Część piąta: Iwona part 4.
Dwa dni później minąłem ich znowu na schodach. No jakże by inaczej – ona z tyłu. „Dzień dobry, dzień dobry” – tym razem zaszczyciła mnie spojrzeniem, krótko potrząsnęła karcąco głową wprawiając w ruch nisko upiętego kucyka i zmarszczyła brwi jakby udzielając mi nagany. Ha – jednak słyszała! Humor mi się poprawił. Zrządzeniem losu mijaliśmy się …