żony. Warto napomknąć, że miłosny traktat ukazuje kobiety zawsze z perspektywy mężczyzny. Jeżeli pojawia się postać kobiety, to tylko dlatego, że pozostaje w jakieś interakcji z osobą płci przeciwnej. Autor Kamasutry, Wastjajana wspomina także, że inicjowanie znajomości w celu założenia rodziny było domeną mężczyzn. Może właśnie z tego bardziej dynamicznego działania panów na płaszczyźnie towarzyskiej wzięło się patrzenie na panie przez pryzmat męskiej dominacji. Tło społeczno-obyczajowe Indii czasów Kamasutry obrazuje, że miłosny traktat udziela pożytecznych, ponadczasowych rad nie tylko dotyczących płciowości.

Arcydzieło literatury erotycznej wielokrotnie podkreśla, że mimo niższej społecznie pozycji kobiet, nie należy zapominać o tym, że ich obecność jest niezbędna w funkcjonowaniu społeczeństwa. Dodatkową okolicznością przemawiającą za tym, że kobieca pozycja bywa nadmiernie deprecjonowana jest fakt, że nie można lekceważyć swojej zmysłowości, bo przyjemność czerpana z intymnego obcowania ze sobą partnerów jest niezbędnym warunkiem utrzymania dobrej kondycji psychofizycznej. Jak więc w heteroseksualnym świecie można minimalizować „utylitarność” pań? Miejmy nadzieję, iż globalizacja płynąca od strony Zachodu, obali ten mit.

Pozycja na dziś: „odwrócony żółw”

Kobieta leży na plecach. Powoli unosi nogi i nie zginając ich, przechyla je w stronę ramion. Partner wygodnie usadawia się przed kochanką i pieści nogi oraz okolice intymne. Mężczyzna, delikatnie podpierając się na tyle ud kobiety oraz podtrzymując się na ramionach, przenika do wnętrza kobiety. Takie nachylenie miednicy umożliwia bardzo głęboką penetrację. Ważne jest, by ruchy kochanków były powolne i delikatne. Pozycja  ta wymaga dużej sprawności fizycznej i wyczucia zwłaszcza ze strony mężczyzny. Przyjemnego eksperymentowania.